- Opowiadanie: bruce - Smok Michał

Smok Michał

Aku­rat w tym mie­sią­cu przy­pa­da­ją rocz­ni­ce waż­nych po­ty­czek po­wstań­czych. A zatem, ko­lej­na in­te­re­su­ją­ca karta z hi­sto­rii, na­wią­zu­ją­ca do wspo­mnia­nych bitew, uka­za­na w nieco innym świe­tle (jest to fik­cja i tre­ści tu za­war­te są prze­waż­nie zmy­ślo­ne).  Za­pra­szam, dzię­ku­ję, po­zdra­wiam. :)

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Smok Michał

– Dzię­ki! Gdyby nie ty, by­ło­by już po mnie! – Wra­ca­jąc z pola bitwy, bro­da­ty po­wsta­niec po­kle­pał przy­ja­ciel­sko po ple­cach mło­ko­sa w po­dzię­ko­wa­niu za ura­to­wa­nie życia.

– Nie ma spra­wy! Po­le­cam się – od­parł tam­ten dziar­sko dość oso­bli­wie brzmią­cym gło­sem.

– Ejże, nie za młody je­steś na takie ba­ta­lie i bi­tew­ne po­tycz­ki? – Po­wsta­niec spoj­rzał uważ­niej na skry­tą w mroku twarz bo­ha­te­ra.

– Wcale!

– Toż u cie­bie ni brody, ni wąsów! – stwier­dził ze zdu­mie­niem star­szy żoł­nierz, pró­bu­jąc przy­pa­trzeć się do­kład­niej. – Matka wie, żeś do armii po­wstań­czej przy­stą­pił?

– Jak naj­bar­dziej. I po­pie­ra tę de­cy­zję całym ser­cem! – Mło­dzie­niec wy­krę­cał się, jak tylko mógł, aby nie po­ka­zać twa­rzy po­dejrz­li­we­mu kom­pa­no­wi.

– Do­brze dziś wal­czy­łeś, druhu – za­ga­dy­wał dalej coraz bar­dziej za­cie­ka­wio­ny żoł­nierz.

– Dzię­ku­ję.

– Jak cię zwą?

– Mi­chał.

– Mi­chał. Do­brze, za­pa­mię­tam. A na­zwi­sko ja­ko­weś masz?

– A jakże! Mam! Smok. Je­stem Smok Mi­chał! – Po tych sło­wach mło­dzie­niec czym prę­dzej od­szedł ku do­wód­cy Ma­ria­no­wi Lan­gie­wi­czo­wi.

– Jakiś dzi­wacz­ny ten Mi­chał – do­py­ty­wał in­ne­go żoł­nie­rza stary po­wsta­niec. – Żad­ne­go za­ro­stu, a z po­stu­ry widać, że już swoje lata ma. Dziec­kiem prze­cież nie jest… Ki czort?!

– Istot­nie, to już nie dziec­ko. Ma do­kład­nie dwa­dzie­ścia pięć lat – stwier­dził tam­ten z roz­bra­ja­ją­cym uśmie­chem. – Próż­no jed­nak szu­kać za­ro­stu na twa­rzy na­sze­go Smoka.

– A cze­muż to?

– Bo jest ko­bie­tą!

Po tych sło­wach stary otwarł usta ze zdu­mie­nia i trwał tak chwil kilka.

 

W całej Eu­ro­pie bły­ska­wicz­nie ro­ze­szła się wieść o wal­czą­cej w sze­re­gach po­wstań­czych Ma­ria­na Lan­gie­wi­cza bo­ha­ter­skiej dziew­czy­nie, no­szą­cej nie­ty­po­we na­zwi­sko.

 

– Alek­san­drze, ona przy­no­si wstyd tobie, twej ro­dzi­nie i całej Rosji! – upo­mi­na­li jej brata nie­za­do­wo­le­ni do­wód­cy car­scy. – Któż to wi­dział, aby Ro­sjan­ka wspie­ra­ła pol­skich bun­tow­ni­ków, któ­rych ty tak upar­cie ści­gasz i su­ro­wo ka­rzesz?!

– Nic nie po­ra­dzę, da­rem­ne nasze sta­ra­nia.

– Twoja sio­stra tak ha­nieb­ny­mi czy­na­mi zdra­dza oj­czy­znę!

– Cóż, panie… Na­szym ojcem jest wpraw­dzie ofi­cer ro­syj­ski Pu­sto­wój­tow, lecz matka to rdzen­na Polka i wła­śnie babka z Rze­wu­skich-Kos­sa­kow­skich wpły­nę­ła na wy­cho­wa­nie Anny Hen­ry­ki. Choć ja od po­cząt­ku je­stem prze­ciw­ny zbuntowanym Po­la­kom i wszę­dzie, gdzie tylko mogę, krwa­wo zdu­szam w za­rod­ku za­rze­wia walk, ona ich po­pie­ra całym ser­cem, du­chem i czy­nem.

– Jeśli wpad­nie w nasze ręce, zgi­nie wraz z to­wa­rzy­sza­mi, miej tego świa­do­mość, Alek­san­drze!

– Mam, ge­ne­ra­le, oczy­wi­ście – od­po­wie­dział młody Pu­sto­wój­tow, za­ci­ska­jąc pię­ści na samo wspo­mnie­nie upartej sio­stry.

 

A jed­nak słyn­nej ad­iu­tant­ce ge­ne­ra­ła po­wsta­nia stycz­nio­we­go, Lan­gie­wi­cza, uda­wa­ło się wy­cho­dzić cało z każ­dej opre­sji i uni­kać pu­ła­pek za­sta­wia­nych przez Ro­sjan. Znana z do­sko­na­łe­go strze­la­nia, wy­jąt­ko­wej od­wa­gi i bo­ha­ter­stwa, wal­czą­ca w mę­skim prze­bra­niu jako „Mi­chał Smok”, Hen­ry­ka Pu­sto­wój­tów­na stała się sym­bo­lem nie­złom­nej wiary w sens tego zrywu nie­pod­le­gło­ścio­we­go.

 

Ni­ko­mu nie zwie­rzy­ła się z wiel­kiej ta­jem­ni­cy, skąd po­cho­dził dzi­wacz­ny pseu­do­nim kon­spi­ra­cyj­ny, jaki przy­ję­ła. Ona wie­dzia­ła jed­nak, że wszel­kie suk­ce­sy, wyj­ście cało z nie­jed­nej opre­sji i od­no­sze­nie zwy­cięstw za­wdzię­cza­ła uka­zu­ją­ce­mu się jej od kilku lat smo­ko­wi. Po raz pierw­szy zo­ba­czy­ła ba­śnio­we­go stwo­ra w 1861 roku, gdy za udział w ma­ni­fe­sta­cjach pa­trio­tycz­nych ska­za­no ją na wy­wie­zie­nie do klasz­to­ru w głębi Rosji.

– Ucie­kaj! – na­ka­zał wów­czas mło­dej Annie Hen­ry­ce nie­wiel­ki stwór, który po­ja­wił się nie­ocze­ki­wa­nie na sto­li­ku w po­ko­ju klasz­tor­nym, ze­sko­czył na pod­ło­gę i szyb­ko urósł, wy­peł­nia­jąc pra­wie całą prze­strzeń.

– Ktoś ty? – za­py­ta­ła zdu­mio­na dziew­czy­na mie­nią­ce­go się ko­lo­ra­mi, trzy­gło­we­go gada.

– Smok.

– Je­steś praw­dzi­wy?

– Oczy­wi­ście!

– Jak to moż­li­we, że widzę smoka? To one ist­nie­ją? Po co przy­sze­dłeś? Czy to sen?

– Nie śnisz, Hen­rycz­ko.

– Tak na­zy­wa mnie bab­cia.

– Wiem. I wła­śnie dzię­ki twej babci i jej przod­kom, Rze­wu­skim oraz Kos­sa­kow­skim, magia jest od wie­ków obec­na w two­jej ro­dzi­nie.

– Magia? Nigdy o niej nie sły­sza­łam.

– Więc sły­szysz i wi­dzisz ją teraz. Twój ro­do­wy me­da­lion, który za­wsze no­sisz, przy­wo­łu­je mnie, gdy tylko znaj­dziesz się w nie­bez­pie­czeń­stwie.

Dzię­ki wska­zów­kom smoka dziew­czy­na zbie­gła wów­czas z klasz­to­ru ro­syj­skie­go, co wy­da­wa­ło się rze­czą wręcz nie­moż­li­wą, a na­stęp­nie przedar­ła się na zie­mie pol­skie.

 

Pod­czas bitew smok wspie­rał ją wie­lo­krot­nie, wska­zy­wał naj­do­god­niej­sze kie­run­ki uciecz­ki od­dzia­łu po­wstań­cze­go, pod­po­wia­dał, jak omi­nąć zgru­po­wa­nia armii ro­syj­skiej i kiedy naj­le­piej za­ata­ko­wać, by zwy­cię­żyć. Ge­ne­rał Lan­gie­wicz był wiel­ce kon­tent z tak zna­ko­mi­te­go ad­iu­tan­ta, nie zda­jąc sobie spra­wy, czy­ich pod­po­wie­dzi słu­cha młoda uczest­nicz­ka nie­pod­le­gło­ścio­we­go zrywu.

 

Po upad­ku po­wsta­nia stycz­nio­we­go Hen­ry­ka zdo­ła­ła wy­emi­gro­wać i pro­wa­dzić walkę dalej, mię­dzy in­ny­mi w Ko­mu­nie Pa­ry­skiej oraz woj­nie fran­cu­sko-pru­skiej, a przy­ja­zny smok znowu wspie­rał ją i po­ma­gał, jak tylko umiał.

We Fran­cji pol­ska bo­ha­ter­ka po­ślu­bi­ła swego przy­ja­cie­la, po­wstań­ca i le­ka­rza, Sta­ni­sła­wa Lo­ewen­har­da. Póź­niej uro­dzi­ła mu czwór­kę dzie­ci.

Kiedy miała 43 lata, ba­śnio­wy stwór po­ja­wił się znowu na sto­li­ku przy jej łóżku, po czym ze­sko­czył i pod­rósł nieco.

– Witaj, ko­cha­ny smoku – po­wie­dzia­ła z ra­do­ścią.

– Hen­rycz­ko, nie mam dla cie­bie do­brych wie­ści – rzekł ze smut­kiem, zwie­sza­jąc trzy po­tęż­ne głowy.

– Mój naj­droż­szy przy­ja­cie­lu, nie smuć się, pro­szę. Je­stem szczę­śli­wa! Cze­góż mo­gła­bym chcieć wię­cej? Wal­czy­łam o nie­pod­le­głość uko­cha­nej oj­czy­zny, a potem Fran­cji oraz po­wsta­nia pa­ry­skie­go, mam cu­dow­ną ro­dzi­nę, ko­cha­ją­ce­go męża i dzie­ci. Bywam na spo­tka­niach pol­skich emi­gran­tów, wspo­ma­gam po­wstań­ców. Je­stem po­trzeb­na. I czuję się ko­cha­na przez tych wszyst­kich ludzi.

– A jed­nak mam wia­do­mość, która na­peł­ni ich nie­wy­mow­nym smut­kiem i cier­pie­niem.

Spoj­rza­ła mu głę­bo­ko w zie­lo­ne oczy.

– Czy chcesz mi po­wie­dzieć, że mam już odejść z tego świa­ta? – za­py­ta­ła z uśmie­chem, gła­dząc de­li­kat­nie barw­ne łuski po­wier­ni­ka.

– Nie­ste­ty tak, naj­droż­sza Hen­rycz­ko. – Smok za­czął pła­kać. – Twoje serce…

– Moje serce bije i nadal bić bę­dzie dla ro­da­ków, dla oj­czy­zny i dla naj­bliż­szych! – po­wie­dzia­ła z prze­ko­na­niem. – Póki inni pa­mię­ta­ją o mnie, póty żyć będę cią­gle i nigdy nie umrę!

Po­czu­ła prze­szy­wa­ją­cy ból w pier­siach. Lekko się uśmiech­nę­ła. Opa­dła na łóżko i po­ło­ży­ła dłoń na naj­bliż­szej gło­wie wier­ne­go smoka, który pod­szedł i spo­glą­dał ze smut­kiem, jak jego pani od­cho­dzi. Za­mknę­ła oczy…

Znowu zo­ba­czy­ła walkę, pola bi­tew­ne, po­wstań­cze armie. Była szczę­śli­wa, że sta­no­wi cząst­kę hi­sto­rii. I tak ode­szła, spo­koj­na, ra­do­sna, wier­na ideom, z czy­stym su­mie­niem i ko­cha­ją­cym ser­cem.

 

 

Hen­ry­ka Pu­sto­wój­tów­na, In­ter­net

Koniec

Komentarze

M.G.Zanadraheart

Jak widzę, zdarzyło się, że Twój niespodziewany komentarz wpadł jako beta, bo akurat w tym samym momencie ten tekst, wraz z kilkoma innymi nowymi, wyrzuciłam do kopii roboczych, aby nie zagracać moimi opowiadaniami Portalu, a nie zdawałam sobie sprawy, że piszesz równocześnie opinię. :)

Dziękuję bardzo i przepraszam, zaraz zastosuję wszystkie Twoje uwagi. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Bruce, to naturalnie Twoje opowiadanie, ale uważam, że szkoda byłoby, gdyby zniknęło, bo nawiązuje do bardzo ciekawej historii i samo w sobie także jest interesujące. Nie uważam też, żebyś cokolwiek zagracała, aczkolwiek wątpliwości względem własnych opowiadań rozumiem w 100%.

Podtrzymuję swoją opinię, opko czytałam z przyjemnością, a w dodatku skłoniło mnie do powrotu do monografii na temat Michała Smoka. Klikarnię odwiedzę zaraz po wstawieniu tego komentarza.

Bardzo mi miło, że uznałaś moje sugestie za pomocne, a komentarz przekształcający kopię roboczą w betę tylko potwierdza fantastyczne moce działające na tej stronie ;)

Pozdrawiam :D

Dziękuję raz jeszcze za Twoją życzliwość oraz wyrozumiałość. :)

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Udane wplecenie baśniowego wątku ze smokiem do krótkiej historii dzielnej Anny Henryki Pustowójtówny. Dobrze się czytało.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witam, dziękuję i pozdrawiam, Regulatorzy. :)

Pecunia non olet

Bardzo proszę, Bruce.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

smiley

Pecunia non olet

Dziękuję za opowiadanie i ubogacenie świadomości historycznej:) Czytałem z przyjemnością i ciekawością. 

Całość przyniosła mi skojarzenie z nadchodzącym serialem Gintsa Zilbalodisa (twórca animacji “Flow”) o superbohaterach w czasach wojen światowych. Henryka z pewnością mogłaby takową być

Dzięki wielkie, Rafaelu Sanki, rzeczywiście Henryka to przykład takiej właśnie bohaterki. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Przeczytane.

 

Jestem słaby z historii, mało wiem, a tymi swoimi historycznymi opowiadaniami zwracasz uwagę na fajne elementy przeszłości. I to jest spoko!

 

Zaśmiecać portal? Przestań. Jest tu miejsce dla tekstów każdego :)

 

Klikam i pozdrawiam!

Kto wie? >;

Dzięki wielkie, Skryty! :) Nikt nie jest mocny z historii, zapewniam, bo historia dzieje się ciągle i dookoła nas. :) Też ciekawią mnie takie fragmenty i jej drobne wycinki: nieznane, zapomniane, oryginalne. :) 

Dzięki, ale trzeba znać umiar. :) Przesada nigdy nie jest dobra ani wskazana. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Czytałem z przyjemnością i zainteresowaniem, bo wcześniej nic nie wiedziałem o Henryce Pustowójtównie. Dzięki. :)

Witam serdecznie i także dziękuję, Koalo75. :) I ja dowiedziałam się o niej niedawno i całkiem przypadkowo. :) W historii mnóstwo jest takich ciekawostek. ;) Pozdrawiam! :)

Pecunia non olet

Och jak ja nie lubię powstań, zwłaszcza styczniowego, gdzie każdy kolejny wódz mniej wierzył w zwycięstwo. A Langiewicza wybrali chyba dlatego, że zawsze miał pod górę;/

Natomiast opowieść ładna, choć smutna. Z uwagi na straceńcze stosy ja dziewiętnastego wieku nie tknę, no chyba że gdzieś za granicą;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Faktycznie, to ciężki okres dla naszego narodu. crying

Dziękuję, Ambush, pozdrowionka! heart

Pecunia non olet

Ja też nie słyszałam o tej dziewczynie.

Jeśli po naszej stronie walczyły smoki, to jakie żmije sprzyjały ruskim, skoro przegraliśmy?

Interesująca historia, przyjemnie się czytało.

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo. :) Dzięki za komentarz i za miłe słowa. :)

Istotnie, w historii sporo jest takich ciekawostek, nieznanych i zapomnianych. :)

Jeśli po naszej stronie walczyły smoki, to jakie żmije sprzyjały ruskim, skoro przegraliśmy?

Bardzo słuszna uwaga. To był nasz odwieczny problem: powstania przeciw Rosji… Byli wśród Polaków tacy, którzy święcie wierzyli w sukces oraz pomoc zagranicy. A byli i tacy, którzy od początku krytykowali i stali murem za Rosją, mimo polskiego pochodzenia. W powstaniu styczniowym problemem stało się i to, że wielu dowódców, czy nawet dyktatorów (jak choćby Traugutt) to oficerowie rosyjscy – Polska jako państwo nie widniała na mapie, zatem karierę wojskową można było zrobić tylko w armii zaborcy. sad

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

trudno w to uwierzyć, ale powstanie styczniowe wpłynęło również na los mojej prababki (ur. 1840);

w 2014 roku w poszukiwaniu jej śladów trafiłem do Irkucka;

oczywiście śladów prababki nie odnalazłem, ale ta podróż była dla mnie metafizycznym przeżyciem;

dlatego z wdzięcznością będę wracał do Twojego opowiadania;

serdecznie pozdrawiam :)

Ogromnie mi miło, gratuluję Ci, dziękuję, AS, i także serdecznie pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

klikheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Hmmm, Gocho, komentarz na klika powinien być bardziej rozbudowany. Znaczy, merytoryczny i takie tam…

Babska logika rządzi!

Dziękuję, GOCHAW, ale faktycznie, przyznaję, Finkla ma rację, chyba musisz to serducho rozwinąć. :) 

Pozdrawiam Was. heartlaughkiss

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka