- Opowiadanie: krajemar - Obrońca

Obrońca

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Obrońca

– Już czas, już czas, wszyscy pora spać – zanuciła jak co wieczór mama, przykrywając Lenkę kołderką. – Proszę, kochanie, jeszcze Kubuś.

Dziewczynka chciwie złapała misia i zmarkotniała.

– Zobacz, odkleiło mu się ucho – jęknęła ze smutkiem.

– Naderwało się – poprawiła mama, bo Kubuś był pluszakiem i uszy miał szyte. – Co mu się stało?

– Nie wiem, rano już tak miał. Przykleisz mu jutro?

– Przyszyję – uśmiechnęła się mama. – A teraz śpij, dobranoc. I niech ci się przyśnią śliczne, małe kotki.

Pocałowała dziewczynkę w czoło, i zgasiwszy światło, wyszła.

Minęła chwila i Kubuś usłyszał miarowy oddech swej ukochanej dziewczynki. Szybko zasypiała i nigdy nie bała się ciemności.

Nie musiała. Miała misia.

Z czułością przytulał kudłaty pyszczek do jej policzka.

Oczy Kubusia nie miały powiek, a wata w jego ciałku nie potrzebowała odpoczynku.

Czekał.

Wreszcie usłyszał je. Najpierw z oddali, cichutko, wkrótce jednak bliżej.

– Mrrrau… – dochodziło gdzieś spod niskiego biurka.

Czarny ogon prześlizgnął się na tle okna, a po chwili koty były już wszędzie. Czaiły się w kątach pokoju, wypełzały z niedomkniętej szafy, pomrukując i skradając się do łóżeczka.

Kubuś wstał, i nim pierwsze kocisko dotknęło kołderki, rzucił w nie tęczową piłeczką. Zabawka pisnęła wesoło, trafiając kocura w pysk.

Koszmary skoczyły na niego, lecz zwinnie uskoczył przed ciosami pazurów. Pluszowe łapki celnie uderzały w brzuchy czarnych cieni. Koty cofnęły się o krok, sycząc i wściekle kładąc uszy po sobie. Miś obserwował je czujnie.

Lenka poruszyła się niespokojnie i Kubuś zerknął szybko w jej stronę. Kocisko, spłynąwszy wprost ze ściany, zaplątało pazury w złotych włoskach. Kubuś zręcznie odwinął się młynkiem, odrzucając kopniakiem napastnika z powrotem na zieloną tapetę.

Wtedy właśnie czekający na podłodze intruzi skoczyli, boleśnie wbijając kły w puchatą nogę misia. Szarpnięciem ściągnęli go na dywan.

Lenka jęknęła przez sen.

Na korytarzu rozległy się kroki.

Nucąc pod nosem, mama weszła do pokoju i snop światła zalał podłogę. Kobieta podniosła Kubusia i położyła go obok śpiącej dziewczynki.

Lenka uchyliła oczka zaspana. Odruchowo przygarnęła ukochaną zabawkę.

– Mamokotyczarnekoty… – wybełkotała i przewróciła się na drugi boczek.

Mama poprawiła kołderkę i odgarnęła blond włoski z małego czółka.

– Śpij, śpij, córciu – szepnęła tuż nad uszkiem dziecka. – I niech ci się przyśnią małe, wesołe smoczki.

Po czym sprawnie zgarnęła z szafki brudne ubranka i nucąc wyszła.

Plastikowe oczka misia przyzwyczajały się do ciemności.

Nadlatywały. Już słyszał szum ich czarnych skrzydeł.

Koniec

Komentarze

Inspiracja:  powyższy rysunek, znaleziony w sieci, oraz moja córcia, jej miś i koszmar o kotach :)

https://www.martakrajewska.eu

Bardzo mi się spodobało. Ten szort razem z rysunkiem tworzą zgraną parę. Klimatyczne, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Pocałowała dziewczynkę w czoło i zgasiwszy światło, wyszła. --- przecinek lub lepiej wtrącenie myślnikami,

Czarny ogon prześlizgnął się na tle okna, a po chwili koty były już wszędzie. Czaiły się w kątach pokoju, wypełzały z niedomkniętej szafy, pomrukując i skradając się do łóżeczka. --- porozbijałbym na zdania pojedyczne. Wydaje mi się, że wyraźnie wzrósłby dynamizm scenki,

Kubuś wstał, i nim pierwsze kocisko dotknęło kołderki, rzucił w nie tęczową piłeczką, która pisnęła wesoło, trafiając kocura w pysk. --- Kubuś wstał i --- nim pierwsze... --- rzucił piłeczką. Zabawka pisnęła, trafiwszy zwierzaka...

Pluszowe łapki celnie trafiły --- celnie uderzały, inaczej będzie powtórzenie,

Za jego plecami, Lenka poruszyła się niespokojnie, gdy kocisko, spłynąwszy wprost ze ściany, zaplątało pazury w złotych włoskach. --- to za jego plecami nie gra. Może lepiej: Kubuś spojrzał na Lenkę. Dziewczyna wierciła się niespokojnie, gdy...

Wtedy właśnie, czekający --- tu bez przecinka,

czekający na podłodze intruzi skoczyli, boleśnie wbijając kły w puchatą nogę i szarpnięciem ściągając misia na dywan. --- czekający na podłodze intruzi skoczyli i boleśnie wbili kły w puchatą nogę. Potem --- szarpiąc --- ściągnęli misia na dywan. W obecnej formie chronologia czynności jest nieco niejasna,

 mama weszła do pokoju i snop światła zalał podłogę. Mama podniosła --- powtórzenie,

Lenka uchyliła oczka zaspana, odruchowo przygarnęła ukochaną zabawkę. --- przecinek tu niezbyt pasuje. Inaczej trzeba połączyć te informacje --- np. za pomocą i lub nowego zdania,

Mama poprawiła kołderkę, odgarnęła blond włoski z małego czółka. --- tak samo,

Po czym sprawnie zgarnęła z szafki brudne spodenki i rajtuzki, i nucąc wyszła. --- to i i jest mało estetyczne,

W mroku, plastikowe oczka bez powiek, przyzwyczajały się do ciemności. --- bez przecinków. W mroku można pominać --- wystarczy do ciemności.

 

Sympatyczna opowiastka. Rzeczywiście oddaje klimat obrazka. Warto jednak przejrzeć tekst przed publikacją.

pozdrawiam

I po co to było?

Syf. - bardzo dziękuję, już poprawiłam. Racja, wrzucanie tekstu, ktory się nie odleżał, szkodzi :)

https://www.martakrajewska.eu

Popieram. Bardzo sympatyczny kawałek tekstu.

Masz dobre wyczucie w pisaniu. Nie ma zbędnych słów, opisów, po prostu lecimy na skrzydłach przygody! :) No i końcówka bardzo udana. Wyobraźnia szaleje podczas czytania. Super. 

Zgrabny szorcik, ale niniejszym stanowczo protestuję przeciw obsadzaniu Kotów roli koszmarów. ;-) Koty są do kochania i głaskania. ;-)

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Znamy jakieś inne koty :P Koty, które ja znam, są od tego, żeby je karmić i po nich sprzątać, a czasem - jak zasłużysz - pogłaskać je, dopóki im się znudzi.

Pjotroosiu, znamy te same Koty. Te Twoje są także do kochania i miziania. Oczywiście, wyłącznie od Kota zależy, jak długo zechce przyjmować nasze pieszczoty.

Pomyliłeś się jednak –– od tego, żeby je karmić, sprzątać po nich i czyścić kuwetę –– jesteś Ty. Ja się już z tym pogodziłam i służę im także za otwieracz kocich puszek. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, piotroos - dzięki za cenne uwagi. O kotach :)

https://www.martakrajewska.eu

No i masz Ci los, nawet w dwuzdaniowym poście znajdą człowiekowi błędy ;] Rzecz jasna chodziło mi o to, że koty są od tego, żeby było kogo karmić i po kim sprzątać.

