- Opowiadanie: Gryzok_Półpospolity - Krótka historia Ruchu Separacji Gruzji

Krótka historia Ruchu Separacji Gruzji

Wszechrusińska Wspólnota Narodów powraca!

Inspirowane tym co FSB robiło, by uzasadnić II Wojnę Czeczeńską i tym co amerykańskie służby planowały zrobić, by uzasadnić potencjalną inwazję na Kubę.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Krótka historia Ruchu Separacji Gruzji

Aleksiej Berezowski wszedł spóźniony na spotkanie nadzwyczajne. Przy długim stole wykonanym z dębowego drewna siedzieli już wszyscy oficerowie jego wydziału Oddziału Ochrony Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. Był gotowy się tłumaczyć, ale pomimo paru nieprzychylnych spojrzeń nikt nie kwapił się, by udzielić mu reprymendy. Zamiast tego pułkownik przeszedł od razu do rzeczy:

– Jak zapewne już wiecie, w Gruzji rosną nastroje separatystyczne aktywnie promowane przez tamtejszych podżegaczy. Ruch Separacji Gruzji ma za nic wynik lutowego referendum!

Aleksiej skrzywił się, dobrze pamiętał, jak parę miesięcy wcześniej sam tworzył dokumentację, legitymizującą przyłączenie państw Kaukazu do Wszechrusi. W rzeczywistości wyniki nie były tak przychylne zjednoczeniu.

– Uważam, że z tego powodu będziemy musieli podjąć bardziej zdecydowane środki wobec ekstremistów.

– Współobywatelu Woroninie – zwrócił się do niego Berezowski. – Czemu rząd nie przysiądzie do rozmów z Gruzinami?

Pułkownik zaczerwienił się i uderzył pięścią w stół tak, że nie tylko Aleksiej zaczął się bać.

– Myślisz, że z terrorystami można rozmawiać? Kto cię przyjął do cholery na to stanowisko? Powiedz mi, w jakiej instytucji pracujesz?

Berezowski po chwili ciszy zorientował się, że rzeczywiście ma odpowiedzieć.

– Oddziale Ochrony Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego – wydukał.

– Przynajmniej problemów z pamięcią nie masz, ale za to z rozumieniem podstawowych informacji już tak! Nawet sama pieprzona nazwa mówi, że mamy chronić bezpieczeństwa szarego obywatela, a nie dyskutować z terrorystami! 

– Przecież to zarejestrowana organizacja polityczna! – postawił się Aleksiej. – Protestują, nie stosując żadnej formy przemocy.

– Jeśli dalej nie będziemy reagować, to stwierdzą, że mogą bezkarnie zabijać! Chcesz mieć drugi Czerwony Dżihad? Zmienisz zdanie, dopiero kiedy zobaczysz kurorty nad Morzem Czarnym zasłane zamordowanymi wczasowiczami?

Berezowski gestem pokazał, że zrozumiał i nie ma sensu kontynuować rozmowy. Woronin wziął głęboki wdech i kontynuował tonem sprzed sprzeczki:

– Musimy podjąć działania uświadamiające. Duża część gruzińskiego społeczeństwa nie rozumie, czym jest RSG, zresztą nie tylko gruzińskiego. – Spojrzał wymownie na Aleksieja. – W tym kontekście, rozważamy działania, które z chirurgiczną precyzją i strategicznym umiejscowieniem, wykażą ekstremizm i brutalność pewnych środowisk. Incydenty te, choć niosące ze sobą pewne nieuniknione konsekwencje, mają na celu wstrząsnąć fundamentami ich poparcia. Sprawić, by opinia publiczna, w obliczu namacalnych dowodów ich rzekomej działalności, sama odwróciła się od tych, którzy sieją chaos i przemoc.

Głośno westchnął i chwilę układał myśli w słowa.

– Musimy działać w sposób, który nie pozostawi żadnych złudzeń co do charakteru zagrożenia. Pewne ofiary, choć tragiczne w swej istocie, staną się niepodważalnym argumentem w walce o stabilność regionu. To będzie bolesne, ale konieczne przebudzenie dla tych, którzy dotąd nie chcieli dostrzec prawdy.

– Czyli jeśli dobrze rozumiem mamy…? – zapytał Berezowski, nie kończąc pytania w obawie o odpowiedź.

– Tak – odparł zwięźle pułkownik.

 

 

Aleksiej siedział w domowym gabinecie i oglądał reportaż z protestów w Tbilisi, emitowany przez telewizję Rusi Gruzińskiej. Na pierwszym planie reporterka w niezrozumiałym dla niego języku mówiła słowa potępienia wobec ekstremistów. W pewnej odległości za nią stał szereg trzymających tarcze funkcjonariuszy Ochrany z maskami gazowymi na twarzach. Przed nimi stał oficer bez maski i tarczy, który pełnym empatii głosem przekonywał Gruzinów do zaprzestania rozruchów i wspólnej pracy na rzecz kolektywnego dobrobytu. Tłum nieprzekonany do głoszonych przez niego tez obrzucał oficera wszelkiego rodzaju odpadkami.

 Nagle ponad słowa reporterki, przemowę oficera, czy okrzyki tłumu, wybiła się seria z karabinu maszynowego. oficer, który przed chwilą przemawiał, teraz leżał w kałuży krwi. Strzały dosięgły też pozostałych funkcjonariuszy, choć większość pocisków była rykoszetowana przez tarcze w kierunku tłumu. Szeregi znajdujące się za kadrem rozpyliły w kierunku protestujących podtlenek azotu, ale zanim niebieskawa chmura dotarła i spacyfikowała strzelającego, ucierpiało jeszcze wielu ludzi.

Berezowski wyciszył wiadomości i wstał, ale wciąż słyszał strzały i krzyki mężczyzn, kobiet i dzieci. Przeszedł ledwie parę metrów, poczuł zawrót głowy i musiał usiąść. Szczęśliwie koło niego stał taboret. Zamknął oczy i spróbował oddalić od siebie te myśli. Dopiero po chwili, której długości nie był w stanie określić, otworzył oczy. Przed nim stała jego paroletnia córka, która najwidoczniej wszystko widziała przez uchylone drzwi.

– To wszystko wina tych głupich Gruzinów, prawda? – zapytała z pełną powagą.

 

 

Następnego dnia wieczorem Aleksiej wraz ze swoją żoną Olgą udał się do restauracji na romantyczną kolację. Mieli wtedy możliwość zapomnienia o całym świecie. Ich córka zapewne kładła się już do łóżka pod czujnym okiem opiekunki. Olga mogła nie myśleć już o swojej służbie polegającej na reedukowaniu antysystemowych jednostek, a Aleksiej o planowaniu operacji podtrzymujących bezpieczeństwo. Czekali na zamówione dania i przy lampkach czerwonego wina kontemplowali swoje szczęśliwe małżeństwo. Jedynym co zaburzało atmosferę rodem z czytanych przez Olgę romansów, była grupka facetów siedzących przy sąsiednim stoliku i rozmawiających zdecydowanie za głośno.

– Wreszcie się za nich wzięli! – rzucił jeden z nich, czytając artykuł na smartfonie.

– Dokładnie! Pozwolili sobie na zbyt wiele! – zawtórował inny.

– Teraz ci popaprańcy wreszcie dostaną za swoje! – dodał kolejny.

Aleksiej wyrwał swoją rękę z czułego uścisku żony i zwrócił się zirytowany do żywo rozmawiających mężczyzn:

– Panowie…

– Och, Aleksiej… – Olga próbowała powstrzymać męża przed kłótnią, w jaką bez wątpienia by się wdał.

Berezowski nagle tknięty przeczuciem złagodniał i zapytał:

– Panowie, co takiego się dzieje?

– Jak to co? Car wreszcie odpowiedział na ten wczorajszy incydent w Gruzji.

– Funkcjonariusze Ochrany będą mogli mieć przy sobie broń – dodał inny.

– Co dokładnie macie na myśli mówiąc “broń”? – dopytywał Aleksiej.

– No jak to co? Karabiny z ostrą amunicją. Koniec pobłażania! Na zorganizowaną przemoc trzeba też odpowiadać siłowo!

– Och, Aleksiej. – Próbowała go odciągnąć od rozmowy Olga. – Przecież widać, że są po paru piwach. Gadają głupoty…

Pokiwał jedynie głową i uśmiechnął się do niej kwaśno. Następne parę godzin nie minęło tak przyjemnie, jak planowali.

 

 

Berezowski na następne spotkanie nadzwyczajne przybył niechętnie, podczas ledwie parunastu minutowego spaceru usłyszał sześć razy o wymianie ognia między ekstremistami z RSG a patrolem Ochrany w gruzińskim mieście Gori. Pułkownik nie zwracając uwagi na swoich podwładnych, jakiś czas stał oparty o stół. Dopiero po chwili, podczas której układał w głowie słowa w sensowną wypowiedź, zaczął:

– Z samego Ministerstwa Bezpieczeństwa spływają skierowane do nas pochwały za skuteczny charakter naszych działań. Bez wątpienia gruzińskie społeczeństwo zostało uświadomione o zbrodniczym charakterze RSG, a niepodważalny na to dowód stanowi fala odejść z tej organizacji. Nietrudno jest, idąc ulicami gruzińskich miast, natknąć się na porzucone przy śmietniku legitymacje członkowskie. Chciałbym, aby to dobrze wybrzmiało, to nasze działania znacząco przyczyniają się do politycznej asymilacji narodu gruzińskiego!

Zaczął klaskać, jego podwładni po chwili nieśmiało się przyłączyli.

– Nie zapominajmy jednak, że przebyliśmy dopiero połowę drogi! Podjęcie dalszych działań będzie konieczne dla utrzymania status quo w tym regionie. Ministerstwo Bezpieczeństwa wraz z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych po przeprowadzeniu wnikliwej analizy nastrojów społecznych w Gruzji, doszło do wniosku, że należy utworzyć bezpieczną organizację quasi-opozycyjną, która pozwoli Gruzinom, rozładować bezpodstawną nienawiść w sposób niezaburzający stabilności systemu. Pozwoli to uniknąć ponownego dołączania zbuntowanych Gruzinów do RSG oraz da ekstremistom przekładającym walkę z integracją ojczyzny ponad podejmowane środki sposobność wybrania przystępniejszej moralnie opcji.

– A podsumowując…? – nieśmiało zapytał Aleksiej.

Pułkownik westchnął i powiedział:

– Należy utworzyć organizację, dążącą do integracji, a jednocześnie dającą Gruzinom pozory walki o częściową secesję. Dlatego właśnie zaangażowano Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w tamtejszych gabinetach są już przygotowywane ustępstwa wobec gruzińskiego Ruchu Symbiozy Narodowej, które w rzeczywistości nie zmienią zbyt wiele, ale dadzą Gruzinom bezcenne poczucie zwycięskiej walki. Pozwoli to na pełne włączenie Rusi Gruzińskiej w struktury państwa bez rozlewu krwi.

– Bez rozlewu…? – mruknął Berezowski pytająco.

– Współobywatelu! – żachnął się Woronin i po chwili złagodniał. – W skali makro. Jesteś świadom, że zadaniem nas wszystkich jest realizacja działań w skali makro. Pewne poświęcenia są konieczne i dobrze o tym wiesz.

– Yhm… – mruknął po chwili Aleksiej.

– Dobrze, skoro już rozwialiśmy pewne wątpliwości co do słuszności podjętych środków, możemy zaplanować szczegóły kluczowe w prawidłowym odbiorze społecznym Ruchu Symbiozy Narodowej.

Przez następne kilka godzin tworzyli wstępne plany wywołania wśród obywateli pożądanych odczuć. Berezowski niewiele się udzielał.

 

 

Tydzień później wstał wcześnie, nie budząc żony. Zaparzył czarną kawę i usiadł w gabinecie do komputera. Drżącymi rękoma wpisał w wyszukiwarkę adres popularnego serwisu informacyjnego, jednocześnie bojąc się zobaczyć to, czego szukał.

Znalazł. Był to artykuł o wybuchu gazu w siedzibie Ruchu Symbiozy Narodowej, opublikowany późnym wieczorem. Nie padły tam bezpośrednie oskarżenia, ale dało się zauważyć parę sugestii, jakoby był to atak ekstremistów z Ruchu Separacji Gruzji. 

Zamknął oczy i spróbował się rozluźnić. To był punkt kulminacyjny całego programu walki z RSG. Wrócił pamięcią do spotkania nadzwyczajnego sprzed tygodnia. Początkowo padały tam propozycje zainscenizowania pełnego powstania, całych walk ulicznych w największych gruzińskich miastach. To on przekonał wszystkich, że nie będzie to konieczne dla osiągnięcia celu.

– Tyle dobrego – mruknął i lekko się uśmiechnął.

Kiedy otworzył oczy, skrawki dobrego humoru rozpłynęły się. Dokładnie na wysokości jego wzroku znajdowało się podsumowanie artykułu. Zginęły trzydzieści cztery osoby. Konkretnie szesnastu działaczy RSN i osiemnastu członków personelu.

– Ech, co ja pieprzę? – burknął sam do siebie.

Na samym dole artykułu znajdował się link do następnego. Kliknął i zobaczył dokładnie to, czego się spodziewał. Na wschodzie kraju gdzie podczas wybuchu było dopiero popołudnie, zaczęły się protesty, wyrażające potępienie wobec terrorystów i żądające od władz podjęcia stanowczych środków.

Dobrze wiedział, w jaką stronę się to potoczy. Kiedy w pełni wstanie słońce w Moskwie, Petersburgu, Kazaniu, Mińsku i wszystkich innych miastach na zachodzie kraju wybuchną analogiczne demonstracje. Potem Duma Państwowa i Car w odpowiedzi na głos ludu wyślą do Gruzji wojsko, które rozgromi resztki Ruchu Separacji Gruzji.

W końcu właśnie to robi każdy rząd dbający o naród – słucha jego próśb i na nie odpowiada.

 

 

Aleksiej wraz z innymi oficerami czekał przed gabinetem pułkownika Woronina. Mieli pojedynczo przychodzić na rozmowę. Nie wiedział, czego ma się spodziewać. Nie był w stanie się na tym skupić, z myśli wyrywał go dobiegający z telewizora zawieszonego pod sufitem głos prezenterki mówiącej o szczęśliwym przebiegu wydarzeń na Kaukazie. Podczas jej słów na przemian pokazywano wyciszone nagrania z przemówień członków Ruchu Symbiozy Narodowej i wyprowadzania przywódców Ruchu Separacji Gruzji z siedziby przez antyterrorystów. 

– Berezowski! – Z rozmyślań wyrwało go dopiero przywołanie z gabinetu, sądząc po tonie głosu nie pierwsze.

 – Przepraszam, zamyśliłem się – rzucił zaraz po tym, jak przekroczył próg gabinetu.

– Niech ci będzie. – Woronin od razu złagodniał. – To zrozumiałe w chwili tak wielkiego triumfu!

Aleksiej jedynie przytaknął. Przed oczami widział znów antyterrorystów wyprowadzających członków RSG.

– Halo, tu Ziemia. – Pułkownik pstryknął mu tuż przed twarzą. – Naprawdę potrzebujesz odpoczynku, ale to dobrze się składa.

Berezowski spojrzał na Woronina nieobecnym wzrokiem. 

– Najwyższe dowództwo docenia twoje starania i umiejętność podejmowania trudnych decyzji. – Klepnął go w ramię. – Postanowiło, więc wysłać cię na zasłużony odpoczynek. Oczywiście wraz z rodziną.

– Ja nie muszę… – zaczął Aleksiej.

– Jasne że nie musisz, ale potrzebujesz i zasłużyłeś. W sobotę pojedziesz z Olgą i twoją małą do kurortu wypoczynkowego w Gagrze. W Gruzji.

 

Koniec

Komentarze

No, teraz wiadomo, jak to było z “czeczeńskimi terrorystami”. Trzeba być ostatnim sukinsynem, żeby na coś takiego pójść.

Ech, chory kraj z chorym człowiekiem na czele.

Babska logika rządzi!

– Współobywatelu! – żachnął się Woronin i po chwili złagodniał. – W skali makro. Dobrze wiesz, że zadaniem nas wszystkich jest realizacja działań w skali makro. Pewne poświęcenia są konieczne i dobrze o tym wiesz. –-> Powtórzenie. Proponuję “…i jesteś tego świadom”, albo zacząć zdanie od “Zadaniem nas wszystkich…”

Naprawdę podoba mi się pomysł. Ostatnio coś często trafiam na takie polityczne opowiadania, które lubię, ale jest to chyba pewna forma masochizmu. Pozwala zastanowić się nad tym jak mali jesteśmy i jak nikły wpływ na świat mamy, jeśli politycy coś sobie już postanowią. Biedny Aleksiej. Coś mi mówi, że takich jest dużo więcej na świecie. Bardzo dobrze się czytało, pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

 No cóż, nie tylko w tym kraju z tym człowiekiem dzieją się takie rzeczy. Po prostu oni robią to wyjątkowo bezczelnie i nie próbują się kryć. Myślę, że warto o tym przypominać.

Pozdrawiam.

 

 Dziękuję za uwagę, jakiś chochlik mi się wkradł do tekstu i go nie znalazłem. (:

Cieszę się, że dobrze wyszło. Myślałem, że to tylko zwykłe czytadełko ale jak widzę, skłoniło do refleksji, z czego się bardzo cieszę!

Pozdrawiam serdecznie.

 

 Ministerstwo Informacji po dokładnej analizie przeprowadzonej przez najlepszych analityków w państwie wspartych najpotężniejszymi superkomputerami uniwersyteckimi, twierdzi, że jest to wyraz aprobaty wobec tekstu. Cieszę się więc z tego faktu.

Pozdrawiam.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Jedyne czego mi tutaj brakuje, to zeby to bylo dluzsze… Nie zdarzylem sie dobrze zaglebic w lekture, a tu koniec. Rozwinieta wersje poprosze ????

Smo­lar Dopiero się uczę. Póki co próby pisania dłuższych tekstów, kończyły się przynudzaniem tak strasznym, że sam dezerterowałem. Zatem póki co taka długość jest względnie optymalna.

Pozdrawiam. ;)

 

P. S. Kolego, zepsuł ci się klawisz ctrl, że nie piszesz naszych PIĘKNYCHPOLSKICH znaków?

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Rozgrywka między liberałem a twardogłowym. Koniec końców obaj w służbie systemu. Niezłe political fiction.

 

Pozdrawiam!

 

Rozgrywka między liberałem a twardogłowym.

Aż się pieriestrojka przypomniała… 

Niezłe political fiction.

Och, dziękuję bardzo! Cieszą mnie te słowa niezmiernie, a w połączeniu z klikiem do biblioteki czuję się wręcz onieśmielony. ;)

Pozdrawiam. 

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Z przykrością stwierdzam, że tekst mnie specjalnie nie porwał.

 

Problemem jest tu w moich oczach jest pewna separacja fabuły od najciekawszych wydarzeń – gdy w Gruzji działy się rzeczy, ja jako czytelnik nie byłem na miejscu, tylko razem z Aleksiejem oglądałem wiadomości, albo wraz z Berezowskim na spacerze słyszałem o sprawie jakieś plotki. Przez to opko jest o wiele mniej porywające, niż mogło by być. Warto bohaterów rzucać w wir wydarzeń.

 

Pozdrawiam i klik, bo pomimo wspomnianej wady tekstu, opowiadanie jest ładnie napisane a sam pomysł i świat przedstawiony – godne uwagi

 

Warto bohaterów rzucać w wir wydarzeń.

Zapiszę to sobie! Mimo wszystko chciałem też ukazać rolę mediów i reakcję społeczeństwa, no i nie wiem, po co Aleksiej miałby się stawiać w Gruzji. Władzy chyba powinno zależeć, aby nie widział tego wszystkiego na własne oczy. Zupełnie inaczej trafia do człowieka, przeczytanie artykułu, a zobaczenie osobiście jak krew niewinnych bryzga na ścianę.

Mimo wszystko bardzo dziękuję za uwagę, przy następnych opowiadaniach zastanowię się, jak zbliżyć bohaterów do akcji.

Pozdrawiam serdecznie.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Gryzoku, nie podzielam Twoich zainteresowań politycznych, ale z pełnym podziwem czytałam opowiadanie, mocno zdumiona, że młodzieniec w Twoich latach podejmuje takie tematy. Pisz, ile sił, bo mam nadzieję graniczącą z pewnością, że przed Tobą świetlana przyszłość w tej dziedzinie! :)

Popraw usterki, a kliknę Bibliotekę. :)

 

sie­dzie­li już wszy­scy inni ofi­ce­ro­wie jego wy­dzia­łu Od­dzia­łu Ochro­ny Bez­pie­czeń­stwa i Po­rząd­ku Pu­blicz­ne­go. → Nie brzmi to najlepiej.

Może wystarczy: …sie­dzie­li już wszy­scy ofi­ce­ro­wie Od­dzia­łu Ochro­ny Bez­pie­czeń­stwa i Po­rząd­ku Pu­blicz­ne­go.

 

parę mie­się­cy wcze­śniej sa­me­mu two­rzył… → …parę mie­się­cy wcze­śniej sa­m two­rzył

 

Be­re­zow­ski ge­stem ręki po­ka­zał… → Zbędne dookreślenie. Gesty wykonuje się rękami.

Wystarczy: Be­re­zow­ski ge­stem po­ka­zał

 

Gło­śno wes­tchnął i chwi­lę ukła­dał swoje myśli w słowa. → Zbędny zaimek. Czy układałby cudze myśli?

 

Alek­siej sie­dział w swoim do­mo­wym ga­bi­ne­cie… → Zbędny zaimek. Czy miałby w domu cudzy ganinet?

 

Przed nimi stał ofi­cer bez maski ani tar­czy→ Przed nimi stał ofi­cer bez maski i tar­czy

 

Gło­szą­cy prze­mo­wę ofi­cer po chwi­li leżał w kałuży krwi na ulicy. → A może: Oficer, który przed chwilą przemawiał, teraz leżał w kałuży krwi.

 

Strza­ły prze­nio­sły się na po­zo­sta­łych funk­cjo­na­riu­szy… → Nie bardzo wiem, jak strzały mogły się przenieść.

Proponuję: Strza­ły dosięgły też po­zo­sta­łych funk­cjo­na­riu­szy

 

Przez za­wrót głowy prze­szedł le­d­wie parę me­trów i mu­siał usiąść… → A może: Prze­szedł le­d­wie parę me­trów, poczuł zawrót głowy i mu­siał usiąść

 

Przed nim stała jego pa­ru­let­nia córka→ Przed nim stała jego pa­ro­let­nia córka

 

Po­ki­wał je­dy­nie głową i uśmiech­nął się do niej kwa­śno. Po­mi­mo to na­stęp­ne parę go­dzin nie mi­nę­ło tak przy­jem­nie, jak pla­no­wa­li. -> Po­ki­wał je­dy­nie głową i uśmiech­nął się do niej kwa­śno. Na­stęp­ne parę go­dzin nie mi­nę­ło tak przy­jem­nie, jak pla­no­wa­li.

Sprawdź znaczenie przyimka pomimo.

 

Puł­kow­nik nie zwra­ca­jąc uwagi na swo­ich pod­wład­nych, chwi­lę stał opar­ty o stół. Do­pie­ro po chwi­li… → Powtórzenie. 

Proponuję pierwsze zdanie: Puł­kow­nik, nie zwra­ca­jąc uwagi na swo­ich pod­wład­nych, jakiś czas stał opar­ty o stół.

 

gru­ziń­skie spo­łe­czeń­stwo zo­sta­ło uświa­do­mio­ne zbrod­ni­cze­go cha­rak­te­ru RSG… → …gruzińskie spo­łe­czeń­stwo zo­sta­ło uświa­do­mio­ne o zbrodniczym cha­rak­te­rze RSG

 

po chwi­li się nie­śmia­ło przy­łą­czy­li. → …po chwi­li nie­śmia­ło się przy­łą­czy­li.

 

dla utrzy­ma­nia na­le­ży­te­go sta­tu­su quo w tym re­gio­nie. → …dla utrzy­ma­nia sta­tu­s quo w tym re­gio­nie.

 

“Bez roz­le­wu”…? – mruk­nął Be­re­zow­ski py­ta­ją­co. → Umiał mruknąć cudzysłów???

 

Ty­dzień póź­niej wstał wcze­śnie rano, nie bu­dząc żony. → Zbędne dookreślenie. Czy mógł wstać wcześnie w południe albo wieczorem?

 

Za­pa­rzył sobie czar­ną kawę i przy­siadł do kom­pu­te­ra w jego ga­bi­ne­cie. → Zbędny zaimek. Czy dobrze rozumiem, że komputer miał swój gabinet?  

Proponuję: Za­pa­rzył czar­ną kawę i usiadł w gabinecie do kom­pu­te­ra.

 

jed­no­cze­śnie bojąc się zo­ba­czyć tego, czego szu­kał. → …jed­no­cze­śnie bojąc się zo­ba­czyć to, czego szu­kał.

 

W so­bo­tę po­je­dziesz z Olgą i twoją Małą do ku­ror­tu… → Dlaczego wielka litera?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy Dziękuję za korektę! Zmiany wprowadzone.

W sobotę pojedziesz z Olgą i twoją Małą do kurortu… → Dlaczego wielka litera?

Myślałem, że “mała” to swego rodzaju ksywka.

Czy układałby cudze myśli?

W sumie… Jakby był z Wydziału Kreowania Świadomości Społecznej, to może… Dobry temat na kolejne opowiadanie… ;)

Pozdrawiam serdecznie!

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Bardzo proszę, Gryzoku. Cieszę się, że mogłam się przydać. A skoro wprowadziłeś poprawki, pędzę do klikarni. :)

 

Myślałem, że “mała” to swego rodzaju ksywka.

Nie, Gryzoku, to nie ksywka, to zwykłę określenie małoletniej dziewczynki, tu – córki.

 

Dobry temat na kolejne opowiadanie… ;)

Mam nadzieję, że wykorzystasz pomysł, aby opowiedzieć dobrą historię. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Powodzenia, Gryzoku! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 Pod linkiem który mi wysłałaś, znajduje się następująca definicja przychylnego artykułu:

zgodny z oczekiwaniami i korzystny dla kogoś

Skoro artykuł może być na tej zasadzie przychylny, to czemu wynik referendum nie? Artykuł też nie może mieć przecież własnego zdania.

Mimo wszystko dziękuję za uwagę, spróbuję znaleźć jakieś inne, bardziej bezkonfliktowe określenie. ;)

Pozdrawiam!

 

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Zobaczyłem, że ten tekst dostał się do biblioteki. Chcę zatem podziękować wszystkim, którzy postanowili poświęcić chwilę na przeczytanie. <3

Pozdrawiam wszystkich internautów na Nowej Fantastyce. :)

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Słowo się rzekło…

 Przy długim stole wykonanym z dębowego drewna siedzieli już wszyscy oficerowie jego wydziału Oddziału Ochrony Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. 

Raz, "wykonanym" możesz wyciąć, nic nie wnosi. Dwa – rym. I nie musisz od razu dawać pełnej nazwy organizacji, wetkaj ją gdzieś w dialog, będzie naturalniej. Ale najważniejsze jest trzy: widywałam dużo gorsze infodumpy, co nie zmienia faktu, że to jest gruby infodump (p. https://fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 ). Daj jakieś szczegóły, pokaż scenę, zamiast tłumaczyć po kolei, co się dzieje. Ot, chociażby – facet jest spóźniony? Super! Możesz pokazać jego charakter (wpada z tłumaczeniem na ustach? Biegnie, staje pod drzwiami, wygładza marynarkę i wchodzi, udając, że wszystko gra? Wchodzi pewnym krokiem, jakby był na czas?).

 ale pomimo paru nieprzychylnych spojrzeń nikt nie kwapił się, by udzielić mu reprymendy

Wygląda to tak, że ktoś (on?) rzucił te spojrzenia, które powinny spowodować reprymendę.

Zamiast tego pułkownik przeszedł od razu do rzeczy:

Ciach: Pułkownik od razu przeszedł do rzeczy:

Jak zapewne już wiecie, w Gruzji rosną nastroje separatystyczne aktywnie promowane przez tamtejszych podżegaczy.

Nie wiem, jak się wyrażają oficerowie wywiadu. Ale wiem, że (chociaż odprawa jest dobrą wymówką dla infodumpu), "jak wiecie" nie odinfodumpowia tekstu (a wręcz przyciąga do infodumpu uwagę), a mieszane metafory i pustosłowie nie służą komunikacji. Ci oficerowie nie próbują omotać wrażych agentów – mówią między sobą i powinni chcieć się komunikować efektywnie, zgodnie z regułami Grice'a (które polecam gorąco Twojej i wszystkich autorów uwadze, ponieważ wiedza o nich oddaje nieocenione usługi).

Ruch Separacji Gruzji ma za nic wynik lutowego referendum!

To nadal brzmi propagandowo.

sam tworzył dokumentację, legitymizującą przyłączenie

Nie po polsku. Dokumentację mógł najwyżej fałszować, ale nie chodzi tu aby o fałszowanie wyników tego referendum?

Uważam, że z tego powodu będziemy musieli podjąć bardziej zdecydowane środki wobec ekstremistów.

Tnij, środków się nie podejmuje: Uważam, że będziemy musieli podjąć bardziej zdecydowane działania wobec ekstremistów.

Czemu rząd nie przysiądzie do rozmów z Gruzinami?

Rząd może do rozmów zasiąść, ale przysiąść może najwyżej fałdów.

Pułkownik zaczerwienił się i uderzył pięścią w stół tak, że nie tylko Aleksiej zaczął się bać.

Czyli normalnie uderzał tak, że nikt się nie bał? :P A serio, teatralne to. W wersji minimum wycięłabym zdanie podrzędne, less is more.

Kto cię przyjął do cholery na to stanowisko? 

Wtrącenia wydzielamy: Kto cię przyjął, do cholery, na to stanowisko? 

mamy chronić bezpieczeństwa szarego obywatela

Bronić bezpieczeństwa (dopełniacz https://wsjp.pl/haslo/podglad/23665/bronic ). Chronić bezpieczeństwo (biernik https://wsjp.pl/haslo/podglad/7580/chronic ). Oraz – jedzie mi tu czołg?

Wierzyć we własną propagandę, to jak ćpać własny towar. Ponadto – strasznie gadatliwy ten pułkownik.

– Przecież to zarejestrowana organizacja polityczna! – postawił się Aleksiej. – Protestują, nie stosując żadnej formy przemocy.

Wiesz, chętnie Ci sprzedam Pałac Kultury. Tanio! Serio, mogę uwierzyć, że taki tekst wygłasza dwunastoletni książę Zuko (który naprawdę myśli, że ma do czynienia z ludźmi, których takie rzeczy obchodzą). Ale agent wywiadu? Jakiegokolwiek wywiadu? Nawet nie tego konkretnego, tylko w ogóle wywiadu?

Zresztą, on nie jest od tego. Kierunek nadają mu z góry.

Jeśli dalej nie będziemy reagować, to stwierdzą, że mogą bezkarnie zabijać! 

Infodump. Poza tym – facet jest demonstracyjnie wściekły? A wygłasza takie okrągłe, ą-ę zdania? Złożone z nienacechowanych słów?

dopiero kiedy zobaczysz kurorty nad Morzem Czarnym zasłane zamordowanymi wczasowiczami?

Prychłam. To jest a) groteskowe, b) bez sensu. Plaże mogą być zasłane trupami wczasowiczów, ale kurorty?

Berezowski gestem pokazał, że zrozumiał i nie ma sensu kontynuować rozmowy. 

Jakim gestem? Konkretnie!

kontynuował tonem sprzed sprzeczki

To nie była sprzeczka, po prostu zwrzeszczał podwładnego.

W tym kontekście, rozważamy działania

Bez przecinka.

z chirurgiczną precyzją i strategicznym umiejscowieniem, wykażą ekstremizm

Jak wyżej. Wypowiedź niezbyt sensowna, ale niech będzie, że to stylizacja.

w obliczu namacalnych dowodów ich rzekomej działalności

Uwielbiam, jak ci ludzie się podkładają ^^ Jeśli to jest celowe, to masz u mnie plus. Ale, niestety, nauczona przykrym doświadczeniem nie mogę przyjąć, że jest ("rzekomy" to jedno z najczęściej nadużywanych ostatnio słów – czemu? nie wiem): https://wsjp.pl/haslo/podglad/38066/rzekomy 

chwilę układał myśli w słowa

Przez chwilę ubierał myśli w słowa (idiom).

 Pewne ofiary, choć tragiczne w swej istocie, staną się niepodważalnym argumentem w walce o stabilność regionu

Argumentem – w walce?

Czyli jeśli dobrze rozumiem mamy…?

Czyli, jeśli dobrze rozumiem, mamy…?

zapytał Berezowski, nie kończąc pytania w obawie o odpowiedź.

Imiesłów nie zastępuje zdania celowego: zapytał Berezowski. Nie dokończył pytania, bo nagle odeszła mu ochota, żeby usłyszeć odpowiedź.

– Tak – odparł zwięźle pułkownik.

Nie. Wiem, dlaczego tak robisz (żeby zbudować napięcie, nie zdradzając, co się stanie za chwilę), ale to nie jest dobra metoda osiągnięcia tego celu (p. poradnik). Właściwie całą scenę odprawy można by pewnie zastąpić czymś zupełnie innym i lepszym.

Na pierwszym planie reporterka w niezrozumiałym dla niego języku mówiła słowa potępienia wobec ekstremistów.

Infodump, ciąg dalszy. Zdecydowanie używasz zbyt neutralnych słów, a opisujesz grzecznie jak pensjonarka. Spróbujmy ten akapit doprawić. Raz: opis zaczyna się od tego, co bohater zauważa jako pierwsze. Nie musisz w ogóle opisywać tego, czego nie zauważa. Dwa: nie zajmując żadnego stanowiska ws. "thick ethical concepts" – kiedy używasz osobno pojęcia neutralnego, czysto opisowego, i dopiero potem dodajesz ocenę, wypada to bardzo klinicznie, z dystansem (i przeważnie jest za długie). Czasami dystans jest potrzebny, ale częściej jest nudny. Skracają go konkretne szczegóły, emocje. Więc, gdybym ja pisała taki akapit, wyglądałby mniej więcej tak (zakładając, że oni mówią jednocześnie, bo w sumie – dlaczego jedno nie poczeka na drugie? czy może ona jest w studio? ale ):

Reporterka grzmiała coś po kartwelsku. Za jej plecami stał mur tarcz, ukoronowany szeregiem masek przeciwgazowych, a u boku kobiety oficer, jak ojciec napominający Gruzinów, żeby się, u licha, opamiętali i wrócili do pracy dla wspólnego dobra. Przerwał tylko po to, żeby zetrzeć z czoła flaki pomidora, którym trafił go ktoś z tłumu.

 Nagle ponad słowa reporterki, przemowę oficera, czy okrzyki tłumu, wybiła się seria z karabinu maszynowego.

Nagle słowa reporterki, przemowę oficera i okrzyki tłumu zagłuszyła seria z karabinu maszynowego. https://wsjp.pl/haslo/podglad/20898/czy 

oficer, który przed chwilą przemawiał, teraz leżał w kałuży krwi

Zdanie powinno się zaczynać dużą literą. I tak nagle leżał? W co go trafili, w tętnicę udową? I został w kadrze? Czy kamera nie pokazywała reporterki jak zwykle, w planie amerykańskim? I w ogóle gdzie jest ten tłum, bo zgadywałam, że za plecami kamerzysty, ale chyba źle?

choć większość pocisków była rykoszetowana przez tarcze w kierunku tłumu

Bardzo niezgrabne. Choć większość pocisków odbiła się od tarcz. Kamerzysta i reporterka są kuloodporni?

rozpyliły w kierunku protestujących podtlenek azotu, ale zanim niebieskawa chmura dotarła i spacyfikowała strzelającego, ucierpiało jeszcze wielu ludzi.

Gazów się nie rozpyla. Nie słyszałam, żeby ktoś akurat tego gazu ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Tlenek_diazotu ) używał do "pacyfikacji" kogokolwiek – podaje się go do znieczulenia (ale mocny nie jest, raczej by gościa nie powalił, a naćpany facet z bronią – to nie jest dobrze). Wikipedia podaje, że robili to w Wietnamie – Amerykanie, ale tylko polska i bez źródła, więc nie dowierzam. W każdym razie nie jest niebieski. 

Szczęśliwie koło niego stał taboret. Zamknął oczy i spróbował oddalić od siebie te myśli. 

Na szczęście tuż obok stał taboret. Berezowski zamknął oczy i spróbował oczyścić umysł. 

– To wszystko wina tych głupich Gruzinów, prawda? – zapytała z pełną powagą.

Walisz jak cepem, doprawdy. Czy kilkuletnie dziecko w ogóle rozumie kontekst? Ponadto (uwaga, będę niepoprawna politycznie) już od podstawówki wnerwiają mnie ci "szlachetni orkowie" (i bezsensowne "krytyki" Władcy Pierścieni za to, że wszyscy orkowie są tam źli – no, halo, istnieją po temu powody! jak coś się nie trzyma kupy, wtedy trzeba to wyjaśniać). Chcesz, żebym – jednocześnie! – uwierzyła, że facet jest częścią zbrodniczej organizacji i że straszliwie go to uwiera w sumienie. Dobra, zdarza się. Ale dlaczego? Skąd taka niespójność w jego charakterze moralnym? Nie wyjaśnia tego myśl "moje dziecko jest zindoktrynowane" bo, po pierwsze, czego on się spodziewał? A po drugie – czy on sam nie został w tym właśnie duchu zindoktrynowany? Na jakiej podstawie dostrzega w tym zło? Co mu otworzyło oczy? 

Następnego dnia wieczorem Aleksiej wraz ze swoją żoną Olgą udał się do restauracji na romantyczną kolację. 

Coś w to nie dowierzam, ale cóż. Ciach: Następnego wieczora Aleksiej zabrał żonę na romantyczną kolację. 

Mieli wtedy możliwość zapomnienia o całym świecie.

Niezgrabne, niewiele wnosi.

Olga mogła nie myśleć już o swojej służbie polegającej na reedukowaniu antysystemowych jednostek, a Aleksiej o planowaniu operacji podtrzymujących bezpieczeństwo.

Olga mogła na chwilę zapomnieć o reedukowaniu antysystemowych jednostek, a Aleksiej o planowaniu operacji służących utrzymaniu bezpieczeństwa.

przy lampkach czerwonego wina kontemplowali swoje szczęśliwe małżeństwo

Reklamujesz coś? Przy lampce czerwonego wina (chociaż… w tej części świata…).

Jedynym co zaburzało atmosferę rodem z czytanych przez Olgę romansów,

Nie po polsku. A poza tym mógłbyś tę scenę pokazać, nie streszczać. Spróbuj tego ćwiczenia: https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30787 

Dokładnie! Pozwolili sobie na zbyt wiele! 

"Właśnie", nie "dokładnie" (anglicyzm). Wypowiedź jest niewiarygodna. Nikt tak nie mówi.

Aleksiej wyrwał swoją rękę z czułego uścisku żony i zwrócił się zirytowany do żywo rozmawiających mężczyzn:

Ciach: Aleksiej wyrwał rękę z czułego uścisku żony i zwrócił się, zirytowany, do mężczyzn:

 Olga próbowała powstrzymać męża przed kłótnią, w jaką bez wątpienia by się wdał.

W którą! A poza tym – on nawet jeszcze nie wie, o co chodzi. Przyszedł tu się odprężyć. I zamiast zrobić stary numer z herbatą – szuka guza? Po co?

Berezowski nagle tknięty przeczuciem złagodniał i zapytał:

Berezowski, tknięty nagłym przeczuciem, opanował się i zapytał:

Funkcjonariusze Ochrany będą mogli mieć przy sobie broń

… taaaak, "antyterroryści" w ogóle jej nie noszą, na pewno. Mogłabym przyjąć, że to propaganda z cyklu "my, miłujący pokój, musimy się bronić przed podłym agresorem", czyli typowo ichnia, ale i tak brzmi to cudownie naiwnie.

Co dokładnie macie na myśli mówiąc “broń”?

Ciach: Co rozumiecie przez “broń”?

– No jak to co? Karabiny z ostrą amunicją. Koniec pobłażania! Na zorganizowaną przemoc trzeba też odpowiadać siłowo!

Nikt tak nie mówi.

– Och, Aleksiej. – Próbowała go odciągnąć od rozmowy Olga.

– Och, Aleksiej… – Olga próbowała go odciągnąć.

Następne parę godzin nie minęło tak przyjemnie, jak planowali.

Następnych parę godzin. I dalej nie wiem, czemu go gryzie sumienie (poza tym, że chyba wiara w prawo naturalne ma się dobrze).

Berezowski na następne spotkanie nadzwyczajne przybył niechętnie, podczas ledwie parunastu minutowego spaceru usłyszał sześć razy o wymianie ognia między ekstremistami z RSG a patrolem Ochrany w gruzińskim mieście Gori.

Źle się to parsuje przez taki szyk. Kilkunastominutowego spaceru. No i – infodump. Nadal. A ja ciągle nie wiem, skąd się u tego szlachetnego orka wzięło sumienie (też nie zawsze mam ochotę iść do pracy, ale co to mówi o moim charakterze moralnym?). W Ostatnim władcy wiatru to ma sens, ponieważ Zuko jest dzieckiem, i to wychowanym raczej na idealistycznej literaturze, nie zna prawdziwego świata i po bolesnym rozczarowaniu zetknięciem z tymże najpierw próbuje się dostosować, zanim po dwóch sezonach perypetii dojdzie ze sobą do ładu. A Twój bohater najwyraźniej pewnego dnia wstał, zdjął kalesony z kołka i pomyślał sobie "bladź! Ależ podła jest moja cywilizacja, w której się wychowałem, którą buduję i która mi daje to, czego chcę!". Żeby nie było – koncepcja prawa naturalnego (w skrócie – do pewnych kwestii moralnych można dojść czystym rozumem) jest mi bliska i nie zamierzam jej podważać. Ale człowiek nie jest czystym rozumem. Człowiek ma określone miejsce w świecie, nawyki (potężna siła!), ogląda się na własne korzyści (a cudze prawa ma nierzadko w, ekhm, poważaniu) i ogólnie jest bytem słabym. Żeby postanowił się zmienić, musi mu się przytrafić coś, co go z jego miejsca wytrąci. Może to rozmaicie wyglądać, ale musi wyglądać jakoś. A znowu żeby kogoś, kto tej cywilizacji nie aprobuje, ta właśnie cywilizacja wzięła do roboty przy jej egzekwowaniu… bywały takie przypadki. Mimo wszystko nie wygląda to wiarygodnie.

Pułkownik nie zwracając uwagi na swoich podwładnych, jakiś czas stał oparty o stół.

Pułkownik, nie zwracając uwagi na podwładnych, przez jakiś czas stał oparty o stół.

Dopiero po chwili, podczas której układał w głowie słowa w sensowną wypowiedź, zaczął:

Uciąć, skrócić i wyrzucić. Wahanie sugeruje, że pułkownik ma do powiedzenia coś, czego nie chce powiedzieć. Po co Ci to?

Z samego Ministerstwa Bezpieczeństwa…

Tnij, i nawet oni nie propagandują się aż tak siermiężnie: Z samego Ministerstwa Bezpieczeństwa spływają pochwały. Bez wątpienia gruzińskiemu społeczeństwu został jasno uświadomiony zbrodniczy charakter RSG, czego niepodważalnym dowodem jest fala odejść z tej organizacji. Przy śmietnikach gruzińskich miast leżą porzucone legitymacje członkowskie! Dzięki nam Gruzja wraca do wielkiej rodziny! (Ponadto – jeśli porzucone legitymacje są dla niego dowodem czegokolwiek, to chyba nie mamy się czego obawiać. Ludzi tak głupich zmyli oddział dmuchanych czołgów).

, jego podwładni po chwili nieśmiało się przyłączyli.

Rym. Dlaczego nieśmiało? Znów sugerujesz wahanie – czemu? Chcesz zrobić numer ze stadem wilków w owczych skórach? (W sumie raczej odwrotnie…)

Podjęcie dalszych działań będzie konieczne dla utrzymania status quo w tym regionie

Ja rozumiem, że trzeci Rzym. Rozumiem, że propagandowe pustosłowie. Ale i tak dziwnie mi to brzmi.

Ministerstwo Bezpieczeństwa…

Nie stawiaj przecinków między podmiot a orzeczenie.

Pozwoli to uniknąć ponownego dołączania zbuntowanych Gruzinów do RSG

Uwielbiam, jak oni się podkładają logicznie ^^

da ekstremistom przekładającym walkę z integracją ojczyzny ponad podejmowane środki sposobność wybrania przystępniejszej moralnie opcji

Ale to już przesada. Ja nie wiem, co to właściwie znaczy, a co dopiero oni.

Należy utworzyć organizację, dążącą do integracji, a jednocześnie dającą Gruzinom pozory walki o częściową secesję.

Należy utworzyć organizację dążącą do integracji, a jednocześnie stwarzającą pozory walki o częściową secesję. Nie wiem, jak secesja może być częściowa, ale niech tam. Nie znam się.

bezcenne poczucie zwycięskiej walki

A może po prostu poczucie zwycięstwa?

– Bez rozlewu…? – mruknął Berezowski pytająco.

Nie ma potrzeby zaznaczać, że pytająco, skoro jest pytajnik.

po chwili złagodniał

https://wsjp.pl/haslo/podglad/75819/zlagodniec/5206828/o-czlowieku 

skoro już rozwialiśmy pewne wątpliwości co do słuszności podjętych środków

Rym, niepotrzebne "pewne" (sugeruje, że są jeszcze jakieś inne, a przecież polityka ta jest jedynie słuszna, czyż nie?).

zaplanować szczegóły kluczowe w prawidłowym odbiorze społecznym

Kluczowe dla odbioru, ale w ogóle…

 tworzyli wstępne plany 

Układali plany.

wstał wcześnie, nie budząc żony

Hmm.

Drżącymi rękoma wpisał w wyszukiwarkę adres popularnego serwisu informacyjnego, jednocześnie bojąc się zobaczyć to, czego szukał.

Drżące ręce już wskazują na ten strach, nie bój żaby. Czytelnik nie jest idiotą i nie potrzebuje tłumaczenia jak krowie (a fraza tłumacząca jest i tak niezgrabna).

Nie padły tam

"Tam" zbędne.

skrawki dobrego humoru rozpłynęły się

Niespójna metafora. Skrawki mogą się rozpływać najwyżej polane kwasem.

Na wschodzie kraju gdzie podczas wybuchu było dopiero popołudnie

Na wschodzie kraju, gdzie. Ale ogólnie karkołomne to, przecież wybuch tam się nie zdarzył.

w jaką stronę

W którą. https://fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842895 

Kiedy w pełni wstanie słońce w Moskwie

Kiedy słońce wstanie, w Moskwie…

wybuchną analogiczne demonstracje

Demonstracje nie wybuchają. Analogiczne… to nie jest słowo, które bym tu zastosowała, choć w zasadzie niby można ( https://wsjp.pl/haslo/podglad/44328/analogiczny/4768880/zwiazany-z-analogia-odpowiednikiem ). Ale jest raczej nie z tej bajki.

to robi każdy rząd dbający o naród

To robi każdy rząd, który dba o naród.

Mieli pojedynczo przychodzić na rozmowę.

Mieli wchodzić na rozmowę pojedynczo.

Nie był w stanie się na tym skupić

Na czym? Wystarczy: Nie był w stanie się skupić.

z myśli wyrywał go dobiegający z telewizora zawieszonego pod sufitem głos prezenterki

Te myśli wymagają dookreślenia, ale lepiej: przeszkadzał mu dobiegający z telewizora pod sufitem głos prezenterki.

Podczas jej słów na przemian pokazywano

Jednocześnie pokazywano na przemian.

 Z rozmyślań wyrwało go dopiero przywołanie z gabinetu, sądząc po tonie głosu nie pierwsze.

Niezgrabne. Może lepiej dać tę informację w dialogu?

 rzucił zaraz po tym, jak przekroczył próg gabinetu.

Ciach: rzucił, kiedy przekroczył próg gabinetu.

Woronin od razu złagodniał.

Daj sobie spokój z tym łagodnieniem.

To zrozumiałe w chwili tak wielkiego triumfu!

Jeszcze nie podbili świata… 

Pułkownik pstryknął mu tuż przed twarzą.

Pułkownik pstryknął mu palcami tuż przed twarzą.

nieobecnym wzrokiem

Wzrok nie jest nieobecny. Można mieć nieobecne spojrzenie, ale w ogóle przeformułowałabym to.

Najwyższe dowództwo docenia twoje starania i umiejętność podejmowania trudnych decyzji.

Fajnie, tylko myśmy ich w ogóle nie widzieli. Facet przez cały tekst nawet się nie miota, tylko ot, tak sobie cierpi.

Postanowiło, więc

Skąd u licha wziął się tutaj przecinek?

Jasne że

Jasne, że.

kurortu wypoczynkowego

Nie wątpiłam, że do wód go nie wysyła.

Ironia w końcówce nie wybrzmiewa, a oto, dlaczego.

 

Facet przez cały tekst nie zrobił praktycznie nic. Ani w tę, ani we wtę. Chodzi sobie, cierpi, raz próbuje coś sabotować, ale bezskutecznie. Możliwe, że za to jest dyskretnie karany. Możliwe, że nie. Nie potrafię tego stwierdzić, bo nie mam danych. Przeciwstawiał się szefowi, jasne, ale nieudolnie (no, doprawdy) i nieskutecznie. Szef zresztą jest raczej z tektury, wkurza się jak za naciśnięciem guziczka, po czym za następnym się odwkurza. Nie zdołałam się go przestraszyć i trudno mi się wczuć w kogoś, kto się go boi.

 

Cierpienie "szlachetnego orka" wisi w próżni (o tym już mówiłam) – dlaczego on się nie utożsamia z polityką organizacji, która go własną, prawda, piersią wykarmiła? Nie mówię, że nie może. Mówię, że ludzie nie lubią przyznawać, że są tymi złymi i nie robią tego bez powodu. Najśmieszniejsze jest to, że na brak "szlachetnych orków" we Władcy Pierścieni najgłośniej narzekają ci, którzy koncepcje prawa naturalnego czy ogólnie jakiegoś ustalonego moralnego porządku traktują jak wirusa wścieklizny – ale nie ma to bezpośredniego związku z tekstem, więc powiem tylko, że psychologia jest tu zwyczajnie nieistniejąca. Ogólnie tekst wydaje mi się bardzo młody, przywołuje koszmarne wspomnienia lektur z podstawówki typu "Niemcy". Ach, jacy ci nasi przeciwnicy dobrzy i szlachetni, i jak im przykro, że nam robią źle. Fajnie, to czemu dalej robią? Może jednak aż tak im nie przykro?

 

Pytanie już bezpośrednio do Ciebie – czemu właśnie taki temat? Wymagający pod względem merytorycznym, psychologicznym i ogólnie warsztatowym, temat, na którym nie mogłeś nie polec. Może jest Ci szczególnie bliski, ale tej bliskości w ogóle tu nie zauważyłam, co może mieć związek z kwestiami językowymi (to za chwilkę). Jeżeli tak, to – dlaczego? Co Cię w tym wszystkim wkurza? Przeraża? A może (sorry, ale uwzględniamy wszystkie możliwości) co Ci się w tym podoba? I dlaczego? Nie wierz tym, którzy twierdzą, że można pisać, nie wyznając żadnych wartości. Nie można. (Żyć też tak nie można, ale nie o tym mówimy). To nie znaczy, że nie wolno uwzględniać punktu widzenia tych, którzy wyznają jakieś inne, ale Twoje pisanie uskuteczniasz Ty, a nie ośrodki propagandowe. Musisz myśleć sam.

 

Pod względem czysto językowym masz problemy z doborem słów, szczególnie z łącznością frazeologiczną (czyli, jak na złość, z tym, co najtrudniej uzasadnić i wytłumaczyć, po prostu pewne słowa się łączą, a inne nie, i nie wiadomo, dlaczego). I opisy. Opisów tu po prostu nie ma. Musisz je przećwiczyć. Beletrystyka to nie artykuł z Focusa, nie wystarczą same stwierdzenia i streszczenia – trzeba roztoczyć przed oczami czytelnika obraz. Czytaj stare powieści i ucz się.

 

Jeśli mogę coś jeszcze doradzić – na razie spróbuj czegoś mniejszego. Prostszego. Masz czas. (Albo i nie. Ale w pośpiechu można najwyżej połamać nogi).

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ścięło samą końcówkę, ale skoro już, to uwagi niebezpośrednio do tekstu mogą być osobno :)

 

Trzeba być ostatnim sukinsynem, żeby na coś takiego pójść.

Wiesz, tylko takie akcje przeprowadza się chyba odrobinę subtelniej…

Pozwala zastanowić się nad tym jak mali jesteśmy i jak nikły wpływ na świat mamy, jeśli politycy coś sobie już postanowią.

Wymówki. Politycy to tacy sami ludzie jak cała reszta. Tylko trochę szybsi, głodniejsi, bardziej pewni siebie, jak to ujęła Connie Willis.

 Po prostu oni robią to wyjątkowo bezczelnie i nie próbują się kryć.

Mmmm, oni to robią bezczelnie właśnie po to, żeby inni się ich bali. Czy coś zrobili, czy nie, w świat idzie wiadomość "możemy wam zrobić, co tylko zechcemy". Częstym błędem jest przypisywanie wszystkim dookoła własnego sposobu myślenia – właściwie nie robić tego jest bardzo trudno (właśnie pisarz powinien umieć wejść w cudze buty, żeby jego bohaterowie nie byli armią klonów, ale to jest trudne! trzeba się tego uczyć). W każdym razie: różne cywilizacje (w sensie Konecznego) myślą na różne sposoby, różnie wartościują świat. Tacy choćby Amerykanie już w ogóle nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ktoś może rozumować nie po amerykańsku, stawiać sobie cele dla Amerykanów bezwartościowe i nie zwracać uwagi na to, co Amerykanie cenią. Może to dlatego, że za długo są potęgą. I stąd kolejny tysiąc lat ery…

Myślę, że warto o tym przypominać.

Warto, ale im sugestywniej to zrobisz, tym wyraźniej przypomnisz, a tutaj nie wyszło sugestywnie. Zwłaszcza budzi moje zastrzeżenia postawienie w centrum "szlachetnego orka", ale o tym już mówiłam.

 Póki co próby pisania dłuższych tekstów, kończyły się przynudzaniem tak strasznym, że sam dezerterowałem.

Hmm. Jak myślisz, dlaczego? (Hint! Zerknij wyżej na to, co powiedziałam o opisach!)

Rozgrywka między liberałem a twardogłowym.

Znów widzisz to, czego ja nie widzę…

Problemem jest tu w moich oczach jest pewna separacja fabuły od najciekawszych wydarzeń

Słuszna uwaga. Szpiegowską fabułę też można by zrobić tak, żeby trzymała w napięciu, ale tutaj wszystko rozgrywa się za plecami bohatera. Nawet nie wiem, czy jego "sabotaż" chwycił, czy tylko się wpasował w plany innych.

Władzy chyba powinno zależeć, aby nie widział tego wszystkiego na własne oczy. Zupełnie inaczej trafia do człowieka, przeczytanie artykułu, a zobaczenie osobiście jak krew niewinnych bryzga na ścianę.

Ale ktoś musi… zresztą, nie chodzi o to, że bohater jest planistą, a nie wykonawcą (te dwie role oczywiście są rozdzielone, bo taka jest praktyka). Chodzi o to, że jego działania nie mają wpływu na jego własną sytuację. Sumienie go gryzie? I co z tego? Od tego ma wódkę. Kiedy go wysyłają do Gruzji, gdzie jego przeszłe działania mogłyby jakoś na niego zwrotnie oddziałać, tekst się kończy. A takie zderzenie "ja tylko planowałem, ja mam czyste ręce" z rzeczywistością mogłoby właśnie być tym wstrząsem sumienia. Oryginalne by to nie było, ale byłoby o czym czytać.

Dobry temat na kolejne opowiadanie… ;)

I bardziej fantastyczne :)

Skoro artykuł może być na tej zasadzie przychylny, to czemu wynik referendum nie? Artykuł też nie może mieć przecież własnego zdania.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/30448/przychylny 

1.a człowiek: taki, który uważa daną osobę lub coś, co ona robi albo chce zrobić, za dobre lub wartościowe i jest gotów ją popierać lub działać na jej korzyść

1.b stosunek: świadczący o tym, że ktoś uważa daną osobę lub coś, co ona robi albo chce zrobić, za dobre lub wartościowe i jest gotów ją popierać lub działać na jej korzyść

2. artykuł: zgodny z oczekiwaniami i korzystny dla kogoś

"Przychylny" pochodzi od "przychylać się" https://wsjp.pl/haslo/podglad/27271/przychylac-sie/5216410/do-prosby 

ustosunkowywać się do czegoś pozytywnie i godzić się z tym lub na to

I opisuje tylko postawę wobec czegoś lub wyraz tej postawy. A zatem: wyborcy mogą być przychylni kandydatowi, może nawet jego poglądom, ale wyniki wyborów, które nie są osobami i niczego sobie nie myślą, nie. Artykuł może być przychylny, ponieważ stanowi wyraz czyjejś przychylności (podobnie opinia etc.). Ale wyniki wyborów mogą być tylko (dla kogoś!) korzystne. Jasne, oddanie głosu za kimś może świadczyć o przychylności wobec niego – ale nie musi. Czasami głosuje się przeciwko.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wiesz, tylko takie akcje przeprowadza się chyba odrobinę subtelniej…

Czekaj, czekaj… A nie było tak, że Adolfowicz zorganizował zamachy na ruską ludność cywilną, a potem oskarżył o nie Czeczenów, a wszystko po to, żeby wejść w buty szeryfa i podbić sobie notowania przed wyborami?

Owszem, robił to w tajemnicy, ale czy subtelnie?

Babska logika rządzi!

Chyba faktycznie nie w to słowo trafiłam (mnie też się czasem zdarzy). Nie tyle subtelniej, co… mmm… jak to nazwać… choroba… z większym wyrachowaniem?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 Oho, no to mam tekst do przepisania. Ale to nawet dobrze. Dziękuję, że w ogóle chciało Ci się to tak przeanalizować i wypunktować.

Pytanie już bezpośrednio do Ciebie – czemu właśnie taki temat?

Z dwóch powodów.

Powód pierwszy: Pisząc to, dobrze wiedziałem, że to nierealne i przerysowane, ale po prostu dobrze się bawiłem, pisząc o operacjach pod fałszywą flagą, tworzeniu kontrolowanej opozycji itp.

Powód drugi, będący właściwie odpowiedzią na to pytanie:

Co Cię w tym wszystkim wkurza? Przeraża?

Instrumentalne traktowanie ludzkiego życia. Czułem potrzebę spuszczenia emocji z tym związanych, a pisanie działa u mnie w tej roli doskonale.

Odnosząc się jeszcze do “dobrego orka”, to wiedziałem, że to mało realistyczne. No ale ciężko sympatyzować z człowiekiem, który widząc reportaż o paruset cywilach zamordowanych przez “terrorystów”, opija z kolegami sukces i ma banana na twarzy, bo prowokacja się udała.

 

Ogólnie wiem, że to tekst dosyć niedoskonały, ale pozwolił mi spuścić sporo emocji i był swego rodzaju realizacją marzenia powstałego po zobaczeniu dzieł Toma Clancy’ego, o tym by stworzyć coś około-politycznego. Dobrze wiem, że jak spojrzę na to za kilka lat, to będą mnie piekły oczy, ale trudno.

Pozdrawiam.

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Dziękuję, że w ogóle chciało Ci się to tak przeanalizować i wypunktować.

Są jakieś korzyści z mojego braku życia ;)

po prostu dobrze się bawiłem

To jest sensowny powód.

pisząc o operacjach pod fałszywą flagą, tworzeniu kontrolowanej opozycji

Hmm, ale za dużo o tym nie napisałeś… Twój bohater głównie cierpi.

Instrumentalne traktowanie ludzkiego życia.

OK.

No ale ciężko sympatyzować z człowiekiem, który widząc reportaż o paruset cywilach zamordowanych przez “terrorystów”, opija z kolegami sukces i ma banana na twarzy, bo prowokacja się udała.

Owszem, ale nie zawsze czytelnik musi sympatyzować z bohaterem. Czasami mamy do czynienia z klasyczną tragedią (historią upadku moralnego), czasami bohater na skutek oglądania programu "Ziarno" przechodzi przemianę duchową i ze złola staje się dobrolem, czasami złol należy do kategorii https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/MagnificentBastard – a nie zaniedbaj czarnych komedii. 

Dobrze wiem, że jak spojrzę na to za kilka lat, to będą mnie piekły oczy, ale trudno.

Wszyscy tak mają. (Nie, nie zobaczysz tego, co pisałam w liceum.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tar­ni­na 

To jest sensowny powód.

No ja myślę!

Twój bohater głównie cierpi.

Słyszałem, że arcydzieło literackie powstaje wtedy, kiedy cierpi pisarz, bohater i czytelnik. Ja co prawda bawiłem się dobrze, ale Aleksiej cierpi, tak samo jak Ty. Więc jestem na dobrej drodze! >:D

(Nie, nie zobaczysz tego, co pisałam w liceum.)

Szkoda. :)

Miłego weekendu, droga Pani Koleżanko.

 

Spróbuj tego ćwiczenia:

Mam to tam zamieścić w komentarzu, czy zachować dla siebie?

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Słyszałem, że arcydzieło literackie powstaje wtedy, kiedy cierpi pisarz, bohater i czytelnik.

laugh

Miłego weekendu, droga Pani Koleżanko.

Nawzajem!

Mam to tam zamieścić w komentarzu, czy zachować dla siebie?

Jeżeli masz ochotę zamieścić, to zamieść, ale nie musisz ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka