- Opowiadanie: DELFINOS - Papuga zawsze ma rację

Papuga zawsze ma rację

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Papuga zawsze ma rację

 

Na otwartym morzu płynęła dwumasztowa piracka fregata z rozwinętymi żaglami. Marynarze na statku siedzieli na pokładzie i popijali rum, tylko nieliczni byli na nogach.

 

Na rufie statku stał niski, krępy mężczyzna, był kapitanem tego statku. Miał na sobie czarne skórzane buty, granatowy, obdarty surdut oraz duży kapelusz z którego boku wystawały połamane pawie pióra. Do prawego boku miał przytroczony miecz do lewego zaś pistolet. Na jego prawym ramieniu siedziała papuga z okazałym grzebieniem.

 

– ARRRR! Czuję kłopty! – nagle wykrzyczała papuga i poleciała na dziób statku.

 

– Co! Na nogi psy i do dział! – wykrzyczał kapitan. Cała załoga wstała lecz nikt do dział nie poszedł.

 

– Kapitanie jesteśmy na otwartym morzu, gdyby coś nam zagrażało wiedzielibyśmy o tym.

 

– Wy cholerne psy! Moja papuga nigdy jeszcze się nie pomyliła. Do dzi.. – nagle z morza po obu stronach statku wystrzeliły w góre olbrzymie wężowe głowy, były ich trzy – Brać miecze i pistolety, i bić te gady!.

 

Cała załoga tym razem posłuchała swego kapitana i zaczęła strzelać do olbrzymich wężów, lecz te były w ciągłym ruchu. Węże zaczęły chwytać żeglarzy i atakować statek. Piraci próbowali się bronić lecz zapanował chaos i wszelkie próby obrony nic nie dawały.

 

Kapitan wiedział że trzeba się zorganizować inaczej wszyscy zostaną strawieni przez węże. Kapitan wstał na nogi i zaczął wydawać rozkazy.

 

– Trzymać się sródka pokładu! Zarzucać na nie haki i bić w głowę! – załoga natychmiast zaczęła wypełniać polecenia.

 

Po chwili jeden z wężów został ściągnięty na pokład za pomocą trzech haków. Kapitan strzelił mu prosto w oko, a inni piraci zczęli ciąć węża mieczami tak że przecieli go na pół.

 

– Taak! Hej ty! – kapitan przywołał jednego marynarza – Przynieś mi moździeż. Ale już!

 

Kolejny wąż zniżył się na poziom pokładu i rzucił się na kapitana lecz ten uskoczył i jednym cięciem odciął gadowi głowę. Został już tylko jeden wąż, ale ten złamał maszt który runął na pokład ogłuszając na chwilę załogę, wąż natychmiast obwinął się wokół statku i zaczął go ściskać. Oś statku pękła i statek zaczął nabierać wody. Kapitan właśnie dostał moździeż i znów zaczął wydawać polecenia.

 

– Na szalupy i zbijać tratwy!

 

Kapitan wsiadł na jedną z łodzi wraz z kilkoma piratami i kazał im wiosłować. On zaś zapalił fajkę i zaczął puszczać kółka z dymu. Nagle przed nim z wody wyłoniła się głowa węża. Kapitan i wielki gad popatrzyli na siebie, kapitan wycelował moździeż w bestię, a ta otworzyła pysk i wydała przeraźliwy syk.

 

 

 

– Żegnaj. – kapitan pożegnał się i przyłożył fajkę do lontu, kiedy wąż zaczął zamykać swoją paszczę możdzież wystrzelił. Z drugiej strony głowy węża trysnęła krew, kapitana odrzuciło do wody, gad również tam wylądował. Kapitan po chwili wypłynął na pwieszchnię, a marynarze wciągneli go do szalupy.

 

– Kapitanie to było nie samowite! Jeszcze przez wiele lat na wszystkich morzach będą o tobie opowiadać. – powiedział jeden z piratów. Kapitan wstał, chciał coś powiedzieć lecz przeszkodziła mu papuga która usiadła na jego ramieniu, kapitan uśmiechnął się i powiedział.

 

– Zapamiętajcie sobie jedno – moja papuga zawsze ma rację.

Koniec

Komentarze

Scenka, a nie opowiadanie.  Czy to kolejne przygody "Piratów z Karaibów" ?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Fajna zabawna scenka :D I nie wydaje mi się, żeby to miało coś wspólnego z Piratami z Karaibów. Zawsze miłe są teksty o piratach. Mi się podobało i liczę na pełne opowiadanie o tej papudze :D.

Nie ma tu ani jednego zdania napisanego poprawnie. Samo "opowiadanie" to chyba jakaś kpina i wielki nieśmieszny żart. Z czym do ludzi…?

Na otwartym morzu płynęła dwumasztowa piracka fregata z rozwinętymi żaglami. FREGATA, żegl. – żaglowiec o co najmniej 3 masztach z ożaglowaniem rejowym.  Z rozwiniętymi zaglami? Żadna sztuka.  :-)  Ciekawiej by było, gdyby ze zwiniętymi…   Marynarze na statku siedzieli na pokładzie i popijali rum, tylko nieliczni byli na nogach.  ---> piracka superklasyka. Albo napad, abordaż i walka, albo chlańsko. Jak gdyby na statku nie było nic do roboty. Aha, bardzo dobrze, iz poinformowałeś, że na statku. :-)  Gotów byłbym pomyślec, że siedzieli na pokładzie latającego półmiska…  :-) Zbędna nadszczegółowość opisu.   Na rufie statku stał niski, krępy mężczyzna, był kapitanem tego statku.  ---> powtórzenie; zdanie do przekomponowania, na co komu "był kapitanem tego statku", skoro statek jeden?  >> Na rufie stał kapitan statku / fregaty. << Nie lepiej? Aha, skoro "stał", to musiał byc mężczyzną – jedno słowo za dużo…   To tak na dobry początek – jest tego jeszcze… Łacznie z odcięciem jednym cięciem. Przejrzyj uważnie tekst, masz dwadzieścia cztery godziny na edycję…

Jeszcze wielu rzeczy możesz się, Autorze, nauczyć. To chyba dobra wiadomość, prawda? Zacznijmy od: Do prawego boku miał przytroczony miecz do lewego zaś pistolet. – Czyli miecz wyciągał lewą ręką. Pistolet też. Trochę niewygodnie, ale pewnie kapitan miał hak zamiast prawej dłoni. Jesteś pewien, że piraci używali mieczy? Może obrabowali jakiś muzealny okręt i żal było wyrzucić… Oś statku pękła […] – Hmmm… Wóz/ samochód może mieć oś, nawet dwie lub więcej. Każda zakończona kołami. Statek może mieć płaszczyznę symetrii, ale ona raczej mało łamliwa. Chyba że chodziło o parowiec, ale użyłeś słów "fregata" (btw, fregata podobno ma więcej niż dwa maszty) i "żagle". Przeszkadzał mi moździerz z uporem pisany przez "ż". Ale nie zrażaj się, trenuj dalej. A jak jeszcze coś napiszesz, to odłóż na kilka/kilkanaście dni, potem sprawdź błędy i dopiero wtedy wstawiaj. Powodzenia. :-)

Babska logika rządzi!

Zdaje się że masz rację. Dzięki za zwrócenie uwagi.

"Na otwartym morzu płynęła dwumasztowa piracka fregata z rozwinętymi żaglami." jakbyś kiedyś żeglował, to wiedziałbyś, że żagle się stawia lub opuszcza, zwijanie i rozwijanie to co innego. 

W tekście jest zdecydowanie zbyt dużo błędów jak na tak skromną objętość. Czytaj samemu po kilka razy, daj jeszcze komuś do przeczytania, pisz o rzeczach, o których masz pojęcie – i będzie lepiej ; )

I po co to było?

"Na otwartym morzu płynęła dwumasztowa piracka fregata z rozwinętymi żaglami. Marynarze na statku siedzieli na pokładzie i popijali rum, tylko nieliczni byli na nogach.

 

Na rufie statku stał niski, krępy mężczyzna, był kapitanem tego statku. Miał na sobie czarne skórzane buty, granatowy, obdarty surdut oraz duży kapelusz z którego boku wystawały połamane pawie pióra. Do prawego boku miał przytroczony miecz do lewego zaś pistolet. Na jego prawym ramieniu siedziała papuga z okazałym grzebieniem.

 

– ARRRR! Czuję kłopty! – nagle wykrzyczała papuga i poleciała na dziób statku.

 

– Co! Na nogi psy i do dział! – wykrzyczał kapitan. Cała załoga wstała lecz nikt do dział nie poszedł.

 

– Kapitanie jesteśmy na otwartym morzu, gdyby coś nam zagrażało wiedzielibyśmy o tym. 

 

– Wy cholerne psy! Moja papuga nigdy jeszcze się nie pomyliła. Do dzi.. – nagle z morza po obu stronach statku wystrzeliły w góre olbrzymie wężowe głowy, były ich trzy – Brać miecze i pistolety, i bić te gady!." Hahaha – Monty Python. :) "Kapitan wiedział że trzeba się zorganizować inaczej wszyscy zostaną strawieni przez węże. Kapitan wstał na nogi i zaczął wydawać rozkazy." Twardziel z tego kapitana. Przyjął zaistniałą sytuację na miękko, nawet nie ruszając zada. :) "Po chwili jeden z wężów został ściągnięty na pokład za pomocą trzech haków. Kapitan strzelił mu prosto w oko, a inni piraci zczęli ciąć węża mieczami tak że przecieli go na pół.

 

– Taak! Hej ty! – kapitan przywołał jednego marynarza – Przynieś mi moździeż. Ale już! – Kapitanie to było nie samowite! Jeszcze przez wiele lat na wszystkich morzach będą o tobie opowiadać. – powiedział jeden z piratów. Kapitan wstał, chciał coś powiedzieć lecz przeszkodziła mu papuga która usiadła na jego ramieniu, kapitan uśmiechnął się i powiedział.

 

– Zapamiętajcie sobie jedno – moja papuga zawsze ma rację. " Spadłem z krzesła. Istny kabaret, którego nie powstydziłby się niejeden polski komik. :)

A może ta opowiastka jest zakamuflowaną alegorią? Może był to wirtuozowski manewr literacki autora, który obala interpunkcyjne, logiczne i formalne kanony i pokazuje najwyższą literacką finezję? Atępi komentatorzy tego nie docenili. Pozdrawiam.

Ryszard, obyś miał rację. :)

Błędów sporo, a słowa „kapitan” użyłeś w tak krótkim tekście chyba ze sto razy, ale czytało się sympatycznie, bo lubię takie klimaty. Popracuj, Autorze, to będzie lepiej.

Ale Grafomania 2014 nie została jeszcze ogłoszona… Autorze, jeśli twój wiek oscyluje wokół 10-13 lat – to tekst nie jest zły – co nie znaczy, że jest dobry. Dużo pracy przed tobą – zacznij już dziś ;) Pozdrawiam

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

nie to, żebym sie znał ale akcja skomponowana w bardzo fajny sposób kapitan – swietna postac, podobała mi sie jego bezkrytycznosc w odbiorze otoczenia :D

 

tyle tylko ze chyba na opowiadanie za krótkie, ale spoko, ja chwilowo nie mam nic lepszego do zaoferowania :D

Nowa Fantastyka