
Jednak udało się w pierwotnym terminie.
Hasło, które najlepiej pasuje do mojej historyjki to: “Świąteczne odkrycia, wynalazki i niezwykłe znaleziska”.
Zapraszam do lektury. :-)
Jednak udało się w pierwotnym terminie.
Hasło, które najlepiej pasuje do mojej historyjki to: “Świąteczne odkrycia, wynalazki i niezwykłe znaleziska”.
Zapraszam do lektury. :-)
Elf Epistemik, szef alchemików z narastającą nerwowością testował kolejne mikstury. Już zaczął się grudzień, a sukces wydawał się równie odległy jak rok czy dwa lata temu. Owszem, coś tam mu wychodziło, uzyskał setki bajecznie kolorowych płynów. Niektóre miały nawet ciekawe właściwości i interesujące zastosowania, ale to ciągle nie było to. Sanktapokalo pozostawał nieuchwytny.
A bez eliksiru ludzie nie potrafili obchodzić Świąt. Powtarzali mechanicznie rytuały, lecz było w nich tyle ducha Świąt, co miłości w lalce mówiącej „mama” przy każdym naciśnięciu guziczka. Skoncentrowali się na przeklętych trzech P – prezentach, pieniądzach i pożywieniu. Gdzieś zagubili miłość, rodzinę i serdeczność. Przed okresem świątecznym na nic nie mieli czasu, w trakcie kłócili się o wszystko, a po walczyli ze skutkami obżarstwa. Ale co tu się dziwić ludziom, skoro skażenie dopadło samego Mikołaja?
Zaczęło się od reklamy Coca-Coli. Święty przywdział ognistoczerwony strój obszyty białym futerkiem, wyraźnie przybrał na wadze i… Skoncentrował się na pracy dla koncernu zamiast na dzieciach. Z roku na rok coraz większą część zadań przerzucał na elfy, aż wreszcie, kilka lat temu, zupełnie zniknął.
Oczywiście elfy radziły sobie z pracą – czytały listy, wytwarzały zabawki, pakowały je, powoziły zaprzęgniętymi w renifery saniami i zostawiały podarki w skarpetach lub pod choinkami. Nawet łatwiej było drobniutkim elfom przeciskać się przez kominy i szyby wentylacyjne. Ale wykonywanie zadań i dostarczanie prezentów to nie wszystko. Duch Świąt umierał.
Eliksir Sanktapokalo mógłby temu zaradzić, tylko że go nie było. Mikołaj dysponował magią, dzięki której mógł przemienić w eliksir zwykłą wodę wytopioną ze śniegu padającego w elfiej wiosce. Ale bez magii… Epistemik całymi dniami próbował odtworzyć Sanktapokalo na podstawie prastarych alchemicznych ksiąg. Niestety, księgi te spisano niejasnymi słowami, na dobitek archaicznym językiem gęsto przetykanym zagadkami.
Wszystkie traktaty zgadzały się co do jednego: do sporządzenia eliksiru potrzeba dwanaście razy po dwanaście różnych składników. Zdobycie ponad setki z nich nie przedstawiało najmniejszego problemu nawet dla niezbyt bystrego elfa. Epistemikowi nigdy nie brakowało dziecięcego śmiechu, blasku pierwszej gwiazdki, zapachu tradycyjnych świątecznych potraw, szumu świerków… Kolejne dwa tuziny komponentów wymagały pewnej wprawy w alchemii; nie każdy elf potrafił zmieszać ciepło oddechu renifera z mrozem sopli zwisających z czubka dachu tak, aby uniknąć letniej papki, czy złapać iskierkę rodzącą się przy hamowaniu sań nad uśpioną wsią.
Pozostawał ostatni tajemniczy składnik, różnie nazywany w poszczególnych księgach: tohopa, tikwa, elpis, spes… Epistemik nie miał pojęcia, co to takiego. Mikołaj oczywiście wiedział, ale zniknął, zanim ktokolwiek pomyślał, że jego wiedza wkrótce okaże się niezbędna.
***
Epistemik wyszedł z laboratorium późnym wieczorem i, powłócząc ze zmęczenia nogami, wracał do swojej chatki, kiedy usłyszał odgłosy kłótni. Upadek zaszedł już tak daleko? Elfy przecież nigdy się nie sprzeczały… Natychmiast skierował się w stronę cukierenki wytwarzającej czerwono-białe lizaki, skąd dobiegały podniesione głosy. Uff! To tylko dzieci, elfiki zbyt młode, żeby podlegać wszystkim rygorom obowiązującym dorosłych.
– A właśnie, że Święty Mikołaj do nas wróci! Zobaczysz! – krzyczał mniejszy.
– Izbran, ty dzbanie! Jesteś taki głupi, że jak już pozwolą ci pójść do szkoły, to twoim nauczycielem będzie bałwan śniegowy!
Aha, czyli to Izbran, najmłodszy elfik w całej wiosce, kłócił się z kolegą.
– A twoja stara lepi bombki z kupy reniferów!
– Coś ty powiedział?!
Starszy elfik przeszedł do rękoczynów, zerwał młodszemu czapeczkę z głowy i próbował wrzucić ją na czubek jałowca. Epistemik przyśpieszył kroku, ale nagle stanął, jak oblodzony. Na końcach czarnych jak ogon głuszca włosów Izbrana świeciły magiczne iskierki. Stary alchemik już nie takie substancje testował w poszukiwaniu Sanktapokalo, więc czym prędzej przemógł bezwład i podbiegł do chłopców.
– Natychmiast przestańcie się kłócić! Takie zachowanie nie przystoi elfom, zwłaszcza w grudniu, tuż przed świętami. Dlaczego jeszcze nie śpicie? Od dawna powinniście być w chatkach!
Zawstydzone elfiki zaczęły pilnie wpatrywać się w śnieg pod stopami.
– Podajcie sobie ręce na zgodę, żeby nie iść spać w gniewie. – Dzieciaki grzecznie posłuchały, chociaż ich buzie wcale nie świadczyły o opanowaniu złości. Epistemik wreszcie przypomniał sobie, jak ma na imię drugi chłopiec: – Scettico, oddaj Izbranowi czapkę.
Niestety, nakrycie głowy utkwiło tak wysoko na gałęzi jałowca, że nawet Epistemik nie mógł do niego sięgnąć. Musiał podsadzić Scettico, z trudem hamując chęć wrzucenia łobuziaka w kłujące igły.
– Izbranie, pójdziesz ze mną – oznajmił alchemik, kiedy elfik schował już spiczaste uszy pod czapką, i złapał go za rękę.
– Doigrałeś się – syknął jego oponent z satysfakcją.
– Ale ja muszę wracać do chatki. Mama będzie na mnie krzyczeć – protestował Izbran.
– Masz rację. Najpierw pójdziemy do twojej mamy i spytamy, czy możesz pójść do mojego laboratorium.
Jednak matka elfika okazała się nieprzejednana. Nawet nie chciała słuchać argumentów o niezbędności Sanktapokalo dla całego świata. Upierała się, że już najwyższy czas, aby Izbran kładł się do łóżka. Uzgodnili, że chłopak zjawi się w laboratorium z samego rana.
***
Podekscytowany Epistemik przybiegł do laboratorium grubo przed świtem. Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, w nieskończoność polerował i bez tego czyste kolby, wyrównywał słoiki z magicznymi składnikami, w końcu zaczął wydeptywać ścieżkę od okna do wejścia…
Wreszcie dostrzegł zbliżającego się Izbrana, który po chwili nieśmiało zapukał do drzwi. Epistemik wpuścił go, usadził na stołku, po czym, wstrzymując oddech, ściągnął chłopcu czapeczkę… I serce mu zamarło – po wczorajszych iskierkach we włosach nie zostało ani śladu.
Alchemik pozamykał okiennice, ale półmrok nie pomógł – magia zniknęła.
– O co się wczoraj tak pokłóciliście ze Scettico? – Epistemik podjął ostatnią próbę.
– Scettico mówi, że Święty Mikołaj nas porzucił i już go nigdy nie zobaczymy. A ja wierzę, że wróci i znowu wszystko będzie tak jak w baśniach.
Alchemik nie wdawał się w wyjaśnienia, że to nie żadne baśnie, lecz prawda, którą doskonale pamiętały wszystkie dorosłe elfy. Złapał probówkę, bo we włosach Izbrana znowu zaczęła połyskiwać magia.
– Jak sobie wyobrażasz powrót Mikołaja?
Elfik zaczął opowiadać, ale Epistemik w ogóle go nie słuchał, tylko zbierał rosnące i mnożące się iskierki. Kiedy skończył, ogniki połączyły się na dnie probówki, tworząc coś podobnego do półpłynnego zielonkawego brylantu. Alchemik ostrożnie odłożył bezcenną probówkę do wgłębienia wyłożonego jałowym mchem i pośpieszył wpuścić jak najwięcej światła dziennego do pomieszczenia. Blask brylantu przygasł, ale tylko odrobinę.
Epistemik przelał zawartość probówki do gotowej mieszanki pozostałych stu czterdziestu trzech składników i aż podskoczył z radości. Święta zostały uratowane! Nie zdąży w tym roku, bo eliksir wymagał jeszcze tygodnia gotowania oraz odprawienia kilku rytuałów najpierw podczas pełni, a potem przy nowiu, ale nie ulegało wątpliwości, że po tym czasie powstanie porcja Sanktapokalo. Już teraz mieszanka przybrała jedyny w swoim rodzaju odcień zielonego – identyczny z kolorem elfich kubraczków. W całym laboratorium pachniało roztartymi w palcach świerkowymi igłami – dokładnie tak, jak przewidywały traktaty.
– Izbranie, uratowałeś święta! – szepnął zachwycony alchemik i pochylił się, by pocałować chłopca w czoło.
Dopiero teraz zauważył zmianę, która zaszła w elfiku – włosy, brwi i rzęsy dziecka pobielały. Leżąca nieopodal na stole czapeczka zmieniła barwę na czerwoną.
Ło, dobry szorcik. Ładnie wypada też końcowy twist, myślałem, że już taki prosty koniec, a tu jeszcze udało Ci się wpleść nowy element. Dużo więcej nie powiem. Przyjemnie było przeczytać po Wigilii.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Dziękuję, Młody pisarzu. :-)
Miło mi, że uznajesz szorcik za dobry i ładny.
Pomysł na zakończenie przyszedł jakoś tak nieoczekiwanie.
Babska logika rządzi!
Twoja stara klaszcze u Rubika…heh, jeszcze pamiętam tę obelgę.
Zacny szorcik, cieplutki i z magią.
Czytałam do porannej kawy i dakłasowego serniczka. Wszystko mi smakowało.
Chociaż ten serniczek, to chyba P…;/
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
A tej obelgi nie znałam. Co złego jest w klaskaniu u Rubika? :-O
Dobrze, że wyszło ciepło i magicznie.
O, czyli u Ciebie święta pełną gębą. ;-)
Babska logika rządzi!
Dzień dobry Finkalo,
Przyjemny tekst, w sam raz na świąteczny poranek.
Zastanowiły mnie dwie sprawy
Epistemik przyśpieszył kroku, ale nagle stanął, jakby go renifer kopnął.
Czy po kopnięciu przez renifera się staje? Pewnie można, choć elfik to mam wrażenie mógłby poleeecieć :)
Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, bez końca polerował i bez tego czyste kolby, wyrównywał słoiki z magicznymi składnikami, w końcu zaczął wydeptywać ścieżkę od okna do wejścia
To powtórzenie bez-bez chyba do uniknięcia.
Naprawdę dobry pomysł z alchemikiem i magią świąt w ujęciu hmm…. materialnym? Substancyjnym? A do tego interesująca puenta. Bardzo podobają mi się również imiona bohaterów.
Czytanie tekstów w Święta może być zabiegiem ryzykownym, ale stwierdziłem, że u Ciebie się na pewno nie zawiodę i tak właśnie jest. Dziękuję za dołożenie się do atmosfery Świąt!
Wszystkiego dobrego!
Dziękuję, Beeeecki. :-)
Z obydwoma wytkniętymi błędami masz rację – zastanowię się nad czymś lepszym.
Miło mi, że tekst okazał się przyjemny, a pomysł dobry i ogólnie nie rozczarowałam. Uch, wielką odpowiedzialnością mnie obarczyłeś.
No właśnie ludzie idą ze swoim obchodzeniem świąt w stronę materialną, trzeba magii, żeby ich sprowadzić na właściwy tor.
Fajnie, że doceniasz imiona. Przecież magiczne elfy nie mogą się nazywać po prostu Zdzisiek i Baśka, co nie? ;-)
Też życzę wszystkiego świątecznego przez cały rok. :-)
Babska logika rządzi!
A jeszcze! "Skoncentrowali się na przeklętych trzech P" – piękne, myślę, że "zasada ograniczenia 3 P" jest do opatentowania i nauczania w okresie świątecznym :)
Hmmm. Cieszę się, ale w takim razie chyba za późno opublikowałam tekst, żeby dało się ją zastosować. A do przyszłego roku wszyscy zapomną.
Babska logika rządzi!
Witaj, Finklo. :)
Przeciekawy pomysł, zabawna przygoda. :) Poszukałam nazwy łacińskiej z tytułu i chylę czoła także za oryginalność podejścia do tematu konkursu oraz hasła przewodniego. :)
Z kwestii technicznych zgrzytnęły mi:
“we wiosce” – ale może to celowy sposób mówienia bohatera?
i “Mikołaj oczywiście wiedział, ale zniknął, zanim ktokolwiek pomyślał, że jego wiedza okaże wkrótce okaże się niezbędna”.
Pozdrawiam serdecznie, kliczek, powodzenia w konkursie. :)
Pecunia non olet
Dzięki, Bruce. :-)
Fajnie, że pomysł Ci się spodobał. Tak, nazwy są znaczące. W sumie, z nazwą eliksiru mogłam jeszcze iść w stronę kamienia filozoficznego, byłoby bardziej alchemicznie.
Dzięki za babolki zaraz poprawię. Ale “we wioskę” chyba zostawię, bez e wydaje mi się trudne do wymówienia.
Babska logika rządzi!
Dzięki także, pozdrawiam, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Odpozdrawiam. :-)
Babska logika rządzi!
Ave, Finklo! ;)
Czyli sekretnym składnikiem okazała się prawdziwa i szczera wiara w powrót Mikołaja, w sumie logiczne ;)
Przyjemny, bardzo ładnie napisany króciak. No i w końcu otrzymaliśmy tekst konkursowy, w którym Święta nie są jedynie tłem, a stanowią oś fabuły, więc na plus ;)
O tej porze nie mam już siły na bardziej rozbudowany komentarz, więc uciekam klikać ;)
Powodzenia w konkursie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Hej,
Fajny, bardzo przyjemny szort z zaskakującym twistem na końcu :) Podobają mi się opisy przy pracach nad eliksirem, jak i przedstawienie świąt z perspektywy elfów.
