- Opowiadanie: mark2 - Rozmowy z terminatorem cz. 1

Rozmowy z terminatorem cz. 1

To tylko pomysł. Jeśli przyjmiecie go ciepło to napiszę kolejną część rozmów z terminatorem.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Rozmowy z terminatorem cz. 1

– … a pamiętasz jak rozmawiałeś z terminatorem. Niewielu udaje się przegadać maszynę.

– One nie myślą bardziej logicznie od nas. Plątanina procedur, kodów i kodzików, bloków i dyrektyw w bibliotekach też sprawia, że im odwala. Jakby twoi rodzice nie wszczepili ci tylu sprzecznych procedur też byś był lepszym człowiekiem. To dowód na nasze pozaziemska pochodzenie.

– Dänikem miał rację?

– A żebyś wiedział, że miał. Różni nas coś od reszty inteligentnych stworzeń na ziemi. Nie do końca jesteśmy dziećmi tej planety, za dużo w nas tego "metalu" i "sprzętu". Teraz mamy ai-roboty i już na nas polują. Według mnie to one nas stworzyły. Jako tacy nie jesteśmy w stanie podróżować do gwiazd. Nie przetrwamy długo narażeni na promieniowanie, czas, mikro-asteroidy i bóg wie co jeszcze. One – tak. Potrzebujemy wody, tlenu, żarcia. One – nie. Wiemy jak łatwo nas zrobić w probówce, mieszasz geny, wstrzykujesz małpie i masz człowieka. Zwłaszcza jak jesteś zaawansowaną, liczącą maszyną z precyzją ruchów liczoną w mikrometrach. Może one po prostu tak działają. Sadzą życie, które ich buduje. A jak po milionie lat – to też chore liczyć ich czas naszym obiegiem wokół słońca – robo-dzieci polecą dalej to zasieją życie na innej planecie. A skąd to wiem?

– No skąd?

– Bo to był nasz plan. Po to one były. Po to je budowaliśmy.

– To co będzie z nami na ziemi?

– Nic. Z jakiego powodu mielibyśmy być dalej istotni? Wykonaliśmy dobrze nasze zadanie. Roboty nas przewyższyły, poszły dalej, a my zostaliśmy w miejscu. Jak się będziemy rzucać do dostaniemy "w ryja" od silniejszego. Pewnie założą swoje miasta, usiądą na surowcach kluczowych dla ich przetrwania…

– Zrobią z nas niewolników.

– Nie rozśmieszaj mnie. Po co? Ciebie trzeba utrzymać przy życiu i pracujesz tak wolno, że zwykła wiertarka ma większą moc. Jesteśmy bezużyteczni dla nich i powinniśmy im dać spokój jeśli oni nam dadzą.

– To znaczy, że przyszłość ludzkości to rezerwat?

– Nie, podzielimy się ziemią, nie musimy żyć w tym samym świecie. Roboty i ludzie nie muszą żyć obok siebie. Będą robo-miasta i ludzkie miasta. Możemy się odwiedzać i prowadzić jakąś ograniczoną wymianę, chociaż nie wyobrażam sobie czego mogą od nas potrzebować. Kto wie? Może wyniosą się stąd.

– A może najpierw wyczerpią surowce i potem odlecą?

– Tylko nie liczmy na to, że my kiedyś stąd wylecimy. Ludzka misja do innej galaktyki? Bujda. Na inne gwiazdy? Może. Ale jak dużym nakładem środków? Jesteśmy niepraktyczni do podróży gwiezdnych. Musimy dogadać się tu, wszyscy, na ziemi. To nasza jedyna nadzieja. Ludzkość gapi się w niebo od zawsze i jednocześnie podrzyna sobie gardła marząc, że kiedyś stąd ucieknie. Nie. Nie ma ucieczki od samego siebie. Przeniesiemy tylko rozpacz na inną planetę – one to rozumieją. Im przeszkadza nasza zwierzęcość i agresywność. Jeśli my nie zaczniemy walki to one też nie.

– Dziwne słowa jak na sytuację, w której jesteśmy. – Na dworze panował mrok na zmianę oświetlany pomarańczowymi i niebieskimi rozbłyskami. Te pomarańczowe to bomby zrzucane na miasto w dolinie. Niebieskie to wybuchy elektromagnetyczne z pocisków artyleryjskich spadających na pozycję maszyn. Kęs i Klaus, starsi szeregowi, siedzieli na skrzyni w rowie i, przez lornetki, obserwowali most na trasie na Brześć.

– Kiedy cię wypuścili?

– W zeszłym tygodniu.

– A urlop?

– Nie brałem urlopu. Sierżant mówił, że mogę się przydać w zwiadzie. Powiedział, że siedzieć na dupie to może i kaleka.

– Czyli jest, aż tak ciężko?

– Tak, przegrywamy na całej linii. To co widzisz to pewnie nasze ostatnie zapasy amunicji, potem nikt nie wie co będzie.

– One pewnie wiedzą. Próbowaliśmy się poddać?

– Wiele razy. Za każdym razem jest tak samo – wybijają wszystkich do nogi.

– Może nie mieli ciebie żebyś przegadał terminatory. – Uśmiechy rozjaśniły ich twarze. Chwile później z powrotem trwali w posępnej ciszy. Co jakiś czas spoglądali w lornetki i obserwowali drugi brzeg rzeki.

– Co na nas idzie? – spytał Kęs i poprawił kikut na skrzyni.

– Tym mostem ma wjechać kolumna centrali. Oni wpychają najdalej za linię wroga swoją centralkę z jakimś polem siłowym. Zmyślne urządzenie. Wpina się w linie energetyczne i generuje pole ochronne. Nie dość, że ciągnie prąd z całego miasta to jeszcze nie da się rozwalić niczym konwencjonalnym.

– EMP na to nie działa?

– Właśnie nie działa. Na tę chwilę naszą jedyną obroną przed tym diabelstwem jest nie dopuścić do wjazdu do miasta.

– Skąd wiemy, że przyjedzie tędy?

– Dziwne pytanie, przecież wiesz – mamy ich na nasłuchu. Głupie roboty nie wiedzą, że ciągniemy ich kod zwykłymi kablami elektrycznymi.

– To w ogóle możliwe?

– Tak, jeszcze przed wojną to mieliśmy. Wtedy się nie przyjęło, a teraz ratuje nam dupę. Każda maszynka, gdy się ładuje, przy okazji przesyła nam wszystkie swoje instrukcje.

– Jak one mogły tego nie zauważyć?!

– Co za różnica? Nie zauważyły przez tyle lat to i lepiej dla nas. – Zaraz jednak Klaus się zreflektował. – Teraz to już chyba i tak bez znaczenia.

– Nie, nie… to nie bez znaczenia. Każda walka jest najważniejsza. Każda porażka powinna być ostatnią. Nie ma różnicy po której stronie się stoi. Tylko brak woli i motywacji różni ludzi od maszyn. My jesteśmy zawsze zmotywowani.

– Kęs? Kęs! Kęęęss!!! – ostatnie krzyk skończył się wybuchem krwi z ust szeregowego Klausa. Terminator Kęs cofnął ostrze, zregenerował kończynę i przybrał normalną formę nie zmieniając pozycji na skrzyni. Wysłał sygnał o natychmiastowym odpięciu stacji ładowania i re-konfiguracji pola ataku. Platforma centrali zjeżdżała na most w kompletnej ciemności. Powoli przesunęła się po nim na drugi brzeg i zniknęła pomiędzy pierwszymi zabudowaniami. Kęs siedział na skrzyni nadal analizując dane. Nie mógł się doczekać kiedy opuści tę brudną planetę.

Koniec

Komentarze

– To co będzie z nami na ziemi?

Jeśli planeta to Ziemia. 

 

Na dworze panował mrok na zmianę oświetlany pomarańczowymi i niebieskimi rozbłyskami. Te pomarańczowe to bomby zrzucane na miasto w dolinie. Niebieskie to wybuchy elektromagnetyczne z pocisków artyleryjskich spadających na pozycję maszyn. Kęs i Klaus, starsi szeregowi, siedzieli na skrzyni w rowie i, przez lornetki, obserwowali most na trasie na Brześć.

Dałabym do kolejnego akapitu. Jeśli wcześniej rozmawiali Kęs i Klaus, to warto by to zaznaczyć, bo te części wyglądają na całkiem niepołączone. 

Jeśli wojenna część dzieje się później, to warto by to rozdzielić na dwie części. Pustym akapitem i np.: &.

 

– Wiele razy. Za każdym razem jest tak samo – wybijają wszystkich do nogi.

W dialogu myślniki oddzielają wypowiedź bohatera od didaskaliów. Przykładowo: – Michał, chodź do domu! – zawołała mama. Dlatego do rozdzielania wypowiedzi lepiej używać przecinków, bo czytelnik musi zastanawiać się, o co chodzi.

 

– Dziwne pytanie, przecież wiesz – mamy ich na nasłuchu. Głupie roboty nie wiedzą, że ciągniemy ich kod zwykłymi kablami elektrycznymi.

Tu też należy zamienić myślnik na przecinek między wiesz a mamy. 

 

– Kęs? Kęs! Kęęęss!!! – ostatnie krzyk skończył się wybuchem krwi z ust szeregowego Klausa.

Ostatni, zamiast ostatnie. Wybuch krwi mi nie pasuje, może chlust, fontanna? Resztę zrzuciłabym do kolejnego akapitu. 

 

No i się wyjaśniło, dlaczego był taki mądry i złotousty.

 

 

Ciekawe opowiadanie, popraw błędy to kliknę do biblioteki.

 

 

EDIT:

 

Usuń z tytułu cz. 1, bo jeśli zostanie opowiadanie trzeba zapisać jako fragment. Natomiast fragmenty:

  1. nie wchodzą do biblioteki
  2. nie wchodzą do grafiku dyżurnych
  3. nie cieszą się popularnością.

Twój tytuł chyba za dużo zdradza.

delulu managment

Cześć

Ciekawy szort. Dobrze napisany. 

Nie martwiłbym się o roboty. Kiedyś przyjdzie wielka, ciemna postać i zgasi światło…

Wodę czerpać będziemy albo ze studni, albo z potoczka. Staniemy się zdrowsi – jedzenie pochodzące z lasu, polowania się zaczną.

Jest moda na zdrowy tryb życia, moda na nieumieranie, na wieczność w blasku fleszy i kamer. Keep smajling and liw forewer. Myśleć pozytywnie, żyć pozytywnie. Klasyk: kim jesteś? Jesteś zwycięzcą.

Niektórzy mają apetyt na nieśmiertelność, a czas się kończy. Na dobrą sprawę, to dobra przykrywa ta cała AI… Badania trwają, a Mars czeka na człowieka. Czuję, że rymuję :-)

Dzięki temu jest sporo dobrych tematów do pisania Sci-fi. 

W każdym razie… Czekamy na Klapaucjusza i Trurla, przecież oni największymi konstruktorami we wszechświecie są. 

Klik

Pozdrawiam

Nowa Fantastyka