
Od dłuższego czasu za każdym razem gdy zamykam oczy, widzę niewyraźną twarz nieznajomej kobiety odbitą na wewnętrznej stronie moich powiek. Przypomina trochę powidok, który powstaje kiedy za długo patrzę w słońce lub wchodzę do ciemnej sieni ze słonecznego podwórza. Czasem się uśmiecha, czasem płacze, ale tak czy inaczej, zawsze jest na swoim miejscu.
Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy pojawiła się po raz pierwszy. Na początku, obraz był rozmyty i nie do końca wiedziałem, co ma właściwie przedstawiać. Ot, jakieś kształty. Zauważywszy jednak parę oczu, przeląkłem się niesamowicie i postanowiłem nie zamykać oczu tak długo, jak to możliwe. Niestety, szybko musiałem się poddać: ojciec się zdenerwował i na mnie nakrzyczał. Mówił coś o tym, że zrobię sobie krzywdę, i żebym przestał wydziwiać.
Mimo wszystko udało mi się przywyknąć do widoku tej twarzy i jej obecność jakoś szczególnie mi już nie przeszkadza. Irytuje mnie tylko to, że chce mi coś przekazać zawsze, kiedy próbuję zasnąć. Porusza bezdźwięcznie wargami, a ja zaciskam mocno powieki i staram się ją ignorować. Chyba jej się to nie podoba, bo zaczyna się wtedy krzywić i marszczyć brwi. Najbardziej jednak nie lubi, kiedy bardzo szybko i długo mrugam. Robi taką zabawną, naburmuszoną minę i przestaje „mówić”, dopóki się nie uspokoi.
Szczerze mówiąc, mógłbym ją nawet uznać za ładną, gdyby nie okoliczności, w których ją widuję. Nie jak modelka, czy pani z telewizji (jakbym ją minął na ulicy, raczej bym się za nią nie obejrzał), ale tak czy inaczej: brzydka nie jest. Ma wielkie oczy i długie proste włosy, nie wiem tylko, w jakim kolorze. Choć wygląda dość zwyczajnie, jestem całkowicie pewien, że nigdy wcześniej jej nie widziałem. Dumałem nad tym dłuższy czas, ale nieważne jak na to spojrzeć, nie jest stąd, a wszyscy przyjezdni w wiosce, których dotychczas spotkałem to byli mężczyźni.
Staram się nie myśleć o tym, że może być złym duchem, kosmitą, czy czymś innym w tym guście, bo zaczynam się bać i tym bardziej nie mogę zasnąć. Pocieszam się tym, że duchy się raczej nie starzeją, a ona na przestrzeni lat zdecydowanie wydoroślała. Nie wiem też, jak się nazywa. Może to właśnie próbuje mi tak uparcie powiedzieć? Trochę mi głupio, że ją ignoruję, ale nie prosiłem się o takie towarzystwo. Miałem nadzieję, że jeśli nie będę zwracać na nią uwagi, to sama w końcu sobie pójdzie… Wydaje mi się, że ona mnie ani nie widzi, ani nie słyszy, tylko wie kiedy otwieram i zamykam oczy. Przynajmniej za bardzo mi nie mąci w życiu, mogło być przecież zdecydowanie gorzej.
Nikomu o niej nie mówiłem, bo jak niby ktoś miałby mi pomóc? Wątpię, żeby to był typowy problem okresu dojrzewania. Trudno mi sobie wyobrazić, jak w ogóle poruszyć ten temat tak, żebym nie dostał lania. To chyba jedna z tych tajemnic, którą się bierze ze sobą do grobu.
Historia naprawdę mnie zaintrygowała. Oprócz głównego wątku jest kilka ukrytych: przemoc domowa, i dlaczego do wioski przyjeżdżają tylko mężczyźni? Miałem poczucie, jakbym dotknął świata, który może być dla nas jeszcze dziwniejszy niż twarz pojawiająca się na powiece. Dziecko, które się w nim urodziło, nie ma jednak o tym pojęcia.
W kilku miejscach drażniła mnie interpunkcja. Kilka innych drobiazgów stylistycznych poniżej:
twarz nieznajomej kobiety odbitą po wewnętrznej stronie moich powiek
Moim zdaniem raczej odbitą od czegoś (od wewnętrznej strony powiek).
Irytuje mnie tylko, kiedy próbuję zasnąć i mam wrażenie, że chce mi coś przekazać.
Nie brzmi zgrabnie, jakby narratora irytowało to, że próbuje zasnąć. Irytuje go to, że ona chce coś przekazać właśnie wtedy, kiedy on próbuje zasnąć.
Szczerze mówiąc, byłaby nawet ładna, gdyby nie okoliczności, w których ją widuję.
To również dziwnie zabrzmiało. Zamierzony sens zdania to zapewne “mógłbym ją uznać za ładną, gdyby nie okoliczności, w których ją widuję”
@marzan Bardzo dziękuję za komentarz! Dopiero założyłam konto (wcześniej tylko czytałam) i nie jestem pewna, czy tak się tutaj odpowiada na komentarze haha :)
Bardzo trafne uwagi, zaraz się zabiorę za poprawki :) Wydaje mi się jednak, że w tym kontekście lepiej brzmi “odbite na”, choć ręki sobie uciąć nie dam… W podobnym znaczeniu, co “nadruk odbity na tkaninie”.
Cześć,
Bardzo fajny pomysł na szorta. Choć na pozór nic złego się w nim nie dzieje, to jednak ma w sobie coś niepokojącego, a nawet przerażającego.
Gratulacje,
rr
@Robert Raks Bardzo mi miło :)! Taki efekt chciałam osiągnąć. Dziękuję!
Moim zdaniem odbite od – jeśli jest to odbicie od lustrzanej powierzchni, odbite na – jeśli jest to efekt podobny do druku na tkaninie – tak, jak napisałaś.
Tak, tutaj się odpowiada na komentarze! Witam i zachęcam do dalszych publikacji. Byłaś na wątku powitalnym w Hydepark-u?
RR ma rację, niepokój jest wyczuwalny, ale również zachęca do uważnego czytania. Zaniepokojony czytelnik szuka odpowiedzi, żeby się uspokoić ;)
@marzan Umknął mi wcześniej! Dziękuję, rozejrzałam się bardziej :)
Bardzo lubię taki niepokojący klimat! Trochę się zastanawiałam, czy to opowiadanie nadaje się do opublikowania tutaj (miałam lekkie wątpliwości, czy się liczy jako fantastyka, bo na upartego można powiedzieć, że narrator np. cierpi po prostu na jakieś schorzenie), ale wydaje mi się, że tak :)
„Można powiedzieć, że narrator cierpi po prostu na jakieś schorzenie” – i właśnie to, że da się tak to odczytywać, jest dodatkowym atutem tego opowiadania. Między innymi przez to jest ono niepokojące. Jak dla mnie to fantastyka.
Moje uszanowanie,
Jestem zdania, że dobrą literaturę grozy charakteryzuje wchodzenie elementów owej grozy w jak największą ilość warstw, również tych nieoczywistych. Strach winien czaić się i w piwnicy, i w dziwnym zachowaniu guwernantki, i w dzienniku zmarłego dziadka, jak i również pod powierzchnią zamkniętych powiek. Toteż zawsze uważałem M.R. Jamesa za króla tego gatunku, znosząc cierpliwie w środowiskach wszechobecny kult i peany na cześć Lovecrafta, którego lubiłem już raczej tylko połowicznie. Twój szort przypomina mi prozę tego pierwszego pod względem fabularnym, zaś narracje poprowadziłaś bardzo pododobnie, jak Lovecraft w krótkim opowiadaniu “Wyrzutek”, które ongiś zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Skojarzenia te bardzo dobrze o Twoim tekście świadczą, gdyż James był, według mnie, geniuszem jeśli chodzi o pomysły i budowanie napięcia, zaś miłośnikowi macek i polipów z Nowej Anglii szła lepiej sama akcja i wypowiedzi bohaterów, również te skierowane do nas, czytelników.
“Powidok”, mimo, że krótki, zrobił na mnie duże wrażenie. Oczywiście, powiem, jak to mam w zwyczaju “dobre, dobre, ale za mało, trzeba rozwinąć!”, to jednak zrobię to dzisiaj bez przekonania. Bo, czy rzeczywiście trzeba tu czegoś więcej? A może wszystko, co trzeba, tutaj jest? Pozostawiam te kwestie innym. Ode mnie leci sześć gwiazdek.
Kwestia wizji.
Cześć ;)
Bardzo dobry tekst, świetnie napisany z ciekawym pomysłem!
Aż chciałoby się to przeczytać w dłuższej wersji. Miałem nadzieję, że na końcu coś się wyjaśni, lub bohater nakieruje czytelnika w kierunku rozwiązania zagadki, ale… Mimo wszystko shorta oceniam jak najbardziej pozytywnie!
Pozdrawiam! ;)
Witaj. :)
Gratuluję Ci debiutu i to już w dniu rejestracji. :)
W dziale Publicystyka znajdziesz pomocne Poradniki, w tym – językowe, a także – dla Nowicjuszy autorstwa Drakainy. ;) W HP mamy dodatkowo specjalne wątki do pomocy językowej, merytorycznej oraz – zapisu dialogów. :)
Szort jest w moim odczuciu zapisem skondensowanego streszczenia znakomitego horroru, opartego na niezwykle oryginalnym pomyśle. Tu się może jeszcze tyle zadziać! :) Dlatego zachęcam gorąco do jego rozwinięcia. :)
Czasem w oko wpadły mi powtórzenia i drobne kwestie interpunkcyjne. :)
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;)
Pecunia non olet
Cześć, ula5000
Gratuluję udanego debiutu. Ciekawy szort, trochę, jak zapowiedź do czegoś dłuższego. Chciałbym się dowiedzieć, co będzie dalej. Spodobał mi się zwrot: przeląkłem się niesamowicie, ponieważ brzmi, jak całkiem dobrze mi znany regionalizm. Taka obca twarz w powidoku, może być jednocześnie przerażająca i fascynująca. Bohater mógłby sobie czasami z nią pogadać i już jest bazą do czegoś dłuższego. Podobało mi się.
Pozdrawiam
Cześć!
Ogólna idea trochę przypomina mi film ,,Smile”, gdzie ludzie też widzieli różne dziwne rzeczy, a finał był, hm, krwawy. Szkoda, że nie rozwinęłaś pomysłu, bo opis przypadku plus same pytania i żadnych odpowiedzi to jednak trochę za mało. :(
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Od dłuższego czasu za każdym razem gdy zamykam oczy, widzę niewyraźną twarz nieznajomej kobiety odbitą na wewnętrznej stronie moich powiek.
Hmmm… Na pewno brakuje przecinka przed "gdy".
Przypomina trochę powidok, który powstaje kiedy za długo patrzę w słońce lub wchodzę do ciemnej sieni ze słonecznego podwórza.
Przypomina trochę powidok, który powstaje, kiedy za długo patrzę w słońce lub wchodzę do ciemnej sieni ze słonecznego podwórza.
Czasem się uśmiecha, czasem płacze, ale tak czy inaczej, zawsze jest na swoim miejscu.
Rym, ale wtrącenie trzeba wydzielić: Czasem się uśmiecha, czasem płacze, ale, tak czy inaczej, zawsze jest na swoim miejscu.
Na początku, obraz był rozmyty
A tu bez przecinka. Ciekawe, że bohater od razu zakłada ikoniczność tego, co widzi (prawda, że ludzie widzą twarze wszędzie, ale jednak) – nie rozważa np. możliwości, że powinien iść do okulisty :)
Zauważywszy jednak parę oczu, przeląkłem się niesamowicie i postanowiłem nie zamykać oczu tak długo, jak to możliwe.
Powtórzenie i trochę wytrącający z rytmu archaizm. Właściwie czego on się przestraszył?
jej obecność jakoś szczególnie mi już nie przeszkadza
Troszkę to brzmi jak zapisana "na żywca" historia zasłyszana w, no, szkole (bo nie w barze, skoro narrator wyraźnie jest dzieckiem – świadczy o tym interakcja z ojcem).
staram się ją ignorować
Anglicyzm. Staram się jej nie widzieć; albo: nie zwracać na nią uwagi.
przestaje „mówić”, dopóki się nie uspokoi
? Jest zdenerwowana, czy naburmuszona?
gdyby nie okoliczności, w których ją widuję
Hmmm… czy dzieci tak mówią?
czy pani z telewizji
Bo tak mówią. To ile lat ma narrator?
Dumałem nad tym dłuższy czas
Przez dłuższy czas, ale to "dumanie" coś archaiczne, niedziecinne – chociaż nie wiemy, kiedy to się dzieje, więc może?
nieważne jak na to spojrzeć, nie jest stąd
Tu dałabym przecinek: nieważne, jak na to spojrzeć, nie jest stąd.
a wszyscy przyjezdni w wiosce, których dotychczas spotkałem to byli mężczyźni
A wszyscy przyjezdni w wiosce, których dotychczas spotkałem, to byli mężczyźni. Hmmm. Ciekawe…
czy czymś
Troszkę czkawka.
ona na przestrzeni lat zdecydowanie wydoroślała
A skąd on to wie? Ile lat minęło?
Trochę mi głupio, że ją ignoruję
Anglicyzm, p. wyżej.
Wydaje mi się, że ona mnie ani nie widzi, ani nie słyszy, tylko wie kiedy otwieram i zamykam oczy.
Wie, kiedy. Hmmm. Ale o jego istnieniu wie…
Przynajmniej za bardzo mi nie mąci w życiu, mogło być przecież zdecydowanie gorzej.
Czy dzieci tak myślą?
Trudno mi sobie wyobrazić, jak w ogóle poruszyć ten temat tak, żebym nie dostał lania.
Rymuje się z poprzednim zdaniem. Sugeruje też rzeczy dość przerażające (i wcale nie powszechne – tylko stereotypowe) w sytuacji bohatera.
To chyba jedna z tych tajemnic, którą się bierze
To chyba jedna z tych tajemnic, które się bierze. Mowa o zbiorze tych tajemnic, które, a nie o jednej tajemnicy, którą.
Mmm, i już? Co było dalej? Przecież to dopiero początek?
Oprócz głównego wątku jest kilka ukrytych: przemoc domowa, i dlaczego do wioski przyjeżdżają tylko mężczyźni? Miałem poczucie, jakbym dotknął świata, który może być dla nas jeszcze dziwniejszy niż twarz pojawiająca się na powiece. Dziecko, które się w nim urodziło, nie ma jednak o tym pojęcia.
Otóż to właśnie. Tu się dzieją dziwne rzeczy, a myśmy zobaczyli tylko przebłysk.
Moim zdaniem raczej odbitą od czegoś (od wewnętrznej strony powiek).
Obraz może być odbity na czymś (choć teraz już chyba tylko na koszulkach), ale czy to jest tutaj właściwe sformułowanie… nie wiem, bo w ogóle za mało o tym świecie wiem.
Trochę się zastanawiałam, czy to opowiadanie nadaje się do opublikowania tutaj (miałam lekkie wątpliwości, czy się liczy jako fantastyka, bo na upartego można powiedzieć, że narrator np. cierpi po prostu na jakieś schorzenie), ale wydaje mi się, że tak :)
Liczy się, liczy :) Choćby dlatego, że takich schorzeń raczej nie ma :) poza tym spokojnie można tekst opatrzyć nalepką "horror" bo jest… niepokojący…
Bo, czy rzeczywiście trzeba tu czegoś więcej? A może wszystko, co trzeba, tutaj jest?
A może…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć wszystkim! Przede wszystkim dziękuję za naprawdę miłe przyjęcie :). Szczerze mówiąc, bardzo się stresowałam przed wrzuceniem jakiegokolwiek opowiadania do internetu (wcześniej pokazywałam je tylko najbliższym przyjaciołom), ale chyba niepotrzebnie! Jestem wdzięczna za to, że tyle osób poświęciło swój czas, żeby je przeczytać i jeszcze do tego skomentować!
@Bartkowski.robert Niesamowicie mi miło, że takie wrażenie wywołało na Tobie moje opowiadanie!! To jest ten typ komentarza, który ma się ochotę powiesić na lodówce lub na lustrze, żeby motywował do dalszej pracy. Osobiście strasznie lubię Shirley Jackson i (między innymi!) sposób, w który kreuje atmosferę wszechobecnego, subtelnego niepokoju, zwłaszcza w swoich krótszych formach. Jeśli kiedyś mi się uda być w tym w połowie tak dobra, jak ona, to uznam to za wielki sukces! Bardzo, bardzo dziękuję!
@Hesket Lubię regionalizmy! Pochodzę ze wschodniej Polski (woj. podlaskie, od paru lat mieszkam w Poznaniu) i przez większość życia miałam wrażenie, że wiele osób w moim otoczeniu ma jakąś dziwną niechęć do gwary, „zaciągania” i regionalizmów, moim zdaniem niepotrzebnie. Dla mnie się podobają :)
Co do kontynuacji: wiem, co bym mogła do „Powidoku” dodać i jakie napisać „rozwiązanie” tej całej historii, ale szczerze nadal nie jestem pewna, czy powinnam… Chciałam, żeby to był taki krótki urywek przemyśleń osoby, która przywykła do życia w naprawdę dziwnych warunkach i bezrefleksyjnie akceptuje rzeczy, które naturalnie powinny wywoływać jakieś pytania (np. dlaczego do wioski przyjeżdżają sami mężczyźni?). Poważnie się nad tym zastanowię! Bardzo mi miło, że chcielibyście przeczytać rozwinięcie tego pomysłu :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło i jeszcze raz dziękuję za komentarze!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
@Tarnina Dziękuję za tak szczegółowy i trafny komentarz! Zabiorę się do edycji, kiedy wrócę do domu :)
Co do specyficznych słów: próbowałam oddać sposób mówienia z regionu, z którego pochodzę (przelęknąć się, dumać to wyrazy dość powszechne w moich stronach, bardzo też lubię zwroty takie jak „dumał, dumał i nic nie wydumał”, które są zbitkiem rosyjskiego z polskim). Bohater miał być młodym nastolatkiem (13-14 lat), ale zdecydowanie bardziej dziecinnym, niż typowe współczesne dzieci w jego wieku. Fragment o tym, że twarz wydoroślała miał w zamyśle uświadomić czytelnikowi, że cała sytuacja trwa już niepokojąco długo, ale nie wiem, czy osiągnął właśnie taki efekt…
Dziękuję za wyłapanie anglicyzmów! Piszę dużo tekstów po angielsku, m.in. przez pracę, więc często do opowiadań wkrada mi się jakieś słówko lub dwa…
Coraz bardziej mam ochotę napisać więcej na temat rozpoczęty w „Powidoku” :). Dziękuję za poświęcony czas!
Co do specyficznych słów: próbowałam oddać sposób mówienia z regionu, z którego pochodzę (przelęknąć się, dumać to wyrazy dość powszechne w moich stronach, bardzo też lubię zwroty takie jak „dumał, dumał i nic nie wydumał
One są ładne – ale nie są stylistycznie neutralne, więc dociekliwy czytelnik będzie w nich szukał dodatkowego znaczenia (na przykład – mogą informować, że akcja toczy się w tym, a nie innym regionie).
Fragment o tym, że twarz wydoroślała miał w zamyśle uświadomić czytelnikowi, że cała sytuacja trwa już niepokojąco długo, ale nie wiem, czy osiągnął właśnie taki efekt…
Hmm, wskazuje na to, choć cokolwiek subtelnie… ale cały tekst jest raczej subtelny.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Bardzo mi miło @Tarnina!! Lubię subtelne teksty (właśnie np. to cenie w wielu opowiadaniach wyżej wspomnianej Shirley Jackson) i otwartość interpretacji, może nawet za bardzo haha! Cieszę się, że osiągnęłam zamierzony efekt :)
Otóż to, Tarnino. Zastanawiałem się, ponieważ u mnie na Podkarpaciu, stosuje się zwrot: zląkł się. Chociaż w wymowie brzmi bardziej, jako zląk.
ula5000, pisz, zachęcam. Chętnie wrócę
Pozdrawiam
ula5000
To jest ten typ komentarza, który ma się ochotę powiesić na lodówce lub na lustrze, żeby motywował do dalszej pracy.
Szalenie mi miło! Na lodówce wisieć nie musi, ale niech motywuje:D
Osobiście strasznie lubię Shirley Jackson i (między innymi!) sposób, w który kreuje atmosferę wszechobecnego, subtelnego niepokoju, zwłaszcza w swoich krótszych formach.
“Strasznie”, dobre słowo;) Oglądałem kiedyś, chyba w pierwszej liceum, jedynie netflixowski serial oparty na powieści “Nawiedzony dom na wzgórzu”, i pamiętam, że całkiem mi się spodobał, choć wątpliwości wzbudziły wtedy u mnie pewne kwestie logiczne. Co tego wszechobecnego niepokoju, to chyba jednak twórcom udało się go oddać bezbłędnie.
Chętnie przeczytam zatem i owy książkowy oryginał, skoro tak zachwalasz.
Pozdrawiam!
Kwestia wizji.
Zastanawiałem się, ponieważ u mnie na Podkarpaciu, stosuje się zwrot: zląkł się.
O, moja prababunia mawiała na piecyk “dachówka” :) I coś tam jeszcze jej zostało z zamierzchłej młodości, ale nie pamiętam (ups…). Czasami (często?) regionalizmy przechowują starsze formy, więc z punktu widzenia użytkownika języka literackiego są archaizmami – nie zawsze da się to odróżnić.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Bardzo udany szort. Podobało mi się.
Klik. Pozdrawiam!
O, moja prababunia mawiała na piecyk “dachówka” :)
Tarnino, a może “duchówka”?
Nie lubię i nie czytam horrorów, ale to Twój pierwszy tekst na NF, Autorko, i skomentowałaś mojego drabbla, więc zaryzykowałem. Nie zaliczyłbym tego do horrorów. Jest niepokojące, ale subtelnie. Napisane nieźle (Tarnina bywa bezlitosna, gdy delikwent zasłuży). Dobrze mi się czytało. Chętnie przeczytam rozwinięcie tej historii. Tło nakreśliłaś, imo, wystarczająco, ale brakuje możliwych konsekwencji posiadania przez narratora takiego powidoka i na przykład interakcji z nim. Pisz. :)
A wiesz, że może? Na chwasty mówiła “chabazie”, ale poza tym naprawdę nie pamiętam…
ETA: Um, Miś się dopisał tymczasem…
Tarnina bywa bezlitosna, gdy delikwent zasłuży
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Ja również przyłączam się do gratulacji. Udany debiut.
Grozy nie dostrzegłam, ale pomysł fajny i czytało się nieźle. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Intrygujący pomysł, a do tego bardzo plastyczny.
Chętnie dowiedziałabym się więcej o tym powidoku.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ja też bym nikomu nie powiedział :)
Pozdrawiam
Nie istnieje ani dobro, ani zło. Są tylko czyny i ich konsekwencje.