
Nie wiem, czy udało mi się wpasować w całość cyklu, ale pomysł na antologię zacny.
Nie wiem, czy udało mi się wpasować w całość cyklu, ale pomysł na antologię zacny.
Los, niczym piekielny samum, miotał mną przez pustynie Orientu, od skał Synaju po lazurowy Ormuz. Nie obce mi były minarety Mekki ani wieżowce Dubaju; niestraszne jarmarki Damaszku, ani pałace Bagdadu, gdym dla uciechy gawiedzi stąpał po rozżarzonych węglach i zaklinał jadowite kobry. Piaskowe burze zawiewały ślady moich stóp i choć nieraz dęły prosto w oczy, to ciągle nowe ścieżki otwierały się przede mną pośród pustynnych bezdroży.
Tak też Allah stanął któregoś dnia na mojej nędznej drodze i nakazał, abym odrzucił znoszone sandały i złożył mu pokłon. Upadłem więc kolanami w aksamity kobierców pachnących szwalniami dalekiej Persji…
Poczułem wtedy naraz, że unoszę się w powietrze jak ptak.
I oto na skrzydłach czarodziejskiego dywanu pofrunąłem w stronę błyszczących z oddali kopuł pałacu władcy jednego z tych bajecznie bogatych, nadmorskich emiratów. Gdym wylądował pośród zieleni i kwiatów istnych ogrodów Semiramidy, jakie kryły jego pobielone mury, otoczyła mnie grupa przechadzających się tam kobiet. Jedna z nich, najdostojniej odziana w wyszywaną złotem suknię, wystąpiła w mym kierunku.
– Czy to Allah, czy dobre Dżiny sprowadziły cię do nas, panie? – rzekła. – Jestem królową tego kraju. Moje wróżbitki przepowiedziały twe przybycie.
Nie pojąłem znaczenia jej słów, ale zstąpiłem z dywanu, który zwinął się w rulon u mych stóp, pokłoniłem dystyngowanie i odparłem.
– Z woli Allaha jestem do twoich usług, pani.
Ocieniona daktylowymi palmami aleja powiodła nas wprost w kierunku majestatycznego pałacu.
– Nieukojona troska spadła na naszą rodzinę – pożaliła się królowa. – Mój jedyny syn, choć obdarzony haremem czterech żon, od lat nie może przedłużyć linii królewskiego rodu. Najznakomitsi medycy, jak i najsłynniejsi magowie nie potrafili znaleźć przyczyny tej niemocy. W tobie tylko, czarodzieju, ostatnia nadzieja.
– Prowadź mnie zatem do księcia, o pani! – odparłem.
Książę przywitał mnie z właściwą swemu majestatowi życzliwością. Na jego nieopierzonej i rzekłbym, wręcz niewieściej twarzy, dostrzegłem stygmat gorzkiego zwątpienia. Przywitałem się, jednak to do ucha matki skierowałem cichą prośbę.
– Wpierw chciałbym porozmawiać z żonami.
Jeszcze tego samego wieczora odwiedziłem alkowę pierwszej z nich, czarnowłosej i ciemnookiej Hiszpanki, o krągłych biodrach i obfitym, niczym u karmiącej matki biuście. Jej ognisty, śródziemnomorski temperament sprawił, że bez zbędnych słów zagłębiliśmy się w miękkościach pościeli. Pomyślałem, iż niemożliwością jest, aby przyczyną niemocy księcia mogłaby być ta cudowna Iberyjka. Kiedy jednak w żarze namiętności objęła swymi wspaniałymi piersiami o ciemnych jak dojrzałe oliwki sutkach, moją gotową do wystrzału rusznicę, rzekłem.
– W ten sposób, o pani, nigdy nie poczniesz księciu potomka.
– Cóż – odparła smętnie. – Ilekroć przychodzę do książęcego łoża, zastaję jego kobrę pogrążoną we śnie. I żadne zaklęcia nie potrafią sprawić, aby się obudziła.
Zastanowiły mnie jej słowa, ale rozkosz, która dosięgła mnie chwilę potem, sprawiła, że moje myśli odpłynęły wprost do siódmego nieba.
Drugą z książęcych żon okazała się szczupła Francuzka, o krótko ściętych włosach i pełnych, zmysłowych ustach. Poruszając się iście kocimi ruchami, zaciągnęła mnie od razu na legowisko, gdzie wprost obsypała deszczem pocałunków. Usta jej były soczyste i słodkie niczym świeże truskawki i pomyślałem, że niemożliwe jest, aby przyczyną niemocy księcia mogła być ta niewiasta. Kiedy jednak napęczniałe pnącze mego pożądania okrył karmin jej warg, rzekłem:
– W ten sposób, o pani, nigdy nie poczniesz księciu potomka.
– Cóż – odparła ponuro. – Ilekroć przychodzę do książęcego łoża, zastaję jego kobrę pogrążoną we śnie. I żadne zaklęcia nie potrafią sprawić, aby się obudziła.
I tym razem obezwładniająca rozkosz nie pozwoliła mi na zgłębienie sensu jej słów.
Kolejnej nocy królowa wskazała mi komnatę trzeciej z żon, postawnej Niemki o nogach długich i mocnych niczym kolumny korynckie. Jej bujne, rude pukle spływały lokami wprost na nagie ramiona, a duże wodniste oczy skrywały wyuzdanie i zepsucie. Bez cienia wstydu zrzuciła nocne szaty i wypięła w moją stronę krągłości pośladków.
Kiedy jednak zbliżyłem się, aby ją posiąść, rzekła:
– Nie tam. Wyżej!
– Ale w ten sposób, o pani, nigdy nie poczniesz potomka – odparłem.
– Cóż – westchnęła. – Ilekroć przychodzę do książęcego łoża, zastaję jego kobrę pogrążoną we śnie. I żadne zaklęcia nie potrafią sprawić, aby się obudziła.
Zamęt w mojej głowie rósł, oddalając od rozwiązania zagadki książęcej choroby. Została mi już tylko rozmowa z ostatnią z żon.
Kiedy zaś ujrzałem jej złote włosy i zapierające dech w piersi słowiańskie krągłości, rzuciłem się na nią niczym wygłodniały szakal. Powstrzymała mnie jednak stanowczo:
– O nie! Jestem Polką i katoliczką, i moja łożnica przeznaczona jest wyłącznie dla prawowitego męża.
– To dlaczego, o pani, nie dałaś jeszcze swemu prawowitemu mężowi potomka? – spytałem zdyszany i srogo dotknięty jej sprzeciwem.
– Ilekroć bowiem przychodzę do książęcego łoża, zastaję jego kobrę pogrążona we śnie. I żadne, najwznioślejsze nawet modlitwy, nie potrafią sprawić, aby się obudziła.
Wyobraziłem sobie biednego księcia, jego delikatną cerę i wtedy mnie olśniło. Zrozumiałem bowiem, jakiego zaklęcia należy użyć, aby książęca kobra zatańczyła godowy taniec. Przypomniałem sobie, jak na ulicach Damaszku zaklinałem dźwiękami fujarki najbardziej nawet jadowite węże i z tą myślą popędziłem co tchu na salony.
Księcia zastałem już w alkowie, ale ucieszył go mój widok i z uśmiechem na łagodnej twarzy poprosił, abym spoczął u jego boku.
– Pozwól mi, o panie – rzekłem – abym rozweselił cię muzyką.
To mówiąc, ująłem w dłoń fujarkę i przyłożyłem ją do ust. Wpierw delikatnie, aby nagłymi dźwiękami nie spłoszyć kobry, dmuchnąłem w instrument. Łagodna, acz przyjemna melodia sprawiła, że bestia z zaciekawieniem uniosła głowę. Zagrałem mocniej, obserwując, jak wydłuża się jej cielsko, reagując na każdą z moich nut. Nie przestawałem, uderzając w coraz wyższe rejestry, aż zdecydowałem się wspiąć na same wyżyny kunsztu ulicznego grajka. Wówczas kobra rozdziawiła paszczę i błyskając grozą jadowitych kłów, plunęła w moim kierunku śmiercionośną trucizną… W ostatniej sekundzie, czyniąc użytek z mego kuglarskiego refleksu, uniknąłem trafienia.
– Wybacz! – krzyknął książę, podrywając się z poduszek. – Czy nie uczyniłem ci krzywdy?
– Nic mi nie jest, o panie – odparłem. – Ale widząc, żeś zdrów, pozwól mi już się oddalić.
– Zostań ze mną! – zawołał nagle. – Uczynię cię nadwornym szambelanem. Dam ci bogactwa, zaszczyty i wstęp do książęcego haremu.
– Nie chcę, o panie, twojego haremu – odparłem, usiłując ubrać w słowa myśl, która zrodziła się w mojej głowie. – Ale pozwól mi zbliżyć się do twojej żony, Polki, a zapewniam cię, że urodzi ci tylu synów, ilu zapragniesz.
– Zgoda, zatem!
Książę uścisnął mnie serdecznie i tak oto mój tułaczy los zawiódł mnie w końcu tam, gdzie od chwili narodzin było mi to pisane.
Cześć
Zacząłeś dość poważnie i przeniosłem się w piękne, piaszczyste krainy, gdzie ludzie mogą i na dywanach latać i pocierać lampy, z których duchy wychodzą. Później zaczynasz rozbawiać, używając barwnych określeń na sytuacje łóżkowe i części ciała, które potocznie nazywa się… troszkę inaczej. Tekst mi się spodobał. Domyślałem się zakończenia. Klik ode mnie.
Pozdrawiam
Witam :]
Ładny szorciak, z udaną stylizacją, spójną konstrukcją i kompletną historią zawartą w niewielu znakach. Erotyka zdecydowanie jest i jest osią całego przedsięwzięcia.
Trochę uroku tekstowi odbiera jego pewna przewidywalność. Już po spotkaniu z pierwszą żoną można było bardzo wiele wydedukować z tego, co będzie dalej. Oczekiwałem twistu, który by te przewidywania zburzył, ale go nie było.
Pozdrawiam i zasłużony klik
Allah
Allacha
Nie wiem w tej chwili, która wersja jest poprawna, ale masz obie.
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Hej, przybyłem, zobaczyłem i nawet przeczytałem :). A wnioski są takie, że jest to na razie najbardziej erotyczna z historii, moim skromnym zdaniem. Skupiłeś się na wątku erotycznym całkowicie, bez zbędnych ceregieli przechodząc do mięsa;). No i muszę przyznać, że Niemki mogą się obrazić, jeśli jakieś są w gronie użytkowniczek ;D. Dobra starczy śmieszkowania, erotyka mi się podobała w subtelny sposób używający metafor przedstawiasz kolejne wizyty kuglarza u żon księcia. Jest obrazowo, ale ze smakiem. A choć opowiadanie jest pisane z perspektywy mężczyzny, to na koniec serwujesz ciekawy opis fellatio, posługując się opisem gry na fujarce – dobre :). Więc erotyki mamy tu bardzo dużo, dodam, że w mojej ocenie dobrej erotyki. Co mnie uwiera, to prostota fabuły i jak wspomniał Zakapior, przewidywalność. Wiem, że to mało znaków i sam się zastanawiam, na co położyć większy nacisk przy ocenie – na fabułę, czy erotykę. Bo nie da się ukryć, że czegoś będzie więcej, a czegoś mniej. Dla mnie, jest to kolejny bardzo dobry tekst, gratuluję i dodatkowy plus stawiam za orient :) Pozdrawiam.
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Hesket dzięki za przeczytanie i klika :)
GalicyjskiZakapiorze dwuosobowość Allaha została zlikwidowana :)
Bardziejaskrze fajnie, że reaktywowałeś ten konkurs :)
Nie jestem specjalistą od szortów, stąd też zapewne zauważona przez Was zbytnia prostota fabuły i przewidywalność zakończenia. Taki reżim ilości znaków, no ciężka sprawa dla mnie, ciąć musiałem ponad tysiąc z pierwotnej wersji ;)
Pozdrawiam
To wyjaśnię, że na polecenie Jima i nie sam a z NaNa, ale miło mi, że doceniasz :). Problem z małą ilością znaków jest zrozumiały, ale mamy ścisłe wytyczne:). Ale, ale przecież zawsze można zorganizować kolejny konkurs zakrapiany erotyką na już przyzwoity limit znaków z normalnym terminem publikowania tekstów:)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Witaj. ;)
W oko wpadło mi nieco literówek:
Ilekroć przychodzę do książęcego łoża, zastaję jego kobrę pogrążona we śnie.
Zastanowiły mnie jej słowa, ale rozkosz, która dosięgła mnie chwile potem, sprawiła, że moje myśli odpłynęły wprost do siódmego nieba.
Zamęt w moje głowie rósł, oddalając od rozwiązania zagadki książęcej choroby.
– To dlaczego, o pani, nie dałeś jeszcze swemu prawowitemu mężowi potomka? – spytałem zdyszany i srogo dotknięty jej sprzeciwem.
Inne wątpliwości:
Zrozumiałem bowiem (przecinek?) jakiego zaklęcia należy użyć, aby książęca kobra zatańczyła godowy taniec.
– Pozwól mi (i tu?) o panie – rzekłem – abym rozweselił cię muzyką.
Wówczas kobra rozdziawiła paszczę i (i tu?) błyskając grozą jadowitych kłów, plunęła w moim kierunku śmiercionośną trucizną…
Książę uścisnął mnie serdecznie i tak oto mój tułaczy los, zawiódł mnie w końcu tam, gdzie od chwili narodzin było mi to pisane. – zbędny pierwszy przecinek?
Świetny dowcip, humor kipi i dodaje smaczku, brawa! :)
Mnie zaskoczyłeś, bo spodziewałam się, że to główny bohater, dzięki igraszkom z żonami księcia, spłodzi następców tronu. :)
Pozdrawiam serdecznie, klik. :)
Pecunia non olet
Dzięki Bruce za jak zawsze celną łapankę.
No i za klika ;)
Przeczytałam, ale na bardziej rozbudowany komentarz musisz jeszcze poczekać, aż dojrzeje :)
Spodziewaj się niespodziewanego
To zawsze tylko sugestie, do przemyślenia. :)
Pozdrawiam i także dziękuję, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Zabawna historia. Nie wiem co prawda czemu to akurat Polka miała uszczęśliwić księcia potomkiem. Chyba, że to najnowsza wersja opowieści o Rusku, Niemcu i Polaku ;P
Erotyka obfita, ale apetyczna i gładko się przez nią płynie. Choć to może dość kontrowersyjna wypowiedź w kontekście;)
Jest troszkę sztampowo, ale chyba taki właśnie był plan.
delulu managment
Stylizacja na jedną z baśni tysiąca i jednej nocy bardzo udana. Sprawnie sobie radzisz z erotyczną tematyką. Jest miłość hiszpańska, francuska i grecka (czemu akurat z Niemką?). W przypadku Polki mam zgrzyt. Wyraźnie zadeklarowała, że jej łożnica przeznaczona jest wyłącznie dla prawowitego męża, więc jak będzie wyglądała realizacja umowy z księciem? Opowieść lekka i zabawna, ale końcówka niepokojąca.
Ambush, AP dziękuję za kliki.
Czemu Polka? Bo tylko Polka może być dobrą Matką. To oczywiste :)
Czemu Niemka? Hmm, jakoś miłość grecka nie kojarzy mi się z Greczynkami, raczej z niskobudżetową kinematografią z Niemiec ;)
Na marginesie… takie mamy czasy, że już nawet elgiebete pośród wyznawców Mahometa może być czymś przewidywalnym i sztampowym :)
Na marginesie… takie mamy czasy, że już nawet elgiebete pośród wyznawców Mahometa może być czymś przewidywalnym i sztampowym :)
Myślę, że wręcz przeciwnie, ale rozumiem, że to zdanie odnosi się do faktu, że nikt za bardzo do wątku gejowskiego się nie odniósł. Ja tego nie zrobiłem, bo mi tam rybka, kto co lubi, a bardziej ruszyła mnie sprawa czającego się na horyzoncie gwałtu.
Początek dość poważny, wręcz podniosły – trochę odstaje od reszty tekstu, mimo że utrzymujesz konsekwentnie stylizację języka. Może się też wydawać nieco za długi w stosunku do całej objętości tekstu. Niemniej stanowi piękne wprowadzenie :)
Erotykę umieszczasz w samym centrum opowieści i sprzedajesz zgrabnie, na dodatek z humorem, za co duży plus. Może czasem jest językowo za lekko w porównaniu z tym wzniosłym początkiem, ale nie ma tyle, żeby szczególnie raziło.
Technicznie też jest ładnie, potknęłam się mocno tylko na jednym zdaniu:
Pomyślałem, iż niemożliwością jest, aby przyczyną niemocy księcia mogłaby być ta cudowną Iberyjka.
O jedno "by" za dużo, "aby mogła być" zabrzmi lepiej, koniecznie do poprawki!
No i na koniec taka mała prywata – zupełnie przypadkiem tytuł opowiadania jest zbieżny z jednym z moich zakwalifikowanych do Księgi :) Treść już na szczęście nie, ale za tytuł z przymrużeniem oka daję mały plusik ;)
Spodziewaj się niespodziewanego
Niezłe, niezłe. Szkod tylko, że nie oszczędziłeś Polki