- Opowiadanie: tintin - Sam na sam (drabble)

Sam na sam (drabble)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sam na sam (drabble)

– Stary, odczep się ode mnie! Od-czep! Golę się, nie widzisz?

– Eeej, no weź, pomogę ci. O, tu przegapiłeś. Ładnie pachniesz dziś rano, wiesz? Szkoda, że prysznic to zmyje, naprawdę szkoda…

– Mam cię serdecznie dosyć, wiesz? Przestań mi wreszcie przynosić te swoje prezenty! Jesteś człowiekiem, nie kotem!

– Już, już… Nie denerwuj się… Daj, potrzymam, bo się zaraz zatniesz. A widoku Twojej krwi nie lubię. Nie lubię…

– Psiakrew, ty już nawet mruczeć zaczynasz. Idę do wanny, bo śmierdzę jak rzeźnik. Masz pomysł, co z nią zrobić? Nie? Super.

– Oj, się nie dąsaj… Kochany… Przy okazji, to ostatnie powiedziałeś na głos:(

Koniec

Komentarze

Żarcik, nic więcej. Mam nadzieję, że daliście się nabrać, choć zwrot akcji wyjątkowo oklepany.

Ja to zrozumiałem tak: SPOILER UWAGA! Facet ma dość baby, więc się dogaduje z kotem, że zamieni go w swoją żonę, jak kot ją zabije. Po czym nie dość, że nie wiedzą co zrobić z ciałem, to kot za bardzo wczuwa się w rolę i staje się upierdliwy.

Dobrze kombinuję?

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Heh. Ty byś taką fabułę nazwał oklepaną? Nie zbliżaj się do mnie, świrze;)

Aha, no tak, zapomniałem wspomnieć, że to właściwie nie jest fantastyka. Miałem na myśli coś w rodzaju mini-horroru z jednym bohaterem.

Chyba nie rozumiem:(

 

Pozdrawiam

Mastiff

Ja też nie łapię... Wygląda na to, że facet ma schizofrenię, ale w samej rozmowie nie wiem, o co chodzi.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

O rany, wygląda na to, że znów zbyt duża część tekstu pozostała w mojej głowie.

 

!!!HERE BE SPOILERS!!!

Dobra, to ja teraz wyjaśnie i postaram się wyciągnąć naukę na przyszłość. Jak napisałem wcześniej, chciałem zażartować. Miałem szczerą nadzieję, że czytelnik skupi się na wątku homoseksualnym, co sprawi, że zakończenie sugerujące rozszczepienie osobowoście będzie jakąś niespodzianką. Sytuacja jest w każdym razie taka: facet jest w łazience, cały pokryty krwią czy czym tam jeszcze, i rozmawia ze swoim alter ego, które jest dalekie od nawet szeroko pojętej normy psychicznej.

 

"Twojej" z wielkiej litery ma być, emotikonka na końcu też, wielokropki takoż, a koty przynoszą swojemu uwielbianemu właścicielowi upolowaną zdobycz (tylko przypominam). Przyczepić się można do golenia się przed kąpielą, ale niemożliwe to nie jest (mi się zdarza), a poza tym lepiej mi w ten sposób pasowało.

 

Uff.

Też nie załapałam na początku, ale Twój komentarz wiele wyjaśnił. Szkoda, że z tekstu trudno było się domyśleć, ale to tam, może przesadzam. Czekam na wydanie Twojej książeczki z drabblami, wiesz, takiej, w której będzie na końcu wielki dopisek autora: "O co w tym wszystkim chodzi" - pół żartem, pół serio, ale na pewno nie złośliwie: )

Lubię, jak trzeba nad czymś dłużej przysiąść i zastanowić się nad sensem, jeszcze jak Ty go widzisz, super, bo to właściwie najważniejsze. To Ciebie ma to rozwijać i Tobie sprawiać przyjemność, czytelnikowi - tak przy okazji i mimochodem.

Pozdrawiam i czekam na jakiegoś opka.

Też sięgnąłem po wyjaśnienie. Coś dzisiaj się skupić nie potrafię.

Pozdrawiam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

     Chyba nie jest dobrze, jeżeli komentarz wyjaśniający jest dłuższy od tekstu...

Kwestia podejścia.

Ciekawy tekścik. A jakie możliwości interpretacyjne... Moja wersja była jeszcze inna niż brajtowa czy autorska. :-)

Babska logika rządzi!

I tu wkracza genialne założenie (dorzuca 3 grosze)!

Gorzej, ja nawet po wyjaśnieniach nie widzę tego w tekście. ;) 

Trzeba zrobić konkurs publicystyczny, na recenzję własnego opowiadania.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Średnio.

Przeczylalam dwa razy i zrozumialam tak. Kot stal sie czlowiekiem. Jako czlowiek zamieszkal ze swoim panem, nie ociera sie o nogi ale pomaga przy goleniu i przynosi niechciane prezenty. Pozniej przeczytalam wyjasnienie.

Hi hi. OK, zrozumiałem: nie wyszło mi. Zbyt skondensowałem treść, niepotrzebnie wrzucając za dużo w sztywne ramy stuwyrazowej miniatury. Bodaj drugi raz mi się zdarzyło, i mam nadzieję, że ostatni. Roger ma całkowitą rację.

 

Szczerze mówiąc, uważam jednak, że jak już przeczytało się wyjaśnienie, to wszystkie elementy prowadzące do "właściwej" interpretacji powinny się pokazać. Ale widocznie to tylko moje pobożne życzenia. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pomagają mi lepiej pisać:)

 

Jeszcze jedno: nie wiecie o tym, ale tutaj po raz pierwszy w życiu napisałem dialog. I nikt mi nie wytknął, że drewniany:-)))

Tintin, co to za dialog, jeśli bohater rozmawia sam ze sobą? ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, ale ze soba rozmawiać też można drętwo, albo na przykład rozmowa się może nie kleić... :)

 

brajcie, to mógłby być dobry pomysł. Napiszę wtedy recenzję któregoś ze swoich, bo dotąd mi się nie zdarzyło. Albo czegoś nie pamiętam:)

Czepiam się nazewnictwa; czy to jeszcze dialog, czy to już monolog? ;-)

Babska logika rządzi!

Nie zrozumiałam. Potem przeczytałam wyjaśnienie i mam wrażenie, że dotyczy innego tekstu, bo dalej nie rozumiem :P Ale nie wyspałam się dzisiaj, może to dlatego :D

Pozostanę niestety w gronie niekoniecznie rozumiejących. Taki pomysł raczej na dłuższą formę, jeśli już, bo w drabblu za mało miejsca na przedstawienie wszystkich okoliczności.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Szanowni Państwo! Nie próbuję usilnie wcisnąć Wam przekonania, że nie zrozumieliście tekstu ze swojej winy. Całkowicie dobrowolnie i szczerze uznaję winnym mój nadmiar ambicji, a niedostatek warsztatu. Napiszę tylko, jak CHCIAŁEM żeby teksty był zanalizowany. Inaczej mówiąc, jakie wskazówki myślałem, że zostawiam. Wszystkie na raz, po przeczytanieu, powinny się ułożyć w spójną całość – coś jak w "Following" czy "Prestiżu" Nolana, lub w innych tego typu filmach-układankach. O kurczę, muszę odejść od kompa. Dokończę później.

To ja poczekam na Twoje przystępniej napisane opowiadania. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dreammy, joseheim, regulatorzy (przepraszam, jeśli kogoś pominąłem), błagam, zostańcie ze mną jeszcze chwilę i przeczytajcie to:   Linijka po linijce:   1. sam na sam – dwa razy ten sam, nomen omen, wyraz. Poza tym, w miejscu, gdzie toczy się akcja, człowiek znajduje się zwykle twarzxą w twarz ze sobą. 2. – Stary, odczep się ode mnie! Od-czep! Golę się, nie widzisz? – co to za miejsce? A gdzie się najczęściej golimy? A czy przypadkiem nie stojąc naprzeciwko samego siebie, w lustrze? W tej wypowiedzi też jasno piszę o płci rozmówcy. 3. – Eeej, no weź, pomogę ci. O, tu przegapiłeś. Ładnie pachniesz dziś rano, wiesz? Szkoda, że prysznic to zmyje, naprawdę szkoda… – przepraszający, w założeniu jękliwo-łasząco-przymilny ton głosu. Poza tym, pierwsze zwrócenie głosu na zapach, ponowne na porę dnia i miejsce akcji. Poza tym, rozmówca musi stać blisko, żeby zapach wyczuć.

4. – Mam cię serdecznie dosyć, wiesz? Przestań mi wreszcie przynosić te swoje prezenty! Jesteś człowiekiem, nie kotem! – powtórzone "wiesz". Może dlatego, że często nieświadomie powtarzamy przed chwilą usłyszane sformułowania, może dlatego, że to tak naprawdę jeden człowiek, który trochę nadużywa tego słowa. Prezent – dodatkowy element. Czemu facet jest o niego wkurzony, przecież present to coś miłego… A, już wiemy: bo prezenty takie jak przynoszą koty miłe nie zawsze są. Są martwe, upolowane.

5. – Już, już… Nie denerwuj się… Daj, potrzymam, bo się zaraz zatniesz. A widoku Twojej krwi nie lubię. Nie lubię… – ponownie, ugodowe łaszenie się. W lustrze rzeczywiście maszynkę trzyma ten "drugi". Poza tym, zasugerowane, że "drugi" inną niż swojego "pana" krew całkiem lubi.

6. – Psiakrew, ty już nawet mruczeć zaczynasz. Idę do wanny, bo śmierdzę jak rzeźnik. Masz pomysł, co z nią zrobić? Nie? Super. – początek linijki pokazuje pogardę dla takiej miękkiej ciapowatości. Reszta – to, że wspomniany zapach to woń krwi. I to, że jest jakaś "ona", będąca prezentem, bezwolna, mająca być może (a w tak krótkim tekście: na pewno) coś wspólnego z zapachem i koniecznością umycia się.

7. – Oj, się nie dąsaj… Kochany… Przy okazji, to ostatnie powiedziałeś na głos:( – "bo Miłość, mój miły, to jaaa…" – by pasował cytat. Miłość się nie zniechęca:) Ale nie jest tak całkiem ślepa, głupia, i głucha – ostatnia uwaga była całkiem trzeźwa, i jasno mówiąca o ważnym aspekcie dotychczasowej rozmowy: odbywała się bez słów. Emotikonka na końcu, wydaje mi się, jest akurat dobrym pomysłem na wyrażenie focha.   Słuchajcie, ja wiem, że pisałem to sobie a muzom, bo wskazówki okazały się nieczytelne. Ale nie mówcie, proszę, że ich nie było. Przećwiczyłem zawieranie wszystkiego w dialogach, bez opisów. Nie byliście na to przygotowani – OK, nauczka dla mnie. Nawiasem mówiąc, jakby ktoś się wybierał na literaturoznawstwo, analiza tekstów literackich polega na takim właśnie drobiazgowym przy nich grzebaniu. Bo zakłada się, że dosłownie każde słowo autora ma sens, niesie w sobie coś ważnego dla zrozumienia utworu.   Nadal nie widzicie, że zawarłem w tekście okoliczności wydarzenia, samo zdarzenie i emocje protagonistów? Nie? Cholera, no to pewnie jednak nie zawarłem. Pozdrawiam Was miło:)))

Tintinie, akurat tak się składa, że skończyłam polonistykę ze specjalnością literaturoznawczo-językoznawczą, ale nie sądzę, by studia jakiekolwiek były potrzebne do odczytania tego tekstu. Po prostu nastawiłam się na jakieś drugie dno, a chodziło tylko o zagadkę, kto z kim rozmawia – to akurat załapałam, tylko myślałam, że jest tam coś jeszcze więcej. Bo to właśnie tego szukam nawet w krótkich opowiadaniach – np. do tej pory pamiętam tekst "Ex cathedra" z 2011 roku – właśnie dlatego że w króciutkiej formie zawarł tyle tematów do myslenia, do dyskusji. Z Twojego tekstu nie zostaje nic i zamiast rozdrabniać się na tłumaczenie słowo po słowie o co chodzi (zwłaszcza że z tłumaczenia wynika że tak naprawdę o nic nie chodzi), lepiej napisać nowy i lepszy…

A ja literaturoznawstwo na filologii angielskiej. Cześć, Koleżanko:) Poza tym, jak od razu przyznałem, tekst jest tylko i wyłącznie żartem. Nic więcej nie ma. Natomiast wcześniejszy Twój komentarz mówił o poprzednim wyjaśnieniu, że jest zupełnie "od czapy". No to napisałem bardziej szczegółowe, żeby choć tym się wybronić, że porażkę poniosłem nie pisząc tekst bezmyślny, tylko przekombinowany.   Dziękuję za skierowanie mnie do Ex cathedra. Rzeczywiście dobre, choć wspomnienie go ciągnąć się się za mną przez lata nie będzie. No i zauważ, że to nie drabble.

Ja ogólnie nie rozumiem sensu pisania drabbli… ale chyba się powtarzam ;) Natomiast czytam je od czasu do czasu, licząc że w końcu któryś mnie powali. Jak nie powali, to zaczynam narzekać ;)

Tintinie Wydaje mi się, że czytelnik zaczyna być czujny dopiero po przeczytaniu jakiegoś fragmentu, gdy historia go nieco wciągnie i dopiero wtedy zaczyna zbierać do kupy ślady, jakie mu autor pozostawił. Przy tak krótkim tekście jak drabble trudno jest skupić uwagę czytelnika na tyle, aby zaczął on wychwytywać wszystkie drobiazgi. Myślę, że dlatego twoje intencje nie zostały odkryte (przeze mnie również). Drabble są często lekkie w przekazie, ale zakończone silną puentą. U Ciebie jej zabrakło, co jeszcze spotęgowało odczucie niezrozumienia. Po zdaniach "Idę do wanny, bo śmierdzę jak rzeźnik. Masz pomysł, co z nią zrobić?" zastanawiałem się, co on chce zrobić z wanną. Nie przyszło mi do głowy, że bohater chce się obmyć z krwi, bo nie wyobrażałem sobie, że ktoś, kto jest po dokonaniu zbrodni pochlapany krwią, zanim ją z siebie zmyje, najpierw zabiera się za golenie. Dla mnie to nieco nielogiczne, nie mówiąc już, że grozi zakażeniem. Nie studiowałem żadnych z nauk humanistycznych, więc moje przemyślenia mogą być nietrafione. ;) Pozdrawiam

Unfall: Masz całkowitą rację. A jeśli chodzi o "nią"="wanną", to w jednej z wersji miałem "co zrobić z ciałem". Jednak wolałem podać płeć ofiary, no i liczba słów mi się zwiększała. Zamiast wanny powinien być prysznic i git. Zresztą, nieważne. Nie ma sensu rozwodzić się nad tym okruchem opowiadania.   Breammy: rozumiem:) Twoje uwagi, jak zresztą wszystkich innych Komentatorów, naprawdę mi pomagają lepiej pisać. W końcu Cię powalę, jeśli nie zniechęcę wcześniej do moich tekstów. Jeśli lubisz wieloznaczne opowiadanka, pozwoję sobie polecić Ci moje to i to. Oba bardzo ułomne, ale może coś by Cię w nich zainteresowało.   Pozdrawiam:)

Ja zrozumiałam. Zwlaszcza, że tytuł w kontekście całości nie pozostawia niejasności. Wiem, że to zdanie debilnie brzmi, ale nie wiem jak przekazać to co chciałam. Taki właśnie żarcik. Dreszczykowaty.

Jestem Twoim fanem:)

Nowa Fantastyka