- Opowiadanie: Finkla - Luka

Luka

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Luka

Spiritusowi movensowi dedykuję.

 

1. Człowiek codziennie doprowadza swoje włosy do porządku. Dlaczego jednak nie serce?

 

Wu Qingsheng, jedyne dziecko swoich rodziców, jedynych dzieci jego dziadków, jeden z niemal czterdziestu milionów mężczyzn, dla których brakło partnerek, rozważał możliwości, jakie mu jeszcze pozostały.

Owszem, rząd już niemal trzydzieści lat temu zrezygnował z niesławnej polityki jednego dziecka. Ale dla Qingshenga nastąpiło to zbyt późno. Tu, gdzie mieszkał, w jego przedziale wiekowym na sto kobiet przypadało stu trzydziestu czterech i sześć dziesiątych mężczyzny. Wu znalazł się w gronie trzydziestu czterech (z hakiem) pechowców. Jego matka miała na tyle rozumu, żeby nie dokonywać aborcji żeńskich płodów, w oczekiwaniu na wymarzonego syna. Ale czasami chłopiec trafia się za pierwszym razem.

Nie wiedział, czy rodzice woleliby dziewczynkę zamiast niego. Z jednej strony, dziedzic nazwiska, z drugiej niemal stuprocentowa szansa na przekazanie genów do następnego pokolenia. Nigdy nie spytał, co uznawali za ważniejsze. Z początku był za młody, żeby w ogóle się nad tym zastanawiać. A po katastrofie superszybkiego pociągu nie miał komu zadawać pytań. Człowiek nie wie, kiedy umrze, a wóz – kiedy się wywróci.

Qingsheng próbował już wielu rzeczy. Zastanawiał się nad rozmaitymi rozwiązaniami problemu nieopuszczającego go od lat. Drapieżniki łowi się podstępem, zwierzęta domowe – arkanem. A jak schwytać kobietę?

Kiedy jeszcze mógł uchodzić za młodzieńca, starał się zagadywać dziewczyny. W szkole, na dyskotekach i imprezach, w knajpach. Ale nie cieszył się powodzeniem: ani nadmiernie przystojny, ani specjalnie bogaty, ani spektakularnie błyskotliwy. Żadna kobieta nie wiązała z nim nadziei na przyszłość, żadna się nie zadurzyła, żadnej nie zdołał uwieść. Ptak wybiera drzewo, na którym siądzie, ale drzewo nie wybiera ptaka.

Potem nadszedł etap poszukiwań internetowych. Kiedy w swoim profilu pisał prawdę i wstawiał zdjęcia bez retuszu, nikt nie chciał się z nim umówić. Jeśli naginał nieco rzeczywistość, kończyło się na pierwszej randce i rachunku za kolację. Nie wiedział, co bardziej upokarza. I faza zabiegania o komputerowe znajomości trwała aż do obecnej chwili. Wciąż utrzymywał konta na kilku portalach randkowych. Zaglądał do każdego co najmniej raz w tygodniu, coraz bardziej rozgoryczony. Jego rówieśnice, po pierwsze już dawno znalazły sobie partnerów, a po drugie, jeśli nawet trafiały się jakieś wdowy, to wolały bogatszych. Kto ma pieniądze jest smokiem, kto ich nie ma – jest robakiem. Młodsze kobiety spotykały się z chłopcami w swoim wieku. Starsze go nie interesowały; pragnął założyć rodzinę, spłodzić choć jedno wymarzone dziecko. A w skrzynkach znajdował wiadomości głównie od szacownych matron, które nawet ostatnie wspomnienie o menopauzie zdążyły zostawić daleko w przeszłości.

W biurze statystycznym Wu pracowały dwie kobiety. Zazdrośnie pilnowana przez męża (kierownika Departamentu Handlu Zagranicznego) asystentka w Dziale Demograficznym oraz bezzębna sprzątaczka. A oprócz nich po instytucji kręciło się dwudziestu dziewięciu facetów, w większości młodych i napalonych. Nie, to nie cesarzowa mopa tak rozgrzewała ich wyobraźnie. To prześliczna Yu Lan panowała niepodzielnie w fantazjach chłopaków.

Kumpel z wioski namawiał kiedyś Qingshenga na wstąpienie do gangu porywającego młode kobiety i zmuszającego je do ślubu. Nie zgodził się. Zastanawiał się później, czego mu brakło: odwagi czy niegodziwości. Ale nie żałował; pół roku po rozmowie kolega, wraz z większością szajki, został złapany i stracony. Egzekucja nie przywróciła równowagi. Po wyparowaniu kropli morze nadal było morzem. Ani wyjątkowa agresja mężczyzn pozbawionych łagodzącego wpływu żon, ani wynikający z chęci do przemocy zwiększony współczynnik umieralności, nie poprawiały znacząco sytuacji. Statystyki wciąż nie sprzyjały Wu i jemu podobnym.

Gwałt w ogóle go nie pociągał. Zresztą, nawet gdyby trafił na płodny dzień u kobiety nie używającej środków antykoncepcyjnych, najprawdopodobniej usunęłaby ciążę. Kto chciałby samotnie wychowywać dziecko zbrodniarza?

Wielu znajomych wyjechało z kraju. Czasami pogardzał nimi, częściej im zazdrościł. Podobno w Europie i Ameryce Północnej roiło się od samotnych kobiet. Oraz ich ciotek, sióstr i kuzynek. Tam chyba mieszkało się jak w raju. Ale Qingsheng wyjechać nie mógł; ktoś musiał opiekować się babciami i dziadkami. Cała czwórka żyła jeszcze, pętając go swoimi uczuciami. Stanowił dla nich jedyną rodzinę. Często łapał ich zaniepokojone spojrzenia.

Rozumiał swoich antenatów – miliardy lat ewolucji, cztery dostojne linie genetyczne i wszystko wskazywało, że skończą w zaułku zwanym Wu Qingshengiem. A dokładniej w prezerwatywach i kanalizacji. Gdyby każdy jego plemnik trafiający do Mekongu, zamienił się w pangę, wartość dodana w rybołówstwie w Chinach i kilku sąsiednich krajach chyba by się potroiła. Nawet nie miał co myśleć o spłodzeniu dziecka. A przecież duchy zmarłych radują się jedynie z ofiar składanych przez potomków.

Nie miał żadnych skłonności homoseksualnych. Niekiedy nad tym ubolewał; samotnych mężczyzn nie brakowało. Ale sam nie miał pewności, czy to byłoby właściwe rozwiązanie. Z takiego związku dziadkowie nie doczekaliby się upragnionego prawnuka. Chyba w ogóle wstydziłby się im powiedzieć, że chce założyć rodzinę z innym mężczyzną. Uznaliby, że stracił twarz. Może to i lepiej, że Qingshenga interesowały wyłącznie kobiety? Jednak z drugiej strony, to musiało być przyjemne; wracanie do domu, w którym ktoś go witał, codzienne rozmowy przy posiłkach, wspólny wypoczynek… Przynajmniej nie musiałby szukać zapomnienia w ramionach prostytutek.

Nie żywił do nikogo żalu za swoją beznadziejną sytuację rodzinną. Bo i kogo mógłby winić? Mao Zedonga, który opuścił ten świat prawie pół wieku wcześniej niż Qingsheng się na nim pojawił, i który to przywódca wierzył, że szybki wzrost populacji wzmocni państwo, a zatem zachęcał kobiety do rodzenia jak największej liczby potomków? Następców Przewodniczącego, przerażonych maltuzjańskimi przepowiedniami, którzy zrobili wszystko, aby przepchnąć wahadło historii w przeciwnym kierunku? Urzędników skrupulatnie wypełniających odgórne polecenia? Kulturę chińską, od wieków preferującą synów, bo zapewniają opiekę starym rodzicom, nie odchodzą na zawsze do rodziny swojej małżonki, bardziej przydają się przy ciężkiej pracy na polu ryżowym? Nieznanego Qingshengowi z nazwiska wynalazcę ultrasonografu, który pragnął jedynie nieinwazyjnej metody badania organizmu? Beztroskich zachodnich rodziców, którzy wykorzystali ten sposób, aby zawczasu dowiedzieć się, czy pomalować pokój dziecka na różowo, czy na niebiesko? Nieprzebrane rzesze ludzi, którzy byli gotowi zabić własne córki, aby tylko w spokoju doczekać się syna? Przy milionach potencjalnych oskarżonych wina rozpływała się jak kropla krwi w studni.

I znowu nie podjął żadnej decyzji. Podobnie jak wczoraj, i przedwczoraj, i dwa dni temu… Bo czy istniała jakakolwiek właściwa decyzja?

 

2. Gdy los się nam uśmiecha, spotykamy przyjaciół, a gdy jest nam przeciwny, ładną kobietę

 

Qingsheng, jak zwykle w godzinach pracy, siedział w archiwum i porządkował segregatory ze starymi wydrukami. Na półkach spoczywało mnóstwo informacji. Najwspanialsza pamięć jest słabsza niż najsłabszy atrament. Większość danych istniała w formie elektronicznej, ale nie wszystko można było powierzyć komputerom. Nie on jeden im nie ufał. Tak łatwo włamać się do systemu i wykraść tajne pliki. Papier zapewniał o wiele więcej bezpieczeństwa.

Tylko Qingsheng potrafił szybko znaleźć wymagane dokumenty. I nie lubił, kiedy ktokolwiek inny szperał w teczkach. Koledzy zawsze zostawiali po sobie bałagan i archiwista długo nie mógł dojść do ładu w poprzestawianych segregatorach.

– Panie Wu, potrzebuję danych o ślubach i urodzeniach w naszej prowincji podczas ostatnich dwudziestu lat.

– Oczywiście, pani Yu. Już przynoszę.

Jej głos brzmiał jak nefrytowy dzwoneczek o srebrnym sercu. Qingsheng dopiero po chwili ocknął się z zamyślenia. Skoroszyty, o które prosiła, stały wysoko, prawie pod samym sufitem. Przysunął sobie drabinkę. Kiedy z niej zszedł, z napuchniętymi od starych papierzysk teczkami w rękach, Yu Lan stała tuż obok niego. W ogóle nie słyszał, jak się zbliżyła. Tak drobne stopy zapewne nie potrafiły wydawać dźwięków głośniejszych niż stąpnięcia myszy.

