Profil użytkownika


komentarze: 7, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Pod pierwszym? Tym o zabójcach? Rany, przecież ja się tam po prostu nie zgodziłem z Twoim zdaniem. Nie miałem pojęcia, że moja “reakcja” była tam taka straszna. Po prostu mam swoja opinię na temat, o którym dyskutowaliśmy i próbowałem przedstawić na nią jakieś argumenty. Może kiepskie i nie do końca przekonujące, ale jeżeli w istocie takie były to trzeba było mi je wybić kontrargumentami, a nie się obrażać :) Moja twórczość jest żałośnie niskich lotów, ale właśnie dlatego przydałaby mi się opinia ludzi lepiej obeznanych. I nie ma co się do niej zniechęcać :)

Gwoli wyjaśnienia – Twoje zdanie bardzo sobie cenie, także dlatego, że często mam odmienne. Może właśnie dlatego cenię je sobie szczególnie. A mając w pamięci Twoją opinię o “teoriach spiskowych” pozwoliłem sobie na ten lekko zgryźliwy komentarz tutaj w nadziej, że “zrobisz mi na złość” i choć nie lubisz teorii spiskowych to jednak przeczytasz i ocenisz całość. Liczyłem na coś w stylu:

– O nie! Kolejne opowiadanie o teoriach spiskowych! Ale na złość wezmę i przeczytam. Może zmienię swoją opinię o takich historiach.

A po przeczytaniu:

– Nie zmieniłam zdania. Teorie spiskowe są do bani. I to opowiadanie też jest do bani. I tu zaczynamy wyliczać dlaczego:…

 

 

Dziękuję za wyrozumiałość. I jeszcze bardziej wdzięczny jestem za uwagi oraz sugestie, które uznaję za cenne. Po prostu nie zgadzam się z opinią odnośnie “przystawania do epoki”. To fantasy, nie praca historyczna. Tekst jest zbyt krótki, a świat zbyt słabo zarysowany by można było określić, co “tam nie pasuje”. To, że ludzie biegają z mieczami, czy kuszami nie definiuje od razu na jakim poziomie technologicznym funkcjonują inne dziedziny życia – dla przykładu jeszcze w trakcie 1 wojny żołnierze nosili kolczugi – w czasach, gdy były już samochody, samoloty i pierwsze konstrukcje czołgów. Reasumując postęp w dziedzinie “narzędzi mordu” nie musi od razu przekładać się na inne dziedziny życia codziennego.

Co więcej w tekście pada takie zdanie “Vidto splunął na bruk ulicy łączącej się z zaułkiem, w którym kryli się przed światłem latarni” – nigdy nie napisałem jakiego rodzaju jest to latarnia, więc równie dobrze świat przedstawiony może być nawet na poziomie początków rewolucji przemysłowej, wykorzystania nafty czy gazu. Tylko ludzie dalej lubią robić krzywdę bliźniemu przy pomocy zaostrzonej stali.

Całą resztę poprawię zgodnie z uwagami i sugestiami.

 

 

Historia, w której poza torturowaniem, mordowaniem i krwawymi bójkami nie dzieje się nic, nie wzbudzi mojego zainteresowania,

To nie miał być dramat egzystencjonalny, a opowieść o zawodowych mordercach. Mordowanie i torturowanie powinno być nieodłącznym elementem takiej historii.

Na widok mężczyzn, którzy dosiedli się do jego stolika… → Obawiam się, że w portowych karczmach ustawiano duże i ciężkie stoły, albowiem stoliki zostałyby połamane przy pierwszej bójce.

A to dlaczego? Jakieś wytyczne odgórnie zapisane twierdzą, że właśnie tak ma być? To nie są prawa fizyki, że bez istotnej przyczyny nie powinno się ich łamać.

Siedział na mokrej ziemi oparty plecami o ścianę budynku. […] Nie był w stanie poruszyć ani nogami, ani rękami, które unieruchomiono mu za plecami… → Zastanawiam się jak mógł siedzieć, skoro ręce i nogi zostały unieruchomione za plecami.

Można pół siedzieć pół leżeć w takiej pozycji i nawet wiem, jak człowieka związać, żeby go skutecznie tak unieruchomić. I nie ma to nic wspólnego z BDSM :)

jakby wyrzeźbił je artysta całkowicie pozbawiony talentu… –> Skoro pozbawiony talentu, to nie byłby to artysta.

Dyskusja filozoficzna byłaby potrzebna, żeby stwierdzić, w jaki sposób odróżnić artystę od rzemieślnika i czy osoba pozbawiona talentu może być traktowana jako artysta. Nie istnieją żadne obiektywne formy oceny danej sytuacji. Dla mnie niektórzy aktorzy, czy piosenkarze to żadni artyści, podczas gdy według wielu ludzi jest zupełnie na odwrót. Kto ma rację?

Nie tak biedna jak tu, czy w slumsach nad rzeką… → Słowo slumsy powstało w XIX wieku, więc w tym opowiadaniu nie ma racji bytu.

Po raz kolejny: dlaczego? Przecież w fantastyce nie ma żadnego “wtedy”. To wyimaginowany świat, nawet jeżeli można go przypisać do jakiegoś quasi-średniowiecze. Równie dobrze bohaterowie mogą polować na mamuty i witać się słowami “elo ziomek”.

– Nasza rozmiłowana w futrzakach siostrzyczka… → Zbyt współczesne określenie psa, by dobrze wyglądało w tym opowiadaniu. gdyż ogar poszczekiwał cichutko… → Czy to na pewno był ogar? Ogar nie jest synonimem każdego psa.

Zasadniczo to nie praca dyplomowa z polonistyki, że musielibyśmy trzymać się dosłownie encyklopedycznego znaczenia każdego słowa. Gdybym tegoż psa nazwał dajmy na to “łabędziem” albo “krokodylem” tylko dlatego, że taką miałbym fantazję to byłoby zwyczajnie głupie, ale określenie go ogarem, co większość ludzi skojarzy po prostu z psem chyba nie jest aż taką zbrodnią.

 

– Pracuje. Jako wykidajło. → To słowo, jako zbyt współczesne, nie powinno znaleźć się w tym opowiadaniu. Ten błąd pojawia się w opowiadaniu wielokrotnie.

 

Nadal nie rozumiem dlaczego bohaterowie w świecie fantasy muszą posługiwać się na siłę archaizowanym językiem. Ktoś stwierdził, że tak ma być i koniec? Przypomina mi się wypowiedź Sapkowskiego odnośnie “Drogi, z której się nie wraca”, gdy edytor twierdził, że postać nie może być “inteligentna” bo w t e d y tak nie mówiono i Sapkowski zżymał się na to, że nie ma żadnego “wtedy”.

przyśle po mnie, gdy pozbędzie się tej starej raszpli! → Skąd Zelia Onchy wie, co to raszpla?

Raszpla to potoczne określenie na brzydką kobietę – myślę, że by wiedziała.

 

Co do reszty jak najbardziej się zgadzam.

Poprawka dotycząca powtórzenia naniesiona. Faktycznie w ten sposób brzmi lepiej.

Fabuła prosta jak konstrukcja cepa i nie zaskakuje niczym nowym

Zasadniczo tak miało być. Ja jestem prostym człowiekiem i cieszą mnie proste rzeczy, w tym proste nieprzekombinowane historie ;)

Tak naprawdę pomysł na opowiadanie zrodził się po lekturze pewnej książki, gdzie cały oddział trenowanych (i indoktrynowanych) od dziecka zawodowych morderców nie wykonuje swojej misji, bo w niektórych członkach tegoż oddziału odzywają się “uczucia, wątpliwości i wyrzuty sumienia”. U zawodowych morderców.

Z tego też względu nigdy nie planowałem rozwijać tej historii w żaden sposób, ale jeśli bohaterowie przypadli do gustu choć jednej osobie to dla tej jednej osoby warto popracować nad czymś więcej. Zobaczymy.

Interpunkcja trochę Ci się rozszalała

O tak, przyznaję się bez bicia. Obawiam się też, że moje ograniczone zdolności nie pozwoliły i nie pozwolą wychwycić wszystkich błędów, więc potrzebowałbym pomocy doświadczonych w tej kwestii osób, które jak kompletnemu idiocie powiedzą: “O, tu musisz mieć przecinek cepie!” :)

Dzięki za wszystkie uwagi. Przedmowa zmieniona. Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem przy poprawianiu błędów. Pozostawiłem tylko ten fragment:

Jeden miał na sobie skórzany kubrak, drugi jedynie białą koszulę rozsznurowaną do połowy piersi. Za to obaj mieli jednakowe, bandyckie gęby. Obaj mieli też miecze w dłoniach i obaj bez słowa wyjaśnienia ruszyli w stronę zabójcy

Powtórzenie

Dlatego, że tutaj powtórzenie jest jak najbardziej celowe i dokładnie tak ma być. Aż tak źle się czyta ten fragment?

50+k znaków nie nazwałbym krótką historią ;)

To bardzo krótkie opowiadanie, biorąc pod uwagę inne moje “psuedo-dzieła” :)

Nowa Fantastyka