
Na Nowym Świecie w Warszawie jest sklep ze słodyczami. Jak się nazywa? Nie powiem. Po pierwsze, nie pamiętam, a po drugie, nie piszę tekstu reklamowego.
Znalezienie tego sklepu nie jest trudne. Uda się to nie tylko znawcom Warszawy. Jeśli wyruszasz ze Starego Miasta, to dotarcie na Nowy Świat jest dziecinnie proste.
Po trafieniu na Plac Zamkowy należy podążać trasą wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia, a od niego już odchodzi Nowy Świat. Ulica nie jest zbyt długa, więc znalezienie na niej sklepu ze słodyczami nie będzie trudne. Oto on, między Świętokrzyską a Alejami Jerozolimskimi, czyli plus minus pośrodku, ale może trochę bliżej Świętokrzyskiej.
Owszem, jak już się znajdzie sklep z cukiernię, to trzeba się jeszcze upewnić, że się trafiło na właściwy. W tym, o którym mówię, można nie tylko kupować lizaki, ale też oglądać, jak są wyrabiane.
Na lewo od głównego wejścia znajduje się sklepik, na prawo manufakturka z kameralną salą widowiskową. To, co dzieje się w warsztacie, widać z holu, a nawet z ulicy Nowy Świat, przez okno, nad głowami goście.
A tam dzieje się, co następuje: trzy ładne dziewczyny, ubrane w kolory cukierni, z dumą wyczarowują nad rozgrzaną, gęstą karmelową melasą, która powoli wypływa ze specjalnych kranów.
Pierwsza dziewczyna, otwierając krany, łączy i splata wielobarwne nici, by skręcić je w jedną osłonkę. Druga, przechwytujące słodko pachnącą osłonkę od pierwszej, przeciąga ją przez urządzenie z otworem, który określa szerokość formującego się cukierka. Trzecia dziewczyna ustala limit karmelu. Uzbrojona w urządzenie przypominające gilotynę, czujnie przecina nić słodkiej nadziei, która przychodzi do niej, na równe porcje.
I oto, co jest interesujące: dlaczego akurat trzy? Przypuszczam, że nie chodzi o technologię procesu produkcyjnego.
Zakładam, że kierownictwo sklepu słyszało o Mojrach, których imiona to Kloto, Lachesis i Atropos, a także o znaczeniu, jakie się z nimi wiążą. A jeśli tak, to jasne jest, dlaczego sugerują: dodają wagi procesowi. I jasne jest, dlaczego milczą: kupujący z niewtajemniczonych nie powinien zastanawiać się nad przemijalnością bytu. Przynajmniej do czasu, aż kupi tu kawałek słodkiego życia.
Witam,
byłby to całkiem sympatyczny szort z ważnym przesłaniem o tym, że cukier zabija :]
Niestety na tej małej przestrzeni wkradło się tu całkiem sporo dziwnych błędów, które mi zepsuły frajdę z czytania…
Pozdrawiam
z dumą wyczarowują nad rozgrzaną, gęstą karmelową melasą, powoli wypływającą ze specjalnych kranów
Chyba coś ucięło w tym zdaniu.
Druga, przechwytujące słodko pachnącą osłonkę od pierwszej, przeciąga ją przez urządzenie z otworem, który określa szerokość formującego się cukierka.
Przechwytująca?
tnie słodkiej nadziei
Tu chyba też coś ucięło?
w przypadku cukinii
Jaki przypadek i jaka cukinia? Tu to chyba autokorekta coś sknociła?
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Kuznietsov, nieo ponad dwa tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.
Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Witam nowego użytkownika!
Na początek napiszę, że mnóstwo informacji o Portalu i wiedzy przydatnej nowicjuszom znajduje się w poradniku Drakainy https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842, serdecznie zachęcam, żeby się z nim zapoznać.
Pomysł tutaj wydaje się nawet zgrabny – dostrzeżenie niezwykłości i tropu mitologicznego w scence z życia codziennego, nie osnułoby się na tej kanwie dłuższego tekstu, ale w sam raz wystarczy do wprawki na przywitanie się z Portalem. Niestety już widać, że będziesz potrzebował ogromu pracy, żeby przystępnie przekazywać wizje, które masz w wyobraźni, nie odstręczać czytelników błędami stylistycznymi i logicznymi. Ponieważ utwór nie jest długi, postaram się go rzetelnie przeorać, choć wymaga to analizy prawie każdego zdania…
Ale znalezienie tego sklepu nie jest trudne.
Spójnik na początku zdania to zawsze trochę ryzykowny chwyt stylistyczny, tutaj nie jest raczej do niczego potrzebny.
Nie tylko warszawski ekspert to potrafi.
“Warszawski ekspert” to ekspert z dowolnej dziedziny mieszkający w Warszawie. Tu na przykład: Uda się to nie tylko znawcom Warszawy.
Jeśli zaczynasz od Starego Miasta
Lepiej: Jeśli wyruszasz ze Starego Miasta.
Tą trasą należy podążać od Placu Zamkowego, wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia, a stamtąd z kolei płynie Nowy Świat.
Wcześniej nie było mowy o żadnej trasie. “Płynie” to także bardzo osobliwe wyrażenie dla opisu ulicy. Może coś w rodzaju: Po trafieniu na Plac Zamkowy należy podążać trasą wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia, a od niego już odchodzi Nowy Świat.
Ulica nie jest zbyt duża
Zbyt długa.
więc znalezienie na niej tzatziki nie będzie trudne.
A dlaczego nagle szukamy tzatziki??
Oto on
Tzatziki jest rodzaju nijakiego (ale chyba miałeś na myśli w ogóle coś innego).
Aleją Jerozolimską
Alejami Jerozolimskimi.
plus lub minus
Plus minus.
Owszem, jak już się znajdzie z cukiernię
Zbędne “z”.
W tej, o której mówię, oprócz sprzedaży lizaków, robi się je też demonstracyjnie.
Robić coś demonstracyjnie znaczy “w sposób nachalny, chcąc coś komuś udowodnić”. “Demonstracyjnie odmówili opuszczenia mównicy”. “Demonstracyjnie ściągnął koszulę i pokazał blizny po chłoście”. Tu może “można nie tylko kupować lizaki, ale też obejrzeć demonstrację ich wyrobu” – lub, prościej i chyba lepiej, “oglądać, jak są wyrabiane”.
na prawo karmienia z kameralną salą widowiskową.
Pewnie miało być “kawiarnia”, a nie “karmienia”.
widać z holu, ta nawet z ulicy
Chyba “a nawet”.
A tam dzieje się to, co następuje.
Dałbym bez “to” i na końcu dwukropek zamiast kropki.
ubrane zgodnie z dress codem cukierni
To teraz tak: częściej spotykam zapis jednowyrazowy “dresscode”, ale obydwa są poprawne. Zgodnie z regułami odmiany wyrazów obcych wzorcowo należałoby napisać “dresscode’em”, ale mało kto tego przestrzega, Twoja forma jest dużo częstsza. Najgorsze jednak, że ten opis i tak jest dla czytelnika pusty znaczeniowo – przecież chciałbym się dowiedzieć, jak mianowicie są ubrane.
z dumą wyczarowują nad rozgrzaną, gęstą karmelową melasą, powoli wypływającą ze specjalnych kranów.
Czegoś tu brakuje, nie wiadomo, co wyczarowują.
Pierwsza dziewczyna, otwierając krany, łączy i splata, skręcając wielobarwne nici w jedną osłonkę.
Lepiej: łączy i splata wielobarwne nici, by skręcić je w jedną osłonkę.
Druga, przechwytujące słodko pachnącą osłonkę
Właściwie myślę, że najbardziej pasowałby tu imiesłów uprzedni, przechwyciwszy.
Trzecia dziewczyna sprawia, że karmel nie ma końca.
Zdanie niezrozumiałe, w ogóle nie da się odgadnąć, co chciałeś przez to powiedzieć.
czujnie tnie słodkiej nadziei, która przychodzi do niej w mniej więcej równych porcjach.
Nie wiem, co miało znaczyć “tnie słodkiej nadziei”, ale tutaj coś też szwankuje logicznie: przecież to ona tnie tę nić na mniej więcej równe porcje, nie zaś dostaje ją już w równych porcjach.
Wiecie, w przypadku cukinii
Pewnie miało być “cukierni”, ale ten “przypadek” też nie pasuje, może po prostu w cukierni o nich słyszeli, a nie w przypadku cukierni.
o mojrach (wróżkach)
Mojry jako konkretne boginie pisze się wielką literą. I nie są to wróżki.
dlaczego sugerują
Pewnie raczej “co sugeruje ta liczba”.
I jasne jest, dlaczego milczą
Ta uwaga wybrzmiałaby mocniej, gdybyś wcześniej napisał, że dziewczyny nigdy nie odzywają się do klientów i tylko uśmiechają tajemniczo, a tak jest nieco zawieszona w próżni.
kupujący z niewtajemniczonych nie powinien zastanawiać się nad przemijalnością bytu.
Lepiej zwyczajnie “niewtajemniczony kupujący” i “nad przemijaniem”.
kupi kawałek słodkiego cukierka w cukierni.
Ostatni dopisek zbędny, wiadomo, że nigdzie indziej.
Twój nick w połączeniu z dosyć nietypowymi potknięciami językowymi daje mi do myślenia, czy przypadkiem nie uczysz się dopiero polskiego. Jeżeli tak, podjąłeś się ambitnego wyzwania, ale nie wątpię, że systematyczny wysiłek pozwoli Ci dojść do poziomu, na którym lektura Twoich tekstów stanie się płynna, umożliwiając skupienie na zawartej w nich treści.
Pozdrawiam,
Ślimak Zagłady
Serdecznie witam panów i panie, którzy odpowiedzieli na moją niedoskonałą próbę napisania pracy w języku polskim.
Przepraszam za wszelkie trudności, jakie mogli Państwo napotkać podczas czytania mojego tekstu. Postaram się poprawić wszelkie zgłoszone mi błędy.
GalicyjskiZakapior:
Tekst wydaje się teraz zabawny (moja wina), ale nie miał być humorystyczny. Chodzi o upadek iluzji słodkiego życia. Słodkie życie nieuchronnie się kończy; taka jest rzeczywistość. To okazja nie tylko do humoru czy ironii, ale także do tragedii.
regulatorzy:
Kuznietsov, nieo ponad dwa tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.
Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.
Dziękuję bardzo, już to naprawiłem.
Ślimak Zagłady:
Dziękuję, Szanowny Panie, za link do przydatnego źródła i za szczegółową analizę mojego tekstu. Cieszę się, że pomimo wszystkich błędów logicznych i językowych udało się Panu dostrzec główną myśl – semantyczny związek między życiem codziennym a mitologicznymi opowieściami. Dla mnie ten tekst łączy w sobie moje autentyczne wrażenia z Warszawy sprzed dwóch lat, odwieczny świat symboli i obecną sytuację. Dla wielu moich rodaków słodkie życie beztroskiego uchodźcy wkrótce się skończy. Czyż to nie powód, by pamiętać o tym symbolicznym znaczeniu?
Dziękuję, Szanowny Panie
Na ogół wszyscy traktujemy się tutaj jako znajomi i zwracamy do siebie przez “Ty”. Jeżeli Pan będzie wolał formy oficjalne, pewnie większość z nas postara się dostosować do tego życzenia, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby.
obecną sytuację. Dla wielu moich rodaków słodkie życie beztroskiego uchodźcy wkrótce się skończy. Czyż to nie powód, by pamiętać o tym symbolicznym znaczeniu?
Chociaż ogólny sens “słodkie życie nieuchronnie się kończy” był dość czytelny, nie wpadłem dokładnie na tę interpretację. Niemniej większość uchodźców, których miałem okazję spotkać, nie bytuje beztrosko, lecz ciężko pracuje i zmaga się z trudnościami, próbując ułożyć sobie życie w nowym kraju.
Podobało mi się. Domyślam się, że uwzględniłeś uwagi poprzednich czytelników, bo bez potknięć, przyjemnie mi się Twój smutny, refleksyjny szort czytało.
Klikam. Pozdrawiam!
PS
Mam nadzieję, że jakość życia uchodźców w naszym kraju się nie pogorszy.