- publicystyka: Interpunkcja dla średnio zaawansowanych

publicystyka:

poradniki

Interpunkcja dla średnio zaawansowanych

Współautorką tekstu jest Tarnina, która przez ostatnie miesiące niestrudzenie próbowała mnie nauczyć i pokazać na tym przykładzie, jak napisać udany poradnik.

Serdecznie dziękujemy Ananke za długotrwały wysiłek włożony w betę, dzięki któremu tekst niewątpliwie jest lepszy i bardziej przystępny.

 

Nasz poradnik powstał w odpowiedzi na żywotne potrzeby amatorów fantastyki, którzy znają już podstawy interpunkcji, ale chcieliby ją głębiej zrozumieć i oduczyć się typowych błędów. Jednak ponieważ my, z łaski Thota autorzy, nie możemy mieć pewności, że czytelnik przeczytał Interpunkcję dla początkujących, zaczniemy od krótkiego powtórzenia, zanim przejdziemy do spraw trudniejszych. Do swobodnej lektury tego wykładu niezbędna jest też odrobina wiedzy o budowie zdań, pasjonująco opisana w poradniku Składnia dla początkujących.

Wiemy, że przecinki potrafią sprawić więcej trudności niż opisanie walki rycerza ze smokiem – w istocie wiążą się z nimi prawie wszystkie reguły i błędy interpunkcyjne. Najbardziej typowym zastosowaniem przecinka, z którym zapoznamy się najpierw, jest rozdzielanie wypowiedzeń składowych.

 

1. Przecinki zjawiające się bez zaproszenia

 

Kiedy czytamy na głos, w pewnych miejscach w zdaniu musimy zaczerpnąć powietrza – wielu autorów odczuwa potrzebę zaznaczenia takiej przerwy przecinkiem, ale nie należy tego robić. Polska interpunkcja odzwierciedla przede wszystkim budowę zdania, a nie pojemność płuc czytelnika (która może być różna). Choćby nawet grupa podmiotu była tak długa, że doświadczony szerpa nie przeczytałby jej jednym tchem, i tak nie oddzielamy jej od grupy orzeczenia.

Zed[-,] zszedł.

Widok intensywnie zielonego i bezczelnie roześmianego smoka leżącego w stadzie owiec niczym szwagier Walenty ostatniego dnia wczasów na szwedzkim stole w bufecie[-,] sprawił bacy niewypowiedzianą przykrość i skłonił go do ponownego rozważenia priorytetów życiowych.

Podobnie nie oddzielamy grupy orzeczenia od grupy dopełnienia ani rzeczowników i przymiotników od ich określeń (przydawek):

Popełniasz karygodne błędy.

Zasługujesz na pręgierz publiczny.

Błędem jest stawianie przecinka po grupie okolicznika, kiedy zaczyna ona zdanie, a nie jest sama zdaniem podrzędnym. Weźmy na przykład:

Mimo zrozumiałych obaw[-,] kapłanka pozwoliła smokowi na ceremonialny pocałunek.

Moglibyśmy to zdanie przeformułować tak:

Kapłanka pozwoliła smokowi na ceremonialny pocałunek mimo zrozumiałych obaw.

Albo tak (i wtedy wolno nam postawić przecinki, żeby podkreślić wtrącony charakter informacji):

Kapłanka, mimo zrozumiałych obaw, pozwoliła smokowi na ceremonialny pocałunek.

W rzadkich wypadkach, gdy koniec takiej grupy okolicznika wymaga zaznaczenia dla nadania wypowiedzi jednoznaczności, służy do tego myślnik:

Oprócz kilku nietrzeźwych aktorów i licznych potknięć tekstualnych – w roli Yorricka wystąpił przywódca ostatniego powstania gnomów, co było najciekawszym momentem przedstawienia.

 

2. Przecinki oznaczające uległość i podrzędność

 

Jak wiadomo, zdanie składa się z podmiotu (i jego grupy), orzeczenia (z dodatkami) i dopełnienia (albo kilku). Proste? Złożone też, ale zdania złożone polegają na tym, że mają więcej orzeczeń. 

O byciu zdaniem decyduje bowiem orzeczenie właśnie:

Pada. Wieje. Myślę.

Co nam wyjdzie, jeśli połączymy te najprostsze zdania?

Pada, wieje, a ja myślę.

Albo inaczej:

Myślę, że wieje i pada.

Mamy zdanie złożone. Każdy z jego składników sam jest zdaniem, czyli ma własne orzeczenie – podmiotami i dopełnieniami mogą się dzielić, ale nie muszą. Mogą też stanowić dookreślenia innych składników.

Weźmy na przykład:

Widzę ostatnio, że młode żywiołaki garną się do nauki interpunkcji.

Tutaj głównym (czyli nadrzędnym) orzeczeniem jest „widzę”. „Ostatnio” to zwykły okolicznik czasu, który nie powinien nam sprawić trudności, natomiast dopełnienie samo jest zdaniem:

że młode żywiołaki garną się do nauki interpunkcji.

Ma podmiot: młode żywiołaki;

orzeczenie: garną się;

i dopełnienie: do nauki interpunkcji.

Albo:

Ten prezent wręczył nam smok, który mieszka pod przełęczą.

Zdanie główne: Ten prezent wręczył nam smok;

zdanie podrzędne: który mieszka pod przełęczą.

Tutaj zdanie podrzędne należy do grupy podmiotu.

Jakiejkolwiek jednak funkcji by nie pełniło, z której strony by nie stało (bo może się znaleźć w różnych miejscach całości), zdanie podrzędne oddzielamy przecinkiem. Można sobie wyobrazić, że orzeczenia to bazyliszki i pogryzłyby się, gdyby ich nie rozdzielał mur przecinka.

Uwaga! Są też czasowniki, które nie pełnią w zdaniu funkcji orzeczenia – ich nie wydzielamy (to grzeczne, oswojone bazyliszki), jak na przykład:

Zawsze chciałam zostać barbarzyńską fryzjerką.

Tutaj bazyliszek ma dwie głowy – „chciałam fryzjerką” nie ma sensu bez jakiegoś „być” czy „zostać” – i nie będzie się gryzł sam ze sobą.

 

3. Równi sobie partnerzy a przecinki

 

Są też zdania złożone współrzędnie – żadne z nich nie jest częścią drugiego, po prostu mieszkają sobie razem. Niektórzy współlokatorzy potrzebują przecinka, innym zapewnia prywatność spójnik. Zdolność do kasowania przecinka mają spójniki z grupy „i-lub-ani”, sygnalizujące łączność lub rozłączność. Będziemy je odtąd nazywać spójnikami czułymi, jako że przytulają sąsiadujące zdania (ale wiąże się z tym wiele szczegółowych reguł, należy więc zachować przy nich czujność):

Przepłynę jezioro zamieszkiwane przez krakena oraz pocałuję krasnoludzką atletkę.

Orkowie spadli w przepaść albo pożarł ich smok.

Nie jadam stworzeń rozumnych ani nie pozwalam na to moim podwładnym.

Pozostałe przypadki zdań współrzędnych wymagają przecinka.

Elfowie nacierają z przodu, a nimfa z tyłu wzywa naród do powstania.

Część nimf wyznaje autopanteizm, czyli oddaje cześć własnej obecności w każdej cząstce Natury.

Nie jadam stworzeń rozumnych, uważam się więc za jarosza.

Jeżeli w zdaniu współrzędnie złożonym nie ma spójnika, powinien być przecinek – czasami można go zastąpić średnikiem.

