
komentarze: 3, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 1
komentarze: 3, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 1
Wiem, że z interpunkcją u mnie nie za dobrze. Cieszę się, jak ktoś wytyka mi błędy i konstruktywnie krytykuje :) Dzięki wielkie za wskazanie błędów w tekście.
Co do ciasta, to miałam właśnie na myśli coś w rodzaju podpłomyków ale źle ubrałam to w słowa.
A tu trochę wygląda, jakby znajomych prał po pyskach.
Faktycznie, teraz to zauważam ;) Wcześniej tak o tym zdaniu nie pomyślałam – dzięki za zwrócenie uwagi.
ars longa vita brevis
bemik – wystarczy poszerzyć nieco ten cytat, aby dowiedzieć się że, “kolejne bomby” były ładunkami konwencjonalnymi:
Jednak nie zaszedłem daleko, ponieważ na Warszawę spadły kolejne bomby. Rozległ się przerażający huk, ziemia się zatrzęsła a ja zacząłem uciekać do metra. Kiedy biegłem ulicą Marszałkowską na miasto spadła pierwsza atomówka.
Więc kiedy Płomyk wracał już do metra – dopiero wtedy wybuchła bomba atomowa.
Jasne dzisiejsze bomby mają większą siłę ale to w końcu fikcja literacka – to tak jakby zarzucić autorowi tekstu fantasy, że krasnoludy nie istnieją ;) Siła bomby nie jest podana, a skoro bohaterowi udało się przeżyć z licznymi poparzeniami skóry, możemy przyjąć, że nie miała wielkiej mocy a epicentrum było od chłopaka oddalone o kilka kilometrów.
ars longa vita brevis
Po pierwsze dziękuję za zostawienie po sobie kilku słów i poświęcenie chwili na przeczytanie moich wypocin ;) jest to jeden z moich pierwszych tekstów – dopiero tak naprawdę zaczynam przygodę z pisaniem. Wezmę sobie wszystkie uwagi do serca.
kiedy bohater ma czternaście lat wybucha bomba nad Warszawą – jego matka ginie. A on przeżywa. Jakim cudem – oparzenia i inne uszkodzenia ciała może przeżyć, ale opad radioaktywny? Tego nikt by nie przeżył, mało tego miasto byłoby pustynią. Jedynie w jakimś schronie przeciwatomowym udałoby się pewnie przeżyć, a wyjście na powierzchnię bez skafandrów byłoby możliwe po wielu, wielu latach.
Co do tego zastrzeżenia to po pierwsze – przecież da się przeżyć wybuch bomby atomowej, jeśli oczywiście nie jest się w centrum wydarzeń – wystarczy pomyśleć o tych co przeżyli Hiroszimę i Nagasaki. Jasne, metro nie jest schronem p. atomowym – ale inspiracją dla tego tekstu było Metro 2033 – Glukhovskiego – stąd umiejscowienie akcji. Matka ginie bo nie wiadomo gdzie była wcześniej (w czasie kiedy chłopak siedział na stacji) – więc mogła znajdować się bliżej epicentrum i otrzymać większą dawkę promieniowania.
Zwrócę uwagę na powtórzenia i namnożenie “być” i następnym razem lepiej dopracuję całą historię :)
ars longa vita brevis