Krajemar - do usług. W tekście nie ma się do czego przyczepić, to możemy się chociaż czepić kotów ;)

Kiciusie jako koszmary?  To chyba jakieś zmutowane, albo z kosmosu importowane, bo nasze, polskie, prędzej się w nogach, przy nogach, a i na poduszce przy głowie śpiącego uklepią, niż zaczną straszyć...  

Ale tekst wielce sympatyczny, misio dzielny jak rycerz z bajki --- smokom też da radę.

Wykonanie zacne, tylko temat oklepany. Ogólnie jestem przeciwko drabble i tak krótkim szortom, więc dalej już nic nie powiem :-)

ironiczny podpis

Koszmary skoczyły na niego, lecz zwinnie uskoczył przed ciosami pazurów. - niby nie powtórzenie, ale powtórzenie

Bardzo miła opowiastka. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Fajny tekst. Jak się usypia dzieciaki, to różne rzeczy przychodzą do głowy. Mnie np. coś takiego kiedyś wpadło:

Niedźwiedź

Pozdrawiam

Przeczytałam. Fajne. Twoje dziecko, to dopiero ma misia. Gdyby zechciał być obrońcą, to koszmary nie miałyby szans. Tylko, czy ten miś tak by kochał, żeby bronić?

https://www.martakrajewska.eu

Raczej by zeżarł.

Hej! Znam "od kuchni" tego miśka i historię snu Lenki, jest jeszcze zajefajniejszy, niż ten szorcik;-) Zapomniałam napisać: bardzo słodki, fajny szorcik. Rozpisałaś się, M.;-)

Po konkursie FANTAŚCI 2013 powinien powstać kolejny: FANTAŚCI 2013 I ICH POTOMSTWO;-)

Litości...

Fajne, lekkie i przyjemne. Nie moja bajka, ale nieźle się czytało ;)

"I needed to believe in something"

Tekst mi się podobał.

Mi też się podobało, choć przyłączę się do kręcącego nieco nosem Issandera - choć ja akurat bardzo lubię krótkie.

 

Autorko, przyjrzyj się jeszcze raz ostatnim trzem zdaniom: "Plastikowe oczka bez powiek, przyzwyczajały się do ciemności. Nadchodziły. Już słyszał szum ich czarnych skrzydeł." Czy na pewno ten przecinek jest niezbędny? I czy nie lepiej by brzmiało "Nadlatywały"? Bo skrzydła podczas chodzenia to chyba bardziej szeleszczą niż szumią... Poza tymi drobiazgami - nic nieładnego w miłym opowiadaniu nie zauważyłem. A, pardon. Syf. już pisał o przecinku:)

O, cenna uwaga tintin, z tym nadlatywaniem. Smoki efektowniej nadlatują, niż nadchodzą, więc zmieniłam.

https://www.martakrajewska.eu

O rany, jak to trzeba uważać, co się mówi dzieciom. Biedny misio - w dzień baw się, a w nocy nie śpij, tylko pilnuj... ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo fajne, aczkolwiek króciutkie opowiadanko. Miś wojownik ;)/

Taki sobie, kurde podpis

 

...Ileż ciepła w tym opowiadanku... Pozdrawiam.

Issander, tintin - nie wiedziałam, że temat jest oklepany, myślałam, że taki mam sprytny pomysł :D No ale co tam, nie kandyduję przecież tym opowiadaniem do nobla;p

ryszard - ja rownież pozdrawiam. Ciepło ;)

https://www.martakrajewska.eu

W kwestii "oklepania" - miałem na myśli znany motyw zabawek żyjących swoim własnym życiem, kiedy ludzie nie patrzą. A pomysł walki z koszmarami widziałem niestety ostatnio w "Strażnikach marzeń". Słuchaj, nie próbuję się snobować na "wszystko widziałem, wszystko czytałem" - bo nie czytam ani nie oglądam aż tak dużo. Twoje opowiadanie jest napisane świetnym językiem i ma dobry pomysł na fabułę. To moja opinia. że tak powiem, podstawowa. A poboczna jest tylko poboczną:)

tintin - w porządku, w żadnym momencie nie pomyślałam, że się snobujesz, czy wywyższasz. Masz z resztą rację, sporo tego, jakby tak pomyśleć. Strażników nie widziałam, ale są choćby trzy część Toy Story :)

https://www.martakrajewska.eu

mateuszy - imiona inspirowane życiem, Kubuś to miś mojej córeczki Lenki :) Ale dzięki za pokazanie Nohavicy, szczęka mi opadła :D

https://www.martakrajewska.eu

krajemar, mogłem się domyślić, ale w tej kołysance też się przewija noc i walka z nocnymi duchami i nie mogłem się oprzeć skojarzeniu... W każdym bądź razie jeśli kiedyś zekranizujesz to opowiadanie i użyjesz Ukolebavky w ścieżce dźwiękowej, wymień mnie w napisach gdzieś za trzecim asystentem pomocnika charakteryzatora drugiego kota;)

Pozdrów Lenkę. I Kubusia;)

Będę o tobie pamiętać :D

Nawisem mówiąc, kiedy oglądałam z małą "Piękną i Bestię" Disneya, uświadomiłam sobie, że bestia musiała być jedną ze składowych moich wilkarów, kiedy w nastoletnich latach ich tworzyłam. Czasem coś tak do mnie wraca. Ale jeszcze bardziej niesamowite jest to, że nie znając czyjegoś dzieła - piosenki, opowiadania, można stworzyć coś tak podobnego! Co innego spotkać się z czymś i zapomnieć, jaki to miało na nas wpływ, a co inngo nigdy tego nie widzieć, nie słyszeć a jednak!

Fascynujące. I trochę przerażające. Może niepotrzebnie się męczymy. Może rzeczywiście wszystko już zostało napisane :(

https://www.martakrajewska.eu

Chm, ja się kompletnie nie znam, ale sobie tak myślę, że muzykę się "komponuje" lub "układa", a więc słowa te sugerują zestawianie ze sobą istniejących cosiów. A dla słuchacza liczy sie tylko to, jak bardzo porwał go utwór, na co wpływ ma jakie brzmienie/feeling/indywidualny rys wydobył z niego grajek. Na pewno odbiorcy nie interesuje, czy dwunastotaktowca lub daną progresję akordów zastosowano już gdzieś kiedyś przedtem. A powtórzenie frazy niezależnie przez dwóch różnych muzyków żadnemu z nich nic nie odejmuje.

Czemu nie możemy do opowiadań podejść w ten sam sposób? Co z tego, że motywy gdzieś już wystąpiły, jak skomponowałaś je w swój własny sposób, który przyjemnie oddziałuje na przykład na takiego mnie;)

...i znów rozterki, spowodowane odkryciem: o żesz, już ktoś coś podobnego napisał...  :-)  No i co z tego? Pula pomysłów była, jest i jeszcze długo będzie ograniczona. Mateuszy dobrze prawi.

Nie lubię cierpieć na siłę, więc łatwo mnie przekonaliście ;)

https://www.martakrajewska.eu

Miłe. Lubię takie subtelne. Niezależnie od tego, na ile tekst podyktowało życie, a na ile wyobraźnia - nie zależy mi na tym, żeby to wiedzieć. Jeśli inspirowany jest wyobraźnią - dobrze, a jeśli życiem - też dobrze, bo oznacza umiejętność wychwytywania smacznych literacko kąsków i świadczy o wrażliwości. Gorzej, jeślli to nieświadome powielenie, bo rzeczywiście motyw niby znany -  ale coś mi się nie wydaje, wierzę autorce.

Fajny pomysł z poprawianiem przez mamę "odklejania". Cieszę się też, że aczkolwiek miś staje się waleczny, to jednak bez fałszu - walczy tym, co ma: tęczową piłeczką, przez uderzene łapką, kopniakiem. I taki drobiazg potrafi sprawić, że tekst jest oryginalny. Myślę, że to, czego mamy za dużo, to misiów, piesków i innych pluszaków nagle wysuwających kły, pazury i w ogóle zmieniających się w kiczowate straszydła, tracących indywidualne cechy, a przez to niebezpiecznie zbliżających się do Dyżurnego Potwora (którego właśnie stworzyłam na potrzeby tego komentarza :P ) Podoba mi się też motyw ożywających "życzeń" mamy :)

Jednym słowem - krótki tekst, a sporo dobrych pomysłów.

Oprócz powtórzenia, które już wytknęła Bemik, nie podoba mi się jeszcze jeden "duet" słów - na końcu: Plastikowe oczka (...) przyzwyczajały się do ciemności. Nadlatywały - w krótkim, przejrzystym tekście, w puencie, nawet taki drobiazg troszkę razi melodycznie, mimo akapitu.

Pozdrawiam :)

Bardzo dziękuję, za taki ciepły komentarz, Blue Ice :)

https://www.martakrajewska.eu

Chyba bym wolała ten tekst bez obrazka powyżej. Za dużo zdradza i jest zbyt dosłowny. Za to podoba mi się przedstawienie koszmarów w taki sposób, w formie atakujących stworzeń-cieni. Początkowo pomyślałam o pewnej scenie z azjatyckiej wersji "Klątwy". Kobieta w łóżku, a wokół sto czarny kotów ;) Tyko można się zacząć bać, co jeszcze mamie przyjdzie do głowy przy kolejnym utulaniu córeczki. I jeszcze jedno – to bardzo dobry obraz dziecięcego postrzegania świata, ich myślenia magicznego, tak typowego dla tego wieku. Cały tekst zastanawiałam się, czy miś walczący z koszmarami nie jest senną wizją Lenki. Podoba mi się, że nie zostało to dookreślone, pozostawia szersze pole do interpretacji. Pod względem językowym, tekst jest nienaganny i czyta się sam, że tak powiem. Dobry szort.

Kiedyś Lena bała się pójść spać. Powiedziałam jej, że Kubuś jest z nią, i zawsze ma otwarte oczka, więc zawsze zdąży ją obronić. Ona chyba w to wierzy :) Ja, kiedy byłam mała, nie mogłam patrzeć, jak ktoś rzuca zabawkami, bo zawsze, wbrew logice, wydawało mi się, że je to boli :) Pamiętam to moje magiczne myślenie.

https://www.martakrajewska.eu

Och, ja przenigdy nie wyrzuciłam żadnego ze swoich pluszaków, prędzej by mi pękło serce. Nie mam pojęcia, gdzie teraz są, ale mam nadzieję, że w dobrych rękach :D Sentymentalna jestem. A skoro Twoja córeczka ma na imię Lena, to tym bardziej podoba mi się ten szort. Sama słodycz! :D

Tak, to ja serwuję Kubusiowi takie ciekawe noce ;)

https://www.martakrajewska.eu

Podobało mi się, dobrze się czyta. Miałam skojarzenie z Kubusiem Puchatkiem ;)

Przynoszę radość :)

“Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci.” Miś Uszatek bodaj tak śpiewał. Mamy też lubią misie, bo czytam już enty szorcik o misiach. (Sorry, jestem tu nowy.) Ja też lubię misie, świat dziecka i magię jego snów. (Jestem ojcem i dziadkiem.)

kto nie lubi misiów? :) dziękuję za wizytę, zapraszam do dłuższych tekstów. Są chyba bardziej reprezentatywne i “moje” niż ten szorcik.

https://www.martakrajewska.eu

Poczytam, bo też kręcą mnie tematy słowiańsko-pogańskie. 

Całkiem niezły tekst. Najbardziej spodobało mi się ostatnie zdanie. Oddaje niepokój służby strażnika snu.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dziękuję, miło mi bardzo :)

https://www.martakrajewska.eu

ja lubie misie :)

Nowa Fantastyka