Pozdrawiam :)
Ave Cezary! :-)
No, niezupełnie wiara, ale mniejsza o szczegóły. Logiczne, bo ja ogólnie logiczna jestem.
Cieszę się, że uznałeś szorcik za przyjemny. Tak, tym razem postawiłam święta na pierwszym planie.
Komentarz wystarczająco rozbudowany. ;-)
Dziękuję. :-)
Babska logika rządzi!
Dziękuję, Pnzrdiv. :-)
Fajnie, że wyszło przyjemnie, a w końcówce zaskoczyło.
Ludzką perspektywę znamy, więc co w niej ciekawego?
Babska logika rządzi!
Przeczytałem. Sympatyczne opowiadanie w sam raz na święta :) Plus za ciekawe składniki czaru/mikstury. I za proste, niezbyt bystre elfy, interesująca odmiana od wizerunku tej rasy w “poważnym fantasy” ale jak najbardziej pasująca do ekipy Mikołaja.
Niezbyt jednak kumam ocb z tymi iskierkami we włosach Izbrana. Domyślam się, że to w założeniu miał być składnik czaru ale nie wynika to z tekstu. W sensie dlaczego to zrobiło takie wrażenie na alchemiku. Przy istniejącej w uniwersum magii trudno ocenić jak bardzo nie/codzienny jest ten fenomem.
Dobre jest rozplanowanie akcji. Jak na tak krótką formę jest co ma byc czyli przedstawienie zagwostki, jej opracowanie i rozwiązanie. Bez jakichś dłużyzn, udziwnień, gwałtownych przeskoków czy urwań akcji. Plus za trzymanie się magiczno-bajkowej konwencji.
Ogólnie to całkiem ciekawe, lekkie, przyjemne opowiadanie :)
Dziękuję, Pipboyu. :-)
Miło mi, że opko wyszło sympatyczne i w sam raz, a konstrukcyjnie trzyma się kupy.
Elfy są w zasadzie do roboty, nie muszą być bystre. No, ci od pracy bardziej umysłowej (jak Epistemik) mogą się trochę wybić. To nie są te elfy Tolkiena, strzelające z łuków, tylko rasa bardziej zbliżona do skrzatów, drobni pomocnicy Mikołaja.
Iskierki. Tak, to brakujący składnik eliksiru, a właściwie jego emanacja. Magia istnieje w uniwersum, ale od zniknięcia Mikołaja zrobiło się o nią coraz trudniej. OK, eliksiry nadal działają, ale to trochę wymuszone. Tak jak w sporcie – praktycznie każdy sportowiec przepłynie sto metrów kraulem, ale żeby pobić rekord świata, potrzeba kogoś z predyspozycjami i talentem. Może za słabo to pokazałam w tekście.
Babska logika rządzi!
No, niezupełnie wiara, ale mniejsza o szczegół
Ja to odebrałem w ten sposób, że iskierki powstają wtedy, gdy któryś elf odpowiednio mocno wierzy w powrót Mikołaja… Możliwe, że mnie trochę pokonała noc ;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Moim zdaniem iskierki wiążą się z wiarą i pamięcią. Ma je tylko ten, kto… ma (wiarę i pamięć). :)
Pecunia non olet
Tak, iskierki powstają mniej więcej w takiej sytuacji, jaką opisałeś, tylko nie chodzi o wiarę. Ale jesteś blisko. Podpowiedź: te słowa, które Epistemik spotyka w starych traktatach, coś znaczą, można je sobie wyguglać.
Babska logika rządzi!
Bruce, właściwie mogę udzielić tej samej odpowiedzi, co do CC.
Babska logika rządzi!
Jasne.
Pecunia non olet
No. :-)
Babska logika rządzi!
Finklo, konkursowy tekst prawdziwie świąteczny. Rozprzestrzenianie się “trzech p” trzeba ograniczyć. Pierwszy krok zrobiony, bo napisałaś o “trzech p” i ludzie o tym przeczytają. Wiara w magię jest potrzebna nie tylko do sporządzenia Sanktapokalo. Twist końcowy zaskakuje. Powodzenia w konkursie. :)
Podpowiedź: te słowa, które Epistemik spotyka w starych traktatach, coś znaczą, można je sobie wyguglać.
Będę poszukiwał… ale po kolejnej turze świątecznej rozupsty ;p
BTW, widzę, że nie tylko ja lubię śmieszkować z wizerunku Mikołaja rozpropagowanego przez Coca-Colę;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Dzięki, Misiu. :-)
Fajnie, że tekst wyszedł świąteczny, taki był plan. I że twist zaskoczył.
Tak, uważajmy na 3P. Nie żeby całkiem z nich zrezygnować, ale zepchnąć z piedestału chyba warto.
Odrobina magii w życiu dobrze robi. Zwłaszcza, jeśli jest magia świąt.
Cezary, spokojnie, co się odwlecze, to nie uciecze.
No, jeśli święci się biorą za reklamowanie całkiem nieświętych produktów, to najlepsze, co możemy zrobić, to obśmiać świętych i sytuację. Nie święci garnki reklamują.
Babska logika rządzi!
Szort zaangażował. Starałem się odgadnąć o co chodzi. W sensie, jaki to składnik. Wyszło mi, że wiara. Nie jestem fanem happy-endu, ale nauczyłem się z nim współistnieć. Tutaj nie razi, bo jest neutralnie ciepły, a nie naiwnie infantylny
Dziękuję, Canulasie. :-)
Fajnie, że tekst zaangażował.
Wiara – ciepło, ciepło, ale to jeszcze nie to. Możesz wyguglać nazwy czynnika ze starych traktatów.
Happy-end. No, w świątecznym tekście to element prawie obowiązkowy. ;-) Dobrze, że chociaż nie razi.
Babska logika rządzi!
Cześć Finklo
Skoncentrowali się na przeklętych trzech P
;] doooobre
na dobitek archaicznym językiem
dawno już nie słyszałem/czytałem tego wyrażenia. A takie ładne :D
Ostatnio panuje na portalu moda na nazywanie opowiadań jednym przymiotnikiem. Do Twojego jak ulał pasuje kunsztowne :D. Tło opowieści jest tak ładnie zszyte, postaci wyraziste ale nieprzerysowane, a wątek przewodni umiejętnie poprowadzony do samej puenty.
Gdyby moje Młode było młodsze, to pewnie przeczytałbym mu to do poduszki :D.
pozdrawiam i skarżę na Ciebie do klikarni
M.
Jestem bandzior! Świr! Sadysta! Niepoprawny optymista!
Dziękuję, Morderco-Skarżypyto. ;-)
No, 3P niektórym się podoba. A wielu innych wręcz nie potrafi bez tego żyć. ;-)
Doszłam do wniosku, że Epistemik jest dość stary, raczej konserwatywny, więc lekkie archaizmy do niego pasują.
“Kunsztownie” to ładne określenie, biorę z przyjemnością.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finkla. Poprawiłaś mi nastrój tym opowiadaniem. Ładnie, powoli i zręcznie wprowadziłaś mnie w klimat świąt i elfiego świata. Bardzo pozytywnie odebrałem historię i cieszy mnie, że końcówka daje nadzieję na super święta. Lecę do klikarni. Pozdrawiam.
Dziękuję, Heskecie. :-)
Coś wszystkim się to opko podoba. To zaczyna być podejrzane. Jakby zbliżał się koniec świata.
