
Zainspirowałem się ciekawostką. Podobno w prlu chłopi grali w filmach jako statyści, co bardzo im się opłacało. Dzięki pnzrdivovi, Holly i Sonacie za betę.
Hasło:
– Obcy w Święta
Zainspirowałem się ciekawostką. Podobno w prlu chłopi grali w filmach jako statyści, co bardzo im się opłacało. Dzięki pnzrdivovi, Holly i Sonacie za betę.
Hasło:
– Obcy w Święta
– A co to za maszyna? – spytał Jakub.
Córka wzruszyła ramionami.
– To pewnie z tego planu. Jeno, żeby nam po oknach nie świeciła – odpowiedziała.
– A Witek będzie? – zadał kolejne pytanie Jakub.
– Nie będzie.
– A to jucha! Do filmu pierwszy biegnie, a kiej robota zawsze ostatni.
– Ociec się nie denerwuje, lekarz zabronił.
– Ja go słuchać nie będę, własny rozum mam – odparł Jakub. – Chodźmy już. Gwiazdki widać.
Wrócili do domu. Wielki stół aż uginał się od półmisków z potrawami.
– Dziadku, dziadku! – zaczęła wołać mała dziewczynka, gdy tylko zobaczyła starszego mężczyznę.
– Tak, kochanie? – spytał Jakub, zajmując miejsce przeznaczone dla głowy rodziny.
– Nikt mnie nie chce słuchać – powiedziała i zrobiła naburmuszoną minę.
– Ja posłucham, kochanie.
– No, bo… – zaczęła dziewczynka. – No, bo jest za duzo talerzy.
– Jak to, za dużo?
– No bo ja licyłam… ja licyłam i nas jeno dwanaście.
– Kochanie, to taka tradycja.
– Tladycja?
Dziadek podrapał się po głowie i powiedział:
– Tak robił mój ociec i jego ociec też. To talerz dla zmarłych, może dziś przyjdą.
Dziewczynka szeroko otworzyła buzię.
– Naplawdę?
– Naprawdę.
– A będę mogła ich zobacyć?
Dziadek uśmiechnął się i pokręcił głową.
– No już, już. Siadaj – powiedział.
Dziewczynka posłuchała.
– Dobra z ciebie wnusia – mruknął staruszek.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Przyszli wszyscy oprócz Witka. Rodzina nie należała do najliczniejszych, ale i tak było wystarczająco ludzi, żeby w pokoju zrobiło się duszno.
– Cieszę się, że przyszliście… – zaczął Jakub, ale przerwało mu głośne pukanie.
– To Witek – powiedziała córka i pobiegła otworzyć drzwi.
Po chwili stanęła w progu z gościem, który zdecydowanie nie był Witkiem.
– Zapraszamy, zapraszamy – mówiła. – Pan aktor, tak?
Przybysz nieznacznie kiwnął głową.
– Proszę zająć miejsce. Bardzo nam miło. O, tu jest wolne.
Dziewczynka patrzyła na przybysza z otwartą buzią.
– Pan z planu, tak? – spytał Jakub. – Aktor! Od razu widać.
Nie odpowiedział, znów tylko kiwnął głową.
– A zna pan Witka? Dobre chłopisko z niego – kontynuował dziadek. – Jeno on się tak potrafi ustawić! Nie ma planu filmowego, na którym by go nie było! Zje pan z nami? Po co pytam. Przecież wiem, że tak!
Dziewczynka spochmurniała, było widać, że się nad czymś bardzo zastanawia.
– Pan… pan jest zmalłym? – wypaliła wreszcie.
– Haniu, Haniu – powiedział dziadek z uśmieszkiem. – To pan aktor! Nie widzisz? Prosto z planu przyszedł, nawet kostiumu nie zdążył zdjąć. Czworo oczu ma i taką podłużną głowę jak nie człowiek.
Wnuczka ściągnęła brwi i zmarszczyła czółko.
– To talerz dla zmalłych.
– Ale też dla niezapowiedzianych gości – powiedział Jakub.
Dziewczynka jeszcze bardziej zmarszczyła czółko, nie odrywając wzroku od pana aktora.
W domu była przyjemna atmosfera. Krewni się śmiali, opowiadali najciekawsze historie z ubiegłego roku i tylko czasem zerkali na półmiski, wypełnione po brzegi apetycznym jedzeniem. Pierogi z grzybami i kapustą, ryba po grecku, pieczony karp. Wszystko ciepłe i tak pachnące, że na samą myśl ciekła ślinka.
Dziadek wstał, postukał nożem szklankę i gdy wszyscy umilkli, zaczął mówić:
– Jeno tego Witka brakuje, przynajmniej zarobi trochę grosza. Nawet nas pan aktor odwiedził, bardzo nam miło. Co ja będę gadać. Jedzenie stygnie, a my głodni. Podzielmy się jeno opłatkiem, żeby tradycji stało się zadość.
Zaczęli sobie składać życzenia. Jedynie tajemniczy przybysz nadal siedział przy stole i obserwował, jakby nie do końca wiedział, co ma zrobić. Nagle wstał, po czym połamał się opłatkiem z kilkoma osobami. Życzyli mu wielu udanych filmów, głośnej kariery, a on milczał.
– Jedzmy! – zakrzyknął Jakub, po czym zwrócił się do aktora. – Widzę, że pan z tych milczących, jest na to sposób.
Wziął ze stołu flaszkę i nalał, jak na gospodarza przystało, każdemu gościowi, oprócz Hani.
– No, to co. Na jedną nóżkę, a potem na drugą, żeby się lepiej jadło – powiedział dziadek.
Pan aktor patrzył, jak inni goście przechylają kieliszki.
– Niepijący? – spytał Jakub. – Jeden nie zaszkodzi, dwa też nie.
– Jak nie chce, to niech nie pije – powiedział ktoś. – Więcej dla nas.
Śmiech.
– Ja nie zmuszam, broń Boże – powiedział Jakub.
Tajemniczy gość niepewnie podniósł kieliszek i szybko go przechylił, tak jak wszyscy inni wcześniej.
– Swój chłop! – krzyknął dziadek. – To co? Jeszcze jeden?
Nagle aktor poderwał się z miejsca i zahaczając o komodę, wybiegł z domu.
– Dziwak jakiś – mruknął Jakub i nałożył sobie pierogi. – Jeno, żeby Witek się taki nie stał.
***
Tajemniczy gość chciał uciec jak najdalej. Kręciło mu się w głowie, kilka razy prawie stracił równowagę. Biegł jakąś drogą, nie wiedział, gdzie jest.
Musiał to przekazać. Musiał ich o tym poinformować, zanim będzie za późno. Musiał przesłać impuls myślowy do statków czekających na orbicie.
Pochylił się, z pleców wysunęła mu się antena.
***
Witek pędził do domu. Reżyser ich przetrzymał, bo film miał wyjść na ekrany w styczniu, a oni jeszcze nie uporali się ze zdjęciami. Przełożyli premierę, ale i tak pracowali na pełnych obrotach. Przynajmniej dobrze płacili, więc Witek nie narzekał.
Kazał żonie mówić, że nie przyjdzie, to miała być niespodzianka. Biegł, bo nie mógł się doczekać widoku zaskoczonych krewnych.
Słońce już dawno zaszło i myślami był gdzieś indziej, dlatego nie zobaczył człowieka stojącego na środku drogi. Wpadł na niego, mało brakowało i by go jeszcze przewrócił.
– Przepraszam – powiedział Witek i pobiegł dalej.
Po czym ciszej, tak, że tylko on usłyszał, mruknął:
– Pijak.
Nagle silny ból przeszył mu głowę.
Pomocy! Pomocy! Trucizna! Ludzie podali mi truciznę! Nie ufajcie im! Trucizna! Śmiertelna trucizna!
Witek mocno zacisnął zęby. Ból zniknął.
– Chyba mi te filmy nie służą – powiedział. – Muszę się zająć prawdziwą robotą.
Siema, przybywam po becie
Bardzo ciekawy zamysł i świetne wykonanie. Fajnie wykorzystałeś historyczną ciekawostkę do obsadzenia fabuły.
Definitywnie takiego obcego się na Wigilii nikt nie spodziewa o.o
Pozdrawiam :)
Hejo dzięki za betę i komentarz :)
Kto wie? >;
Mam tylko jedno ale: dlaczego dziadziuś nie polał Hani?
Spoko historia. Dobry ruch z tym, że przybysz się nie odzywał.
Mam tylko jedno ale: dlaczego dziadziuś nie polał Hani?
A powinien? hehe
Spoko historia. Dobry ruch z tym, że przybysz się nie odzywał.
:)
dzięki za przeczytanie. Miło, że wpadłeś
Kto wie? >;
skryty super tekst! Jeszcze do tego ze stylizacją językową! Szacunek. Budujesz niepokojącą grozę, której nie zauważają ucztujący i na końcu bardzo pomysłowo rozładowujesz (przynajmniej dla mnie, spodziewającego się, że pan przybysz zaraz pozjada rodzinę). Swoją drogą to jest bardzo ciekawy koncept, co by pomyślał przybysz z innej planety o ludziach, gdyby zaprosić go tylko i wyłącznie na polską wigilię :)).
Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie!
Hej beeecki, dzięki za przeczytanie :)
Ze stylizacją tak się złożyło, że czytam teraz Chłopów i mnie wzięło jakoś. Super, że się podobało.
Pozdrawiam
Kto wie? >;
Witaj. :)
Uśmiałam się i byłam bardzo ciekawa, jak to się zakończy. :)
Ostatnie stwierdzenie przypomniało mi słynny dowcip z PRL-u, kiedy to o śpiącego po zakrapianej imprezie zająca, leżącego na polu, pozabijały się cztery wygłodniałe wilki, a szarak zdumiony obudził się po kilku godzinach, zobaczył obok martwe drapieżniki i stwierdził stanowczo: “Ale narozrabiałem… Muszę przestać pić!”. :)
Miałeś przezabawny pomysł i świetnie sobie poradziłeś z jego realizacją, brawa! :)
Pozdrawiam serdecznie, klik, powodzenia w konkursie. :)
Pecunia non olet
Po poprawkach zdecydowanie lepiej! Końcówka mi się podobała, dość nieoczekiwany zwrot akcji, bo myślałam, że to Witkowi coś się stanie. Cały tekst był zagadkowy, napisany sprawnie i wszystko jest ujęte w logiczną całość. Ogółem udany szorcik, wciągnął i ma przesłanie.
Przykro mi to pisać, szanowny Autorze, ale szorcik nie wzbudził we mnie entuzjazmu. O wiadomym płynie sporo już bywało, jego oparom nie dawały rady nawet Grdysie z Aldebarana, więc trutką na Obcych też może spokojnie być. Ale: dlaczego wziętego za aktora gościa nikt nie poprosił o zdjęcie domniemanej maski? O odezwanie się też nie? Dla mnie to przekroczenie granic zawieszania niewiary.
Jednak nie przejmuj się za mocno moim marudzeniem. To wszystko da się nadrobić w sensie uniknięcia takich potknięć w następnych tekstach.
Pozdrawiam
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Bruce, żartu nie znałem, ale przedni :D Dziękuję za przeczytanie i kliczka.
Sonata, bardzo pomogłaś na becie. Sugestia, żeby dodać zdanko o kostiumie na pewno ulepszyła tekst. Jeszcze raz dzięki :)
AdamKB, chyba jeszcze nie udało mi się zadowolić Cię tekstem. Próbuję, próbuję i na razie nie wychodzi, ale może kiedyś się uda. Brak próśb o zdjęcie maski zrzucam na wigilijny pęd bohaterów i ekscytację gościem. Przyszedł jegomość z planu i tak wstyd było prosić, żeby maskę ściągnął :) Ale rozumiem o co ci chodzi. Dzięki za przeczytanie i szczerą opinię.
Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Witam jury!
Kto wie? >;
Skryty otwarcie napisał: AdamKB, chyba jeszcze nie udało mi się zadowolić Cię tekstem.
:-) No i co z tego, że jeszcze nie i tak dalej? Pomyśl tylko, jaki to będzie wspaniały moment, gdy zabraknie mi kolejnych komplementów i zamknę całość pochwał w krótkim ,,burnyje apłodismenty!’’. :-)
Serio. Szanowny Autorze. Co czytelnik, to optyka. Co autor, to styl, ulubiona tematyka i te de. Marudzę z myślą, że to się Tobie przyda w bliższej czy dalszej przyszłości przy pisaniu…
Pozdrawiam
Lekkie i przyjemne, dobrze się czytało. Oczywiście, zgadzam się z Adamem odnośnie niskiej wiarygodności scenki, czyli braku większych podejrzeń do ufoludka i tak dalej, ale myślę też, że w tego typu tekstach ta wiarygodność nie zawsze jest w 100% niezbędna. Oczywiście, jakby była to byłby to plus, ale w lekkim świątecznym szorcie nie są to dla mnie główne skrzypce. Jedno ALE: Hania czasem sepleni i nie mówi pewnych liter, a czasem mówi. Przydałaby się większa konsekwencja chyba. No i ta wódka uznana za truciznę – bluźnierstwo w biały dzień. Pozdrawiam ;)
AdamKB, no tak, marudzenie się przydaje :) Będę walczyć o taki moment :D
Realuc, dzięki za przeczytanie! Z Hanią chodzi o te talerze, tak? Zastanawiałem się czy to też nie przekształcić na mowę seplenioną (?), ale wtedy byłoby coś typu talez, co jest dość nieczytelne.
Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Ave, Skryty! ;]
Mnie akurat nie dziwi, że tajemniczy gość nie został od razu poproszony o zdjęcie maski, ani o jakąś wypowiedź. Takie prośby zapewne padłyby w dalszej części wieczerzy, jak już wszyscy by się odpowiednio rozluźnili polewanym trunkiem ;]
Czytało się sympatycznie, z uśmiechem. Zastanawiam się, czy tekst nie brzmiałby lepiej, gdyby też narracja była stylizowana, ale pewnie niekoniecznie – w tle mamy kosmitów… ;]
Dzięki za podzielenie się tekstem. Klikam i życzę powodzenia w konkursie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Witaj CC w moich skromnych progach!
No właśnie dlatego nie stylizowałem narracji, no bo jak miałbym opisać np taką antenę? Niby można, ale tak jest przejrzyściej :)
Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
Powodzenia w konkursie. Fajny szort z Obcym ufetowanym szczerze ‘po polsku’. Podnosi kąciki pyska. :)
Misiu, super, że wpadłeś :)
Kto wie? >;
Zainspirowałem się ciekawostką. Podobno w prlu chłopi grali w filmach jako statyści, co bardzo im się opłacało.
Baby też grały. Zresztą tak jest i do tej pory.
Wódka w Wigilię? Grubo.
Zabawna scenka w swojskich klimatach. Przyjemnie się czytało. I fajnie, że wobec obcych ze złymi zamiarami nie bylibyśmy bezradni.
Baby też grały. Zresztą tak jest i do tej pory.
To też :)
I fajnie, że wobec obcych ze złymi zamiarami nie bylibyśmy bezradni.
mamy swoje sposoby :p
Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
Hej, o co chodzi z pierogami na wigilię, ja jem pierogi cały rok więc na wigilię chcę zjeść coś czego normalnie na stole nie ma, zupę rybną, karpia, kapustę z grochem, z grzybami, nawet ten kompot z suszonych owoców błeee, jest dopuszczalny bo się go nie pije na co dzień, ale pierogi hmmm – dobra tekst dobry, jak mówił Zagłoba wódka jeno tęgim głową służy, co pozwala sądzić, że nie ma inteligentnych form życia w kosmosie ;). Klikam i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Hej, o co chodzi z pierogami na wigilię, ja jem pierogi cały rok więc na wigilię chcę zjeść coś czego normalnie na stole nie ma,
ale wigilijne pierogi są super. Lepiej smakują w takim klimacie. No dobra ja jestem fanem pierogów i mi zawsze smakują, ale takie z kapustą i grzybkami mmmm aż ślinka cieknie.
Zagłoba wódka jeno tęgim głową służy, co pozwala sądzić, że nie ma inteligentnych form życia w kosmosie
Dokładnie. Taka puenta z tego wynika :D
Dzięki za przeczytanie i kliczka :)
Kto wie? >;
Cześć, skryty!
Przyjemny przedwigilijny tekst, ale nie wywarł na mnie przejmującego wrażenia. Doceniam przedstawienie świata – humor i nostalgia – i zręczne wplecenie tego kontekstu z chłopami najmującymi się na statystów. Jednak osiągnąłem granice niedowierzania przy niezapowiedzianym gościu, którego nikt nie poprosił o zdjęcie maski, a potem całkiem je przekroczyłem, gdy na pozór rozwinięty cywilizacyjnie kosmita beztrosko zatankował płyn spożywany przez organizmy o odmiennej biologii i jeszcze miał czelność narzekać, że go otruto. W dodatku tytuł właściwie odsłania zakończenie (w momencie, gdy wódka wyjeżdża na stół).
– A będę mogła ich zobaczyć?
Zobacyć?
Dziewczynka jeszcze bardziej zmarszczyła czółko, nie odrywając wzroku od pana aktora.
W domu była przyjemna atmosfera.
Dałbym dla czytelności przerwę między akapitami, wyraźnie następuje tu pewien przeskok perspektywy.
Nagle silny ból przeszył jego głowę.
Chyba lepiej: przeszył mu głowę.
Wyłowione z komentarzy…
Ostatnie stwierdzenie przypomniało mi słynny dowcip z PRL-u, kiedy to o śpiącego po zakrapianej imprezie zająca, leżącego na polu, pozabijały się cztery wygłodniałe wilki, a szarak zdumiony obudził się po kilku godzinach, zobaczył obok martwe drapieżniki i stwierdził stanowczo: “Ale narozrabiałem… Muszę przestać pić!”. :)
Tutaj przyszedł mi na myśl kontekst z Waligórskiego, również oczywiście odnoszący się do absurdów społecznych charakterystycznych dla PRL-u:
Jeden pijany zając włóczył się po rżysku,
a spotkawszy niedźwiedzia, nakładł mu po pysku.
Niedźwiedź, wpadłszy do domu, wrzasnął: – Leokadio!
Coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio!
Gratuluję trafienia do biblioteki i życzę spokojnych, rodzinnych świąt!
Ślimaku!
Jednak osiągnąłem granice niedowierzania przy niezapowiedzianym gościu, którego nikt nie poprosił o zdjęcie maski,
aj, to właśnie największy minus tego tekstu. Mogę się obronić jedynie tym, że chłopi mogli nie do końca wiedzieć jak działają kostiumy. Może na przykład uważali, że można je ściągać tylko korzystając z specjalnej maszyny czy coś takiego. :)
gdy na pozór rozwinięty cywilizacyjnie kosmita beztrosko zatankował płyn spożywany przez organizmy o odmiennej biologii i jeszcze miał czelność narzekać, że go otruto.
Był na przeszpiegach to chciał się wtopić w towarzystwo, ale nie do końca mu wyszło :)
Celne uwagi, wszystkie wprowadziłem :)
Rozumiem zarzuty i wiem, że są one największym minusem tego tekstu.
Dziękuję i również wesołych świąt!
Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Sympatyczny, fajnie, że potrafimy i być gościnni, i dochować tradycji, i obcym pokazać…
Acz motyw ze szkodliwym wpływem alkoholu na organizmy ufoków już kiedyś spotkałam w jakimś opowiadaniu, więc z oryginalnością szału nie ma.
Ale czytało się przyjemnie.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finklo! O, a pamiętasz może co to było za opowiadanie? Z chęcią przeczytam.
Kto wie? >;
Niestety, to było coś, co czytałam w dzieciństwie. Może Lema, ale chyba nie, bo wtedy więcej ludzi by rozpoznało.
Babska logika rządzi!
Ah. Bo ja właśnie nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałem, dlatego uznałem, że to dobry pomysł :)
Kto wie? >;
Hej!
– Tradycja?
– Naplawdę?
To wymawia czy nie wymawia “r”? :)
Dość długi wstęp z wnuczką, a wynika z niego w sumie tylko to, że przygotowujemy dodatkowe nakrycie. Tyle że nie jest to wiedza, którą kreujesz w opowiadaniu, a coś, o czym każdy wie. ;)
Trochę mi brakowało większego nacisku na gościa, żeby zdjął maskę, albo opisania tej maski, może z perspektywy Hani, która chciałaby dotknąć, potrzymać maskę, zobaczyć jak wygląda aktor itd., może na to zrobić większy nacisk. ;)
Ale ogólnie fajnie, że kosmita został lekko podpity, no i przez alkohol ludzkość może się doigrać. XD Pomysł doceniam, jeszcze się z tym nie spotkałam. ;)
Pozdrawiam,
Ananke
To wymawia czy nie wymawia “r”? :)
a no nie wymawia, ale wtedy powtarza po dziadku i uznałem, że może powtórzyć dobrze. Czy to tak nie działa?
Trochę mi brakowało większego nacisku na gościa, żeby zdjął maskę, albo opisania tej maski, może z perspektywy Hani, która chciałaby dotknąć, potrzymać maskę, zobaczyć jak wygląda aktor itd., może na to zrobić większy nacisk. ;)
No właśnie kilka osób już zgłaszało na to zażalenie. Może po konkursie trochę pobawię się tym tekstem.
Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
a no nie wymawia, ale wtedy powtarza po dziadku i uznałem, że może powtórzyć dobrze. Czy to tak nie działa?
Tak to nie działa. :)
Jak dziecko nie jest w stanie wymówić “r” to nie powtórzy go po nikim, ew. dziecko, które potrafi wymówić, może powtórzyć po kimś błędnie, jeśli ktoś celowo powie “Tladycja”. ;)
No właśnie kilka osób już zgłaszało na to zażalenie. Może po konkursie trochę pobawię się tym tekstem.
Hm, czekaj, coś mi w głowie się kołacze, że oglądałam chyba krótki film… Monthy Pythona… Nie pamiętam, ale tam przyszła Śmierć i nikt się nie zorientował, kim jest.
Zaraz poszukam, bo nie da mi to spokoju, choć z 15 lat temu to oglądałam. ;p
O, to to. :D
Ah to zmienię, ale dopiero w nowym roku bo teraz znów wyjazdowo. Tak uważałem pewnie dlatego, że w ogóle nie mam kontaktu z dziećmi, no a przecież nie pamiętam jak to było :)
Ooo obejrzę :D
Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
Obejrzałem (pierwszy raz ogladalem Monthy Pythona). Fajne, bym powiedział, że nawet dość podobne do mojego.
Kto wie? >;
Heh, nie tylko w kosmosie gorzałka jest traktowana jako trucizna;)
Smakowita historia i ładnie nawiązuje do świąt.
No i potwierdza teorię, że kto nie pije ten donosi;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dzięki za przeczytanie! Alkohol to ogólnie nas truje, ale kosmitów jeszcze bardziej :)
Kto wie? >;
To wymawia czy nie wymawia “r”? :)
wreszcie udało mi się znaleźć chwilę, żeby to poprawić :D
Kto wie? >;
Cześć, Skryty!
Dziękuję za udział w krokusie!
Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)
Hasło potraktowane bardzo dosłownie, a i związku ze Świętami trudno odmówić. Choć całość jest utrzymana w raczej lekkim, wręcz absurdalnym tonie. Z tego względu nie ma co się czepiać nieścisłości ;)
Z tarczą wyszedłeś jeśli chodzi o szafowanie bohaterami – to może być problem, jeśli wsadziłeś 12 osób do jednego pomieszczenia, ale na szczęście skupiłeś się tylko na kilku. Myślę, że można było jeszcze trochę kolorytu nadać niezapowiedzianemu gościowi. Fabularnie bardzo prosto, ale spójnie.
Wykonane poprawnie – nie ma do czego się przyczepiać, przeczytałem płynnie. Dialogi dałoby się jeszcze podreperować i nadać trochę barw. Miałeś trudne zadanie, jak przekazać, co kosmita wysyła za meldunek i to wyszło trochę łopatologicznie, choć osobiście nie mam pomysłu, jak zrobić to lepiej – możliwe więc, że i tak wybrałeś najlepszą opcję.
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Witam jurora!
A czemu dziękujesz za udział w krokusie, jak przyjemność jest po mojej stronie i to ja powinienem dziękować, za tak krokusowy krokus :D
No właśnie z tym przekazaniem przez kosmitę informacji był największy problem. Wcześniej była kula, którą miał wysłać do kosmitów, ale teraz jest bardziej czytelnie moim zdaniem.
Pozdrawiam!, Dzięki za krokus :)
Kto wie? >;
Starałeś się, na różne sposoby podkreślić świąteczną atmosferę, a koniec końców rzecz sprowadziła się do nieobecności statystującego Witka, niespodziewanego przybycia kosmity i konsekwencji wypicia przezeń kieliszka wódeczki. Nie czytało się źle, ale dla mnie to trochę za mało.
Krewni się śmiali, wymieniali najciekawszymi historiami z ubiegłego roku… → Krewni się śmiali, wymieniali/ opowiadali najciekawsze historie z ubiegłego roku…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
zaczęła wołać mała dziewczynka, gdy tylko zobaczyła starszego mężczyznę.
Hmmm… niby wszystko jest…
powiedziała, robiąc naburmuszoną minę.
Naraz?
– No bo… – zaczęła dziewczynka. – No bo jest za duzo talerzy.
– No, bo… – zaczęła dziewczynka. – No, bo jest za duzo talerzy. (Ma być "duzo"? czy to literówka?)
Jak to za dużo?
Jak to, za dużo?
Zajmij miejsce – powiedział.
Nienaturalne. Może po prostu: Siadaj – powiedział. ?
Dziewczynka posłuchała. Nadal przeżywała to, co powiedział jej ukochany dziadziuś.
Zapewniasz. Pokaż to.
Rodzina nie należała do najliczniejszych, ale i tak było wystarczająco ludzi, żeby w pokoju zrobiło się duszno.
Hmm.
Dziękuję wszystkim za przyjście…
A co tak formalnie?
Nie ma planu filmowego, na którym by go nie było!
Hmmmm.
Po co pytam. Przecież wiem, że tak!
Hmmmmmmm. Niby tak się robiło, ale czy takimi słowami?
nie człowiek
Chyba jednak łącznie.
czasem zerkali na wypełnione po brzegi apetycznym jedzeniem półmiski.
Źle się parsuje taka długaśna przydawka przed rzeczownikiem: czasem zerkali na półmiski, wypełnione po brzegi apetycznym jedzeniem.
Cieszę się, że jesteśmy w tak licznym gronie, jeno tego Witka brakuje
Zderzenie stylów – to formalnie, to "wiejsko".
Wziął ze stołu flaszkę i nalał, jak na gospodarza przystało, każdemu gościowi, oprócz Hani.
Nie pije się w czasie wigilijnej wieczerzy, ponieważ w zasadzie jest to wieczerza postna. Taka tradycja (u nas przynajmniej). Prawda, że parę lat temu Kościół formalnie zniósł post w Wigilię (nie wiem, czemu), ale tradycji nie można tak, ot, ustanowić.
No to co
No, to co.
Nagle aktor poderwał się z miejsca i zahaczając przy tym o komodę, wybiegł z domu.
Przy czym zahaczając?
od domu
Zbędne.
z jego pleców wyszła antena
Hmm. Z pleców wysunęła mu się antena?
miał ukazać się
Miał wyjść na ekrany.
oni jeszcze nie uporali się ze zdjęciami
Hmm.
Przełożenie premiery było nieuchronne
Dziwnie to brzmi.
Po czym ciszej, tak, że tylko on usłyszał, mruknął:
Biegnąc?
Aaa, dowcip nienowy, ale w świątecznej wersji. Sympatyczne :) Stylizacja troszkę się chwieje – na razie może jeszcze daj jej spokój
Ale: dlaczego wziętego za aktora gościa nikt nie poprosił o zdjęcie domniemanej maski? O odezwanie się też nie? Dla mnie to przekroczenie granic zawieszania niewiary.
A, bo to gość w dom, Bóg w dom, a ekscentrycznego gościa nie należy męczyć :D
Hania czasem sepleni i nie mówi pewnych liter, a czasem mówi.
Tak, ale nie wiem właściwie, jak wygląda seplenienie, więc…
gdy na pozór rozwinięty cywilizacyjnie kosmita beztrosko zatankował płyn spożywany przez organizmy o odmiennej biologii i jeszcze miał czelność narzekać, że go otruto
Czyżby nie był tak rozwinięty, jak mu się wydawało? XD W dowcipach typu "chłopek-roztropek zapobiega inwazji obcych, i sam nawet o tym nie wie" obcy z reguły są w jakiś sposób głupi – inaczej by się nie udało :D Więc dla mnie to pasuje do konwencji.
Bo ja właśnie nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałem, dlatego uznałem, że to dobry pomysł :)
Było ponoć u Lema, zdaje się, że pamiętam u Zajdla, ale coś tam jeszcze takiego czytałam…
Tyle że nie jest to wiedza, którą kreujesz w opowiadaniu, a coś, o czym każdy wie. ;)
Yup ^^
Trochę mi brakowało większego nacisku na gościa, żeby zdjął maskę, albo opisania tej maski, może z perspektywy Hani, która chciałaby dotknąć, potrzymać maskę, zobaczyć jak wygląda aktor itd., może na to zrobić większy nacisk. ;)
Dobra myśl.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Może ze mną jest coś nie tak, ale myślałem, że mała dziewczynka czymś otruje gościa, żeby był martwy i pasował do miejsca dla takowych.
Jedno mnie zastanawia z technicznego punktu widzenia. Dlaczego kosmita nadaje myśli na kanale otwartym :P
PS.
No, pojechałeś po bandzie z tą wódką na Wigilli ;)
U mnie w inwazyjnych kosmici piją tylko szampana z hydrazyną.
Reg,
Dzięki za przeczytanie! Racja mogłem to rozwinąć, ale chciałem właśnie spróbować takiego shorta z humorem + lekką stylizacją języka. No i wyszło co wyszło :)
Usterki jak zwykle poprawiłem :D
Tarnino,
Ufff całe szczęście, że tylko tyle tego…
(Ma być "duzo"? czy to literówka?)
ma być :)
Nie pije się w czasie wigilijnej wieczerzy, ponieważ w zasadzie jest to wieczerza postna. Taka tradycja (u nas przynajmniej). Prawda, że parę lat temu Kościół formalnie zniósł post w Wigilię (nie wiem, czemu), ale tradycji nie można tak, ot, ustanowić.
no właśnie też coś kiedyś słyszałem, że nie można, ale przynajmniej u mnie dziadek na wigilii nalewkę czy kieliszek wódki polewał.
Dobra, poprawiłem. Ze dwa z “Hmm” zostały bo nie wiedziałem jak się do nich zabrać, ale jeszcze pomyślę i pokombinuję.
Stylizacja troszkę się chwieje – na razie może jeszcze daj jej spokój
:c
Było ponoć u Lema, zdaje się, że pamiętam u Zajdla, ale coś tam jeszcze takiego czytałam…
a muszę tego drugiego pana trochę poczytać, może napotkam tego typu tekst.
Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
Michale,
No, pojechałeś po bandzie z tą wódką na Wigilli ;)
ehh, u mnie kieliszek w wigilie to była norma. Więcej nie, taki kieliszek w sam raz. To nawet dziwne bo rodzina nie należy do pijących.
U mnie w inwazyjnych kosmici piją tylko szampana z hydrazyną.
chyba nawet czytałem ten tekst :D
Jedno mnie zastanawia z technicznego punktu widzenia. Dlaczego kosmita nadaje myśli na kanale otwartym :P
czepianie, czepianie. Miało być śmiesznie i świątecznie, a tu przyszedł informatyk… XD
Kto wie? >;
Bardzo proszę, Skryty. Powodzenia! :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję Reg :)
Kto wie? >;
:D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
:)
Kto wie? >;
Może ze mną jest coś nie tak, ale myślałem, że mała dziewczynka czymś otruje gościa, żeby był martwy i pasował do miejsca dla takowych.
… nie jem z Tobą XD
Jedno mnie zastanawia z technicznego punktu widzenia. Dlaczego kosmita nadaje myśli na kanale otwartym :P
Słabo wyszkolony :)
Ufff całe szczęście, że tylko tyle tego…
XD
no właśnie też coś kiedyś słyszałem, że nie można, ale przynajmniej u mnie dziadek na wigilii nalewkę czy kieliszek wódki polewał.
Nieortodoksyjnie. Nie twierdzę, że nikt tak nie robi, ale tradycja tego wzbrania, a na wsi ludzie raczej przestrzegają tradycji.
Ze dwa z “Hmm” zostały bo nie wiedziałem jak się do nich zabrać, ale jeszcze pomyślę i pokombinuję.
Spokojnie, spokojnie
Więcej nie, taki kieliszek w sam raz. To nawet dziwne bo rodzina nie należy do pijących.
Hmm. Dziwne trochę. Jeden kieliszek wygląda cokolwiek rytualnie, więc może szkockie korzenie?
Miało być śmiesznie i świątecznie, a tu przyszedł informatyk… XD
XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hmm. Dziwne trochę. Jeden kieliszek wygląda cokolwiek rytualnie, więc może szkockie korzenie?
chyba prapradziad był z Ukrainy, więc raczej nie. Jak teraz o tym myślę, to też mi się wydaje dziwne. Ale może to po prostu taka rodzinna tradycja. Że nie wiem na święta jakiś mój przodek zawsze kończył robić jakąś nalewkę czy coś i już tak z tym kieliszkiem zostało.
Kto wie? >;
Możliwe, trudno powiedzieć.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Ciekawa rzecz.
Kto wie? >;
Pewnie nie opowiadał, skąd ten zwyczaj?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
No nie. Może się spytam przy okazji kiedyś.
Kto wie? >;
My w tym roku wino wytrawne po kolacji, dlatego śmiałem się z tej wódki ;)
Ale tak normalnie, to na wigilię zazwyczaj nic. Pewnie to od regionu zależyb jak z potrawami.
Aaa, no to elegancko. Może u mnie na trawienie się polewa.
Kto wie? >;
Hej skryty,
Od siebie dodam, że Twój tekst umilił mi wieczór – odebrałem go bardzo humorystycznie, choć nie wiem czy taki był Twój zamysł :-)
Intencje obcego nie są do końca sprecyzowane, co zostawia czytelnikowi pole do interpretacji. Z początku spodziewałem się czegoś mniej wesołego, ostatecznie jednak uśmiechnąłem się po przeczytaniu.
Pozdrawiam!
Michale Aniole,
miał być humorystyczny, więc cieszę się, że wyszło :) Dzięki za przeczytanie!
Kto wie? >;
Hej, Skryty!
Tekst fajny, lekki i zabawny, czyli taki w sam raz na Święta :). Interesująco przedstawiłeś interakcję wieśniaków z domniemanym aktorem – dziwakiem :D.
Pomocy! Pomocy! Trucizna! Ludzie podali mi truciznę! Nie ufajcie im! Trucizna! Śmiertelna trucizna!
Taki drobiazg w sumie, ale skoro ludzie sami pili to raczej wniosek powinien być, że ludzkie napoje są trujące, a niekoniecznie, że nie można ludziom ufać. Wydaje się mało prawdopodobne, że ktoś (człowiek czy obcy) pije z własnej woli i dla przyjemności truciznę. Wiem, że w rzeczywistości właśnie tak jest, no, ale żeby dojść do takich wniosków, trzeba by ludzi lepiej poznać. To raczej nie jest pierwsze, co się nasuwa, bo jednak nie jest zbyt logiczne, a obcy nawet nie miał okazji zaobserwować żadnych negatywnych reakcji na alkohol u ludzi.
To taka tylko moja drobna uwaga. Nie przeszkadzało mi to w żaden sposób, tekst jest utrzymany w żartobliwym tonie, więc nie oczekiwałam, że wszystko będzie na poważnie ;-).
Taki drobiazg w sumie, ale skoro ludzie sami pili to raczej wniosek powinien być, że ludzkie napoje są trujące, a niekoniecznie, że nie można ludziom ufać.
Prawda :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Ano racja, celna uwaga. Tylko że tak wyszło, bo tekst miał być żartobliwy. I chyba coś takiego jest zabawniejsze od "ludzkie napoje są dla nas trujące". Chociaż kosmita mógł też pomyśleć, że tylko mu nalali truciznę lub specjalnie chcieli go otruć :D
No ale to takie tłumaczenie, tekst powinien się sam bronić.
Dzięki za przeczytanie :)
Kto wie? >;
Tekst dobrze napisany, czytało się płynnie.
Zastanawiałem się, jak (a raczej czym) kosmita je i pije? Wiemy z opisu, że ma czworo oczu, ale trudno było wyobrazić sobie, czy ma usta. Skoro nadaje sygnały myślowe, to może nie musi mieć strun głosowych i warg? Czy ma zęby? Może rurkę albo ssawkę? To byłoby bardziej ko(s)miczne, np. wsysanie pierożka, albo utknięcie pieroga w ssawce (już sobie to wyobrażam w dialogu: klepnijże pana aktora, bo mu uwięzło).
Ciekawe jest to, że fale myślowe są nadawane w języku uniwersalnym dla kosmitów i ludzi. Trochę czasu zajęło, zanim oswoiłem się z tym pomysłem. W sumie, czemu nie?
Ciekawe byłyby inne interpretacje ze strony kosmity – przecież widział, że wszyscy (poza dziewczynką) piją. Rytualne samobójstwo wszystkich starszych mieszkańców? Zamiast tak biadolić o otruciu, mógłby dać sygnał do inwazji, mniemając, że za chwilę wszyscy dorośli mieszkańcy wioski będą martwi. Zapewne atak zostałby odparty widłami, może nawet niejedna sipa poszłaby w ruch… ale taka koncepcja wykracza poza szort :)
Ano ssawka wyszłaby zabawnie. Ciekawe czy pan aktor strawiłby grzyby i kapustę :D
Fale myślowe to trochę pójście na łatwiznę, ale z racji, że miało być krótko zabawnie, to wybrałem coś takiego ze względu na czytelność.
Dzięki za poświęcony czas! Pozdrawiam!
Kto wie? >;
Zabawne i ciepłe, oparte na dziwacznym, przerysowanym pomyśle. Lubię takie połączenia. Motyw upojenia alkoholem obcych był pewnie u Pilipiuka, to znaczy zdziwiłbym się, gdyby go nie było :) Biednemu ufokowi nie zazdroszczę, oby skończyło się na kacu.
Pozdrawiam!
Hej, Adamie!
Dziękuję za przeczytanie i poświęcony czas :)
Racja, pewnie u Pilipiuka było. Jestem dopiero na 3 tomie Wędrowycza, więc może w przyszłości trafię na takie opowiadanie :D
Pozdrawiam
Kto wie? >;
Podobało mi się :)
Przynoszę radość :)
Fajnie, że wpadłaś :)
Kto wie? >;