Mówiono o elfce, mówi się o sukkubie.

Ale jeśli zdanie jest złożone podrzędnie, a zdanie nadrzędne stoi na początku, znakomicie sprawdzi się dwukropek:

Nie idź w góry o tej porze: niedźwiedzie drażliwe na wiosnę.

 

4. Przecinki, które służą do wtrącania się w cudze sprawy

 

Kiedy rozrywamy wypowiedzenie na dwoje, żeby włożyć do środka inne wypowiedzenie – podrzędne albo i współrzędne z tym głównym – to drugie wypowiedzenie nazywamy wtrąconym i otaczamy z obu stron przecinkami lub myślnikami:

Żywiołaki plotą, gdy użyją miodu pitnego, najrozmaitsze dyrdymały.

A dlaczego? Dlatego, że polska interpunkcja ma charakter składniowy – odzwierciedla budowę zdania. A jednak właśnie tę regułę łamie się często, może najczęściej. O ile przecinek przed zdaniem wtrąconym stawiamy odruchowo, jak zwykle przed zdaniem podrzędnym, o tyle przecinek po nim ma skłonność do umykania.

Dzieje się tak z dwóch przyczyn. Po pierwsze, pisząc długie zdanie złożone, autor może łatwo zapomnieć, że znajdował się wewnątrz części wtrąconej i powinien ją zamknąć przecinkiem. Po drugie, omawiana zasada nieraz wymaga postawienia przecinka w miejscach, w których zwykle się go nie stawia i popularnie znane (a nieraz nawet nauczane w szkołach!) wytyczne kazałyby go pominąć, na przykład między grupą podmiotu a grupą orzeczenia lub przed spójnikiem czułym:

Orkowie jedzą jeńców wojennych, co stanowi naruszenie wszelkich traktatów, i własnych rannych.

Zapis bez przecinka wskazywałby, że pożeranie jeńców wojennych stanowi naruszenie… własnych rannych.

Smoki, skoro dotychczas nie ukończono budowy strażnicy, przelatują niezauważone.

Warto zauważyć, że w tym przykładzie wtrącony jest równoważnik zdania podrzędnego.

W bardzo długich i wielokrotnie złożonych zdaniach pomyłki związane z tą regułą przydarzają się nawet najwybitniejszym autorom. Przyjrzyjmy się cytatowi z Czesława Miłosza:

Monsieur Lebreton, kupiec, dał mu dwieście franków, byle się wyniósł i dług ostatnich dziedziców, pięćdziesiąt tysięcy, wykupił za tysiąc dwieście. „Byle się wyniósł” jest grupą wtrąconą i powinno być obustronnie wydzielone przecinkami. Inaczej współrzędność nie zachodziłaby między „dał” i „wykupił”, tylko między „wyniósł” i „wykupił”. Czyli zdanie w podanej przez noblistę formie sugeruje, oczywiście wbrew kontekstowi, że nie Lebreton wykupił dług, tylko ów biedak opłacony dla świętego spokoju.

 

5. Wtrącenia w zdaniach pojedynczych

 

Grupa wyrazów nie musi być zdaniem podrzędnym ani jego równoważnikiem, żeby stanowić wtrącenie i potrzebować wydzielenia przecinkami lub myślnikami. Zobaczmy najczęściej spotykane przykłady takich wtrąceń.

Pojedynczy wyraz (albo dłuższe wyrażenie), który nie należy do struktury zdania:

Nie wykształciła, rzeczywiście, odporności na smoczy jad.

Zwyczaje godowe fraglesów, powtarzam, nie obchodzą mnie nic a nic.

Objaśnienie lub analogia:

Towary niebezpieczne przeznaczone do transportu, na przykład to jajo bazyliszka, stemplujemy atramentem na bazie azotanu srebra.

Dopowiedzenie – tutaj dopowiada grupa przydawki:

Fenicjanin Flebas, martwy od dwu niedziel, nie był osobistym znajomym Eliota.

A tutaj grupa okolicznika:

Wieś wyludnia się, wskutek braku ochrony przed trollami, i pola leżą odłogiem.

Nie będziemy tutaj omawiać wszystkich możliwości, zresztą – najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Autor powinien wiedzieć, co podaje czytelnikowi jako danie główne, a co na deser. W przypadkach wątpliwych warto sobie zaufać, choć szyk stanowi pomocną wskazówkę: deser podajemy zwykle po obiedzie, a dodatkowe informacje – po tym, do czego się odnoszą. W niektórych przypadkach mamy zatem swobodę decyzji, czy oznaczyć coś jako wtrącenie (jak w omawianym na początku poradnika zdaniu z kapłanką i smokiem).

Wtrąceniem może być również grupa wołaczowa, ale o niej powiemy jeszcze osobno.

 

6. Ni pies, ni wydra, czyli kłopotliwa natura imiesłowów

 

Imiesłów, czyli czasownik wypożyczony do pracy na stanowisku przymiotnika lub przysłówka, w zasadzie nie bywa orzeczeniem – ale to nie znaczy, że nie lubi przecinków. W polszczyźnie dzielimy imiesłowy na:

przymiotnikowe – zachowujące się jak przymiotniki (określające rzeczowniki): piszący, sprzątający (czynne), napisany, sprzątnięty (bierne);

przysłówkowe – zachowujące się jak przysłówki (określające czasowniki): śpiewając, zjadając (współczesne), zaśpiewawszy, zjadłszy (uprzednie).

I tak: imiesłowy przysłówkowe tworzą wprawdzie nie zdania, ale równoważniki zdań, czyli twory, które będziemy traktować jako zdania podrzędne w zdaniu złożonym:

Pisząc powyższe zdanie, próbowałam pobić rekord liczby wystąpień słowa „zdanie” w jednym zdaniu.

Zjadłszy wagon odświeżaczy powietrza o zapachu miętowym, smok odważył się pocałować księżniczkę.

Wyjątkiem bywa „wyjąwszy”, które może znaczyć „oprócz”:

Wyjąwszy z szuflady ryzę papieru, zasiadł do pisania. (Tu jest równoważnik, a więc i przecinek).

Wyjąwszy biszkopty wyroby cukiernicze są opodatkowane stawką 8%.

Za to imiesłowy przymiotnikowe oddzielamy przecinkami tylko wtedy, kiedy opisują cechy przygodne, czyli takie, które są, ale mogłoby ich nie być. Albo, inaczej mówiąc, imiesłowy mówiące o tym, co akurat teraz dzieje się z tym, co określają. Na przykład:

Spotkał Pineę po raz pierwszy na przyjęciu u czarnoksiężnika Benia. Kasztanowłosa elfka, tańcząca na krawędzi wanny w samej spódniczce, do dziś stała mu przed oczami.

Tańczącą elfką jest Pinea, grupa imiesłowu nie jest potrzebna do ustalenia, o kogo chodzi, stawiamy zatem przecinki. Brak przecinków mógłby znaczyć, że w nowym zdaniu bohater myśli o innej elfce, co oczywiście byłoby w praktyce bardzo mylące.

Cechy, które nie są przygodne, są istotowe. Opisują trwałe właściwości lub służą do wyodrębnienia zbioru tego, o czym zamierzamy mówić, spośród innych bytów. Je też możemy opisać imiesłowem – ale wtedy nie oddzielamy go przecinkiem:

W komisji sądzącej drwali zasiadały dwie driady i leszy.

