- Opowiadanie: Jafieli - Bajka

Bajka

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Bajka

Bajki żyją w książkach. To niewielkie stworzenia, porośnięte miękkim futrem, z lekko wydłużonym pyszczkiem i ogonem zakończonym kępką sierści. Lubią ciepło – są dni, w które wymykają się spomiędzy stronic i wygrzewają na parapetach, lub zakopują pomiędzy poduszkami. Czasem, kiedy na dworze jest naprawdę zimno i deszczowo, zawijają się w rogi kartek i śnią o słońcu. Niekiedy dla zabawy gonią litery, uszeregowane w długie kolumny, lub godzinami wpatrują się w kolorowe obrazki.

Na początku mała Bajka nie różniła się wcale od swojego rodzeństwa. Może była trochę drobniejsza, a jej futerko krótsze, jednak szczyciła się najpiękniejszym ogonem z całej gromadki, zakończonym sierścią w delikatnym, błękitnym odcieniu. Nie miała innego imienia, jak tylko Bajka, ale i tak uważała je za najwspanialsze na świecie.

Czas mijał wypełniony poszukiwaniem najcieplejszego miejsca w księgarni, gonitwą za literami, które nieraz układając się w słowa strofowały młode bajki, śmiechem i łapaniem ogona własnego, lub kogoś z rodzeństwa.

Pewnego dnia ludzka dłoń sięgnęła po ich książkę i zaczęła kartkować strony, bajki podekscytowane podbiegały do smukłych palców. Ciekawskie obwąchiwały je i łaskotały. Kiedy książka została zamknięta z powrotem, wyglądały zza okładki zastanawiając się, czy zostaną przygarnięte przez tę osobę, zabrane w ciepłe, rozbrzmiewające śmiechem miejsce. Jedna z nich, ta odważna w której rycerz pokonywał smoka, wspięła się nawet na ramię niosącego je człowieka i z tej perspektywy obserwowała dalsze zdarzenia. Tak właśnie znalazły się w Domu.

W Domu na półkach stało wiele książek. Bajki szybko zaprzyjaźniły się z ich lokatorami, odwiedzały te najbardziej kolorowe, żeby razem oglądać obrazki, wspólnie z pozostałymi wyruszały na wyprawy w poszukiwaniu najwygodniejszych miejsc do wylegiwania się na słońcu.

Osoba, która przyniosła je z księgarni nazywała się Mama. To ona zawsze wieczorem zamyślona przechodziła przed rzędem książek. Wodziła dłonią po okładkach i na końcu, wybierała jedną z nich. Potem siadając przy łóżku małej osóbki kartkowała strony, czytała miękkim, łagodnym głosem. Dziewczynka miała na imię Sara.

Pewnego wieczoru, Mama sięgnęła po książkę, w której mieszkała mała Bajka. Kartkowała ją z roztargnieniem, delikatne palce przebiegały po stronach, zupełnie ignorując małe stworzonka tłoczące się i popiskujące cicho w nadziei zwrócenia na siebie uwagi. Mama nie mogła się zdecydować, chciała już odłożyć książkę i sięgnąć po inną, sprawdzoną już i wielokrotnie czytaną, jednak niespodziewanie drobne rączki Sary opadły na jedną ze stron, przerywając kartkowanie. Mała Bajka zbliżyła się niepewnie. Obwąchała drobne paluszki, tyrpnęła jeden z nich noskiem i ostrożnie wspięła się na ramię dziewczynki. Przytuliła się do jej szyi i zamruczała przyjacielsko.

– Naprawdę chcesz posłuchać tej konkretnej? – zapytała Mama. Sara energicznie pokiwała głową. – Dobrze, dobrze, ale nawet nie ma tytułu… – dodała z westchnieniem.

Dziewczynka z szerokim uśmiechem opadła z powrotem na poduszkę, a mała Bajka podekscytowana usadowiła się obok. Dotknęła nosem jej policzka, potem połaskotała ogonem. Mama czytała, najpierw tak, jak zwykle, potem coraz ciszej. Jej głos nie był już ani tak spokojny, ani melodyjny jak zwykle. Sara pochlipywała cicho, przytulając poduszkę.

Mała Bajka była zaniepokojona. Próbowała pocieszać dziewczynkę, przytulała się do jej policzka, z noskiem przytkniętym do jej nosa i mruczała, że wszystko będzie dobrze. Że przecież ma szczęśliwe zakończenie. W końcu zaczęła nucić kołysankę. Kiedy Mama spostrzegła, że Sara śpi już głęboko, zamknęła książkę. Mała Bajka odczuła szelest kartek i głuchy dźwięk składanych okładek jak oskarżenie. Ze spuszczonym łepkiem i podkulonym ogonem wślizgnęła się do snów dziewczynki. Przybrała postać potężnego, błękitnego wilka i próbowała przepędzić wszystkie strachy i smutki kłębiące się w sennych marzeniach Sary. We śnie dziewczynka zasnęła spokojnie uśmiechając się i obejmując drobnymi ramionami jej kark, z twarzyczką wtuloną w błękitną sierść.

Musiało minąć wiele wieczorów, nim Mama po raz kolejny sięgnęła po książkę, w której mieszkała mała Bajka. Jednak nawet wtedy, zawsze wybierała któreś z jej rodzeństwa.

Bajki, które Mama czytała najczęściej, rosły szybko. Ich sierść była jedwabista i lśniąca. Reszta także powoli stawała się coraz większa – tylko mała Bajka z niebieskim ogonkiem, wciąż pozostawała mała. Nie martwiła się tym zbytnio, chociaż czasem tęskniła za wrażeniem, że jest potrzebna i na swoim miejscu, które we śnie zaoferowała jej mała dziewczynka. Brakowało jej ciepła drobnego ciała, kiedy leżała na jej poduszce i lekkiego mierzwiącego futerko oddechu. Zamiast tego w zimowe wieczory nadal mogła wcisnąć się nawet w najciaśniejsze zakamarki za piecem. Była szybka i zwinna, kiedy największe z bajek stawały się zbyt leniwe, żeby wysunąć nos poza kartki rodzinnej książki. Coraz trudniej było jej znaleźć towarzyszy zabaw, jednak samotne przygody w wielkim Domu także miały swój urok. Zwłaszcza, kiedy chodziło o Kota.

Kot był czarny, miał zielone oczy, obróżkę na szyi i potrafił dostrzec małą Bajkę nawet wtedy, kiedy zakradała się do słoika z ciastkami i naprawdę bardzo nie chciała być zauważona. Nie gonił jej.

Bajka dostrzegła, że Kot ją widzi niedługo po tym, jak po raz pierwszy w Domu udała się dalej, niż półka na której została postawiona jej książka. Musiał widzieć także i pozostałe, jednak nie poświęcał im wiele uwagi, dopóki one także go ignorowały. Mała Bajka na wszelki wypadek nastroszyła sierść. Wyglądała jak okrągły, puszysty dmuchawiec z niebieskim ogonem, poruszający się na czterech krótkich łapkach. Kot obserwował jak podchodzi. Leżał niewzruszony na oparciu kanapy i tylko czubek czarnego ogona kołysał się miarowo. W prawo i w lewo. Nie zareagował, kiedy podeszła na odległość wyciągniętej łapy, ani kiedy pomrukując uspokajająco zaczęła obwąchiwać jego nos. Dopiero gdy spróbowała pociągnąć za jeden z długich, białych wąsów, prychnął zirytowany. Lekko popchnął nosem nastroszoną kulkę i z zainteresowaniem obserwował, jak odtoczywszy się nieco, chwiejnie staje na łapkach.

Zaprzyjaźnili się mimochodem. Kiedy pozostałe bajki wylegiwały się sennie pomiędzy stronicami, mała Bajka szukała towarzystwa Kota. Czasami pozwalał jej drzemać w swojej sierści lub napić się mleka z talerzyka w kuchni. Słuchał jej mruczanych opowieści, chociaż nie miała pewności, czy w ogóle ją rozumie.

Czas nadal mijał. Pojawiały się inne książki, których mieszkańców mała Bajka nie potrafiła zrozumieć. Sara już prawie nie bawiła się pluszowymi maskotkami, dużo czasu spędzała poza domem i wyrosła ze swojego małego łóżeczka. Na pyszczku Kota pojawiły się pasma sierści tak białej, jak jego wąsy. Wszystkie bajki ogarnęła senność.

Wieczory mijały jeden po drugim i powoli zaczęły zlewać się z dniami. Mama przychodziła i wychodziła, jednak nie zwracała już uwagi na stojące na półkach książki. Powiedziała kiedyś, że Sara jest już za duża, żeby czytać jej na dobranoc.

Bajki żyją w książkach. Mała Bajka coraz rzadziej wychodziła na zewnątrz. Nerwowo trącała nosem rodzeństwo, próbowała przewracać pozostałe bajki z boku na bok, a nawet wiązała im ogony i wąsy, jednak poza nią wszystkie zasypiały. Powoli pogrążały się w odrętwieniu tak, że przestawały reagować na jej zaczepki. Nikt nie wie o czym śnią zapomniane bajki. Odpływały gdzieś daleko. Bardzo daleko.

Mała Bajka zwinęła się w kłębek, przykryła nos czubkiem błękitnego ogona. W książce, zawsze pełnej szelestów, słów i nawoływań od dawna już panowała cisza.

Lata mijały. Na półkach nie było już dłużej miejsca na książki dla dzieci – wszystkie znalazły się w ciemnych pudłach. Później, te najmniej kolorowe lub w ogóle pozbawione ilustracji wyrzucono na śmietnik. Mała Bajka patrzyła, jak deszcz i wilgoć niszczą kolejne strony. Jak litery stają się nieczytelne. Wraz z zanikiem słów – znikały także i bajki. Stawały się przezroczyste, coraz mniej materialne, aż w końcu – nie było ich wcale. Szły gdzieś daleko i chociaż mała Bajka nie wiedziała dokąd, była przekonana, że jest to o wiele, wiele dalej niż najgłębszy sen. Przytuliła się do gromadki śpiącego rodzeństwa i zamknęła oczy.

Kiedy rano przyjechała śmieciarka, na mokrym chodniku leżały stare, zniszczone książki. Pomiędzy pozlepianymi, pokrytymi nieregularnymi plamami rozmazanych słów stronami nie pozostała ani jedna bajka.

Jednak czas nie przestał mijać.

 

***

 

Sara usiadła gwałtownie. Odłożyła pióro, potarła zdrętwiały policzek i ziewnęła szeroko. Uśmiechnęła się na wspomnienie niedawnego snu. Wciąż jeszcze miała wrażenie, jakby czuła pod palcami i na twarzy dotyk miękkiego futra.

Drzwi skrzypnęły i do pomieszczenia wsunął się mały, może czteroletni chłopiec.

– Mamo? – Sara wstała i wzięła dziecko na ręce.

– Chodź, czas już spać.

Na otwartym zeszycie mała Bajka potrząsnęła łepkiem, zupełnie zdezorientowana. Była niebieska od nosa po sam czubek pędzelka na ogonie. Zupełnie jak atrament, którym została spisana. Usiadła i dla dodania sobie animuszu, zaczęła miarowo poruszać końcówką ogona, jak niegdyś robił to Kot. Z książek ustawionych na półkach w całym pokoju powoli wysuwały się inne bajki, ciekawe nowej towarzyszki zabaw. Wśród nich rozpoznała znajome pyszczki rodzeństwa.

Na górze strony, pieczołowicie napisany ozdobnymi literami tytuł brzmiał:

 

Niebieska Bajka

Koniec

Komentarze

Bajka o bajce. Ładne.

Ładna bajka, choć nie wiem, czy całkiem dla małych dzieci. I smutna, choćmiejscami  taka cieplutka jak futerko kota, który wygrzewa się pod kominkiem.

Ja nie chcę, żeby bajki znikały w brzuchu śmieciarki! 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

We śnie dziewczynka zasnęła --- incepcja! ;)

 

A tak serio, to bajka naprawdę bardzo ładna. Owszem, smutna miejscami, ale w końcu z happy endem.

Bajka raczej mnie nie porwała, i to nie dlatego, że z bajek wyrosłam. Ona niewiele opowiada, jest taka nijaka,  

Nieudane jest, moim zdaniem, zakończenie. Bardzo nie podoba mi się wyrzucenie książek na śmietnik, i ich zagłada na deszczu. Nie podoba mi się, że można bajkę wyrzucić, i napisać sobie nową. Proszę bardzo, niech powstają nowe bajki, ale nie pozbywajmy się starych.

 

„…czy zostaną przygarnięte przez osobę…” –– …czy zostaną przygarnięte przez osobę

 

„Osoba, która przyniosła je z księgarni nazywała się Mamą”. –– Ja napisałabym: Osoba, która przyniosła je z księgarni nazywała się Mama.

 

„Coraz ciężej było jej znaleźć towarzyszy zabaw…” –– Ciężkie jest coś, co dużo waży. Ja napisałabym: Coraz trudniej było jej znaleźć towarzyszy zabaw

 

„Kot był czarny, miał zielone oczy, obróżkę na karku…” –– Jestem przekonana, że Kot nosił obróżkę na szyi.

Kark, to tylna część szyi granicząca z grzbietem.

 

„…jak odtoczywszy się nieco, chwiejnie ponosi się na łapki”. –– Powtórzenie i literówka.

Może: …jak odtoczywszy się nieco, chwiejnie staje na łapkach.

 

„Sara już prawie nie bawiła się się pluszowymi maskotkami…” –– Zbędne się.

 

 „Szły gdzieś daleko i chociaż mała Bajka nie wiedziała gdzie…” –– Ja napisałabym: Szły gdzieś daleko i chociaż mała Bajka nie wiedziała dokąd

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W ten sposób wyszliśmy poza podium. :) Pomysł na bajkę o bajce przedni, o wykonaniu wypowiem się po zamknięciu konkursu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję bardzo ślicznie za wszystkie komentarze!

bemik - też właśnie nie chcę, żeby znikały! Stąd taki tekst...

KaelGorann - co do Incepcji - um... ups? Wkradło mi się zupełnie niezaplanowane.

regulatorzy - dziękuję strasznie za poprawki, wprowadziłam wszystkie, chociaż nie byłam pewna tego z Mama/Mamą. No, ale jest Mama : ) Za to hm - w zupełności rozumiem, że bajka mogła nie przypaść do gustu - jednak w zakończeniu chodziło właśnie o to, że mnie również nie podoba się wyrzucanie książek na śmietnilk - ale ile osób tak myśli? Ile dzieci jest tego nauczonych? Dlatego chciałam przekazać że "wyrzucone" książki nie są za szczęśliwe. No i nie chodziło w żadnej mierze o "napisanie sobie nowej bajki"! Chciałam zwrócić uwagę na wartość pamięci i rzeczy, które żyją w pamięci, a poza tym uznałam, że zakończenie na obrazie bajek ginących i idących nie wiadomo gdzie, będzie zbyt ciężkie dla dziecka. Ale tak czy inaczej wdzięcznam za komentarz i poprawki!

 

Treef, miło mi, że mogłam pomóc. Po Twoich wyjaśnieniach, patrzę na Bajkę już innym okiem, łaskawszym. ;-)

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podoba mi się ta bajka, nostalgiczna, ciepła, z zakończeniem raczej optymistycznym.

Dlaczego się wyrzuca książki - przecież można je oddać komuś (zwłaszcza bajki)  lub sprzedać w antykwariacie.

Ogłaszam koniec przyjmowania konkursowych zgłoszeń. Jury proszę o pochylenie się nad naszymi kandydatkami do tytułu Najfantastyczniejszej Bajki i przyznanie im odpowiednio 3 punktów dla faworytki, 2 punktów dla pretendentki oraz po 1 punkcie dla pozostałych bajek, wraz z uzasadnieniem. Mój adres - szarebure@o2.pl, darek@wedrychowski.pl jest nieczynny do odwołania. 


Drogich Czytelników zaś proszę o nominowanie do końca tygodnia po jednej kandydatce do nie mniej zaszczytnego tytułu Bajki Publiczności. :) 


Jeszcze raz bajki:
http://www.fantastyka.pl/4,9215.html - "Tramwaik" autorstwa no_i_cio 
http://www.fantastyka.pl/4,9237.html - "O Adasiu, który przestał być brudasem" autorstwa bemik 
http://www.fantastyka.pl/4,9243.html - "Encyklopedia" autorstwa koik80 
http://www.fantastyka.pl/4,9281.html - "Bajka" autorstwa Treef

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Przeczytane trochę poniewczasie, ale lepiej późno, niż wcale. Bardzo przyjemny tekst. Ciepły, mięki i bajkowy.

Ślicznie dziękuję : )

O, jak fajnie, że wyciągnęliście “Bajkę” z archiwum. Szukałam jej przy otwarciu biblioteki, ale lezała wtedy poza zasięgiem moich krótkich łapek. Uroczy, ciepły tekst, który pamiętam po roku. Podobał mi się, choć zakończenie nico mnie zirytowało . I oczywiście nie skomentowałam ( rany, ależ ze mnie leń paskudny).

No to nadrabiam:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Dzisiaj moje spojrzenie na Bajkę jest zgoła odmienne od tego sprzed roku. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Alex: Dziękuję ślicznie i naprawdę bardzo się cieszę i jest mi cieplutko na duchu i okolicach, że zapamiętałaś “Bajkę”. Z zakończeniem chyba rzeczywiście nie wyszło najlepiej, teraz widzę kilka innych opcji, które powinnam była wykorzystać, ale nie zdecydowałam się mimo wszystko przepisywać. A z komentarzem to przyznam, że się nie dziwię i możemy razem na gałązkach jako te leniwce powisieć. Za to tym bardziej doceniam, że teraz napisałaś ; ) Dobry, wyleżakowany komentarz nigdy nie jest zły, o!

 

regulatorzy: O! Dziękuję, zdecydowanie podnosi mnie to na duchu ; )

No właśnie, po tej zmianie nicka gdzieś wcięło “Bajkę”. Do biblioteki biegiem marsz!

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A do mnie bajka nie przemówiła. Zapewne, jak Regulatorzy, powinnam odczekać rok.

Przecinkologia może nie leży i kwiczy, ale już się zatacza. Zgrzytnęło mi “krótkie futerko”. Na kobiecie wyglądałoby dobrze, ale na bajce? Włoski mogły być krótkie, a futerko od nosa do końca ogona.

Babska logika rządzi!

brajt: Dziękuję ślicznie ; ) Myślę, że Bajka bardzo chętnie podyrdałaby się do Biblioteki… Ale czy znajdzie drogę? Toż to materiał na nową Bajkę! ; ) No dobrze, może mnie nieco poniosło z wyobraźnią…

 

Finka: Mimo wszystko dziękuję za przeczytanie i komentarz : ) Z przecinkologią stosowaną – jakbyś miała czas i siłę, byłabym bardzo wdzięczna za wytknięcie co i gdzie porusza się zygzakiem. Starałam się opanować je na ile potrafiłam, ale gdybym mogła poprosić o pomocną łapkę byłoby mi bardzo miło ; ) Co do futerka, jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to jak właściwie zróżnicować takiego dachowca od persa przykładowo – wiem, że są to koty krótkowłose i długowłose, ale krótkowłosa Bajka chyba nie brzmiałaby wiele lepiej?

Czas mijał wypełniony poszukiwaniem najcieplejszego miejsca w księgarni, gonitwą za literami, które nieraz układając się w słowa strofowały młode bajki, śmiechem i łapaniem ogona własnego, lub kogoś z rodzeństwa.

Przecinek na pewno po ‘słowa’. Być może również po ‘mijał’ i ‘nieraz’, ale to już tylko popiskiwania mojej intuicji, a ja jej nie ufam.

Kiedy książka została zamknięta z powrotem, wyglądały zza okładki zastanawiając się, czy zostaną przygarnięte przez tę osobę, zabrane w ciepłe, rozbrzmiewające śmiechem miejsce.

Przecinek po ‘okładki’. Ogólnie, jeśli jest zdanie złożone z imiesłowem, to trzeba je oddzielić przecinkiem od reszty.

“Bajka krótkowłosa” brzmi lepiej niż “bajka w krótkim futerku”. ;-)

Babska logika rządzi!

Może poprawniej, ale znacznie mniej bajkowo… “Futerko” jest słowem ciepłym, przyjemnie się kojarzącym (zarówno dzieciom jak i rodzicom, jeśli chcą szukać dodatkowych znaczeń). “Krótkowłosa” to po prostu “krótkowłosa”.

 

Pamietasz może magazyn Tina, popularny na skraju lat 80 i 90? Była tam na ostatniej stronie drukowana “Satyra w krótkich majteczkach”, czyli dowcipy o dzieciach. “Satyra w szortach” byłoby pewnie bardziej poprawnie, ale to już nie byłoby to samo.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Finkla: Przecinki poprawię, dziękuję ślicznie. Co do intuicji, przy takich wtrąceniach sama nigdy nie wiem co zrobić. Przetrawię i zobaczę jak to z tym mijaniem będzie ; )

 

Bajka jednak zostanie krótkofuterkowa, mam odnośnie tego określania takie same odczucia jak Brajt i wydaje mi się, że poprawność poprawnością, ale coś byłoby jakby nie z tej bajki, gdybym zmieniła.

 

I jeszcze raz dziękuję Wam obojgu ; )

 

/Aeli

To opowiadanie jest dla mnie…. puchate xD I jest to dla mnie odczucie nieznane.

Nigdy nie przeczytałam niczego, co by mnie puchatością przepełniło. I za tą wyjątkowość punkt :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dziękuję serdecznie!

 

/Aeli

Zmylony datą chciałem przeskoczyć do innego tekstu, ale tak ot, dla przypomnienia sobie… Czy o właśnie ten tekst pytaliście w SB?

Starego nie pamiętam; sądząc z braku mojego komentarza nie wzbudził żywszych emocji. Ten – tak. Pozytywne, więc kłaniam się na znak podziękowania za kilka minut pobytu w innym świecie.

Dziękuję ślicznie i bardzo mi miło, że bajkowy świat wzbudził pozytywne odczucia ; )

Co do SB, pytaliśmy pod kątem Pirackiego Interesu – PrzeTworzeniowego tekstu Jaafa (Zubera), który był pisany równolegle z moimi wymiarami. Po połączeniu kont siedzi w naszych wspólnych kopiach i planujemy odświeżyć go fabularnie, a tekstowo – przepisać. Wprawdzie nie teraz, a w wolnym czasie, ale pytanie jak technicznie rozwiązać problem z umieszczeniem na stronie podgryzało mnie już od jakiegoś czasu.

W Bajce myślałam poważnie nad zmianą zakończenia, ale w końcu się nie odważyłam ; )

 

/Aeli

Ładne.

Jest i uroczo, i smutno, i krzepiąco. Nie wiem, czy to bajka dla małych maluchów, pobrzemiewają w niej poważne, nostalgiczne nuty. Trzeba by przetestować na młodym czytelniku : )

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dziękujemy bardzo ślicznie! Obawiam się, że z kierunkowaniem tekstu do małych maluchów mamy zdecydowany problem – test został wykonany głównie na dorosłych i większość miała te same wątpliwości, co Ty ; )

 

/Aeli

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Miś poruszony. Ciepła, nostalgiczna bajka dla dorosłych. Dobrze, że trafiła do biblioteki. 

Nowa Fantastyka