@Ajwenhoł

Moim zdaniem tak, albowiem coraz więcej tytułów jest niesamowicie powtarzalnych (sam nie wiem jak kiedyś będę pisał) i to co kiedyś było jest albo przetworzone lub niesamowicie spłycone do action-sci-fi. Brakuje mi tych przemyśleń, zadawania pytań, nutki filozofii. Może głupi przykład, ale weźmy na celownik “Piękny kraj” Averilla, ponoć odświeżający głos w science fiction – powieść nic za sobą nie niesie, odniosłem wrażenia zarówno jeśli chodzi o odbiór jak i o treść jak po najnowszych “Transformersach” – akcja, płytkie dialogi, akcja, przewidywalność, akcja, na siłę stworzone zakończenie. Wiem że na pewno nigdy nie pojawi się drugi Lem, Herbert czy Zelazny, ale ktoś chociaż mający takie pióro jak Aldiss?

Ja się na “Wiedźmina” tak nie rzucam. Fakt, faktem film słaby, ale to w sumie dzięki niemu jako dzieciak zainteresowałem się w ogóle fantasy. Na pewno “Zmierzch” – ta aktorka która grała główną rolę przez cały film gra tak jakby miała połączenie anemii z zatwardzeniem. Myślę że śmiało do tej kategorii dać wszystkie filmy fantasy i sci-fi klasy B z lat 80, a i najnowsze “Asterixy”.