
Krótki satyryczny tekst w klimacie Fantasy . Będę wdzięczny za opinie i komentarze :D
Krótki satyryczny tekst w klimacie Fantasy . Będę wdzięczny za opinie i komentarze :D
Późną nocą, na polanie przed obozowiskiem, raz po raz rozświetlanej przez sunący między chmurami księżyc, wartę sprawował Bren. Gęsta mgła unosiła się w powietrzu, skutecznie ograniczając widoczność, zwłaszcza gdy blask księżyca słabł. Właśnie podczas jednego z takich momentów wartownik usłyszał cichy, niepokojący szelest dobiegający z pobliskich krzaków. Roztropnie skierował halabardę w tamtym kierunku i powoli zaczął przesuwać się w stronę zarośli.
Początkowy szmer zauważalnie przybierał na sile. Strażnik, w coraz większym napięciu, wytężał wzrok, próbując dostrzec potencjalne źródło zagrożenia. Nastąpiła chwila ciszy. Nie trwała długo.
Z krzaka wyskoczył – spodziewany niejako, ale i tak zaskakujący gwałtownością – mały stwór. Nim strażnik zdążył wziąć zamach, blask księżyca ponownie rozświetlił otoczenie. Odetchnął. Była to zwykła polna wiewiórka, która, jak gdyby nigdy nic, bezczelnie przebiegła przez polanę i zniknęła w przeciwległych zaroślach. Bren prychnął pod nosem i rozluźnił chwyt.
W tym momencie, kątem oka, spostrzegł skradającego się – zdecydowanie zbyt blisko bramy obozu – młodego mężczyznę.
– A co ty, kurwa, odpierdalasz? – zapytał dosadnie Bren, kierując halabardę w stronę intruza, po czym, z bojową miną, począł wyczekiwać równie dosadnej odpowiedzi. – Ktoś ty?
– Albert. Sprawę mam do naczelnika – wymamrotał jegomość, wyraźnie niezadowolony z faktu, że jego plan przemknięcia poza wzrokiem strażnika nie wypalił.
– A jakaż to sprawa wymaga skradania się cichcem w środku nocy? Pewnieś zbój jaki… albo lepiej… elf zakichany – psia mać.
– A widział żeś pan elfa z okrągłymi uszami? – zapytał Albert, znacząco wychylając głowę, prezentując tym samym całkowicie ludzkie małżowiny.
– Nooo… możem widział, możem nie – nie twój, zasrany interes. Wkurwiłeś mnie… zresztą, za tę próbę wtargnięcia już żeś glebę winien gryźć.
– Ale…
– A spróbuj ino dyskutować, a nie ważę się tego użyć – to mówiąc, Bren począł ceremonialnie wymachiwać halabardą. Dość niezgrabnie.
– Widzę, że szermierczej dyskusji też nie ma co wszczynać – skomentował Albert, obserwując – co by nie mówić – unikalne popisy strażnika.
– Hę?
– Wybacz… sprawa pilna… wieść dla rządcy niosę.
– No to dawaj tę wieść i dymaj stąd – ja przekażę komu trza.
– Kiedy to ustna wieść, przeznaczona tylko do uszu naczelnika.
– A co to za porządki, ha? Czemuż to nie na piśmie? Bo co? Bo pan powiedział? Z takim pierdoleniem to byle dziad mógłby zmyślić wieść królewską i wleźć do obozu, żeby dupsko przy naszym ognisku grzać! Niedoczekanie! Spierdalaj stąd.
– Mam glejt.
– To czemuś na wstępie nie pokazał!? – wykrzyknął wyraźnie już zirytowany wartownik.
– Wieść niesie, że sprawdzanie glejtu zajmuje co poniektórym strażnikom więcej, niż by się zdało. A ja, jak już mówiłem, nadto czasu nie mam.
– I owszem – zaczął spokojniej, moralizatorskim tonem Bren – jakbyś trafił na byle miernotę, to może i tak… ale ja, my… my tu bohatersko porządku pilnujemy w imię Gromysława, pana na włościach…
Z głębi obozu coraz głośniej dało się słyszeć okrzyki i wiwaty.
– …nie łazęgi tu służbę sprawują, jeno straż i wojownicy wyszkoleni – profesjonaliści w służbie Pana.
W tymże momencie jeden z – wyszkolonych – kompanów Brena zbliżył się chwiejnym krokiem do bramy. Spojrzał beznamiętnie w stronę Alberta, a potem, spuszczając wzrok… i nie tylko, stanął niczym niezasłonięty na środku drogi i zaczął szczać. Nucąc pod nosem wesołą piosenkę, której melodia niosła się z wnętrza obozu, po chwili bujania w bezskutecznej próbie utrzymania równowagi zwalił się jak długi – prosto w to, co przed chwilą wyszczał.
Albert i strażnik, gdy już oderwali wzrok od leżącego bez ruchu jegomościa, stali jeszcze przez chwilę w milczeniu, patrząc sobie w oczy. Bren spojrzał na glejt.
– A chuj z tym, właź do środka… ale będę cię miał na oku.
Cześć,
udana miniatura. Kolejny tekst, którym pokazujesz że umiesz pisać.
Scena sama w sobie bawi, ale nie intryguje na dłużej. Zabrakło czegoś, co by mocniej ukazywało doniosłość nieprofesjonalizmu strażników. Zapadło w pamięć, jakiś taki mocny punkt – szybkie cięcie.
pozdrawiam,
zygi
teksty publikuję również na www.zygisonar.com
Witam.
Przyjemny tekścik z humorem
Jednak czekałem na coś jeszcze. Myślałem, że ów wiewiórka okaże się jakimś monstrum lub dojdzie do konfrontacji pomiędzy strażnikiem a Albertem
Pozdrawiam
Późną nocą, na polanie przed obozowiskiem, raz po raz rozświetlanej przez sunący między chmurami księżyc, wartę sprawował Bren.
Kiedy po polanie pojawia się obozowisko, to odmiana powinna dotyczyć już obozowiska, więc rozświetlanego.
Warto zaznaczyć tag wulgaryzmy.
Halabarda jakoś mi nie pasuje do strażnika, ale może jeszcze ktoś się wypowie.
Z krzaka wyskoczył – spodziewany niejako, ale i tak zaskakujący gwałtownością – mały stwór.
Na czym polegała gwałtowność stwora? Z krzaka?
Nim strażnik zdążył wziąć zamach, blask księżyca ponownie rozświetlił otoczenie. Odetchnął.
Blask odetchnął? ;)
Była to zwykła polna wiewiórka, która, jak gdyby nigdy nic, bezczelnie przebiegła przez polanę i zniknęła w przeciwległych zaroślach.
I dalej wynika, że blask był wiewiórką.
W tym momencie, kątem oka, spostrzegł skradającego się – zdecydowanie zbyt blisko bramy obozu – młodego mężczyznę.
W obozie mieli bramy?
Jak się wychyla głowę? https://sjp.pwn.pl/sjp/wychylic;2538780.html
– Nooo… możem widział, możem nie – nie twój, zasrany interes. Wkurwiłeś mnie… zresztą, za tę próbę wtargnięcia już żeś glebę winien gryźć.
Unikaj rozdzielania dialogu, bo czytelnik odbiera to jako didaskalia, a nie twój zasrany interes nimi nie jest ;) Można użyć przecinków.
https://sjp.pwn.pl/slowniki/ceremonialnie
Dość niezgrabnie.
Wtrącone dość niezgrabnie.
Warto by sprawdzać w słowniku znaczenie używanych słów bo rządca nie jest naczelnikiem.
Dla mnie jakoś za mało. Coś się zaczyna, ale w sumie nie wiadomo co.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Cześć,
dzięki za opinię.
Z początku planowałem: po pierwsze zwiększyć znaczenie wiewiórki poprzez powiązanie jej jakość z Albertem, po drugie jakoś pokazać, że Bren tylko pozornie się stara, ale stwierdziłem, że samo pijaństwo w obozie wystarczy jako dowód nie profesjonalizmu, a wiewiórka odegrała swoją rolę :D
Jak będę rozwijał historię to na pewno w tą stronę co napisaliście :D
Co do błędów. Poprawiłem rozdzielenie w dialogu, żeby nie myliło się z didaskaliami, oraz dodałem tag „wulgaryzmy”. Co do innych uwag to zdaję sobie sprawę, że pewne fragmenty mogą być dyskusyjne z punktu widzenia poprawności językowej, ale dla mnie to odwieczny dylemat: czy ważniejsza jest poprawność gramatyczna, czy zaufanie inteligencji czytelnika i wiara w to, że z kontekstu zrozumie o co chodzi.
Sam – podobnie jak większość moich ulubionych autorów – stosuje tą drugą opcję, czyli nie przedkładam formy nad treść, ale dzięki za zwrócenie uwagi, bo faktycznie trochę za mało na to patrzę. Wiem że unikanie błędów stylistycznych i dwuznaczności jest ważne i dlatego staram się to robić, przynajmniej tam gdzie nie koliduje to z tym co i jak chce przekazać :D.
A z pozostałych:
Z krzaka wyskoczył – spodziewany niejako, ale i tak zaskakujący gwałtownością – mały stwór.
Na czym polegała gwałtowność stwora? Z krzaka?
Nie rozumiem tego. Stwór mógł wyskoczyć zarówno gwałtownie, jak i np. spokojnie wyjść, ja wybrałem to pierwsze.
W tym momencie, kątem oka, spostrzegł skradającego się – zdecydowanie zbyt blisko bramy obozu – młodego mężczyznę.
W obozie mieli bramy?
W takich obozach rycerskich często mieli. Szkoda by było być napadniętym i nie mieć żadnego ufortyfikowania.
„Ceremonialnie” pasuje idealnie do kontekstu i tego co zrobił Bren.
Jak się wychyla głowę? https://sjp.pwn.pl/sjp/wychylic;2538780.html
Można zmienić jej pozycję, tak jak to zrobił Albert, żeby pokazać ucho.
Mam nadzieję że wyjaśniłem niejasności, dzięki za uwagi
Pozdrawiam
Eten
Z krzaka wyskoczył – spodziewany niejako, ale i tak zaskakujący gwałtownością – mały stwór.
Na czym polegała gwałtowność stwora? Z krzaka?
Nie rozumiem tego. Stwór mógł wyskoczyć zarówno gwałtownie, jak i np. spokojnie wyjść, ja wybrałem to pierwsze.
Ale Ty nie piszesz, że wyskoczył gwałtownie, piszesz że zaskoczył gwałtownością. Co znaczy, że to co wyskoczyło było gwałtowne. Jakby to był bulterier to by zaskoczył gwałtownością, ale wiewiórka raczej nie.
Do całości mam taką uwagę, że nie jest ważne co autor pragnął napisać, ale co mu wyszło.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Efekt bywa inny niż zamysł, to prawda. Jednak nie można powiedzieć, że liczy się tylko to, co „wyszło”, bo to zakłada istnienie jednej, obiektywnej interpretacji tekstu. Różni czytelnicy będą różnie rozumieć to, co autor pragnął przekazać. Jedni docenią niedopowiedzenia i bardziej swobodne środki wyrazu, inni wolą przekaz klarowny i jednoznaczny. Fajnie, że w literaturze jest miejsce dla jednych i drugich. :D
Pozdrawiam!
Albert i strażnik, gdy już opuścili wzrok z leżącego bez ruchu jegomościa, stali jeszcze przez chwilę w milczeniu, patrząc sobie w oczy. ← ??? przecież leżał na ziemi
Bren począł ceremonialnie wymachiwać halabardą. Dość niezgrabnie. ← może: Bren począł niezgrabnie wymachiwać halabardą. – ceremonialnie miało pewnie podkreślić nieprofesjonalność, ale trudno to akceptować.
Etenie, bronisz swojej racji, ale to czytelnicy mają zawsze rację i będą czytać albo unikać Twoich tekstów, jeżeli uznają, że nie są dopracowane. Dla mnie za mało w tym tekście fantastyki, ale też mi się to zdarza. Liczę na więcej w następnym. Pozdrawiam. :)
Dzięki za opinię i trafną uwagę odnośnie tego błędu, już poprawiłem :D
Ja nie bronie swojej racji, zwróciłem właśnie uwagę na to co Ty i o to mi chodziło – ilu czytelników tyle racji. Staram się trafić do jak największej ich liczby, ale nie zawsze to wychodzi ;/ Ten tekst z założenia nie miał być dziełem wysokich lotów – to tylko krótka, satyryczna scenka. Odbiór jest mieszany, ale jak na taką formę to i tak lepiej niż myślałem :P
Cóż, to tylko scenka, sprawiająca wrażenie fragmentu wyjętego z czegoś większego. Przykro mi to mówić, ale nie bardzo wiem, co miałeś nadzieję opowiedzieć.
Wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Gęsta mgła unosiła się w powietrzu… → Czy dookreślenie jest konieczne? Czy mgła mogła unosić się inaczej, nie w powietrzu?
…wartownik usłyszał cichy, niepokojący szelest… → Zbędne dookreślenie. Szelest jest cichy z definicji.
Nastąpiła chwila ciszy. Nie trwała długo. → Czy drugie zdanie jest konieczne? Wszak wiadomo, że chwila trwa krótko.
Z krzaka wyskoczył – spodziewany niejako, ale i tak zaskakujący gwałtownością – mały stwór. → A może wystarczy: Z krzaka wyskoczył mały stwór.
Wyskoczenie skądś jest gwałtowne z definicji.
Była to zwykła polna wiewiórka… → Obawiam się, że nie ma polnych wiewiórek, albowiem na polu wiewiórka by nie przetrwała.
…kątem oka, spostrzegł skradającego się – zdecydowanie zbyt blisko bramy obozu – młodego mężczyznę. → Nie bardzo chce mi się wierzyć, że w środku nocy, w gęstej mgle ograniczającej widoczność, kątem oka dostrzegł, że skradający się mężczyzna był młody.
– A co ty, kurwa, odpierdalasz? – zapytał dosadnie Bren… → Współczesne wulgaryzmy nie brzmią najlepiej w opowieściach fantasy.
…albo lepiej… elf zakichany – psia mać. → …albo lepiej… elf zakichany, psiamać.
Unikaj dodatkowych półpauz w dialogach, albowiem sprawiają, że zapis staje się mniej czytelny. Ten bład pojawia się także w dalszej części
…zapytał Albert, znacząco wychylając głowę, prezentując tym samym całkowicie ludzkie małżowiny. → Skąd Albert wychylił głowę i co to znaczy, że zrobił to znacząco?
A może miało być: …zapytał Albert, obracając głowę i pokazując całkowicie ludzkie małżowiny.
– A spróbuj ino dyskutować, a nie ważę się tego użyć… → Czy dobrze rozumiem, że Bren grozi Albertowi, mówiąc, że nie odważy się użyć broni???
A może miało być: – A spróbuj ino dyskutować, a nie omieszkam tego użyć…
…Bren począł ceremonialnie wymachiwać halabardą. → Zgadzam się z Ambush, obawiam się, że Bran nie wymachiwał ceremonialnie.
A może miało być: …Bren począł chaotycznie/ niezbornie wymachiwać halabardą.
…profesjonaliści w służbie Pana. → …profesjonaliści w służbie pana.
Formy grzecznościowe piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
W tymże momencie jeden z – wyszkolonych – kompanów Brena… → czemu tu służą półpauzy?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Przeczytane. Sprawia wrażenie wyciętego fragmentu. Zostawia lekki niedosyt. Przydałoby się trochę więcej treści. Pozdrawiam.
Eeee… Nie wiem, co chciałeś opowiedzieć. Wygląda to na kawałek wycięty w czegoś większego. Fragment, krótko mówiąc, bo ani nie wiemy kto do kogo przylazł, ani po co, ani czemu rzadca ich wszystkich nie opierdolił, skoro już wrzawa w obozie pewnie go obudziła.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!