- Opowiadanie: tilia - 1. List do Redakcji - Ratunku, utknąłem!
1. List do Redakcji - Ratunku, utknąłem!
Magazyn „Wszechświat” prezentuje serię listów, wyłowionych z bezkresnej galarety czasoprzestrzeni, nadesłanych przez zamieszkujących różne krańce i różne czasy kosmosu postacie, szukające odpowiedzi na nurtujące je pytania, nie tylko natury egzystencjalnej. Redakcja zobowiązuje się do rygorystycznej selekcji nadesłanych listów oraz zastrzega sobie możliwość braku odpowiedzi na niektóre z nich. Z racji wielkiej kosmicznej zupy czasoprzestrzennej, odpowiedzi mogą docierać do różnych zakątków poszczególnych galaktyk w rozbieżnym czasie. Jest to zjawisko naturalnie i nie ma na celu dyskryminowania żadnych istot.
Mam kilka przemyśleń i kilka powodów, dla których zdecydowałem się do Was napisać. Zacznę od przemyśleń. Jeśli żywi mają jakiekolwiek wyobrażenie na temat życia po śmierci, zazwyczaj jest to „przejście dalej”, zmiana, dostąpienie nieba (albo piekła), a w najgorszym (najlepszym?) przypadku – że to po prostu koniec i nie ma nic dalej. Co, jeśli ktoś powiedziałby żywym, że prawda wygląda zupełnie inaczej?
Ludzie z natury dzielą się na tych, którzy rozmyślają o śmierci i jako tako się z nią godzą oraz na tych, którzy śmierci się boją. Gdyby jednak mieli pewność, jak wygląda jej moment i co tak naprawdę dzieje się po niej, każdy byłyby śmiertelnie przerażony za życia. Proszę wyobrazić sobie chwilę, w której twoja dusza – rozumiana jako twoje całe „ja”, twoje myśli, przeżycia, doświadczenia – odrywają się od sterty kości i mięsa. Oczywiście, żywy nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, bo nadal żyje. Ale jakby spróbował ruszyć tę masę gąbczastej materii w czaszce i pozwolił, żeby uczucie odrywania się przeszyło ciało, zapewne pożałowałby, że w ogóle się urodził.
U mnie było to tak: chwila po chwili traciłem czucie – najpierw w najbardziej odległych członkach, w palcach stóp i dłoni, później bezczucie przesuwało się dalej, do łydek i ramion. Zaprawdę, dziwne doświadczenie tracić czucie w kończynach, których przez całe życie nie dostrzegałem. Przez krótki moment się je dostrzega, ale cóż z tego, skoro zaraz oblewa je nieodwracalne poczucie bezwładności i straty.
Ludzie przeżywają całe długie lata, nie czując swojego ciała, tylko po to, żeby na krótką chwilę naprawdę je poczuć. Co za ironia losu.
Po chwili coś zacisnęło się w mojej klatce piersiowej. W moim przypadku powodem śmierci był zator płucny. Można powiedzieć, że się udusiłem własnym skrzepem. Nie było to bezbolesne ani tym bardziej przyjemne, jak niektórzy entuzjaści zwykli mówić. Chyba że ma się w sobie pierwiastek masochizmu. Natomiast dla mnie było to paraliżujące, bolesne doświadczenie, w trakcie którego moje serce z wolna przestało pracować, niedotleniony mózg zaczął świrować, a głowa pękała. Być może naprawdę eksplodowała, a może zrobiło to serce.
Prawdą jest, że pojawił się tunel, przez który trzeba się przecisnąć. Przypominało to trochę przeciskanie się przez szyb wentylacyjny, często takie sceny są w filmach akcji. Wiecie, jak jakiś facet pełznie przez labirynt przyciasnych rur, podwieszonych tuż nad sufitem, i prowadzi sam ze sobą walkę o przetrwanie w iście klaustrofobicznych warunkach. Tak mniej więcej wyglądało to u mnie. Czułem się jak ostatnia kropla pasty do zębów, przeciskana na siłę przez zwijaną od końca tubkę. Jak za duży kawałek jabłka wrzucony do sokowirówki. O, sokowirówka! Towarzyszył też temu wir, zupełnie jak wtedy, gdy ostatnia kropla wody wpada do odpływu. I huk. Jaki tam był huk, to nie macie pojęcia! Nie buczenie, nie anielskie pieśni. Jakby kupić mieszkanie przy lotnisku wojskowym i niby się cieszyć, że najlepsza cena od dewelopera, ale jednak kawa na balkonie bardziej męczy niż cieszy. A więc odrywam się, jakświeża guma od podeszwy nowego adidasa, dookoła wszystko huczy, słyszę też, że Anka krzyczy i płacze. Boże święty, jak ona płakała, jak wrzeszczała! Byłem tak rozkojarzony, że ledwo wpadłem w światło na końcu tej tubki. Jak ta kobieta mnie umęczyła! Dopiero teraz to widzę. A miałem trochę czasu na przemyślenia, uwierzcie mi. W każdym razie, gdy udało mi się przecisnąć, wyskoczyć jak korek z butelki od szampana, znalazłem się w swojej sypialni. Jakby – halo? Czy naprawdę moja sypialnia była ostatecznym przystankiem w podróży duszy? Trochę naczytałem się książek, różnych – przeczytałem Biblię i kilka opracowań buddyjskich, kilka sprawozdań z doświadczeń bliskich śmierci, ale nikt nie wspominał o pozostaniu w miejscu śmierci. Każdy szedł dalej.
No właśnie… i tu zaczyna się moja zagwozdka. Jakim cudem nie poszedłem dalej? Nie poszedłem donikąd? Gwoli ścisłości – żaden z członków mojej rodziny, który odszedł przede mną, nigdzie nie poszedł. Wszyscy tłoczymy się na tych czterdziestu metrach kwadratowych, jak bezcielesne sardynki. Niektórych znam – moi rodzice tu są, dziadkowie, wujek Staszek – uwielbiam typa. Są też ludzie, których nigdy nie miałem okazji zobaczyć, a przez spędzony tu czas poznałem, no i muszę przyznać, że już wiem, po kim moja córka ma taki charakterek. W dużym skrócie – jest tu cała moja rodzina, która przecież miała gdzieś tam być w niebiosach albo jakoś się inkarnować… no nie wiem, albo zniknąć, tak? No więc nie. Oni wszyscy tu są. Co ciekawe, niektórzy wyglądają tak samo, jak w momencie śmierci, na przykład wujek Staszek zupełnie taki, jakim go zapamiętałem, typowy siedemdziesięciolatek z siwymi włosami i okularami na nosie. Ale już moja praprababka od strony matki, Jagna, której, rzecz jasna, za życia nigdy nie poznałem, wygląda na lat, maksymalnie, trzydzieści (a zachowuje się, jakby miała piętnaście, co za babsko). Ja dołączyłem jakoś dziesięć lat temu i szczerze mówiąc, mam ich już serdecznie dość, dlatego w końcu zebrałem się w sobie, żeby napisać ten list. No dobrze, może to nie jest jedyny powód. W zasadzie jest mi bardzo dziwnie obserwować życie mojej rodziny spod sufitu. Widziałem, jak przeżywają po mnie żałobę, jak Anka płacze. Boże, ileż ona ryczała. Widziałem, jak Piotrek oświadcza się swojej dziewczynie i jak biorą ślub. Niechcący widziałem też, jak poczęli swoje pierwsze dziecko. Naprawdę próbowałem odwracać wzrok, ale jest to cholernie trudne, gdy jest się wszędzie. Babka Jagna za to urządziła strefę kibica i dopingowała młodego dziwnymi wibracjami. Okropne babsko.
W każdym razie, tkwimy w tym niebycie już tyle czasu, życie mojej rodziny zdaje się płynąć dalej, a u nas żadnych zmian. A, przepraszam, trzy osoby w ciągu tych dziesięciu lat do nas doszły, przez co zrobiło się jeszcze ciaśniej. Kilka razy miałem wrażenie, że ktoś mnie dostrzegł, że nawiązałem jakiś kontakt. A to udało mi się pchnąć drzwi, to zrzucić talerz z blatu, a to zamrugać światłem w łazience. Niestety moja rodzina ewidentnie bardzo nie chce mieć ze mną kontaktu, bo najczęściej udawali, że absolutnie nic się nie wydarzyło. Droga Redakcjo, czy mogę (możemy) liczyć na jakieś wskazówki, jak ruszyć dalej? Czy jest możliwe, że ktoś gdzieś zapomniał o całej naszej rodzinie i przez to tkwimy w mojej sypialni już tyle czasu?
Będę dozgonnie wdzięczny za rychłą odpowiedź.
Zacznijmy od kwestii, jak to zgrabnie ująłeś, momentu „odrywania się od steku kości i mięśni”, czyli momentu tak zwanej „śmierci”. Jak wiadomo, każda co bardziej świadoma cywilizacja, wypracowała swoje wierzenia na ten temat. Wiadomo także, że te opracowania mają się nijak do prawdziwego stanu rzeczy i ich główną funkcją jest uciszenie paraliżującego strachu przed tym momentem, aby dane społeczeństwo mogło jako tako funkcjonować. Należy podkreślić, że moment tranzycji jest zależny w dużej mierze od kondycji ciała fizycznego. Możemy jedynie przypuszczać, że Twoje ciało fizyczne było spętane napięciami, przykurczami i wielce prawdopodobne, że obrośnięte nadprogramowym tłuszczem, zgodnie ze standardami cywilizacji uważających się za (materialnie) wysokorozwinięte. Wysnuwamy takie wnioski, śledząc sygnał z miejsca i lokalnego czasu, z którego nadano ten list, czyli Planeta Ziemia / Układ Słoneczny / Galaktyka Mleczna / eon XVI, rok 2035. Wiedza ta jest zapisana w każdym materialnym stworzeniu, natomiast może być skutecznie zagłuszana przez czynniki zewnętrzne. Warto przy następnej możliwej okazji pamiętać o kosmicznej dewizie „w zdrowym ciele, zdrowy duch”.
I tutaj przechodzimy do kolejnej kwestii, czyli sprawy przejścia dalej. W naszym Wszechświecie nic nie dzieje się bez przyczyny, nie ma przypadków ani „zapominania”. Jeśli utknąłeś w punkcie bezczasowym ze swoimi przodkami, najprawdopodobniej macie sobie coś do wyjaśnienia. Wspominasz dwukrotnie o babce Jagnie – spójrz na nią. Co Cię w niej najbardziej odstręcza? Co Cię najbardziej w niej denerwuje? Spróbuj znaleźć z nią nić porozumienia. Jeśli natomiast nie uda Ci się jej odnaleźć, Redakcja sugeruje międzypokoleniową grę w głuchy telefon. Jest to metoda przetestowana przez wiele rodzin, którym zdarzyło się utknąć. Niech najstarszy z rodu rozpocznie grę, mówiąc pierwsze słowo, które mu do głowy przyjdzie, na ucho następnemu uczestnikowi. Uzbrójcie się w cierpliwość, gdyż jedna tura może trochę potrwać i mimo punktu bezczasu może wydawać się, że trwa całą wieczność. Gdy słowo dotrze już do najmłodszego z rodu, musi zostać wypowiedziane na głos. Czy słowo będzie pokrywało się z tym, które zostało rzucone na początku? Jeśli tak – wspaniale! Pogratulujecie sobie dobrej rozgrywki, zagrajcie jeszcze kilka razy. Jeśli nic się nie wydarzy, przynajmniej miło spędzicie trochę (bez)czasu. Natomiast jeśli słowo, które padnie na głos, będzie inne od pierwszego – tym bardziej wspaniale! Prześledźcie drogę słowa i spróbujcie odnaleźć tego, kto wprowadził zamieszanie. Najprawdopodobniej będzie to Wasza „czarna owca”, którą trzeba jakoś naprostować. Może zróbcie rodzinną interwencję? Albo rodzinną kanapkę? To już zależy od Was i od tego, jak bardzo porąbaliście za życia swoje relacje.
Mamy nadzieję, że już niedługo uda Wam się przejść dalej!
Z kosmicznymi pozdrowieniami,
Redakcja “Wszechświata”.
Koniec
Komentarze
List mnie poruszył i rozbawił. Może też dał mi chwilę refleksji jak to będzie ze mną.
No, ale odpowiedź redakcji mnie rozwaliła. Byłam pewna, że odpowiedzą mu, iż jest wariatem, a tu taka profeska;)
Kategorycznie rozbiłabym te wielkie kloc tekstu, bo się je trudno czyta!
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
hejka @Ambush – dzięki za zwrócenie uwagi na klocowatość tekstu. Faktycznie był zbity, przeniosłam kilka akapitów niżej, mam nadzieję, że teraz będzie lepiej się czytać! :)
W imieniu redakcji magazynu “Wszechświat” serdecznie dziękuję za docenienie profesjonalizmu w złożonej odpowiedzi, nad którą pracował sztab specjalistów! <3
twoje myśli, przeżycia, doświadczenia, odrywają się od steku kości i mięsa. ← steku?
stek gąbczastej materii w czaszce ← stek?
coś z przyjemności wyłuskać ← chyba: wyłuskać z tego przyjemność
Wiecie, jak jakiś facet pełznie…
Wystarczy. Autorko edytuj tekst, zanim Ci wskażą więcej usterek specjaliści i rozbij bloki na akapity, jak Ci radzi Ambush. Zyskasz więcej czytelników. Powodzenia :)
Zgadzam się, że stek kości nielogiczny, wystarczy od kości.
Dalej dala bym akapit.
U mnie było tak – nowy akapit.
Ludzie przeżywają – nowy akapit.
Po chwili nastąpił – nowy akapit.
Prawdą jest też bym zrzuciła.
Generalnie każdy nowy blok myśli, zdarzeń można zacząć akapitem.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej,
U mnie było to tak[…] – dałbym jako nowy akapit
Widziałem jak Piotrek oświadcza się swojej dziewczynie i jak biorą ślub – jak mógł widzieć ślub, skoro jest cały czas w mieszkaniu? I chyba przecinek przed jak
–tym – brak spacji
Bardzo interesujący pomysł na format korespondencji. Opowiedź redakcji mnie trochę zaskoczyła, ale w pozytywny sposób. Opis życia po śmierci też niczego sobie . Ogólnie, szort jest naprawdę przyjemny do lektury i nawet zachęca czytelnika do refleksji.
Pozdrawiam i klikam :)
Hej, całkiem zabawne :). Mógłbym tak spędzić resztę (bez)czasu :). Trochę tylko nie wiem czego dotyczy pytanie ducha, a więc i odpowiedź redakcji choć zabawna, to też nie wiem czy trafna ;). Klikam pozdrawiam ::)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Wita Tilia,
Czytało się bardzo dobrze – ale dopiero po skopiowaniu do Worda i podzieleniu na akapity!
Refleksja z uśmiechem to zawsze dobre połączenie.
Na pewno kliknę, tylko wprowadź sugestie Ambush i podziel tekst na akapity!
Pozdrawiam
Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...
Całkiem zabawne, ciekawa forma. :)
Jest pomysł, ale zwarte bloki tekstu nie ułatwiają lektury. Czytałam bez większej przykrości, ale i bez spodziewanej satysfakcji.
Wykonanie, niestety, do najlepszych nie należy.
Jeśli żywi mają jakąkolwiek opinie na temat… → Literówka.
…w której twoja dusza – rozumiana jako twoje całe „ja”, twoje myśli, przeżycia, doświadczenia, odrywają się od steku kości i mięsa. → Od czego się odrywają???
…traciłem czucie – najpierw w najbardziej odległych członkach, w placach stóp i dłoni… → Literówka – bo nie przypuszczam, aby odległe członki były posiadaczami placów…
…może wtedy można coś z przyjemności wyłuskać. → Nie brzmi to najlepiej.
…pojawił się tunel, przez który trzeba się przecisnąć. Przypominało to trochę przeciskanie się przez… → Czy to celowe powtórzenia? Lekka siękoza.
…labirynt przyciasnych rur, podwieszonych zaraz za sufitem. → …labirynt przyciasnych rur, podwieszonych tuż za sufitem.
…prowadzi sam ze sobą klaustrofobiczną walkę o przetrwanie. → Na czym polega klaustrofobiczność walki?
Czułem się jak ostatnia kropla pasty do zębów… → Pasta nie jest płynem, więc nie może wystepować jako kropla.
Proponuję: Czułem się jak ostatnia odrobina pasty do zębów…
Zacznijmy od kwestii, jak to zgrabnie ująłeś, momentu „odrywania się od steku kości i mięśni”… → Nie zgadzam się z Redakcją – to jest bardzo niezgrabne ujęcie!
…zgodnie ze standardami cywilizacjiuważających się za (materialnie) wysokorozwinięte. → Obawiam się, że standardy cywilizacji nie mogą niczego uważać.
I tutaj przechodzimy do kolejnej kwestii, czyli sprawy przejścia dalej. → Nie brzmi to najlepiej.
…jedna tura może trochę potrwać i mimo punktu bezczasu może wydawać się, że trwa całą wieczność. → Nie brzmi to najlepiej.
…od pierwszego –tym bardziej… → Brak spacji po półpauzie.
Z kosmicznymi pozdrowieniami,
Redakcja Wszechświat. →
Z kosmicznymi pozdrowieniami
Redakcja „Wszechświata”.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
@Koala75 – dzięki za komentarz! :) pisanie to proces ciągłej nauki i szlifowania warsztatu dla mnie, fajnie jak z komentarzy mogę się czegoś nauczyć :)
Widziałem jak Piotrek oświadcza się swojej dziewczynie i jak biorą ślub – jak mógł widzieć ślub, skoro jest cały czas w mieszkaniu?
Jest to zagwozdka dość trudna do logicznego, rzeczowego wytłumaczenia. Artur wspomina o tym dalej, że trudno było mu odwrócić wzrok, ponieważ „jest wszędzie”, więc mimo że postacie gnieżdżą się w jego sypialni, to jednak ich świadomość rozlewa się wszędzie. Z tego co zrozumiałam, oczywiście!
@Bardjaskier – dzięki! Może uda się wyłapać kolejny list Artura i dowiemy się wszyscy, czy odpowiedź była trafna i coś zmieniła! :)
@piotr_jbk – dzięki! :) Tak, tak, mam nadzieję, że teraz akapity zrobiły robotę i tekst jest bardziej przejrzysty, mea culpa!
@Adexx – dzięki serdeczne! :)
@regulatorzy – jasne, ciągle się uczę! Dzięki za wnikliwe spostrzeżenia, w wolnej chwili nad nimi popracuję. Mam nadzieję, że wykonania będą tylko lepsze :)
Pozdrowionka!
Bardzo proszę, Tilio. Miło mi, że mogłam się przydać. A w przyszłości może być tylko lepiej. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
O, reg była tymczasem ^^ Część na pewno się powtórzy, ale to nic. Im więcej, tym weselej :)
Jeśli żywi mają jakąkolwiek opinie na temat życia po śmierci, zazwyczaj jest to „przejście dalej”
Hmmm. Zasadniczo mamy tu formę listu, która wytrzyma i mocniejszą stylizację, ale mój wewnętrzny logik nie przepuści błędu kategorialnego: opinie to nie przejście. Jest i literówka (opinie).
Co jeśli
Co, jeśli.
Gdyby wszyscy jednak mieli pewność, jak wygląda jej moment
Gdyby jednak wszyscy wiedzieli na pewno, jak wygląda jej moment.
twoja dusza – rozumiana jako twoje całe „ja”, twoje myśli, przeżycia, doświadczenia, odrywają się
Związek zgody: twoja dusza – [wtrącenie] – odrywa się.
pozwolił, żeby moment odrywania się przeszył ciało
Moment niczego nie przeszywa.
w placach stóp
Literki się przestawiły.
Zaprawdę
Hmm. Wzniosłe…
Ludzie przeżywają całe długie lata nie czując swojego ciała, tylko po to, żeby na krótką chwilę je naprawdę poczuć.
Ludzie przeżywają całe długie lata, nie czując swojego ciała, tylko po to, żeby na krótką chwilę naprawdę je poczuć.
Po chwili nastąpił bolesny ścisk w klatce piersiowej.
Pomieszane tony. Hmm. Może: Po chwili coś mi się zacisnęło w piersi?
Nie było to bezbolesne ani tym bardziej przyjemne, jak niektórzy entuzjaści zwykli mówić.
… entuzjaści… czego właściwie? Umierania?
może wtedy można coś z przyjemności wyłuskać
Coś jest nie tak z tą metaforą.
podwieszonych zaraz za sufitem
Podwieszonych zaraz nad sufitem.
prowadzi sam ze sobą klaustrofobiczną walkę o przetrwanie
Hmm?
Tak, towarzyszył też temu wir, jakby wpaść w ostatnią kroplę wody spływającą do odpływu.
Nie jest to zbyt czytelne.
Jaki tam był huk to nie macie pojęcia!
Jaki tam był huk, to nie macie pojęcia!
Jakby zakupić mieszkanie
Kupić, ale narrator trochę goni w piętkę.
Jak ta kobieta mnie umęczyła!
A tu już przesadza: https://wsjp.pl/haslo/podglad/88969/umeczyc Co prawda "umęczyć" w sensie "wyczerpać" jest w słowniku, ale strasznie wysokie w tonie, nie bardzo tu pasuje.
żaden z członków mojej rodziny, który odszedł przede mną, nigdzie nie poszedł
Żaden z członków mojej rodziny, którzy odeszli przede mną, donikąd nie poszedł.
Wszyscy tłoczymy się na tych czterdziestu metrach kwadratowych, jak bezcielesne sardynki.
Mmmm, problem polega na tym, że po zrzuceniu cielesnej powłoki metry kwadratowe niewiele znaczą (cielesność to może nie to samo, co rozciągłość, ale na pewno ma ścisły związek).
moi rodzicie
Literówka.
przez spędzony tu czas poznałem
Hmmm.
Co ciekawe, niektórzy są w kształcie takim samym jak w momencie śmierci, na przykład wujek Staszek wygląda tak samo jak go zapamiętałem, typowy siedemdziesięciolatek z siwymi włosami i okularami zatkniętymi na nosie.
Nie bardzo zatkniętymi: https://sjp.pwn.pl/sjp/zatknac;3059858.html; Co ciekawe, niektórzy wyglądają tak samo, jak w momencie śmierci, na przykład wujek Staszek zupełnie taki, jakim go zapamiętałem, typowy siedemdziesięciolatek z siwymi włosami i okularami na nosie.
praprababka od strony matki, Jagna, której rzecz jasna za życia nigdy nie poznałem
Anglicyzm: praprababka ze strony matki, Jagna, której, rzecz jasna, za życia nie poznałem.
wygląda na maksymalnie lat trzydzieści (a zachowuje się na piętnaście, co za babsko)
Wygląda na lat, maksymalnie, trzydzieści (a zachowuje się, jakby miała piętnaście, co za babsko).
Ja dołączyłem do nich jakoś dziesięć lat temu i szczerze mówiąc, mam już ich serdecznie dość, dlatego też w końcu zebrałem się w sobie, żeby napisać ten list.
Ja dołączyłem jakoś dziesięć lat temu i szczerze mówiąc, mam ich już serdecznie dość, dlatego w końcu zebrałem się w sobie, żeby napisać ten list.
W zasadzie jest mi bardzo dziwnie obserwować życie mojej rodziny spod sufitu.
Hmm. Trochę mętne.
Widziałem jak
Widziałem, jak. To samo w następnym zdaniu i dwa zdania dalej.
A przepraszam
A, przepraszam. Dalej szyk trochę niewygodny, ale ludzie tak mówią, dlaczegoś.
bardzo nie chce mieć ze mną kontaktu
Hmm, powtórzone w sumie.
Będę dozgonnie wdzięczny
Dowcip odnotowany.
każda, co bardziej świadoma, cywilizacja
To nie jest wtrącenie, bez przecinków.
opracowała swoje wierzenia
Wierzenia mogła wypracować, ale nie opracować (różnica jak między ewolucją a kreacją).
moment tranzycji jest zależy w dużej mierze
Literówka.
Wiedza ta, jest zapisana
Nigdy nie stawiaj przecinka między podmiot a orzeczenie. Przenigdy.
Redakcja sugeruje, aby rozpocząć międzypokoleniową grę w głuchy telefon.
Hmm? Może prościej: Redakcja sugeruje międzypokoleniową grę w głuchy telefon.
sprawdzona i przetestowana
Masło maślane.
Niech najstarszy z rodu rozpocznie grę, podając słowo, które najszybciej przyjdzie mu do głowy i poda po cichu do swego następcy.
Redakcja nie ma już wymówki "stylizujemy na potoczność" – dziennikarze powinni pisać porządnie (ech… wiem, wiem, ale jesteśmy w lepszym świecie): Niech najstarszy z rodu rozpocznie grę, mówiąc pierwsze słowo, które mu do głowy, na ucho następnemu uczestnikowi.
mimo punktu bezczasu może wydawać się, że trwa całą wieczność
?
Gdy słowo dotrze już do najmłodszego z rodu, niech wypowie je na głos.
Kto tu jest podmiotem?
Czy słowo będzie pokrywało się z tym, które zostało rzucone na początku?
Hmm.
będzie inne od pierwszego –tym bardziej wspaniale!
Będzie się różnić od początkowego – tym bardziej wspaniale!
Prześledźcie wszystkie słowa
Można prześledzić drogę, ale nie słowa.
spróbujcie odnaleźć, kto wprowadził zamieszanie
Znikło "tego".
Wasza „czarna owca”, którą trzeba jakoś naprostować
Albo rodzinną kanapkę?
Nie pytam :)
jak bardzo porąbaliście za życia swoje relacje
Kolokwialne.
Urocza groteska, choć brak akapitów nie ułatwia czytania. Ale na czarną komedię trochę to mało żartowne, a na coś poważnego – niezbyt poważne. W każdym razie sympatyczne – pracuj dalej
Byłam pewna, że odpowiedzą mu, iż jest wariatem, a tu taka profeska;)
To ci od "Poradnika dla niedawno zeszłych" – się rozumie, że profeska :D
Kategorycznie rozbiłabym te wielkie kloc tekstu, bo się je trudno czyta!
Oj, tak, i to światłami – edytor strony jest trochę… mmm… taki trochę. Entery nie zawsze są takie, jakich się człowiek spodziewa.
coś z przyjemności wyłuskać ← chyba: wyłuskać z tego przyjemność
Tak, tak by było lepiej.
Nie zgadzam się z Redakcją – to jest bardzo niezgrabne ujęcie!
Redakcja chyba chciała być uprzejma, ale wyszło fałszywie. Bywa.
Obawiam się, że standardy cywilizacji nie mogą niczego uważać.
Ale cywilizacje mogą.
Redakcja „Wszechświata”.
Przegapiłam to…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Tekst bardzo udany, czytałam z przyjemnością i zaciekawieniem. Pozytywnie zaskoczyła mnie odpowiedź redakcji, a pomysł na rozwiązujące problemy rodzinne interwencje lub kanapki był chyba najlepszy ;)
Pozdrawiam i klikam
Ave, Tilio!
Na wstępie muszę podkreślić, że nie jestem fanem formy epistolarnej. Trudno w niej przemycić dobrą historię tak, by rzeczywiście wciągała czytelnika. No i Twój tekst niestety mnie nie wyciągnął. Nie ułatwiały sprawy tez długie bloki tekstu, które mnie lekko zmęczyły.
Natomiast co do zasady miałaś fajny pomysł na tekst, co Ci się chwali ;) Życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
@Tarnina – Hejo! Ogromne podziękowania za taki obszerny komentarz (i gify! Uwielbiam gify! To pierwszy komentarz z gifami, jaki dostałam!!!! <3)! Nie ukrywam, że wczytywałam się w uwagina raty, bo jest tego masa, z jednej strony trochę przykro, ale z drugiej czuję mega wdzięczność, że komuś się chciało poświęcić tyle czasu, żeby zredagować moją pisaninę. Big love.
Nie sądziłam, ze ten „stek” wywoła takie poruszenie :D W założeniu miał sugerować składowisko czegoś niepotrzebnego (https://sjp.pwn.pl/slowniki/stek.html) – trochę jak w „stek bzdur”. Natomiast może ja nadinterpretowałam tę definicję i, żeby nie wprowadzać zamieszania, już wisi „sterta” ????
Nie było to bezbolesne ani tym bardziej przyjemne, jak niektórzy entuzjaści zwykli mówić.
… entuzjaści… czego właściwie? Umierania?
Tak, właściwie to tak! Ludzie, którzy z niecierpliwością wyczekują swojego odejścia, żeby zobaczyć, jak to naprawdę wygląda i co jest dalej. Słyszałam, że takowi są wszędzie.
Jakby zakupić mieszkanie
Kupić, ale narrator trochę goni w piętkę.
Ej nie znałam tego! :D
Jak ta kobieta mnie umęczyła!
A tu już przesadza: https://wsjp.pl/haslo/podglad/88969/umeczyc Co prawda "umęczyć" w sensie "wyczerpać" jest w słowniku, ale strasznie wysokie w tonie, nie bardzo tu pasuje.
Kurczę, serio? Mi to totalnie pasuje… ☹ Żona Artura była bardzo męcząca!
żaden z członków mojej rodziny, który odszedł przede mną, nigdzie nie poszedł
Żaden z członków mojej rodziny, którzy odeszli przede mną, donikąd nie poszedł.
Trochę tutaj nie rozumiem – dlaczego „którzy odeszli”? Skoro podmiotem jest osoba w liczbie pojedynczej? Czy ja już coś za bardzo pokręciłam?
Wszyscy tłoczymy się na tych czterdziestu metrach kwadratowych, jak bezcielesne sardynki.
Mmmm, problem polega na tym, że po zrzuceniu cielesnej powłoki metry kwadratowe niewiele znaczą (cielesność to może nie to samo, co rozciągłość, ale na pewno ma ścisły związek).
Tak, natomiast Artur wspomina, że każdy z członków rodziny zachowuje jakąś formę, obraz postaci, mimo swojej bezcielesności, dlatego też się gnieżdżą, a nie na przykład przenikają przez siebie. Taki był zamysł :D
Będę dozgonnie wdzięczny
Dowcip odnotowany.
<3
Wiedza ta, jest zapisana
Nigdy nie stawiaj przecinka między podmiot a orzeczenie. Przenigdy.
Nauka odnotowana!
@M.G.Zanadra – dziękuję serdecznie! Ewidentnie jeszcze sporo pracy przede mną, ale kto nie dzieli się swoją pracą, gifów nie dostaje! Pozdrowionka :)
@cezary_cezary – witam, Cezarze! Forma jest też dla mnie totalną nowością, nigdy wcześniej nie pisałam nic w podobnym stylu. Ale skoro przyszło, żal było nie wykorzystać! Dzięki za komentarz i będę pracować, żeby było tylko lepiej! :)
Tragiczna sytuacja pokazana w zabawny sposób. Świetny pomysł na znalezienie winnego rodzinnych intryg.
Klikam. Pozdrawiam!
To pierwszy komentarz z gifami, jaki dostałam!!!! <3)
Polecam się :D A serio – zawsze miło pomóc ^^
W założeniu miał sugerować składowisko czegoś niepotrzebnego (https://sjp.pwn.pl/slowniki/stek.html) – trochę jak w „stek bzdur”.
Mmmm, sęk w tym, że niektóre słowa łączą się tylko z niektórymi innymi słowami, nie ze wszystkimi (https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/stek) – może być stek bzdur, stek wyzwisk, stek kłamstw i sloganów, ale to wszystko są nazwy, które odnoszą się do słów. Nie do rzeczy materialnych. A kości są materialne – nie pasują. Zresztą kości naprowadzają na mięso, więc w połączeniu ze stekiem po prostu wychodzi kulinarnie :)
Ludzie, którzy z niecierpliwością wyczekują swojego odejścia, żeby zobaczyć, jak to naprawdę wygląda i co jest dalej. Słyszałam, że takowi są wszędzie.
Hmm. To ma sens. W sumie entuzjasta nie musi być znawcą tematu…
Kurczę, serio? Mi to totalnie pasuje… ☹ Żona Artura była bardzo męcząca!
Ale aż tak? :)
Artur przeczytał dużo!
Ale w zestawieniu z "trochę" – czyli "niedużo" – wychodzi oksymoron.
Trochę tutaj nie rozumiem – dlaczego „którzy odeszli”? Skoro podmiotem jest osoba w liczbie pojedynczej? Czy ja już coś za bardzo pokręciłam?
Podmiotem jest osoba w liczbie pojedynczej, ale wybrana z pewnej grupy – z grupy członków rodziny, którzy odeszli. Za to gdybyś napisała "żaden członek mojej rodziny, który odszedł przede mną" orzeczenie byłoby w liczbie pojedynczej.
Tak, natomiast Artur wspomina, że każdy z członków rodziny zachowuje jakąś formę, obraz postaci, mimo swojej bezcielesności, dlatego też się gnieżdżą, a nie na przykład przenikają przez siebie. Taki był zamysł :D
Ha, przecież nie będę bronić Kartezjusza :D
Nauka odnotowana! heart
Ewidentnie jeszcze sporo pracy przede mną, ale kto nie dzieli się swoją pracą, gifów nie dostaje!
I to jest słuszne podejście XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Fajne. Zabawny zarówno list jak i odpowiedź. Lubię taki styl.
Witaj. :)
Pomysł zaskoczył mnie nieprawdopodobnie. Wyobraźnia wysiada, a u mnie to rzadkość, zatem gratulacje. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Cześć!
Tekst udany, pomysł dobry! Jak przedmówcy – żądam rozbicia patodeweloperskich bloków tekstu, które atakują moją przyjemność czytania, a tą niewątpliwie miałem. Błędy, które już inni wskazali nie przeszkadzają mi w czytaniu, bo dobrze napisałaś to co chciałaś. Dlatego pozwolenie na wyburzanie i entery stawiamy, niby drobnostka, ale dla przykładowego mnie – istotna rzecz :).
Ale życzę, żeby w każdym tekście głównym problemem było kliknięcie trzy razy “enter”, tak jak w tym.
Egzystencja w bezczasie jednoznacznie skojarzyła mi się z jednym z odcinków GF Darwin, bodaj “Śmierć vs. Ateiści” :).
Pozdrawiam serdecznie!
@Nova – Hejo! Dziękuję za przeczytanie i komentarz, cieszę się, że tekst przypadł do gustu!
@bruce – Cześć! Ojej, ale miło! <3 Bardzo, bardzo dziękuję! To “dziwadło” wpadło zupełnie niezapowiedzianie i zostało napisane bardzo spontanicznie, dlatego tym bardziej cieszę się, że zaskoczyło!
@beeeecki – Hejka! Kurczę, ta wersja jest już po rozpadzie, ale wygląda na to, że nie był tak widowiskowy jak ten ZSRR… a miałam nadzieję, że już lepiej się czyta! W każdym razie, nauka odrobiona i następny list będzie na pewno podzielony na mniejsze bloczki. Tak czy inaczej, serdecznie dziękuję za komentarz i mega się cieszę, że pomysł chwycił. A odcinak GF Darwin zaraz odpalę, bo gości uwielbiam! Tylko myślałam, że już nie nagrywają?
Serdeczne podziękowania dla @wszystkich!!!, którzy poświęcili czas, żeby przeczytać, skomentować i kliknąć ten tekst! To mój pierwszy w bibliotece, więc no kuczę – jaram się bardzo! Jestem przeszczęśliwa!
<3
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć, tilia! :-)
Zabawny, pomysłowy tekst z zaskakującym czytelnika status quo oraz receptami na wyjście z jakże ponurej, "zagęszczonej" sytuacji. :D
Mam jedną uwagę: o ile w samym liście do redakcji mogą pojawić się błędy językowe, niegramatyczności, cuda-wianki, to w odpowiedzi redakcji wolałabym, że by ich nie było. Zróżnicowałabym tekst pod tym względem, tj. uważałabym na to.
Ponadto, drobiazgi:
Miałam kłopot z zaakceptowaniem odczuć z ciała i objawami zatoru płuc wraz z ich opisem ( sformułowania):
"Przez krótki moment się je dostrzega, ale cóż z tego, skoro zaraz oblewa je nieodwracalne poczucie bezwładności i straty". – oblewa?
"Ludzie przeżywają całe długie lata, nie czując swojego ciała, tylko po to, żeby na krótką chwilę naprawdę je poczuć". – niemożliwe, gruba przenośnia.
"Po chwili coś zacisnęło się w mojej klatce piersiowej". – zatorowość płucna niestety może przebiegać bezobjawowo, z kolei najczęstszymi symptomami są (duszność, ból w klatce piersiowej, kaszel, zasłabnięcie, krwioplucie).
pzd srd :-))
a
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Hej!
Podobało mi się, pomysł ciekawy, wykonanie zręczne:)
Nieco zgrzytał mi fragment z nagromadzeniem różnej świeżości porównań (szyb wentylacyjny, tubka, sardynki).
Co do uwag (nie powielając przedmówców) mam problem z interpretacją tego, w jakiej faktycznie przestrzeni nasz bohater jest uwięziony – w 40-metrowym mieszkaniu czy 40-metrowej sypialni, bo dwa fragmentu opisujące ją w jakiś sposób do siebie nie pasują.