
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
Rozdział 1:
– w czasach powrotu z Rozproszenia Czcigodnych Macierzy nie było już rodów Atrydów i Harkonnenów, w takim tradycyjnym ujęciu. Konflikt o którym wspomniano prawdopodobnie już nie istniał. Ponadto po Rozproszeniu prawdopodobnie nikt już nie myślał o tworzeniu nowych "mesjaszy", pamiętając czym to się skończyło poprzednio (Paul i Leto II)
– Tleilaxanie wychodowali własnego Kwizatz Haderach, jest to opisane w jednym z tomów Briana Herberta (bodajże w "Paulu z Diuny"). Nie potrzebowali do tego ani genów jednej, ani drugiej rodziny. Jako mistrzowie inżynierii genetycznej sami dobrali jego genotyp tak by był potencjalnie idealny.
– sklerotyczne umysły Tleilaxan? E?!
Rozdział 3:
– doszło tu do pomieszania czasów. Praprawnuk Ganimy i Faradna i tak żył dużo wcześniej niż Siona, która jako pierwsza nosicielka atrydzkich genów była niewidoczna dla nawigatorów.
Rozdział 4:
– Tleilaxiańscy mistrzowie nie zmieniali swojego wzrostu.
– Tleilaxanie zrobiliby to inaczej: pozyskaliby komórki z obojga rodziców, a następnie umieścili w swojej kadzi atsolotlowej. Nie było by żadnych negocjacji z niewiernymi.
Rozdział 5:
– imprint to technika Bene Geserit. Tleilaxanie uwarunkowaliby swoje egzemplarze na poziomie komórkowym.