Wszystkich krasnoludów podających się za nowe wcielenie boga ospy zatrzymano do wyjaśnienia.

W drugim przykładzie postawienie przecinków oznaczałoby, że wszyscy krasnoludowie podawali się za takie wcielenie i w ogóle wszystkich zatrzymano, cały naród.

Częstokroć jednakże charakter imiesłowu może nie być jednoznaczny, a tym samym pozostawiać autorowi swobodę umieszczenia lub pominięcia przecinka, co zwykle mniej lub bardziej wpłynie na odcień znaczeniowy. Te same zasady stosuje się zresztą analogicznie dla każdej rozwiniętej grupy przydawki (jak widzieliśmy wyżej przy temacie wtrąceń):

Czekoladę, rozchwytywaną w sklepach, dowieziono do miasta dopiero wczoraj.

Notuje się ogólne braki na rynku czekolady i wszelkie jej rodzaje są rozchwytywane.

Czekoladę rozchwytywaną w sklepach dowieziono do miasta dopiero wczoraj.

Tu mowa o jakimś konkretnym gatunku czekolady, który nagle stał się modny. Widać już teraz związek między regułami dotyczącymi wtrąceń i imiesłowów: wtrącenie nie może zawierać informacji o charakterze koniecznym.

Warto wiedzieć, że imiesłowów przysłówkowych dotyczyły jeszcze niedawno takie same zasady jak przymiotnikowych. Jest to jedyna istotna zmiana w regułach polskiej interpunkcji od czasu jej kodyfikacji, dokonanej w latach międzywojennych przez Stanisława Jodłowskiego.

 

7. W szeregu zbiórka

 

A teraz zajrzyjmy do wnętrza zdań prostych. Obowiązujące tam reguły są analogiczne do tych, które rządzą rozmieszczeniem przecinków pomiędzy nimi (czyli w większym zdaniu): jak zdania współrzędne rozdzielamy przecinkiem albo spójnikiem czułym, tak samo rozdzielamy szeregi równorzędne, czyli grupy wyrazów, które pełnią w wypowiedzi tę samą funkcję składniową. Typowym przykładem jest wyliczenie, pojawiające się często jako podmiot (tzw. podmiot szeregowy):

Lawina, poślizgnięcie, wychłodzenie to charakterystyczne zagrożenia związane z zimą w górach.

Analogicznie zachowuje się szereg równorzędny dopełnień:

Smoki często jadają owce, poborcówhandlarzy obnośnych. Pomiędzy dwoma ostatnimi wyrazami pojawił się spójnik czuły, więc przecinka już nie będzie.

W poprzednim przykładzie ostatni wyraz szeregu ma dodatkowe określenie (handlarzy obnośnych). Równorzędność może też zachodzić, gdy każdemu wyrazowi towarzyszy jego rozbudowana grupa:

Królewna miała cerę jak karraryjski marmur, włosy jak len, oczy jak głąb wieczorów.

 

8. Kiedy spójnik powtarza się i powraca jak zły szeląg

 

Smok wypuszczał nosem strużki dymu i parskał, i prychał.

Mamy smoka, który wypuszcza i parska, i prycha – taki sam spójnik dwa razy dzieli szereg, dlatego stawiamy przecinek.

Smok wypuszczał nosem strużki dymu i ognia i parskał.

Zmieniliśmy zdanie – przecinek magicznie znika.

Dlaczego?

Przy wystąpieniach spójnika czułego, które pełnią różne funkcje w składni danego zdania, nie stawiamy przecinka. Dodajemy go, gdy spójnik powtarza się w obrębie tej samej grupy zdań złożonych współrzędnie lub szeregu równorzędnego.

Na potrzeby tej zasady spójników bliskoznacznych zasadniczo nie traktuje się jako identycznych. Zróżnicowanie spójników sygnalizuje mniejsze lub większe zakłócenie równorzędności, wyodrębnienie podgrup z opisywanego szeregu, wobec czego nie byłoby powodu stawiać przecinka:

Smok i królewna oraz Bolek i Lolek nie zjawią się na spotkaniu.

Kiedy zdania podrzędne są dwa, rozpoczęte tym samym spójnikiem, spójnik czuły wykonuje swoją zwykłą pracę, czyli zastępuje przecinek:

Ta barwa poświaty może oznaczać, że zaklęcie odbiło się albo że zadziałało opacznie.

Pod pojęciem „złoty wiek” rozumiemy czasy, gdy kwitła kultura dawnej Polski i gdy Jan Kochanowski ustanowił kanon polskiego wiersza.

 

9. Nadmiar epitetów a przecinki

 

Szeregów równorzędnych zbudowanych z przydawek, czyli najczęściej przymiotników określających jeden rzeczownik, dotyczy taka sama zasada jak wszelkich innych szeregów. Jest ona jednak kłopotliwa w interpretacji i całe to zagadnienie wydaje się nie w pełni skodyfikowane.

Oto bowiem stwierdzamy, że przymiotniki należy rozdzielić przecinkiem, gdy tworzą szereg równorzędny, czyli odnoszą się w ten sam sposób do opisywanego przez nie rzeczownika; a należy je zapisać bez przecinka, gdy są nierównorzędne, czyli pierwszy przymiotnik określa pojęcie nazywane wspólnie przez drugi przymiotnik i rzeczownik.

Często jednak nie wiadomo, jaka interpretacja jest właściwsza: czy na przykład we frazie mroczny międzynarodowy zespół słowo mroczny odnosi się do międzynarodowego zespołu, czy słowa mrocznymiędzynarodowy niezależnie odnoszą się do zespołu? W jakimś stopniu zależy to od wyczucia i intencji autorskiej, warto jednak posiłkować się pewnymi wytycznymi.

Przydawki opisowe dzielimy na pięć grup, a każda kolejna mocniej lgnie do rzeczownika:

1) liczebne;

2) jakości i opinii;

3) rozmiaru i wieku;

4) kształtu i koloru;

5) przydawki właściwe (zwykle: narodowość, miejsce pochodzenia, materiał).

Kiedy przydawka słabiej lgnąca pojawia się przed taką mocniej przyklejoną, przecinka zasadniczo nie będzie. Kiedy sąsiadują ze sobą dwie przydawki o równym stopniu lepkości, na ogół wypada postawić przecinek, choć czasami odgrywają one tak wyraźnie różną rolę, że autor może go opuścić. Nie może tego zrobić, kiedy stawia przydawkę bardziej lepką przed słabiej lgnącą. Zobaczmy przykład:

W wiosce elfów postawiono wiele pięciobocznych, niebieskich domków. Mamy jedną przydawkę z pierwszej grupy i dwie z czwartej, więc po tej pierwszej oczywiście nie stawiamy przecinka. Podstawowy zapis pomiędzy dwiema kolejnymi jest z przecinkiem, wówczas słowa „pięcioboczny” i „niebieski” równorzędnie określają domki. Jeżeli autor postanowi przecinek opuścić, przekazuje w domyśle coś konkretnego: że wyraz „pięcioboczny” opisuje niebieskie domki, a zatem zapewne stawiano w wiosce także i domki innej barwy, ale tamte nie bywają pięcioboczne.

Po rzeczowniku pojawiają się przydawki definiujące (czyli konieczne, nierozerwalnie z nim związane, takie, bez których straciłby on sens) w kolejności od ogółu do szczegółu, a następnie przydawki dopełniaczowe (określające własność, autorstwo i tym podobne). Przecinka po takich przydawkach stawiać nie należy, przykładowo:

Krasnolud leśny ogoniasty. Mamy trzy wyrazy tworzące wspólną całość, opisujące pewien byt (podgatunek krasnoluda leśnego, który jest gatunkiem krasnoluda), więc nie ma powodu dzielić ich przecinkiem.

Artykuł naukowy driady. Pierwsza przydawka definiuje byt (artykuł naukowy jest czymś zasadniczo innym niż artykuł prasowy czy artykuł spożywczy), druga określa autorstwo. Na mocy konwencji uznajemy taki związek za zbyt bliski, żeby go zaburzać przecinkiem.

Nie należy jednakże zakładać, że każda przydawka napotkana po rzeczowniku będzie definiująca lub dopełniaczowa. Przydawki opisowe po rzeczowniku trafiają się całkiem często, zwłaszcza w poezji i stylizowanej prozie.

 

10. Misja dla odważnych: przecinki między okolicznikami

 

– Tak, wejdź do tej jaskini, tam czeka pot, krew i łzy…

– I tyle?

– No i może śmierć, jak nie podołasz zadaniu.

Tak właśnie wygląda problem z użyciem szeregów okoliczników. Warto jednak wyjść z jaskini zwycięsko, nagrodą będzie niezapomniany nastrój zbudowany w nowym tekście. Jak tego dokonać?

Po pierwsze, zapisywać okoliczniki różnych typów bez przecinka (tworzą jeden płynny potok określeń danego czasownika), przykładowo:

Dopłynął bezpiecznie do portu mimo awarii oświetlenia. Mamy tu kolejno okolicznik sposobu, miejsca i przyzwolenia.

Niestety, problem typologii okoliczników nie jest zamknięty i różni filolodzy wyrażają rozbieżne stanowiska. Zobaczmy dla przykładu następujące zdanie:

Nagle z pyzatej tarczy zaczął ubywać coraz to większy kęs, a tego jednego zagrożenia polarnicy nie przewidzieli: przy całkowitym zaćmieniu Księżyca nie zdołaliby rozeznać się w stanie lodu morskiego i wydostać na przylądek.

Nie jest jasne, czy mamy tu do czynienia z okolicznikiem czasu, okolicznikiem warunku, z rzadko spotykanym w szkolnych omówieniach gramatyki okolicznikiem czynnika towarzyszącego, czy może z jeszcze innym. Można powiedzieć, że to dobrze – interpretacja pozostaje w gestii autora. Ale z drugiej strony – skoro interpretacja pozostaje w gestii autora, to może się zupełnie nie zgadzać z interpretacją czytelnika.

Co się tyczy okoliczników tego samego typu, często będą one tworzyć szereg równorzędny, choć istnieją wyjątki. Łatwo poznać, że mamy do czynienia z szeregiem i trzeba postawić przecinki, gdy grupa okoliczników przybiera postać (całkowitego lub przykładowego) wyliczenia:

Firn w Honoratce utrzymuje się w maju, w czerwcu, czasem do połowy lipca. Trzy równorzędne okoliczniki czasu.

W leśnych ostępach, na halach górskich, w wodach śródlądowych, w kraterach wulkanów spotykamy właściwe tym środowiskom rodzaje nimf. Cztery równorzędne okoliczniki miejsca.

Elfka patrzyła na oprawcę wzgardliwie, z niedowierzaniem. Dwa równorzędne okoliczniki sposobu.

Dla słabości przemysłu, dla wielkiego bezdroża pozostało tak pięknie, jak ongi. Dwa równorzędne okoliczniki przyczyny.

Najważniejszy wyjątek od zasady równorzędności to tak zwane spiętrzenie okoliczników. Spiętrzenie zachodzi wówczas, gdy dwa okoliczniki danego typu wspólnie (a nie tylko w tej samej roli) wyrażają pewien sens, więc gdy utrata znaczenia po wycięciu jednego z nich byłaby istotnie większa, niż to się dzieje w wyliczeniach. Poniekąd stają się wówczas jednym okolicznikiem, tylko złożonym z kilku wyrazów. Do tej kategorii należy wiele powszechnych wyrażeń typu w niedzielę rano, na bulwarze w Szczawnicy, które raczej odruchowo zapisuje się poprawnie (bez przecinka). Jednakże okoliczniki inne niż miejsca i czasu właściwie nie tworzą spiętrzeń. Z rzadka zdarza się to jeszcze okolicznikom sposobu (płynął kraulem z zanurzoną głową), spiętrzenie innego rodzaju byłoby wyjątkową ciekawostką.

Drugi wyjątek – rzadszy, ale łatwiej prowokujący błędy – to okolicznik dopowiedziany, stanowiący właściwie rodzaj wtrącenia. Tutaj brak równorzędności wynika z tego, że taki okolicznik albo dodatkowo objaśnia treść, którą odbiorca o dostatecznej wiedzy mógłby już przyswoić z jego poprzednika tego samego typu, albo – przeciwnie – precyzuje ją, ale w sposób nieistotny lub bardzo mało istotny dla podstawowego sensu całego zdania. Przykładowo:

Godne uwagi formy geologiczne występują w Jarze Swelini, na granicy Gdyni i Sopotu.

Na razie mogłoby się wydawać, że nie ma istotnej potrzeby odróżniać go od szeregu równorzędnego (lecz co najwyżej od spiętrzenia). Widzimy jednak różnicę, kiedy po takiej grupie okoliczników pojawia się dalsza część zdania, nieraz po prostu określane przez nie orzeczenie:

W górnej partii doliny, prawie pod samą przełęczą, wylegiwał się smok. Okolicznik dopowiedziany oddziela się przecinkami obustronnie.

Teraz już widać, że w pewnych przypadkach kształt reguł pozwala na sporą swobodę autorską pomagającą uściślić sens wypowiedzi. Przyjrzyjmy się trzem możliwym zapisom następującego zdania:

Poznał Theri przed kilkoma miesiącami podczas finału Międzynarodowej Olimpiady Lingwistyki Matematycznej i zakochał się bez pamięci. To można czytać dwojako. Być może piszący uznaje „przed kilkoma miesiącami podczas finału” za spiętrzenie, o ile spodziewa się – może dzięki szerszemu kontekstowi – że odbiorca uzna te informacje za uzupełniające się wzajemnie i wspólnie określające datę. Być może zaś uważa, że okoliczniki te pełnią zbyt różne funkcje, aby mogły tworzyć szereg równorzędny, zwłaszcza jeżeli w danej sytuacji fragment o finale wyjaśnia bardziej przyczynę niż czas spotkania.

Poznał Theri przed kilkoma miesiącami, podczas finału Międzynarodowej Olimpiady Lingwistyki Matematycznej, i zakochał się bez pamięci. Dla autora najważniejsze jest określenie czasu zawarcia znajomości, a informację o finale – w danym kontekście niepomocną w datowaniu – uważa za całkowicie uboczną, sygnalizuje zatem okolicznik dopowiedziany.

Poznał Theri przed kilkoma miesiącami, podczas finału Międzynarodowej Olimpiady Lingwistyki Matematycznej i zakochał się bez pamięci. Tutaj badana grupa jest potraktowana jako zwykły szereg równorzędny dwóch okoliczników czasu. Wzmianka o finale nie jest znacznie mniej ani bardziej dokładna od datowania „przed kilkoma miesiącami”, nie wchodzi też z nim w synergię, być może odbiorca wie skądinąd, że finał był właśnie kilka miesięcy wcześniej. W praktyce taki wybór interpunkcyjny jest rzadki, o ile grupa okoliczników nie tworzy bardzo wyraźnego wyliczenia. Niektóre źródła językoznawcze uznają go za godny polecenia, inne zupełnie pomijają.

Na koniec warto zwrócić uwagę, że obecność tego samego przyimka nie musi wcale świadczyć o tym, że typ wprowadzanego nim okolicznika jest taki sam. Kiedy przyimek powtarza się trzy lub więcej razy, istnieje jednak tendencja, by taką grupę okoliczników przestankować jak szereg (równorzędny teraz nie w składni, lecz w powiązaniu zabiegiem stylistycznym):

Autora pochowano pod nazwiskiem B. B. Kózki pod płotem cmentarza w Wędziagole. Okoliczniki sposobu i miejsca.

Autora pochowano pod osłoną nocy, pod nazwiskiem B. B. Kózki, pod płotem cmentarza w Wędziagole. Okoliczniki czasu (czy może czynnika towarzyszącego), sposobu i miejsca.

 

11. Nikt nie woła

 

Wołacz należy zawsze otaczać przecinkami, jako że jest niezależny składniowo od reszty zdania. Łatwo to zapamiętać, wyobrażając sobie herolda, który potrzebuje dużo przestrzeni, by nadąć pierś powietrzem i wykrzyczeć czyjeś imię, więc stawiamy wokół niego ogrodzenie:

Kochanie, wieczerza czeka.

Czego tutaj szukasz, elfie?

Nie rusz, Andziu, tego kwiatka.

W dostatecznie rozbudowanej grupie wołacza mogą stać wynikające z innych reguł przecinki, co oczywiście nie zmienia potrzeby odgrodzenia całości:

Wieżo czarnoksiężnika, który ćwiczy swe mroczne zaklęcia na niewinnych mieszczanach, ruń aż do fundamentów i obróć się w proch.

Nic się też nie zmieni, jeśli zamiast wołacza postawimy kolokwialnie mianownik:

Witaj, Carl.

Wychodzić, Czarno-Brązowa Straż! (Wzorcowo: Carlu, Straży).

Jedyna drobna trudność może wyniknąć przy połączeniu wołacza z wyrazem oznaczającym okrzyk. Najprostsze wytyczne są takie, żeby nie oddzielać wykrzyknika „o” od grupy wołacza: „O Elbereth!”, „O mój rozmarynie!”, „O roku ów!” i tak dalej. Istotne jest jednak, że w tych przypadkach „o” nie przekazuje samodzielnej treści, lecz tylko wzmacnia wymowę wołacza. Wykrzyknik ten może mieć odrębne znaczenie, wyrażać na przykład zwrócenie na coś uwagi, przypomnienie czy żal, i wtedy autor może – nawet powinien – wydzielić go przecinkiem:

Panie kierowniku… panie kierowniku… Zaraz sobie przypomnę nazwisko… O, panie kierowniku Choju!

O, ty północny widnokręgu wdowi, któremu nigdy światła te nie gorą!

Z drugiej strony zdarza się też, wprawdzie dość rzadko, że inne niż „o” wyrazy oznaczające okrzyk nie niosą samodzielnej treści i należy je potraktować jako wcielone w tok wołacza:

A ty byku!

Hej strzelcy, wraz!…

Hej Krywaniu, Krywaniu wysoki!

 

12. Samotność zaimka bez przecinka

 

Weź to serce, wyjdź na drogę i nie pytaj się dlaczego.

Samotny zaimek względny na końcu zdania nie jest oddzielany przecinkiem. Dlaczego? Mówiliśmy, żeby nie pytać. Uznaje się, że taki pojedynczy wyraz nie tworzy jeszcze wypowiedzenia podrzędnego. To umowna konwencja, poświadczona choćby przez zasady PWN. Inne typowe przykłady:

Zamierzam przepłynąć jezioro zamieszkiwane przez krakena, ale sam nie wiem po co.

Ma pani wysadzić most kolejowy na Berunie, wszystko mi jedno jak.

Kiedy jednak taka grupa jest choćby minimalnie rozbudowana, wtedy już traktujemy ją jako równoważnik zdania podrzędnego i odpowiednio wydzielamy:

Takie żniwo, jaki sierp.

Nigdy nie widziałam takiego śladu łapy, nie mam pojęcia, co to.

 

13. Spójniki specjalnej troski

 

Wspominaliśmy już, że interpunkcja w języku polskim przede wszystkim wydobywa budowę zdania, żeby je uczynić bardziej zrozumiałym. Dlatego właśnie, zamiast kuć regułki, lepiej ćwiczyć logiczny rozbiór zdania. Mimo wszystko pewne spójniki często prowokują błędy nawet u doświadczonych autorów, i nimi właśnie zajmiemy się w tym podrozdziale.

Jak już widzieliśmy, spójnik „a” zwykle wymaga przecinka, łączy bowiem zdania (lub ich części) wprawdzie współrzędne, ale przeciwstawione sobie: Była to nimfa wodna, a nie leśna. Czasami jednak „a” pełni funkcję spójnika łącznego. Najbardziej typowe konstrukcje tego rodzaju to między ustami a brzegiem pucharu, słoń a sprawa polska. Zwykle dzieje się to wewnątrz wypowiedzenia, ale przy niewielkiej stylizacji archaicznej takie „a” może też łączyć zdania składowe:

Chlali a bili w bęben.

 

Pytanie: postawić czy nie postawić przecinka przed „czy”? powoduje ból głowy u wielu autorów. Bezpośrednią przyczyną tego bólu jest fakt, że „czy” pełni przynajmniej trzy różne funkcje, a każda wymaga innego traktowania.

Po pierwsze, „czy” może odgrywać rolę partykuły pytajnej, czyli wyrazu wprowadzającego wybór możliwości. Wówczas, choćby nawet rozdzielało zdania składowe, przecinek nie jest zalecany:

Chce nam się walczyć z tym trollem czy szukamy innego mostu?

Ale uwaga! Jeżeli pytajne „czy” powtarza się w zdaniu, przecinek stawiamy:

Czy wasza relacja jest platoniczna, czy ten jednorożec upośledzony?

Po drugie, „czy” może zastępować „lub”. Wtedy, oczywiście, nie trzeba przecinka, o ile tylko nie mamy do czynienia z szeregiem równorzędnym:

Jakieś krasnale czy gnomy znowu protestują przed gmachem parlamentu.

Poproszę miód pitny czy cydr, czy ambrozję.

I po trzecie: „czy” może wprowadzać zdanie podrzędne. Przecinek jest wymagany:

Chciałam się tylko upewnić, czy polisa pokryje szkody spowodowane przez praktyki czarnomagiczne.

Czytelnik mógł już odnotować, że zasady dotyczące pierwszych dwóch przypadków są bardzo podobne. Mimo to należy je odróżniać, co pokazuje następujący przykład:

Czy naleśnik jest napojem czy sosem? Zapis z przecinkiem oznaczałby, że drugie „czy” jest powtórzoną partykułą pytajną; bez przecinka – że pełni funkcję „lub”. A zatem – jeśli przecinka nie postawimy, mamy pytanie o to, czy naleśnik podpada pod przynajmniej jedną z dwóch kategorii (napojów lub sosów), czy nie podpada pod żadną z nich. Gdybyśmy go wstawili, okazałoby się, że pytający już z góry założył, że naleśnik podpada pod jedną i tylko jedną z tych kategorii, a teraz pyta, pod którą, to jest oczekuje odpowiedzi: naleśnik jest napojem; albo odpowiedzi: naleśnik jest sosem. O ile pierwsze pytanie może być sarkastycznym zwróceniem rozmówcy uwagi na absurd wynikający z jego rozumowania, o tyle drugie jest już ciut surrealistyczne.

W ostatniej kwestii związanej z przecinkiem przed “czy” dochodzi do pewnego przecięcia się reguł. Weźmy dla przykładu pytanie Czy pana syn jest zdrowy, czy chory? i przenieśmy je do zdania podrzędnego:

Muszę wiedzieć, czy pana syn jest zdrowy(,) czy chory.

Z jednej strony byłoby nielogiczne, gdyby takie włożenie pytania w kontekst zmieniało jego wewnętrzną interpunkcję, z drugiej nie ma powodu stawiać przecinka, skoro teraz “czy” nie powtarza się w tej samej roli. To rzeczywiście kwestia sporna, nawet wśród językoznawców. Co najwyżej można polecić wybór tego zapisu, który w danym przypadku wydaje się bardziej jednoznacznie przekazywać intencje autora.

 

Spójnik „jak” wprowadza okolicznik sposobu, który może być całym zdaniem podrzędnym – i wtedy wymaga przecinka – albo pojedynczym słowem czy króciutką frazą z enklityką. Wtedy przecinka nie postawimy. Jeżeli okolicznik nie jest zdaniem (ani równoważnikiem) podrzędnym, ale jest trochę rozbudowany, decyduje autor. Postawi on przecinek, jeśli zechce mocniej zaznaczyć, że mamy tu dopowiedzenie, a nie postawi, jeśli nie zechce. Nawet w obrębie jednego zdania może być różnie:

Uciekłem jak spłoszony pobliskim wystrzałem, opadłem z sił po drodze i szedłem, jak we śnie. Nie ma to nic wspólnego z zasadą stawiania przecinka przed powtórzonym spójnikiem: równie dobrze przecinek mógłby stanąć przed pierwszym „jak”, przed obydwoma albo przed żadnym z nich.

 

Przed spójnikami „niż” i „zamiast” stawiamy przecinek, gdy rozdzielają zdania składowe, a nie stawiamy, gdy tego nie robią:

Młode żywiołaki chętniej uczą się interpunkcji, niż pracują na roli.

Elfka trafiła na zajęcia dodatkowe z gramatyki zamiast do ciemnicy.

Kiedy natomiast spójniki te rozdzielają równoważniki zdań, wybór należy do autora. Można polecać, by nie stawiać przecinka, gdy człony są bardzo krótkie lub mają charakter stopniowania, a stawiać go, gdy tworzą rozbudowane przeciwstawienie:

Lepiej odczuwać dyskomfort niż cierpieć.

Lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.

(Brak przecinka przed stojąc w ostatnim przykładzie mógłby być uznany za błąd, ale pełne omówienie tego przypadku wykracza poza zakres Interpunkcji dla średnio zaawansowanych).

 

„To” oddzielamy przecinkiem w zdaniach warunkowych, kiedy jest sparowane ze znanymi z podręczników logiki spójnikami:

Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Tramai.

Gdyby czarnoksiężnik dysponował takimi machinami, to już dawno nie mielibyśmy ani jednej twierdzy.

albo i kiedy te spójniki pozostają w domyśle:

Lubisz oddzielać mak od popiołu, to oddzielaj.

Kiedy zaś „to” jest częścią (łącznikiem) orzeczenia imiennego, czyli wprowadza definicję lub przynależność do klasy:

Oreada to nimfa górska.

wtedy przecinka nie stawiamy.

 

Bibliografia

Stanisław Jodłowski, Witold Taszycki, Zasady pisowni polskiej i interpunkcji, Ossolineum 1983

Ewa i Feliks Przyłubscy, Gdzie postawić przecinek?, Wiedza Powszechna 1984

Zasady pisowni i interpunkcji, sjp.pwn.pl

Bartłomiej Cieśla, Przecinek a sąsiedztwo okoliczników, Rozprawy Komisji Językowej ŁTN 2016

Komentarze

– za utworzenie tego poradnika (x2)

– za odnośniki do 'poprzednich wersji' (x2)

– za wkład czasowo-energetyczny (x2)

 

Dziękuję. (będzie co analizować)

 

Edit:

Vacter, łobuzie :-D

Nawiasy doklejone – co by treści nie zmieniać.

 

Jim – poradnik jest potrzebny i wymagał sporo pracy – za co również jestem dozgonnie wdzięczny – ale jego utworzenie ogranicza przestrzeń, w której... Powiedzmy, że powszechnie stosowane wymówki, w większości przypadków, zadomowiły się na dobre, a takie wyłożenie sprawy... Nic to. 'Trza' analizować i liczyć na błogosławieństwo Zrozumienia oraz przywileje nadane przez Pamięć.

 

krar85 – widzę, że podzielasz moje obawy :P

 

Fascynator – A osełkę do dłut ma? ;-) Taki poradnik niejeden warsztat usprawni.

- Jeszcze nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być gorzej, co? - Prowadź, pomyślałem. Pójdziemy w kierunku przeciwnym.

crying  To ja już wolę rzeźbić... wink

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Nie wiem, czemu Kolekcjoner dał same minusy. Dla pewności wymienię plusy ;).

 

+ za utworzenie tego poradnika

+ za odnośniki do 'poprzednich wersji'

+ za wkład czasowo-energetyczny

 

Hehe, :D.

Artystom więcej, szybko!

Jak dobrze, że wartości poradnika nie mierzy się przyjemnością pisania :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wreszcie!

 

Komentarz taktyczny.

 

Interpunkcja to jedna z tych rzeczy, które są dla mnie równie niepojęte, jak to, że niektórzy dorośli i co gorsza, inteligentni ludzie wierzą w to, że Ziemia jest płaska, szczepionki to ogólnoświatowy spisek BigFarma,  a Elvis żyje i ma się dobrze. Znaczy – w jednym i drugim przypadku znam mechanizmy, jakie za tym stoją, jednak jakaś część mego umysłu tę wiedzę uparcie odrzuca.

Ale wrócę sobie poczytać. W moim przypadku – nic to nie da, bo jestem odporny na wszelką wiedzę tego typu – ale poczytam chętnie.

 

Brawo za to przede wszystkim, że Wam się chciało.

 

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

O nie, teraz Tarnina będzie miała mnie gdzie odesłać, jak nawywijam z interpunkcją w tekście.

 

Szacun!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

To ja chyba zacznę od poziomu I.

delulu managment

Leci od razu do zakładek. Bardzo dobrze, że ktoś wreszcie zebrał te zasady w jednym miejscu i do tego z jasnymi przykładami. Chapeau bas, autorzy!

 

Jeżeli autor postanowi przecinek opuścić, przekazuje w domyśle coś konkretnego: że wyraz „pięcioboczny” opisuje niebieskie domki, a zatem zapewne stawiano w wiosce także i domki innej barwy, ale tamte nie bywają pięcioboczne.

Hmm po przeczytaniu poradnika, ja bym ten brak przecinka odebrał w ten sposób, że dla autora “niebieski domek” to wyraźnie określony rodzaj domku, być może uświęcony elfią tradycją – a więc wbrew dosłownemu znaczenia słowa “niebieski”, przydawka trafia do tej piątej grupy. Czy to nie byłaby równie uprawniona interpretacja?

 

Dzięki jeszcze raz za ten artykuł! Przyda się na pewno nie raz i nie dziesięć.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Czy to nie byłaby równie uprawniona interpretacja?

Owszem, wydaje mi się równie uprawniona, może nawet bardziej naturalna, choć to pewnie zależałoby od kontekstu.

Bardzo dobrze, że ktoś wreszcie zebrał te zasady w jednym miejscu i do tego z jasnymi przykładami.

Tych zasad jeszcze trochę jest, ten tekst nie ma stanowić kompletnego wykładu, pominęliśmy tutaj niektóre rzadsze i trudniejsze zagadnienia polskiej interpunkcji. W każdym razie mam nadzieję, że się przyda, i dziękuję za wszystkie miłe słowa!

 

Oczywiście dziękuję też pozostałym Komentującym, jest mi ogromnie przyjemnie, że zaglądacie i doceniacie!

Dziękujemy za komentarze heart

 

Jak dobrze, że wartości poradnika nie mierzy się przyjemnością pisania :D

W punkt. :D

Owszem, wydaje mi się równie uprawniona, może nawet bardziej naturalna, choć to pewnie zależałoby od kontekstu.

Tak, ten kontekst trzeba by wcześniej przygotować.

W punkt. :D

smiley

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobra robota! :-)

Przydatny poradnik.

Babska logika rządzi!

Dziękujemy!

Rozdział 12 jest w dużej mierze Twoją zasługą, wyprowadziłaś mnie kiedyś z błędu, gdy próbowałem komuś poradzić odwrotnie.

Aleś Ty pamiętliwy! ;-)

Wszyscy tu się nawzajem uczymy od siebie. Cieszę się, że mogłam pomóc (przecinek spowodowany zdaniem podrzędnym).

Babska logika rządzi!

Dziękuję bardzo Autorom za ten poradnik. Jestem im na równi wdzięczny za pracę, jaką włożyli w jego napisanie, jak i w ich wiarę, że nie będzie to walka z wiatrakami. Czy można prosić o więcej? Ku pokrzepieniu serc oraz oświeceniu umysłów: jak budować metafory, porównania, czym jest klisza? Jaką rolę w opowiadaniu pełni dialog? Kiedy opowiadanie ma wartość? Bez tej wiedzy, często, praca początkujących pisarzy to donkiszoteria.

Bez tej wiedzy, często, praca początkujących pisarzy to donkiszoteria.

Zakładasz, że każdą wiedzę można przedstawić dyskursywnie...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wolę nie tłumaczyć co zakładam, aby z nikim w spór nie wchodzić. A dajmy na ten przykład – filozoficzny. To już wolę powiedzieć, co by o tym powiedział Kłapouchy, oczywiście, gdyby powiedział. A milczy!

Nie czułbym się na siłach pisać poradników na wymienione tematy, a gdyby Tarnina się tego podjęła, sam czytałbym z zajęciem. Na razie możesz jeszcze spojrzeć na W świetle rozumu można spaść na łeb w ciemnej piwnicy, odnoszące się w pewnej mierze do części z tych kwestii.

W każdym razie również sądzę, że nie ma uniwersalnego sposobu, żeby komuś wpoić wiedzę wystarczającą do stania się dobrym pisarzem.

W każdym razie również sądzę, że nie ma uniwersalnego sposobu, żeby komuś wpoić wiedzę wystarczającą do stania się dobrym pisarzem.

I ja tak sądzę. Jeszcze o metaforach i porównaniach coś tam mi powiedzieli w szkole (niewiele, a sądząc po ostatnich trendach, teraz już pewnie nie mówią nic), ale poza tym?

Jedyna możliwa rada to ta, której udzielono facetowi pytającemu, jak się dostać do filharmonii: ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jesteście wspaniali! 

 

Bardzo przydatny poradnik! Na pewno będę tu zaglądać, choć obawiam się, że jestem przypadkiem beznadziejnym. 

Marszawa, cześć wink 

 

Pozwól, że skorzystam z pewnego fragmentu.

obawiam się, że jestem przypadkiem beznadziejnym.

Z całym szacunkiem, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem.

Kwestia podejścia, ot co. devil 

 

Beznadziejny / Pochodzenie / Od: bez nadziei

Pierwszy wyraz, choć tylko przez moment, potraktujmy jako homonim.

Jeszcze agrest skombinujemy i... Ekhem, nadzieja.

 

Mam nadzieję, że nie odpłynę zbyt daleko, lecz jeśli tak się stanie, pozostali z pewnością wspomogą (nas) kołem ratunkowym. Zaryzykujmy zatem. angel

 

Nadzieja – oczekiwanie, że w przyszłości spełnią się czyjeś życzenia

 

Czy 'taka interpretacja' będzie sprzeczna z ogólnie przyjętymi zasadami? 

 

Przypadek beznadziejny – czyli taki, który nie oczekuje, że w przyszłości spełnią się 'jego' marzenia/życzenia.

 

W takim razie, czy równie dobrze możemy użyć słowa pokroju: "realista/realistyczny" jako sytuacyjny/subiektywny 'zamiennik'?

 

Skoro 'ktoś' jest pozbawiony nadziei, nie powinien/może kierować się 'nieuchwytnymi marzeniami/życzeniami', ale... Przecież brak nadziei nie jest (chyba?) równoznaczny z definitywną porażką, a według mnie właśnie to sugerują... Sam już nie wiem. 

 

Beznadziejny – synonimy:

przedagonalny

patowy

bez przyszłości

bezwyjściowy

stracony

przegrany

marny

 

Sugerowane synonimy dla słowa "beznadziejny" nie wydają się zbyt motywujące. – Okej, nie powinny takie być, ale czy wszystkie klocki w tej układance są 'dobre'?

Nadzieja jest 'połączona z przyszłością', czyli słowo "beznadziejny" potrafi ją (przyszłość) przewidzieć i jest 'wyrokiem ostatecznym' w czasie teraźniejszym?

Co się wydarzy jeśli zestawimy 'beznadziejność' z 'wiarą', która 'używa czasu teraźniejszego'?

Na pierwszy rzut oka możnaby uznać, że "beznadziejny" nie daje szans na pomyślny wynik... więc jaki sens w tym (mym) bezsensie?

 

Beznadziejna sytuacja. Aaaaargh.

 

Wybaczcie, jeśli brzmi to wszystko zbyt  chaotycznie lub robię z siebie błazna w tym momencie, ale chyba wpadłem w pułapkę własnych myśli – w sam raz do snublush.

 

Pozdrawiam.

- Jeszcze nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być gorzej, co? - Prowadź, pomyślałem. Pójdziemy w kierunku przeciwnym.

    Na pewno będę tu zaglądać, choć obawiam się, że jestem przypadkiem beznadziejnym. 

Oj, jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz :)

    Przypadek beznadziejny – czyli taki, który nie oczekuje, że w przyszłości spełnią się 'jego' marzenia/życzenia.

Mmmm, nie tyle "nie oczekuje", ile nie rokuje. Nie to samo ^^ A Twoje rokowania chyba takie złe nie są, Marszawo ;)

    Przecież brak nadziei nie jest (chyba?) równoznaczny z definitywną porażką, a według mnie właśnie to sugerują... 

Tatko mi zafundował, oprócz dawno zaległego Toulmina i mechaniki kwantowej dla filozofów (oraz Szamanki od umarlaków XD) Kierkegaarda "Chorobę na śmierć", ale jeszcze nie przeczytałam i nie mogę referować :) Za to mam parę książek o teologii XD

Jest zarazem straszne i niebezpieczne przejść do życia wiecznego z możliwościami i życiowymi szansami, którym nie dano się urzeczywistnić na ziemi. A one same są boskimi wskazówkami. Wykorzystaj więc je, teraz!

(Tak Kierkegaard powiedział wedle Wikipedii, w co można nie wierzyć, ale bon mot dobry)

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zanim zostanę więźniem poniedziałku, chciałbym podkreślić kilka rzeczy. Kasować już nie wypada, a nie chciałbym zostać błędnie zrozumianym – o ile to w ogóle możliwe, na trzeźwo ;-)

 

Primo, w żadnym razie 'nie atakuję Ciebie. Wręcz przeciwnie. Trzymam kciuki i życzę powodzenia/wytrwałości, Marszawo wink

 

Secundo. Starałem się sprowokować konfrontację z samym sobą oraz poprosić osoby trzecie(Was) o rozstrzygnięcie sporu.

 

Tertio. Poruszona przeze mnie wiara jest rozpatrywana, przynajmniej taką miałem/mam nadzieję, w kontekście czysto 'schematycznym, literackim'... Czyli wyraz – jako zlepek liter, któremu nadaliśmy takie a nie inne znaczenie, tym samym nie jest mym zamiarem wywoływanie teologicznych dyskusji. Szczegolnie tutaj, a jedynie rozwianie wątpliwości związanych z (moim) pojmowaniem zasad.

Zamiast zapytać wprost, błądzę naokoło. Wybaczcie. Niemniej takie spamidła 'wiele mi dają'. – Zwłaszcza, gdy Tarnina sypie polecajkami. Gdzie Ty mieścisz te wszystkie informacje? Podziwiam blush 

 

Jeżeli powinienem przenieść ten wątek, tak zrobię. Zmaterializował się Powstał tutaj, ale zrozumiem, jeśli nie wypada.

W jakim celu to wszystko? Otóż co mi po 'wykuciu na blachę' krótkich regułek, jeśli nie zrozumiem tych zasad i tylko będę powielał/wykorzystywał treści w nich zawarte? Ani chybi stanę się ich(zasad) jeńcem, przez co istnieje ryzyko, że zostanę spętany zwątpieniem, lenistwem – skrytym pod wymówkami, rezygnacją czy nawet 'sławetną' prokrastynacją.

 

P.S. – Jeśli miałbym na szybko zaakceptować jakieś rozwiązanie, spłyciłem do takiego wniosku:

Przecież synonimy z definicji nie są tym samym i wszystko zależy od kontekstu, ale... Przyznam, że nie jest to nazbyt satysfakcjonujące 'wyjaśnienie'. 

 

Edit:

Mmmm, nie tyle "nie oczekuje", ile nie rokuje. Nie to samo ^^

Ok. Gdy wszystko sprowadza się do 'domysłów', prób przewidywania przyszłości itp. – 'te' synonimy już w ogóle nie mają sensu i żadna prekognicja tego nie zmieni. Jejku, ale się zapętliłem...

 

Sam próbuję dociec, o co mi właściwie chodziło.– tu powinna być kropka czy pytajnik?

(Zależnie od celowości? Czyli jeśli jest to stwierdzenie faktu – kropka? Pytanie retoryczne – pytajnik? Jako próba uzyskania odpowiedzi – również znak zapytania?)

 

Reasumując, wszystko sprowadza się do interpretacji?

Czyli możemy uznać, że jest to 'nasz wybór' – czy zaakceptujemy 'taki' wariant przyszłości, czy na przykład spróbujemy 'innych rozwiązań  zadziałać m.in. wspomagając się wiarą?

 

Chyba jednak odpłynąłem. Ale, ale. Skoro już pływam – Czy można 'to' porównać do sytuacji, w której toniemy? Przecież toniemy. Zapewne utoniemy, zwłaszcza gdy nie zrobimy nic.

Czyli taka 'beznadziejność' jest zwykłą akceptacją i pogodzeniem się z losem? Czyli... wymówką

 

W kontekście 'czynów' taką 'wymówkę' możemy potraktować jako synonim? Natomiast, z perspektywy czysto teoretycznej (nazewnictwa), słowo "beznadziejność" jest niczym innym jak 'surowym' opisem danej sekwencji potencjalnych faktów?

 

Aaaaargh 

 

- Jeszcze nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być gorzej, co? - Prowadź, pomyślałem. Pójdziemy w kierunku przeciwnym.

Czuję się wywołana do tablicy.

Ach, jak to czasami trzeba uważać, co się palnie… KolekcjonerzeLiter, gdybym napisała, że „umieram z głodu”, dzwoniłbyś po karetkę czy pizzę? :D Żartuję! I spokojnie, nie poczułam się zaatakowana. Jednocześnie przepraszam, że o trzeciej nad ranem, zamiast pozwolić Ci spokojnie spać, przypadkowo sprowokowałam  do tych wszystkich przemyśleń.

Może faktycznie „przypadek beznadziejny” brzmi mało motywująco, ale pisałam to trochę żartobliwie. Jestem jedynie zwykłą amatorką i choć staram się, by teksty były schludne i poprawne, to nie dam się pokroić za każdy postawiony przecinek. Jednak czy pogodziłam się z tym losem? Nie, bo wtedy nie zaglądałabym do tego typu poradników. :) 

 

Mmmm, nie tyle „nie oczekuję”, ile „nie rokuję”. Nie to samo ^^ A Twoje rokowania chyba nie są takie złe, Marszawo ;)

 

Mam NADZIEJĘ, że nie są takie złe! :D 

 

Pozdrawiam Was serdecznie 

dzwoniłbyś po karetkę czy pizzę? :D

I to, i to. ;) Oczywiscie z prośbą o dostarczenie do szpitala. Wtedy mogłabyś podzielić się z pielęgniarkami, co by z uśmiechem opiekowały się pacjentką o dobrych rokowaniach twórczych. :D

 

zamiast pozwolić Ci spokojnie spać

Nie, nie, ja... Dziękuję. Choć bywa to męczące (nie tylko dla mnie, gdy Spamony w natarciu) lubię walkę z samym sobą. Często na to narzekam, niekiedy przeklinam – nie tylko 'w duchu', ale gdy uda mi się jakoś wykaraskać z tych umysłowych wnyk... Uczucie satysfakcji wszystko rekompensuje, a i zabawa bywa czasem przednia.

 

pisałam to trochę żartobliwie

Wiem i właśnie dlatego chciałem dopowiedzieć, że nie odbieram tego jako misję ratowania świata, a jedynie możliwość wyregulowania ciśnienia śródumysłowego XD Nooo, może z odrobiną motywacji, ale z racji pokrętnego podejścia – bardziej jako potencjalny efekt uboczny :-)

- Jeszcze nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być gorzej, co? - Prowadź, pomyślałem. Pójdziemy w kierunku przeciwnym.

    Sam próbuję dociec, o co mi właściwie chodziło.– tu powinna być kropka czy pytajnik?

Kropka :P To nie jest pytanie, tylko zdanie podrzędne.

    wszystko sprowadza się do interpretacji?

NIE.

    Czyli taka 'beznadziejność' jest zwykłą akceptacją i pogodzeniem się z losem?

Mu :)

    Mam NADZIEJĘ, że nie są takie złe! :D 

Tak trzymać! XD

    nie odbieram tego jako misję ratowania świata

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka