
Szachinszach, Cyrus Piękny, poprawił zadek na małym, acz pięknie zdobionym złotem tronie. Uniósł najmniejszy na sali kielich, kosztując wina z nowej pałacowej uprawy. Zluzował krokodyli pas opinający brzuch, do którego przymocowaną miał króciutką pochwę z wężowej skóry. A w pochwie tej chował najcenniejszy symbol władcy, akinakes z rękojeścią tak obficie obłożoną diamentami, iż blask szlachetnych kamieni przebijał się nawet przez gadzią zasłonę. Miecz ten był jednak tak skromnych rozmiarów, iż prędzej sprawdziłby się w boju z pajdą chleba, niźli z przeciwnikiem z krwi i kości.
– Panie, wybacz śmiałość, ale od dawna ciekowość pożera mnie niczym sęp truchło na pustyni. Z czego wynika ten minimalizm? – Dariusz, zasłużony i niezastąpiony doradca szacha, pogładził nerwowo siwą brodę.
– Manifestacja. Mówi ci to coś? – odparł pytaniem na pytanie Cyrus.
– Oczywiście. Jak powszechnie wiadomo, posiwiałem tak prędko od nadmiernego czytania ksiąg. A co takiego manifestujesz, szlachetny…
Do sali audiencyjnej wprowadzono ostatniego oskarżonego i szach przestał słuchać starca. Podniósł się od niechcenia, znudzony już dzisiejszymi rozprawami. Między dwoma strażnikami stał wychudzony chłop. U jego boku zaś nerwowo przebierała racicami łaciata koza o błyszczącej sierści. Dariusz również powstał i przeczytał głośno z pergaminu własne notatki:
– Setareh, rolnik. Został przyłapany na spółkowaniu z tą oto kozą w sposób niegodny nawet dzikiemu zwierzęciu.
Cyrus machnął ręką.
– A niechże każdy chędoży, co chce, póki krzywdy innemu bliźniemu tym nie wyrządza.
Zgromadzeni na sali nie kryli zdziwienia po usłyszeniu tych słów. Po chwili szach dodał:
– A to oto zwierzę wygląda na wyjątkowe. Jakby zesłał nam je sam Ahura Mazda.
Koza wydała z siebie donośne meczenie, chcąc tym samym potwierdzić słowa przedmówcy.
– Rolnika puścić wolno, zwierzę przyprowadzić. Poczeka na szczególny powód do ofiary – oznajmił werdykt Cyrus, ignorując zawiedzione spojrzenia zgromadzonych.
Na koniec audiencji nastała chwila, na którą czekał. Miał bowiem oznajmić, kto zostanie jego kolejną żoną. Dariusz szarpnął go za szatę, gdy tylko dostrzegł, że ten zbiera się do ostatniego przemówienia. Postanowił po raz ostatni spróbować odwieść władcę od złej, w jego mniemaniu, decyzji.
– Królu królów, po raz drugi proszę wybacz śmiałość. Wiem, żeś nieomylny, że twoje decyzje…
– Dariuszu, do rzeczy! Myślami jestem już w haremie, nie przy twoich starczych wywodach – przerwał szach, patrząc w kierunku czarnowłosej piękności, opierającej się o ścianę w kącie sali.
– Tak… ja właśnie w temacie haremu. Soraya… Ona… wiesz, co o niej mówią, prawda? Powtarzałem to kilka razy, ale tak się tylko upewniam…
Cyrus dopił wino i prychnął.
– Echę, wiedźma z Kolczastych Skał, córka nekromanty. Aby mi ją obrzydzić rzekniesz teraz, że żywi się niemowlętami i pod suknią ukrywa czarci ogon?
– Rzeknę tylko, że możesz przecież mieć każdą. A ten wybór wydaje się co najmniej… ryzykowny. I może okazać się nie do końca akceptowalny wśród ludu.
Szach roześmiał się.
– Wiem, drogi Dariuszu, żeś z uwagi na wiek już dawno zakończył swe miłosne przygody, i pewnikiem żal ci lędźwie ściska, ale odpuść już. Moja decyzja jest ostateczna.
Władca powstał, aby oznajmić zgromadzonym w pałacowej sali, kto zostanie jego dziewiątą żoną.
*
Cyrus nakazał ośmiu żonom spędzić najbliższą noc ze służbą, w izbach na dole pałacu.
Czekał na tę chwilę od dawna i pragnął, aby byli podczas niej tylko we dwoje. On i Soraya. Kobieta przewyższająca urodą wszystkie boginie. O ciele dopieszczonym przez najznamienitszego gliptyka i twarzy wyrzeźbionej magicznym dłutem przez najdoskonalszego rzeźbiarza. Wcześniej dziewki pałacowe nasmarowały go solidnie wonnymi olejkami, uczesały długie włosy, wydłubały brud spod paznokci i pozbyły się niechcianych włosków tu i tam. Po wszystkim nałożył jedynie purpurowy kaftan ze szlachetnej tkaniny i usiadł na skraju szerokiego łoża z baldachimem, oczekując wybranki.
Ta nie kazała długo na siebie czekać. Oliwkowa kotara odsłoniła się z rozmachem, ukazując kobiecą doskonałość. Kroki stawiała powoli, aby miał czas przyjrzeć się jej dokładnie. Biodrom poruszającym się tanecznym rytmem. Piersiom, które ten rytm wybijały. I na końcu oczom, w których palił się prawdziwy ogień.
– Sprawdźmy, do czego zdolny jest król królów, posiadacz dziewięciu kobiet – powiedziała, uśmiechając się tajemniczo. Dostrzegł wówczas na jej twarzy pewność i stanowczość. Odrobinę przeraziło to Cyrusa, jednak w większym stopniu pobudziło jego żądze.
– Jak sobie życzysz, pani – odparł ulegle, chcąc zrzucić z siebie kaftan, ale nie zdążył wykonać nawet najmniejszego ruchu.
Silna ręka dziewiątej żony pchnęła szacha na łoże, aż zatrzeszczało. Zdarła z mężczyzny odzienie, pochyliła głowę. Zaczęła pieścić ustami jego sutki, wędrując przy tym dłońmi niżej. Cyrus w odpowiedzi wbił palce w pośladki czarnowłosej bogini, za nic mając namiętne gierki i subtelne ruchy. Pachniała kwiatami i… dymem.
Ściskała jego przyrodzenie nieco za mocno, ale każdy ruch ręki powodował napływającą falę podniecenia, która wzbierała o wiele szybciej, niżby tego chciał. Chwilę później zsunęła się niżej, łaskocząc lokami uda szacha. Czując wilgotne usta na przyrodzeniu wygiął się niczym sierpowy księżyc, walcząc z dreszczami przeszywającymi całe ciało.
Soraya, nagle i bez ostrzeżenia, podniosła się i stanęła przed łożem z grymasem na twarzy.
– Rozpalam cię mój królu już długi czas, a twoje ostrze wciąż malutkie niczym kordzik skrzata. Może masz z tym jakiś problem, hę?
Cyrus osłupiał. Po chwili oparł się jednak na łokciach i zdołał coś z siebie wykrztusić:
– Żadnego problemu, pani. Większy nie będzie, ale zapewniam, że potrafię władać nim lepiej niż…
– Będzie – przerwała Soraya.
– Co takiego? – Cyrus chciał usiąść, ale niewidzialna siła przygwoździła go z powrotem do łoża.
– Moje łono pragnie boskiej maczugi olbrzyma, nie tego czegoś.
Chciał krzyczeć, przywołać straż, ale usta były jak zszyte. Ogień w oczach wiedźmy rozpalił się jeszcze mocniej. Wypowiedziała słowa w niezrozumiałym dla szacha języku i zaraz po tym zobaczył unoszące się w powietrzu ogromne, ciemnoskóre przyrodzenie.
– Należało do mojego poprzedniego mężczyzny. Był z niego skurwiel i nieudacznik, ale to akurat miał idealne – rzekła.
Wydobyła sztylet nie wiadomo skąd. Jedną dłonią naciągnęła penisa szacha, drugą przyłożyła zimne ostrze do jego trzonu.
Zapach dymu skutecznie przyćmił olejkową woń.
*
Szachinszach, Cyrus Piękny, poprawił zadek na wielkim, pięknie zdobionym złotem tronie. Uniósł największy na sali kielich, kosztując wina. Zluzował krokodyli pas opinający brzuch, do którego przymocowaną miał długą pochwę z wężowej skóry.
– Panie, wybacz śmiałość, ale dlaczego zmieniłeś rekwizyty swej manifestacji? Po tylu latach? – zapytał Dariusz.
– Tylko koza nie zmienia zdania – odparł szach, a stojące obok zwierzę wyraziło aprobatę przeciągłym meczeniem.
Hej anonimie:)
Bałem się, że pójdziesz tropem kozy, ale miło się rozczarowałam :) Bo historia Cyrusa nagle skręca ku dziewiątej żonie, a to co się wyprawia w sypialni, no, jest dosyć zaskakujące. Mamy więc ciekawy wstęp, erotykę, która prowadzi do zakończenia z nawiązaniem do początku historii. Podoba mi się ta estetyka opowieści :).
Mam więc kompletną fabułę zamkniętą w magicznej kombinacji szóstek i dziewiątek:). Erotyka jest wyraźna, choć jest jej mało, no chyba, że akcja z nieszczęsnym zwierzęciem zostanie do tego podciągnięta ( kto co lubi, jak sugerował Cyrus ;)), więc, chyba szkoda, że nie zdecydowałeś się na coś bardziej normalnego w pierwszej części opowiadania.
Za to otrzymaliśmy wątek humorystyczny, który został utrzymany do końca ( nie licząc chwili grozy z nożem, który nie wiadomo skąd został wyciągnięty;)). No właśnie, czy wiedźma nie mogła za pomocą czarów obdarować Cyrusa, tylko musiała używać narzędzi? Dobra, to detale – historia ciekawa, zabawna, plus za Bliski Wschód no i klikam :).
Gratuluję udanego tekstu, pozdrawiam :)
EDIT: Zaryzykuję – AP, to ty? :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Bardzie, nie, to nie ja. Ja tak nie umiem. Stawiam na Realuca.
Jest wschód, ale czasy przedislamskie. Mam wrażenie, że dostaliśmy też trochę mieszanki innych czasów i tradycji.
Ja tam żałuję, że koza nie zaznaczyła się mocniej w tej historii. Nie do końca wiem co się tej pierwszej nocy z Sorayą zdarzyło. Może brak mi wyobraźni, albo wyobraźnia przeszarżowała.
Jest humor, erotyka i fantastyka. Ładnie wyszło.
niżli->niźli
No wiadomo przecie, że rozmiar ma znaczenie; grunt, że stojące obok zwierzę wyraziło aprobatę przeciągłym meczeniem. XDD
Zabawny i ładnie napisany tekst, pasujący jak najbardziej do Księgi miliona i jednej rozkoszy.
Pozdrawiam i klikam
No i pudło, może faktycznie to Realuc, no ale już moją szansę zmarnowałem i nie będę dalej strzelał:) A ty AP się nie wykręcaj, że nie potrafisz. Przyznaję, że nie czytałem, chyba, erotyki w Twoim wydaniu ale zawsze możesz to zmienić :).
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ach, szybko zostałem zdemaskowany, tak więc ściągam zasłonę :)
Bardzie, AP, Sajmonie, dzięki za Wasze komentarze.
