
Albert ze łzami w oczach czytał gazetę. Wieść o nagłej śmierci całkowicie obcej mu rodziny sprawiła, że nie był w stanie zająć się czymkolwiek.
Wstał z fotela i podszedł do okna. Myślał o ludziach zatrutych amoniakiem, dzieciach którym nie było dane obudzić się raz jeszcze. I właśnie wówczas zrozumiał, że może coś zrobić.
Wziął książkę telefoniczną. Nerwowo przerzucał strony.
– Szil…., szil… – mruczał sunąc palcem po nazwiskach.
W końcu znalazł to właściwe. Wykręcił numer. Uzyskawszy połączenie nie tracił czasu na wymianę uprzejmości, tylko od razu przeszedł do sedna:
– Słuchaj Leó, jestem przekonany, że nadszedł czas na lodówki, które nie będą zabijać!
Może po prostu nie jestem w formie, ale nie kapuję :-(
Amoniak może być stosowany w lodówkach jako chłodzący płyn/gaz, nieco gorszy, jeśli dobrze pamiętam, niż azot. Albert miał sobie może za złe, że albo stworzył lodówki, z których wyciekał amoniak (bardzo toksyczny) i zabijał ludzi, albo że mógł stworzyć wcześniej lodówki, które by tego nie robiły. Tak ja to zrozumiałem, ale całkiem możliwe, że Albert, Leo i początek nazwiska "Szil" to wskazówki do historycznych twórców lodówek, tego nie chciało mi się sprawdzać ;)
Albert Einstein i Leó Szilárd?
Tak jest!
A element fantastyczny to pewnie cold fusion.
Drabel ma walory edukacyjne (nawet nie wiedziałam, że amoniak i lodówka mogą mieć ze sobą coś wspólnego…), ale przesłanie do mnie nie trafiło.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
W istocie, Albert wykazał się niezwykłą wrażliwością, iż pomyślał w końcu o bezpiecznych lodówkach. Wszak wiadomo, iż ilość ofiar bomby atomowej z Hiroszimy i Nagasaki, nijak się ma do ilości ofiar zabójczych lodówek – nawet na samym Manhattanie. :)))) Dobre!
Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów
tekst mało literacki. To coś w rodzaju zagadki dla lubiących rozwiązywać krzyżówki. Pozdrawiam autora. A obecne lodówki są całkowicie bezpieczne.
I właśnie to jest najważniejsze. Można wieczorem wypić chłodne piwo nie ryzykując przy tym za bardzo.
Odrobiny czarnego humoru nigdy za wiele ;)
Hmm, wydaje mi się, że tekst jest rzeczywiście nieco zbyt hermetyczny i trochę za mało – jak zauważył ryszard – literacki.
I po co to było?
Dość hermetyczny tekścik.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Przyznam, że bez wyjaśnień nie zrozumiałam. Ale doceniam walor edukacyjny.
Babska logika rządzi!
No, bez rewelacji.
Przynoszę radość :)