- Opowiadanie: Marcin_Maksymilian - Palec

Palec

Nie lubię opowiadań grozy i nie wiem, co mnie podkusiło, żeby wziąć udział w tym konkursie! ;)

Tak naprawdę to wiem – urzekła mnie jego formuła. Jak gdzieś rozdają bilety, to trzeba brać. A jak się wzięło, to już trzeba jechać. Odjazd: wiosna, 23.00. No to jedziemy!

PS1 Na bilecie: Człek-tułacz wieczysty

PS2 Naprawdę pisane w pociągu! :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Palec

Uwielbiam pociągi. Zawsze je uwielbiałem. Nie tak, jak mój kuzyn-świr, który po odgłosie silnika potrafi rozpoznać każdą lokomotywę i zna rozkład jazdy wszystkich składów ciągnących koło naszej rodzinnej wsi. Mnie nie interesują pociągi jako takie, tylko jazda nimi. Zatem precyzyjniej: kocham jazdę pociągiem.

Uwielbiam wygodę szwajcarskich kolei, imponuje mi prędkość i czystość japońskich Shinkansenów, ale przede wszystkim przepadam za rytmicznym stukotem starych, rozklekotanych składów.

Kiedy jestem zmęczony, lubię bezmyślnie obserwować, jak krajobraz przesuwa się za oknem, a miarowe kołysanie wprawia mnie w stan głębokiego relaksu. Za każdym razem mam przyjemne wrażenie, że moim życiem steruje kto inny, nie muszę się niczym przejmować, a wszystkie kłopoty zostają gdzieś daleko w tyle żegnane stukotem kół.

Codziennie do pracy jeżdżę pociągiem, a wszystkie urlopy spędzam przemierzając świat i oglądając go z perspektywy pasażera drugiej klasy. Znajomi nazywają mnie Człekiem-tułaczem wieczystym, śmiejąc się, że żyję w pociągu i pewnie umrę w pociągu. Właściwie nie miałbym nic przeciwko temu, tylko jeszcze nie teraz – za młody jestem, by umierać.

Jechałem właśnie składem tak starym, że aż nie mogłem uwierzyć, że takie jeszcze istnieją. Ale to właśnie on przyjechał punktualnie o 23:00 na opustoszałą stację. Wsiadłem więc, umościłem się w pustym przedziale na miejscu pod oknem i wyruszyłem w całonocną podróż. Przez dłuższy czas czytałem w telefonie kolejowe opowiadania grozy znalezione na jakimś portalu. Nie powinienem tego robić, bo dość łatwo mnie nastraszyć, a potem wszędzie widzę potencjalnych morderców, ale połączenie podróży pociągiem z horrorem za bardzo mnie wciągnęło i nawet nie zauważyłem, kiedy padła bateria telefonu.

Rozejrzałem się po przedziale w poszukiwaniu kontaktu i dopiero wtedy do mnie dotarło, że na pewno żadnego w tym wagonie nie znajdę. Takiego starocia dawno nie widziałem. Ściany obite płytą pilśniową udającą drewno, mocno wytarte, trochę śmierdzące siedzenia, pod którymi znajdowały się grzejniki osłonięte metalowymi zardzewiałymi płytami z dziurkami wielkości złotówek, na suficie dogorywające świetlówki bez żadnych osłon – cały przedział był dość odpychający, ale za to rytmiczny stukot kół dokładnie taki, jaki uwielbiałem. Ukołysany nim zapadłem w drzemkę.

Obudziłem się z uczuciem dziwnego niepokoju. Może śniło mi się coś nieprzyjemnego, a może opowiadania grozy trochę mnie nastraszyły, bo zaczęły mi po głowie krążyć natrętne myśli.

„A dlaczego tu jest tak ciemno?” Faktycznie, światło mocno przygasło w przedziale i na korytarzu, jakby coś było nie tak z zasilaniem całego wagonu.

„A dlaczego tu jest tak pusto? Czy nikt inny tym pociągiem nie jedzie?” Skarciłem się za głupie pomysły, przecież na pewno byli tu inni pasażerowie, tylko akurat nie w moim przedziale.

„Ale dlaczego w takim razie nikogo nie słyszałeś?” Nikt nie rozmawiał za ścianą. Nikt nie przechodził korytarzem do toalety. Pewnie wszyscy spali. Na pewno wszyscy spali…

„Nikogo nie było na stacji, kiedy wsiadałeś”.

„Nikt nie sprawdził ci biletu…”

Niestety, kiedy już znajdę sobie powód do niepokoju, mam tendencję do tak zwanego nakręcania się, aż do wpadnięcia w lekką histerię. Spróbowałem zdusić ten proces w zarodku, tłumacząc sobie, że przecież mogę wstać i sprawdzić, co dzieje się w sąsiednich przedziałach. Siedziałem na końcu ostatniego wagonu, wystarczyło podnieść tyłek i ruszyć w kierunku lokomotywy, żeby się przekonać, że jeśli nie w moim, to w następnym wagonie siedzą jacyś podróżni.

 „A jeśli wszystkie będą puste? Co jeśli wszystkie będą puste???!!! Gorzej! Co jeśli nie jadą w nich ludzie??!!”

„Tylko co? Upiory kolejowe unoszące się pod sufitem? Opanuj się, histeryku, opanuj”.

Odetchnąłem. Oparłem czoło o chłodną szybę. Wciągnąłem powoli powietrze w płuca. Wypuściłem. Wciągnąłem… Poczułem, że się uspokajam i bezsensowny lęk mija. Osłoniłem twarz po bokach dłońmi, żeby sprawdzić, czy czegoś nie widać za oknem. Nic. Całkowita czerń nocy, ani jednego światełka. Jakbyśmy jechali przez krainę zmarłych…

„Albo jakbyśmy jechali przez odludzie, jak to zazwyczaj jeżdżą pociągi! Przestań sam siebie straszyć!”

Znów odetchnąłem i spojrzałem w drugą stronę. Prześlizgnąłem wzrokiem z góry na dół po drzwiach do przedziału, podłodze… I wtedy zauważyłem coś leżącego niedaleko wejścia przy płycie osłaniającej kaloryfer.

To był palec.

Zdawało mi się.

„Znów sam siebie straszysz, kretynie!”

Na pewno nie palec. Coś jasnego, wyraźnie wyróżniającego się na tle niezbyt czystej podłogi, podłużnego, obłego… Z pewnością nie leżało tam wcześniej, bo zauważyłbym, wchodząc do przedziału. Przyjrzałem się uważniej ze swojego miejsca, jakoś nie mając ochoty podchodzić bliżej.

Palec.

Ludzki palec, minimalnie zgięty, blady, z lekko zasinionym paznokciem, z końcem ginącym w dziurce od osłony grzejnika. Właściwie nie leżał, a wystawał z tej dziurki. Patrzyłem na niego, czując, że serce szybciej mi bije, plecy i pośladki spinają się z nerwów.

Kiedy spałem, ktoś musiał podrzucić do przedziału odcięty palec!

Odetchnąłem. Raz. Drugi. Przecież to głupi dowcip. Jakieś dzieciaki postanowiły nastraszyć samotnego podróżnego. Podłożyły mi tu kawałek gumy albo takiego wielkiego, upiornego żelka, jakie kupuje się na Halloween. Nie widać śladów krwi. Guma. Na pewno guma.

„Albo obcięty tak dawno, że już nie krwawi…”

Zacisnąłem wargi. Pewnie mnie nagrywają, gówniarze. Potem trafię do Internetu i stanę się pośmiewiskiem. Szybko omiotłem spojrzeniem przedział, ale wiadomo, że w dzisiejszych czasach nie da się łatwo znaleźć kamery, a poza tym zrobiło się jakby jeszcze ciemniej. Ledwie widziałem podłużny kształt bielejący w ciemności. Ale był tam…

A jeśli to będzie tak jak u Stephena Kinga z tym palcem wystającym ze zlewu? Okaże się, że to palcopodobna końcówka jakiegoś olbrzymiego potwora, który zamieszkuje cały pociąg i pożera nocnych pasażerów…

„Natychmiast przestań! Przestań! Przecież on jest sztuczny!”

Wtedy się poruszył.

Cofnął nieco do dziury w osłonie kaloryfera, zgiął, rozgiął, znów wysunął, jakby próbując skrobać albo pełznąć przed siebie, ale nie sięgnął dalej niż przedtem, jakby jednak przynależał do dłoni, która pozostawała po drugiej stronie blachy. Zamarłem. Kropla potu spłynęła mi wzdłuż kręgosłupa. Powstrzymałem chęć zerwania się i wybiegnięcia na korytarz. To musiał być żart. Może nie żelek, ale nakręcana albo robotyczna zabawka, coś takiego…

„Nie panikuj, nie rób z siebie debila… Nie panikuj…”

„A jeśli tam ktoś jest? A jeśli tam ktoś jest i potrzebuje pomocy?”

„Przecież pod siedzeniem jest grzejnik!”

„Ale jeśli go wymontowali? Może go wymontowali, żeby kogoś przemycić. Albo… albo nie wiem, ale co jeśli zamknięto tam kogoś wbrew jego woli i ten ktoś potrzebuje pomocy? Trzeba pójść po konduktora. Trzeba kogoś zawołać… Nawet jeśli wyjdę na idiotę, nawet jeśli będą się śmiać, to może ten ktoś pod siedzeniem właśnie umiera z odwodnienia…”

– Ehm… – odchrząknąłem.

Otarłem czoło z potu. Pochyliłem się ku podłodze, ale niechętnie, nie za blisko tamtego siedzenia, na wszelki wypadek, gdyby palec miał nagle wystrzelić na nienaturalną długość i dźgnąć mnie w oko.

– Ehm… przepraszam… – Mój głos był cichy i chrapliwy. – Przepraszam, czy ktoś tam jest? Czy mam sprowadzić pomoc?

Palec znieruchomiał. Potem szybko cofnął się do dziury i zniknął. Albo mi się zdawało, albo w sąsiednim okrągłym otworze błysnęło białko czyjegoś oka. Zadrżałem.

– Nie… nie… – odezwało się coś spod siedzenia głosem nieokreślonym płciowo. – Przepraszam za kłopot. Proszę się nie denerwować. Ja tu tylko się chowam przed konduktorem.

– Aha… rozumiem. W porządku. – Odetchnąłem z ulgą. Opanowałem drżenie dłoni. Pasażer na gapę. Wszystko w porządku.

„Ale jak twoim zdaniem ten ktoś tam wszedł? Jak tam się zmieścił nawet po usunięciu kaloryfera?”

„Dlaczego tu jest tak ciemno? Dlaczego nikogo nie słychać w pobliżu?”

„Może wszystkich już ten potwór pożarł i zostałeś tylko ty?”

„Dość!”

Już trzęsły mi się kolana. Zdecydowałem, że wezmę plecak i zmienię przedział. Może podróżny bez biletu, a nie jakiś potwór, ale bezpieczniej będzie się stąd wynieść i poszukać towarzystwa.

I wtedy zobaczyłem, że z osłony tym razem od strony okna ponownie wysuwa się palec. Tuż przy moim bucie, skrobiąc podłogę, pełznąc ku mojej stopie… Wrzasnąłem. Zerwałem się i wybiegłem z przedziału. Pobiegłem korytarzem. Pierwszy przedział – pusto. Drugi – pusto. Trzeci – pusto. Nigdzie, nigdzie żywej duszy.

Rzuciłem szybkie spojrzenie za siebie. Nikt mnie nie ścigał. W każdym razie jeszcze nie. Szarpnąłem rozsuwane drzwi, wpadłem do następnego wagonu. W nim też świetlówki ledwie się tliły. Pierwszy przedział – nikogo. Drugi – pusto.

„Przecież ktoś tu musi być!” Puściłem się pędem, prawie płacząc. „Ktoś przecież musi!”

Pusto! Pusto! Pusto!

Następny wagon. Nikogo!

Biegłem dalej. Nikogo!

Dalej! Dalej!

Aż do drzwi, które nie dały się rozsunąć. Szarpnąłem jeszcze raz i jeszcze… i wtedy uświadomiłem sobie, że są zaplombowane, a za nimi znajduje się lokomotywa.

„Przecież musi być gdzieś konduktor!”

Ale nie było.

„Co robić?!”

Powinienem uciec z tego pociągu! Trzeba znaleźć hamulec bezpieczeństwa. Trzeba wydostać się na zewnątrz!

Rachityczne światło lamp zamrugało i zgasło. Przygryzłem pięść, żeby znowu nie krzyknąć. Zamarłem w ciemności. Zdrętwiałem bez ruchu, nasłuchując, czy dojdzie mnie ciche skrobanie pełznącego po podłodze palca. Czy przez stukanie kół przebiją się człapiące kroki jego właściciela? Nic. Cisza. Może został w tyle. Może się nie śpieszy… Cisza. Tylko stukot pociągu i szalone bicie serca.

Powoli, ostrożnie, by nie wydać żadnego dźwięku odwróciłem się twarzą w stronę korytarza. Nasłuchiwałem. Ciągle cisza. Czekałem, aż oczy przyzwyczają się do mroku, ale tak się nie działo. Czas mijał, a ja nie dostrzegałem w ciemności nawet zarysów otoczenia. Wyciągnąłem dłoń, spodziewając się, że w każdej chwili moje palce mogą dotknąć tamtego… tamtych… Namacałem szybę. Przytuliłem czoło do chłodnego szkła i spróbowałem wyjrzeć na zewnątrz.

Za oknem czerń, pustka, za oknem nic… ani gwiazdy na niebie, ani śladu odległej lampy, ani rozświetlonego kwadracika okna w oddali. Sunęliśmy po torach nicości.

Prawie podskoczyłem, gdy znów zamrugały świetlówki i wróciła skąpa poświata. Szybki rzut oka w głąb korytarza. Nic. Pusto. Żadnych upiorów.

Zajrzałem do najbliższego przedziału.

I wtedy zobaczyłem, że pod siedzeniem z otworu w osłonie grzejnika wysuwa się palec.

Koniec

Komentarze

No jest groza i niepokój z lekką domieszką absurdu.

Czytało mi się dobrze, a opowiadanie choć fabularnie proste robi wrażenie. Podoba mi się również bohater, który może dzięki narracji pierwszoosobowej, szybko stał się bliski i ciekawy..

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Przeczytałem. Powodzenia w konkursie. :)

Cześć, Marcinie!

 

Jak dla mnie za dużo przemyśleń bohatera, a za mało działania. Jest w zasadzie jedna interakcja z palcem. Zaś sam palec, choć bardzo dziwny, jest tylko dziwnym palcem – sam bym się zaniepokoił, ale nie widać ewentualnych konsekwencji. Jest niepewność, ale daleko do strachu.

Na początku chciałem też zamarudzić, że nie pokusiłeś się o choćby skrótowy opis tego, co w pociągu, ale później nadrobiłeś z nawiązką – bardzo fajny opis starego przedziału – pozwolił lepiej poczuć klimat tekstu.

 

Pozdrówka i powodzenia w krokusie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Ambush – dziękuję za opinię (i głos). Z grozą sobie za bardzo nie radzę, więc domieszka absurdu wydawała mi się dobra, żeby nie zanudzić. A takie proste, bo musiałem się streszczać – miałem czas na pisanie tylko… w pociągu ;)

 

Koala75 – dzięki ;)

 

Krokus – masz rację z przemyśleniami, ponieważ moją mocną stroną jest proza psychologiczna, a zdecydowanie nie horrory. Zaniepokojenie, niepewność – to chyba jedyne uczucia, na jakie mogłem liczyć w przypadku tego opowiadania, więc cieszy mnie Twoja reakcja. Dziękuję za przeczytanie i podzielenie się wrażeniem.

 

Pozdrawiam wszystkich.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Hej!

Na początku masz długie akapity. To moja osobista preferencja ale ja bym je pociął :) Ale to drobiazg.

Fajny szort, dobrze poprowadzony, umiejętnie wykorzystany element który jest jednocześnie niestraszny (to tylko palec) ale też może przerazić.

Potencjalnie zmieniłbym końcówkę aby ten palec np. pojawił się mu w kieszeni albo wyrósł jako szósty na ręce. Ale nie zmienia to faktu że to dobry tekst więc klikam :)

 

PS2 Naprawdę pisane w pociągu!

To prawie jak jakaś pociągocepcja :)

 

Parę drobiazgów:

 

Nikt nie rozmawiał za ścinaną.

ścianą

 

Co jeśli wszystkie będą puste???!!! Gorzej! Co jeśli nie jadą w nich ludzie??!!”

To drobnostka ale moim zdaniem wystarczyłby jeden znak pytania i jeden wykrzyknik :)

 

Guma. A pewno guma.

Na pewno guma

 

otworu i zniknął. Albo mi się zdawało, albo w sąsiednim okrągłym otworze

otworu i otworze

 

„Ale jak twoim zdaniem ten ktoś tam wszedł? Jak tam się zmieścił nawet po usunięciu kaloryfera?”

Może

„Ale jak twoim zdaniem ten ktoś tam wszedł? Jak zmieścił się nawet po usunięciu kaloryfera?”

 

Pozdrawiam!

Edward Pitowski – dziękuję za przeczytanie, klika i uwagi. Drobiazgi wyczyszczone.

Opcja palca z kieszeni faktycznie podoba mi się bardziej, niż jego obecność w innym wagonie. Choć przekreśla ewentualną obecność palcowatego potwora wrośniętego w pociąg, to wynosi absurd na wyższy poziom. Dobre! Ale skoro to konkurs, to już nie ruszam.

Kłaniam się :)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Hej, no i już wszystko padło w komentarzach :). Jak pojawia się palec, przypomniało mi się opowiadanie Kinga o palcu z umywalki, a tu nagle piszesz o opowiadaniu Kinga :). Czy przemyśleń bohatera jest za dużo,? Nie wiem, mi to nie przeszkadzało i też budowało klimat opowiadania równocześnie dając informację o bohaterze. Klikam, powodzenia w konkursie i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardjaskier – dziękuję za opinię i klika (Gdzie one się pojawiają? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem ;) To są te punkty w kwadraciku przy liczbie komentarzy?) 

Skojarzenie z palcem z umywalki idealne, bo właśnie tym opowiadaniem się zainspirowałem (słabo pamiętam o co tam chodziło, ale to ostatecznie chyba nie był palec, tylko jakiś wielgachny potwór pod całym domem). I fajnie, że jesteśmy zgodni co do przemyśleń bohatera. Ktoś lubi, ktoś nie. Ja lubię ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Tak, to te punkciki w kwadracikach, które są wyznacznikiem czy tekst warto otwierać ;). 

To chyba był po prostu palec wyrastający z umywalki, z którym na wszelkie sposoby walczył bohater, już nie pamiętam dokładnie, ale tam też był jakiś motyw z żoną bohatera.  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardjaskier – dzięki za wyjaśnienie.

Ta wymiana zdań narobiła mi apetytu na Kinga – czas odkurzyć coś podczas urlopu.

Idę czytać Twoje, bo chyba teraz mam je w kolejce ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć, Marcinie_Maksymilianie!

 

Mam alternatywny tytul dla Twojego szorta: o paranoiku, ktory jeździł koleją:) Ciekawie podszedłeś do zadania konkursowego, zwykły palec wprowadza jakiś dziwny niepokój. Fajnie połączyłeś absurd z grozą . Może nie przestraszylem się, ale z pewnością było mi nieswojo :) 

 

Jednocześnie trochę za dużo opisałeś przemyśleń narratora, jak na tak krótki tekst. Przez to trochę zaburzyły się proporcje.

 

Tekst z pewnością wart przeczytania, życzę powodzenia w konkursie! :)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

cezary_cezary – dzięki za lekturę i opinię. Tytuł nawet dobry ;), ale nie chciałbym narzucać czytelnikowi od razu, że to wszystko dzieje się w głowie bohatera. Ale kto wie, kto wie…

Specjalnie dałem tyle przemyśleń, bo to miało być opowiadanie żeglujące w stronę psychologiczno-paranoicznego absurdu. Ale kto co lubi.

Nie wiem czy zauważyłeś, że mój bohater czytał Twoje opowiadanie ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Nie wiem czy zauważyłeś, że mój bohater czytał Twoje opowiadanie ;)

Czytając myślałem, że chodzi ogólnie o opowiadania kolejowe, ale jak już o tym wspominasz… :D

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Tylko nie pamiętałem dokładnie, czy Twój upiór unosił się momentami pod sufitem, czy jego ofiary, a nie miałem w pociągu zasięgu, żeby sprawdzić. Mniejsza z tym ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Wciągający, rasowy horrorek wyszedł. Palec wystający z grzejnika w pociągu to niby taki niepozorny szczegół, a jednak powodujący naprawdę niezły dreszcz. Tylko ciężko mi uwierzyć, że ktoś, w dodatku przestraszony po czytaniu horrorów, podszedłby do takiego sinego palca i zaproponował pomoc :D Ale taka już natura bohaterów horrorów. Ogółem tekścik mi się podobał, więc klikam! 

Sonato, dzięki za wrażenia i klika. Chciałem rozważyć różne reakcje bohatera i ostatecznie wyszło, że jest poczciwy;). Cieszę się, że mimo wszystko lekki dreszczyk się pojawił.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć MM,

 

Pomysł na opowiadanie miałeś bardzo fajny i wykonanie też w gruncie rzeczy do mnie przemawia. Przede wszystkim doceniam takie jakby “opowiadanie w opowiadaniu”, coś co w świecie filmu nazywa się “łamaniem czwartej ściany”, czyli jawna (najczęściej ironiczna) aluzja w świecie fikcji do czegoś, co dotyczy obecnej rzeczywistości. W Twoim przypadku jest to wspomnienie o opowiadaniach grozy (konkursowych?), które przeczytał bohater opowiadania, co dodatkowo napędzało jego niepokój. Poza tym palec, mimo że to tylko palec, potrafił minimalnie przestraszyć, a czytało się płynnie.

Przeszkadzało mi natomiast zbyt duże nagromadzenie myśli bohatera (tych umieszczonych w cudzysłowie), zwłaszcza występujących seryjnie. Również jak dla mnie trochę za krótki jest to tekst (wiem, że nie ma dolnego limitu znaków), bo czekałem na to, co wydarzy się dalej, a tu bęc, dość szybko ucięło. Hasło konkursowe zostało wspomniane właściwie w jednym zdaniu, co sprawia wrażenie, że zrobiłeś to tak jakby “na alibi”.

No ale jeśli rzeczywiście napisałeś ten tekst w pociągu to małe “chapeau bas”, bo ja jakoś nigdy nie mogę się skupić, aż na tyle mocno:)

 

Pozdrawiam i powodzenia!

 

Cześć.

Jak dla mnie genialne. Czyta się jednym tchem. Fajnie oddane stany emocjonalne bohatera. Scenografia, klimat, napięcie, wszystko jest na miejscu.

Jeden z lepszych konkursowych tekstów.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

JPolsky – dziękuję bardzo za opinię, za to, co się podobało i za to, co mniej. Z tym “alibi” i mikrą objętością tekstu to trochę mnie przyłapałeś, bo – jak zaznaczyłem – nie czuję się pewnie w klimacie z dreszczykiem i chciałem machnąć coś w miarę szybko i bezboleśnie. Stąd skrótowość i realizacja napisu z biletu trochę “na leniwca”. Poza tym miałem mało czasu, ponieważ musiałem się zmieścić na trasie Poznań-Wrocław, a to obecnie dwie godziny;)

(Nie sądziłem, że jury da prezent w postaci dodatkowego terminu. Teraz mam trochę czasu, ale wtedy miałem tylko w tym pociągu, więc niech już tak popociągowo zostanie ;))

 

Sajmon15 – ehm… ehm… trochę mnie przytkało, ale bardzo mi miło. Twoich tekstów jeszcze nie czytałem, ale zaraz obadam. Jeśli lubisz fantasy, to zapraszam do zerknięcia na fragmenty mojej powieści – do niej przyłożyłem się znacznie, znacznie, znaaaaaaaacznie bardziej niż do tego “Palca”, może okaże się, że to coś w kręgu Twoich zainteresowań.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Przedstawiłeś osobliwy typ pasażera – intensywnie myślącego i nakręcającego się tym, co wymyśli, przy czym nie dochodzi do żadnych wniosków. No ale z drugiej strony – gdyby udało mu się sprawę wyjaśnić, nie byłoby opowiadania.

Dobrze się czytało, a niesamowitości, może nawet grozy, moim zdaniem, jest tu w sam raz. :)

 

 „Ni­ko­go nie było na sta­cji, kiedy wsia­da­łeś.”„Ni­ko­go nie było na sta­cji, kiedy wsia­da­łeś”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

Opa­nuj się, hi­ste­ry­ku, opa­nuj.”Opa­nuj się, hi­ste­ry­ku, opa­nuj”.

 

Kro­pla potu spły­nę­ła mi w dół krę­go­słu­pa. → Masło maślane – czy ciecz może spłynąć w górę?

 

Zde­cy­do­wa­łem, że wezmę swój ple­cak… → Zbędny zaimek – tam nie było innych plecaków.

 

Ze­rwa­łem się na nogi i wy­bie­głem z prze­dzia­łu. → Czy dookreślenie jest konieczne, czy mógł zerwać się i wybiec, nie używając nóg?

 

Szarp­ną­łem za roz­su­wa­ne drzwi… → Szarp­ną­łem roz­su­wa­ne drzwi

 

ani roz­świe­tlo­ne­go kwa­dra­ci­ku okna w od­da­li. → …ani roz­świe­tlo­ne­go kwa­dra­ci­ka okna w od­da­li.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, Marcinie. :-) Dobry, choć dość mocno absurdalny tekst. Podoba mi się gonitwa myśli bohatera, a chowanie się przed konduktorem szczerze mnie rozbawiło. :D

Nawet jeśli nie lubisz opowiadań grozy, to w Twoim wydaniu rzecz wychodzi przyjemnie odświeżająca. Dość mocno skojarzyło mi się “Co robimy w ukryciu”. Pewnie przez ten początek, a że wspomnianą produkcję uwielbiam, lektura tego opowiadania dała mi dużo radości. :-)

„‬Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf

Przeczytałem i ja.

Rzeczywiście tekścik jest pewną wariacją opowiadania Kinga. Mimo że krótki, to i tak mam wrażenie, że nieco przegadany. Trochę zbyt dużo powtórzeń w tych gonitwach myśli, moim zdaniem. Burzenie czwartej ściany z początku tekstu niezwiązane z dalszą częścią.

Zdecydowanie na plus przewijająca się w tle groza. Taką właśnie lubię – pokazałeś palec (bynajmniej nie środkowy ^^), pokazałeś oko, ale nie całego pasażera na gapę. Delikwent jest niepokojący, tym bardziej, że jego wytłumaczenie wcale nie brzmi wiarygodnie…

Trzym się.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

regulatorzy – zazwyczaj lubię się pospierać z redakcją, ale tu nie mam z czym. Każda z Twoich obecnych uwag sprawi, że tekst będzie lepszy. Dziękuję.

 

Rossa – dziękuję za wizytę i cieszę się, że Cię rozbawiłem. Uwielbiam “Co robimy w ukryciu” i uważam, że to jeden z najlepszych seriali. Nie wiem, czy w ostatnich czasach coś mnie równie ubawiło.

 

CountPrimagen – robią się dwie frakcje: zwolenników i przeciwników nadmiernego myślenia;) To fajnie, bo lubię jak tekst jest różnie odbierany. Dzięki za komentarz :)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Bardzo proszę, Marcinie_Maksymilianie, jestem niezwykle rada, że sugestie poprawek przypadły Ci do gustu. :D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Skoro o skojarzeniach było, to ja mam filmowe. Jakiś człowiek ukryty w otaczającej maszynerii (Brazil Terry’ego Gilliama), coś ukryte w ścianie (Lokator Romana Polańskiego, czy Barton Fink braci Coen). Trochę absurdalne. Może to sen? Może popadanie w szaleństwo? Jest groza i niepokój.

 

Pozdrawiam.

AP – dzięki za uwagi. Chyba żadnego z tych filmów nie widziałem (wstyd?). Ale Twoje skojarzenia (ukrycie w ścianie, w maszynerii) pokazują, że dobrze, że zdecydowałem się na niedopowiedzenie i niewyciąganie absurdu na wyższy poziom, który zawęzi interpretację (palec wychodzący na końcu z kieszeni). Podoba mi się takie pozostawienie pola dla domysłów.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Chyba żadnego z tych filmów nie widziałem

Polecam.

wstyd?

Hmmm… Można nadrobić.

 

Lokator jest ekranizacją powieści Rolanda Topora. To dla Ciebie zachęta?

AP – mam właśnie urlop, więc jest okazja do nadrabiania. I tak, Topor to zachęta. Dzięki :)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Anet – cieszę się :)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Zapewniam Cię, że ja też ;)

Przynoszę radość :)

Fajna groza, Marcinie, Ci wyszła. Uwielbiam takie cosie, niewyjaśnione, dziwne, weirdowe, i cholernie niepokojące. Niby to tylko palec, a strachu może napędzić więcej niż cała dłoń, ręka, a może nawet kompletna reszta właściciela.

Stanę tez na moment w opozycji do wcześniejszych komentujących, bo napiszę, że tekst nie jest ani trochę przegadany. Budujesz od początku takiego everymana z kilkoma dziwactwami, z którym mozna się utożsamić, pokazujesz jego otoczenie, wszystko jest tutaj zwykłe, a potem pojawia się palec i… I jego niezwykłość staje w opozycji do tego, co wczesniej, a potem robi się tylko dziwniej i dziwniej, aż do samego, w odpowiednim momencie urwanego końca. Dla mnie ten kontrast robi właśnie najlepszą robotę, dzięki której pojawia się groza.

Kliknąłbym, gdyby było trzeba.

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

 

PS.

 

A jeśli to będzie tak jak u Stephena Kinga z tym placem wystającym ze zlewu?

Litrówka.

Known some call is air am

Outta Sewer – jeszcze literówka? Niemożliwe! Już poprawiam.

 

Dzięki za wizytę i opinię. Pięknie to napisałeś. Wszystko dokładnie właśnie tak miało być (kontrast i mini groza z tendencją do narastania). W stosunku do tego tekstu jesteś czytelnikiem idealnym ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Nie wiem, czy idealnym, czy nie, ale tutaj naprawdę czuć tę niesamowitość. I to dokładnie w taki sposób, w jaki lubię. A skoro mamy już palec i weird, to możemy do tego dorzucić weirdową, piórkową “Głowę”, autorstwa dogsdumpling – tam nie ma grozy, ale weird jest, jak się patrzy ;) Pewnie jakbyśmy poszukali na forum, to znaleźlibyśmy i inne części ciała ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Cześć!

Lektura była zdecydowanie przyjemna. Myślę, że udało Ci się wiarygodnie przedstawić tego bohatera, w wielu miejscach nietrudno się utożsamić z jego monologiem wewnętrznym. Sprawia wrażenie kogoś o może zbyt bujnej wyobraźni, ale przecież rozsądnego i trzeźwo myślącego, jego narastający niepokój wydaje się przekonujący. Emfatyczne pytania do samego siebie, z obfitością pytajników i wykrzykników, przywiodły mi na myśl stylistykę Chmielewskiej. Samoistny palec to także niczego sobie pomysł, w sam raz nadałby się chociażby do podłubania w Nosie Gogola. Wyobraziłem sobie zakończenie, w którym narrator znajduje się nagle z tym palcem znowu w swoim pierwotnym przedziale z tyłu pociągu, sugerując coś w rodzaju nieskończonego powrotu.

Skarciłem siebie za głupie pomysły

Długa forma zaimka wydaje mi się tutaj nieuzasadniona, “skarciłem się” lub “skarciłem sam siebie”.

Rachityczne światło lamp zamrugało i zgasło. Przygryzłem własną pięść, żeby znowu nie krzyknąć. Zamarłem w ciemności. Zdrętwiałem bez ruchu, nasłuchując, czy dojdzie mnie ciche skrobanie pełznącego po podłodze palca. Czy przez stukanie kół przebiją się człapiące kroki jego właściciela? Nic. Cisza. Może został w tyle. Może się nie śpieszy… Cisza. Tylko stukot pociągu i szalone bicie mojego serca.

A to tylko propozycje stylistyczne, nic obligatoryjnego.

Dziękuję za podzielenie się opowiadaniem i pozdrawiam!

Hej!

Mnie się podobało, chociaż przemyślenia bohatera z początku opowiadania brzmią jak pytania małego dziecka i to bym zmieniła, to znaczy tylko formę. To tylko moje zdanie, więc nie musisz się nim przejmować. Za cały tekst dałabym klika, ale już jest niepotrzebny.

Pozdrawiam i życzę powodzeniasmiley

Outta Sewer – idealnym w stosunku do tego tekstu (nie wiem, jak w stosunku do innych), bo właśnie idealnie wyczułeś jego intencje. Ja się w Twój tekst tak nie wbiłem (ciekawe, że obaj w konkursie przybraliśmy lekko Kingowski styl), choć też mi się podobał. Dzięki za “Głowę”, przeczytam wkrótce.

 

Slimaku Zagłady – za Chmielewską akurat nie przepadam, ale dłubanie w “Nosie” Gogola mnie naprawdę rozbawiło. To jest dobry pomysł na kontynuację XD 

“Wyobraziłem sobie zakończenie, w którym narrator znajduje się nagle z tym palcem znowu w swoim pierwotnym przedziale z tyłu pociągu, sugerując coś w rodzaju nieskończonego powrotu” – rozważałem ten pomysł i właściwie częściowo go wykonałem. Bo może bohater powrócił. (Po tej chwili mroku.) Nie jest to wyraźnie zaznaczone, ale możliwe. Chciałem zostawić możliwość, bez narzucenia, żeby zwiększyć pole potencjalnych interpretacji.

Dziękuję za uwagi – z nimi będzie lepiej, więc wprowadzę.

 

Milis – z tymi pytaniami, to pisząc widziałem Maksia z “Seksmisji”, który pyta “A dlaczego tu nie ma klamek?”, więc faktycznie trochę dziecinne ;) Dzięki za wizytę i opinię. 

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Hej! 

Zgrabne nawiązanie do czytania forumowych opowiadań w pociągu, urocze. :) 

dość łatwo mnie nastraszyć, a potem wszędzie widzę potencjalnych morderców

Wczoraj w nocy, kiedy po czytaniu położyłam się chwilę na matę, okno miałam naprzeciwko i… Rany, normalnie na balkonie czarny zarys postaci. XD Wyobraźnia płata figle po czytaniu opowiadań. 

 

Opowiadanie bazuje na prostym pomyśle – bohater w opuszczonym pociągu, ale podoba mi się to panikowanie i pokazanie jak te myśli w nim wybrzmiewają. 

Przy palcu już się zaczyna czuć niepokój, te roztrzepotane myśli bohatera mocno się udzielają, naprawdę. 

O matko, jakie to opowiadanie jest fajne! Normalnie czuję napięcie i grozę, ale podałeś to dodatkowo w takiej formie z lekka żartobliwej, dialog z palcem, który okazuje się mieć też oko i jest istotą za grzejnikiem – świetne! Chowanie się za konduktorem – rozbawiło mnie. :D

 

Szkoda, że nie wiemy więcej, opowiadanie jest dość krótkie i ten palec to trochę taki straszak, bo nic się z nim dalej nie dzieje, ale i tak dreszczyk można poczuć, więc mi bardzo się podobało. Taka krótka scenka, jak to można zostać nastraszonym w pociągu samym palcem, pięknie ukazane oddziaływanie wyobraźni na człowieka. :) 

I nie czułam zupełnie, żeby było przegadane, właśnie te myśli bohatera podkręcały niepokój w czytelniku. 

 

Pozdrawiam, 

Ananke

Cześć!

Interesujący tekst. Nieoczywisty, trzymający w napięciu i dający duże pole do interpretacji, odnośnie do owego palca i okoliczności jego występowania w takiej, a nie innej formie. Pasażer wbijał sobie do głowy coraz czarniejsze scenariusze. Niepotrzebnie czytał te opowiadania i uruchomił wyobraźnię.

Fajna, szybka akcja w poszukiwaniu kogokolwiek. To, jakby pociąg cudów i ukrytych w nim tajemnic. 

Pasażer niedowierza własnym źrenicom i trudno stwierdzić, czy to jest sen w śnie, czy jawa. Ktoś w tym pociągu jest, ale jakby się ukrywał i nie chciał być widzianym. Może to schronienie przed złem, które sieje postrach. Na końcu Deja vu… Pozdrawiam.

Ananke – dziękuję za Twój tchnący pozytywną energią komentarz i ciekawe wrażenia. 

“Rany, normalnie na balkonie czarny zarys postaci. XD” – lepiej postać niż sam palec XD Chociaż nie wiem XD

“Szkoda, że nie wiemy więcej” – a ja myślę, że to dobrze. Właśnie o to mi chodziło, żeby czytelnik sobie dopowiadał. Kiedy czytam, lubię teksty zamknięte, takie, w których można się wszystkiego domyślić. Ale w pamięci zostają mi bardziej te otwarte, niedopowiedziane. Uwierają potem jak kamyk w bucie i to uwieranie lubię uzyskać we własnych opowiadaniach (w powieści nie, zostawienie czytelnika z niewiadomą po kilkugodzinnej podróży byłoby nie fair ;)).

Cieszę się, że Ci się podobało.

 

Tygrysica – dziękuję za takie różne pomysły interpretacyjne. Twoje pomysły trafiają za każdym razem, bo tak, jak mówisz – tam może się dziać wszystko. Fajnie, że chciało Ci się trochę zastanowić nad tekstem (tacy czytelnicy to złoto).

 

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Marcin, dziękuję. Piszę pierwszą wizję, która pojawi się zaraz po przeczytaniu – pomijając czytanie pomiędzy wierszami i dopowiadanie sobie tego i owego do owej historii. Lubię niedopowiedzenia, a tutaj takowe występują, a wyobraźnia nie śpi… 

lepiej postać niż sam palec XD Chociaż nie wiem XD

Ja mam schizę z postacią na balkonie, jak mieszkałam w rodzinnym domu to na balkonie moja mama zobaczyła włamywacza, także gdzieś tam to siedzi. XD

 

Właśnie o to mi chodziło, żeby czytelnik sobie dopowiadał.

Też lubię sobie dopowiadać, tutaj bardziej chodziło o to, że nic z tego palca nie wynika, tzn. nic bohaterowi nie robi, straszy go, ale nie wiemy za co i po co. ;) Mogę sobie dopowiedzieć, ale mam trochę mało danych. :)

Co nie zmienia tego, że się podobało. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

 

 

Tygrysico – widzę, że nie tylko Twoja czytelnicza wyobraźnia nie śpi, ale i autorska. Zaraz pójdę czytać Twój tekst.

 

Ananke – z tą postacią na balkonie to pewnie wada genetyczna ;) albo macie wspólnego stalkera, który może się już trochę zestarzał. I cyk – jest pomysł na opowiadanie;).

“[palec] nic bohaterowi nie robi” – właściwie to bohaterowi nic się nie stało (na razie). Może się tak nakręcił, że mu trochę odbiło? Kto wie? ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Pomysł jest, czasem też tworzysz interesujący klimat. Jednak mam wrażenie, że wpadłeś w podstawowy problem narracji pierwszoosobowej – bohater-narrator zmienił się w gadułę, opowiadając o wszystkim i wszystkich. Nie jest tego dużo, więc nie odpadłem, ale przyznaję, że tekst pod koniec już mnie tak nie chwytał, jak na początku. Gdzieś po drodze uciekło mi napęcie.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

z tą postacią na balkonie to pewnie wada genetyczna ;) albo macie wspólnego stalkera, który może się już trochę zestarzał. I cyk – jest pomysł na opowiadanie;).

Faktycznie był włamywacz i jak uciekał to połamał grilla sąsiadom z dołu. XD

 

właściwie to bohaterowi nic się nie stało (na razie). Może się tak nakręcił, że mu trochę odbiło? Kto wie? ;)

Może palec to przywidzenie? Tego już się nie dowiemy. :)

NoWhereMan – dzięki za komentarz. Choć trochę nie rozumiem stwierdzenia, że “bohater-narrator zmienił się w gadułę, opowiadając o wszystkim i wszystkich”. Gdyby w narracji pierwszoosobowej nie opowiadał o wszystkim, to byśmy się niczego nie dowiedzieli ;) Ale godzę się z faktem, że dla niektórych napięcie w opowiadaniu rośnie, dla innych spada – rzecz gustu.

 

Ananke – no nie, nie dowiemy się. Chyba, że to był palec włamywacza, który zostawi jakieś ślady u sąsiadów ;)

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Faktycznie, bohater strasznie się nakręca. Bo właściwie nic się nie stało, ani jemu, ani komukolwiek innemu. Ale stwarzasz taki nastrój, że bez problemu wierzymy, że to tylko chwilowe, bo w pierwszym tunelu…

Babska logika rządzi!

Finklo, noooo nastrój najważniejszy ;) Dziękuję za wizytę i przeczytanie.

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Zawiera obraz: Canadian Train Travel on the Rocky Mountaineer

Nowa Fantastyka