Ale nadal mi miło, że przekonałam kolejnego Czytelnika.
No, teraz jeszcze nie, ale może kiedyś… Eliksir się poleje, Mikołaj podrośnie…
Aha, klikać chyba nie ma co, tam już powinien być piąty klik czekający na Użytkowników.
Babska logika rządzi!
Hej!
Jaki fajny tytuł. :D
Podoba mi się jak zgrabnie łączysz nasz świat – pogoń za pieniądzem, świąteczne kłótnie, brak czasu, obżarstwo – z wątkiem fantasy i dalej istniejącymi elfami, które szykują prezenty. Ta odrobina magii ukryta w podarunkach dla dzieci, bo wszędzie indziej przygnębiająca rzeczywistość.
Zazwyczaj streszczenia mnie nudzą, ale tutaj jest inaczej, opisujesz wszystko barwnie i to trochę jak taka baśń (przy czym krótka forma), więc opowiadanie wciąga i czyta się przyjemnie.
Fajnie, że Mikołaj zniknął, lubię takie motywy, zwłaszcza że Mikołaj ma sporo z Boga (takiego z różnych religii), więc przez potęgę, którą dysponuje, nic dziwnego, że pewnego dnia ma dość.
kłócił się z którymś kolegą.
Czy “którymś” jest potrzebne? Wygląda na zbędne. :)
Nawet nie chciała słuchać argumentów o niezbędności Sanktapokalo dla całego świata.
XD
Ach, te matki. :D
Dalej szybko poleciało.
I tak ładnie, świątecznie, nawet wzruszająco. :)
Tekst naprawdę uroczy, mogłabyś sprzedać prawa Disneyowi i zrobić film, dodaliby trochę przygód elfów które szukają Mikołaja, dzieci zawiedzionych, że nie widzą go na niebie itd. :)
Dopiero teraz zauważył zmianę, która zaszła w elfiku – włosy, brwi i rzęsy dziecka pobielały. Leżąca nieopodal na stole czapeczka zmieniła barwę na czerwoną.
Bardzo sprytny koniec – czy to Mikołaj udawał elfa, a był ciągle wśród swoich? A może Mikołaj odszedł i potrzebny był cud, żeby stworzyć nowego Mikołaja? Bo czym jest Mikołaj – symbolem świąt, który wlewa w serca trochę magii. I to my jesteśmy tymi Mikołajami dla dzieci.
Także duży plus za niedopowiedzenie na końcu. :)
Tutaj pasuje happy end (zresztą przy świątecznych trudno zostawić ludzi z rozdartym sercem xd), więc choć nie jestem fanką to uważam, że opowiadanie jest takie cieplutkie, przyjemne i klimatyczne. :)
Z marudzenia – wynalezienie eliksiru jako rozwiązanie problemu jest dość powszechne przy fantasy, więc podejrzewałam, że na koniec się uda. ;)
Pozdrawiam i klikam,
Ananke
Cóż…Klik poleciał, a że to niczego już nie zmienia, to nie ruszam. Pozdrawiam.
Tak wolno piszę komentarze, że już kolejne powstają. XD
Dzięki, Ananke. :-)
O, tytułu chyba jeszcze nikt nie chwalił.
Podoba mi się jak zgrabnie łączysz nasz świat – pogoń za pieniądzem, świąteczne kłótnie, brak czasu, obżarstwo – z wątkiem fantasy i dalej istniejącymi elfami, które szykują prezenty.
Hmmm. Chyba po prostu umiem szukać optymalnego rozwiązania w ramach istniejących warunków.
zwłaszcza że Mikołaj ma sporo z Boga
Zgadza się. Ten motyw wzięłam z angel fantasy, w którym aniołowie utrzymują wszystko w ruchu, ukrywając, że Bóg dokądś sobie poszedł.
Ach, te matki. :D
No, taki już ich urok. I żaden rozsądny facet nawet nie spróbuje przekonywać, że matka nie ma racji.
Tekst naprawdę uroczy, mogłabyś sprzedać prawa Disneyowi i zrobić film, dodaliby trochę przygód elfów które szukają Mikołaja, dzieci zawiedzionych, że nie widzą go na niebie itd. :)
To dopiero jest fantastyka. Ale jeśli się zgłoszą, z przyjemnością ponegocjuję.
czy to Mikołaj udawał elfa, a był ciągle wśród swoich?
Nie, raczej nie. Izbran nie udawał.
A może Mikołaj odszedł i potrzebny był cud, żeby stworzyć nowego Mikołaja?
Bardziej to. A może po prostu kolejny cykl się zaczyna? Może nie da się być Mikołajem w nieskończoność, kiedyś materiał musi się zmęczyć. Wypalenia zawodowe, te rzeczy.
Bo czym jest Mikołaj – symbolem świąt, który wlewa w serca trochę magii.
Ło, można napisać trzy doktoraty na ten temat i jeszcze go nie wyczerpać.
I to my jesteśmy tymi Mikołajami dla dzieci.
Prawda. I wymyślamy tysiące sztuczek, żeby jak najdłużej nie zabierać dzieciakom tej magii.
Z marudzenia – wynalezienie eliksiru jako rozwiązanie problemu jest dość powszechne przy fantasy, więc podejrzewałam, że na koniec się uda. ;)
I to prawda. Ale drogi dochodzenia do oczywistego celu mogły być różne. :-)
Spoko, porządny komentarz wymaga czasu.
Heskecie, OK, klik poleciał, to nie będziemy go zawracać z drogi.
Babska logika rządzi!
Chyba po prostu umiem szukać optymalnego
Ale wiesz, że to jest ciekawe, jeśli pomyślimy o tym, że tak naprawdę Mikołaj nie rozdaje tych prezentów? :) Więc tak patrząc na opowiadanie, mamy pesymistyczny wydźwięk, tyle że warstwa fantasy go przykrywa. ;)
angel fantasy, w którym aniołowie utrzymują wszystko w ruchu, ukrywając, że Bóg dokądś sobie poszedł.
Ogólnie taki motyw się przewija, np. w serialu „Supernatural” też Bóg gdzieś sobie idzie, więc Niebo i Piekło walczą o wpływy na Ziemi. ;)
To dopiero jest fantastyka. Ale jeśli się zgłoszą, z przyjemnością ponegocjuję.
Mogłoby być w klimatach podobnych do „Strażników marzeń”. :D
Bardziej to. A może po prostu kolejny cykl się zaczyna? Może nie da się być Mikołajem w nieskończoność, kiedyś materiał musi się zmęczyć.
Taka ilość interpretacji mi pasuje, nie chodzi o poznanie odpowiedzi, a możliwość myślenia o tych wszystkich opcjach. :)
I to prawda. Ale drogi dochodzenia do oczywistego celu mogły być różne. :-)
Tak, na plus niespodziewany plot-twist. :)
Ale kiedyś rozdawał. A potem wyszedł po papierosy i zniknął.
Serialu nie znam, ale tak, wydaje mi się, że motyw znikającego Boga jest stary.
“Strażników marzeń” też nie znam.
A interpretuj sobie dowolnie. :-)
Dzięki, nieoczekiwana zmiana w Mikołaja chyba się ludziom podoba.
Babska logika rządzi!
Przyjemny szorcik. Podobała mi się wizja świąt zniszczonych przez konsumpcjonizm. A no i twist fajnie wyszedł :)
Kto wie? >;
Dzięki, Skryty. :-)
Bo konsumpcjonizm to wredny jest. I atakuje znienacka.
Twist ludzkość ogólnie chwali.
Babska logika rządzi!
Twist ludzkość ogólnie chwali.
bo taki niespodziewany i bym powiedział, że nawet trochę mroczny jest.
Kto wie? >;
Mroczny, powiadasz? Ciekawa interpretacja…
Uch, zaraz nam się tu urodzi nowa gałąź psychoanalizy.
Babska logika rządzi!
Finklo,
Aż zawołałem dzieci, żeby im przeczytać kłótnię elfików.
Twist zacny, gratulacje.
Dziękuję, MichaleBronisławie. :-)
Nie wiem, czy dzieci trzeba uczyć takich rzeczy. ;-)
Miło mi, że doszedł do kolekcji jeszcze jeden zwolennik twistu.
Babska logika rządzi!
Mroczny, powiadasz? Ciekawa interpretacja…
Hehe. Takie wrażenie było, jakby zaraz ten mikołaj miał skoczyć i rozerwać biednego alchemika zębami :)
Kto wie? >;
Ej, tego to już na pewno nie napisałam. Sam to sobie dośpiewałeś. :-)
Babska logika rządzi!
Popieram skrytego.
Czapeczka czerwona, za chwilę gwiazdka wigilijna też czerwona i zimny wiatr od wschodu. Też podpinam się do teorii spiskowej ;)
No to jeszcze, Panowie zwolennicy gwiaździstej czerwieni, wyjaśnijcie, od czego dzieciak osiwiał. ;-)
Babska logika rządzi!
To oczywiste. Przeszedł próbę traw jak niejaki Geralt z Rivii.
Finklo, zostawiłaś zbyt dużo niedomówień i renifer pociągnął za wodze fantazji ;)
Short świetny i cieplutki.
No tak, powinnam sama na to wpaść.
Ech, renifery to mają fantazję… Pozazdrościć bydlątkom.
Babska logika rządzi!
Przeszedł próbę traw jak niejaki Geralt z Rivii.
zaraz wyciągnie miecz i będzie masakra
Kto wie? >;
Ale srebrny na potwory? Znaczy, na reniferołaki?
Babska logika rządzi!
A na elfy żelazny? Czy zaliczają się również do powtorów? o.o
Nie mam pojęcia, to już dawno nie jest moja historia. :-)
Babska logika rządzi!
Jak to nie twoja? Wszystko zawarłaś w zakończeniu :p
Kto wie? >;
Nie, nie, to Wy czytacie jakąś inną wersję. ;-)
Babska logika rządzi!
To wszystko wina Skrytego i jego spisków konspiracyjnych! A może faktycznie doszło do zaburzenia czasoprzestrzeni i powstały dwie różne wersje tego tekstu o.o
Ja myślę, że po prostu każdy z nas żyje w innej linii czasowej z innym tekstem. Ja miałem krwiożerczego-wiedźmino mikołaja ze srebrnym mieczem.
Kto wie? >;
Na tym portalu wszystko jest możliwe. A jeszcze w okresie okołoświątecznym…
Edytka do Skrytego: Czyli wersje są mocno spersonalizowane. Zdziwniej i zdziwniej…
Babska logika rządzi!
Jaka Edytka? Pozdrów ode mnie :p
Kto wie? >;
Edytka dziękuje i również pozdrawia. :-)
Babska logika rządzi!
Btw wiecie, że Geralt nie żyje? Podobno Krzyżak znalazł ciało i odniósł jego dwa nagie miecze.
Finklo, sama dałaś otwarte zakończenie. My tylko korzystamy z franczyzy ;)
Jak znam Krzyżaków, to pewnie najpierw wykorzystał nagie ciało Geralta…
Babska logika rządzi!
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni Geralta chędożył.
Proszę o dodanie odpowiednich tagów, bo short ma niebezpieczny wpływ na czytających ;)
A nie pamiętam, czy jest tag “szaleństwo”. Chyba nie ma…
Babska logika rządzi!
:0
Kto wie? >;
:-)
Babska logika rządzi!
:p
Kto wie? >;
Ale kiedyś rozdawał. A potem wyszedł po papierosy i zniknął.
No tak magicznie to nigdy. :D
Dzięki, nieoczekiwana zmiana w Mikołaja chyba się ludziom podoba.
Mi też się podoba. :)
Widzę, że dyskusja o tekście poza tekstem zacna. :D
Skryty: >:-|
Ananke, ano zacna. A jaka jest Twoja wersja zakończenia?
Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Babska logika rządzi!
Moja wersja jest prosta – alternatywne światy z mnogością zakończeń. :D
A więc w jednym Mikołaj zawsze odchodzi, żeby ktoś inny się nim stał; w drugim Mikołaj jest w każdym, zanika i się pojawia itd. :)
Ooo! Pojawili się Czytelnicy, którzy znaleźli dwa, wykluczające się wzajemnie zakończenia. Kto da więcej? ;-)
A Twoje interpretacje też ciekawe… Obie ładne, zgodne z linią autorską.
Babska logika rządzi!
A co moje niezgodne? Demokracja jest, zagłosujmy >:(
Kto wie? >;
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Powitać Kwiatowo-Mikołajowego Jurka. :-)
Skryty, no ja o tym srebrnym mieczu elfika w ogóle nie pomyślałam. Powędrowałeś daleko od mojej wizji.
Babska logika rządzi!
Ładny tekst z przesłaniem, tylko trochę zbyt dużo streszczeniowości i opisywania zamiast pokazywania. Bardzo mi się podobały składniki eliksiru i końcówka. Mikołaj, który zniknął, jest celną metaforą współczesnego świata i miejmy nadzieję, że jego następca nie ulegnie dzisiejszym czasom i zachowa magię świąt.
Dziękuję, Sonato. :-)
No, nie lubię konsumpcjonizmu i krytykuję gada przy każdej okazji.
Dużo streszczania, powiadasz? Hmmm, to możliwe. Pewnie dlatego wychodzą mi krótkie teksty.
Oby następca lepiej się opieram trzem P. To jeszcze dziecko, zobaczymy po latach.
Babska logika rządzi!
Elf Epistemik, szef alchemików z narastającą nerwowością testował kolejne mikstury.
Elf Epistemik, szef alchemików, z narastającą nerwowością testował kolejne mikstury. "Epistemik"? :) I czemu nie wypróbowywał? (Bo plącze język?)
Powtarzali mechanicznie rytuały
Może jednak: Mechanicznie powtarzali rytuały.
Ale co tu się dziwić ludziom, skoro skażenie dopadło samego Mikołaja?
Zaraz, skażenie? Czyli eliksir ma być odtrutką?
Skoncentrował się na pracy dla koncernu zamiast na dzieciach.
Wiadomo, że to agent CIA :)
powoziły zaprzęgniętymi w renifery saniami
Raczej jednak: zaprzężonymi.
Nawet łatwiej było drobniutkim elfom przeciskać się przez kominy i szyby wentylacyjne.
Trochę ten szyk… hmm.
Niestety, księgi te spisano niejasnymi słowami, na dobitek archaicznym językiem gęsto przetykanym zagadkami.
Rymuje się.
tak, aby uniknąć letniej papki
Raczej: tak, by nie powstała letnia papka.
żeby podlegać wszystkim rygorom obowiązującym dorosłych.
Hmm, to elfy się nie sprzeczają, bo im nie wolno?
jak już pozwolą ci pójść do szkoły
Coś mi to nie brzmi.
A twoja stara lepi bombki z kupy reniferów!
No, co za upadek obyczajów :D
próbował wrzucić ją
"Ją" a kysz z miejsca akcentowanego :)
stanął, jak oblodzony
Tu bez przecinka.
już nie takie substancje testował
A nie mógł ich, powiedzmy, badać?
zaczęły pilnie wpatrywać się w śnieg
Hmm.
ich buzie wcale nie świadczyły o opanowaniu złości
Hmmmmmm.
nie mógł do niego sięgnąć
Nie mógł go dosięgnąć.
hamując chęć
Hmm.
Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca
Idiom: Nie mógł sobie znaleźć miejsca.
tak jak w baśniach
Tak, jak w baśniach.
coś podobnego do półpłynnego zielonkawego brylantu
Hmmm. Coś w rodzaju półpłynnego zielonkawego brylantu?
odłożył bezcenną probówkę do wgłębienia wyłożonego jałowym mchem
Bo stojaczka nie miał? :)
po tym czasie
Hmmm.
Leżąca nieopodal na stole czapeczka zmieniła barwę na czerwoną.
Ooooo… a ja myślałam, że to o nadzieję chodziło…
Słooooodko :) lukrowany pierniczek.
No właśnie ludzie idą ze swoim obchodzeniem świąt w stronę materialną, trzeba magii, żeby ich sprowadzić na właściwy tor.
Optymistka :)
Ale “we wioskę” chyba zostawię, bez e wydaje mi się trudne do wymówienia.
Hmm, chyba nie.
Czyli sekretnym składnikiem okazała się prawdziwa i szczera wiara w powrót Mikołaja, w sumie logiczne ;)
Okazana przez Mikołaja :P
Ja to odebrałem w ten sposób, że iskierki powstają wtedy, gdy któryś elf odpowiednio mocno wierzy w powrót Mikołaja… Możliwe, że mnie trochę pokonała noc ;)
Ja czytałam w dzień i pomyślałam, że chodzi o nadzieję na ten powrót, czyli w sumie – to samo :)
No, jeśli święci się biorą za reklamowanie całkiem nieświętych produktów, to najlepsze, co możemy zrobić, to obśmiać świętych i sytuację. Nie święci garnki reklamują.
Nie oni o tym decydują ;P Cezary, a może proces z powództwa świętego Mikołaja o nieuprawnione wykorzystywanie jego wizerunku? XD
Możesz wyguglać nazwy czynnika ze starych traktatów.
Jedną znam :)
na dobitek archaicznym językiem
dawno już nie słyszałem/czytałem tego wyrażenia. A takie ładne :D
Zaraz, bo chyba mi umknęło – nie powinno być "na dobitkę"?
Coś wszystkim się to opko podoba. To zaczyna być podejrzane. Jakby zbliżał się koniec świata.
Każdy dzień zbliża nas do śmierci :P
zwłaszcza że Mikołaj ma sporo z Boga (takiego z różnych religii)
Raczej takiego z popkultury :D
Może nie da się być Mikołajem w nieskończoność, kiedyś materiał musi się zmęczyć.
Hmmm…
Ale wiesz, że to jest ciekawe, jeśli pomyślimy o tym, że tak naprawdę Mikołaj nie rozdaje tych prezentów? :)
…?
Nie wiem, czy dzieci trzeba uczyć takich rzeczy. ;-)
Same potrafią :D
Przeszedł próbę traw jak niejaki Geralt z Rivii.
XD
A nie pamiętam, czy jest tag “szaleństwo”. Chyba nie ma…
A przydałby się XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Dzięki, Tarnino. :-)
Poprawki wprowadzę po zakończeniu konkursu. Na razie niech wisi, jak jest.
"Epistemik"? :) I czemu nie wypróbowywał? (Bo plącze język?)
A owszem, poszłam w nazwy znaczące. Nie wiem, czemu, nie pamiętam, ale w ogóle chyba nie myślałam o wypróbowywaniu.
Zaraz, skażenie? Czyli eliksir ma być odtrutką?
A może szczepionką, lekarstwem albo inną lugolą? Ale ma pomóc.
Hmm, to elfy się nie sprzeczają, bo im nie wolno?
O, wcale nie tak łatwo być elfem. Zabawki dla dzieci nie powinny być skażone negatywnymi emocjami.
No, co za upadek obyczajów :D
Ale lepienie czy używanie takiego wyzwiska w kłótni? ;-)
Bo stojaczka nie miał? :)
Widocznie nie miał, nie rozglądałam się zbytnio po jego laboratorium, bo mnie wyganiał. Pewnie się bał, że coś wybuchnę albo zepsuję.
Ooooo… a ja myślałam, że to o nadzieję chodziło…
Bo chodziło. Brawo Ty!
Słooooodko :) lukrowany pierniczek.
W kształcie mikołaja albo elfa. ;-)
Optymistka :)
Obawiam się, że bez magii wyjście na dobrą drogę się nie uda. Czy to na pewno optymizm?
Ja czytałam w dzień i pomyślałam, że chodzi o nadzieję na ten powrót, czyli w sumie – to samo :)
Ano, jak się dobrze zastanowić, to to bardzo podobne zjawiska, niemal synonimy.
Nie oni o tym decydują ;P Cezary, a może proces z powództwa świętego Mikołaja o nieuprawnione wykorzystywanie jego wizerunku? XD
I ktoś ma temat na tekst do przyszłorocznego konkursu? ;-)
Jedną znam :)
Jeszcze raz: brawo Ty! Przypomniał mi się żarcik: lepiej z mądrym piechotą niż z idiotą toyotą. Opowiedziałam ostatnio szefowi (który oczywiście jeździ toyotą). Śmiał się, co miał biedny zrobić.
Zaraz, bo chyba mi umknęło – nie powinno być "na dobitkę"?
Nie musi, to też poprawna forma.
Każdy dzień zbliża nas do śmierci :P
Ale śmierć to koniec nas, a nie całego świata. Chyba że należymy do tej grupki filozoficznej, która wierzy, że świata za naszymi plecami nie ma itd.
Raczej takiego z popkultury :D
Też. To amalgamat.
A przydałby się XD
Może ten tag obejmuje cały portal i stoi przed Złowrogą Klamrą? ;-)
Babska logika rządzi!
O, wcale nie tak łatwo być elfem. Zabawki dla dzieci nie powinny być skażone negatywnymi emocjami.
A czy ktoś mówił, że łatwo?
Ale lepienie czy używanie takiego wyzwiska w kłótni? ;-)
Takie wyzwiska, jejku :D
Widocznie nie miał, nie rozglądałam się zbytnio po jego laboratorium, bo mnie wyganiał.
Aaaa, chyba że tak :)
Brawo Ty!
:)
Obawiam się, że bez magii wyjście na dobrą drogę się nie uda. Czy to na pewno optymizm?
Mmm, fakt, że niekoniecznie…
I ktoś ma temat na tekst do przyszłorocznego konkursu? ;-)
Nie jest to temat dla mnie, ale jeśli ktoś chce, proszę bardzo :)
Przypomniał mi się żarcik: lepiej z mądrym piechotą niż z idiotą toyotą.
Ja lubię piechotą :D
Nie musi, to też poprawna forma.
O, to tego nie wiedziałam.
Ale śmierć to koniec nas, a nie całego świata.
Ale koniec świata to i śmierć dla nas ;)
Może ten tag obejmuje cały portal i stoi przed Złowrogą Klamrą? ;-)
Aaaa…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
A czy ktoś mówił, że łatwo?
Chyba jeszcze nie, ale przypominam.
Takie wyzwiska, jejku :D
No, się młody wkurzył…
Nie jest to temat dla mnie, ale jeśli ktoś chce, proszę bardzo :)
Cezary_Cezary? ;-)
Ja lubię piechotą :D
Idę z Tobą!
Ale koniec świata to i śmierć dla nas ;)
I dlatego koniec świata jest straszniejszy niż śmierć. Nawet niekoniecznie pojedyncza.
Babska logika rządzi!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
:-)
Babska logika rządzi!
Trochę tak, jak rozmawialiśmy o odpuszczaniu sobie ze skrupulatnością komentarzy… Miła lektura, świąteczna, znakomicie, że się podzieliłaś.
Na pewno widywałem wątki zbliżone do przemiany Izbrana (imię brzmi jakby z węgierska? – ale w sumie spokrewniony z fińskim), trudno mi jednak uchwycić konkretne podobieństwo. Myślę, że osiągnęłaś silny efekt przez to, iż osoba nagle wrzucona w nową magiczną rolę jest małym, zupełnie zależnym od rodziców dzieckiem. Był jakiś taki serial fantasy, w którym na końcu jedna z bohaterek musiała wcielić się w drzewo-strażniczkę puszczy, też młoda dziewczyna, ale przecież nie berbeć.
do wgłębienia wyłożonego jałowym mchem
Wyjałowić mikrobiologicznie żywy mech byłoby trudno. Zresztą po co, skoro i tak ma służyć tylko do odłożenia probówki, nie kontaktuje się z materiałem badawczym. A może miałaś tu na myśli jałowy w znaczeniu “płony, pozbawiony wartości odżywczych lub niezdolny do rozmnażania”?
Pozdrawiam noworocznie!
Dzięki, Ślimaku. :-)
Cała przyjemność po mojej stronie.
Izbran. Nie węgierski, to coś w rodzaju “wybrańca” po bułgarsku. W rosyjskim jest ten sam rdzeń.
W mojej wizji Izbran nie zostaje pełnoetatowym Mikołajem tak od razu. Najpierw musi dorosnąć, pouczyć się różnych rzeczy. Tyle, że już ma pewność, kim zostanie, jak będzie duży. Ale oczywiście nie chcę tego rozwiązania narzucać odbiorcom, każdy może to sobie wyobrażać po swojemu.
Serialu, tradycyjnie już, nie kojarzę.
Jałowy mech. Miałam na myśli wolny od bakterii, żeby niczym nie zapaprać próbek. Nie opisuję zbytnio laboratorium, ale tak mimochodem sygnalizuję, że to jednak siedziba alchemika, a nie współczesne pomieszczenie z wirówkami i błyskającymi światełkami.
I ja pozdrawiam.
Babska logika rządzi!
Miałam na myśli wolny od bakterii, żeby niczym nie zapaprać próbek.
Bakterie plus magia nawet w “9” były naciągane :) A jałowość jest potrzebna właśnie w laboratorium biochemicznym, zwykli chemicy nawet czasem czekoladę do laboratorium przynoszą (choć nie powinni). Naprawdę, stojaczek na probówki – to żadna wielka technika, ot, dwie deseczki z dziurkami i dwie bez. Nie wiem, kiedy go wynaleziono (podejrzewam, że był to wynalazek tak prosty, że nikomu sławy nie przyniósł), ale ładny stojaczek w laboratorium alchemika, który używa probówek, absolutnie nic by nie zrobił mojemu zawieszeniu niewiary.
Wyjałowić mikrobiologicznie żywy mech byłoby trudno. Zresztą po co, skoro i tak ma służyć tylko do odłożenia probówki, nie kontaktuje się z materiałem badawczym.
A w dodatku pracujemy tutaj na magii, nie na DNA :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
No, może i miał zwyczajny deseczkowy stojaczek. Ale ta probówka była tak wyczekana, upragniona i w ogóle pełna nadziei, że wolał położyć ją na czymś mięciutkim, żeby nawet trzęsienie ziemi i lawina jej nie zagroziły.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finklo!
Dziękuję za udział w krokusie!
Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)
Ciekawy, silnie osadzony w Świętach pomysł, a ostatecznie fajnie przedstawione narodziny nowego Świętego Mikołaja Izbrana. Hasło zdecydowanie pasujące do tekstu. No i któż mógł przypuszczać, że tajemniczym składnikiem okaże się łupież podekscytowanego Świętego Mikołaja Izbrana ;)
Fabuła, jak to w szortach, raczej szczątkowa, ale logicznie poskładana. Bohaterowie zarysowani całkiem fajnie, a wioska elfów klasyczna. Całość doprawiona elfio-uroczym klimatem w finklowym stylu. Podobało mi się!
Wykonane bez zarzutu, czytało się bardzo przyjemnie!
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Dzięki, Kwiatkowy Jurku. :-)
Nie spodziewałam się komci jurorskich tak szybko. Czyżby już były wyniki?
No, starałam się dopasować tematycznie i wybrać jak najbliższe fabule hasło.
Łupież, powiadasz? Interesująca interpretacja. :-) Tego nikt się nie mógł spodziewać.
Fajnie, że Ci się podobało.
Babska logika rządzi!
Bardzo zacny pomysł dowodzący, że niezachwiana wiara w Mikołaja i pragnienie jego powrotu to czysta magia, którą można wykorzystać w bardzo pożyteczny sposób. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Podobało mi się. Duch świąt wszechobecny, ładna fabuła i jeszcze ten słodki zwrot akcji na koniec :)
Cezary, a może proces z powództwa świętego Mikołaja o nieuprawnione wykorzystywanie jego wizerunku? XD
Cholera, przegapiłem taki fajny wątek… Anyways:
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)
Reg, cieszę się, że pomysł przypadł Ci do gustu. No, z magią świąt nie ma żartów. A jak już się ona zadzieje, te nie ma przebacz. ;-)
Zygfrydzie, starałam się włożyć dużo świąt w ten tekst. Fajnie, że się udało.
Cezary, lepiej późno niż wcale. Grunt, że pomysł został odnotowany, może się nie zmarnuje.
Babska logika rządzi!
Finklo, pewna doza magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła i to nie tylko w święta, ale też na co dzień. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Właśnie wróciłam z wypadu w góry. Mogę powiedzieć, że było magicznie, więc trudno się z Tobą nie zgodzić. :-)
Babska logika rządzi!
W takim razie życzę Ci, abyś mogła obcować z górską magią znacznie częściej. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dzięki. :-)
Każdemu życzymy takiej magii, jaką lubi. :-)
Babska logika rządzi!
I takiej, o której jeszcze nie wie, że ją polubi. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
OK, taka też może się przydać. ;-)
Babska logika rządzi!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
:-)
Babska logika rządzi!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Witam!
Czytało się całkiem miło. Niespieszny i mało angażujący początek, ale przy kłótni młodych elfów udało mi się zanurzyć w świat opowiadania. Być może ostatnio za dużo czytam historii, które muszą złapać za gardło, skręcić umysł w pętelkę albo przerazić na śmierć. Dopiero jakiś czas po przeczytaniu zauważyłem, że to opowiadanie jest świetne dla czytelników w każdym wieku! Gdybym miał wybrać opowiadanie wprowadzające młodszych czytelników w świat fantastyki (nikczemnie wykorzystując przy tym zainteresowanie Mikołajem i Świętami), to właśnie to byłoby doskonałe.
Pozwolę sobie też dorzucić trzy grosze:
Epistemik przyśpieszył kroku, ale nagle stanął, jak oblodzony.
Może: jak zamrożony? Oblodzony to pokryty lodem. W górach o tej porze roku bywam pokryty lodem z wierzchu, ale nadal się poruszam. Jeśli zamarznę, nie będę się poruszał.
złapać iskierkę rodzącą się przy hamowaniu sań nad uśpioną wsią.
Moja wyobraźnia zawiesiła się z dwóch powodów. Po pierwsze, proces rodzenia jest długi, po drugie jeśli sanie lecą, to na czym zostaną skrzesane iskry? Wytężając wyobraźnię mogę zobaczyć snopy magicznych iskier skrzesane o magiczną powierzchnię, ale zamieniłbym “rodzącą się” właśnie na “skrzesaną”
Mech sam w sobie ma właściwości grzybo-i bakteriobójcze, inaczej by zapleśniał. Pleśnieje dopiero, kiedy jest martwy. Ja bym go nie wyjaławiał, tylko co jakiś czas podlewał deszczówką, będzie ładny i zielony :)
Dziękuję, Marzanie. :-)
Fajnie, że czytało się miło.
Ech, co za czasy, poszukiwania naukowe i ratowanie magii w świecie nudzą, ale jak bohaterowie zaczną się kłócić… ;-)
Święta są dla wszystkich, to i tekst może być dla wszystkich. ;-)
Oblodzony. To już jest efekt jakiejś poprawki, w zamyśle miał stanowić odpowiednik “wmurowanego”. Twoja propozycja ciekawsza, ale poprawię już po wynikach.
Iskrzenie. Jakie życie, taki poród. Iskierki rodzą się szybko. ;-) Iskry powstają dopiero przy hamowaniu. Nigdy nie widziałam hamujących sań Mikołaja, ale coś tam musi o siebie trzeć. Skrzesana ładnie wygląda, ale to by było powtórzenie i tautologia.
Mech. O, nie wiedziałam, że taki z niego twardziel. Ale zostawię, jako akcent laboratoryjny. Jestem do tego wyjałowionego mchu przywiązana.
Babska logika rządzi!
Ech, co do powtórzenia masz rację – żeby wybrnąć że skrzesanej iskry, można ją zamienić na ognik, również ładnie brzmi.
Sanie hamują (jeśli muszą) za pomocą żelaznej sztaby, która trze o podłoże. Taka mała brona, znajdująca się zwykle z tyłu pod saniami. Woźnica ma dźwignię do opuszczania hamulca. Stąd iskry (albo ogniki :) ).
Bardziej elegancko jest hamować przy pomocy koni (reniferów, dzików, wszystkiego co wyobraźnia zapnie do sań) jeśli konstrukcja zaprzęgu na to pozwala. Większość zaprzęgów ma element sztywny, żeby sanie nie wjeżdżały koniom w tyłki. Niektóre nie mają w ogóle hamulca mechanicznego.
Nigdy nie powoziłam saniami. Tylko wciągałam je na górkę. ;-)
Hamowanie reniferami może być ciekawe. Zwłaszcza w powietrzu. Te iskry to na pewno im wtedy spod kopytek lecą. Jeśli renifery mają kopytka, bo pewnie racice.
Obydwoje wiemy, że bez magii to się nie da, a z magią można wszystko.
Babska logika rządzi!
Przy pełnym zaprzęgu Mikołaja snopy iskier krzesane przez wszystkie renifery (podkute lub nie) wyglądałyby oszałamiająco, jak dla mnie o wiele ciekawiej niż przez nawet najwymyślniejszą magiczną bronę pod saniami! Hamulec jest jeden, a nóg mnóstwo :)
No. A gdyby jeszcze każdy renifer miał iskry innego koloru… Być może stąd się bierze zorza polarna. :-)
Babska logika rządzi!
Cześć Finklo,
Bardzo przyjemny szort. Plus dużo klimatu świątecznego i pozytywne zakończenie, które zostawia pole do interpretacji. Nasunęła mi się myśl, iż mogła to być próba Mikołaja wobec swoich podwładnych/ pomocników, jakiś rodzaj testu. W końcu one same zaczęły się staczać, podobnie jak ludzie.
Mi również bardzo spodobała się przestroga przed 3xP, na szczęście jeszcze bronię się rękoma i nogami aby konsumpcjonizm nie zepsuł mi okresu Świąt. Z miłą chęcią zobaczyłbym działanie Sanktapokalo w praktyce :-)
Pozdrawiam!
PS Początkowo pomyliły mi się literki w tytule, i zamiast “-pokalo” przeczytałem “-postapo”. Swoją drogą to by był ciekawy motyw – postapokaliptyczne święta elfów :-D
Dziękuję, Michale Aniele. :-)
Cieszę się, że opko uznajesz za przyjemne.
Próba, powiadasz? Kto wie, ale to by oznaczało, że Mikołaj nie zniknął całkiem, tylko się schował i obserwuje elfów. A co w takim razie dzieje się z mikołajową magią? Czy ją też można ukryć?
Ciekawa interpretacja, chociaż w ogóle nie przyszła mi do głowy. Wydaje mi się, że szef zespołu, który najpierw daje zły przykład, a potem podgląda, czy podwładni opuszczą gardę, jest kawałem sukinkota. Bo i co mu ta wiedza da? Wiedzę, że podwładni są słabsi od niego? Pretekst do ich ukarania? Powód do seppuku, skoro mimo słabości okazali się lepsi od niego? IMO, w żadnym wypadku nie wygrywa.
A na 3P trzeba uważać.
Postapo na konkursie świątecznym już kiedyś było (acz chyba nie w tej edycji), ale bez elfów, z ludźmi.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finklo!
Sympatyczny szorcik :). Trochę humoru, szczypta krytyki konsumpcjonizmu, odrobina alchemii i wyszedł fajny, świąteczny eliksir tekst. Nie ma tu jakiejś rozbudowanej fabuły, ale jest pomysłowe i dobrze napisane, podobało mi się.
Przejrzałam pobieżnie komentarze, nie wiem czy w końcu tajemniczy składnik został rozpoznany, ale ja stawiam na nadzieję. Przynajmniej to podpowiedział mi Internet, kiedy szukałam tłumaczeń dla tych enigmatycznych nazw :).
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję, Iyumi. :-)
Fajnie, że prawidłowo dobrałam przyprawy i szort wyszedł sympatyczny i świąteczny.
Tak, chodzi o nadzieję. Ten typ już gdzieś padł, choć ludzkość częściej obstawiała wiarę. A nazwy wybrałam takie mniej rzucające się w oczy; hope czy nadieżdę każdy by skojarzył.
Babska logika rządzi!
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Dzięki, Anet. :-)
Babska logika rządzi!
Wiadomo, że końcowy twist jest najważniejszym punktem opowiadania (zgodzę się ze skrytym, że, mimo wszystko, jest nieco mroczny), ale cała historia, która do niego zawiodła, wyszła Ci naprawdę zacnie. Kłótliwe elfiki przesłodkie.
Pozdrawiam!
Dzięki, Adamie. :-)
Miło mi, że twist nie rozczarował. Ale że mroczny? Hmmm, skoro tak go odbierasz, to pewnie tak.
Dzieci na ogół są słodkie. Zwłaszcza, kiedy śpią. Ewentualnie nie swoje (ogólniej: te, za które człowiek nie jest odpowiedzialny).
Babska logika rządzi!