- Opowiadanie: Edmund Czarnażmija - Świat przemija

Świat przemija

 Czasami miejsca umierają, tak jak ludzie. Trzeba iść dalej.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Świat przemija

Rycerz i jego giermek jechali powoli przez gęsty, ponury las. Drzewa, wysokie i stare, zdawały się zamykać nad ich głowami, tworząc mroczny tunel. Liście szeleściły pod końskimi kopytami, a w powietrzu unosił się zapach wilgoci i gnijącego drewna. Nagle, między gęstwiną, pojawił się widok czegoś, co kiedyś musiało być wioską.

Zrujnowane chłopskie chaty stały na skraju lasu, ich ściany były zniszczone, dachy zapadnięte. Drewniane belki konstrukcji, nadpalił pożar. Jedyna droga, prowadząca przez wioskę, zarosła trawą i krzewami, jakby od dawna nikt tędy nie przechodził.

Rycerz zatrzymał konia, jego stalowy pancerz połyskiwał słabo w bladym świetle dnia. Przyglądał się ruinom.

– To musiało być kiedyś spokojne miejsce -powiedział cicho.

Giermek, młody chłopak o jasnych włosach, podjechał bliżej, wpatrując się w smutne pozostałości.

– Co mogło się tutaj stać, panie? – zapytał, spoglądając na rycerza z niepokojem.

– Wojna, choroba… może coś gorszego,– odparł rycerz.

– Cokolwiek to było, opuściło to miejsce w zapomnienie.

Powoli ruszyli naprzód, konie stąpały ostrożnie po nierównym gruncie. Z każdą chwilą wioska zdawała się być bardziej martwa. Na jednej z chat zauważyli przymocowaną do drzwi starą, wyblakłą szmatę – znak, że kiedyś ktoś próbował się tu bronić przed złem, które przyszło.

– Czy sądzisz, że ktoś mógł przetrwać?

Rycerz przez chwilę milczał.

– Wątpię.  

– Ludzie nie zostawiają swoich domów tak bez powodu. Jeśli ktoś przetrwał, dawno już odszedł… lub nie chciał żyć dalej.

Ich konie przeszły obok studni, której obrzeże było pokryte pęknięciami, a woda wewnątrz była ciemna i nieruchoma. Nagle w oddali dał się słyszeć cichy szelest, jakby wiatr przesuwający się przez liście. Giermek drgnął, ale rycerz pozostał niewzruszony.

– To tylko wiatr – powiedział rycerz spokojnie, jakby czytając w myślach młodzieńca.

– Nie ma tu już nic, co mogłoby nam zagrozić.

Przejechali przez resztki wioski, mijając kolejne zniszczone chaty i martwe ogrody, aż w końcu las ponownie zamknął się za nimi. Zrujnowana wioska została w tyle, pochłonięta przez czas i zapomnienie.

– Czy ta wioska kiedykolwiek powróci do życia? – zapytał giermek, spoglądając za siebie.

– Nie – odparł rycerz, jego głos był twardy i pewny.

– Czasami miejsca umierają, tak jak ludzie. Trzeba iść dalej.

I z tymi słowami ruszyli naprzód, zostawiając za sobą zrujnowaną wioskę, która stała się kolejnym cichym świadkiem przemijającego czasu.

 

+++

 

Las jest miejscem pełnym ciszy i tajemnic. W mroku drzewa stają się cieniami, a ich gałęzie tworzą zawiłe wzory na tle rozgwieżdżonego nieba. Światło księżyca ledwo przenika przez gęste korony, rzucając delikatne refleksy na poszycie. Powietrze jest chłodne i pachnie wilgotną ziemią oraz igliwiem. Czasem słychać szelest liści pod łapami nocnych zwierząt lub daleki śpiew sowy. Nocny las, choć ciemny, ma w sobie spokój i wiele tajemnic.

Młoda, dziewczyna, szła przez leśne ścieżki nocą, by zebrać chrust. Jej blond włosy luźno opadały na ramiona, lekko falując na wietrze. Niebieskie oczy lśniły w półmroku.

Ubrana w prostą, lnianą suknię, ciemną od błota i rosy, przepasaną w talii sznurem, niosła w dłoniach wiklinowy kosz, który z każdym krokiem wypełnia się suchymi gałęziami. Jej bose stopy cicho stąpają po ziemi, starając się unikać ostrych kamieni i wystających korzeni.

Las nocą wydaje się cichy, ale dziewczyna jest czujna – nasłuchuje każdego szelestu, świadoma, że może spotkać dzikie zwierzęta. Mimo to nie zawraca, bo wie, że chrust jest potrzebny do ogrzania małej chaty, w której czeka jej rodzina.

Dziewczyna nagle poczuła, jak coś zmienia się w otaczającym ją mroku. Powietrze stało się chłodniejsze, a las cichł, jakby wstrzymał oddech. Wtedy to zobaczyła – pośród drzew, w blasku księżyca, stała piękna i tajemnicza kobieta.

Kobieta miała długie, srebrzyste włosy, które lśniły niczym pajęcza nić w świetle księżyca, i szatę, która wydawała się płynąć wokół niej, jakby była zrobiona z samego mroku. Jej twarz była niezwykle delikatna, niemal nieludzka w swoim pięknie, z oczami o barwie głębokiego, nocnego nieba. Stała nieruchomo, a na jej ustach błąkał się ledwo widoczny uśmiech, który był jednocześnie ciepły i pełen tajemnicy.

Dziewczyna zamarła, trzymając kosz z chrustem blisko siebie, serce biło jej mocno. Czuła, że ta kobieta nie jest zwyczajną mieszkanką wioski ani nawet człowiekiem, ale istotą z innego świata, może nawet z baśni, które szeptały staruszki przy ogniskach. Mimo to w kobiecie nie było nic przerażającego, wręcz przeciwnie – emanowała spokojem i aurą czegoś pradawnego, co było obecne w tym lesie od wieków.

– Nie bój się – powiedziała tajemnicza kobieta, jej głos brzmiał miękko, jak szum liści na wietrze.

-Wiem, po co tu przyszłaś. Noc jest długa, ale las cię nie skrzywdzi.

Dziewczyna nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czuła się jak w transie, jakby znajdowała się w środku snu. Chciała zapytać, kim jest ta kobieta, ale słowa uwięzły jej w gardle.

Nagle, zdmuchnęła delikatnie powietrze w stronę dziewczyny, a ta poczuła, jak jej obawy znikają. Świat wydawał się jaśniejszy, spokojniejszy. Tajemnicza kobieta zbliżyła się jeszcze bardziej, delikatnie dotknęła dłoni dziewczyny, a jej dotyk był ciepły i uspokajający.

-Wracaj teraz do domu -powiedziała.

-Noc jest twoją przyjaciółką, a las twoim sprzymierzeńcem – pamiętaj o tym.

Dziewczyna skinęła głową, czując, jak jej serce uspokaja się, a ciało przestaje drżeć. Gdy spojrzała znowu na kobietę, ta już znikała w mroku, stając się jednością z lasem. Dziewczyna stała jeszcze chwilę, wpatrując się w miejsce, gdzie zniknęła nieznajoma, a potem, jak w transie, ruszyła w stronę domu, czując, że była świadkiem czegoś niezwykłego, czegoś, co pozostanie z nią na zawsze.

 

+++

 

Po powrocie do domu dziewczyna cicho otworzyła ciężkie, drewniane drzwi chaty, starając się nie obudzić nikogo z rodziny. Wnętrze izby było chłodne i mroczne, jedynie tlące się resztki żaru w piecu rzucały słabe, czerwone światło na ściany. Ostrożnie odłożyła kosz z chrustem, a potem podeszła do pieca, klękając na kolanach.

Jej dłonie, wprawione przez lata ciężkiej pracy, zręcznie ułożyły suche gałęzie wśród popiołów. Delikatnie dmuchnęła, a iskry zatańczyły w półmroku, ożywiając drewniane kłody. Po chwili pierwsze płomienie zaczęły lizać chrust, a ciepło ognia rozeszło się po izbie, stopniowo przeganiając zimno nocy.

Dziewczyna przez chwilę patrzyła, jak ogień nabiera mocy, trzaskając cicho w piecu. Jego blask tańczył na jej zmęczonej twarzy, rozświetlając jasne włosy i odbijając się w niebieskich oczach, które teraz zdradzały nie tylko zmęczenie, ale i ulgę. Wstała, powoli, jakby chciała zapamiętać każdy ruch ognia, każde ciepło, które teraz wypełniało chatę.

W milczeniu zbliżyła się do swojego posłania – prostego siennika, przykrytego grubym, wełnianym kocem. Zrzuciła ciężką suknię, zostając w lekkiej koszuli, i wsunęła się pod koc, który niemal natychmiast ogrzał jej zmęczone ciało. Leżąc na plecach, przez chwilę patrzyła w sufit, nasłuchując przytłumionego trzaskania ognia.

W myślach powróciła do tajemniczej kobiety, którą spotkała w lesie. Jej słowa nadal brzmiały w jej głowie, a obraz srebrzystych włosów i głębokich oczu nie opuszczał jej myśli. Czuła, że to spotkanie nie było przypadkowe, ale dziś nie miała już siły, by rozmyślać nad jego znaczeniem. Zamknęła oczy, pozwalając ciepłu ognia i wspomnieniom znużyć ją do snu.

Ogień w piecu palił się spokojnie, a dziewczyna, zasypiając, poczuła, jak ciężar nocy spływa z jej ciała, przynosząc ukojenie. Powoli zapadała w sen, wiedząc, że jutro będzie nowy dzień, pełen nowych wyzwań, ale teraz, w tej chwili, była bezpieczna w ciepłym, domowym zaciszu.

Obudziła się nagle, wyrwana ze snu przez dziwny, duszny dźwięk. W izbie panował mrok, a jedynym źródłem światła były dogasające płomienie w piecu. Przez chwilę leżała nieruchomo, próbując zrozumieć, co ją obudziło. I wtedy to usłyszała – cichy, przerażający jęk dochodzący z drugiego końca izby.

Serce zabiło jej mocniej, a w gardle poczuła narastający strach. Powoli, niemal mechanicznie, uniosła się na łokciach i spojrzała w stronę, z której dochodził dźwięk. To, co zobaczyła, wstrząsnęło nią do głębi.

Nad posłaniem jej młodszego brata pochylała się przerażająca istota – potwór przypominający człekopodobnego nietoperza. Jego długie, skrzydlate ramiona owijały się wokół ciała chłopca, a wydłużone, ostre pazury wbijały się w jego skórę. Twarz stwora była zdeformowana, z wyłupiastymi, świecącymi oczami, które zdawały się przenikać mrok, a nozdrza drgały w poszukiwaniu zapachu krwi. Najstraszniejsze jednak były jego zęby – długie, ostre kły, które wbijały się głęboko w szyję chłopca, wysysając z niego życie.

Jej serce zamarło, gdy poczuła na plecach nieprzyjemne zimno. Powoli, pełna lęku, odwróciła głowę. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą leżał krwiożerczy potwór, teraz stała postać kobiety. Dziewczyna rozpoznała ją natychmiast – była to ta sama tajemnicza kobieta, którą spotkała w lesie, z tymi samymi srebrzystymi włosami i oczami głębokimi jak nocne niebo.

Ale teraz jej wygląd był inny. Twarz kobiety, choć nadal piękna, wydawała się być przepełniona mrokiem, a usta, które wcześniej się uśmiechały, teraz były zaciśnięte w cienką linię. Jej oczy, które wtedy miały w sobie nutę ciepła, teraz były lodowate, jakby pozbawione wszelkiego współczucia.

Dziewczyna, mimo przerażenia i rozpaczy, klęczała przy bracie, którego oddech słabł z każdą chwilą. Tajemnicza kobieta, która przed chwilą przemieniła się z potwora, obserwowała ją w milczeniu. Jej twarz, choć piękna, teraz zdawała się być nieprzenikniona, a oczy błyszczały czymś więcej niż tylko zwykłym mrokiem – było w nich coś, co mogło być odległym wspomnieniem człowieczeństwa.

– Jesteś silna, dziewczyno.

– Silniejsza, niż przypuszczałam.

– Tylko nieliczni mogliby stanąć naprzeciw mnie i przeżyć.

Dziewczyna podniosła wzrok.

– Czym jesteś?

– Dlaczego przyszłaś do mnie?

– Dlaczego to robisz? – jej głos drżał, ale w nim było wyczuwalne coś więcej – wyzwanie, pragnienie zrozumienia.

Kobieta uśmiechnęła się lekko.

– Jestem nocą, mrokiem, głodem, który nie zna zaspokojenia. Jestem wampirzycą, istotą, która przetrwała wieki, karmiąc się krwią tych, którzy mieli nieszczęście stanąć na mojej drodze.

Dziewczyna zamilkła, nadal nie rozumiejąc, co to wszystko miało znaczyć. Jej serce wypełniało poczucie bezradności i gniewu.

– Co chcesz ode mnie? – zapytała w końcu, choć bała się odpowiedzi.

Kobieta zbliżyła się do niej, jej ruchy były płynne, niemal hipnotyzujące.

– Chcę ci dać wybór – powiedziała powoli.

– Co masz na myśli?

– Twoje życie, jakim je znasz, przeminie.

Dziewczyna poczuła zimny dreszcz przebiegający przez całe ciało.  

– Zgadzam się.

Wampirzyca uśmiechnęła się z uznaniem. Wyciągnęła dłoń, jakby zapraszając dziewczynę do pierwszego kroku w nowym, mrocznym świecie. Dziewczyna, z ciężkim sercem i pełna strachu, przyjęła tę dłoń, wiedząc, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Takie tam… bazgroły, zapraszam do lektury i dyskusji. 

black

Cześć! 

Twój komentarz powinien się znaleźć w przedmowie.

 

Do ostatniego zdania szukałem przeznaczenia dla fragmentu o rycerzu z giermkiem. Nic nie wnosi do opowieści, więc równie dobrze mogło by go nie być. Nie można było opału przygotować za dnia? W Nocy zbierać chrust? Mało logiczne. 

 

– Czym jesteś?

 

– Dlaczego przyszłaś do mnie?

 

– Dlaczego to robisz? – jej głos drżał, ale w nim było wyczuwalne coś więcej – wyzwanie, pragnienie zrozumienia.

Wszystko wypowiada ta sama osoba, więc za taki zapis dialogów, szykuj się na lincz :)

Hej Czarnażmijo :)

 

opowiadanie ma swój klimat i ten klimat wkręca. Opisy są ciekawe i nastrojowe. Ale faktycznie motyw z rycerzem i wampirzycą mogą być spokojnie dwom różnymi opowiadaniami. Choć rozumie, że wieś przez którą podróżuje rycerz, to pewnie ta w której żyła dziewczyna. W części z dziewczyną chyba trochę zbyt pospiesznie poprowadzona akcja. Ale jak na szorta zareklamowanego jako – “Takie tam… bazgroły…” to wyszło całkiem przyjemnie :). Pozdrawiam :)  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Witaj.

Poniżej kilka takich rzeczy do poprawy

– To musiało być kiedyś spokojne miejsce -powiedział cicho.

 

Zmień dywiz.

– Wojna, choroba… może coś gorszego,– odparł rycerz.

Usuń przecinek.

Ubrana w prostą, lnianą suknię, ciemną od błota i rosy, przepasaną w talii sznurem, niosła w dłoniach wiklinowy kosz, który z każdym krokiem wypełnia się suchymi gałęziami. Jej bose stopy cicho stąpają po ziemi, starając się unikać ostrych kamieni i wystających korzeni.

Problem z czasem, najpierw jest przeszły, a dalej teraźniejszy.

-Wiem, po co tu przyszłaś. Noc jest długa, ale las cię nie skrzywdzi.

Tu do końca akapitu masz w dialogach dywizy.

-Wracaj teraz do domu -powiedziała.

-Noc jest twoją przyjaciółką, a las twoim sprzymierzeńcem – pamiętaj o tym.

To są wypowiedzi tej samej osoby, więc nie można zapisać tego jak dialogu.

Jej słowa nadal brzmiały w jej głowie, a obraz srebrzystych włosów i głębokich oczu nie opuszczał jej myśli.

Za dużo jej odnoszących się ponadto do różnych osób.

Zamknęła oczy, pozwalając ciepłu ognia i wspomnieniom znużyć ją do snu.

Znużyć dziwnie brzmi. Może ukoić?

duszny dźwięk.

Dźwięki nie mogą być chyba duszne.

Jego długie, skrzydlate ramiona owijały się wokół ciała chłopca, a wydłużone, ostre pazury wbijały się w jego skórę.

 Ale teraz jej wygląd był inny. Twarz kobiety, choć nadal piękna, wydawała się być przepełniona mrokiem, a usta, które wcześniej się uśmiechały, teraz były zaciśnięte w cienką linię. Jej oczy, które wtedy miały w sobie nutę ciepła, teraz były lodowate, jakby pozbawione wszelkiego współczucia.

Za dużo być.

Jej twarz, choć piękna, teraz zdawała się być nieprzenikniona, a oczy błyszczały czymś więcej niż tylko zwykłym mrokiem – było w nich coś, co mogło być odległym wspomnieniem człowieczeństwa.

j.w.

– Jesteś silna, dziewczyno.

– Silniejsza, niż przypuszczałam.

– Tylko nieliczni mogliby stanąć naprzeciw mnie i przeżyć.

Tu tak jak wcześniej to nie jest dialog.

– Dlaczego to robisz? – jej głos drżał, ale w nim było wyczuwalne coś więcej – wyzwanie, pragnienie zrozumienia.

Spróbuj tak:

– Dlaczego to robisz? – Jej głos drżał, ale wyczuwalne było w nim coś więcej: wyzwanie i pragnienie zrozumienia. 

Co Czego chcesz ode mnie?

 

Poza tym bogate i ciekawe słownictwo. Fajny mroczny klimat. Trochę brakuje mi jeszcze przyczyny, dla której dziewczyna tak od razu zdecydowało się zostać wampirzycą.

Pozdr

Cześć, Edmund Czarnażmija. Nie potrafię doszukać się powiązania między wstępem z rycerzem i giermkiem, a resztą. Klimat jest ok. Podoba mi się. Jest sporo powtórzeń z tą kobieta to, kobieta tamto, ale to drobiazg. Ogólnie na plus. Pozdrawiam.

niosła w dłoniach wiklinowy kosz, który z każdym krokiem wypełnia się suchymi gałęziami. Jej bose stopy cicho stąpają po ziemi, starając się unikać ostrych kamieni i wystających korzeni.

Zmiana czasów. Zmieniłbym na: niosła w dłoniach wiklinowy kosz, który z każdym krokiem wypełniała suchymi gałęziami. Bosa stąpała cicho, starając się unikać ostrych kamieni i wystających korzeni.

 

Las nocą wydaje się cichy, ale dziewczyna jest czujna – nasłuchuje każdego szelestu, świadoma, że może spotkać dzikie zwierzęta. Mimo to nie zawraca, bo wie, że chrust jest potrzebny do ogrzania małej chaty, w której czeka jej rodzina.

Też zmieniłbym konsekwentnie czas na przeszły.

 

Nagle, zdmuchnęła delikatnie powietrze w stronę dziewczyny, a ta poczuła, jak jej obawy znikają.

Podmiot?

 

Delikatnie dmuchnęła, a iskry zatańczyły w półmroku, ożywiając drewniane kłody.

Rozpaliła dmuchnięciem?

 

Ogień w piecu palił się spokojnie,

??? To nie ogień się pali.

 

Problem z wypowiedziami w formie dialogów.

 

Kończę się czepiać, bo coś zaczyna się dziać. Do tego miejsca budowałeś klimat. Krótko się działo. Czuję niedosyt. Zabrakło mi powodu, który spowodował, ze dziewczyna została wampirzycą. na przykład w zamian za życie brata. Nie znalazłem powiązania z początkowym fragmentem o rycerzu. Pozdrawiam. Pisz.

Hej,

 

Ciekawa historia, choć nie wszystko udało mi się zrozumieć:

– czy pierwsza scena ma związek pozostałymi?

– czy spotkanie wampirzycy w lesie, dmuchnięcie w stronę dziewczyny, ma jakiś wpływ na dalsze losy historii? 

– z czego wynika spontaniczna zgoda dziewczyny na dołączenie do wampirzycy? Wszak chwilę wcześniej zabiła jej brata. Dziewczyna przyjęła to dość spokojnie. 

 

Zakładam, że po prostu gdzieś nie zatrybiłem laugh

 

Pogubiłem się też trochę w dialogach, gdy wypowiedź jednego bohatera została oddzielona enterem.

 

Na plus na pewno ładne metafory oraz – w większości tekstu – przyjemny język. Mimo krótkiego tekstu udało Ci się osiągnąć fajny, mroczny klimat. 

 

Pzdr.

I z tymi słowami ruszyli naprzód, zostawiając za sobą zrujnowaną wioskę, która stała się kolejnym cichym świadkiem przemijającego czasu.

Zwracaj uwagą na takie sierotki;) Opuścili wieś już akapit temu, a teraz znowu.

 

-Wiem, po co tu przyszłaś. Noc jest długa, ale las cię nie skrzywdzi.

W wielu miejscach brak spacji po kreseczce. Zresztą poczytaj o zapisie dialogów: 

https://www.fantastyka.pl/loza/14

 

Czuła się jak w transie

Czyli nie wiadomo jak;) Powtarzasz tę frazę i drugi raz również niewiele wnosi.

 

Nagle, zdmuchnęła delikatnie powietrze w stronę dziewczyny, a ta poczuła, jak jej obawy znikają. 

Ostatnim podmiotem była dziewczyna, więc ta kobieta wprowadza zamieszanie. 

 

klękając na kolanach.

Na kolanach zbędne, bo nie da się klęczeć na czymś innym. Brzmi jak patrzeć oczami;)

 

Jej słowa nadal brzmiały w jej głowie, a obraz srebrzystych włosów i głębokich oczu nie opuszczał jej myśli.

 

Popracuj nad usunięciem zaimków, bo jest ich bardzo dużo. 

 

Jego długie, skrzydlate ramiona owijały się wokół ciała chłopca, a wydłużone, ostre pazury wbijały się w jego skórę. Najstraszniejsze jednak były jego zęby – długie, ostre kły, które wbijały się głęboko w szyję chłopca, wysysając z niego życie.

 

 

– Dlaczego przyszłaś do mnie?

Kto to mówi.

 

Historia intrygująca, ale nad warsztatem trzeba będzie popracować.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Nowa Fantastyka