- Opowiadanie: JolkaK - Ślepa noc

Ślepa noc

Leśmianowi za jego “Dziewczynę”. 

Mam tylko nadzieję, że to się w ramach konkursu zawiera...

Zapraszam do lektury!

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Ślepa noc

Noc jest ślepa. Niezdolna dojrzeć koloru róży, docenić intensywności barw motyla. Noc karmi się odgłosami życia, szuraniem zwierzęcych stóp, szelestem liści. I zapachem. Tylko noc powie ci, jak pachnie kwiat, na którym usiadła ćma. Tylko noc pozwoli ci marzyć o tym, czego nie możesz zobaczyć. Noc ukrywa tajemnice przeznaczone dla oczu. 

Wzrok ludzki bezradnie kapituluje przed czernią muru. 

 

Nikt nie czeka po drugiej stronie, nie krzyczy, nie błaga o ratunek. A jednak mur samym swoim istnieniem wzbudza pragnienia, marzenia i tęsknoty. Umysł protestuje wobec tak oczywistego postawienia granicy. Bariera nie pozwala o sobie zapomnieć, nie daje się przekroczyć, nie zgadza się na spokojny sen. 

Dzień i noc młoty uderzają w powierzchnię pionowej konstrukcji. Dzień i noc drużyny wędrują na wschód i zachód od ściany, by odnaleźć jego kraniec. Dzień i noc mur stoi, niewzruszony, obcy, wieczny. 

Dawca marzeń, złodziej snów, twórca tęsknoty. 

 

Noc jest ślepa. Ale tylko noc nasłuchuje, ciekawa każdego szeptu, każdego dźwięku, który mogłaby usłyszeć zza muru. Ciche wołanie czy śpiew? Tylko noc chwyta zapach niesiony wiatrem nad wysoką krawędzią. Słodki, nieznany, obcy. 

 

Mięśnie napinają się, ciało dźwiga, młot uderza. Nikt nie pamięta, kto i kiedy zaczął ten niekończący się trud, ten ludzki łańcuch czekających, by zmienić tych, co padli ze zmęczenia. Korowód rąk podejmujących młoty z ziemi. Grupy pilnujące, by zabierano tych omdlałych, by każdy po kolei miał szansę walczyć o marzenie i polec w walce z murem. 

Kiedy normalne życie zmieniło się w szaleństwo? Kiedy szaleństwo zmieniło się w zbiorową obsesję? Kto kazał im szukać odpowiedzi za murem? Dlaczego nie sposób było istnieć bez pragnienia przedostania się na drugą stronę? Jaka siła pchała całą społeczność do nieludzkiego wysiłku zmagania się z ogromną ścianą kamieni?

 

Noc jest ślepa. Śpiew wydawał się dziewczęcy. A przynajmniej tak brzmiał w głowach mieszkańców wioski. Wołał, mieszał myśli. Mącił niczym kamień rzucony do brudnej kałuży. 

Za murem. Zwykły dźwięk czy śpiew? Tak słyszało go ludzkie ucho. 

Muzyka, która ciągnęła umysły tam, gdzie ciała nie mogły dotrzeć. Ale pragnienie jest silniejsze niż niemoc ciała. 

W wiosce Pod Murem od dawna dbano o kilka prostych spraw. Nie, nie był to zbiór ziemniaków. Ani mielenie mąki na chleb. Ani utrzymanie drogi w należytym porządku. To były te mniej istotne problemy. 

Kowal robił młoty, przecież powinno być zawsze dwanaście. Zapasowe czekały w kuźni, na wszelki wypadek. Zużywały się powoli, ale nieustająco. Kowal też się zużywał. 

Zielarka z dwiema pomocnicami opiekowała się omdlałymi murarzami. Tak ich nazywano. Nie budowali muru, lecz próbowali go skruszyć. Całe ich życie toczyło się wokół jednego celu. Pasja stawała się obsesją, udręką. Zielarka nic nie mogła poradzić na oczy skierowane tylko w jednym kierunku, na myśli uparcie pchające ciało tam, ku ścianie. Leczyła obolałe członki, pozrywane ścięgna, poiła odwodnione z wysiłku organizmy. 

Byli tacy, co chcieli przestać. Żadnemu się nie powiodło. W wiosce każdy musiał spróbować, owładnięty niewytłumaczalnym pragnieniem. Wziąć młot, unieść z wysiłkiem, uderzyć. Poczuć drżenie aż do kości. I jeszcze raz. I jeszcze. Jak ojciec, jak ciotka, jak dziadek. Ja też chcę. Muszę. 

Noc jest ślepa. 

I w miłosierdziu swej ślepoty ukrywa całodniowy daremny wysiłek. Nienaruszony mur. Ogromna połać czerni nieskalana nawet rysą. Ale młoty pracują nawet nocą. Czasem wydaje się, że same chcą skruszyć kamienie, że człowiek jest im potrzebny tylko dla niepoznaki. Kowal nieraz się zastanawiał, dlaczego czuje takie napięcie, niosąc nowy młot pod barierę. Jakby niewidzialna struna napinała się wciąż bardziej, grożąc pęknięciem. Dopiero na miejscu wrażenie ustępowało. To proste narzędzie chciało być na miejscu. 

I gdy pokolenia ludzkie ustępowały przed nieubłaganym czasem, młoty nie czuły trudu, nie czuły zmęczenia, nie omdlewały. Pracowały. I był dla nich człowiek niczym szata, potrzebna, lecz bez nich pusta. Cóż człowiek mógł uczynić bez mocarnego narzędzia? Czym był, jeśli nie wykonawcą jedynie? Ludzka wola marniała, zużywała się. Młot nie ma słabości, jego żądza jest jak cios zadawany raz za razem, nieustający, wieczny. Tak. To młoty kierowały potrzebami ludzi. Ściana rodziła pragnienia, ale nie człowiek odbierał poród. Był jak pokrowiec, bez narzędzia pusty, bezmocny. 

Ale młoty się zużywały! W końcu nie zostawało nic, czym mogłyby uderzać, ciosy słabły, drewniany trzonek błyszczał obnażony. Wtedy kowal przynosił nowe. Był to już inny kowal, inni ludzie trzymali młot i, niczym duchy, przychodzili i odchodzili wciąż inni. 

Noc była ślepa, nie widziała, kto śpiewa, kto pragnie, kto walczy. Mur stał niczym obietnica innego świata, niewypowiedziana tęsknota za lepszym, nieznanym pięknem. Dziewczęcy głos przyzywał pieśnią, drżały serca człowiecze i dłonie umęczone nie mogły przestać. Cios za ciosem, rok za rokiem, życie za życiem. 

 

Noc przyzwała do wioski Wędrowca, by zobaczył. 

Był ogorzały od słońca, pokryty pierwszymi zmarszczkami, lecz silny i zdrowy. 

Zaszedł do chałupy z pytaniem o posiłek.

– Idź pod mur, tam dostaniesz. 

– Pod mur?

– Tak. Idź, zobaczysz. 

Oczy kobiety były puste. Jej pragnienia i tęsknota odebrane. Zbyt długo próbowała skruszyć kamienie. Mocne kiedyś ramiona zwiotczały. Lecz dusza wciąż jeszcze budziła się do walki. 

– Pójdę z tobą, pokażę ci – rzekła niespodziewanie. 

– Co to za mur? – spytał, gdy szli już drogą. 

– No, mur. Nie słyszałeś o murze? – zdziwiła się kobieta. 

– Nie. Jestem z daleka. 

Kiwnęła głową na znak, że rozumie, choć widać było, że nie mieści jej się to w głowie.

– Chcemy wiedzieć, co jest po drugiej stronie – powiedziała usprawiedliwiająco. 

Spojrzał na nią.

– No, coś nas woła, jakby. – Nie wiedziała, jak to wytłumaczyć. 

Była prostą kobietą. 

– Czy wiesz, że cały wielki świat jest tam? – Wskazał za siebie. – Jest niezwykły, pełen wielkich miast, wysokich gór i słonecznych dolin. Są tam wzburzone morza i spokojne jeziora. Zamarznięte równiny i gorące, wilgotne dżungle. 

Słuchała z zainteresowaniem, ale po chwili potrząsnęła głową. 

– Nie interesuje mnie to. Chcę wiedzieć, co jest za ścianą. 

Nie rozmawiali więcej. 

 

Najpierw usłyszał huk miarowych uderzeń, potem ujrzał sięgającą nieba czarną strukturę. Zbliżał się zdumiony, przyglądając się pracującym murarzom i pozostałym mieszkańcom krzątającym się w pobliżu. Byli jak pszczoły krążące wokół ula, zapracowani, skupieni. Wędrowiec otrzymał kawałek chleba, bo niczego innego nie było. Usiadł na trawie, jadł i patrzył. Przecież przyszedł, by zobaczyć. 

Dostrzegł potęgę młotów. Zauważył determinację ludzi. Docenił nieustępliwość muru. W końcu, gdy nadchodziła już noc, usłyszał śpiewne wołanie. Poczuł tęsknotę, bo w wyobraźni zobaczył usta, które śpiewały, a nad nimi oczy czekające, by ujrzeć kogoś i pokochać. Taka była owa pieśń. 

Więc tak to jest, pomyślał.

Nim noc zagarnęła wszystko dla siebie, w ostatnich poszarzałych kształtach ramion spiętych w wysiłku, w gasnącym błysku młotów, zobaczył coś jeszcze. Zadrżał. 

Ach, to tak, pomyślał. 

Poczuł smutek. 

 

Zbliżał się czas pożegnania. Kobieta przyniosła mu nieco wody. Przyjął z wdzięcznością.

– Zobaczyłeś?

– Tak. 

– Zrozumiałeś?

Kiwnął głową. 

– A więc możesz odejść. Wszyscy odchodzą. Trzeba się tu urodzić, pod ścianą, w jej cieniu, by móc zostać. 

– To prawda. Szaleństwo jest w waszych duszach od urodzenia. Jest coś jeszcze. 

– Tak?

– To miejsce, ta ściana. – Wskazał ręką przed siebie. – Jest tu dla was. 

Kobieta przytaknęła. 

– Ale przyjrzałem się dobrze i wiem, jak zniszczyć mur.

Spojrzała zdumiona i oburzona, że on, obcy, mówi takie rzeczy. Prychnęła pogardliwie, ale Wędrowiec stał spokojnie, więc w końcu przywołała wszystkich mniej zajętych mieszkańców, by podeszli. Nie chciała słuchać sama. 

– On twierdzi, że wie, jak zniszczyć mur – powiedziała oskarżycielsko, wyciągając palec w jego stronę. 

Jednak straciła wigor, gdy spostrzegła jego smutek, dlatego niepewnie rzuciła:

– Powiedz nam. 

– Powiem. 

Stał przez chwilę w ciszy, ale wiedział, że nie ma ucieczki. 

– Stworzyliście ten mur sami – zaczął.

– Stoi tu od wieków – odparła łagodnie kobieta, myśląc, że niepotrzebnie wszystkich wołała. – Od zawsze.

– Bo wy jesteście tu od zawsze – rzekł równie łagodnie Wędrowiec. – Macie silne dusze. Silniejsze niż kiedykolwiek widziałem. Mur stanął, by zbudzić pragnienia, by wasze dusze miały czego pożądać, za czym tęsknić. 

Podniósł rękę w prośbie, by mu nie przerywać i otwierające się usta zmilczały. 

– Takie jest to miejsce. Inne, obce. Ale umie słuchać. A dusze krzyczały. Wyrósł mur. Nie potraficie go pokonać, bo to wasz mur. Sami ograniczyliście sobie świat, by pożądać tego, czego nie możecie mieć. Nawet ja to czuję, a nie jestem stąd. Te ciała, które nosicie, to tylko szata. Gdy ona się zużywa, jaźń pragnie dalej, walczy, cierpi, szuka. Staje się młotem, który podrywa nowe ludzkie istnienia do wysiłku. Moc narzędzia działa, póki dusza tkwi w swoim szaleństwie, póki istnieje młot. Gdy zużywa się obuch, obłąkana mara, będąc już tylko cieniem pośród nocy, chwyta cień narzędzia i wali w udręce swej bezpostaci w widmowy mur. Nawet teraz to widzę! Poskręcane, wijące się, niematerialne i nieśmiertelne istoty, walczące ze ścianą, którą same postawiły! 

Patrzyli na niego z przerażeniem. Nie wierzyli w ani jedno słowo i jednocześnie wiedzieli, że to wszystko jest prawdą. Zdali sobie sprawę, że tak właśnie jest. Od pokoleń byli tylko skorupą dla palących idei, dla tworzenia celów, dla pokonywania nie swoich słabości. A gdy życie kończyło się, wycieńczone ukrytymi niespełnionymi pragnieniami, to, co w nich mieszkało, porzucało ich niczym niepotrzebne już palto. 

Spojrzeli na siebie, na młoty, wciąż pracujące w rękach żywych ludzi. Popatrzyli na mur, gdzie obcy przybysz widział dusze ich przodków, umęczone, nie znające spokoju. Posłuchali pieśni wołającej z daleka, której nie mogli odmówić. 

– Co możemy zrobić? – spytali cicho. 

– Odejść. 

Poruszyło ich to. Nie znali innego życia, nie umieli nic innego. Znali tylko walkę ze ścianą, trud codziennych zmagań, ciężar młota. 

– Ale co jest za murem? – spytał ktoś cicho. 

– Nieważne. 

– Jak to? – Nie rozumieli. 

– Mur stoi, bo jesteście tu ze swoją ciekawością, nieustępliwością i dociekliwością. Nie możecie go obejść ani w prawo, ani w lewo, bo jest w waszych umysłach, które są zawsze z wami. Nie możecie go nawet ukruszyć, tak wielkie i potężne wznieśliście bariery w was samych. To miejsce tak reaguje na wasze obawy, ukryte myśli. Oprócz pragnień i żądzy kieruje wami zwykły strach. I on wygrywa. Przykro mi. Musicie odejść. 

Stali bezradnie. Kobieta zaszlochała nagle, gdy pomyślała o swoim życiu. 

– Tutaj jesteście tylko marną powłoką. Nie słuchajcie pieśni. To zła pieśń. Odejdźcie teraz, gdy noc jest ślepa. 

 

Chaty pochyliły się i upadły, porzucone młoty zardzewiały, mur skruszał. Gdy ostatnie dusze porzucone w swej bezcielesnej udręce rozpłynęły się pomału w ciemnościach, rozległ się głuchy hałas, niczym pomruk zbliżającego się gromu. Ogromne kamienie runęły ku ziemi, ściana waliła się nieprzerwanym łoskotem, by odsłonić nowe przestrzenie. 

Noc jest ślepa, ale nasłuchiwała, czy odwieczna pieśń połączy się z krokami, z poruszeniem ciała, z westchnieniem ulgi. Lecz gdy ucichły grzmoty kamiennej lawiny, ucichł również śpiew i tęskne wołanie. Nie usłyszała noc niczego, co nie było już nią samą. 

Brakło duszy, która mogłaby usłyszeć, brakło ciała, które mogłoby zobaczyć. Została tylko cisza niewidomej nocy. Jak całun. 

Koniec

Komentarze

Dziń dybry,

 

Tylko noc pozwoli ci, marzyć o tym, czego nie możesz zobaczyć.

Zbędny przecinek.

→ Tylko noc pozwoli ci marzyć o tym, czego nie możesz zobaczyć.

 

Mącił, niczym kalosz rzucony do brudnej kałuży. 

→ Mącił niczym kalosz rzucony do brudnej kałuży. 

I porównanie wydaje mi się nie pasujące do stylu :P

 

Zauważam pewien dysonans.

Najpierw piszesz:

Nikt nie czeka po drugiej stronie, nikt nie woła, nie błaga o ratunek.

A potem:

Śpiew wydawał się dziewczęcy. A przynajmniej tak brzmiał w głowach mieszkańców wioski. Wołał, mieszał myśli.

Mur stał, niczym obietnica innego świata

→ Mur stał niczym obietnica innego świata

 

Kiwnęła głową, na znak

→ Kiwnęła głową na znak

 

a nad nimi oczy czekające by ujrzeć kogoś i pokochać

→ a nad nimi oczy czekające, by ujrzeć kogoś i pokochać

 

Czas pożegnania zbliżał się.

Szyk: → Zbliżał się czas pożegnania.

 

otwierające się usta zmilczały

zamilkły

 

Noc jest ślepa, ale nawet ona nasłuchiwała

Zmysł wzroku niepotrzebnie miesza się tu ze słuchem.

Proponuję:

→ Noc jest ślepa, ale nasłuchiwała

 

 

No no, piękne dzieło tu utkałaś. Uwielbiam ten wiersz Leśmiana, to najlepszy wiersz, jaki pamiętam ze szkoły, zawsze miałam do niego sentyment i mnie wzruszał. Pięknie go rozwinęłaś. W poetycki i przystępny sposób ukazałaś ludzką cechę, jaką jest nieustępliwość i dążenie do poznania i zrozumienia wszystkiego. A tak się nie da. Ładnie to pokazałaś. Brawo!

Dlatego udam się do klikarni, z przyjemnością polecę to opowiadanie do Biblioteki.

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Cześć,

No powiem szczerze, bardzo dobry tekst, “zaimponowałaś mi w tym momencie” :)). Krótki, a równocześnie ma poetycki i plastyczny język, metaforę, ale i fabułę, która wciąga (no i jaka sympatyczna inspiracja Herr Lesmanem, a równocześnie nadająca nieco inny wydźwięk). A pomysł szatowy bardzo mnie urzekł, ciekaw jestem jak do tej metafory podejdą jurorzy. W mojej skromnej opinii niczego temu opowiadanku nie brakuje.

Wiec tak to jest, pomyślał.

Tutaj chyba “ę” się nie zrobiło w “więc”.

 

Pozdrawiam serdecznie i ofiaruję zasłużonego klika :)

Hej,

Zużywały się powoli, ale nieustająco – nieustannie?

By wy jesteście tu od zawsze – bo

Bardzo przyjemne opowiadanie, skłania do przemyśleń nad naturą ludzką. Opisy są wręcz malowniczne i świetnie ukazują życie mieszkańców wioski. Pomysł z ciałami jako “szaty” dla zbłąkanych dusz jest po prostu genialny :)

 

Pozdrawiam i klikam

Pięknie napisana opowieść. Dla mnie jest tu coś z klimatu Kafki, chociaż bohater to społeczność. Gratulacje.

Pozdrawiam:)

Bardzo ładna i plastyczna opowieść. Najbardziej podobała mi się ślepa noc.

Natomiast szaty nie zobaczyłam, w czym jak widzę jestem odosobniona;)

Koniecznie powinien to przeczytać Vacter, żeby zobaczyć ile filozoficznej głębi można dostrzec w życiu.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

– Czy wiesz, że cały wielki świat jest tam? – wskazał za siebie.

 

Wskazał za siebie.

 

Jaka siła pchała całą społeczność do nieludzkiego wysiłku walkiwielką ścianą kamieni?

Zdanie ładne, jak cała reszta, tylko nagromadziły się w nim wyrazy podobnie brzmiące. Może prościej:– nieludzkiej walki z ogromną ścianą kamieni?

 

Poskręcane, wijące się, niematerialne i nieśmiertelne istoty, które walczą ze ścianą, którą same postawiły! 

Można uniknąć powtórzenia, np:

walczące/zmagające się ze ścianą, którą same postawiły

lub metaforycznie:

uwięzione w boju ze ścianą, którą same postawiły

 

 

Jednak straciła wigor, gdy zobaczyła jak smutno patrzy, dlatego niepewnie rzuciła:

Niby wszystko ok, obrazowe i zrozumiałe, ale ilekroć to czytam, zastanawiam się czy nie ma innej wersji. Może “gdy spostrzegła smutek w jego oczach” – tylko będzie trochę “angielskawe”… do przemyślenia :)

A wrażenia ogólne – opowiadanie przecudne, pięknie dobrałaś słowa i operowałaś nastrojem. Bardzo mocno działa na wyobraźnię i bardzo przyjemnie się je czyta. Rytm też świetny i w dodatku wspomagany długością zdań, co bardzo mi się podobało.

HollyHell91, dybry, dybry, zwłaszcza gdy wpadasz z pomocą! Bardzo dziękuję za łapankę! Poprawiłam przecinki, kalosza zmieniłam na kamień, bo faktycznie nie pasował. Faktycznie był dysonans: nikt nie woła a przecież śpiewa. Zmieniłam. 

“Zmilczały” zostawiłam, bo za WSJP to “powstrzymać się przed słowną reakcją na coś” a o to mi chodziło. Nie zdążyli nic powiedzieć, a więc nie zamilkli. 

Resztę poprawiłam. Bardzo się cieszę, że się podobało! Wiersz był inspiracją, też go uwielbiam. Zastanawiałam się, czy to będzie dosyć czytelne, ale rozwiałaś moje wątpliwości. :) Dzięki z klika!

Beeeecki, dzięki za odwiedziny i znalezienie babola! Poprawione. Cieszę się, że się podobało, zwłaszcza że zwykle piszę teksty humorystyczne i ten jest zupełnie inny. Też nie wiem, co jurorzy powiedzą na ten pomysł, ale zobaczymy. :D 

pnzrdiv.11, no hej, witam ciepło! Nie wiem z tym nieustająco – nieustannie, słownik podaje, że jedno i drugie to “trwający ciągle”… Dzięki za wskazanie babola – poprawione.  Pocieszyłeś mnie z tą szatą – czyli jest to czytelne. Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i komentarz! No i za klika!

Oblatywaczu, fajnie że wpadłeś i przeczytałeś. Cieszę się, że się podobało! :) Do Kafki to mi daleko, ale to miłe, że tak widzisz klimat opka! Dzięki!

Ambush, dzięki za odwiedziny! Nocą zdarzają się najciekawsze rzeczy, zwłaszcza gdy jest ślepa! :D

Szatą były ludzkie ciała, ale zdaję sobie sprawę, że może to umknąć. Tylko jak tu ściągnąć Vactera? Hmmm… :D :D 

Marzanie, bardzo mi miło, że wpadłeś, dziękuję za wyłapanie i wskazanie poprawek. I bardzo trafne propozycje, z których skorzystałam.  To “gdy zobaczyła jak smutno patrzy” też mi nie pasowało, ale dopiero Ty mi uzmysłowiłeś, że jednak trzeba to zmienić. Dzięki! O, fajnie że rytm  dobry, bo zastanawiałam się, czy nie pourywałam za bardzo tych zdań. Bardzo się cieszę, że się podobało!

 

Pozdrawiam wszystkich cieplutko i dziękuję za tak podnoszące na duchu komentarze! :) 

Cześć, JolkaK

Bardzo mi się podobało. Do połowy nie mogłem się połapać o co chodzi, może dlatego, że długi wstęp. Istnieje tajemnica, niosąca ze sobą potrzebę wiary, lecz refleksja sprzyja melancholii i rodzi zmartwienia. Obecny świat przyśpiesza, mur wzniesiony po niebiosa, a życie nieświadome, jak błysk. Okrywa wszystko noc. 

Pozdrawiam i udaję się do klikarni

Hesket, ooo, dziękuję ślicznie za odwiedziny i komentarz! Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwy tekst, mało w nim akcji, tym bardziej doceniam, że się podobało i że złapało klika! Ładnie to opisałeś, dzięki! 

Pozdrawiam cieplutko! :)

Cześć Jolka

Opowiadanie bardzo emocjonalne, nastrojowe i patetyczne. Równocześnie upraszczające postacie i konflikty. Tak szybko i bezboleśnie zostaje wszystko wyjaśnione czytelnikowi, że czar trochę opada.

Niemniej czytało się przyjemnie.

Pozdrawiam!

Witaj. :)

Niezwykle oryginalne podejście do konkursu i, w sumie, także sam pomysł. :) Dołujące i smutne, ale – dzięki temu – znakomite. :) 

 

Kowal nie raz się zastanawiał, dlaczego czuje takie napięcie, niosąc nowy młot pod barierę. – tu nie mam pewności, czy na pewno osobno? 

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

A co mi tam, ja pójdę jeszcze dalej, polecę do Piórek :)

Opowiadanie ciągle tkwi mi w głowie, a takie powinny być wyróżniane. Biblioteka to za mało na takie dzieła.

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Popieram, też klikam, bo mam podobne odczucia. yes

Pecunia non olet

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

chalbarczyk, dzięki za odwiedziny i wskazanie, że czar zbyt szybko opada. Cenna uwaga, przemyślę. Dobrze, że mimo wszystko przyjemnie było! :) 

bruce, bardzo mi miło, że wpadłaś i poświęciłaś czas na czytanie! Cieszę się, że się spodobało! Zaraz. idę sprawdzać czy razem, czy osobno!

HollyHell91 i bruce – dzięki wielkie! Czuję się zaszczycona już samą myślą, że doceniłyście tak ten tekst!

cezary_cezary – witam szanownego jurora w różowej szacie! :D Jaki entuzjazm! 

Ślepa noc jest swoistym remakiem Dziewczyny. Jednocześnie przetłumaczyłaś historię na język prozy, ale też nie do końca. Opowiadanie jest mocno poetyckie.

Zastanawiam się nad wartością dodaną. Zapewne może nią być Twoja interpretacja wiersza podana w tekście.

Jolu, powodzenia, i to ja dziękuję za tak oryginalny tekst. :) 

Pozdrawiam. heart

Pecunia non olet

AP, dzięki za odwiedziny i komentarz! No jest poetyckie, bo inspirowane tekstem Leśmiana. Trochę po mojemu wykorzystane, ale starałam się również stworzyć odpowiedni nastrój i bardziej skupiłam się na nastroju właśnie, niż np. na kreacji bohaterów. 

bruce, wczytałam się w słowniki i dalej nie wiem co z tym “nieraz – nie raz”. Chyba zmienię, tak jak proponujesz… :)

Pozdrawiam serdecznie! 

Jeszcze poczekaj na zdanie Znawców, albo wrzuć pytanie do HP. :)

Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Zobaczyłam Wielki Mur Chiński, mur berliński, mury więzienne i wszystkie inne mury wzniesione przez ludzi, w tym nienawiść, zazdrość i ludzką niemoc, niezdolną pokonać to, co sama zbudowała. Mur z Twojego opowiadania jest wszystkimi murami odgradzającymi ludzi od świata.

Nie wiem, czy dobrze odczytałam „Ślepą noc”, ale tak to widzę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, cieszę się, że zobaczyłaś to właśnie tak! Jedyne, co mogę dodać, to że sami nie zdajemy sobie sprawy, że takie mury budujemy. Dopiero ktoś z zewnątrz jest w stanie to zobaczyć. Dziękuję Ci za odwiedziny i komentarz i pozdrawiam cieplutko! :)

Jolko, bardzo się ciesze, że moje starcze oczy jeszcze widzą jak należy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj tam, oj tam, nie takie starcze, skoro tak dobrze widzą! :) 

Jolko, wiem, jakie są i od jak dawna patrzą. A że czasem zobaczą to co trzeba, jeszcze nie znaczy, że bardzo często czegoś w ogóle nie dostrzegają i tak przedwczoraj nie dostrzegłam małej nierówności w płycie chodnikowej, potknęłam się, rymsnęłam i ledwo, z pomocą życzliwej kobiety, podźwignęłam się do pionu. Teraz chodzę jak potłuczona i tak się czuję, ale pocieszam, że to przejdzie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O rany, ależ masz… przygody! Dobrze, że nic nie złamałaś! To niech się goi jak najszybciej a wzrok na wiosnę na pewno będzie lepszy! :) 

Na pewno będzie lepszy. „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, a pierwej Krokusy! ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Interesująca leśmianowa wariacja.

Powiało i zapachniało Młodą Polską.

Rzekłbym, że nawet odrobinę to symboliczne, w kontekście świtającej wiosny.

Piękne.

"Nie traktuj życia zbyt poważnie. I tak nie wyjdziesz z niego żywy."

Łaaał… O_O

Rzadko tak reaguję, ale tutaj naprawdę jedyne, co mogę powiedzieć, to ,,łaaał”. Wstrzeliłaś się w moje preferencje, bo ja akurat lubię ten modernistyczny mrok, nastrój i w ogóle, ale poza tym czuję, że tu jest to mityczne ,,coś” – i to zamknięte w marnych jedenastu tysiącach znaków.

Minus – metaforyczny sens IMO podany zbyt bezpośrednio, trochę jakbym dostał cukierka odpakowanego z folijki. :P Poza tym – świetny tekst, tyle w temacie. Zasługuje na Piórko.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

regulatorzy, no właśnie, a gdzie podział się Krokus? Coś go ostatnio nie widzę…

Galahad, dziękuję za odwiedziny i bardzo miły komentarz! Cieszę się, że odnalazłeś to, co starałam się napisać. :)  Super!

SNDWLKR, co ja się naklikam, żeby dobrze napisać Twojego nicka… :) Ale jest! Dzięki za komentarz z plusami i minusami! Bardzo się cieszę, że przypadło do gustu! No, a z tymi cukierkami, to wiesz, jak człowiek z dzieciństwa pamięta, jak nie mógł odpakować krówki, bo papierek przywarł do cukierka, i trzeba było paznokciami skrobać, to teraz wyłazi. :D :D A tak na poważnie, to biorę sobie do serca i postaram się pakować następne opka niczym kota Shrodringera, czy jak mu tam było… :D 

Pozdrawiam ciepło!

no właśnie, a gdzie podział się Krokus? Coś go ostatnio nie widzę…

Jolko, pewnie kiełkuje i już niebawem zakwitnie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Na przyszłość możesz przekopiować z komentarza, mi to nie przeszkadza. :D Dzięki i pozdrawiam również!

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Regulatorzy bardzo mi przykro, zdrowiej… heart Maści jakieś bierz… Życzę szybkiego polepszenia. heart

 

Jolu, miałam jeszcze dodać, że w Twoim opowiadaniu ujęło mnie nie tylko podejście do tematu (o czym wspomniałam) i oryginalne potraktowanie w tym kontekście ludzi, ale i skojarzenie ze wspominaną tu kiedyś na Portalu psychozabawą z “Filipinki”, czytanej w LO. :) Trzeba tam było sobie wyobrazić drogę (tu oczywiście dla mnie – polna, szeroka, prosta i skąpana w słońcu, którą zawsze chodziłam z Babcią na jagody), ona prowadziła do lasu – wyobrażenie lasu i jego opis to kolejny etap, a potem nagle w lesie wyrastał…. no właśnie – mur! Jego wyobrażenie sobie i sposób pokonania (lub nie) to dalsze etapy tej psychozabawy. :) Ja go pokonywałam bez problemu, a wyglądał całkiem fajnie, był porośnięty bluszczem, miał łatwą do odnalezienia furtkę i – w wyobraźni – spokojnie mogłam ją otworzyć znalezionym w lesie, cudnie zdobionym, złotym kluczem. :) Tak sobie właśnie myślę, że w każdej opowieści jest zawsze jakiś mur, niekoniecznie nawet tak nazwany. ;) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Bruce, dziękuję. Owszem maść pomaga i niebawem zapomnę, że byłam upadłą kobietą. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To cieszy, Regulatorzy, że pomaga. heart

Ja ciągle się przewracam i upadam, mam do tego skłonności, jak mało kto. blush Jadąc na pierwsze szczepienie przeciw Covid, zleciałam z wysokich, murowanych schodów przed domem, więc na pytanie lekarza, czy boli mnie ręka po szczepieniu, odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nic nie czuję, bo jestem cała poobijana po upadku. noblush

Zdrowia życzę! heart

Pecunia non olet

Bruce, dziękuję i wzajemnie. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję. heart

Pecunia non olet

Hej, nie wiem czy już ktoś wrzucał skojarzenie z jaskinią platońską… Jak nie to fajnie, że jestem pierwszy :P. "Dziewczyny" nie czytałem i chyba nie przeczytam bo od interpretacji wierszy dostaję migreny ;). Ale wracając do idei wyjścia poza ograniczenia, które sami sobie narzucamy, to bardzo ładnie to przedstawiłaś :). Obawiam się tylko, że podobne mury wyrastają przez całe życie, a cała sztuka polega na tym by zorientować się, że stoi się przed kolejnym :). To jak już jesteśmy, przy murach to wyciągnę jedną cegiełkę z tego, który stoi przed Tobą i nominuję do piórka:). Bardzo dobry tekst, pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hmm ja odebrałam ten wiersz chyba trochę inaczej. Ja tam widzę cel w życiu i dążenie do niego, nie bacząc na całą resztę świata, a płacz czy głos dziewczyny to mrzonka, wyobrażenie, impuls… To, co pcha do celu, ale dopiero po jego spełnieniu okaże się, czy było warto… Może to zbyt optymistyczne spojrzenie, choć o to się nie podejrzewałam.

W mojej opinii z Twojego opowiadania bije zamknięcie się na świat zewnętrzny, ale nie tylko na odmienne opinie czy poglądy, ale w ogóle odrzucenie go w całości. Bohaterowie są zapalczywi, ale jako kontynuatorzy, bo właśnie zawsze tak było, od dziada pradziada. Nie widzę tu wielkiej wizji i celu, a raczej właśnie zapalczywość i ciemnogród. Przecież odejście od tradycji pozwala mur obalić.

Nie uważam jednak, że to źle. Dzięki temu, że nie jest to kalka, a oryginalna zabawa na podstawie myśli z wiersza, opowiadanie zyskuje. Bardzo mi się podobało i czytałam z przyjemnością.

Klików już nie potrzebujesz, więc trzymam kciuki ;)

bruce, psychozabawy z Filipinki nie pamiętam, ale brzmi ciekawie! Ty wyobrażałaś sobie furtkę! To sugeruje, że każdy ma taki mur na jaki zasługuje, kwestia być sobie w stanie wyobrazić łatwe przejście przez mur… I znaleźć klucz. Temat rzeka. I ładna metafora. Dzięki za podzielenie się! To bardzo interesujące! :) Razem z reg uważajcie na wszelkie przeszkody i już nie upadajcie! Buziaki!

Bardjaskier, witam bardzo serdecznie! O, to jest nowe spojrzenie na problem muru – zawsze jest kolejny i kolejny – nie pomyślałam o tym! To otwiera zupełnie nowe przestrzenie! Baaardzo dziękuję za nominację i cieszę się, że się podobało! Myślę, że w mojej głowie zabrałeś o wiele więcej niż jedną cegiełkę! 

M.G. Zanadra, to, że odebrałaś wiersz inaczej, tylko świadczy o tym, jak bardzo jest pojemny w znaczenia. Też nieco skłaniam się ku bardziej optymistycznemu spojrzeniu… A w opowiadaniu wyszło faktycznie nieco inaczej, no, ale wiersz miał być tylko wyjściem do opowieści i ona potoczyła mi się w inną stronę. Przyznam, że sama nie wiem, dlaczego. Jakoś samo poszło… :D :D Bardzo się cieszę, że się podobało i dzięki za podzielenie się przemyśleniami! Pozdrawiam serdecznie! 

Jolu, dziękuję, wzajemnie. heart

Pecunia non olet

Przeczytałem i nie odważę się skomentować. Nie zdziwi mnie piórko. Powodzenia. :)

Known some call is air am

A mnie się skojarzyło z hipotezą samolubnego genu – genu, który manipuluje całymi pokoleniami swoich nosicieli, żeby dbali o propagację genu w środowisku.

Nie kojarzę wiersza, o którym tyle osób wspomina w komentarzach. Albo w ogóle go nie czytałam, albo umknął z pamięci. Ale ja zasadniczo nie przepadam za poezją.

Do tego stopnia, że tekst wydał mi się rozwleczony, z wielokrotnymi powtórkami tych samych fraz. No, to nie jest mój styl.

Ale za to przesłanie do mnie przemówiło. Mury, które wznosimy w umysłach (i które dorośli budują nam w dzieciństwie) są bardzo trwałe i wywierają na nas ogromny wpływ.

Będę na TAK, czyli, chociaż stylistyka mi nie leży.

Babska logika rządzi!

Koala75, fajnie, że wpadłeś,  ale dlaczego się nie odważysz??? Odważ się! :)

Outta Sewer, witaj jurorsko! :)

Finkla, dzięki za odwiedziny i szczery komentarz! Task, tekst jest rozwleczony, ale właściwie taki miał być, nieco nastrojowy, bez fajerwerków. Ciekawe skojarzenie, gen samolubny brzmi fantastycznie. Cieszę się, że przesłanie przypasowało i baaardzo doceniam, że mimo nie gustowania w tej stylistyce będziesz na TAK! Super! Dziękuję! 

Pozdrawiam! 

Cześć, Jolko!

 

Przed lekturą przeczytałem „Dziewczynę” – nie pamiętam, czy w szkole zdarzyło mi się przerabiać, a wiersz faktycznie dobry – nawet ja, na liryce się nie znający, potrafiłem docenić ;)

I czytając zaraz potem Twój tekst, miałem trochę deja vu, bo dostałem rozszerzenie i interpretację wiersza. To jest ok, choć przyznam, że spodziewałem się czegoś innego.

Zaczęłaś z wysokiego C, bo wstęp mnie kupił – lubię wejścia w tego typu klimaty. Potem ten poziom trochę falował. Kilka razy jeszcze weszłaś wysoko, ale też kilka razy zgrzytnęły mi  zbyt bezpośrednie stwierdzenia, które burzyły oniryczny klimat tekstu.

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

O, witaj, Krokusie, zjawiłeś się na wiosnę, jak trzeba! :D Dzięki za odwiedziny! Tekst wiersza siedział we mnie w trakcie pisania, więc faktycznie wiele z niego tam zostało. Klimat burzyłam trochę specjalnie, żeby czytelnicy nie przysnęli, ale to ważna uwaga, że Ci to zgrzytało. Wygląda, że każdemu coś innego leży… Dziękuję za cenny komentarz, przemyślę to jeszcze, bo warto! 

Pozdrawiam! 

Nowa Fantastyka