- Opowiadanie: Ambush - Piekło-niebo

Piekło-niebo

Recenzent mojego ostatniego opowiadania napisał,  że wszyscy moi bohaterowie są niesympatyczni.

No to teraz czytajcie i poznajcie niesympatycznych! ; )

Są wulgaryzmy.

 

Dziękuję bruce za łapankę! Jesteś wielka!

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Piekło-niebo

Leżałam szczelnie otulona dławiącym smrodkiem jaśminu i sandałowca. Orientalne zapaszki lekko mnie już drażniły, podobnie jak stukające o siebie syntetyczne koraliki „bambusowej zasłonki”, do tego w materacu coś chrupało, więc pewnie urządziłabym żółtkom soczystą awanturkę, gdyby nie boskie palce Seri.

Tajka miała w małych łapkach wyjątkowy dar, który sprawiał, że moje spięte jak postronki mięśnie pozwalały się rozluźnić. Wybrałam ją lata temu całkiem przypadkiem, z szerokiej oferty „Rajskiego dotyku”, bo była ładna. Uznałam wtedy, że skoro taka ślicznotka nie odpracowuje biletu do Europy na plecach, musi być naprawdę dobra.

No i nie pomyliłam się, bo co jak co, ale potrafię oceniać potencjał ludzi.

Seri zawisła nade mną w zgrabnym przykucu i najpierw wbiła mi w grzbiet łokcie, a potem sądząc po odczuciach drewniane wałki. Jęknęłam głucho z bólu i rozkoszy.

Wtedy zadzwonił telefon.

– Kurwa! – rzuciłam zła, na nieznajomego, który śmiał zepsuć mi tę chwilę i na siebie, za to, że nie wyłączyłam dźwięku.

Nawet zajęta bizneswoman ma prawo do chwili oddechu! – pomyślałam.

– Czekaj! – poleciłam.

Dziewczyna zeskoczyła zręcznie i siadła na macie, podwijając nogi jak kot. Wbiła wzrok w tandetny pejzaż Mekongu, całą sobą demonstrując, że nie zamierza słuchać rozmowy.

Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam: „Słodki A.”.

Nie niepłacący w terminie kutas. Nie pozbawione kręgosłupa beztalencie.

Wyciszyłam i odłożyłam telefon na bambusową półeczkę, a potem przywołałam gestem dziewczynę.

Usłyszałam ciche plasknięcie bosych stóp i Seri znowu poświęciła uwagę moim barkom. A ja skupiałam się na niemyśleniu o żałosnych dupkach. Niestety do dławiących zapachów kadzideł dołączyła wizja gęby Słodkiego A. z głupawym, proszącym uśmieszkiem, do łudzenia przypominającym kota ze Shreka.

Zrozumiałam, że bez względu na poziom starań masażystki, nie pozbędę się gnoja z umysłu, dlatego zaczęłam wymyślać strategię rozmowy z nim.

Kazał na siebie mówić Angelo i takim mianem sygnował płyty, koszulki i resztę promocyjnych śmieci. Pamiętam jak dwa lata temu, kiedy wydawał mi się kurą znoszącą złote jaja, albo innym runem, rozdawałam znajomym i nieznajomym ten kolorowy chłam. Cały bagażnik miałam napchany poduszkami z cytatem z wielkiego przeboju: „oprzyj głowę mała, a zabiorę cię do raju!”.

Seri skończyła, zaszeptała coś po swojemu, ukłoniła się i zniknęła, włączając dziwaczną, ale kojącą muzykę.

Poczułam spokój i ciepło, chyba nawet się zdrzemnęłam, bo nagle poczułam całkiem inny dotyk. Zimne, pazurzaste paluchy ugniatały mi ramiona. Wzdrygnęłam się i wrzasnęłam:

– Czego?!

Pulchny brunet o urodzie księgowego mafii uśmiechnął się spod cienkiego wąsika.

– Widzę, że muszę jeszcze poćwiczyć sztukę masażu – zamruczał zmysłowo, a ja poczułam mdłości.

– Widzę, że powinieneś spierdalać w podskokach! – odparłam, zawijając się w prześcieradło.

