
Multimilioner owladnięty ideą stworzenia rezerwatu wskrzeszonych dinozauróow, wykorzystując najnowsze osiągnięcia inżynierii genetycznej,spełnia swoje marzenia. Na wyspie w pobliżu Kostaryki powstaje Jurassic Park, w którym turyści z całego świata będą mogli ujrzeć wymarłe przede milionami lat gady.Splot nieszczęśliwych przypadków oraz ludzka chciwość i głupota doprowadzają do katastrofy. Światu grozi inwazja potworów...
[opis wydawcy]
Matura ustna z polskiego się kłania – bez chwalenia, na tak “mało ambitnym” wg. nauczycielki temacie (bo nie Holocaust, bo nie “Ludzie Bezdomni”) wyciągnąłem 20/20. Ale kiedy to było... ;)
And one day, the dream shall lead the way
Eeee... rodzice mnie nie chcieli puścić do kina, jak nie przeczytam tej książki, dlatego do dziś to właśnie wydanie zalega w szafie.
Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki
A tam, marudzisz, Brajcie. Czytałam to wieki temu, ale spodobały mi się iteracje zamiast rozdziałów (dobrze zapamiętałam?) i dość duży udział nauki. A oprócz tego, to chyba właśnie ta książka zapoczątkowała modę na dinozaury. Teraz nawet przedszkolaki odróżniają pteranodony od brachiozaurów.
Babska logika rządzi!
Ta, są iteracje :)
And one day, the dream shall lead the way
Finkla, no coś Ty, dinozaury zawsze były modne :-) Po prostu po sfilmowaniu “Parku” stały się jeszcze modniejsze.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Ja, jako dziecię jeszcze właśnie przy tej książce Crichtona po raz pierwszy zacząłem rozumieć jaka moc drzemie w DNA ;-) Książka pobudzała wyobraźnię nie mniej niż film. No, ale Crichton to fachura, niejeden bestseller popełnił :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Byłam w kinie na “Parku Jurajskim” z klasą i tak spodobała mi się postać Iana Malcolma (i velociraptory!), że postanowiłam przeczytać książkę. W książce też był niezły (choć brakowało mu czaru Goldbluma). Nie ma jak nastoletni crush. :) Jakoś nie łyknęłam przynęty i nie rzuciłam się na inne książki Crichtona, choć z reguły filmy kręcone na podstawie jego powieści są w miarę.
A warto :)
And one day, the dream shall lead the way