
Bartek siedział na kocu, żując w zamyśleniu kanapkę. Nowa Warszawa świeciła w oddali. Szumiały drzewa, te biologiczne. Sztuczne pochłaniacze dwutlenku węgla potrafiły tylko bzyczeć, ale na szczęście w uspokajający sposób. Na dobrą sprawę (co podkreślała w każdej ulotce firma, która zajmowała się ich dystrybucją) były one prawie nie do odróżnienia od prawdziwych drzew, poza dźwiękami tylko sztywność i nienaturalność kolorów zdradzała, że nie żyły.
– Ładnie tu… – powiedziała Natalia.
Chłopak myślał, co odpowiedzieć.
Czy w ogóle coś mówić?
Chciał się rozpłakać. Pogładził łysą głowę dziewczyny. Nie czuł już jej włosów. Kiedyś miała piękne, kasztanowe: długie, do kostek, miękkie, takie kochał u kobiet.
Zniknęły.
– Co chcesz robić?
Dalej milczał; jak odpowiedzieć? Umysł też jej wyparowywał, kawałek po kawałeczku. Rozmowy stawały się coraz to bardziej uciążliwe; odpowiedzi lakoniczne. Co miał jednak zrobić? Zakochał się, to dalej trwał na posterunku.
Gdyby zarobił chociaż trochę pieniędzy, gdyby fortuna sprzyjałaby mu odrobinę bardziej, to może…
Gładził ukochaną dalej po głowie, jak za dawnych czasów, ale to też było już bez sensu. Nie tylko loki znalazły się poza możliwościami percepcji Bartka. Skóra Natalii przypominała chłodne łuski gada. Zamiast twarzy miała nieruchomą maskę, jak u manekina w sklepie z ubraniami. Nie poruszała ustami, gdy mówiła.
– Bartek?
Przełknął ślinę.
– Bartek?
Zamknął oczy.
– Muszę ci coś powiedzieć Bartek. To bardzo ważne dla naszego związku. Wysłuchaj mnie, proszę.
– T… tak, Natalio?
Dłoń chłopaka przeleciała przez głowę Natalii i z głośnym plaśnięciem opadła na udo. Ciało dziewczyny zamigotało. Całkiem utraciła materialność.
– Twój okres demonstracyjny programu Virtual Reality: „Kochająca Kobieta” uległ właśnie zakończeniu. Za dwa tysiące miesięcznie uzyskasz dostęp do wszystkich funkcji, ustawień i preferencji. Usługę „miłość cielesna na żądanie (alfa)” dostaniesz w promocji, jeśli zakupisz pakiet podstawowy już dzisiaj!
Uśmiechnęła się, przez chwilę wyglądała tak, jak świeżo po wgraniu. Na jedno uderzenie serca oplotła go lokami. Na moment zrobiło mu się cieplej.
– Natalia?!
– Funkcje symulacji zostały wyłączone. Dziękujemy za udział w demonstracji.
Bartek siedział na ziemi. Koc też był w pakiecie; drzewa również. Sztuczny gaj pochłaniaczy dwutlenku węgla buczał intensywnie, głusząc dźwięki, w których ludzie pochodzenie trudno było wierzyć.
Bartek wbijał paznokcie w blizny po wmontowaniu implantów.
Ona gdzieś tam musiała być.
Witam. Świetny tekst. Brawo za pomysł z Virtual Reality. Mi samemu chodziło ostatnio po głowie napisanie coś z podobnym motywem wirtualnej miłości w przyszłości. Jest w tym potencjał na coś znacznie dłuższego. Pozdr
Cześć, Nirred. Bohater ma moje imię, to już na plus :-) Włosy miała do kostek – to długie, ale widocznie w preferencjach sobie tak wybrał. Nie wiem, czy objętościowo dwa tysiące czterysta znaków kwalifikuje się na szort, tekst bardziej kojarzy mi się z fragmentem, wstępem do opowiadania. Ciekawy motyw do rozwinięcia. Pozdrawiam.
Cześć, Nirredzie!
Dość smutny tekst, a w dodatku obawiam się, że tak właśnie będzie wyglądała przyszłość. Wirtualna miłość w formie subskrypcji. Napisane całkiem nieźle, na niczym specjalnie się nie potknąłem.
