– Pamiętam, że znaleźliśmy go nad brzegiem rzeki Zacisznej, w której z przyjacielem często łowili ryby. Gdy Deag nie wrócił wieczorem do rodziny, następnego ranka cała wioska go szukała, niemal od razu skierowano się właśnie w miejsce ich częstych połowów. Niestety, odnaleziono tylko jego przyjaciela, który siedział z podkurczonymi nogami na brzegu i szlochał, czasem wtrącając jakieś bełkotliwe, niezrozumiałe słowa o prezencie. Chcieliśmy rzecz jasna, by wytłumaczył nam, gdzie podziewa się jego przyjaciel, jednak uparcie utrzymywał, że nic nie pamięta a jedyne słowo, które powtarzał, brzmiało “prezent urodzinowy”… i tak w kółko.
To było największe poruszenie w wiosce od setek, jeśli nie tysięcy lat i niektórym było ono nie w smak. Nie życzyli sobie tego całego zamieszania, chcieli znów cieszyć się zwykłymi przyjemnościami dnia, siedząc sobie przed norką.
Wkrótce więc, mimo, że Deag się nie odnalazł dano jego przyjacielowi spokój. Pewnie pomogło to, że należał do szanowanej i bogatej rodziny, która od stuleci nie oddalała się od Norkowa, jak przystało prawdziwemu Krótkonogiemu.
– Krotkonogi? – Zapytałem mistrza, nie bardzo orientując się o co chodzi.
– To określenie używano w Trzeciej Erze. Milcz i czytaj dalej! – Rozkazał niecierpliwie, puszczając fajką dymne kółeczka i marszcząc czoło. Właśnie po tych rytuałach, częstych u mistrza w stresujących chwilach zorientowałem się, że zapleśniały i rozpadający się pergamin jest bardzo ważny. Bezwłocznie ponowiłem czytanie.
– Na szczęście zamieszanie, jakie do spokojnego życia osady wniosło zaginięcie, i późniejsze poszukiwanie Deaga szybko ustało. Nie dane jednak było mieszkańcom Norkowa zaznać odpoczynku, parę dni później, w wiosce nastała plaga kradzieży. Złodziej w naszej społeczności, to było coś tak niewyobrażalnego, że część mieszkańców wmawiała sobie, że sami zagubili swoje rzeczy. Niestety znikało ich za dużo i za często, by to tłumaczenie mogło cokolwiek wyjaśnić. A najgorsze było to, że złodziej był nieuchwytny, nie mogliśmy go złapać.
Wtedy za radą wędrownego czarodzieja… Olorinem go zwali, przygotowano pułapkę, w domu jednego z mieszkańców zostawiliśmy pożyczony od maga klejnot Pallando, obłożony czarem lokacyjnym. Jakiż był szok i niedowierzanie, gdy czar doprowadził nas do domu Tuków, najbogatszych z nas! Do ich jedynego syna, który za żonę miał śliczną i pucułowatą Ellę Brandyback, która spodziewała się dziecka…
– Mistrzu, pergamin dalej jest nieczytelny… – Oświadczyłem, sam bardzo zawiedziony, zapisana historia coraz bardziej mnie intrygowała.
– Nie szkodzi, wiemy, co dalej się wydarzyło… ale odkryte przez nas pokrewieństwo musi pozostać w tajemnicy…
– Absolutnej… – Dodałem, wiedząc, jakie konsekwencje niosą informacje ze starej kroniki.
W mrocznej jamie, w najdalszym i prawie zapomnianym zakątku labiryntu Góry Ogrów dziwaczna istota, o głowie z wielkimi, lśniącymi oczami i resztkami włosów na potylicy, poruszyła się niespokojnie na kamieniu. Śniła swój najgorszy koszmar, wyparty za dnia, nocą czasami wracał. Śniła wspomnienia. Najpierw zwykle przychodziły obrazy rzeki i maleńkiej łódeczki, której drugie miejsce było puste, chociaż nie powinno być. Potem wspomnienia nostalgii, żalu i uczucia straty. A także winy, ciężkiej winy. Do tego momentu Smeagol zwykle się budził, rękoma dławiąc wyrywający się krzyk przerażenia, jednak tym razem wspomnienia sięgnęły dalej, do zapomnianych i zepchniętych głęboko w niepamięć,mocą pierścienia.
– Kocham cię, Smeagolu… zawsze będę. – Blada piękność z wydatnym, zakrwawionym brzuchem podczołgała się w jego kierunku. Smeagol cofnął się przestraszony, ale Skarb przyzywał go niecierpliwie. W końcu zebrał resztki odwagi, podszedł przez powiększającą się plamę krwi do leżącego ciała. Schylił się, by ściągnąć pierścień z palca prawej ręki żony, ale ten, niespodziewanie sam się zsunął na ziemię, wprost w kałuże krwi.
– Ja ciebie też, mój Ssssskarbie…
Gollum przebudził się przestraszony, ale sen szybko stał się mglistym wspomnieniem. Tylko Ssssskarb się liczy.
Dwa tysiące lat później, odległy potomek uratowanego dziecka Elle i Smeagola wyruszał właśnie ze swej przytulnej chatki, odziedziczonej po ekscentrycznym wujku na swoją wielką przygodę, mającą na zawsze zmienić świat.