- Opowiadanie: ocha - Noc

Noc

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Noc

 

(Pro­szę naj­pierw prze­czy­tać tekst, a potem ko­men­ta­rze, bo w ko­men­ta­rzach pu­en­ta już zo­sta­ła zdra­dzo­na:)).

 

 

 

 

Ksią­żę miał tego ser­decz­nie dosyć. Z gło­śnym wes­tchnie­niem usiadł w łożu, oparł się o po­dusz­kę, skrzy­żo­wał ra­mio­na i z po­nu­rą nie­chę­cią spoj­rzał na mio­ta­ją­cą się i mam­ro­czą­cą przez sen żonę. Chciał­by się wresz­cie wy­spać! Był na­stęp­cą tronu, do cho­le­ry, miał ty­sią­ce spraw na gło­wie. Nie mógł po­zwo­lić sobie na wiecz­ne zmę­cze­nie. A już wczo­raj… No, wczo­raj to była kom­pro­mi­ta­cja. Za­snął pod­czas bar­dzo waż­ne­go spo­tka­nia z bar­dzo ważną de­le­ga­cją za­mor­skich kup­ców. Kró­le­stwo prze­ży­wa­ło po­waż­ne pro­ble­my go­spo­dar­cze, po­trze­bo­wa­li ta­kich ludzi i ich pie­nię­dzy, nic dziw­ne­go, że matka była na niego wście­kła.

De­li­kat­nie pró­bo­wał za­su­ge­ro­wać mał­żon­ce, że może do­brym po­my­słem by­ły­by od­dziel­ne sy­pial­nie. Jed­nak spoj­rza­ła na niego takim wzro­kiem, takim strasz­nie smut­nym wzro­kiem, a w jej wiel­kich, błę­kit­nych oczach jak na za­wo­ła­nie po­ja­wi­ły się łzy.

– Masz mnie dosyć i już mnie nie ko­chasz – szep­nę­ła ła­mią­cym się gło­si­kiem, a on zaraz za­czął za­prze­czać:

– Oczy­wi­ście, że cię ko­cham, ubó­stwiam cię, uwiel­biam nad życie! Za­po­mnij o tym, co po­wie­dzia­łem, je­stem po pro­stu taki… zmę­czo­ny. Już sam nie wiem, co mówię. Wy­bacz, naj­mil­sza moja!

Przy­tu­lił ją mocno, po­gła­skał po ja­snych wło­sach. Po­chli­pa­ła jesz­cze chwil­kę, wy­tar­ła nosek w koł­nierz jego ko­szu­li i uśmiech­nę­ła się pro­mien­nie.

Tak, ale to było wie­czo­rem. A teraz znowu po­wta­rza­ło się to, co nie­mal każ­dej nocy, odkąd ją po­ślu­bił pół roku temu. A do tego łóżko było zde­cy­do­wa­nie zbyt mięk­kie!

Za­czął gło­śno wzdy­chać, gniew­nie do sie­bie mru­czeć, wier­cić się prze­sad­nie. Miał na­dzie­ję, że żona się obu­dzi, uspo­koi, a może jemu wtedy uda się za­snąć i prze­spać choć parę go­dzin. Och, jakby było pięk­nie!

Księż­nicz­ka otwo­rzy­ła oczy, na mo­ment za­sty­gła bez ruchu, po czym usia­dła obok męża.

– Znowu? – spy­ta­ła cicho, zmar­twio­nym gło­sem.

Ksią­żę po­ki­wał głową, ale na widok smut­nej, ślicz­nej twa­rzy serce zmię­kło mu na­tych­miast.

– Nie przej­muj się, nic się nie stało. Mia­łem mę­czą­cy dzień, dla­te­go nie mogę spać.

– Aku­rat – mruk­nę­ła księż­nicz­ka. – Wy­bacz mi, pro­szę. Nic na to nie po­ra­dzę.

– Oczy­wi­ście, naj­słod­sza. Prze­cież dla­te­go się z tobą oże­ni­łem, pa­mię­tasz? – Uśmiech­nął się blado i cmok­nął żonę w po­li­czek. – Chodź, le­piej zo­bacz­my, o co cho­dzi tym razem.

Ze­sko­czył z łóżka i po­mógł zejść z niego żonie. Wy­cią­gnę­li ręce i wspól­ny­mi si­ła­mi ścią­gnę­li ma­te­rac.

– Nic tu nie ma, szu­ka­my dalej – po­wie­dział we­so­ło.

Ko­lej­ny ma­te­rac wy­lą­do­wał na po­sadz­ce. I na­stęp­ny. Po chwi­li po pod­ło­dze wa­la­ło się dwa­dzie­ścia ma­te­ra­ców i dwa­dzie­ścia pu­cho­wych koł­der. Ksią­żę pod­niósł z pu­ste­go już mebla drob­ny, błysz­czą­cy przed­miot.

– Wi­dzisz, to nie twoja wina, moja droga. – Podał wciąż nie­po­cie­szo­nej żonie złoty guzik. – Już od ja­kie­goś czasu wi­siał na jed­nej nitce. Prze­bie­ra­łem się tu dzi­siaj, mu­siał od­paść, gdy rzu­ci­łem płaszcz na łóżko.

Księż­nicz­ka wtu­li­ła się w niego mocno, jej łzy wsią­kły w rękaw mę­żow­skiej ko­szu­li.

Od­wza­jem­nił uścisk. Cóż, ko­chał ją, ale, do licha, wo­lał­by, żeby po pro­stu chra­pa­ła.

 

Koniec

Komentarze

Poza fak­tem, że żona księ­cia to księż­na, po­do­ba­ło się. No może jesz­cze nie do końca ro­zu­miem, jak guzik do­stał sie pod dwa­dzie­ścia ma­te­ra­cy, ale je­stem w sta­nie przy­jąć to, bo na­praw­dę nie spo­dzie­wa­łem się ta­kie­go ob­ro­tu spraw, a to za­li­czam na duży plus.

Cie­ka­wa hi­sto­ria. Cie­ka­wy żart. Nie naj­głęb­szy z tek­stów na tej stro­nie, ale ide­al­nie na­da­je się na małą po­pra­wę hu­mo­ru.

Tak, wiem, my­śla­łam o tej księż­nej/księż­nicz­ce, ale uzna­łam, że skoro w bajce jest księż­nicz­ka, to niech już tak zo­sta­nie. O tym gu­zi­ku, co się do­stał pod 20 ma­te­ra­cy też my­śla­łam, ale stwier­dzi­łam, że w końcu jak to takie ważne per­so­ny to im zmie­nia­ją po­ściel (a niech bę­dzie że i ma­te­ra­ce) co chwi­lę. Jak widać, dużo sobie sama uzna­łam żeby mi pa­so­wa­ło to opo­wia­da­nia :).

Dzię­ki :)

Vy­zart, no głę­bo­ki to on nie miał być :). Dzię­ki :).

Lek­kie, mimo wszyst­ko tro­chę razi opis księż­nicz­ki. Ona jest jak z ob­raz­ka - ma duże błę­ki­te oczy, nosek, pod­chli­pu­je i w ogóle jest słod­sza od cukru.

Marks - i o to cho­dzi. Księż­nicz­ka jak z bajki. Takie były. Cie­sze się w takim razie, że mi wy­szło :). Dzię­ki za prze­czy­ta­nie.

Muszę wziąć w obro­nę Au­tor­kę, gdyż, tak jak ona, uwa­żam, że prze­ko­lo­ro­wa­ny obraz księż­nicz­ki ide­al­nie pa­su­je do tego opo­wia­da­nia.

Praw­dę mó­wiąc, nie ku­pu­ję po­my­słu z gu­zi­kiem. Zro­zu­mia­ła­bym, jakby gro­szek ma­gicz­nym spo­so­bem co wie­czór po­ja­wiał się pod toną ma­te­ra­cy, na przy­kład, ale gu­zi­ka nie ku­pu­ję.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Hmmm, no ja bym wła­śnie z grosz­kiem nie ku­pi­ła:). A tak - za­wsze się gdzieś coś za­wie­ru­szy. Ostat­nio wpa­dła mi w ręce moja ulu­bio­na książ­ka z dzie­ciń­stwa - "Ka­na­po­ny". Ile tam skar­bów za ka­na­pą czy w ka­na­pie! Ale ani jed­ne­go ma­gicz­ne­go grosz­ka :). Po­zdra­wiam.

Tjaaa, z księż­ny­mi i księż­nicz­ka­mi za­wsze ja­kieś pro­ble­my...  

Po­dej­rze­wam, że gdyby chra­pa­ła, mę­żu­sio­wi bar­dziej by od­po­wia­da­ła wer­sja wyżej przed­sta­wio­na. :-)

AdamKB, to w takim razie chyba z ksią­żę­ta­mi za­wsze pro­ble­my. Wiecz­nie nie­za­do­wo­le­ni :).

Fajne to. Księż­nicz­ka też.

---> ocha. No wiesz, nie­koń­czą­ca się hist... e, wojna płci...

Bar­dzo się cie­szę, gdy od czasu do czasu, ktoś na­pi­sze coś ma­łe­go, za­baw­ne­go. Coś, o czym żaden ści­sły umysł nie powie, że z na­uko­we­go punk­tu wi­dze­nia, to

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

:). Dzię­ki, re­gu­la­to­rzy. Co praw­da mia­łam na­pi­sać coś o ja­kiejś rzezi, w któ­rej zgi­nę­ły mi­lio­ny, ale gdy usia­dłam przy kom­pu­te­rze wy­szło mi to :). Ale, jak wi­dzisz, tu też były kon­tro­wer­sje, czy taki guzik z em­pi­rycz­ne­go punk­tu wi­dze­nia jest w sta­nie do­stać się pod 20 ma­te­ra­cy/ma­te­ra­ców? (po­wie­dzia­ła­bym, że obie formy do­pusz­czal­ne, ale...?). Tylko, że na ten eks­cy­tu­ją­cy pro­blem po pro­stu mach­nę­łam ręką. :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zło­śli­wa po­ko­jów­ka - od pół roku za­nie­dby­wa­na przez księ­cia - wsa­dza­ła gu­zi­ki pod ma­te­ra­ce, po­wo­do­wa­na czy­stą i bez­in­te­re­sow­ną za­zdro­ścią.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

O! No wła­śnie! Do­kład­nie tak to było!

    Ale – ko­niecz­nie na­le­ża­ło to na­pi­sać… A tak – naj­waż­niej­szy, klu­czo­wy szcze­gół akcji po­zo­stał, nie­ste­ty, nie­wy­ja­śnio­ny.

och! Mar­cin - dzię­ku­ję!

Zgod­nie z twym po­le­ce­niem, nie czy­ta­łem ko­men­ta­rzy. Je­steś bar­dzo ko­mu­ni­ka­tyw­na. Za­wsze pod­glą­daj Mar­ci­na, bo on ma nie­po­wta­rzal­ne wy­czu­cie czy­tel­ni­ka. Opo­wia­da­nie takie, jakie u cie­bie za­mó­wi­łem. Po­zdra­wiam.

A to czy­ta­łem już wcze­śniej i zresz­tą mi się po­do­ba­ło, ale naj­wy­raź­niej nie zo­sta­wi­łem żad­ne­go śladu mojej obec­no­ści, co mi się nie­ste­ty cza­sem zda­rza.

Sym­pa­tycz­ne opo­wia­dan­ko. Księż­nicz­ka, rze­kła­bym, ar­che­ty­po­wa. Ale wła­ści­wie, czego oni się spo­dzie­wa­li przy ta­kiej me­to­dzie wy­bo­ru?

Ksią­żę­ta z bajek to dziw­ni fa­ce­ci…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Księż­nicz­ka ar­che­ty­po­wa za­mie­rze­nie:). Dzię­ki za wi­zy­ty w sta­ro­ciach. ;)

A, i jeśli chcia­ła­byś mniej ar­che­ty­po­wą "księż­nicz­kę z bajki", to za­pra­szam do mojej "Kró­lo­wej", pi­sa­nej na kon­kurs An­ty­baj­ka.

Ależ do­my­ślam się, że za­mie­rzo­na. Bez tej całej w stu pro­cen­tach księż­nicz­ko­wa­tej mgieł­ki nie by­ło­by te­ma­tu.

Spo­koj­nie, tak sobie tu łażę wie­czo­ra­mi. Może i do "Kró­lo­wej" kie­dyś dojdę. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Sym­pa­tycz­ne, ale jakoś wolę Twoje po­zo­sta­łe.

”Kto się myli w win­dzie, myli się na wielu po­zio­mach (SPCh)

Dzię­ki. Ja też. ;)

Do uśmiech­nię­cia, ale na dłu­żej w pa­mię­ci mi nie utkwi ;)

Jakoś Ci się Domku, do końca nie dzi­wię. Sym­pa­tycz­ne miało być, ot co:-) .

Fajna spra­wa z tymi zgło­sze­nia­mi do bi­blio­te­ki – takie sta­ro­cie do­sta­ją dru­gie życie.

 

Hmmm… Ocho, niby sym­pa­tycz­ne, ale skąd do cho­le­ry tam ten guzik? To wy­ja­śnie­nie z płasz­czem mało prze­ko­ny­wu­ją­ce, bo jak niby ten guzik przedarł się na sam dół?

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Prze­ko­ny­wa­ją­ce, Sajko, prze­ko­ny­wa­ją­ce. Ewen­tu­al­nie prze­ko­nu­ją­ce. 

Wy­bacz, nie mo­głam się po­wstrzy­mać! :))) Mam ja­kie­goś hopla na punk­cie tego słów­ka.

 

Oj tam, ko­lej­ny, któ­re­mu się za­chcie­wa lo­gi­ki! Wy­ma­ga­nia! :)

Dzię­ki za od­wie­dzi­ny.

Patrz jak się biesi, jak po­pra­wia, za słów­ka łapie… :D Li tylko za to, że ociu­pi­necz­kę lo­gicz­ki czło­wiek za­chciał :D

 

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Przy­jem­ne, lek­kie, za­baw­ne. Prze­wi­dy­wal­ne – co wcale nie od­bie­ra przy­jem­no­ści z lek­tu­ry. Taki, za prze­pro­sze­niem, li­te­rac­ki szyb­ki nu­me­rek na po­pra­wę hu­mo­ru ;)

Look at every word in a sen­ten­ce and de­ci­de if they are re­al­ly ne­eded. If not, kill them. Be ru­th­less. - Bob Co­oper

Dzię­ki.:) Nigdy nie byłam dobra w pi­sa­niu szor­tów, a teraz to już zu­peł­nie stra­ci­łam reszt­ki tych umie­jęt­no­ści. Szko­da.

Za­baw­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Miś się uśmie­cha. smiley

Przy­jem­nie na­pi­sa­ne, ale nie za­sko­czy­ło. Jak złoty guzik zna­lazł się pod war­stwą dwu­dzie­stu ma­te­ra­cy? :)

Known some call is air am

Po­wtó­rzę się, ale cóż…: Zło­śli­wa po­ko­jów­ka – od pół roku za­nie­dby­wa­na przez księ­cia – wsa­dza­ła gu­zi­ki pod ma­te­ra­ce, po­wo­do­wa­na czy­stą i bez­in­te­re­sow­ną za­zdro­ścią.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki, Reg, nie prze­czy­ta­łem ko­men­ta­rzy, stąd moje py­ta­nie :)

Known some call is air am

Bar­dzo pro­szę. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki za wi­zy­ty! :)

Nowa Fantastyka