Natomiast szort to w zasadzie jedna krótka scenka, z grubsza pozbawiona fabuły. Ot, zwrócenie uwagi na problem, który może pojawić się w (niedalekiej) przyszłości. Uważam, że jest tu potencjał na coś dłuższego :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Maleńka to scenka, ale zasobne w treść. Szkoda, że przyszłość pokazana w tak smutnych barwach.
– Twój okres demonstracyjny programu Virtual Reality: „Kochająca Kobieta(0.51)”… → – Twój okres demonstracyjny programu Virtual Reality: „Kochająca Kobieta (zero pięćdziesiąt jeden)”…
Liczebniki w dialogach zapisujemy słownie.
Sztuczny gaj pochłaniaczy dwutlenku węgla buczał intensywnie, głusząc dźwięki, w których ludzie pochodzenie trudno było wierzyć. → Czy końcówka zdania nie powinna brzmieć: …głusząc dźwięki, w których ludzkie pochodzenie trudno było wierzyć.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej :)
Podsumowując: to jest scenka, która imo wymaga rozbudowy w większy tekst, w którym zarysujesz bohatera (jego osobowość, pragnienia, konflikty: dlaczego zdecydował się na wersję próbną? dlaczego tak łatwo daje się uwodzić symulacji?), a przez niego fabułę: czyli odpowiedzi na te pytania udzielisz jakimiś scenami/wydarzeniami/wspomnieniami. Uważaj na zbyt łatwe do identyfikacji i zbyt ograne motywy. Pobaw się opisami, stwórz romantyczną atmosferę takiego spotkania.
Jako sygnalizator zjawiska i sprzężonego z nim problemu, które może za jakiś czas obrócić się w rzeczywistość, tekst w obecnej postaci wystarczy. Mimo tego dołączam do postulujących przekształcenie szorta w coś dłuższego, zniuansowanie etapów wygaszania iluzji dałoby możliwość wywołania szerszych refleksji. Nie tylko u czytelników.
Pozdrawiam.
Dzięki za komentarze!
Zwód przez “ma raka” → “jest VR-em”. Prawdę mówiąc nie wiem, czy to kupuję. Zabrzmi to brutalnie, ale motyw z rakiem wydaje mi się strasznym banałem i łatwym sposobem na wywołanie smutku u odbiorcy.
Zgadzam się w 100%. Trochę przypadkiem wyszło mi coś takiego i zostawiłem. Klisza, ale skuteczna. Taki… traumatyczny bekon.
Pomyślę w przyszłości nad dłuższą wersją/wpleceniem tego wątku w większy tekst (smażę teraz opowiadanie, w którym można doszukać się czegoś podobnego). To jest tylko taki szybciutki szkic (dobra nazwa na osobną kategorię publikacji, bo brakuje czegoś takiego), którym chciałem się na Forum podzielić.
Smutne. Budzi podejrzenia, że może tak być w przyszłości. Niepokoi. Ma potencjał na coś większego. Powodzenia.
Pomysł może nie jest bardzo oryginalny (patrz choćby “Czarne Lustro”), ale fajnie zrealizowany. Podobało mi się.
Uwagi czepialskie:
1 “Na dobrą sprawę były one prawie nie do odróżnienia od prawdziwych drzew, poza dźwiękami tylko sztywność i nienaturalność kolorów zdradzała, że nie żyły.” – niekonsekwencja. To były prawie nie do odróżnienia, czy różniły się sztywnością, dźwiękiem i kolorem (czyli prawie wszystkim)?
2 Za dużo włosów ;)
Nie czuł już jej włosów. Kiedyś miała piękne, kasztanowe włosy: długie, do kostek, miękkie, takie kochał u kobiet.
Włosy Teraz zniknęły.
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Imo, mocno nadużywasz średników.
Poza tym właściwie nie wiem, co napisać, bo to scenka ledwie, a sam problem wydaje mi się mocno przyszłościowy i jakoś mnie nie rusza.
Poza tym gość koncentruje się głównie na wyglądzie zewnętrznym ukochanej, co w połączeniu z chorobą, którą sobie wymyślił, daje nie najlepszy efekt.
Zgadzam się z przedpiśćcami – dobrze by było rozwinąć.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!