- Opowiadanie: joseheim - Kotek

Kotek

Oceny

Kotek

 

Sprawiłem sobie kotka. Jestem gospodarzem i kotek był mi potrzebny tylko do łowienia myszy, bardzo go jednak pokochałem, a on mnie.

 

Rósł zaskakująco szybko. Wkrótce myszy, rezydujące dotąd w domu i stodole, zniknęły. Przepadły również gryzonie gnębiące sąsiadów. A kotek nieprzerwanie rósł. Bardzo mnie to cieszyło, podobnie jak to, że tak pięknie wypełnia swoje obowiązki. Wreszcie osiągnął rozmiary kucyka.

Gdy zabrakło myszy, zaczęły znikać okoliczne psy – najpierw małe, potem duże. Następnie cielaki, źrebięta, prosiaki, owce. Dziś we wsi nie ma już żadnych małych zwierząt.

Wczoraj… wczoraj zaginął synek sąsiada.

Bardzo kocham mojego kotka, ale czy on wystarczająco mocno kocha mnie…?

Koniec

Komentarze

Fajne, ale w ostatnim zdaniu zmieniłbym szyk: wystarczająco mocno kocha. Brzmi bardziej naturalnie, jak się przeczyta na głos.
pozdrawiam

I po co to było?

O, dzięki. Masz absolutną rację. Zmieniam. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

bardzo go jednak pokochałem, a on mnie.
 A nie lepiej: "i z wzajemnością"? Zaimkoza Twój wróg! :p

Poza tym  bardzo fajne, podobało mi się.

To ja go, a on mnie lepiej podkreśla dwustronność relacji i sprawia, że oba podmioty są równorzędne -- co, nie ukrywajmy, nabiera przewrotnego znaczenia w puencie. Z wzajemnością  zachwiałoby tę równowagę, bo zwierzaka językowo byłoby mniej w tekście.
pozdrawiam

I po co to było?

"Bardzo kocham mojego kotka, ale czy on wystarczająco mocno kocha mnie...?" - to końcowe zdanie.
Bardzo fajny  drabble. Ale - gdyby tak oto zakończyć?
Kocham kotka, ale czy on wystarczająco  kocha mnie? Stoi w drzwiach...
Ilość wyrazów się zgadza - jedenaście.
Pozdro.
All rights for Joseheim.

Hm, to chyba za duży przeskok fabularny - przecież dopiero co zaginął pierwszy (i to mały) człowiek. Myślę, że właściciela ewentualnie kotek zjadłby dopiero na końcu, kiedy skończyliby mu się wszyscy inni mieszkańcy wioski?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Raczej na końcu.
Masz u mnie krechę za takie przedstawienie futrzaka. :-)

A skąd to wiadomo...? A tak -- masz nagle wyczuwalny element grozy na zakończenie, dwa zdania zamiast jefnego i lepszą dynamikę tekstu ( tak myślę). Do przemyślenia i może do odrzucenia.
 Ale i tak zakończenie jest piękne - czułe, jednakże podszyte strachem. 
Bardzo fajne opowiadanko. 
Smacznego, kotku! 

Świetne :) Podoba mi się, że narrator cały czas używa zdrobnionej formy - kotka. Co do tego zjedzenia właściciela, to nie bybłbym taki pewny. Koty to zdradliwe stworzenia :D

Ode mnie piątka :) Będę myślał o tym drabblu gdy mój kociak będzie jak zwykle stąpał łapkami po moim brzuchu, sprawdzając wytrzymałość organów wewnętrznych.

Bardzo mi się podobało. Przyjemny drabelek.
Pozdrawiam serdecznie!

Zgrabniutki drabelek. Próba zdecydowanie udana.

Pozdrawiam.

A mnie ten tekst nie zachwycił. Nie, żeby był zły, czy nieudany, po prostu nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, ani pozytywnego, ani negatywnego. Ot, historia o przerośniętym kotku.
Napisane zgrabnie, ale czegoś, przynajmniej dla mnie, zabrakło.
Pozdrawiam

Clifford, wielki czerwony pies. Takie luzne skojarzenie. A odczucia podobne mam jak Clod. Napisane bez bledow, ale w sumie zda sie jedynie na wzruszenie ramionami...

Zaczyna mnie niepokoić kierunek, w którym zmierza twoja rozliczna, również nieoficjalna twórczość, droga Jose. A gdyby tak dla odmiany wszyscy żyli długo i szczęśliwie?

PS. Czy Twoje koty ostatnio urosły?

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Czyżbyś, Ceterari, zaliczała się do ginącego gatunku lubiących dobre zakończenia? Jeśli tak, to jest nas dwoje...

Adamie, "dobre" zakończenie nie zawsze oznacza, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie (patrz Mroczna Wieża chociażby. Albo Ostatni Jednorożec). Czasami dobre zakończenie oznacza zniszczenie całego świata. Ale u Jose szczęśliwe nie występują chyba w ogóle ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Czyli jestem osamotniony.

Ale jak mi podasz jakieś konkretne tytuły z dobrym dobrym zakończeniem, to chętnie się zapoznam ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ooo, właśnie, dzisiaj mi się przyśniła Historia przez wielkie H. O ile kiedykolwiek się rozwinie, bo zapowiada się na wielką jak słoń, będzie miała happy ending. Przynajmniej jeśli chodzi o część romantyczną, bo za losy świata ręczyć jak zwykle nie mogę. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jeśli skasujesz cały świat, to i część romatyczną razem z nim. Gdzie miejsce na HE?

Ależ, Adamie, niekoniecznie. Kto powiedział, że ten świat jest jedynym i poza nim nie ma już miejsca na całą tę romantyczność? ; P

Poza tym, Ceterari, zaraz, moment. Trzystu dwudziestu dziewięciu skończyło się dobrze! (Poza tymi wszystkimi, którzy zginęli, oczywiście). Sama prawda skończyła się dobrze! A Generał Gracz to nawet ocalił świat! (Całą resztę pomińmy chwilowo milczeniem. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

---> Ceterari. Konkretnych tytułów nie podam, bo jest ich za wiele. Znajdziesz sama w antykwariacie, takim z prawdziwego zdarzenia. Tam, ponieważ od pewnego czasu nic nie może kończyć się dobrze, bo to nudne i nieprawdziwe.
---> Joseheim, nie wymiguj się teorią wieloświatów.

Oj, Adamie, a czemu niby miałabym się wymigiwać? Ja generalnie jestem chora na wątki religijno-anielskie, moje światy w znacznej mierze opierają się zatem na idei, że owszem, bóg stworzył świat, ale albo nie tylko jeden, albo nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, więc nawet jak ten jeden zginie to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powstał następny. ; )
Ale akurat ta opowieść ma kupę zadatków na happy ending, więc świat zapewne jednak przetrwa. ; )

---

A jak się tak teraz zastanawiam, to chyba jednak większość książek kończy się dobrze, nie uważacie? Jak na lekarstwo jest takich w których główny bohater jednak umiera albo on i ona jednak nie są razem. No, Cet, jaką ostatnio czytałaś książkę, która nie była horrorem, a w której zabili Ci bohatera? No?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Milusie!
Niby drabble, ale jest tutaj cała historia, i człowiek nawet się zdąży uśmiechnąć ;) 

"Niby drabble, ale jest tutaj cała historia..."
Ha, a czy nie na tym właśnie polega drabble, żeby wcisnąć fabułkę w określony limit słów? ; D

By the way, dziękuję wszystkim za komentarze. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ze sie tak wtrace w dialog miedzy Ceterari a Autorka. Z grubej rury, a jakze. Sto lat samotnosci. Aureliano niby ocalal. Ale happy endu raczej nie bylo. No, ale to raczej stara ksiazka jest. 
Za moje trzy grosze przepraszam i udaje sie na zasluzony spoczynek.

007 

Ha, a czy nie na tym właśnie polega drabble, żeby wcisnąć fabułkę w określony limit słów? ; D
Może się nie doceniasz, albo może nie wiesz zwyczajnie, że mało komu udaje się opowiedzieć historię w drabble. Tobie się udało!

@Ewelina - No ja wiem, ale chodzi mi o założenie, że w drabblu (no, właściwie w każdym opowiadaniu...) zawsze powinna być jakaś historia. Tak czy owak, bardzo dziękuję. =^.^=

@Toms - A czy Aureliano nie został zeżarty przez mrówki? Chyba że żle coś pamiętam, czytałam to ładnych parę lat temu...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sto lat samotności na pewno nie jest Happy Endową książką, szczególnie, że tam w ogóle niewiele wesołych rzeczy się dzieje w środku i zdecydowana większość jednak umiera w smutku i samotności (pomijając ciężki język autora). I nikt nie powiedział, że akurat główny bohater musi przeżyć, żeby to był HE (Jose, wymienię S., F., L., i T., na chłopca w okularach...). Zastanawiam się nad Narzeczoną dla Księcia, ale ta książka była dziwna sama w sobie. Martin nie jest horrorem, a ludzie padają jak muchy i dostanie nalepki "główny bohater" zwykle oznacza topór w następnych trzech rozdziałach. Murakami - uśmierca. Z Lema ostatnio czytałam Eden i to wesołe nie było. Carroll jest zbyt dziwny, by można było mówić o HE. Nawet w Narnii przesłanie jest takie, że człowiek robi się za stary, by móc być kimś i przeżywać przygody, bo jest dorosły. Nic tylko zostaje mi Pratchett :P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie mówiłam o uśmiercaniu tylko i wyłącznie głównego bohatera, aczkolwiek miałam generalnie na myśli raczej "pojedyncze książki" niż cykle, bo cykle generalnie inaczej się buduje.
Murakami akurat ni w ząb nie kojarzy mi się z uśmiercaniem... No ale, whatever, określenie "happy ending" kojarzy mi się wyłącznie z mdławymi amerykańskimi komediami romantycznymi, więc już wolę jak autor wzbudza moje emocje - o ile jest w stanie je wzbudzić - zabijając kogoś, niż jak doprowadza mnie do wymiotów rzeczonym "happy endem". ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ale przecież HE też można napisać dobrze i z jajem? Czy się mylę?

Aureliano junior zosta zzartyl. Jego ojciec - porwaly go wichry czasoprzestrzeni...

Wszystko można opisać dobrze i z jajem, nawet wytarty i oklepany schemat można tak zaaranżować, że będzie powalał świeżością. Tylko trzeba umieć. ; )

A dobra książka z HE (odwraca się, by zerknąć na regał)... No dobrze, Walter Moers zdecydowanie potrafi. Neil Gaiman potrafi (nawet jeśli jego zakończenia zabarwione bywają nutką melancholii). I jeszcze parę nazwisk bym wyłowiła. Zatem... dla każdego coś miłego.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

"Fiasko" też nie kończy się dobrze...
Mam na ten temat --- happy endów oczywiście, nie jakiegokolwiek utworu --- taką sobie nieweryfikowalną i trochę przewrotną teoryjkę. Głosi ona, że (prawie) wszystko zależy od osobowości piszących. Ma facet kompleksy, to uglebia kogo tylko się da, zastępczo mszcząc się na wrogach rzeczywistych i wyimaginowanych. Narzeczona uśmiechnęła się do innego --- na stos! Kolego stówy nie pożyczył --- a toporem w łeb! Fabułę się dopasuje... Gdy takich zapędów brak, do głosu dochodzi ich odwrotność. Co ci będę skąpił, masz, chłopie, czegoś chciał...

Co autor miał przez to na myśli, eh?

Myślę, że bardzo trudno wyczuć, na ile autor panuje nad swimi bohaterami i co czerpie, a czego nie. A kiedy bohaterów jest kilkoro, w tym jeden optymista, inny pesymista, jeden hojny, a drugi skąpy, to skąd wiemy, co autor podświadomie wyszarpał z własnego doświadczenia, a co wymyślił?

Heh, jeśli dręczenie bohaterów jest znakiem kompleksów, to George Martin musi mieć straszliwie niską samoocenę. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Oj, Ty zaraz ze samooceną... Zaznaczyłem przecież, że przewrotna ta "tiełoryja"...
Traktując sprawę poważnie, można założyc, iż sprawa polega na sile oddziaływania na czytelnika. Wydam na deser protagonistkę za ukochanego gieroja --- wywołam chwilowy, drobny uśmieszek i na tym koniec. Nakażę jej zamążpójście wbrew woli i sercu, bo interes dynastii, rodziny, kogo tam jeszcze tak każe, a jemu dam za żonę wredną księżniczkę w imię podobnych interesów --- westchnienie, jaki ten świat podły, ludzie też tacy. Dopiero gdy ugrobię oboje, a do tego spektakularnie --- a, proszę, cała prawda o tragicznych losach, widać, że autor zna życie...
Dlaczego większość tak lubi horrory? Bo to nie ich zatapia potok wrzącej lawy, nie ich rozszarpuje zombie...

Nie należy robić na siłę HE tylko dlatego, że większość pozostałych opowiadań danego autora kończy się źle - taka statystyka nie służy niczemu. Równie dobrze można pójść o krok dalej: "73% moich opowiadań ma narrację trzecioosobową, więc czas na pierwszoosobową", "dawno nie napisałem niczego w klimatach horroru", "90% moich bohaterów była praworęczna i heteroseksualna, więc statystycznie czas na leworęczną lesbijkę"...
Moim zdaniem autor powinien robić takie zakończenia, jakie mu pasują do fabuły, konstrukcji i klimatu konkretnego opowiadania - i tyle. Po ilustam dobrych tekstach będzie mógł wytłumaczyć nadmiar dobrych/złych zakończeń "stylem". Złych tekstów nie wytłumaczy "statystyką" ;)

"90% moich bohaterów była praworęczna i heteroseksualna, więc statystycznie czas na leworęczną lesbijkę"...
Ahahahahahaha!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Myślę, że nie zrozumieliście Adama. Ja sądzę, że jego teoryjka ma pewne przełożenie na rzeczywistość, a przynajmniej na niektórych autorów. Zwłaszcza tych świeżych i niewyrobionych. Pamiętam swoje pierwsze teksty, pisane jeszcze w liceum. Ileż w nich własnych marzeń, kompleksów i zwykłego odreagowywania smutnej rzeczywistości wtłoczone w ciasne postaci bohaterów! Żal czytać. Może powinienem zniszyć te teksty, żeby nikt nigdy przypadkiem nie próbował mnie psychoanalizować za ich pomocą. :D Oczywiście dzisiaj już piszę troszkę inaczej i z innych przyczyn. Jeśli chcę tekstem coś odreagować, potrafię to przynajmniej lepiej ukryć. Chociaż... kto wie, może za dziesięć lat o swoich obecnych tekstach powiem dokładnie to samo, co dziś mówię o tamtych? :p Zastanówcie się i Wy nad sobą, podjerzewam, że zdołacie dopatrzyć się podobnych zależności.

A nawet jeśli autor odreagowuje pisząc to co w tym złego? Jeśli tekst ma sens, fabuła jest w porządku to dlaczego mu tego zabronić?

Nie ma w tym nic złego. Ale to rzutuje między innymi na szczęśliwe bądź nieszczęśliwe losy postaci i zakończenia historyj, a o tym była mowa.

Może i jest w tym trochę racji (na pewno jest, bo nie sposób nie przelać na papier choć części siebie), ale cóż z tego?
 
Tak jak nie znosiłam w szkole rozbierania wierszy na części, żeby zobaczyć "co autor miał przez to na myśli", tak teraz jest mi w sumie obojętne, co z siebie autor zwarł w danym utworze. I siebie samej też analizować nie będę, bo - zważywszy na fakt, że rzeczywiście w moich tekstach dążę głównie do destrukcji ; P - musiałabym dojść do wniosku, że jestem chyba cholernie nieszczęśliwa, skoro takie kocopoły mi się roją. A nie jestem. ; ) Niektóre historie po prostu nie mogą skończyć się dobrze. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Fajne drabble.

Generalnie każdy tekst jest projekcją własnych fascynacji, więc się podpiszę pod hipotezą Adama. Dla mnie natomiast nie liczy się zakończenie, ale to, jak głęboko autor wnika w te swoje fascynacje. Im głębiej, tym zwykle lepiej. Zakończenie ma wynikać z ogólnego ducha opowieści. Najlepszy happy end, jaki znam, to ten z "Opowieści z Narnii", gdzie wszyscy bohaterowie umierają. Zwykle jednak najbardziej lubię zakończenia, gdzie ciężko jest określić, czy skończyło się dobrze, czy źle (no bo jak się skończyły na przykład"Inne pieśni"?).

@Ceterari
 Nawet w Narnii przesłanie jest takie, że człowiek robi się za stary, by móc być kimś i przeżywać przygody, bo jest dorosły
Myślę, że przesłanie jest takie, że te doświadczenia z Narnii miały pomóc bohaterom zrozumieć pewne sprawy i dorosnąć, bo jako dorośli nie potrzebują poznawania w sposób baśniowy. Jedni potrzebują tego doświadczania mniej, jak Piotr, a niektórzy więcej, jak Edmund i Eustachy (wyjątkiem jest Łucja, która była w Narnii największą ilość razy, choć jak dla mnie potrzebowała tych wizyt najmniej; może to było w nagrodę). Nie wydaje mi się, by Lewis miał zamiar tworzyć swego rodzaju arkadię i gloryfikować świat dzieciństwa (jak to jest w Harrym Potterze, gdzie dzieci są zwykle mądre, a dorośli - zwłaszcza mugole - zwykle głupi). Ale to tylko moje interpretacje.

Dobry komentarz to taki, które przekazuje myśl a nie spoileruje. Ludzie! Naprawdę nie każdy ma ochotę poznać zakończenie książki w połowie lektury. Moglibyście uprzedzać...

@sesi19
To do mnie czy do kogoś, kto pisał o n-tym z kolei Aurelianie ze "Stu lat samotności"?

Jak tak, to przepraszam. Moge tylko dodać, że nawet zaspoilowane w ten sposób zaskoczenie jest zaskakujące.

Akurat miałem na myśli Mroczną Wieżę. W każdym razie apeluję o zaznaczenie spoileru gdzieś na początku komentara.

Świecie jedyny, Sesi, a spodziewałeś się po Kingu, że wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie? To, co Ceterari napisała, to nie był żaden spoiler. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bardzo fajny kotek... utworek.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Dziękuję. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sesi, ale o Mrocznej było tylko napisane, że nie wszyscy żyli długo i szczęśliwie. A zdanie o niszczeniu świata nie należy do tego samego wątku, także daj spokój, jeśli chodzi o to...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ja to chyba jednak nie rozumiem zachwytów nad drabelkami... Czyli nic się nie zmieniło.

Inna sprawa, że ciekawa dyskusja Wam się wywiązała. Powiedzmy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tekst mi się nie podoba. 
Dynamika tekstu, sposób napisania wydaje się być ok. Co do ilości słów wierzę (właśnie) na słowo.
Problem leży w banale. Przedstawiłeś historię w której człowieka kupuje kota, a ten zabija ludzi. I tyle. Kurczę, myślę, że kino klasy B (czy może horror klasy B), powinien obecnie czemuś służyć: komizm, podkreślenie jakiś wątków surrealistycznych. Tymczasem Ty zaserwowałeś je w czystej postaci. Puenta ani mnie nie zaskoczyła, ani nie zdziwiła, w zasadzie od początyku do końca do niej zmierzałeś, już przy enumeratywnym wyliczeniu puszczając duże oko.
Tekst jest po prostu przewidywalny i brzmi dla mnie nieco jak młodszy, brzydki brat ,,Muzykantów" A.S  

Cóż, wszystkim i tak nie dogodzę. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Niesamowite, że przyszedł taki moment, w którym mógłbym całkowicie zgodzić się z Orsonem :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@Ceterari

Daję spkój...

Całkiem niezły tekst:) Wyrzuciłabym jednak wielokropki.

Beryl: koniec świata jest już bliski. 2012 roku...;)

Wydrabbliste jeśi chodzi o pomysł. Wykonanie mniej mi się podoba, ale to nie ma nic do rzeczy :).

Ja chyba znam tego kotka. Mieszka po sąsiedzku. Muszę sprawdzić, czy drzwi są zamknięte...

^.^

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Kot "łapie" myszy:)

? ; O

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Chodziło mu pewnie o to, że łapie, a nie łowi. Osobiście nie dostrzegam żadnej nieprawidłowości w stwierdzeniu, że kot łowi myszy.

Ach, no ja właśnie też. Dzięki, Melambret. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

łowi sie rybki

Wybacz, ale z tym stwierdzeniem się nie mogę zgodzić. To znaczy owszem, rybki też się łowi, ale to jeszcze nie znaczy, że każdy łowca jest wędkarzem. Stwierdzenie np. "kot łowny" nie jest niczym dziwnym.

Język polski jest bardzo bogaty, niektóre słowa tworzą całą mnogość kolokacji, myślę, że to nie najlepiej, jeśli zamykasz się na jednym znaczeniu.

 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

łowić

1. «łapać, chwytać coś»

2. «zajmować się wędkowaniem»

3. «natężać uwagę, aby coś usłyszeć, zobaczyć»

 

Dziękuję za uwagę.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Och, idąc z rozpędu, przeglądając utwory, droga Pani, Twe - przeczytałem powyższy.

Bardzo ładny. Zaskakująco ładny!

Dałbym 4.5 - ale... nie ma takiej oceny ;-) Niemniej, wiesz :-)

Pozdrawiam!!

Super, przypomina mi dobre klimaty s-f z lat  60, naprawde klejnocik gatunku. Kiedy ja tyle komentarzy otrzymam ?

SF? XD

Dzięki za przeczytanie.

Chcesz mieć dużo komentarzy?

1. Pisz naprawdę krótkie teksty, wtedy dużo osób przeczyta. ; P

ALBO

2. Pisz naprawdę bardzo dobre teksty. ; D

 

Pozdrawiam

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Drabel trochę przewidywalny, ale fajny. Mam nadzieję, że to nie z autopsji…

A w temacie dyskusji o HE – dobry koniec jest dobry, bo jest dobry. ;-p Lubię, kiedy bohaterowie żyją do końca książki, a nawet dłużej. Zwłaszcza ci dobrzy. W jakiś sposób to świadczy o autorze, ale jak dokładnie? Nie podjęłabym się określać…

Babska logika rządzi!

Nie wiem dlaczego dopiero teraz tu dotarłam, ale skoro już jestem, to chcę wyznać, że pokochałam Kotka. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Krecha za zjadanie psowatych. Fe fe. Nierealne, psowate w sforach kotkowi by się nie dały ;) I byłby happy end, bo kotek dalej byłby mały i wszyscy kochaliby kotka i kotek kochałby wszystkich…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie rozumiesz, bo to lew był.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A to ja przepraszam :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

W końcu zrozumiałaś, że koty są wredne, jose ;)

Podobało mi się!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

W sumie ciekaw jestem.. lew czy wataha wilków? Na kogo byście postawili?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

To tak, jakby wybierać pomiędzy Chewbaccą a porucznikiem Worfem…

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

W razie walki między kotkiem a watahą, obstawiałabym wilki. Psowate są bardziej wytrzymałe. Koty to sprinterzy.

Babska logika rządzi!

Ten kotek nie mierzył się z watahą, wziął wszystkie psowate z zaskoczenia, w ciemnym zaułku ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Co za zbereźny zaułkowy kotek gwałciciel psich rzyć, pardon, żyć… ;) Normalnie frustrat z traumą odreagowywaną na sąsiadach!

 

Zdecydowanie wataha. Wytrzymałość wytrzymałością, ale wataha atakuje i poluje razem. Nawet potężny pojedynczy drapieżnik nie jest w stanie jednocześnie bronić pyska, brzucha i tylnych łap. Psy w watasze mają ten sam odruch, atakują na sygnał przewodnika (niezależnie od tego, czy indywidualnym osobnikom chce się czy się nie chce kłami kłapać – jest sygnał, lecą coś upie… polizać).

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A ja daję szśsteczkę, bo śmiałem się do rozpuku! :D

Mee!

; )) Dziękuję za odwiedziny, Kózko!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wlazł kotek na płotek i… płotek się zawalił. Tak pewnie by było w tym przypadku. Zawsze mówiłem, że symbioza człowieka ze zwierzęciem nie jest bezpieczna. Ale żeby była aż tak niebezpieczna… 

Wszystkie kotki są kochane ; )

 

Dziękuję za lekturę, Ambroziaku!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Fajne. A tak w ogóle, to zawsze wiedziałem, że koty są ZŁE! ;)

Oj tam, tylko trochę samolubne ;)

 

Dzięki za wizytę!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hm, przyszłam tu z polecenia i miało być miło i pozytywnie… No dobra, tym razem przynajmniej nie kot padł trupem ;)

Urocza historia i z przyjemnością przeczytałabym ją rozciągniętą do rozmiaru opowiadania. Serio, od pierwszego zdania miałam uśmiech na twarzy.

www.facebook.com/mika.modrzynska

Hej, nie obiecywałam, że będzie miło. Tylko sugerowałam, że kot nie padnie trupem. ;-)

Babska logika rządzi!

No ładne rzeczy ;) Przecież jest bardzo miło, jak jakiś kotek jest szczęśliwy, prawda?

 

To tylko drabelek, raczej wolałabym nie zastanawiać się, co tam mogło się dziać dalej… ot tak, na wszelki wypadek…

 

Kam_mod dziękuję za odwiedziny, a Finkli za “polecenie” ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sadaharu? ;P

 

I to zjadanie psów… Piękne! Wiadomo kto tu jest szefem :D

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Nie znam Sadaharu, ale jeśli sugerujesz, że warto poznać… ; D

 

Dzięki za wizytę. Cieszę się, że się spodobało ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobre. Ten drabble skojarzył się misiowi z wcześniej czytanym, ale napisanym później, opowiadaniem Miluś.

Nowa Fantastyka