Później nie mógł sobie przypomnieć szczegółów tego, co między nimi zaszło. Pamiętał tylko, jak słodką falą zalał go zapach kobiety. Reszta stanowiła splątany kłąb wątpliwości. Zapewne coś mówili. Chyba Yu zachowała dość rozsądku, żeby nie krzyczeć, kiedy jednooki mnich Qingshenga szturmował jej jaspisowe wrota. A przynajmniej żaden zaniepokojony współpracownik nie wpadł do archiwum.

Kiedy oprzytomniał, Lan dyszała, oparta o regał. Porzucone teczki leżały na podłodze ponad dwa metry dalej.

Nawzajem pomogli sobie uporządkować ubrania. Po chwili Yu wyszła ze skoroszytami pod pachą, jak gdyby nic nie zaszło.

 

3. Człowiek, który mówi: tego się nie da zrobić, nie powinien przeszkadzać temu, który to robi

 

Yu Lan zajrzała do archiwum także następnego dnia. Tym razem tylko rozmawiali.

– A gdzie się podział twój mąż?

– Wyjechał do Beijingu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaproponował pewne modyfikacje kategorii bilansu płatniczego i władze zorganizowały konferencję na ten temat. Wróci za tydzień.

– Dziwne, że nie wziął cię ze sobą. Zwykle nie spuszcza cię z oczu.

– A jak by uzasadnił obecność kogoś z demografii na sympozjum o handlu zagranicznym?

– Chyba jest bardzo zazdrosny.

– Pan Yu powinien wiedzieć, że piękna kobieta należy do świata, brzydka tylko do niego.

– Jesteś tak piękna, że powinnaś stanowić własność całego świata, ale nie chciałbym się tobą dzielić nawet z twoim mężem.

Śmiech delikatniejszy niż śpiew słowika wypełnił ponure dotychczas pomieszczenie.

– Kiedy jesz rybę, nie skarż się na jej zapach – odpowiedziała zalotnie.

– Aromat tej ryby jest wspaniały. Nie podoba mi się, że ktoś je z tego samego talerza, co ja.

– Wiedziałeś, że mam męża, ale wczoraj cię to nie powstrzymało.

– Rozwiedź się z nim. Zamieszkajmy razem. – Qingsheng złapał Lan za ramiona, próbował przytulić do siebie.

– Wiesz, że wtedy obydwoje stracilibyśmy pracę, a nowej moglibyśmy długo nie znaleźć. Deming ma wysoko postawionych przyjaciół. – Zręcznie wywinęła się z jego objęć i wyszła.

 

4. Przeszłość się nie skończyła, a przyszłość jeszcze nie nadeszła

 

Spotykali się w archiwum jeszcze przez kilka dni. Rozmawiali o błahostkach albo wykorzystywali skradzione chwile na obdarzanie się rozkoszą.

Wu chciał wiedzieć, dlaczego piękna Lan zaszczyciła go swoją uwagą. Na ile zrozumiał jej zdawkowe wyjaśnienia, czy wręcz niedomówienia, mąż nie zapewnił jej takiego szczęścia w małżeństwie, na jakie liczyła. A czemu wybrała właśnie Qingshenga? Pozostali pracownicy biura odznaczali się zbyt wielką ambicją, która groziła ujawnieniem sekretu, albo byli zbyt młodzi i nieodpowiedzialni, albo za często chodzili na wino z Demingiem. A może to nadmierna inteligencja i odporność na manipulowanie stanowiła przeszkodę dla pani Yu?

W następnym tygodniu mąż Lan przyjechał ze stolicy i życie wróciło do normy.

Dopóki śliczna Yu nie wypowiedziała słów, których Wu nigdy nie spodziewał się usłyszeć.

– Spodziewam się dziecka.

Spotkali się na korytarzu, Qingsheng wracał ze stołówki, Lan chyba dopiero tam szła.

– To wspaniale, gratuluję, pani Yu. Kto… – głos uwiązł mu w gardle. Nie potrafił zadać tego banalnego, lecz jakże ważnego, pytania.

– Myślę, że ty.

– A co sądzi twój mąż?

– Jest przekonany, że noszę jego przyszłego potomka.

– A jeżeli się dowie?

– Jeśli strzelec spudłuje, niechaj tylko w sobie samym szuka przyczyny niepowodzenia.

Ktoś nadchodził, zza węgła słychać było ciężkie kroki. Lan szybko podreptała w swoją stronę.

Później wielokrotnie szukali okazji, aby wymienić choć kilka słów. Rzadko im się udawało, ale zdołali ustalić, że pan Yu nigdy nie powinien dowiedzieć się o zdradzie żony. Nikt nie powinien.

 

5. Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty zanim dziś się skończy

 

Urodziła się dziewczynka. Szczęśliwy pan Yu zaprosił kolegów ze swojego działu do restauracji, a wszystkim napotkanym współpracownikom pokazywał zdjęcia noworodka. Maleństwo miało podbródek i kości policzkowe Qingshenga, nos i usta Lan. I w ogóle nie przypominało Deminga.

Qingsheng pogratulował domniemanemu ojcu, szczerze pozachwycał się urodą córeczki, obłudnie podkreślił podobieństwo. Oto widział spełnienie swoich marzeń. Nie wszystkich; wciąż nie mógł wziąć własnego dziecka na ręce. Nie miał nadziei, że mała kiedykolwiek powie do niego „tato”. Ale przynajmniej przekazał swoje geny dalej. W odróżnieniu od Yu Deminga.

Zastanawiał się, czy może powierzyć sekret dziadkom. Po namyśle zrezygnował. Nie mógł ryzykować, że tajemnica dotrze do uszu męża Lan. Szacowni antenaci musieli pozostać nieświadomi prawnuczki. Jeśli rozrzucasz ciernie, nie chodź bez butów.

Dziewczynka stawiała pierwsze kroki, a jej prawdziwy ojciec rozmyślał, jak często podobna sytuacja trafiała się w historii jego państwa. Ilu mężczyzn wychowywało jedyne dziecko w rodzinie, któremu nie przekazali nic oprócz nazwiska?

Ile duchów przodków cierpiało, widząc, że nie mają żadnego żyjącego potomka, który mógłby godnie o nich zadbać? Z pewnością wielu protoplastów czcigodnych rodów męczyło się, patrząc z zazdrością, jak ofiary składane rękoma ich pozornych descendentów zostają przejęte przez inne mary.

Jaki odsetek linii genetycznych bezpowrotnie stracono? Ilu prawdziwych pierworodnych synów zostało przedwcześnie wyrwanych z łon matek przez urzędników i wyrzuconych do śmieci jak nikomu niepotrzebne ochłapy tylko dlatego, że wydawali się już mieć rodzeństwo?

Jaka przyszłość oczekiwała kraj, który tak bezsensownie zmarnował swój potencjał?

Koniec

Komentarze

Geneza:

Dałam się sprowokować i ogłosiłam, że napiszę postapo. Nie wiem, w jakim stopniu mi się to udało. Powyższy utwór potraktowałam jak ćwiczenie w pisaniu tekstu, którego nie lubię, w nie moim nastroju, o dość obcej tematyce. Będę wdzięczna za opinie. Zdanie „daj sobie spokój z […] opowiadaniami, bo cię przerastają” to też cenna informacja.

Zastanawiam się, czy wydarzenia rozgrywające się za kilkadziesiąt lat w świecie bardzo podobnym do naszego to już jest fantastyka, czy jednak brakuje choćby kilku gadżetów technologicznych.

A także, czy powinnam umieścić 18+ w tytule.

Babska logika rządzi!

Jak najbardziej fantastyka. I nie zamieszczaj +18 w tytule.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

OK, to nie umieszczę. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Chylę czoła, jak niegdyś mawiano.  

Rzadko spotyka się takie zawężone podejście do tematyki postapokalitycznej. Praktycznie wszystkiego można się domyślać --- i nie tylko można, lecz trzeba snuć domysły o naturze nie ukazanej, nie nazwanej apokalipsy. Za to otrzymuję wgląd w człowieka, w jego myśli, uczucia, refleksje ogólniejszej natury. Przygnębiające to pomimo pozornie lekkiej, niespektakularnej formy i treści.

A bo ja nie lubię wojny, nie znam się na bunkrach i karabinach. Musiałam kombinować...

Dziękuję.

Babska logika rządzi!

Finkla, proponuję hiszpański film "Tres dias", opowiadający o losach rodziny w świecie, który za trzy dni przestanie istnieć. Bardzo miodny, mimo setek negatywnych komentarzy zawiedzonych dzieci na Filmwebie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajcie - dzięki, ale ja zdecydowanie wolę literki od obrazków. Jeśli powstał na podstawie książki, to się rozejrzę.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się. Nawet zręcznie wyszły te wszystkie psudo-wschodnie mądrości. Trochę mi tylko brakuje dokładniejszego scharakteryzowania występujących postaci.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Jestem pod wrażeniem. Sposobem prowadzenia narracji zupełnie trafiłaś w mój gust. Rzadko zdarza mi się tu tekst, który muszę skończyć tu i teraz, mimo że tyle rzeczy wokół stara się mnie rozproszyć :).

No, podobało mi się po prostu.

Mądrości przeważnie pochodzą z listy chińskich przysłów na wikipedii. A co do scharakteryzowania postaci - przemyślę to. Ale mogę się bronić, że w tym opowiadaniu bohaterowie właśnie powinni prawie nie wyróżniać się z tłumu. Ot, on samotny i zdesperowany, ona piękna i nieszczęśliwa. Historyjka, jakich wiele zdarzyło się w każdej prowincji.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz. :-)

Babska logika rządzi!

Ocha, cieszę się i dziękuję. :-)

Babska logika rządzi!

Nawet przyjemnie mi się spędziło czas przy Twoim opowiadaniu ;)

Dziękuję, życzę wielu dalszych przyjemności. :-)

Babska logika rządzi!

Jako że nie często kogoś chwalę, to mi wstyd, że sam tego nie napisałem, mimo iż wstawki są z wiki. Dj jajko, ceniący wschodnie klimaty, byłby zachwycony. Gdyby wpleść w to nieco fabuły, opowiadanie byłoby idealne.

pozdrówko

ps. ktoś powinien to nominować

Dzięki za dobre słowa. Nie przesadzaj, gdybyś sam pisał wszystkie dobre teksty, klawiatura spaliłaby Ci się od tarcia. Zostaw trochę przyjemności innym. ;-)

Babska logika rządzi!

Myślałam o nominacji, ale coś za dużo osatnio nominuję :). Ale skoro Gwidonowi się nie chce, to jednak to zrobię. Bo jeszcze innym też się nie zechce, i przepadnie :).

O rany, a mi się wydawało, że tekst taki sobie... :-O

Dziękuję bardzo.

Babska logika rządzi!

No, zgłosiłam, bo nominować to loża może:). Zapomniałam o tym drobnym fakcie, w przypływie megalomanii :).

Myślę, że wszyscy dobrze Cię zrozumieli. :-)

Babska logika rządzi!

Tonkuju aluzju poniał.

Mołodiec!

Babska logika rządzi!

Jakiej aluzji? Ja tam raczej mało aluzyjna jestem ;).

Odnoszę wrażenie, że AdamKB pisał do mnie i osobom trzecim trudno załapać. No od tego w końcu są aluzje. ;-)

Babska logika rządzi!

:-)  :-)

A, no widzisz. Aluzje jednak nie dla mnie. Gubię się w nich straszliwie :).

To zwyczajnie się nie przejmuj. :-)

A jeśli wlazły Ci na ambicję, sama rzuć kilka, w miarę możliwości mocno zawoalowanych. ;-)

Babska logika rządzi!

Za opowiadankiem kryje się proste przekształcenie demograficzne na osi czasu. Ani to odkrywcze, ani literacko nie wykorzystane. Ot, historyjka. I to wytykanie na koniec paluchem, ech... Nie lepiej było artykuł napisać?

 

Pozdrawiam

Chyba nie lepiej - nie mam ciągot dziennikarskich.

Dziękuję za komentarz.

Babska logika rządzi!

...Droga Finklo. Jak dla mnie zbyt mało literackie. Zgadzam się z poprzednikiem. Najbardziej podobały mi się mądrości Wschodu. Stanowczo wolę Twoje fantazyjne smoki. Tekst moim zdaniem zbyt dziennikarski. Pozdrawiam - ojciec

jedynaczki.

Hmmm. Dziennikarskie? Tego się nie spodziewałam. Ale może masz rację...

Żeby nie było: nie twierdzę, że posiadanie jednego dziecka jest złe. Nie podoba mi się, kiedy tę decyzję podejmuje ktoś inny niż zainteresowana rodzina.

Pozdrawiam. :-)

Babska logika rządzi!

Hmm, nie patrzyłam na to w ten sposób. To znaczy - ja tu wytykania palcami nie widzę. Mimo, że sama mam jedno dziecko i na więcej się raczej nie zanosi. W Chinach było ekstremum, z pewnych powodów. U nas też de facto panuje polityka jednego dziecka (albo żadnego dziecka), chociaż oczywiście wszyscy twierdzą, że trzeba zrobić wszystko, żeby dzieci było więcej. Z taką "polityką prorodzinną" zrobić się tego nie da, a sensownych pomysłów ni widu, ni słychu. 

Banały, oczywiście, dla wszystkich jasne.

I zarzut "dziennikarskości". To już - rzecz jasna - kwestia gustu. Jak już kiedyś pisałam, moją ulubioną powieścią Marqueza jest "Raport z pewnego porwania". Czyli nieco zbeletryzowany reportaż. Dla innych to będzie jego realizm magiczny.

Pozdrawiam

Niezłe, niezłe. A nawet dobre.

Sorry, taki mamy klimat.

Nie poprawia humoru:) ale właśnie teksty, które grają na emocjach - moich zwłaszcza;) - lubię!

Pozdrawiam i chylę czoła.

Dla mnie wystarczająco literackie. Niezłe, ale stać Cię na więcej.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jak dla mnie zbyt dosłowne i bezpośrednie - nie pod względem samego przesłania lecz przedstawienia akcji. Wolałbym mniej dosłowną forme opisu tła dla wydarzeń. Poza tym już czytałem opowiadanie o tej samej tematyce w wykonaniu Mcdonalda, który jest mistrzem opisywania egzotyki i dla tego mam w tej kwestii nieco wygórowane wymagania ( jedno z opowiadań w ksiązce :"Dni cyberabadu. Dom derwiszy" ). dlatego zminiłbym początek ( część 1 ) i zakończenie, by było mniej wyłuszczająco, a bardziej literacko.

"I needed to believe in something"

świat mozna przedstawić troche bardziej mimochodem, aby był bardziej atrakcyjny i przystepny. Tak mi się wydaje. Po prostu nie lubie podawania na tacy ( takie moje skrzywienie ;) )

"I needed to believe in something"

Poza tymi uwagami - niezłe. 

"I needed to believe in something"

Heh, a to ja niby pod którymś z pierwszych opowiadań dostałem komentarz "za długi wstęp" ;)

 

W ładnie, elegancko napisanym tekście (choć trochę za dużo tych mądrości, jak dla mnie) źle zabrzmiał mi tylko jeden fragment: "Kto ma pieniądze jest smokiem, kto ich nie ma – jest robakiem. Młodsze kobiety spotykały się z chłopcami w swoim wieku. Do Qingshenga pisywały głównie stare purchawki, którym skleroza odebrała już nawet ostatnie wspomnienie o menopauzie" - nieładny kontrast między wschodnim poetyckim przysłowiem i raczej wulgarnym końcem akapitu.


Poza tym - skąd mam właściwie zaczerpnąć wiedzy, z którego miejsca w tekście, że chodzi o rzeczywistość post-apokaliptyczną? To nie jest pytanie retoryczne, bo pewnie coś zwyczajnie przegapiłem, skoro nikt tego pytania dotąd nie zadał...


Chyba jednak niezbyt mi się spodobało - oprócz, jak pisałem, miłej uchu polszczyzn.

Finklo. Tak się zastanawiam. I zastanawiam. I jeszcze się pewnie pozastanawiam, w imię smoków, trolli i pulsarów. Czy mi się podoba. I dlaczego tak nie do końca. Muszę powiedzieć, że aczkolwiek ujęła mnie scena pod drabiną i cieszące zapewne wszystkich optymistyczne przesłanie w ogólnym przesłaniu pesymistycznym... mimo, że diagnoza/przepowiednia zawarta w tekście jest trafna, to: na mój GUST jest za mało oryginalnie/odkrywczo w treści i zbyt 'publicystycznie' w języku. Nie czytałam większości komentarzy i aż się boję, czy czegoś tu nie zaburzę :(

Jednak narracja bez zakłóceń, czyta się dobrze.

Pozdrawiam.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie i komentarze. Pozwólcie, że odniosę się głównie do tych z sugestiami poprawek.

Junior, dzięki za wyjaśnienie, o co chodzi z tą "małoliterackością". Na stronie już takich dalekoidących zmian wprowadzić nie zdążę, ale może chociaż twardziel się ich doczeka. A Mcdonalda nie znam.
Tintin, Twoje uwagi jeszcze mam szanse uwzględnić i postaram się coś zrobić z tym akapitem.

Poza tym - skąd mam właściwie zaczerpnąć wiedzy, z którego miejsca w tekście, że chodzi o rzeczywistość post-apokaliptyczną? - Sama nie jestem pewna, czy skutki niewłaściwej (w mojej ocenie) polityki społecznej podchodzą pod definicję apokalipsy, czy nie. A opisu tychże skutków, jak mniemam, nie brakuje. Jeśli chodzi o umiejscowienie w czasie, to bohater ma około trzydziestu lat (sam początek) i urodził się pół wieku po śmierci Mao (bodajże 1976 - końcówka części pierwszej).

Blu_Ice - podobać, to on nawet mi się nie podoba. Wolę teksty bardziej pogodne i z happy endem. Ale chciałam się dowiedzieć, jak się sprawdzam w tematyce cięższej niż smoki. Zaburzaniem harmonii w komentarzach się nie przejmuj.

Babska logika rządzi!

Finklo, nie no, miałam na myśli podobanie się pod względem literackim, oczywiście, bo nie czuję się maniakalną poszukiwaczką happy endów i pięknych pogód w literaturze :) ...co zresztą unaoczniam komentarzami u autorów różnych...nie, nie to jest przyczyną wątpliwości. Przyczyną wątpliwości jest dokładnie to, co już wyartykułowałam, choć oczywiście w telegraficznym skrócie i z podkreśleniem słowa 'gust' w celach wiadomych. Pozdrawiam ;)

Z publicystycznością już na stronie zawalczyć nie zdążę. Trudno. I tak odbiór tekstu jest o wiele lepszy niż się spodziewałam.

Babska logika rządzi!

I to właśnie, dobry odbiór mimo (moim zdaniem) niedociągnięć, świadczy najlepiej o Twoim warsztacie, możliwościach. Zróżnicowanie językowe w tekstach jest znakiem, że autor ma w rękach narzędzia różne, a nie tylko jedno. To krótko mówiąc znaczy generalnie, że jest się panem swoich decyzji literackich, a nie niewolnikiem kilku trików. Cenne.

Bardzo ładna metafora. Jeśli mam być szczera, to czuję, jakbym właśnie przytargała do warsztatu nowe narzędzie. Ale jeszcze nie jestem pewna, czy trzymam je za rękojeść, czy za tę ostrą końcówkę.

Babska logika rządzi!

Hm...jakby to ująć...;)

Święte słowa!

Babska logika rządzi!

     Sentymentalna historyjka bez finału, za to z pompatycznym zadęciem publicystycznym. Gdzie tu jest jakieś postapo? 

    Takie sobie średnie na jeża.

 

...Przyjemnie się czytało wymianę myśli dwu utalentowanych autorek. Pozdrawiam uśmiechnięty, chociaż podtopiony.

No właśnie nie jestem pewna, czy wyszło postapo. Mamy głos, że nie. OK, dziękuję za głos, komentarz i przeczytanie. :-)

Babska logika rządzi!

Ryszardzie, dobrze, że chociaż komentarze ciekawe. Powodzenia w walce z żywiołem.

Babska logika rządzi!

Postapo nie jest jakimś celem nadrzędnym. Jeśli jego kostium miałby być dodany do tekstu tylko po to, aby móc go odpowiednio zaszufladkować, to lepiej zostawić jak jest, a jest ciekawie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Aaaa racja, w tym przypadku było celem nadrzędnym. :) Ale to może spróbuj w innym tekście. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tekst z założenia miał być postapo. Ale że za mało wiem o wojnie, żeby się za to brać, więc zamiast bunkrów z niedobitkami rzuciłam na warsztat katastrofalną politykę. Nie wiem, czy całe postapo wylało mi się z kąpielą, czy też wystarczająco dużo zostało. Ale na pewno zakładanie kostiumu nie wchodzi w grę. Ten kostium już tam powinien być. Jedni go widzą, inni nie. Pewnie to kwestia definicji apokalipsy...

Babska logika rządzi!

Nie wiem, czy się odważę. Ekologia jest chyba jeszcze bardziej naładowana publicystycznie. Zresztą, Silent Spring już zostało napisane. Zobaczę, może kiedyś. Ale na pewno nie w najbliższej przyszłości.

Babska logika rządzi!

Wojna może, ale wcale nie musi być elementem historii postapokaliptycznego świata. A ekologia to świetny temat dla SF.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No to pewnie za jakiś czas popełnię coś w wersji eko. Ale najpierw odreaguję na jakimś wesołym tekście. :-)

Babska logika rządzi!

Najlepiej o przygodach małego trolla-ekoterrorysty. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Trolle niedawno były, ale ekoterroryzm wygląda zachęcająco. :-)

Babska logika rządzi!

W kwestii formalnej: to na pewno nie jest post-apo. Ewentualnie to jest pre-apo, jak już koniecznie ma być apo.

Mie tam siem podybywało :]

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

No dobra, nie to nie.

Zauważyłam, że się spodybywało. Bardzo miło. :-)

Babska logika rządzi!

...Cha cha cha  Finklo, Twój dowcip mnie urzeka. Wycofuję się z opinii o "dziennikarskości". Jestem Twoim fanem. Pozdrawiam roześmiany.

O, Ryszard (@ryszard) - właśnie miałam pisać, że autorki też Cię pozdrawiają. Uśmiechnięte, o -  :-)

Wow! Mam swojego fana. <Fanfary>

Hej, znam kilka innych kawałów. Może jeszcze ktoś da się przekonać?

Pozdrawiam swój wesoły i już podeschnięty (jak gdzieś czytałam) fanklub. :-)

Babska logika rządzi!

...Skończyło się na zalanej piwnicy. A z tym czy "Apokalipsa", czy nie się nie przejmuj. Etykietki w literaturze, to najmniej

ważna sprawa.

Dobrze, że uszło Ci niemal na sucho.

Ale widzisz, zaczęło się od obietnicy/pogróżki, że napiszę postapo. No i jestem ciekawa, czy już się wywiązałam, czy trzeba będzie walczyć dalej. Wiem, że naklejki szczęścia nie dają, ale może chociaż poczucie spełnionego obowiązku... ;-)

Babska logika rządzi!

Wyimek z protokołu wstępnej narady podzespołu do spraw postapokalips:  

"Formalnie, co do podjętego zobowiązania, Autorka wywiązała się. Jednakże proponowalibyśmy Średnio Wysokiej Komisji przyjęcie uchwały nietypowo brzmiącej, niejako sprzecznej wewnętrznie. Biorąc otóż za punkt wyjścia fakt, iż Autorka obrazów apokalipsy jako takiej nie przedstawiła bezpośrednio, co zresztą nie było formalnym wymogiem, ŚWK staje się uprawnioną do orzeczenia, że warunki nie zostały spełnione, i tym samym zobowiązać Autorkę do przedstawienia podzespołowi ds. post-lips nowego tekstu. Poufne uzasadnienie propozycji podzespołu sprowadza się do stwierdzenia, iż Autorka pisze za ładnie i za dobrze, by Jej >odpuścić< po pierwszym podejściu".

Pod protokołem odpowiednie podpisy.

Niech zgadnę - to był paragraf dwudziesty drugi protokołu z posiedzenia podzespołu?

A w jakim trybie mogę się odwoływać od decyzji Średnio Wysokiej Komisji?

Babska logika rządzi!

W trybie normalnym. Odwołania, zażalenia itp. należy wysyłać do ŚWK trzy dni przed otrzymaniem orzeczenia.

O, to i tak nieźle. Myślałam, że decyzje ŚWK są bezapelacyjne.

No dobra, coś tam jeszcze kiedyś popełnię. Choćby dla przyjemności czytania kolejnego fragmentu z narady.

Babska logika rządzi!

No dobra, coś tam jeszcze kiedyś popełnię.  

I o to chodziło. Ale, jeśli dobrze pójdzie, nie każ czekać zbyt długo...

Mam nadzieję, że nie poirytowałem Ciebie żartem z ŚWK.

Na cokolwiek długo nie trzeba będzie czekać. Na postapo - trochę przyjdzie.

Poirytowałeś? Daj spokój - piękny komentarz. Czytałam go wiele razy. I miły, i śmieszny, i poprawny politycznie. Wspaniały.

Łatwiej mnie wkurzyć dowcipem nieopowiedzianym. ;-p

Babska logika rządzi!

Opowiadanie bardzo mi się podobało.

Cieszę się. :-)

Babska logika rządzi!

Finklo, na początku zaznaczę, że piszesz świetnie i jestem pod wrażeniem warsztatu. Ale zdziwiłam się, widząc aż tyle zachwyconych komentarzy, ponieważ dla mnie to nie jest fantastyka. Dużo na portalu takich opowiadań, które można by zaliczyć do zupełnie współczesnych, a element fantstyczności zupełnie wyeliminować, ponieważ nie stanowi serca tekstu. Wiem, że wkładam kij w mrowisko, ale obiecałam sobie, że będę się szczerze wypowiadać w swoich komentach.

Piszesz świetnie, powtórzę, ale ilość tych maksym mi zgrzytała. Myślałam, że wypływają z Twojej miłości do tej kultury, ale jeśli są z Wiki , to tym bardziej. Jak wytniesz połowę, będzie zgrabniej.

Rozumiem, że tek tekst był dla ciebie ćwiczeniem. Warsztatowo super. Ale ja cię widzę chętniej na ścieżce twej prawdziwej, bardziej fantastycznej twórczości ;)

https://www.martakrajewska.eu

Początek był całkiem zachęcający. Podobało mi się spokojne, analityczne podejście do tego, że jest się w zasadzie w sytuacji bez wyjścia. Potem niestety tekst był coraz mniej porywający. Zabrakło mi czegoś więcej w tej historii, niż przelotny romans i nieślubne dziecko. Nie przekonał mnie zresztą sam romans - ani to, że obiekt westchnień wszystkich wokół tak po prostu wziął w obroty szaraczka, ani to, jak ich tete-a-tete zostało opisane (stwierdzenie "jednooki mnich Qingshenga szturmował jej jaspisowe wrota" wywołało we mnie niezamierzony chyba w tym miejscu śmiech).

To, że warsztat masz niezły, sama dobrze wiesz. Natomiast nawet z dobrym warsztatem trzeba chyba jednak chcieć napisać to, co się pisze, a Ty - jak sama deklarujesz - post-apo nie lubisz. Ten brak przekonania jak dla mnie widać w opowieści. Pośpieszna, miejscami zbyt dosłowna, z podanym na tacy morałem. To zresztą również dla mnie nie jest post-apo. Koniec świata ani tu nie nastąpił, ani nawet nie widać go na horyzoncie. Ludzie wciąż chodzą do pracy i umawiają się na randki w internecie. Społeczeństwo nie do końca funkcjonuje, ale jakoś jeszcze ciągnie. Wszystko to mogłoby się rozgrywać w roku pańskim 2013.

Podkreślę na koniec to, co podkreślić muszę - to nie jest źle napisany tekst. Przez głowę by mi nie przeszło sugerować, żebyś dała sobie spokój z pisaniem opowiadań, bo pisać potrafisz. Natomiast dobrym pomysłem jest to, żeby dać sobie spokój z pisaniem czegoś wbrew sobie :]

Pozdrawiam (i przepraszam za Smerfa Marudę)!

Wszystko to mogłoby się rozgrywać w roku pańskim 2013.


Dokladnie o to samo mi chodzi. A jesteśmy jednak na portalu fantastycznym, tak?

https://www.martakrajewska.eu

Z drugiej strony gdzie Finkla mogłaby z takim tekstem pójść? Na pożal się Boże Portal Pisarski, gdzie sami redaktorzy nie potrafią paru akapitów bez błędu napisać? Mainstream nie ma ani jednego, otwartego dla użytkowników serwisu literackiego na poziomie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Krajemar, Pjotroos - dziękuję za komentarze.

No cóż mogę napisać - zgadzam się z Wami prawie we wszystkim. Od pierwszego komentarza nie kryję swoich wątpliwości co do fantastyczności i postapokaliptyczności tekstu. W temacie postapo doszłam do wniosku, że go tu nie ma. Co do fantastyczności - narady wciąż trwają. Naprawdę zaskoczył mnie tak dobry odbiór tekstu.

Ale jednookiego mnicha będę bronić. To akurat określenie oryginalne. Wyczytałam je wieki temu bodajże u Lwa Starowicza. Zachwycał się chińszczyzną i ubolewał nad niedostatkami polskiego w tej dziedzinie - albo zimne określenia medyczne, albo wulgaryzmy. Mam podobne zdanie.

Brajcie, dzięki za wsparcie. :-)

Babska logika rządzi!

Broń, Finkla, broń. Ja się będę zaśmiewać. Oboje będziemy zadowoleni ;]

Brajt - ani nie mam prawa, ani interesu w tym, żeby odmawiać temu tekstowi miejsca na portalu. Zamykanie się na nie-fantastykę to szkodzenie samemu sobie. Redakcja NF chyba jest zresztą tego samego zdania, bo pierwsze wydanie specjalne z tego roku otwierał tekst Orbitowskiego, w którym wszelkie elementy fantastyczne też były bardzo na niby. Stwierdzam po prostu to, jak ja całość odebrałem. Nie wartościuję. Nie odbierajcie tego jako ataku :)

Obawiam się, że już zużyłam amunicję. Ale wydaje mi się, że bardzo bliscy sobie ludzie potrzebują jakichś określeń na strategiczne rejony. Najlepiej nie infantylnych, nie z rynsztoka i nie z podręcznika.

Babska logika rządzi!

Ten mnich moim zdaniem zręczny. Na tyle zręczny, że w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nie przejmuj się zużyciem amunicji, Finklo. To pozór jedynie. Zostało w Twoim arsenale zabójcze dla tradycjomalistów pytanie.

btw: pjotroos nie ma interesu "w tym". W co tam wsadzasz interes to Twoja sprawa... Ha ha ha, usmialem sie ;P Doceniasz?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nie "zawziewajcie" się aż tak na Pjotroosa. Mi się mnich podoba, że aż go wstawiłam do tekstu, jego bawi. Ma prawo do swojej opinii. Dorośli ludzie potrafią chyba każdą kwestię przekręcić w dwuznaczny żart. Przynajmniej niektórzy. :-)

AdamieKB, zastanawiam się, jakie, czy może - które, pytanie uważasz za tak śmiertelne... Bo mi przychodzą do głowy raczej te, które można przyrównać do sylwestrowych petardek.

Babska logika rządzi!

Finkla: dorośli, jak dorośli. Nerwowy chichot gdy pojawia się temat seksu nie świadczy o dorosłości. Ale niech Ci Finkla będzie, to Twój pjotroos ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Mainstream nie ma ani jednego, otwartego dla użytkowników serwisu literackiego na poziomie. --- dokładnie.

Sam tekst jest całkiem przyzwoity. Ten okołoreportażowy styl nawet dodaje klimatu opowieści. Jednakże --- jak dla mnie --- te ludowe mądrości są nieco nachalne. Całość jednak na plus.

pozdrawiam

I po co to było?

Pjotroos nie mój, ale wpadły mi w oczy jego słowa "broń, Finkla, broń" i nie miałam wyjścia... :-)

I trochę jest tak: komentujących mój tekst traktuję jak gości. Odwiedzający mogą się ze mną nie zgadzać, przekomarzać, czy nawet przyatakować werbalnie, ale personalne zaczepianie innych gości mi przeszkadza. Wydaje mi się, że gospodarz nie powinien dopuszczać do awantur pod jego dachem. Trudno ochrzaniać ludzi stających po mojej stronie, ale ciągle szukam ulotnego złotego środka i cienkich linii, za którymi zaczyna się przegięcie. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. :-)

A w temacie chichotu, seksu i dorosłości. Trochę racji masz. Ale chichot oznacza też, że chichoczący na pewno dzieckiem już nie jest.

Babska logika rządzi!

Syf.ie, dzięki za przeczytanie i komentarz.

Jednym się chińskoprzysłowiowe mądrości podobają, innym nie. Dla mnie to był wschodni makijaż, bo - przyznaję - porządnego zbadania tematu nie przeprowadziłam.

Babska logika rządzi!

Dla mnie to był wschodni makijaż

Trzeba przyznać, że było widać ; )

W każdym razie --- musisz spróbować machnąć opowiadanko na 8-12 stron, skierowane do --- jakby to powiedzieć --- nieco bardziej dojrzałego czytelnika. W przypadku tekstu o smokach niewiele zabrakło, w kwestii tego opowiadania --- wydaje mi się, że skromna objętość może być problemem. Piszesz natomiast bardzo przekonująco, więc wydaje mi się, że bez problemu powinnaś się załapać z pełnowymiarowym opowiadaniem na piórko. Czekam ; )

pozdrawiam

I po co to było?

Nie krytykuj, proszę, moich czytelników. W opowiadaniu o smokach było pewne przesłanie. Być może zbyt głęboko ukryte, ale nawet jeśli nikt go nie znalazł, oznacza to raczej moje braki niż odbiorców.

I mnie możesz się czepiać i doradzać, ile sobie życzysz. Btw, dłuższe opko wydaje mi się niezłym pomysłem, dziękuję. Trudniej będzie z tematyką, którą uważasz za poważną, ale coś tam chodzi mi po głowie. Mam zamiar pobawić się z różnymi formami, zobaczymy co wyjdzie.

Babska logika rządzi!

Cóż --- nie przypominam sobie, abym krytykował czyichkolwiek czytelników (no, może czasem ewidentne multikonta) ; )

W opowiadaniu o smokach, owszem, było przesłanie. Rzecz jest jednak w tym, że kreacja świata, estetyka, owo przesłanie, nieistnienie zła, etc. wskazują, że tekst --- co do zasady --- jest skierowany raczej do młodszego czytelnika. I --- znowu owszem --- w tej roli się świetnie sprawdza. Jakby moja siostra była nieco młodsza, to bym jej dał do przeczytania. Problem jest w tym natomiast, że ja już młodszym czytelnikiem nie jestem i pewne rzeczy do mnie nie trafiają.  Nic natomiast nie stoi na przeszkodzie, aby innym czytelnikom się podobało. De gustibus... i takie tam.

Też nie chodzi o to, że się czepiam. Raczej jest tak, że widzę autora, który dobrze pisze, ale ja jestem gdzieś poza gronem adresatów. Dlatego przyłażę i smęcę, bo chcę też coś dla siebie ; )

pozdrawiam

I po co to było?

[...] skierowane do --- jakby to powiedzieć --- nieco bardziej dojrzałego czytelnika.

Bo niektórzy pisali, że im się tekst o smokach spodobał. Na ile znam się na logice...

Oczywiście; gusty bywają najróżniejsze. Ale nie wolno Ci pisać, że ludzie z gustem innym niż Twój są jacyś tam. Chyba że w kontekście samokrytyki czy chociaż autoironii. A tu go nie dostrzegłam.

I nie - to nie jest przesłanie, o którym wspomniałam. :-) Zresztą, może przesłanie to nieodpowiednie słowo. Bo ja wiem? Protest?

Hmmmm. Może też dostaniesz coś dla siebie. Ale nie mogę nic obiecać - najlepiej czuję się w pogodnym fantasy. Ale próbować będę.

Babska logika rządzi!

W zasadzie to wolno wszystko. :P 

 

A jak się czujesz w pogodnej bajce? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O nie! Wieszanie psów na moich czytelnikach surowo wzbronione!

W pogodnej bajce? Jak w "Opowiastce o talencie". Bo, jak ktoś słusznie zauważył, to coś, co można czytać dzieciom. No dobrze, najpierw trzeba poprawić i przemycić gdzieś fragment o niewrażliwości trolli na solidny knebel.

Babska logika rządzi!

To ja może jednak podziękuję. ;P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

skierowane --- raczej służy do opisania zobiektywizowanego nastawienia psychicznego autora do modelowego czytelnika (smoki, kolorki, pteraczki, etc. ---> typowym odbiorcą jest raczej dziecko). Jakby ująć w ramy logiki poruszaną kwestię, to zapewne otrzymalibyśmy zdanie: Opowiadanie adresowane do dzieci podoba się także dorosłym. Nie pada zdanie: dorośli, którzy lubią dziecięce opowadania, są tacy-a-tacy. W związku z tym nie można wyprowadzić wniosku: Dorośli, którym podobało się to opowiadanie, są tacy-a-tacy. Może trochę ta logika kulawa, ale jest trzecia rano, a logiki uczyłem się ze cztery lata temu. W każdym bądź razie chciałbym zauważyć, że Twój wniosek jest nieuprawniony.

Tu --- korzystając z faktu, że trwa u mnie remont, nawdychałem się lakieru i nie chce mi się spać --- chciałbym jeszcze raz podkreślić, że nigdzie ani razu nie wypowiedziałem się na temat czytelników --- ani bezpośrednio, ani pośrednio --- i jednocześnie nie chciałbym, aby mi to przypisywano ; )

---

A tak na poważnie --- wydaje mi się, że rozminęliśmy się nieco w intencjach, stąd te dywagacje o pietruszce. Chciałem jedynie przemycić informację, że z chęcią bym przeczytał trochę poważniesze opowiadanie, ponieważ umiarkowanie lubię bajkowe smoki. I to już.

pozdrawiam

I po co to było?

Przesławna kwestia "degustibusów" jest poza dyskusją --- i jednocześnie doprasza się jakiegoś omówienia, prezentacji zdań na temat. Skłonności, preferencje czytelnicze nie biorą się znikąd... Podobnie --- "pisarskie". Sądzę, że nie ma się o co spierać --- jeśli takie ostre słowo pasuje w tym miejscu --- chociażby dlatego, że "zunifikowanie" tematyki i stylu skończyłoby się nużącą monotonią... Ale sporządzenie "katalogu gustów" byłoby interesującym przedsięwzięciem, myślę.

Syf.ie, dobrze, w takim razie nie ma problemu. Ale początkowo zinterpretowałam Twoją wypowiedź niezgodnie z intencjami i poniosło mnie. OK, w następnym opku smoki będą występować w iliościach śladowych, a pteraczki wcale. Chociaż obawiam się, i tak Ci się nie spodoba. Powodzenia w walce z remontem.

AdamieKB, katalog mógły być ciekawy. Ale obawiam się, że nigdy nie zostałby skończony. Co człowiek, to opinia, a jeszcze codziennie rodzą się nowi odbiorcy... Ale może jakaś statystyczna analiza; co wolą mężczyźni w danej grupie wiekowej, a co preferują kobiety z małych miasteczek. Tylko to już trochę zalatuje konsultingiem...

Babska logika rządzi!

Raczej ankietą pachnie.  :-)  Nie sądzę, by wszyscy ochoczo ją wypełnieli, ale na taką skróconą: co lubisz? dlaczego? czego nie lubisz? chyba wiele osób by odpowiedziało.

Ankieta to dopiero początek roboty. Potem opracowuje się wyniki i już wiadomo jaki towar komu wciskać...

Dlaczego to lubisz? To bardzo trudne pytanie. "Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i jest tanie." ;-)

Babska logika rządzi!

Cóż --- ja muszę się przyznać, że u mnie generalnie jest w drugą stronę. Klasyczne elementy wystroju moich opowiadań to zazwyczaj odrapane ściany, smród, jakieś ruiny, smutne mordy i inne takie --- nomen omen --- syfy. Oczywiście próbuję pisać ładne opowiadania --- nawet udało mi się ostatnio zmienić estetykę --- ale i tak kończą się czymś smutnym, jak na przykład Los ciuciubabki ; )

pozdrawiam

I po co to było?

Tak, zauważyłam. ;-)

Przeczytałam Los ciuciubabki, ale nie komentowałam, bo to totalnie nie mój klimat.

Babska logika rządzi!

; )

pozdrawiam

I po co to było?

Finkla: poczułaś się przez to wszystko nazbyt pewnie i zamiast pokornie słuchać uwag rezonujesz broniąc uciśnionych słabszych na umyśle. Bardzo ładnie, w sumie szlachetnie. Chciałbym, żeby mnie na to było stać. Składam pokorny pokłon przed dojrzałością Finkli.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Finklo, Syfie...i inni - A ja będę bronić Pteraczków ;)  - też jako nietylkodziecioprzyciągające opowiadanie. Poruszamy się w gatunku bardzo międzypokoleniowym z natury swojej. Jeśli komuś "dorosłemu" nie podoba się tematyka Pteraczków, to nie znaczy automatycznie, że to dlatego, że jest dorosły. No Nie Lubię tego skojarzenia. A jeśli się podoba, to niekoniecznie jest on dzieckiem, zresztą, komentujących dzieci mamy chyba na stronie mało a lubiących Pteraczki - sporo, prawda? ;) Więc coś tu nie gra. Czy jeśli nie lubię 'hard S-F", to dlatego, że nie jestem wystarczająco dorosła? Czy dlatego, że tam nie ma smoków i kolorków? No nie, nie dlatego. Już nie mówiąc o tym, że przecież to, że są kolorki to nawet w fantasy nie znaczy koniecznie, że zostały one stworzone. One są wszędzie. Wystarczy się rozejrzeć. Jest cholernie kolorowo wokół, tylko trzeba te kolory widzieć i przenieść na pap...na ekran. Zresztą, temat rzeka - i trzeba złapać odpowiednie fale:). Według mnie po prostu ten podział zainteresowań ma sens tylko w prozie obyczajowej, tam rzeczywiście widać ewidentny, naturalny rozziew dzieci - młodzież - dorośli, kobieta- mężczyzna, itd.itp.Chyba, że chodzi o klasyczne bajki dla dzieci, pisane językiem specjalnie do dzieci dostosowanym. Albo międzygatunkowy podział 18+ i 18 -.

Właśnie to jest piękne i magiczne w fantasy, że smoki i, no nie wiem, np. gadające kwiaty podobają się niezależnie od wieku i dojrzałości:)

Pozdrawiam - i na wszelki wypadek: proszę Syfa się przypadkiem nie wzburzać, ja pokojowo bardzo :)

P.S. Nie bardzo też rozumiem (zawoalowany) podział na krótkie-dla dzieci, długie- dla dorosłych. No nie wiem, a może o jakieś inne długości chodzi?? :P

...jak również nie za bardzo przekonuje mnie "rozdzielanie" zainteresowań opowiadaniami ze względu na NIEobecności czegoś w tekście (w tym przypadku: zła). Syfie, czy Syf ma pojęcie ilu rzeczy nie ma w ilu świetnych, dorosło-zorientowanych tekstach fantastycznych ???No kurka błotna, czy np.nieobecność piękna w tekście oznacza, że nie jest dla koszykarzy? Ekhm...no dobrze, może troszkę mnie poniosło :P  Po prostu nie bardzo rozumiem na czym konkretnie polega "nieobecność zła" w Pteraczkach. I w ogóle skąd taki motyw w ocenie tekstu pod względem wiekowym. To nie jest gatunek do uświadamiania o istnieniu (obecności) zła. Tak samo, jak nie jest to gatunek do uświadamiania o istnieniu (obecności) dobra. Chociaż, no nie...można przy jego pomocy uświadomić o istnieniu dobrej literatury fantasy:)

Pozdrawiam - i kradnę Ryszardowi - z uśmiechem na ustach :)

Święta prawda. Trzeba umieć dostrzec kolory wokół nas --- i wtedy podobają się kolorowe smoki i pteraczki. Wiek nie musi mieć na to wpływu --- decyduje typ i próg wrażliwości. Nie na same kolorki. Na to, co pod nimi, też, a nawet bardziej.

Zawzięłam się i przeczytałam WSZYSTKIE komentarze. Uf! 

Ktoś napisał, że opisane wydarzenia mogłyby się również dziac w 2013 r. Ja dodam, że niekoniecznie w Chinach. Jak tak dalej pójdzie, to Polska ze swoim - pod względem dzietności - 202 miejscem na 220 czy ile tam państw teraz jest, wkrótce może stac się terenem dla równie ciekawych tekstów.

 Trzeba umieć dostrzec kolory wokół nas --- i wtedy podobają się kolorowe smoki i pteraczki. - Kolory dostrzegam, za opowiadaniami o smokach nie przepadam. 

Jednemu podoba się to, innemu śmo. Zdaje się o tym było te sto komentarzy powyżej.

Mnie podoba się właśnie to, przez pteraczki - wybacz Finklo - nie przebrnęłam. Bo to nie moje klimaty.

Mam nadzieję, że nie oznacza to ani mojego nadmiernego zdziecinnienia, ani - tym bardziej - nadmiernej powagi.

Pozdrawiam.

Blue Ice

--- co do pierwszego akapitu Twojej wypowiedzi --- nikt nie powiązał preferencji czytelników z ich wiekiem. Dostrzeżone zostało jedynie, że tekst adresowany do czytelnika młodszego spodobał się także temu starszemu. I już,

--- co do ostatniego --- sama obecność takiej czy innej cechy raczej o niczym nie świadczy. Natomiast występowanie zespołu cech już pozwala na wyciągnięcie pewnych wniosków --- jak przykładowo ów obraz modelowego czytelnika ; )

W każdym bądź razie wydaje mi się, że wyciagnęłaś nieco zbyt daleko idące wnioski. Bo coś dostrzegam, że robi się ze mnie potwora, gdyż nie spodobał mi się tekst o smokach ; )

pozdrawiam

I po co to było?

@Syf - ale pojechałeś z tym "potworem" ! :D

...jak to nie powiązał? Przecież pisałeś, że Pteraczki są skierowane "raczej do młodszego czytelnika". A ja raczej się z tym nie zgodziłam :)

Nie pisałam o obecności, tylko o nieobecności. A konkretnie o tym, że próbowałeś "kierować" Pteraczki do młodszego czytelnika z powodu "nieistnienia zła". I do tego nawiązałam. Luźno. Skrótowo. Od niechcenia.

;)

Ale no dobra, to ja już nie wyciągam.

Pozdrowienia kolorowe :);)

; )

pozdrawiam

I po co to było?

Uch, widzę, że opowiadanie wymaga moderatora na dwa etaty...

Rinos, bardzo mi się nie podoba pierwsze zdanie Twojego komentarza. A konkretnie końcówka. A jak ktoś naskoczy na Ciebie, ja zacznę Cię bronić, to jak się poczujesz? Reszta komcia w porządku, dziękuję. I to nie jest kwestia dojrzałości. Odruch bronienia słabych i uciśnionych miałam już w pierwszej połowie podstawówki.

Blu_Ice, AdamieKB, w zupełności zgadzam się z Wami co do kolorów w życiu. One po prostu są. Nawet w listopadzie. ;-) A pytanie "do czego służy fantasy" wygląda na rzekę, i to jedną z tych większych.

Ocho, w Polsce raczej nie. U nas WOLNO mieć tyle dzieci, ile się chce/może. Nikt nie prześladuje rodzin mających dwoje czy troje dzieci. Jeśli ktoś upiera się, żeby mieć synka albo córeczkę, to nie dokonuje aborcji "niewłaściwych" płodów. W rezultacie gender gap nie ma takiego znaczenia, jeśli w ogóle występuje. A przy okazji - przyszedł mi do głowy argument, że w 2013 jednak nie - statystyki jeszcze nie są takie złe jak w moim opku.

Jedni najbardziej lubią lody, inni rosół. Nie powinnam mieć i nie mam pretensji, że nie skończyłaś swojej porcji.

Syf.ie, też pozdrawiam(y).

Kwestia czytelników pteraczków chyba już została wyjaśniona. Czy możemy uznać ten temat za zamknięty?

Babska logika rządzi!

Widzisz Finkla, mój atak był skierowany na dojrzalość emocjonalną tamtego czytelnika. Wyrażony został w sposób, który miał trafić do tego czytelnika. Pytanie "Doceniasz?" było do niego skierowane i miało oznaczać: "Czy od tej strony doceniasz ten rodzaj humoru?" Awantur żadnych pod Twoim dachem nie planowałem. Ktoś musiał jednak uświadomić młodszemu koledze, że jego nierozładowane napięcie seksualne jest nieco obciachowe.

Przykro mi Finklo, że odebrałaś to jako pieniactwo i chęć wywołania awantury.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nagle poczułem się taki bezbronny i uciśniony...;)

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Teraz nie wiem, czy to do mnie, i jest mi smutno ; (

pozdrawiam

I po co to było?

o jesoo, chodzi o pjotroosia i jego zarykiwanie się ze śmiechu z dość zręcznej seksualnej metafory. Wszystko zawsze trzeba dużymi literami, jak w intercyzie... ;]

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

No to dobrze, nie czytałem wszystkich komentarzy i już myślałem, że to mnie trollują ; )

pozdrawiam

I po co to było?

Rinos, nie mam nic do pytania "Doceniasz?". Zrozumiałam je właśnie tak, jak wyjaśniłeś. Troszeczkę mi się zrobiło żal kolegi. Bo widzisz, mi zdarza się buchnąć śmiechem z powodu dowcipu, który pozostali uważają za słaby... Mimo to Ciebie krytykować nie zamierzałam, tylko grzecznie zasugerować, że już wystarczy. Ale komentarz z 2013-06-08  18:57 uważam za nie do zaakceptowania i to o nim pisałam ostatnio.

Brajt, kto Cię tak uciska? ;-)

Syf.ie - nie rozumiem. Pierwsza interpretacja, jaka mi przyszła do głowy: jesteś zazdrosny, że zaczęłam opitalać kogoś innego niż Ciebie. Ale chyba nie o to chodziło? :-)

Babska logika rządzi!

Ja lubię być w centrum uwagi ; )

pozdrawiam

I po co to było?

O rany, chyba strasznie długo pisałam poprzedni komentarz - aż dwa nowe wskoczyły w międzyczasie, a ja nawet nie zauważyłam.

Syf.ie - nie pękaj, zielony znaczek jest po Twojej stronie. ;-)

To chyba wszystko sobie wyjaśliliśmy?

Babska logika rządzi!

Finkla: ok, przepraszam. Przyznaję, że już na pewno wystarczy. Friends?

Przy tej okazji zajmij się trochę Brajtem. Jego uciska system. Zazwyczaj operacyjny ;]

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Friends. :-)

Oj, z opresyjnym systemem operacyjnym to chyba nic nie zrobię. On nie tylko jest głuchy (także na głos rozsądku), ale w ogóle nie rozumie mojego języka. :-(

Babska logika rządzi!

Akurat mój system operacyjny opresyjny nie jest, choć przydałby się upgrade do nowej edycji. :) Za to duszę się w RAMie, bynajmniej nie Clarka.

A uciska mnie o tu, w krzyżu. To chyba oznacza jakiś głębszy kryzys wiary.

Język... dobrze kombinujesz. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajt za to nieźle sobie z nim radzi. Ale potrzebuje ludzkiego wsparcia, by ostatecznie zatriumfować nad system i postawić Nową Stronę Nowej Fantastyki [NSNF] [BJ] - Bez Jaj, tzn przy współpracy DJ Jajko

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A uciska mnie o tu, w krzyżu. To chyba oznacza jakiś głębszy kryzys wiary. - piękne. :-) Może pielgrzymka do jakichś relikwii coś zaradzi?
Życzę przełamania RAMowego zaduchu. :-)

Babska logika rządzi!

Jasne, Finklo, dlatego nie napisałam,  że takich samych tekstów, jedynie - równie ciekawych tekstów :).

Pozdrawiam

Pielgrzymka do stópek błogosławionej Finkli? To jest myśl.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Och nie! Beatyfikacja dopiero po śmierci. Mam nadzieję, że proces jeszcze długo się nie rozpocznie. A poza tym... raczej nie mam szans.

A jeśli miałeś na myśli tajski masaż, to chyba słaby pomysł. ;-)

Babska logika rządzi!

No skąd! Jestem patriotą. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Z takim uzasadnieniem rezygnacji z masażu jeszcze nigdy się nie spotkałam... ;-)

Babska logika rządzi!

Zaraz, kto mówi o rezygnacji? Poproszę masaż słowami... kiedy następne opko?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mam gotowego dribelka, chyba niedługo go wstawię. Dłuższą formę muszę jeszcze skończyć i odleżakować.

To słowa pomagają na bóle w krzyżu? I Ty twierdzisz, że przeżywasz kryzys wiary?

Babska logika rządzi!

Rinos, coś przegapiłem, czy uwiesiłeś się mnie, bo nie spodobało mi się jedno zdanie w tekście?

A tak a propos...ja chyba też nie dojrzałam należycie, bo zdanie o mnichu spowodowało trzy rzeczy: uniesienie moich brwi dość wysoko, ponowne przeczytanie owego zdania w celu upewnienia się, czy dobrze je pojęłam, oraz niepewny uśmiech pokrywający literackie niedowierzanie i powątpiewanie;)  Powód: mam wrażenie, że ten wystylizowany zwrot, chociaż samemu w sobie nic mu nie można pewnie zarzucić, odstaje od zupełnie niezmetaforyzowanej, chłodnej reszty. I przyjmując pokornie płaszczyk niedojrzałości dodam jeszcze, że wolę takie zwroty w opowiadaniach zorientowanych erotycznie, albo przynajmniej w całości zabarwionych erotycznie, również pod względem językowym.

Wydaje mi się ponadto, że chociażby w celu nierozciągania wojennych wątków pobocznych wątku właściwego lepiej unikać etykietowania czytelników.

Pozdrawiam, bez podniesienia brwi ;)

"Powód: mam wrażenie, że ten wystylizowany zwrot, chociaż samemu w sobie nic mu nie można pewnie zarzucić, odstaje od zupełnie niezmetaforyzowanej, chłodnej reszty." O, to, to. Dokładnie o to samo mi chodziło. Bardzo mi miło, Blue_Ice, że postanowiłaś mi potowarzyszyć w mojej infantylności, emocjonalnej niedojrzałości i ogólnym sfrustrowaniu :)

pjotroos: uwiesilem sie, bo Twoj post zawieral wylacznie rechot z jednego zwrotu, zostało więc zjawisko rechotu potraktowane całościowo. Za uogólnienie przepraszam.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Blue Ice - ja się upewniełam w googlach, jaki kolor ma jaspis, bo przez chwilę mi  się zdawało, że bohaterka może być... inna ode mnie. W kwestii kolorów :p Ale Finkla też kobieta, to wie i się w kolorach nie pomieszała ;)

https://www.martakrajewska.eu

ale uzgodnijmy, że mnich jednooki, bo mi brzuszysko przeszkadza to co chwilę sprawdzać ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Pewnie macie rację, że odstaje. Ale chłodny "ruch posuwisto-zrotny" nie pasował jeszcze bardziej. A wydawało mi się, że jakieś zdanie doprecyzowujące by się przydało. Czy możemy skończyć świntuszenie?

Tak, wiem - sama zaczęłam...

Babska logika rządzi!

No właśnie z uwagi na całość narracji, raczej suchej i kronikarskiej ("gwałt w ogóle go nie pociągał"), jakieś takie kliniczne, pozbawione upiękniania podejście pasowałoby mi bardziej. Nie "ruch posuwisto-zwrotny", nie ma co przesadzać w drugą stronę, po prostu bez uciekania w poetyckie metafory. Wszystko, co jest w tym akapicie wcześniej, wyszło Ci w sam raz.

@Pjotroos - mnie również miło :D

@rinos - 'rechot' ?! a fu! To etykieta żaby czy ropuchy? A poza tym, jak bym miała brzuszysko, to bym się do tego nie przyznawała :P I pewien kawał mi przychodzi do głowy, ale chyba nie wypada. Poza tym już chyba ma brodę. Kawał, znaczy.

@krajemar - wyprzedziłaś mnie, już miałam sprawdzać ten jaspis :) Czyli makijaż omawianego zdania jest odpowiedni:) + :)

@Finkla - no nie przerywaj tematu w tak ciekawym momencie! Trzeba było nie wywoływać mnicha ze świątyni!

Tak, odstaje, odstaje :) Ale w tym przypadku to niekoniecznie pożądane zjawisko :)

A tak na poważnie, to jeszcze dodam: świadectwem literackiego podejścia do sprawy jeśli chodzi o jednookie posuwiste kreatury, niechaj będzie to, że jeśli w tamtym miejscu nastąpiłoby określenie bardziej wprost (do czego nie namawiam), nie wywoływałoby mojego chichotu/rechotu/rżenia. A tak...jednooki mnich? Jaspisowe wrota? Szturmował? Jeśli miało być żartobliwe, śmieszne, to okej...bo jeśli nie...to...sama rozumiesz:) Przyznam, że na prawdę przyszła mi do głowy literatura erotyczna.Tylko teraz - to nie znaczy, że namawiam do użycia dwóch naczelnych zwrotów polskich. Może jakieś trzecie wyjście? Trzeba kombinować. Materia niby wdzięczna, ale cholernie trudna. Właściwie jest to mission impossible.

Reasumując: chciałabym zdania czytać, a nie się na nie...natykać. A na to się - w tym akurat tekście - natknęłam. Wpadłam na nie, z - nie ukrywam - rozpędu (a ów rozpęd skądinąd świadczy dobrze o prowadzeniu narracji).

Pozdrawiam, niekoniecznie kończąc temat :P

OK, jeśli będę cokolwiek jeszcze z tym tekstem robić, postaram się jakoś akapit poprawić. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Blue Ice: odrobina autoironii zwykle dobrze świadczy o ironizującym. Ale nie o tym... Moim zdaniem mnich idealnie komponował się z tymi wszystkimi dalekowschodnimi wtrętami. Przyznaję, że jedynym zgrzytem było "albo masz kasę, albo jesteś robakiem" - to było wyraźnie na potrzeby opowiadania i trochę na siłę. A tu Wam ten nieszczczęsny mnich w gardle stanął... zmilczę nad potencjałem tej metafory ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Jak staje, to generalnie OK, choć może niekoniecznie w gardle. Ale, co tam...

W tym zdaniu jeszcze mi nie gra, że szturm kojarzy mi się z atakiem a te wrota chyba sie dosyć chętnie otwierały, nie trzeba ich było znów tak szturmować :)

https://www.martakrajewska.eu

a gdyby to były turkusowe wrota, to byłby element fantastyki, he he :D

https://www.martakrajewska.eu

bo nie ma koloru turkusowego. jest tylko seledynowy.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ja w obronie koloru turkusowego. Jak to nie ma?! A, no tak. Panowie rozróżniają mniej kolorów :P

Jeśli w gardle, to mam nadzieję, że nie ością :)

Finklo, wątek Ci się coraz bardziej wzbogaca :D Nic nie pomogą sprytne zdania wieńczące :P

@rinos - auto - jak najbardziej :P

turkusowy i seledynowy to dwa różne kolory :O

A baj de łej, jakie trzy kolory rozróżnia facet? - fajny, pedalski i ch*jowy.

https://www.martakrajewska.eu

Swoją drogą, ten mnich już dawno albo na dobre utknął w gardle albo oślepł na to drugie, jedyne zdrowe, oko :) Chyba czas zostawić go w s-pokoju i zatrzasnąć turkusowe wrota. I przycisnąć brzuszyskiem, żeby znów się nie otworzyły.

@kajemar - tak! I gorzej: nawet te trzy ze sobą myli! :)

Przepraszamy, Finklo, za to zaśmiecanie ci komentarzy :) Prooooszę, niech ktoś napisze coś na Fnatastów 2013, bo tak chętnie bym się pośmiała :)

https://www.martakrajewska.eu

Skoncentruję się na co przyzwoitszych wątkach.

Przysłowie o kasie, smokach i robakach było na wiki razem z pozostałymi. Nie wydaje mi się konieczne - jak ilustracja. Ale, moim zdaniem, do tekstu pasuje nieźle.

Tak, turkusowy i seledynowy to dwie różne rzeczy. Mężczyzn uprasza się o uwierzenie nam na słowo. Podobno we Włoszech odróżnia się lazurowy od niebieskiego. To jest dopiero osiągnięcie.

Babska logika rządzi!

Hm, podobało się, choć nie wiem do końca, co sądzić o tekście ; ) Podoba mi się tło, podoba mi się koncepcja, podoba mi się wplecenie chińskich mądrości, niewątpliwie całość jest dobrze napisana, ale że fanką akcji i przygody jestem, trochę tu dla mnie mało wydarzeń w wydarzeniach. Dlatego jeszcze nie wyrobiłam sobie opinii, muszę się zastanowić ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobra, spokojnie, zastanawiaj się i wyrabiaj. Jak się na coś zdecydujesz, to możesz dać znać. ;-)

Dzięki za komentarz.

Babska logika rządzi!

Naprawdę fajny tekst! I niepełny happy end, i tematyka, i styl - wszystko tworzy zgrabną całość. Gratuluję dobrego opowiadania, Finklo. :)

Dziękuję. Cieszę się, że się spodobało. I to aż tyle elementów... :-)

Babska logika rządzi!

Czytało się dobrze, pomysł faktycznie interesujący, ale czuję pewien niedosyt, czegoś mi tutaj jednak zabrakło… Niemniej wrażenie raczej pozytywne. Pozdrawiam.

No to raczej dziękuję. ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo dobry tekst. Nietypowy, zwłaszcza jak na ten portal. Jeśli miałbym być szczery, brakowało mi jakiegoś zaskoczenia, jakiejś linii fabularnej, która by mnie porwała, bo zwyczajnie lubię obecność takowych, ale nie będę narzekał na to, co dostałem w zamian. Podoba mi się ciekawe odwzorowanie azjatyckiego sposobu myślenia. A te azjatyckie frazeologizmy, wrzucane raz po raz, dopełniły tekst.  Tak więc, o ile na codzień lubię czytać rzeczy o większym stężeniu akcji na centymetr kwadratowy, o tyle nie mam nic przeciwko przeczytaniu tekstu tego pokroju od czasu do czasu. Dziękuję zatem za miłą lekturę.

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że udało mi się wstrzelić w ten właściwy moment. :-) Informacja dla miłośników orientu: na becie ogłoszono konkurs o Japonii. A ja już zaczęłam pisać to opowiadanie, więc historia Qingshenga to nie moje ostatnie wschodnie słowo.

Babska logika rządzi!

Bardzo dobre opowiadanie. Przy okazji wypełniania biblioteki, pewnie jeszcze trafię na wiele ciekawych, które wcześniej przegapiłem.

Dziękuję, Unfallu.

Ja mam co do niego coraz więcej wątpliwości… Ale niech wisi. Jako indykator, ile zdążyłam się nauczyć od napisania.

No! Biblioteka młodziutka, a już zaczyna działać zgodnie z zamierzeniem. I już uduchowiona. ;-)

Babska logika rządzi!

I pomyśleć, że kiedy czytałam opowiadanie pierwszy raz, Luka nie wywarła na mnie specjalnego wrażenia. Okazuje się, że na zrewidowanie odczuć potrzebowałam aż dwóch lat i dziś mogę tylko zapłakać nad rozlanym mlekiem.

Teraz sobie myślę, że Luka jest tak bardzo inna od Pteraczków, że pewnie wtedy poczułam się nieco zawiedziona.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za ponowną wizytę, Reg. :-)

Lepiej późno niż wcale. Ciekawe, ile czasu potrzebują moje najsłabsze opowiadania. ;-)

Staram się pisać różne teksty. Żeby życie miało smaczek… Nawet horror i wiersz.

Babska logika rządzi!

Dzisiaj już wiem, że piszesz opowiadania tak różne, że to aż zadziwiające. W dodatku coraz lepsze. ;-)

Mam też nadzieję powoli dotrzeć do kiedyś pominiętych, jako że, uporawszy się z bieżącymi zadaniami, mam ochotę na wycieczki w czasie – wędruję do przeszłości strony.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, czytam różne książki, interesuję się różnymi rzeczami, to i inspiracje nie z jednego worka…

Cieszę się, że coraz lepiej mi to wychodzi. :-)

Zauważyłam, że wygrzebujesz starsze teksty. Poczekam, aż dotrzesz do innych. Niektóre moje w końcu nawet zakolejkowałaś.

Babska logika rządzi!

Owszem, wygrzebuję starsze opowiadania, na razie tych, którzy są tu ciągle obecni.

Poza tym, na początku mojej tu bytności, chyba przez ponad pół roku tylko czytałam i nie miałam odwagi niczego skomentować. Byłam przekonana, ze się do tego nie nadaję. Wychodzi na to, że co do siebie też się myliłam. ;-)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Rozumiem. Potem, jak te komentarze tłamszone w sobie przez pół roku chlusnęły szeroką strugą, żadna siła ich nie powstrzyma. ;-)

Babska logika rządzi!

No, może zapora w Solinie poradziłaby sobie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A co? Wybierasz się w Bieszczady celem sprawdzenia? ;-)

Babska logika rządzi!

Nie, mam ją ciągle w pamięci. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A jak patrzyłaś na zaporę, to komentowałaś? ;-)

Babska logika rządzi!

Wtedy jeszcze myślałam, że nie umiem. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To jednak musisz jechać drugi raz. Albo poszukać równie imponującej tamy. ;-)

Babska logika rządzi!

Widzisz Finklo, teraz to ja mam tak, że już nic nie muszę.

Teraz mogę wszystko co zechcę, tylko nie zawsze wszystko mi się chce. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To nie jest próba zastraszenia, ale: wiesz, że nie wykorzystane okazje się mszczą? ;-)

Babska logika rządzi!

I moja pomsta bywa groźna. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to biedna zapora w Solinie… ;-)

Babska logika rządzi!

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chińskie nazwy widzę, czyżby kolejny tekst w moim klimacie. A wiesz, że teraz rząd planuje coś na kształt naszego pięćset plus?

 

Chińskoidalne mędrkowanie lepiej ci wychodzi niż to z Kraju Kwitnącej Wiśni. ;)

 

Pytanie, czy Yu Deming jest synem swoich rodziców. Swego czasu jak badali mątwy, to wyszło, że te durze i napakowane często przegrywają z innymi – małymi i sprytnymi, korzystającymi, kiedy te duże nie zauważą…

 

Trochę smutne, lekko skłaniające do refleksji, ale poza tym nudne. Nie chcę być nieczuły, ale średnio interesują mnie problemy takiego Kinszena, czy innego Ju-demina. Swoją drogę, okazuje się, że fitness, czyli dostosowanie, tego pierwszego jest wyższe, niż u tego – z pozoru – lepiej radzącego sobie w życiu. Uroki biologii.

Dla mnie 3/6.

 

Ps: Jednooki mnich…

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dziękuję, ARHIZIE. :-)

No, grzebiesz już w najstarszych warstwach. To jeden z pierwszych tekstów, które wrzuciłam na NF.

Różne są strategie wygrywające… Mój bohater nawet nie był jakoś nadmiernie sprytny. Tylko mu przyfarciło. Tego żadna siła nie przebije. ;-)

Wyszło nudno? Możliwe. Podpuszczona przez AdamaKB, chciałam napisać postapo. A że wtedy jeszcze nie przełamałam swojej awersji do zabijania ludzi, więc próbowałam to zrobić bezkrwawo. I wyszło jak wyszło…

Chiny idą w stronę 500+? No to chyba mają w planach podbój co najmniej galaktyki… ;-)

Babska logika rządzi!

Boją się Indii (i wiesz kogo ;) ).

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Hmmm. No tak. Więc na wszelki wypadek nakryją świat rowerami i czapkami? ;-)

Babska logika rządzi!

Świetne opowiadanie!

Zajmująca historia samotnego mężczyzny, którego jedynym marzeniem jest kontynuować linię rodową. Genialnie pokazałaś znaczenie tradycji w Chinach, jak i całą strukturę kulturową tego niezwykłego państwa. Powplatanie w fabule przysłów i mądrości ludowych doskonale podkreśliło to wrażenie. Gratuluję! ;)

Jai guru de va!

Dzięki. :-)

Sama jakoś za tym tekstem nie przepadam. Chyba jednak za mało fantastyki. Sama się dziwię, że ludziom się podoba…

Tak, Chińskie podejście 2+1 to chyba nośny temat. Ale skutki społecznie miało niezłe…

Babska logika rządzi!

Uff. Smutne ale ciekawie napisane.

Dzięki, Koalo. :-)

Stary tekst, mało fantastyczny, jakoś za nim nie przepadam.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka