- Opowiadanie: mr.Tea - Sedina

Sedina

Jest to mój de­biut za­rów­no na ła­mach por­ta­lu “Fan­ta­sty­ka”, jak i na szer­szych wo­dach in­ter­ne­tu. Akcja tek­stu roz­gry­wa się na przed­po­lach Szcze­ci­na, w dniu za­koń­cze­nia dru­giej wojny świa­to­wej. Pro­szę o kon­struk­tyw­ną kry­ty­kę i życzę wszyst­kim przy­jem­nej lek­tu­ry. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy II, Użytkownicy V, Użytkownicy

Oceny

Sedina

Ogni­ste kwia­ty za­kwi­tły wy­so­ko na wie­czor­nym nie­bie. Sze­ro­ka pa­le­ta barw roz­la­ła się po ho­ry­zon­cie. Pi­ja­ni czerwonoarmiści świę­to­wa­li ko­niec wojny fa­jer­wer­ka­mi. Nie­bie­skie, żółte, białe i oczy­wi­ście czer­wo­ne. Mnó­stwo czer­wo­nych eks­plo­zji. Cho­dząc po zglisz­czach mia­sta trze­ba było uwa­żać, aby nie do­stać pią­chy w nos, lub kulki w łeb.

Nad Re­ga­li­cą było spo­koj­niej. Świersz­cze ha­ła­so­wa­ły w krza­kach, a ryby chlu­po­ta­ły w głębi rzeki. Kręgi hip­no­tycz­nie roz­cho­dzi­ły się po tafli wody. Słoń­ce za­ni­ka­ło za drze­wa­mi, two­rząc po­ma­rań­czo­we przej­ście mię­dzy dniem i gwieź­dzi­stą nocą. Wśród roz­le­wisk Dol­nej Odry, mię­dzy wy­so­ką trawą spa­ce­ro­wał Mar­tin.

Mijał ruiny mostu ko­le­jo­we­go nad Re­ga­li­cą. Mar­twy szkie­let kon­struk­cji wy­cią­gał ku górze swe sta­lo­we ręce. Zwo­dzo­ny cud in­ży­nie­rii tonął w mo­cza­rach. We­hr­macht wy­sa­dził go, aby utrud­nić Ro­sja­nom szturm na Szcze­cin, ale nic to nie dało. Bra­cia stra­szy­li go tru­pa­mi po­le­głych tu SS-ma­nów. Na­brzmia­łe ciała miały wy­pły­wać na po­wierzch­nię i pękać z hu­kiem, zo­sta­wia­jąc w po­wie­trzu krwi­stą chmu­rę. Bał się je spo­tkać, ale umó­wił się na schadz­kę z Lottą. Sta­rał się my­śleć o błę­kit­nej spód­ni­cy, opi­na­ją­cej jej bio­dra w kształ­cie grusz­ki.

Świersz­czo­wy kon­cert za­głu­szył gar­dło­wy krzyk. Mło­dzie­niec drgnął ner­wo­wo, a serce omal nie wy­sko­czy­ło mu z pier­si. Na­tych­miast po­pra­wił blond grzyw­kę i po­biegł w kie­run­ku ha­ła­su. “Boże, oby to nie ona!” – my­ślał, pę­dząc przez mo­kra­dła. Wrzask na­si­lał się. Do upior­nej sym­fo­nii do­łą­czył plusk wody i roz­pacz­li­we wo­ła­nie o pomoc. Roz­po­znał w nim obcy, żeń­ski głos. Było w nim coś nie­na­tu­ral­ne­go i plu­ga­we­go. Jego po­sia­dacz­ka wal­czy­ła o od­dech i z każdą chwi­lą prze­gry­wa­ła tę walkę.

Kiedy chło­pak przedarł się przez gęste krze­wy, spo­strzegł małą wyspę po­środ­ku ba­jo­ra. Na jej po­ro­śnię­tym mchem brze­gu wal­czy­ły dwie po­sta­cie: ra­dziec­ki żoł­nierz o azja­tyc­kich ry­sach twa­rzy leżał na brzu­chu drob­nej, dłu­go­wło­sej dziew­czy­ny. Jego ol­brzy­mie dło­nie za­ci­ska­ły się na jej wą­tłej szyi. Pełne usta znie­ru­cho­mia­ły w nie­mym krzy­ku. Pa­trzy­ła wprost na Mar­ti­na. “Pomóż mi!” – bła­ga­ła. Miał wra­że­nie, że te słowa prze­szy­wa­ją go.

Wsko­czył do zim­nej toni. Lo­do­wa­te igieł­ki dźga­ły go po całym ciele. Do­pły­nął prze­mo­czo­ny do wy­sep­ki i od razu rzu­cił się na żoł­nie­rza. Ten ode­pchnął go z siłą eks­plo­zji. Upa­da­jąc na plecy wy­pluł z płuc reszt­ki po­wie­trza. Na­past­nik krzy­czał coś po ro­syj­sku i dusił dziew­czy­nę za­pła­ka­ny. Wzdłuż jego po­licz­ków prę­ży­ły się pur­pu­ro­we za­dra­pa­nia.

Czas ucie­kał. Mło­dzie­niec wyjął z kie­sze­ni spode­nek nóż do pa­tro­sze­nia ryb i za­to­pił go w szyi du­si­cie­la. Wszedł gład­ko, jak w masło. Po­so­ka bry­znę­ła we wszyst­kie stro­ny, zna­cząc teren do­oko­ła. Życie uszło z niego w prze­cią­gu se­kund. Tra­fił w tęt­ni­cę.

Ostrze samo wy­sko­czy­ło z za­krwa­wio­nych dłoni i upa­dło cicho na li­ściach. Szafirowooka pięk­ność wy­czoł­ga­ła się spod mar­twe­go sol­da­ta. Wtedy Mar­tin uj­rzał w ca­ło­ści jej smu­kłe ciało za­koń­czo­ne błysz­czą­cym, se­le­dy­no­wym ogo­nem.

– Je­steś sy­re­ną? – za­py­tał.

– Na­zy­wam się Se­di­na – Od­zy­ska­ła ko­lo­ry i po­dzię­ko­wa­ła uśmie­cha­jąc się za­lot­nie.

Stał osłu­pia­ły. Wy­peł­nia­ła go mie­szan­ka stra­chu i pod­nie­ce­nia. Jej po­kry­ta krwią dia­men­to­wa twa­rzycz­ka błysz­cza­ła. Gotów był sko­czyć za nią w naj­ciem­niej­sze głę­bi­ny. Ko­smy­ki kru­czo­czar­nych wło­sów opa­da­ły na ster­czą­ce pier­si.

– Zgłod­nia­łam, a ty je­steś taki silny. Otwo­rzysz mi go? – Wska­za­ła nie­win­nie tru­chło.

Przy­tak­nął i roz­pruł nożem nie­bosz­czy­ka. Na widok roz­cię­tej skóry prze­łknę­ła gło­śno ślinę i roz­po­czę­ła żer. Wgry­za­ła się w tkan­ki i spi­ja­ła za­chłan­nie szpik z kości. Po­chła­nia­ła zwło­ki, aż stały się bez­kształt­ną kupą mięsa.

Na­je­dzo­na ob­li­za­ła palce, pa­trząc uwo­dzi­ciel­sko na Mar­ti­na.

– Po­pły­wa­my? – Prze­chy­li­ła głowę na bok.

– Co tylko ze­chcesz!

Wziął ją na ręce i pod­niósł. Pach­nia­ła wodną lilią i ta­ta­ra­kiem. Oplo­tła go wia­nusz­kiem swych ra­mion. Za­nu­rzył się z nią po ko­la­na w ciem­nej wo­dzie, kiedy usły­szał zna­jo­my głos.

– Mar­tin? – Lotta stała zdzi­wio­na na dru­gim brze­gu.

– Jed­nak jesz­cze bym coś zja­dła – po­wie­dzia­ła Se­di­na. 

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Gratulacje tak szybkiego (po rejestracji) debiutu. :)

Zapraszam do zapoznania się z działem Publicystyka i zamieszczonymi tam poradnikami: językowymi, zapisu dialogów, myśli, a także – Drakainy – dla Nowicjuszy. :)

 

Ze spraw technicznych mam następujące wątpliwości (zawsze – tylko do przemyślenia):

Taka ilość znaków to u nas na Portalu SZORT, a nie opowiadanie (więcej – we wspomnianym poradniku Drakainy). Jest to ważne, bo oba rządzą się innymi prawami, zatem proszę uprzejmie o zmianę kategorii. :)

Wehrmacht wysadził go, aby utrudnić rosjanom szturm na Szczecin, ale nic to nie dało. – ort. – wielką?

Miał wrażenie, że te słowa przechodzą go na wylot. – stylistyczny?

Trafił w tętnice. – literówka?

Nazywam się Sedina. – Odzyskała kolory i podziękowała uśmiechając się zalotnie. – błędny zapis dialogu?

 

Zakończenie szokujące, podobnie jak cała fabuła. :) Jak rozumiem, na żołnierzu się nie skończyło? :)

Bez wątpienia jest tu oryginalny pomysł na fantastykę, do tego czarny humor, zatem klikam do Biblioteki, pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia. ;)

Pecunia non olet

Witam serdecznie.

Dziękuję bardzo za uwagi natury technicznej oraz za wskazanie mi miejsc, w których mogą odnaleźć wskazówki odnośnie dalszej pracy. Wszystko to okazało się niezwykle pożytecznymi wskazówkami.

Jest mi również miło, że lektura mojego “szorta” umiliła komuś czas. Mam nadzieję, że moje kolejne pracę również znajdą się w bibliotece :). Raz jeszcze dziękuję za poświęcony czas i życzę wszystkiego dobrego ;). 

Pisałem codziennie. Pisałem,[...] żeby utrzymać się przy życiu.

surprise

Jako “ziomek” nie mogę przejść obojętnie…heh

a ryby chlupotały w głębi rzeki.

Nie można chlupotać w głębi rzeki (wody…cieczy…), to odgłos wyłącznie powierzchniowy.

Nikt nie słyszał jeszcze np. gupika chlupoczącego w głębi akwarium. Może: “na głębiach rzeki”?

 

Odlany z brązu pomnik był imponujący, miał ponad osiem metrów wysokości. Był posadowiony na skalistym cokole z czerwonego piaskowca. Przedstawiał młodą, silną kobietę w długich szatach. Stała na dziobie łodzi, spoglądała w kierunku Odry. Na ramieniu trzymała niewielka reję ze zwiniętym żaglem. Prawą dłoń wsparła o kotwicę. U jej stóp siedział Merkury – patron handlu. Były też smoki i nagie syreny

Sedina to był symbol rozwoju miasta poprzez handel morski. Takie krwiożercze konotacje jakoś

do niej nie pasują… Sory. No, ale pierwsze koty za płoty – wiadomo.

yes

 

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Pozdrawiam, dziękuję, wzajemnie, wszystkiego dobrego. :)

Pecunia non olet

Witam Fascynatora. 

Dziękuję bardzo za opinię, zwłaszcza tę dotyczącą “chlupotania”. Chodziło mi o kolokwialne określenie na “pływanie”, ale to bardzo praktyczna uwaga i przyda się na przyszłość wink.

Sedina to był symbol rozwoju miasta poprzez handel morski. Takie krwiożercze konotacje jakoś

do niej nie pasują… Sory. No, ale pierwsze koty za płoty – wiadomo.

Dokładnie tym była Sedina, dlatego chciałem przedstawić ją w innym świetle. Uważam, że na tym m.in. polega kreatywność i rozwijanie wyobraźni – na ukazywaniu rzeczy w sposób, o jakim nikt nie pomyślał.

W mojej głowie urodziło się proste pytanie: “A co jeśli Sedina była tylko romantycznym wyobrażeniem czegoś wynaturzonego?”. Szczecin to miasto portowe, a jak port to żeglarze i ich opowieści o syrenach, a dalej już wyobraźnia sama zadziałała. 

Oczywiście szanuję twoje zdanie, że Sedina nie łączy się z krwiożerczą istotą i miło było je poznać, ale pozostanę przy swojej, piękno-groźnej wersji.

Bardzo dziękuję za poświęcony czas i życzę wszystkiego dobrego! wink

Pisałem codziennie. Pisałem,[...] żeby utrzymać się przy życiu.

smiley

Wzajemnie, powodzenia na “niwie”…

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Cześć,

Ciekawy szort, ma klimat. Doceniam też, że ma fajne zakończenie.

Pozdrawiam,

rr

Cześć, 

Dziękuję bardzo i cieszę się, że zakończenie się podobało. 

Wszystkiego dobrego!

Pisałem codziennie. Pisałem,[...] żeby utrzymać się przy życiu.

Niezła historia i dość niekonwencjonalne wykorzystanie postaci Sediny. Dobrze się czytało, choć wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

Pi­ja­ni kra­sno­ar­mi­ści świę­to­wa­li… → Połączenie rosyjskiego i polskiego nie brzmi dobrze.

Proponuję albo po polsku: Pi­ja­ni czerwono­ar­mi­ści świę­to­wa­li… Albo po rosyjsku: Pi­ja­ni kra­sno­ar­miejcy świę­to­wa­li

 

Mło­dzie­niec pod­sko­czył ner­wo­wo, a serce omal nie wy­sko­czy­ło mu z pier­si. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Mło­dzie­niec drgnął ner­wo­wo, a serce omal nie wy­sko­czy­ło mu z pier­si.

 

Kiedy chło­pak przedarł się przez dzi­kie krze­wy, spo­strzegł małą wyspę po­środ­ku ba­jo­ra. → Wokół bajora raczej nie rosną krzewy uprawiane.

Proponuję: Kiedy chło­pak przedarł się przez gęste krze­wy, spo­strzegł małą wyspę po­środ­ku ba­jo­ra.

 

Na­past­nik krzy­czał coś po ro­syj­sku i dusił dziew­czy­nę za­pła­ka­ny. → Czy dobrze rozumiem, że ruski gwałciciel płakał? Dlaczego?

A może miało być: Na­past­nik krzy­czał coś po ro­syj­sku i dusił zapłakaną dziew­czy­nę.

 

Ostrze samo wy­sko­czy­ło mu z za­krwa­wio­nych dłoni… → Zbędny zaimek.

 

Szafirooka piękność wy­czoł­ga­ła się spod mar­twe­go sol­da­ta.Szafirowooka piękność wy­czoł­ga­ła się spod mar­twe­go sołda­ta.

 

– Na­zy­wam się Se­di­na – od­zy­ska­ła ko­lo­ry i po­dzię­ko­wa­ła uśmie­cha­jąc się za­lot­nie. → Brak kropki po wypowiedzi. Didaskalia wielką literą – odzyskanie kolorów i uśmiech w podzięce nie są odgłosami paszczowymi. Winno być:

– Na­zy­wam się Se­di­na. Od­zy­ska­ła ko­lo­ry i po­dzię­ko­wa­ła uśmie­cha­jąc się za­lot­nie.

Tu znajdziesz wskazówki jak zapisywać dialogi.

 

 Oplo­tła go wia­nusz­kiem ze swych ra­mion. → Wystarczy: Oplo­tła go wia­nusz­kiem swych ra­mion.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego szorta i poświęcenie czasu na napisanie uwag. Wprowadziłem je właśnie w życie.

Napastnik krzyczał coś po rosyjsku i dusił dziewczynę zapłakany. → Czy dobrze rozumiem, że ruski gwałciciel płakał? Dlaczego?

A może miało być: Napastnik krzyczał coś po rosyjsku i dusił zapłakaną dziewczynę.

Dokładnie tak miało być. Ta postać miała wydawać się gwałcicielem, który tak na prawdę jest ofiarą. Bronił się przed Sediną, dlatego był zapłakany. A czy to ona go pierwsza zaatakowała, czy było na odwrót… to już pozostawiam wyobraźni czytelnika. On również ma wyobraźnię. 

Raz jeszcze dziękuję, zwłaszcza za poradnik. Przestudiowałem go, poprawiłem szorta według zawartych w nim mądrości. Stosuje jego zasady w tej chwili, podczas pisania następnego opowiadania. 

Dziękuję i pozdrawiam. 

 

Pisałem codziennie. Pisałem,[...] żeby utrzymać się przy życiu.

Bardzo proszę, mr.Tea. Miło mi, że uznałeś uwagi za przydatne. A skoro poprawiłeś usterki, mogę udać się do klikarni. :)

 

Dokładnie tak miało być. Ta postać miała wydawać się gwałcicielem, który tak na prawdę jest ofiarą.

Dziękuję za wyjaśnienie.

Byłam przekonana, że Martin zobaczył scenę gwałtu, zwłaszcza że sołdat leżał na brzuchu dziewczyny – sytuacja była dla mnie jednoznaczna, a tu takie nagłe odwrócenie ról…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy szorcik. Plot twist z ludożerczą syreną/boginką morską bardzo fajny. 

Dodatkowo doedukowałem się nieco o genezie postaci Sediny i o niej samej.

Według mnie udany debiut, więc zasługuje na klika bibliotecznego.

Storm

Bardzo mi miło, że szort się spodobał i dziękuję za poświęcony czas!

Dodatkowo doedukowałem się nieco o genezie postaci Sediny i o niej samej.

Cieszę się, że moja twórczość zachęca do rozszerzania wiedzy. Mr. Tea bawi i uczy. 

Pisałem codziennie. Pisałem,[...] żeby utrzymać się przy życiu.

Nowa Fantastyka