No właśnie, czy wiedźma nie mogła za pomocą czarów obdarować Cyrusa, tylko musiała używać narzędzi?
Mogła, ale wtedy nie podchodziłoby to pod sado-maso czy coś w tym stylu, a może tak właśnie preferowała? :D
Ja tam żałuję, że koza nie zaznaczyła się mocniej w tej historii.
Ja też. Były pierwotnie plany na zrobienie z kozy ważniejszej osobistości, ale mogłoby to pójść za daleko w tego typu tematyce :)
No wiadomo przecie, że rozmiar ma znaczenie
Nie potwierdzę, nie zaprzeczę :D
AP ma nosa do anonimów:). A ja się cieszę, że koza została tylko ciekawostką, bo w innym wypadku tekst mógłby się nie nadawać do szerszej publikacji . Więc dobrze, że się powstrzymałeś Realuc :).
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Witaj. :)
Zaskakująca i przezabawna opowieść, ilość znaków charakterystyczna, zwroty akcji – błyskawiczne. :)
Mignęły mi nieliczne powtórzenia i – swoim zwyczajem – dałabym przecinek przy Wołaczu, ale po ostatnich rozmowach forumowych już się nie odważę. ;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia, klik. :)
Pecunia non olet
Spodobało mi się Twoje opowiadanie, ciekawy klimat stworzyłeś, trochę tajemniczo,trochę erotycznie, trochę zabawnie.
Szybciutka łapanka:
– "wybacz za śmiałość" – poprawnie raczej: "wybacz śmiałość";
– "odwieźć od decyzji" – odwozić to można samochodem (albo latającym dywanem), od decyzji jednak "odwieść".
Zastanowiło mnie jeszcze, czemu władca powstaje z tronu, kiedy ma wejść poddany – i to oskarżony o bezeceństwa, niskiego stanu… I czy na pewno miecz (ekhm, mieczyk, mieczuś) chowa się w pochwie razem z rękojeścią ;)
No dobrze, poza powyższym już się czepiać nie będę. Technicznie napisane sprawnie. Na dodatek z humorem, jest i ciekawy twist, i zgrabne dopięcie na koniec. Akcja nie jest szczególnie wartka (no poza sceną w alkowie), ale umówmy się, taki limit skutecznie ogranicza… Niemniej historia jest pełna, czyta się dobrze i nie pozostawia niedosytu.
No i gigantyczny plus za kozę, uwielbiam kozy (choć tej mi akurat szkoda) :D
Spodziewaj się niespodziewanego
bruce,
dziękuję za komentarz :)
Tak, na pewno do powtórzeń zalicza się pewna część ciała, ale cóż zrobić, jeśli odgrywa główne skrzypce? :P No wiem wiem, zawsze są synonimy :)
dzięki za wizytę i cieszę się, że się spodobało.
NaNa,
popsułaś ilość znaków! Ale trudno, poprawa baboli ważniejsza. W wolnej chwili może uda się ponownie wyrównać :)
Widzisz, z tym powstaniem z tronu i pochwą to zwyczajnie zabrakło ilości znaków, aby zobrazować co autor miał na myśli – tron miał być tak mały, że władca musiał wstać, aby zobaczyć kogo wprowadzono. Mieczuś z kolei tak krótki, że w całości w pochwie ginie. Ale masz rację, nie zobrazowałem tego dostatecznie i uwagi słuszne.
Meeee :)
Jest to ogółem fajny szort, co już przepiścy słusznie wyrazili, ale muszę przyznać, że tytułowy żart nie do końca do mnie dociera.
Jakby po co miałby szach “manifestować” swój rozmiar. Zwłaszcza przed operacją?
Pozdrawiam i powodzenia
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Zakapiorze, dzięki za komentarz. Zerknę niebawem i pod Twój tekst. Co do manifestacji przed operacją: tzw. wyparcie. Walka z własnymi kompleksami. I próba pokazania światu, że małe też jest fajne :) A każdy radzi sobie z kompleksami na swój sposób. Pozdrawiam i dzięki!
Dziękuję, pozdrawiam, Realucu. :)
Pecunia non olet
Dla mnie wymiana penisa nie brzmi zbyt erotycznie.
Cała opowieść napisana sprawnie, zabawna. Może nawet nieco zbyt zabawna, bo nastraja raczej na chichot niż na obłapkę.
Koza chyba nieco ryzykowna.
Cyrus jest przedstawiony bez szacunku, z przymrużeniem oka, a nawet bym powiedziała lekko pogardliwie. Nie wiem czy to służy opowieści.
delulu managment
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Nieco przykrótki szorcik a jakże wiele odsłania. Podobało mi się.
Cześć, Realucu!
Zastanawiające. Z jednej strony jestem pod wrażeniem, ile wątków zdołałeś zmieścić w tak krótkim tekście, zwroty akcji nie pozwalały stracić czujności przy lekturze i sprawiły, że wydawała się dużo dłuższa. Z drugiej strony moim skromnym zdaniem mogło to wyjść niespójne kompozycyjnie, kiedy przy tylu otwartych wątkach prawie żadnego skutecznie nie kończysz, utwór rozpada się na kilka oderwanych scenek. Tematyka konkursu nastraja na opowiadanie erotyczne; po pierwszej scenie wydaje się, że będziesz mówił o tolerancji albo o władcy, który utracił kontakt z oczekiwaniami społecznymi; potem zmysłowo zapowiadająca się scena skręca w kliszę “nie ufać tajemniczej uwodzicielce”, na parę linijek wchodzimy w horror i uprzedmiotowienie głównego bohatera; tylko że on sam nic sobie z tego nie robi, nie czuje się zraniony, całość spina mocno abstrakcyjny żart na temat rozmiaru przyrodzenia; do końca nie wiem, po co wprowadziłeś kozę, co ona miała symbolizować.
Szybki przegląd…
Zluzował krokodyli pas opinający brzuch, do którego przymocowaną miał króciutką pochwę z wężowej skóry.
Odwróciłbym szyk (opinający brzuch krokodyli pas), skoro raczej miał przymocowaną do pasa, a nie do brzucha.
prędzej sprawdziłby się w boju z pajdą chleba, niźli z przeciwnikiem z krwi i kości.
Bez przecinka (brak odrębnych orzeczeń).
niegodny nawet dzikiemu zwierzęciu.
“Niegodny” zwykle łączy się z dopełniaczem (nawet dzikiego zwierzęcia), chyba że próbowałeś osiągnąć jakiś szczególny efekt stylistyczny.
Koza wydała z siebie donośne meczenie, chcąc tym samym potwierdzić słowa przedmówcy.
“Chcąc” czy “jak gdyby chciała”? Ta forma sugeruje ze stanowiska narratora wszechwiedzącego, że mamy tu do czynienia z inteligentną kozą.
– Królu królów, po raz drugi proszę wybacz śmiałość.
Dałbym przecinek po “proszę” (i ewentualnie też przed, w zależności od tego, czy to osobny wtręt, czy prosi po raz drugi).
Echę
Tutaj ogonek jest celowy?
Aby mi ją obrzydzić, rzekniesz teraz
Równoważnik zdania podrzędnego.
Czując wilgotne usta na przyrodzeniu, wygiął się niczym sierpowy księżyc
Raczej nie spotykałem takiej formy. Niczym sierp księżyca? Niczym cieniejący księżyc?
Rozpalam cię, mój królu, już długi czas
Grupa wołacza.
Jedną dłonią naciągnęła penisa szacha
Naciągnęła kogo? co? – penis.
Zluzował krokodyli pas opinający brzuch
Jak wyżej.
Gratuluję szybkiego trafienia do Biblioteki i pozdrawiam!