Profil użytkownika


komentarze: 5, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Cześć!

Zaciekawił mnie Twój pomysł na świat, choć opowiadanie pozostawia tu pewien niedosyt. Z chęcią zapoznałabym się z innymi dziełami z tego uniwersum, poruszającymi chociażby to, jak funkcjonują różne warstwy społeczne i rasy w ramach imperium. 

Jako że mistrzem w wyłapywaniu błędów językowych nie jestem, podzielę się moimi czytelniczymi wrażeniami.

Co do samego tekstu, to do 3/4 długości miałam problem ze zrozumieniem, dokąd to zmierza – moje główne pytanie to było chyba "jak do tej niewolniczej otoczki mają się Asesi?". Pod koniec wszystko złożyło się w spójną całość, choć chaos mógł odebrać mi nieco przyjemności z wcześniejszej lektury.

Norak wydawał się mieć ciekawy, wątpliwy moralnie wybór sprzedając niewolników-wampirów, dlatego nieco szkoda, że poznałam powód jego wahań dopiero w ostatniej scenie. Myślę że z wcześniejszą wspominką, jego nagła decyzja o zerwaniu targu byłaby bardziej satysfakcjonująca.

Optymistyczne zakończenie to przyjemny akcent w twoim mrocznym świecie, choć wydaje się, że Norakowi trafiło się ono szczęśliwym trafem losu.

Życzę powodzenia i czekam na zapowiadane, nowsze opowiadanie :D

 

bruce, dziękuję bardzo za poprawki i doszorowanie tekstu. Opowiadanie faktycznie wyszło długie, tym bardziej jestem wdzięczna za poświęcony czas.

 

Co do wielkich liter, założenie było takie, by posługiwały się nimi wszelkie istoty rządzące ptanidami, a więc Biali i Głodny. Pasowało mi to, bo pełnią funkcje bóstw, są ponadto oddaleni od mieszkańców klatki i nie do końca zrozumiali. Przy poprawie opowiadania zauważyłam, że nie trzymałam się tego pomysłu przy pierwszej rozmowie Matrony z Głodnym, co poprawiłam.

 

Pozdrawiam również i życzę miłego dnia/wieczoru :D

W Twoim opowiadaniu podobało mi się prowadzenie historii przez krótkie fragmenty skupione na poszczególnych członkach załogi. Dobrze też wzbudzałeś u czytelnika (chyba) pożądane emocje: na początku taka apatia, beznadzieja; później niepokój związany z kosmiczną obławą.

"…gówno mnie to obchodzi. Dwa dni temu próbował się od [do] mnie dobierać, więc dostał w łeb z klucza i dopiero się uspokoił"

"Wszyscy nagle się wyprostowali, nawet jego bratanek, czując na sobie spojrzenie swojego kapitana". => zaimek "swojego" jest zbędny, wiadomo czyi to kapitan. W dodatku masz nagromadzenie trzech podobnie brzmiących słów na "s".

Co do uwag ogólniejszych (i bardziej subiektywnych zarazem) – obcy z czarnej dziury pojawiają się trochę znikąd. Podsuwasz ich istnienie czytelnikowi dopiero w dość bezpośredniem fragmencie na "wy", posługując się informacją, którą zna wszechwiedzący narrator, który wcześniej nie miał za bardzo okazji się ujawnić. Myślę, że warto by czytelnikowi choć podsunąć pomysł, że ktoś w dziurze przebywa (nawet przez jakieś gdybania bohaterów), albo w ogóle ich nie zapowiadać, tylko przedstawić w działaniu, jak zaczynają porywać i zabijać załogę (wtedy nie znamy ich intencji, są tajemniczy). Oczywiście to wszystko to sugestia

Ostatecznie, opowiadanie ciekawe i (na ile mogę odtworzyć Twoje intencje) wywołujące w czytelniku pożądane emocje. I chwała Ci za paprotki.

Dzień dobry wszystkim. Przychodzę, by zanurzyć się w fantastyce: czytać, komentować i przy okazji odkurzyć szufladę.

Kiedy miałam sześć lat, dowiedziałam się, że pisarzom stawia się pomniki. Od tego czasu marzy mi się wydać książkę, choć wrażenie, jakie wywierają na mnie pomniki, znacząco osłabło.

Miłego dnia życzę!

Nowa Fantastyka