- Opowiadanie: brajt - Biblioteka pełna gwiazd

Biblioteka pełna gwiazd

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Biblioteka pełna gwiazd

Robert siedział z córką na łące za domem. Zaczynał już ziewać po ciężkim dniu, ale nie chciał zmarnować żadnej okazji, by jak najdłużej cieszyć się dzieckiem. Od śmierci Joanny i Kuby, Zuza była całym jego światem. A tutaj, w miejscu, z którym łączyło ich tyle wspomnień, czuł, że żona wciąż jest przy nim obecna.

Przyglądał się, jak mała konsekwentnie moczy w herbacie waflowe rurki. To były ulubione słodycze jej brata, więc zawsze kilka zabierali ze sobą, nawet mimo późnej pory. Zresztą zazwyczaj i tak wcale ich nie jadła. Nic dziwnego, takie rozmoczone pewnie smakowały paskudnie.

– Tato? – Odwzajemniła spojrzenie. – A czemu, jak chcę posłuchać bajek, to tak często tu przychodzimy?

– Nie lubisz tu być?

– Lubię. Ale tego nie rozumiem.

Zastanowił się chwilę, po czym odpowiedział:

– Bo widzisz… niebo jest taką wielką biblioteką. Każda z gwiazd to książka, która chce nam opowiedzieć inną bajkę.

– Naprawdę? A na której gwiazdce mieszka mama?

– Mama? – Zaniepokoił się na jej wspomnienie.

– Mówiłeś, że mama jest w niebie.

– Ach, tak… – Spojrzał w górę, rozglądając się, aby zyskać więcej czasu na dobranie właściwych słów. – O, widzisz tam? Taka jasno świecąca gwiazdka. Tam właśnie mieszka mama. Jest teraz bibliotekarką i pomaga wybierać bajki dla dzieci.

– A nam też pomoże?

– Tak, dzisiaj wybierzemy bajkę z tej właśnie gwiazdki… zobacz! Widziałaś? Ta spadająca gwiazda to właśnie nasza bajka!

Zuzanna uniosła ręce na znak radości. Nagle jednak jakby coś sobie uświadomiła, bo zmarszczyła brwi i nadęła policzki.

– Tato? – zapytała po chwili, z nutą zafrasowania w głosie.

– Tak, kochanie?

– Czy to znaczy, że mama jest kosmitką?

Wybuchnął śmiechem. Spodziewał się trudniejszego pytania.

– Tak, mama jest kosmitką.

– A Kuba?

– Oczywiście. Jest tam teraz z mamą. Pamiętasz, jak lubił gwiazdy.

– Czyli ja też jestem kosmitką?

– Ty, moja droga… – Chwycił córkę i posadził sobie na kolanach. – Dla mnie jesteś po prostu bardzo wyjątkową dziewczynką.

 

***

 

Jak co weekend, Joanna zabrała synka na polanę pod lasem, niedaleko domu. Miała sporo zaległej pracy, ale wolała korzystać z każdej szansy, by dłużej pobyć z dzieckiem. Teraz, gdy Robert i Zuza odeszli, Kuba był dla niej wszystkim, co istotne.

Patrzyła, jak chłopiec warstwa po warstwie obgryza rurkę z kremem. Dawniej zawsze długo moczył je w herbacie, tak, że właściwie nie nadawały się do jedzenia. Ale po śmierci siostry przestał. Stwierdził, że ona takich nie lubi.

Oglądali przez lunetę nocne niebo. To był ostatni prezent od ojca, przed tym nieszczęsnym wypadkiem.

W pewnym momencie Kuba oznajmił poważnym tonem:

– Mówiłaś, że tata jest teraz w niebie. A ja wiem, że to nieprawda. Gwiazdy są zbyt gorące, a na księżycu nie ma powietrza.

Dała się zaskoczyć. Przełknęła ślinę, by nie usłyszał, że głos załamuje się jej przy odpowiedzi.

– Tak… masz rację, mały astronomie. Ale wiesz? Tata na pewno chciałby, żebyś w to wierzył. Jakby tu był, pewnie opowiadałby teraz, że niebo to taka biblioteka z bajkami, albo coś równie niedorzecznego.

– A Zuzia?

– Pewnie by o jedną poprosiła. Pamiętasz, jak lubiła bajki.

– Tak, ona zawsze była kosmitką.

– Ale jeśli nią była, to może rzeczywiście mieszka gdzieś tam, w gwiazdach, razem z tatą?

Kuba pokręcił głową na tak sprzeczną z nauką odpowiedź. Ziarenko w jego wyobraźni zostało jednak zasiane.

Nagle Joanna wyciągnęła dłoń ku górze.

– Zobacz… spadająca gwiazda…

– Hura! – krzyknął malec. – To na pewno Zuzia jedzie po niebie.

Wkrótce chłopiec zasnął, z głową na kolanach matki. Joanna spokojnie przeczesywała jego włosy. Powinna zanieść go do łóżka, ale nie chciała jeszcze wracać. W myślach ujrzała twarz Roberta. Zawsze, gdy tu przychodziła, czuła, że w jakimś sensie on wciąż był przy niej…

Koniec

Komentarze

Bardzo dobry tekst, Brajcie, dla mnie wręcz świetny, i ja bym go nie wydłużał. Tak jest dobrze.

Nie mam nic więcej do powiedzenia. Zatkało mnie.

Mee!

Yep, tekst bardzo dobry – masz talent do zbudowania niesamowitego klimatu, a to bajkowego, a to smutnego, dramatycznego, wzruszającego.

Cholera – masz talent, chłopie.

 

Ale czemu zawsze krótkie formy?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ej, to ja tym waszym komentarzom zmienię status z bety na publiczny. Szkoda, żeby były takie ukryte. :P

Dźkuję. Czemu zawsze krótkie formy? Bo jak nie jestem w stanie procesu pisania zamknąć w ciągu jednej doby, to sobie po przebudzeniu uświadamiam, że mam inne rzeczy do zrobienia i odkładam tekst na wieczne nigdy.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja też bym chętnie pisał krótkie formy… Zawsze mi się to podobało. Takie zamknięcie czegoś na jednej, dwóch stronach. Z dobrą puentą. Ale nie mam pomysłów na takie króciaki :/

Mee!

Z drugiej strony nikt nie zagwarantuje, że napiszesz długie opko albo książkę tak dobre jak shorta ;)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dziękuję ślicznie betaczytaczom za ogrom cennych poprawek, uwag i porad. Jesteście naj. :-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Bardzo dobre. Urocze, smutne, a przy tym bez nadmiaru słów, przesadnego epatowania tkliwością – wyważone. Poza tym ten obrazek trafia do mnie konceptem. Niedopowiedzenie pasuje.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Dźkuję. A tytuł nie wydaje się wyjęty z innej bajki? Bo powstał przed opowiadaniem, które w trakcie pisania mocno się zmieniło.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie, tytuł wydaje mi się OK.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Wolałbym bez ostatniego akapitu, ale to drobiazg, bo całe opowiadanie jest rzeczywiście urocze:)

Nie przydałoby się jakieś oddzielenie komentarzy z betowania od komentarzy po obublikowaniu?

Opowiadanie doskonałe.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Kawałek dobrego tekstu, przeczytałem z zaciekawieniem. Powiedziałbym: ładne opowiadanie.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Jak chciałbyś je oddzielić, poza oznaczeniem beta po prawej? Dzięki. :-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajcie, ja jak Joanna przełknęłam ślinę, żeby nie drżał mi głos.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie mam pojęcia, automatycznie usunąć po publikacji? Oddzielić pustym komentarzem od Ducha Biblioteki, który powie coś miłego “no, koniec tej partaniny, czas na ocenę przez rozpoznanie bojem”

cheeky

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Oj, bo Ty widzisz wszystkie komentarze jako admin. Ale zwykły użytkownik, który tekstu nie betował, widzi dopiero te począwszy od komentarza jeroha + kilka Twoich i kozy.

Bemik, a dobrze to, czy źle? :-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Oj, dobrze, brajcie, dobrze. Tak dobrze, że wraz z Jajkiem od razu wysłałam do biblioteki

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Brajcie cóż ja więcej mogę dodać… Jesteś miszcz :)

Nieczęsto zdarza mi się przeczytać opowiadanie tak wzruszające i ani odrobinę łzawe. Tak normalne i jednocześnie niezwykłe.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A to spoczko

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Niezłe, ale przykro mi, nie podzielam peanów DJ – czym się pewnie nie przejmiesz zupełnie ;)

 

Ze zgrzytków – bo zgrzyt do za dużo powiedziane:

by móc jak najdłużej cieszyć się dzieckiem – nie lepiej: by móc jak najdłużej cieszyć się dzieckiem

takie rozmoczone pewnie smakowały paskudnie – hmm, tato nie wie jak smakują rozmoczone rurki?

(…) często tu przychodzimy? – Nie lubisz tego? – trochę sztuczne, wymuszone uniknięcie powtórzenia, akurat tu by nie raziło

– Lubię, ale nie rozumiem. – ten skrót brzmi nienaturalnie, szczególnie w ustach dziecka.

Uśmiechnął się w duchu. – naprawdę musiał się powstrzymać, przed rzeczywistym uśmiechem? Dlaczego?

Chwycił córkę i posadził sobie na kolanach – trudne w stosunku do stojącego dziecka, zaważając, że nie siedział na krześle, tylko na łące.

warstwa po warstwie – wielowarstwowe rurki ? ;)

Stwierdził, że ona takich nie lubi – nie lepiej: Twierdził, że ona takich nie lubiła

Mówiłaś, że tata jest teraz w niebie – o to opiera się opowiadanko, a to nieco lub nawet nieco bardziej naciągane. Chłopiec, z opisu około 7-8 letni, może trochę młodszy – znający podstawowe pojęcia astronomiczne. Takie dzieci dobrze rozgraniczają znacznie wcześniej granicę pomiędzy niebem rzeczywistym, a miejscem gdzie “idą” zmarli.

I może warto zastanowić się, czy nie usunąć troszkę “gwiazd” z końcówki opowiadania – bo prawie konstelacja się uzbierała ;)

Podsumowując, dla mnie zbyt ckliwe – ale znajdą się amatorzy takiej ckliwości i nic tym złego.

 

 

 

 

Pan Wysokiego Domu

Dzięki za sugestie. Część powoli wprowadzam w życie, inne muszę najpierw przemyśleć.

warstwa po warstwie – wielowarstwowe rurki ? ;)

Oczywiście, że warstwowe. Kup, spróbuj, sam zobaczysz. ;-)

trudne w stosunku do stojącego dziecka, zaważając, że nie siedział na krześle, tylko na łące.

Tutaj z ciekawości dopytam. Który fragment zasugerował Ci, że dziecko stoi?

Stwierdził, że ona takich nie lubi – nie lepiej: Twierdził, że ona takich nie lubiła

Myślałem na tym. W tym przypadku zmiana czasu zmieni znaczenie, wg mnie osłabiając je w wymiarze emocjonalnym.

I może warto zastanowić się, czy nie usunąć troszkę “gwiazd” z końcówki opowiadania – bo prawie konstelacja się uzbierała ;)

Prawdopodobnie przyłapałeś mnie w momencie, kiedy przerabiałem ostatni akapit i faktycznie, przez chwilę było tam więcej gwiazd.

 

EDIT: Ja dla pewności też idę do sklepu po te rurki. Tym bardziej, że przy pisaniu zrobiłem sobie smaka.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Hm, nie jestem pewna czy powinnam komentować. Short nie wywołał we mnie żadnych uczuć. Napisane ok, ale jakoś niewiele więcej mogę o nim opisać. Odbicie stron – może i fajny zabieg, ale mimo wszystko trochę dla mnie za mało ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

O matko, to jest ktoś, kto nie próbował odgryzać zawiniętych warstw rurki, żeby się dostać do tej  rozmoczonej już od kremu? Mniam, aż ślinka cieknie!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No jak to nie powinnaś, pewnie, że powinnaś! Dzięki. :-) Wbrew pozorom Twój komentarz dużo mi dał, bo odnotowuję tutaj sobie głosy na tak i na nie, żeby później pomogły mi przy podjęciu paru decyzji.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Znam rurki z kremem ;) Z warstw "obgryzalnych" są dwie. Jeśli corka siedziała obok, tez manewr trudny. Generalnie opis taki brzmi najnaturalniej w stosunku do dorosłego siedzącego na krześle.

Pan Wysokiego Domu

Mógł też po prostu podnieść się odrobinę po to dziecko. Starałem się dać jak najmniej opisów przyrodniczo-ruchowych, pozostawiając wszystko wyobraźni. Dzięki, przemyślę to jeszcze.

EDIT: “w duchu” i “móc” usunięte. Ze skrótami myślowymi powoli walczę. Ale pewnie w ciągu najbliższych dni przyjdzie mi do głowy kilka różnych wersji poszczególnych zdań i jeszcze nie raz to pozmieniam.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Właściwie mogłabym powtórzyć opinię Regulatorów. Nie wiem, czy jest inna osoba na portalu, która posiada dar pisania w ten sposób w równym Tobie stopniu.

 

I – szczerze mówiąc – nie rozumiem, jaki jest problem z tym sadzaniem sobie dziecka na kolanach na łące.

Nie wiem czy jest osoba, która posiada dar pisania w równym mi stopniu, ale mogę wyliczyć gromadkę tych, które posiadają ten dar w stopniu większym. ;-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Bardzo dobrze napisany tekst, z ciekawym pomysłem. Pewnie poruszyłby mnie bardziej, gdybym miał dzieci.

Jestem na tak. Bardzo dobry tekst.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Albo nie jestem “targetem”, albo za dużo ostatnio opowiadań o śmierci i w ogóle o poważnych sprawach. Pewnie dlatego przeczytałem bez emocji. Ale machać piórem potrafisz i skoro ludziom się podoba, tak trzymaj.

Dzięki. Następny mój szort będzie o miłości, tym razem bez umierania, więc mam nadzieję, że bardziej podejdzie. :-) Fakt, dużo tutaj ostatnio śmierci.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Zabrakło mi jakiegoś większego “haka”, dzięki któremu mogłabym to opowiadanie zapamiętać na dłużej. To jest trudne, bo niby dobrze napisane, niby wszystko gra i czyta się gładko, a jednak znacznie bardziej podobały mi się przeczytane wcześniej “Dar elfów dla ludzi” i “Światło samotności”, które chociaż niedoskonałe formalnie miały to “coś”. Niestety w tym tekście tego “czegoś” nie znalazłam, co nie znaczy że jest zły – jest po prostu jednym z wielu.

Dzięki. :-) Zgodzę się, że tego czegoś, co sprawia, że niektóre teksty zapadają w pamięć, może tutaj brakować. Pewnie mógłbym wymyślić jakiś fantastyczny twist na sam koniec, ale bałem się, że przedobrzę, bo to jednak nie ten rodzaj opowieści, no i zależało mi na tym, aby szort mógł liczyć też na zainteresowanie czytelników spoza grona fanów fantastyki.

Próbuję eksperymentować z paroma rzeczami, żeby przekonać się, w czym dobrze się czuję, co mi dobrze wychodzi, a do czego nie mam predyspozycji.

Oba te opowiadania dopiero przede mną, ale skoro polecasz, to na pewno przeczytam. :-) Na razie pocieszam się tym, że tekstowi na cztery tysiące znaków trudno czasem rywalizować z sześć razy dłuższymi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie to było ładne :)

Przeczytałem bez emocji, ale koncept ogólnie uważam za bardzo, bardzo ciekawy. Kurczę, trudno mi powiedzieć, czego szortowi brakuje do wywołania wzruszenia, bo uważam, że ma ogromny potencjał (a może po prostu nie należę do grupy docelowej?…).

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Bardzo dobry, ale StargateFan nie spostrzegł fantastyki.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Dzięki. Cóż, takie opowiadanie. Zależało mi na otwartym zakończeniu, a obecność fantastyki zależy tu właśnie od interpretacji. Napisz mi na priv, jak to zrozumiałeś, to będę wiedział, czy jest co najmniej jedna niefantastyczna interpretacja, czy co najmniej dwie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Zawrzeć tyle emocji w tak krótkim tekście, to prawdziwa sztuka. Bardzo mi się podobało.

Tekst ma swój urok. Krótki, ale treściwy. Ładnie napisane. 

Bardzo dobry, ale StargateFan nie spostrzegł fantastyki.

Żartujesz, prawda? frown

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Bardzo ładne, sympatyczny zabieg z odbiciem/rozwarstwieniem rzeczywistości, klimatyczny. Udało ci się, dzięki prostemu językowi, naturalnej relacji między parą rodzic-dziecko – uniknąć ckliwości. Nie wzruszyłem się jednak do znieruchomienia, nie chwyciła mnie chwilowa pustka w głowie, kiedy serducho panoszy się pod wpływem emocji. Nie wiem dlaczego, ale coś tu, czegoś… no nie ma. Mogę tylko zgadywać, po sobie, że chodzi o pary. Tata z Zuzą, Mama z Kubą – gdziekolwiek są, nie są samotni, więc jest dobrze, mają siebie mimo braku pozostałych. Więc dzieci dorosną, dorośli się postarzeją i wszystko odbędzie się naturalną koleją rzeczy… ;-) Czyli ten dramat rozstania, tęsknota – są już mocno złamane pogodzeniem się z zaistniałym stanem, nie uderzają tak mocno w emocje takich zatwardziałych baranów jak ja.

Ale napisane jak taki ładny klejnocik, błyskotka. Faktycznie, masz dryg do budowania klimatu.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Już przeczytałem jakiś czas temu, a skoro wciąż pamiętam o tym tekście, to znaczy, że ma to “coś”. Zawsze lubiłem teksty niejednoznaczne, dające pole do interpretacji, ale ten jest po prostu wrednie niejednoznaczny, ale  w znaczeniu pozytywnym  :) Jakbyś się brajcie zatrzymał z tym opkiem na granicy mindfucka, ale jej nie przekroczyłeś, to według mnie największa zaleta. I jeszcze ta sielanka, dla mnie niby-sielanka.  Podsumowując – ja odczuwam może nie grozę, ale silny niepokój  (w) tej symetrii. 

A dzięki chłopaki. :-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Urokliwe i zapadające w pamięć (czytałam jakiś czas temu na komórce – brr – i pomyślałam, że ładne, acz do zapomnienia, a jednak pamiętam:) ).

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Dzięki. Oglądam właśnie nową, wypasioną nawigację strony, pod komórki i ekrany do szerokości 1200px, więc się o brr nie martw, będzie lepiej. ;-)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dj. Bynajmniej.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Miś będzie inaczej patrzył na gwiazdy na niebie. Bardzo mu się podoba takie patrzenie. Zadowolony, że odkurzył ten tekst. :)

Nowa Fantastyka