– Musisz popracować nad komunikacją! – sarknął, maczając długie, białe palce w miseczce wypełnionej zielonkawym błotkiem. – Niby świat nie za wiele się po tobie spodziewa, ale jednak pracujesz w usługach…

Pierwsza przyszła mi do głowy szybka riposta wujka Staszka, ale zaraz zreflektowałam się i wyciągnęłam na gębę uśmiech. Ten najwredniejszy.

– Czemu, człowieku, zakłócasz mi bezcenne chwile luksusowego odpoczynku?

Wyciągnął palce z miski i składając usta w pedalskie ciup, przez chwilę z zadowoleniem oglądał własne czerwone pazury.

– Jesteś strasznie chamska, wiesz?! – zaczął.

Jak zawsze w takich sytuacjach poczułam równocześnie strach, że to jakiś psychol, który chce mnie poćwiartować, i gniew, a wraz z nim chęć na bitkę.

– A torebka z gazem tak daleko – szepnął cicho.

Jebnę mu! – pomyślałam. Miękki, nieduży, nawet bez gazu dam radę!

– Nie sądzę – odparł, jakby słyszał moje myśli. – A fuj! – dodał szybko.

– No, dobra jesteś chrzanionym jasnowidzem. Mam bić brawo?!

– Masz mnie nie bić! – zachichotał jak hiena.

Chwilę milczeliśmy, aż nagle dodał:

– Przestań już z tą odrazą. Ty też nie jesteś dziewczyną, którą chciałoby się przedstawić matce. Chociaż ja mojej akurat bym mógł.

Korciło mnie, żeby zapytać, kim jest jego matka, ale mina sytego kota świadczyła, że już o tym wiedział. Dlatego rzuciłam krótko:

– Gadaj, kim jesteś i czego chcesz?!

– Jestem twoim szefem i chcę spełnić twoje najskrytsze pragnienia.

Niewątpliwie empatyczny, ale jednak wariat – pomyślałam.

A on zrobił obrażoną minę.

Westchnęłam i spytałam ugodowo:

– Czemu jesteś moim szefem? Pracuję sama.

– Po pierwsze biegasz dla Słonia i wiedzą o tym wszyscy, nawet psiarnia – rzekł, chłonąc łakomie moją reakcję. – Po drugie jestem twoim sponsorem. No przestań wytrzeszczać oczy jak uwodzona dziewica. Sponsorem w marketingu sieciowym. Działasz dla mnie, a twoje sukcesy wzmacniają moją gałąź.

– Aaa, tak – szepnęłam, uśmiechając się i równocześnie ostrożnie przyciągając do siebie torebkę z gazem.

– A ta dalej swoje! – mruknął naburmuszony. Potem uniósł środkowy szpon, jakby chciał mi pokazać faka, a prześcieradło podskoczyło w górę.

Próbowałam się zakryć, a nieznajomy wskazał palcem tatuaż na moim udzie i zagadnął:

– Pamiętasz, skąd to masz?

Spojrzałam na głowę krzyczącego diabła na wewnętrznej stronie własnego uda.

– No, po imprezie się pojawił.

– Po jakiej?

– U Angela, tego rapera.

– No i wszystko jasne. Podpisałaś cyrograf własną krwią i zostałaś oznaczona.

– Aha! – sarknęłam.

– A teraz najlepsze. Jutro Słodki A. ci się oświadczy i zostaniesz szczęśliwą panią muzykową.

– Zadziwię cię, ale nie jestem zainteresowana.

– Czemu, przecież tamtej nocy miałaś najlepszy seks w życiu?!

– No, ale przecież nie z Angelem! On się zadaje z małolatami, którym może wmawiać, że muszą się jeszcze chwilę postarać.

– No, tak, o tym nie pomyślałem… – Nieznajomy w zamyśleniu pogładził wąsik. – Tak czy inaczej, przyjdź jutro do naszego słodkiego aniołka, a czeka cię miła niespodzianka.

– Pomyślę…

– Już pomyślałaś! Mów mi Anzelm.

– Kolejny A.?

– Tylko ja jestem bardziej wytrawny! – Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja poczułam, jakby ktoś szarpał mi trzewia.

– Kim ty jesteś?! – jęknęłam.

– No przecież już wiesz… – mruknął zadowolony.

 

&

Spotkanie w salonie masażu było tak dziwaczne, że wiedziałam, iż powinnam unikać Słodkiego A. przez kolejne dni, a może i lata. Jednak po pierwsze był mi winien kilkanaście tysi za towar, a po drugie byłam ciekawa, jaka to niespodzianka. No, dobra poza tym lubiłam ryzyko, a ostatnio mi go brakowało.

Zrobiłam sobie pastelowy makijaż, spryskałam się Goodnight Kiss, włożyłam garnitur od Armaniego i solidne glany. Szyk szykiem, ale wbrew temu, co się niektórym zdaje, wysokie szpilki nie przydają się w walce. Chyba, że przeciwnik zechce leżeć spokojnie…

Zapakowałam towar, tak jak lubił Angelo, w małe, srebrne pakieciki i ruszyłam do jego domu.

Już na ulicy słyszałam, że trwa impreza. Ogród był pełen piszczących, wymalowanych jak pandy nastolatek i nawalonych muzyków.

Kilku uniosło ręce w pozdrowieniu, odpowiedziałam, wyrzucając nad głowę zaciśniętą pięść.

– Nikola, dziewczyna niosąca uniesienie! – wybełkotał jakiś napuchnięty brzydal, zerkając łakomie na moją torbę i usiłując mnie objąć.

– Zapomnij! – mruknęłam i przesunęłam go na bok.

Przychodząc do domu Słodkiego A., nastawiałam się na ostrą napierdalankę, więc byłam na nią duchowo gotowa. Chętnie pociągnęłabym gościowi z grzywy, ale chciałam zachować idealny wygląd.

Z doświadczenia wiedziałam, że kiedy na parkiet wchodzi dziewczyna z otartymi kłykciami i zakrwawioną głową, napięcie rośnie. Wtedy nie ma już przestrzeni na dyplomację.

Wewnątrz głośno grała muzyka, w każdym pomieszczeniu inna, więc przechodząc z jednego do drugiego, można było zemdleć. Ludzie krzyczeli, chlali i kopulowali po kątach. Jakaś dwunastolatka, ubrana jedynie w majtki z hello kitty, dyskretnie rzygała w atłasowe zasłony.

– Gdzie Angelo? – spytałam gościa, który wyglądał jak ochroniarz.

– W studio, zajęty, ale jeśli jesteś Nikola, to na ciebie czeka.

Łaski kutas nie robi! – przemknęło mi przez myśl. – Nie dostał towaru od czterech dni, to pewnie, że czeka.

Przed studiem stało jeszcze dwóch ochroniarzy, przekomarzających się z żebrzącymi o wejście nastolatkami. Na mój widok wyprostowali się i służbiście kiwnęli głowami. Otworzyli drzwi i weszłam do studia, jak do królewskiego apartamentu.

To pomieszczenie zawsze robiło na mnie wrażenie. Dziesiątki mikrofonów, mikserów, boksów do nagrywania i szkła. Wyglądało to jak mała stacja kosmiczna i pewnie tyleż kosztowało.

Nie zaskoczył mnie widok Anzelma rozwalonego na kanapie z purpurowej skóry, za to zachowanie Angela prawie odebrało mi oddech.

Słodki A. przytulił mnie i zamknął w uścisku, szepcząc:

– Najdroższa, długo każesz na siebie czekać!

– Daj chociaż dychę, a dostaniesz to, za czym tak tęsknisz! – odparłam, usiłując się wyswobodzić.

On jednak ujął mnie za ramiona, posadził na fotelu i wyszeptał:

– Jak miło cię widzieć. Napijesz się kawki? Zaraz zrobię! – Po czym ucałował mnie w policzek, tak delikatnie, że nawet nie poczułam chęci, żeby go trzepnąć w papę i pobiegł do kuchni.

– Co to?! – spytałam zaszokowana.

– To jest właśnie całkiem nowy dzień twojego wspaniałego życia – mruknął Anzelm, wyciągając palcami plasterki limonki z drinka. Nabijał plasterek na czerwony pazur i obgryzał, a sok ściekał mu po brodzie. – I przestań być taka nieufna! Nie, nie nagrywamy odcinka reality, nie zwariowaliśmy, ani nie zamierzamy cię poćwiartować. To też ci przemknęło przez ten powalony łeb! Świruska!

Wzdrygnęłam się do moich myśli, ale też na widok jego palców. Miałam wrażenie, że grzebie w moich myślach pazurami, jak w jakimś budyniu. To było ohydne i przerażające.

Starałam się równocześnie nie myśleć i pozbierać to wszystko do kupy.

– Wyjaśnisz mi? – Poddałam się w końcu.

– Angelo pokochał cię i chce się z tobą żenić, najlepiej w tym miesiącu. To zresztą dobrze się składa, bo większość organów ma na wykończeniu. Według moich danych wątroba wytrzyma jeszcze pół roku, za to trzustka może strzelić nawet w tym miesiącu.

– Nie chcę być jego żoną! Brzydzę się nim… – szepnęłam.

– Pomyśl o zysku! – Anzelm uśmiechnął się, a widząc moją reakcję, spoważniał.

– A co potem? – spytałam ostrożnie.

– To już zależy od ciebie. Możesz sama zacząć nagrywać piosenki… A ty znowu o seksie! Możesz wykorzystać nowy rynek zbytu albo otworzyć jakiś biznes. Tylko pamiętaj, że pracujesz dla mnie. To musi być coś, co wiedzie liczne dusze do zatracenia. Liczę na awans…

Nic nie odpowiedziałam, on za to dodał:

– Mądra dziewczynka.

 

&

To było intensywne pół roku. Jako wdowa po słynnym raperze występowałam w programach śniadaniowych i wieczornych, udzielając wszelakich porad i wypowiadając się na rozmaite tematy. Ponoć byłam zadziorna i konkretna, a kamera mnie lubiła. Jedna z komercyjnych telewizji rozważała stworzenie ze mną programu „Rób, co chcesz, a potem płać rachunki”.

Trochę jeszcze dilowałam, ale w zasadzie jedynie dla przyjemności, bo kasy mi przecież nie brakowało.

Zwyczajnie lubiłam ten błysk w oczach klientów, dostęp do celebrytów i dławiący jak jaśmin zapach sławy. Jeszcze bardziej widok tych, którzy mieli wszystko, a już czuli, że świat rozpada się na kawałeczki. Uwielbiałam patrzeć, jak sława, wielbiciele, kasa i talent wisiały na włosku, a właściwie na sreberku, które osobiście dostarczałam.

Moje paczuszki odzierały ich z cienkiej pozłoty i pokazywały światu jacy byli brzydcy i mali.

Udzielałam pozornie celnych rad, zdradzałam sekrety, napuszczałam paparazzich. Mieszałam w gwiazdorskim bagienku, aż strzelało bąbelkami jak najlepszy szampan. No i wprowadziłam w wielki świat kilku doradców inwestycyjnych, takich z fantazją, ale bez wyobraźni.

Za każdym razem, kiedy czytałam w kolorowej prasie wyzwania o wiecznej miłości, wyciągałam z szuflady koronkowe majtki. Bardzo ważna była dla mnie miłość, kochałam władzę i mieć rację.

Anzelm zjawił się jak zawsze niezapowiedziany. Przyniósł pomarańczową azalię, świeże ostrygi i jakiegoś włoskiego sikacza. Kwiatek dałam Seri, która teraz masowała jedynie moje plecy i zaprosiłam go do środka.

 Ubrani w jedwab, usiedliśmy na tarasie. Jednak tym razem nie spytał, co porabiam. Milczał, co mnie zaniepokoiło.

– Nie bądź wulgarna! – zaczął.

– To przestań mnie skanować i powiedz wreszcie, o co chodzi!

– Mam dla ciebie kolejnego zakochańca… to prawdziwy amerykański gwiazdor. No, jak to, po co?! – odparł, chociaż nie zapytałam głośno. – Będziesz robić to samo, tylko na amerykańską skalę.

– Chyba nie muszę nic mówić. Wiem, że czytasz moje myśli, więc sam sobie odpowiedz. – Wydęłam nowe, botoksowe wargi, przez które ta mała, tajska małpa nazywała mnie meduzą.

– Czego za to chcę…? – udał, że się zastanawia. Pogładził złotym szponem czarną bródkę i zaproponował: – Oskarżysz o molestowanie Sztamę.

– Kogo?! – wytrzeszczyłam oczy.

– Nie pamiętasz?

– Pamiętam. To mój nauczyciel z podstawówki. Całkiem normalny. Pomógł mi… – przerwałam w porę. Nie chciałam o tym mówić, a nawet myśleć.

– Wchodzimy na wyższy level. Tym razem potrzebuję złapać kogoś dobrego, a ty musisz nauczyć się deptać ludzi, o których myślisz dobrze. Win, win! – dodał i wyszczerzył zęby.

Wytrzymałam ten uśmiech, wbijając palce stóp w marmurową posadzkę.

– Nie chcę!

– To nie jest western, żebyś w głębi duszy była szlachetna – fuknął jak wściekły kot. – Zło musi rozkwitnąć!

– A jak nie?

– To stracisz wszystko, co masz! Popatrz! – Pokazał mi telefon. Na ekranie migały moje zdjęcia w kajdankach i na sali sądowej. Widziałam nagłówki w gazetach i zrobiło mi się zimno. – Pamiętaj, że władam kluczami do piekła! – szepnął, jakby mi coś obiecywał.

Nalałam sobie kieliszek wina i wypiłam spory łyk. Bąbelki załaskotały w język, a zapach alkoholu dławił. Mimo to piłam dalej.

– W sumie nigdy nie widziałem cię pijącej… – Anzelm poruszył się niespokojnie. Wiedziałam, że we mnie czyta i że go zdezorientowałam.

– Nie chcę obcinać Sztamy, to dobry człowiek! – powiedziałam twardo.

– Wolę upadłe anioły!

– Nie obetnę go!

– To spadniesz z nieba wprost do piekła! – warknął. – Podpiszę kontrakt z nową dziewczyną. Sama wiesz, że świeże mięso sprzedaje się lepiej!

Dopiłam wino, oparłam się wygodnie w fotelu i przywołałam wspomnienie. To, które spychałam w niepamięć od wielu lat. To, o którym już prawie nie pamiętałam.

Przymknęłam oczy, odprężyłam się i puściłam Anzelmowi film.

Miałam siedem, może osiem lat. Spałam w łóżku z bratem. 

W nocy obudziło mnie dziwaczne grzechotanie klucza o zamek. Ktoś nie mógł sobie trafić… Szarpnęłam Alana bez słowa i schowaliśmy się pod łóżko.

Drzwi otworzyły się z hukiem. Usłyszałam ciężkie kroki, a potem jakiś łoskot. Miałam nadzieję, że ojciec pójdzie spać, albo że rozwali sobie głowę i umrze, ale szybko przekonałam się, że moje marzenia niestety znowu się nie spełniły. Nie wiem, czy to była matka, czy Ilona, obie dziwacznie piszczały, kiedy je tłukł. To było głupie, bo ten dźwięk jeszcze bardziej go rozwścieczał i bił dłużej i mocniej. Łomot i piski, łomot i piski. Takie cichutkie, jakby najważniejsze było nieprzeszkadzanie sąsiadom. 

Chciałam usnąć. Zacisnęłam z całych sił powieki, pragnąć uciec w sen i doczekać do rana.

Po chwili nastała cisza. Zapadłam w płytki sen. Wydawało się, że tym razem wszystko skończy się dobrze. Aż nagle poczułam, jak ręce zaciskają się na kostkach moich nóg.

– Nie! – wrzasnęłam.

– Mam cię, małe ścierwo!

Jednym szarpnięciem wyciągnął mnie spod łóżka.

Spojrzałam na Anzelma. Był blady na gębie i nerwowo obgryzał długi szpon.

– Widziałeś piekło?! – spytałam.

Diabeł zaiskrzył czerwonymi iskierkami i rozpłynął się w powietrzu. Został po nim tylko dym i smród siarki.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

:D neun und neun zu luft balons…

Czołg może wpaść w poślizg na zwłokach, na asfalcie

Chyba nie rozumiem, nawet po przeczytaniu tekstu piosenki.

Przebojowa Alfa Omega po niemiecku?;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Uuu, mocne. Zostanie w głowie na dłużej, czuję to. Rzeczywiście bohaterowie niesympatyczni, ale podoba mi się zabieg narracji ze strony bohaterki, gdzie wplatasz jej ohydne, wulgarne myśli – staje się to autentyczne. Gratuluję opowiadania, szkoda, że nie mogę klikać.

Powodzenia w konkursie, pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Cieszę się, że zrobiłam wrażenie drogi Gilu;)

Nie martw się niemożnością klikania, przyjdzie z czasem, bo widzę, że czytasz i komentujesz.

Sama kiedyś nie mogłam się doczekać;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Chyba nie do końca zrozumiałem zakończenie. Może jestem trochę tępy. Diabeł był pod takim wrażeniem dzieciństwa bohaterki, że rozpłynął się i dał jej spokój?

 

Po za tą jedną uwagą, jest do dobry tekst, który czytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Bohaterowie nie są sympatyczni, ale nie muszą być.

 

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Diabeł zobaczył, że ona nie musi bać się piekła.

Był zaskoczony, bo bohaterka o tym nie myślała. Wyparła te wspomnienia, więc Anzelm ich nie zeskanował.

Cieszę się, że Ci się podobało.

Zresztą widzę pewne podobieństwa w naszych opowiadaniach, bohaterki są egoistyczne i nie wahają się czynić zła. Tylko u mnie jest happyend. No i Nikola się tak mocno nie maluje;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

No i Nikola się tak mocno nie maluje;)

Ale jest meduzą! laugh

You cannot petition the Lord with prayer!

Dobrze, że nie Gorgoną;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cześć, Ambush!

 

Zastanawiam się, czy nie popełniłem błędu nastawienia się na coś innego. Zobaczyłem, kto jest autorką, w tekście występuje cyniczna bohaterka, trochę groteskowy wysłannik piekła, który składa zwyczajową ofertę nie do odrzucenia i wszystko idzie dość lekko (z małym, dwunastoletnim “zgrzytem”), żeby na koniec skręcić w ciężkie tony.

Czy gdybyś publikowała jako anonim, podszedłbym do tego inaczej, bez nastawienia na lżejszy, zabarwiony humorem tekst? Być może. Stąd trudno mi opowiadanie obiektywnie ocenić. 

Samo to “większe zło” opisane z wyczuciem, bez epatowania tanimi emocjami i obrzydliwościami.

Napisane solidnie – dobry konkursowy tekst, choć można dyskutować, czy Zły byłby końcówką taki zaskoczony. Może faktycznie ten od wielkich biznesów nie interesował się takimi sprawami?

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Witaj Krokusie.

Nie chodziło mi o to, że szatan nie widział takich rzeczy. Jednak “piekło dzieciństwa” sprawiło, że bohaterka była trudna do zastraszenia.

Trochę w opozycji do Mężczyźni wolą alternatywki, które zresztą polecam, moja bohaterka potrafi postawić granice.

Ostatnio poza wesołkowatymi tekstami zdarza mi się pisać cięższe.

Jak już się pokaże “Na krawędzi pojmowania”, to sami zobaczycie jak ciężkie;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cześć Ambusz!

Opisujesz bardzo plastycznie, bardzo barwnie i bardzo z wyczuciem obrzydliwy świat. Czy z happy endem? Wydaje mi się, że zakończenie przynosi ulgę tylko na chwilę, bo bohaterka owszem sprawia, że diabeł znika, ale sama dalej zostaje w swoim piekle.

Klikam i pozdrawiam. Powodzenia w konkursie!

 

Mocne. Ta niesympatyczna bohaterka okazała się nie tak zła, a jej paskudne zachowanie miało swoje źródło. Gdyby nie ta dwunastolatka i wspomnienie dzieciństwa, opowiadanie można by uznać za bardzo zabawne.

Pozdrawiam!

@chalbarczyk. Fakt. Chwilowy sukces bohaterki raczej nie prowadzi jej na zielone pastwiska. Zresztą jak Anzelm się otrząśnie, może zrealizuje swoje groźby. Cieszę się, że udało mi się obrzydzić;)

@AP Cieszę się, że wyszło jak sobie zaplanowałam. No i cieszę się, że mocne.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

heart Mocne, przejmujące, znakomity język, stylizowany na ten z ulicy, brawa! yes

Klik, pozdrawiam i także dziękuję. :) Powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Cześć

Jest kilka literówek, ale zapewne ktoś zwrócił na to uwagę. Opowiadanie napisane bardzo dobrze pod względem warsztatu. Nie powiedziałbym, że bohaterowie są niesympatyczni. Zarysowałaś bardzo udanie charaktery postaci, co w tej objętości tekstu jest kwestią niełatwą. Nie ma tutaj zbytniego akapitu: tzn. nie dobijasz tekstu na siłę, wszystko jest konkretne i w temacie, co mi się podoba. Chociaż wątek fantastyczny mogłaś rozwinąć bardziej – dla mnie jest go trochę za mało. Poza tym spoko. Klik. Pozdrawiam.

Właśnie przeczytałam Twoje opowiadanie, na dobry początek dnia. Przyznam, że robi piorunujące wrażenia i jest napisane z konkretnym diabelskim pazurem. Lubię taki klimat pachnący siarką i anzelmowską uprzejmość smileysmileysmiley

 

Pozdrawiam serdecznieheart i klik 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Właśnie przeczytałam Twoje opowiadanie, na dobry początek dnia. Przyznam, że robi piorunujące wrażenia i jest napisane z konkretnym diabelskim pazurem. Lubię taki klimat pachnący siarką i anzelmowską uprzejmość smileysmileysmiley

 

Pozdrawiam serdecznieheart i klik 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Ave, Ambush!

 

Nie kłamałaś w przedmowie, bohaterka rzeczywiście niesympatyczna. A do tego trochę z jajami, ale jednak odpowiednio elastyczna moralnie. 

 

Historia ciekawa, nieźle poprowadzona i do tego mocna. Na marginesie, Anzelm jest chyba niedalekim kuzynem “mojego” Mefistofelesa, skoro bezmiar ludzkiego okrucieństwa potrafi obu wprawić w osłupienie ;] Pod tym względem skręciłaś na koniec w podobne klimaty – prawdziwe piekło to jest na ziemi.

 

Osobny ukłon za język opowiadania. Jest brutalnie, wulgarnie, ale przy tym bardzo obrazowo, więc z łatwością mogłem sobie zwizualizować w głowie świat przedstawiony.

 

Dobijam do biblioteki i życzę powodzenia w konkursie!

 

 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Zresztą widzę pewne podobieństwa w naszych opowiadaniach, bohaterki są egoistyczne i nie wahają się czynić zła.

 

A no są pewne paralele. U Cezarego_Cezarego zresztą też jest combo diabeł + bohaterka ze złymi skłonnościami. Ciekawe.

 

Trzeba będzie dla równowagi następnym razem złola płci męskiej opracować.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

@bruce No miło mi, że się czytało i Jeszcze raz dzięki za łapankę. U mnie zawsze coś zostanie…

@Hasket Heh, to nie wyszło. Dla mnie Nikola jest odrażająca. Oczywiście już wiemy czemu, ale to nie zmienia faktu, że jest zła.

@GOCHAW Super, że diabelski szpon był Twoją poranną kawą. Poza zapachem siarki jest tam wspomniane Goodnight Kiss, nie wiem jak pachnie, ale cenę ma jak dla dilerów;)

@cezary_cezary Co do Anzelma, to chodziło mi nie o to, że diabeł okazał się dobry. On jednak również nie jest dziewczyną z westernu;) Chodziło o to, że nie znał tego epizodu z życia Nikoli i zrozumiał, że trudno ją będzie zastraszyć, po tym co przeżyła.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Dzięki także. :) Ja moje teksty czytać mogę nawet setki razy, a i tak zawsze coś przeoczę. Nie sposób zauważyć wszystkiego, niestety. Powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Co do Anzelma, to chodziło mi nie o to, że diabeł okazał się dobry. On jednak również nie jest dziewczyną z westernu;) Chodziło o to, że nie znał tego epizodu z życia Nikoli i zrozumiał, że trudno ją będzie zastraszyć, po tym co przeżyła.

Tak też zrozumiałem przekaz ;) Nie trzeba być od razu (fuj) dobrym, żeby zaskoczyło nas większe zło xD

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

No, faktycznie, bohaterowie nie są mili ani przytulaśni.

Zakończenie mnie należycie zaskoczyło. Opko z pazurem vel szponem, można rzec.

Babska logika rządzi!

Dziękuję Finklo i pozdrawiam zadziornie ;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Ciekawe zakończenie, chociaż trochę ryzykowne. Bardziej widziałbym diabła, który wykorzystuje traumy do czynienia zła, niż się ich obawia. Bo przecież traumy zazwyczaj nie wzmacniają ludzi, tylko ich wypaczają. Poza tym małym zastrzeżeniem, świetnie opowiadanie, dobrze napisane i gdybym mógł w konkursie głosować, to chyba zagłosowałbym na to.

Może nie udało mi się tego dostatecznie pokazać, ale Anzelm miał wrażenie, że ma w ręce wszystkie asy. Skanował myśli dziewczyny, więc czuł się pewnie. Ona o tym nie myślała, a jak pomyślała, to go zaskoczyła.

Niemniej cieszę się, że się podobało;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Witam szacowne Jury.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Ojej Ambush nie byłam przygotowana na takie zakończenie. Totalnie nie moja bajka.

Mocne, a zakończenie zaskakujące. Powodzenia w konkursie, Łowuszko. Mnie już złowiłaś. :)

@Nova, taki los nas twórców, że piszemy, a nie wszystkich uda się zachwycić.

@Koala75 Miło mi, że wpadłeś w moją pułapkę. 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cześć, Ambush,

 

Fajne, zabawne i trochę moralizatorskie. Widzę tu sporo wspólnego z moimi skromnymi wypocinami, wrzuconymi na ten konkurs;) Wulgaryzmy w ogóle mi nie przeszkadzały, bo w tym przypadku są uzasadnione. Chyba też miałaś mało czasu na pisanie, bo pojawia się ten nagły przeskok w czasie, gdy nasza (nie)skromna dilerka staję się nagle już pełnoprawną celebrytką. Natomiast przyznać muszę, że końcówka trochę mnie zaskoczyła. Nie wiem czy bardziej na plus czy na minus, ale na pewno zaskoczyła:)

Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

Witaj JPolsky, ciesze się, że wpadłeś. Fakt diabeł kojarzy nam się z grzechem i karą. Takie kalki. 

Co do zakończenia, to Twój brak zdecydowania niepokoi mnie nieco. Wolałabym wiedzieć, czy dobrze, czy źle ;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Ambush, pokazałaś kawałek półświatka, o którym wiem, że istnieje, ale miałam szczęście nigdy nie widzieć go z bliska i domyślam się, że Ty także, a jednak „Piekło-niebo” czyta się, jakbyś miała szeroki dostęp do opisanych sytuacji, doświadczeń i przeżyć bohaterki. Finał mocno zaskoczył.

 

mruk­nął An­zelm, wy­ja­da­jąc pal­ca­mi pla­ster­ki li­mon­ki z drin­ka. → Czy na pewno wyjadał limonki palcami? A może miało być: …mruk­nął An­zelm, wyciągając pal­ca­mi pla­ster­ki li­mon­ki z drin­ka.

 

aż strze­la­ło bą­bel­ka­mi jak naj­lep­szy, fran­cu­ski szam­pan. → Zbędne dookreślenie – szampan jest wyłącznie francuski.

 

wy­cią­ga­łam z szu­fla­dy ko­ro­no­we majt­ki. → Literówka.

 

jakby naj­waż­niej­sze było nie prze­szka­dza­nie są­sia­dom. → …jakby naj­waż­niej­sze było nieprze­szka­dza­nie są­sia­dom

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cieszę się regulatorzy, że udało mi się Ciebie zaskoczyć.

Fakt, nie dilowałam i nie byłam celebrytką, ale wszystko można sobie wyobrazić.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Bardzo proszę, Ambush. Lubię, kiedy fajne opowiadanie kończy się zaskoczeniem. :)

 

Fakt, nie dilowałam i nie byłam celebrytką, ale wszystko można sobie wyobrazić.

Wszystko przed Tobą… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To stanowczo wybieram bramkę numer dwa. 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

I niech Ci się dobrze wiedzie. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka