
Pierwsza!;)
Moje hasła to:
– Wynalazki, Kobiety i Święta!
– Polskie Święta, które straszą
Czyli niestety wybrałam mniej popularne hasła, ale co mi tam.
Chwała betującym, Oni czynią świat lepszym!;)
Pierwsza!;)
Moje hasła to:
– Wynalazki, Kobiety i Święta!
– Polskie Święta, które straszą
Czyli niestety wybrałam mniej popularne hasła, ale co mi tam.
Chwała betującym, Oni czynią świat lepszym!;)
W kuchni pachniało pieczoną rybą, grzybami i smutkiem. Złociste światło choinkowych lampek ślizgało się po surowych belkach izby.
Wystrojona w najlepszą sukienkę, niebieską w czerwone róże, Jadźka siedziała przy oknie i patrzyła na pustą, lśniącą zimnym blaskiem drogę.
Na niebie świeciły pierwsze gwiazdki.
– Dobry czas na wieczerzę z bliskimi – westchnęła ciężko i zaraz dodała łamiącym się głosem: – A ja znowu sama jak kołek!
Przez wiele, wiele lat powtarzała, że lubi żyć w pojedynkę, ale ostatnimi czasy coraz częściej czuła się opuszczona i nikomu niepotrzebna. Zwłaszcza zimą, kiedy obowiązków było mniej, doskwierała jej samotność, bura i przytłaczająca jak listopad.
A przecież kiedy była młoda, uganiało się za nią pół wsi. Oj, niejeden, kiedy raz się obejrzał, nie mógł oderwać od niej oczu i myśli! Zalotnicy przyjeżdżali nawet z ościennych krain. O względy pięknej Jadwigi starało się nawet kilku przystojnych, choć błędnych rycerzy. Takich, co to strzelali z łuku na rozstajach, żeby znaleźć przygody i zmienić swą dolę. Znajomość, którą zawarli przy ruczaju, z początku wydawała się płomienna, lecz dość błaha, jednak potem mocno się zaangażowali.
Cóż, kiedy ona chciała iść do przodu, oni stanęli w miejscu. Porzuciła ich i niemal zapomniała o tych przygodach.
Czasem tylko, kiedy kupiła sobie coś nowego, chodziła na rozstaje zaprezentować się, krygować i poszukać pożądliwych lśnień w kamiennych źrenicach.
Coś tam się dalej tliło. Nie darmo babka Jadźki mawiała, że przemiana w kamień tylko pozornie następuje w jednej chwili.
– Nim przeobrażenie dotrze do serca, mijają nieraz wieki – powtarzała.
Wspomnienie dawnych czasów sprawiło, że w oczach staruszki niespodziewanie zakręciły się łzy. Otarła je rękawem, pociągnęła nosem i podreptała do pieca. Nałożyła do misek spore porcje kapusty z grochem, pierogów i makaronu z bakaliami, po czym zaniosła wszystko na stół.
Jasiu lubił kapustę ugniecioną z ziemniakami i fasolę omaszczaną czarnym olejem – przypomniało jej się, chociaż nie zamierzała się rozklejać. – A Małgosia kluski i makowca…
Kiedy zrozumiała, że nie ułoży sobie życia z ukochanym, przygarnęła dwójkę dzieci. Długi czas karmiła je, chowała, troszczyła się, a one dorosły i uciekły do szkół, do miasta.
Może chociaż zadzwonią – pomyślała jeszcze, poprawiając serwetki i zapalając świece.
Usiadła za stołem, nałożyła sobie kilka łyżek kapusty, dwa pierogi i rybę, ale szybko odsunęła talerz.
Z goryczą pomyślała, że nic w życiu nie wyszło tak, jak sobie zaplanowała. Ani miłość, ani interesy.
Jako znakomita kucharka próbowała otworzyć cukiernię. Wydawało się, że przy znajomościach Jadwigi, sięgających od kopalni, po dwór królewski, pomysł nie może się nie udać.
Cóż, jednak plany legły w gruzach gdy sąsiedzi obsmarowali jej szarlotkę, że jakoby zaszkodziła jakiejś księżniczce…
Smutek spłynął na serce Jadźki jak parciany wór i poczuła, że tego wieczoru czeka ją już tylko kilka szybkich kieliszków ostatniego wynalazku – szalejówki.
Nic nie zmieni, ale przyniesie ulgę…
Szurając papciami i wzdychając ciężko, ruszyła do spiżarki, aby poszukać nalewki.
Wtem usłyszała ciche pukanie do drzwi.
Otarła oczy, poprawiła włosy i poszła otworzyć.
Za drzwiami stało kilku krasnoludków, chłopiec "co nie znał strachu" i Marcysia – ta z kolczykami w nosie, pępku i kilku innych miejscach, która zawsze nosiła czerwone berety i, jak plotkowano na wsi, włóczyła się po lesie z wilkami.
– Dzisiaj nieczynne! – burknęła nieprzyjaźnie Jadźka. – Czego tu szukacie?! Chcecie kraść moje pierniczki?!
– Przyszliśmy na wieczerzę – zagaiła Marcysia.
– Zaproszenia babka wysłała – dodały szybko krasnale, zerkając niespokojnie na dłonie gospodyni.
– Czuję pierogi – mruknął Gapcio, wpychając się bez ceregieli do kuchni.
– Nawet się nie wygłupiaj! – ofuknął go sztygar.
Wzruszona Jadźka patrzyła, jak goście kolejno zajmują miejsca przy stole.
– Gośka się trochę spóźni, bo zatrzymali ją w pracy – wyrecytowała Marcysia, rozglądając się ciekawie. – A to czarne w słoju, to żywe? – spytała.
– Jak nie wściubia nosa w nie swoje sprawy, może i żywe – ostrzegła Jadźka.
Chłopiec "co nie znał strachu" wycałował staruszkę w oba policzki i z apetytem zaczął zajadać kapustę z grochem, kompletnie nie zwracając uwagi na ostrzegawcze syknięcia krasnali.
– Jest może kompocik z suszu? – zapytał z pełnymi ustami.
– A pewnie, jakie by to były Święta bez kompotu – sapnęła zadowolona Jadźka, krzątając się przy kuchni. – Z gruszek i śliwek ugotowałam, żeby znowu nie było gadania! – Zrobiła obrażoną minę.
– Było, minęło – mruknął sztygar.
– Miała parcie na szkło dziewczyna…
– Ale i klasę – westchnął rozmarzony Gapcio.
– A wy nie jecie?! – Jadzia spytała gości.
– Jemy, jemy – zapewniła Marcysia.
Po czym wyciągnęła z koszyczka jednorazowe pojemniki i postawiła przed każdym, ze słowami:
– “Czymchatabogata”, firmę kateringową założyłam z Czarnym…
– Nie zjecie tego, co ugotowałam? – zdumiała się staruszka.
– No, bez przesady! – huknęły tubalnie krasnale. – Wszystkiego najlepszego, Jadziu! Wesołych Świąt.
– Wesołych Świąt – odparła mimo wszystko zadowolona Jadzia.
Rozumiem! No, to logiczne jest! :) Chociaż, jak się jest osobą samotną, to zwykle od razu na talerz się kładzie… Ale to przecież święta były, więc pewnie chciała uroczyściej… :)
Przyjemne, takie właśnie w świątecznym stylu i z wieloma smaczkami ("Czymchatabogata" piękne). Jakoś opowieści z dobrym zakończeniem o samotności w święta zawsze poruszają. A tu jeszcze nie było przesadnie cukierkowo, tylko tak naturalnie. Pozdrawiam!
Hej,
Wracam po becie – już wtedy opowiadanie mi się spodobało :) Fajny, przyjemny tekst ze świątecznym klimatem. Nawiązania do klasycznych baśni tworzą ciekawą kompozycję.
Pozdrawiam :)
Fajne. Wymyka się stereotypom. Dużo puszczonych, łatwych do odszyfrowania oczek. Jak już mam czytać baśniopodobne utwory, to właśnie takie. Niezbyt ckliwe i dobrze odmierzone.
“Jasiu, lubił kapustę ugniecioną z ziemniakami i fasolę omaszczaną czarnym olejem –” – tutaj mam wątpliwości co do tego przecinka, ale ja interpunkcyjny laik, więc może jakieś uzasadnienie dla niego jest.
Pozdrówka
Świetne, pełne super humoru i delikatnie podane, jak każda Twoja opowieść. :)
Brawa, klikam, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Jak już w becie pisałam – Ambush potrafi otulić opowiadaniem jak kocykiem. Dlatego tak pasują do świąt! :) Idę kliknąć! :)
@beeeecki Cieszę się, że udało mi się poruszyć bez czułostkowości. Już bałam się niczego nie spłodzę, bo mam pomysł na bożonarodzeniowy horror, ale już wiem, że go nie wcisnę w 15K.
@pnzrdiv.117 Fajnie, że nie tylko ja lubię bajeczki;)
@Canulas Odnośnie przecinków, to ja generalnie słucham każdego;)
@bruce Miło mi, że znowu z nami jesteś. Tylko Twój komentarz do mojego pierwszego opowiadania podniósł mnie na duchu <3
@JolkaK Nieustannie próbuję osiągnąć Twoje mistrzostwo malowania obrazów;) Mam cel w życiu.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Łowuszko, miłe to, ale i trochę smutne, jak w życiu. Dobrze, że nie horror i nie sama słodycz. Świąteczne, fantastyczne i prawdziwe. Powodzenia w konkursie. :)
Dobrze Misiu, że nie wypiła Szalejówki, bo mógłby wyjść horror;)
Dziękuję za wizytę.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dziękuję, Kochana Ambush.
Sama widzisz, jak świetnie piszesz.
Buziak i powodzenia.
Pecunia non olet
Hej.
Przeleciało Jadzi życie przez palce. Ambicje przysłoniły to, co u większości widnieje na pierwszym planie – rodzina. Smutny tekst. Skojarzyło mi się z babą Jagą przez imiona dzieci (Jaś i Małgosia). Jednak nie spędziła tego wieczoru w samotności – brawo krasnale. Serce Jadzi nie skamieniało. Irytowali ją trochę goście, niemniej w środku tryskała szczęściem.
Ładnie napisane, nastrojowo. :) Pozdrawiam.
Starała się, żeby poza smutkiem była zabawa bajkami.
Poza tym miałam nadzieję, że podsypane okruszki wskażą, że trochę w tej samotności winy samej Baby Jagi.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej, Tak trzeba pamiętać w święta o bliskich i o wiedźmach, to znaczy babciach Jagach :). Ciepły szort jak szarlotka wyciągniętą z pieca :) Klikam i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
I trzeba żyć tak, żeby nie trzeba było zapraszać na Święta chłopca “co nie zna strachu”;)
Motyw babci czarownicy jakoś za mną chodzi, może dlatego że kobiety w mojej rodzinie do prababki były babkami;)
Dzięki bardziejaskrze.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
KOMENTARZ W PREZENCIE
No, kurczę, fajnie pogrywasz baśniami. Jaś i Małgosia co prawda ocaleli, ale szarlotka, która zaszkodziła księżniczce robi swoje :) I Marcysia z percingiem, czerwonym berecikiem i szlajaniem się z wilkami. Cudne :) Nie wiem, czy wyłapałam wszystkie baśnie, bo dorastałam raczej na Andersenie i Klechdach domowych, ale te najbardziej popularne znam i cholernie mi się podobało, co z nimi zrobiłaś :)
Tekst jak najbardziej świąteczny, z ciepełkiem, którego się od Mikołaja domagałam, co prawda nie są to tematy, o które prosiłam, ale i tak jestem zadowolona :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Cześć,
W kuchni pachniało pieczoną rybą, grzybami i smutkiem. Złociste światło choinkowych lampek ślizgało się po surowych belkach kuchni.
Taki powtórek, żeby nie było, że nieuważnie przeczytałem.
Sama fabuła mi przypomniała taki stary kawał, jak to siedział se chłop w parku, spoglądając na przechodzące w w tę i we w tę trzymające się pod rękę pary i wzdychał:
– Każdy kogoś ma. Kogoś kto przytuli, pocieszy, doradzi w potrzebie. No każdy kogoś ma, tylko ja qrna żonaty! XD
Fajnie wplecione wątki z różnych bajek i wiarygodni bohaterowie. Dobrze się to czytało :D.
pozdro
M.
Jestem bandzior! Świr! Sadysta! Niepoprawny optymista!
@Irko_Luz Dzięki bardzo miło mi, że czytałaś z przyjemnością.
Chłopiec co nie znał strachu to chyba jakiś krakowski folklor, natomiast młodzieńczy, czy bracia strzelający z łuku i idący za strzałą, by ich tam mogła czarownica w kamień zamienić to w licznych bajkach występują.
@MordercoBezSerca miło mi, że wpadłeś, przeczytałeś i skomentowałeś. Mam nadzieję, że na dłużej zostaniesz na forum.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Czyli niestety wybrałam mniej popularne hasła, ale co mi tam.
Ja jestem happy. :) Co prawda nie do końca tego się spodziewałem po straszących świętach – straszna jest raczej realność opuszczenia. Miło, że nawet Baba Jaga jednak kogoś ma.
Tylko nie rozumiem, dlaczego ludzie się zamieniali w kamień… Tej bajki chyba nie znam. :\
Zgubiłaś przecinek:
Wystrojona w najlepszą sukienkę, niebieską w czerwone róże(,) Jadźka siedziała przy oknie i patrzyła na pustą, lśniącą zimnym blaskiem drogę.
I spację:
Z gruszek i śliwek zrobiłam, żeby znowu nie było gadania!( )– Zrobiła obrażoną minę w stronę krasnali.
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
@SNDWLKR Cieszę się, żeś happy;)
Z zamianą w kamień to była historia królewskich synów, którzy strzelali z łuku, szli śladem strzały, dwóch spotkało czarownicę, która zamieniła ich w kamień, ale za to najmłodszy to uratował ich, księżniczkę i był happyend.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dobra, to tej faktycznie nie znałem. Było coś ze strzelaniem z łuku na rozstajach, ale w tamtej wersji dwóch starszych synów znalazło księżniczki, a najmłodszy… cóż, żabę. Reszty chyba nie trzeba dopowiadać. ;)
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Podobało mi się, sympatycznie napisane. Świetnie Ci wyszły te nawiązania do bajek :).
Też nie kojarzyłam tej bajki, o zamienieniu w kamień królewskich synów, więc trochę liczyłam, że coś się z nimi jeszcze wyjaśni. Nie wyjaśniło się w opowiadaniu, ale jest w komentarzach, więc zaliczone ;).
Nie wiem jak inne Twoje opowiadania, ale to bardzo mi pasuje do Twojego avatara. Jak się zastanawiam, kto mógłby mi opowiedzieć taką historię, to ta pani świetnie się nadaje :).
“Jasiu, lubił kapustę ugniecioną z ziemniakami i fasolę omaszczaną czarnym olejem –”
Tutaj mam podobne odczucia do Canulasa. Wydaje mi się, że przecinka powinno nie być. Gdyby ona mówiła do Jasia, wtedy tak, ale ponieważ zdanie jest o Jasiu, to ja bym nie dawała. Niestety na interpunkcji też się nie znam, więc masz tylko opinię dwóch laików ;). Wiem, że na forum są eksperci przecinkowi, może któryś z nich się wypowie :D.
@lyumi Miło mi, że wpadłaś i że dobrze Ci się czytało. W temacie przecinków ulegnę.
Pozdrawiam w imieniu Hiacynty Bucket i własnym;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej, bardzo sympatyczne opowiadanie. W fajny sposób wplotłaś bajeczki. Oczywiście, że klikam.
Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Cześć Ambush,
Krótki, przyjemny, świąteczny tekst. Początkowo nieco melancholijny, choć poruszający istotny temat samotności, ale z pozytywnym zakończeniem. W sam raz na Święta :-)
Mnie również spodobała się żonglerka nawiązaniami baśniowymi, a jedno nawet przeniknęło do któregoś z Twoich komentarzy:
Poza tym miałam nadzieję, że podsypane okruszki wskażą, że trochę w tej samotności winy samej Baby Jagi.
Domyślam się, że chodziło o okruszki mające wskazać dzieciom drogę powrotną przez las :-)
@skryty dzięki za wizytę i klika.
@Michale Aniele Miło mi, że tekst przypadł Ci do gustu. Z okruszkami to takie poplątania bajek i mojej branży IT, gdzie okruszkami chleba nazywa się link umożliwiający użytkownikowi powrót do miejsca, z którego wyszedł.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
No proszę, jakie interdyscyplinarne easter eggi :-)
Dzięki za informację, zawsze dobrze jest się dowiedzieć czegoś nowego.
Pozdrawiam :-)
Ładny amalgamat różnych bajek. Fajnie, że Jadźka nie musiała spędzać świąt samotnie, bo nie wiadomo, na czym by się skończyło, gdyby się narąbała szalejówką…
Ciepły i świąteczny tekst, dobre otwarcie konkursu.
Babska logika rządzi!
Dzięki Finklo. Myślałam, że nic nie napiszę, jak zwykle ostatnio, bo limit mnie przeraził.
Na szczęście pojawiła się Jadźka i poszło.
Myślałam też o szczwołówce, ale się gorzej wymawia.;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
No, zwłaszcza po pijaku “jeszcze jedną szczwołówkę” może być nie do wymówienia. ;-)
Babska logika rządzi!
Ładna i ciepła wyszła Ci opowiastka spleciona z bajek, nieźle zaprezentowali się goście. Dobrze się czytało. :)
– Z gruszek i śliwek zrobiłam, żeby znowu nie było gadania! – Zrobiła obrażoną minę w stronę krasnali. → Czy to celowe powtórzenie?
Mina to wyraz twarzy, nie wydaje mi się, aby można ją zrobić w czyjąś stronę.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cieszę się regulatorzy, że plecionka bajkowa przypadła Ci do gustu. Błędy poprawiłam.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Owszem, Ambush, przypadła, skutkiem czego obie jesteśmy ucieszone. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ave, Ambush! ;)
Trochę spóźniony, ale jestem. Przyjemna, ciepła i nostalgiczna wariacja na temat klasycznych bajek, okraszona świątecznym klimatem. No i z tym unikalnym dla Ciebie poczuciem humoru w tle. Można powiedzieć, że odczarowałaś Babę Jagę;)
Chętnie bym kliknął, ale nie zdążyłem na czas… Powodzenia w konkursie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Ładna historyjka, a opisy jak zwykle cudownie ozdobne! Cieszę się, że bohaterka jednak nie została sama w święta.
@cezary_cezary cieszę się, że wpadłeś do Baby Jagi na pierniczki;)
@Sonata Miło mi, że opisy Ci się podobają, bo Twoje są znakomite.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej!
Fajny temat na święta – samotność i poczucie, że coś poszło nie tak.
łuku na rozstajach, żeby zalosować sobie przygody i dolę.
Hm, nie do końca rozumiem… Losowanie przygód?
Jasiu lubił kapustę ugniecioną z ziemniakami i fasolę omaszczaną czarnym olejem – przypomniało jej się, chociaż nie zamierzała się rozklejać. – A Małgosia kluski i makowca…
Na początku kursywa, a później bez.
troszczyła się a one
Przecinek przed "a".
O, Baba Jaga. :) No tak, piękna wiedźma już się postarzała i teraz nawet dzieci nie ma. ;) Fajne złagodzenie bajki na święta, bez zjadania dzieci. XD
No i szarlotka, która szkodzi królewnie – ach, więc tak to było, a potem poszedł mit o jabłku. :D
Z przygnębiającej historii o samotności i przemijaniu życia, docieramy do cieplutkiego, świątecznego zakończenia. :)
Tylko ten tytuł „Szalejówka” mnie zastanawia. :p Zawsze można pomyśleć, że wiedźma jednak zeszła do spiżarki, wyjęła szalejówkę i goście byli tylko magicznymi zwidami. :D Oczywiście to nadinterpretacja. :)
Pozdrawiam,
Ananke
Witaj Ananke, w niektórych bajkach młodzieńcy/synowie króla szli na rozstaje, strzelali z łuku i szli w ślad za swoją strzałą. Tylko widzę, że ten motyw jest mniej znany. Opiekowałam się wieloma maluchami, więc jestem skarbnicą bajek;)
Szalejówka między nami mówiąc byłaby raczej śmiertelnie niebezpieczna dla Jagi również, chyba że nie byłaby człowiekiem. U mnie zresztą temat nalewek z trucizn jakoś wraca (na prawdę jedynie w twórczości literackiej!;) O tu w Karpiu wigilijnym popili szczwołówki;) W sumie nie wiem, która bardziej trująca, ale raczej obie skuteczne.
Cieszę się, że świątecznie Cię ujęłam;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Na muchomorach też coś robiłaś? ;-)
Babska logika rządzi!
Ambush, mi chodziło konkretnie o losowanie przygód, czy oni losowali te przygody? :D Bo losowanie kojarzy się z losami, które się wyciąga, a jako przenośnia… Pytam, czy tak się mówi. :)
Opiekowałam się wieloma maluchami, więc jestem skarbnicą bajek;)
Pracowałam kiedyś rok w przedszkolu, a w rodzinie zawsze z dziećmi w innym pokoju. XD Ale bajki to już w sumie te nowsze głównie. ;)
Co do szalejówki – hm, ale Jaga jako wiedźma mogłaby być odporna magicznie. :)
@Finkla Nie, ale… brzmi jak inspiracja.
@Ananke może troszkę przekombinowałam;) Zastanowię się.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ambush, ja się nie znam, tzn. nie znam tego określenia, więc jeśli tak mówią to okej. Ale brzmi dość dziwnie. :D
Ananke, ale przecież nie potrzeba specjalnego określenia; na wiśniach robi się wiśniówkę, na pigwie – pigwówkę itd.
Babska logika rządzi!
Ale mi chodzi o losowanie przygód. XD
No, dobra, zmieniłam nieco.
Marmoladka z muchomorka, to niezły wstęp do horrorka… Czyli tytuł już mam, dzięki Finklo.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Aaaa, to sorki, pogubiłam się.
Babska logika rządzi!
O, Ambush, teraz jest super. :D
Milutkie. Nawet niedolę Jadźki przedstawiasz w taki sposób, że mimo wszystko czytelnikowi robi się ciepło. Może to świadomość zbliżającego się happy endu, który, na szczęście, nastaje. Oszczędna forma służy opowiadaniu.
Pozdrawiam!
Dziękuję @adamie_c4, miło mi że się podobało.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Cześć, Ambush!
Dziękuję za udział w krokusie!
Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)
Krótkie, ale z pomysłem i świątecznie cieplutkie, ale nie przesłodzone. Chyba nie wyłapałem wszystkich nawiązań do bajek, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Fabuły w zasadzie nie ma – jest prosta scenka, ale nastawiona na konkretny cel i to wychodzi bardzo dobrze. Choć przyznam, że zastanawiam się nad tymi dwoma akapitami:
„Szurając papciami i wzdychając ciężko, ruszyła do spiżarki, aby poszukać nalewki.
Wtem usłyszała ciche pukanie do drzwi.”
Gdybyś zostawiła między nimi pustą linijkę, mógłbym przysiąc, że wizyta gości nie jest prawdziwa, a jedynie majakiem – skutkiem wypicia zbyt dużej ilości Szalejówki, co ładnie by się komponowało z tytułem. A jak jest naprawdę? ;)
Bo jeśli wizyta jest faktyczna, to chyba lepiej – cieplej. A jak nie, to smutno, co nie znaczy, że źle.
Całość bardzo fajnie napisana, z humorem typowym dla Ambush, jaką znam. Mega fajnie wyszło, że przyszli z własnym jedzeniem – dzięki temu nie wyszło zbyt cukierkowo.
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Ambush,
Z opowiadania bez fabuły wycisnęłaś maksimum emocji. Najpierw zrobiło się smutno a następnie cieplej i cieplej. Czerwony kapturek podziurawiony kolczykami, aż ją zobaczyłem, jak się z tymi wilkami włóczy.
pozdrawiam
Witam świętego Krokusa, to znaczy Mikołaja.
W moim zamyśle goście przybyli, a szalejówka zostanie na jakąś lutową chandrę.
@MichaleBronisławie cieszę się, że polubiłeś wydziaraną buntowniczkę, dobrze że dziewczyna ma babcię Jadzię;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Złociste światło choinkowych lampek ślizgało się po surowych belkach izby.
Ooo, ładnie :)
Dobry czas na wieczerzę z bliskimi
Hmm.
samotność bura i przytłaczająca jak listopad
Tu jednak: samotność, bura i przytłaczająca jak listopad.
Zalotnicy przyjeżdżali nawet z ościennych krain.
… zaaaraz, to nie nasz świat?
takich co to strzelali
Takich, co to strzelali.
zmienić dolę
Czyją dolę?
Znajomość, którą zawarli przy ruczaju, z początku wydawała się płomienna, lecz dość błaha, jednak potem mocno się zaangażowali.
Czy ona ze wszystkimi tymi rycerzami naraz? XD "Płomienna znajomość" – hmm.
poszukać pożądliwych lśnień w kamiennych źrenicach
Aliteracja, i nieładnie tak kawalerów w kamień zamieniać :P
Nie darmo babka Jadźki mawiała, że przemiana w kamień tylko pozornie następuje w jednej chwili.
Hmm. A dlaczego Jadźka miałaby w to wątpić?
Nim przeobrażenie dotrze do serca mijają nieraz wieki
Nim przeobrażenie dotrze do serca, mijają nieraz wieki.
makaronu z bakaliami
…? (fuuj :D)
przygarnęła do chatki dwójkę dzieci.
Przygarnęła dwójkę dzieci. Chatka nie ma tu nic do rzeczy :)
odsunęła od siebie talerz
"Od siebie" zbędne.
Z goryczą pomyślała, że nic w życiu nie wyszło tak, jak sobie zaplanowała.
<dygresja> Nie wierzę w plany :P </dygresja>
Jadwigi sięgających od kopalni, po dwór królewski
Jadwigi, sięgających od kopalni po dwór królewski.
Cóż, jednak plany legły w gruzach gdy sąsiedzi obsmarowali jej szarlotkę
Cóż, jednak plany legły w gruzach, gdy sąsiedzi obsmarowali jej szarlotkę. I "plan" się powtórzył.
Smutek spłynął na serce Jadźki jak parciany wór
… ta metafora coś piła :)
Jadźka patrzyła jak goście
Jadźka patrzyła, jak goście.
wyrecytowała Marcysia rozglądając się ciekawie
Wyrecytowała Marcysia, rozglądając się ciekawie
kompletnie ignorując ostrzegawcze syknięcia krasnali
Nie zwracając najmniejszej uwagi na ostrzegawcze syknięcia krasnali. :P
Zrobiła obrażoną minę.
Antropomorfizujesz.
Było minęło
Było, minęło.
No bez przesady!
No, bez przesady!
Wszystkiego najlepszego Jadziu!
Wszystkiego najlepszego, Jadziu!
odparła mimo wszystko szczęśliwa Jadzia.
Nie wiem, czy odparła mimo wszystko, czy mimo wszystko była szczęśliwa (uuu, a powinna być uradowana albo zadowolona, bo szczęście to stan trwały).
Milusia, bajkowa scenka (a wobec wiedźmy ograniczone zaufanie, he, he).
“Jasiu, lubił kapustę ugniecioną z ziemniakami i fasolę omaszczaną czarnym olejem –” – tutaj mam wątpliwości co do tego przecinka, ale ja interpunkcyjny laik, więc może jakieś uzasadnienie dla niego jest.
Tutaj mam podobne odczucia do Canulasa. Wydaje mi się, że przecinka powinno nie być.
Wątpliwości jak najbardziej słuszne. Na przecinek nie ma miejsca między podmiotem a orzeczeniem.
Starała się, żeby poza smutkiem była zabawa bajkami.
I wyszło
Poza tym miałam nadzieję, że podsypane okruszki wskażą, że trochę w tej samotności winy samej Baby Jagi.
Ano, trochę.
I trzeba żyć tak, żeby nie trzeba było zapraszać na Święta chłopca “co nie zna strachu”;)
A gdzie on się, biedny, podzieje? :)
Chłopiec co nie znał strachu to chyba jakiś krakowski folklor,
Motyw znany w całej Europie :)
nie wiadomo, na czym by się skończyło, gdyby się narąbała szalejówką…
Ojojoj, faktycznie… :D
No, zwłaszcza po pijaku “jeszcze jedną szczwołówkę” może być nie do wymówienia. ;-)
Sama nazwa ogranicza picie :D
Pytam, czy tak się mówi. :)
Nie :P
Nawet niedolę Jadźki przedstawiasz w taki sposób, że mimo wszystko czytelnikowi robi się ciepło.
Oj, tak :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Czy ona ze wszystkimi tymi rycerzami naraz? XD "Płomienna znajomość" – hmm.
Rozwinąć w kolejnym opowiadaniu?;)
makaronu z bakaliami
…? (fuuj :D)
Wolę kutię.
Smutek spłynął na serce Jadźki jak parciany wór
… ta metafora coś piła :)
No szary, tłumiący światło. Nie podobało się?;)
Wyrecytowała Marcysia, rozglądając się ciekawie
No, ale czemu z dużej jak recytacja jest gębowa?
Zrobiła obrażoną minę.
Antropomorfizujesz.
Czemu, przecież Jaga to człowiek. No w każdym razie, w pewnym sensie????
Starała się, żeby poza smutkiem była zabawa bajkami.
I wyszło
Będę sobie to czytać;)
I trzeba żyć tak, żeby nie trzeba było zapraszać na Święta chłopca “co nie zna strachu”;)
A gdzie on się, biedny, podzieje? :)
No właśnie, takie chłopiec też ma swoje potrzeby.
Droga Tarnino, wiem, że przy takiej ilości baboli, powinnam kajać się i czuć się przygnębiona. A ja czytam z bananem na twarzy;)
Czyli jednak wioskowy głupek…
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Rozwinąć w kolejnym opowiadaniu?;)
I znowu demoralizujemy młodzież XD
Wolę kutię.
Ja po prostu okropnie, ale to okropnie nie lubię makaronu na słodko. Ponoć to zboczenie, ale nie lubię i już.
No szary, tłumiący światło. Nie podobało się?;)
:P
No, ale czemu z dużej jak recytacja jest gębowa?
Artefakt, olej :)
Będę sobie to czytać;)
?
No właśnie, takie chłopiec też ma swoje potrzeby.
Otóż to!
Droga Tarnino, wiem, że przy takiej ilości baboli, powinnam kajać się i czuć się przygnębiona. A ja czytam z bananem na twarzy;)
… czy Wam się naprawdę wydaje, że ja te sążniste komentarze produkuję z sadyzmu? Foch.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Nie tak miało zabrzmieć!
Chodzi o to, że widząc ile mam baboli przy 30 czytaniu, powinnam (tak myślę) czuć się źle.
Natomiast poza poprawianiem błędów, wyśmienicie się bawię, czytając.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Dzięki Anet;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Tak w ostatniej chwili… Podobał mi się:
– humor i liczne nawiązania do baśni, podane tak, by czytelnik miał przyjemność z ich znajdywania
– optymizm zakończenia, dobrze budowany nastrój
– proporcja cukru do soli i pieprzu – w sam raz by (opowia)danie zostało spałaszowane w całości.
Pozdrawiam!
@marzanie cieszę się, że zdążyłeś wpaść. Cieszę się, że nie trzeba robić Kuchennych rewolucji. Pozdrawiam;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Wpaść zdążyłem już dawno, ale naskrobać komentarz dopiero teraz. W przeciwnym razie ktoś nie dostałby ode mnie punktu ;)