- Opowiadanie: KPiach - Projekt In Spatium

Projekt In Spatium

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Projekt In Spatium

Odgłos szybkich kroków ucichł pod drzwiami gabinetu. Rozległo się pukanie, a po chwili, bez oczekiwania na zaproszenie, w progu stanął młody mężczyzna o klasycznym wyglądzie urzędnika.

– Panie senatorze, komisja uchwaliła finansowanie Projektu In Spatium. Wygląda na to, że jednak wystartuje.

– Cholera! – Zażywny jegomość uniósł głowę i zmarszczył brwi. – Banda idiotów. Połącz mnie z przewodniczącym episkopatu, zanim on zadzwoni.

 

***

 

Biały szczur poradził sobie właśnie z zapadką, dzięki czemu udało mu się odblokować drzwiczki. Droga do jedzenia stała otworem.

– Spryciarz!

Mężczyzna w białym kitlu, przyglądający się poczynaniom gryzonia, drgnął zaskoczony.

– Nie słyszałem jak wchodzisz.

– Nie chciałem cię przestraszyć. – Nowo przybyły uśmiechnął się i machnął plikiem kartek trzymanych w dłoni. – Przestudiowałem to opracowanie i sam nie wiem co na ten temat sądzić. Jednak myślę, że to może się udać.

Gospodarz pokręcił głową.

– Zapraszam. – Gestem wskazał drzwi do gabinetu szefa Wydziału Psychologii. – Przecież próba wychowania dziecka w zupełnie izolowanym środowisku musi skończyć się wykreowaniem jednostki patologicznej, bez umiejętności nawiązania i utrzymania więzi osobistych i społecznych.

– Jasne. Ale popatrz na to z punktu widzenia twórców projektu. Ich te zagadnienia nie interesują. Ten człowiek nigdy nie zetknie się ze społeczeństwem. Ba, on nigdy nie spotka drugiego człowieka. Ma być tylko wykwalifikowanym narzędziem. W związku z tym pytanie brzmi: czy będzie możliwe przekazanie mu niezbędnej wiedzy i czy będzie na tyle posłuszny i zrównoważony aby wykonać zadania, które przed nim staną. Trudno jest znaleźć jakiekolwiek analogii sytuacji z projektu. Znamy jednak przykłady Dzikich Dzieci. Wiem, wiem, jakie jest twoje zdanie na ten temat. – Mężczyzna uniósł dłoń. – Jednak jest sporo odnotowanych przypadków, również całkiem współczesnych. Dzieci-psy, dzieci-niedźwiedzie… W większości wypadków metodologia badań pozostawia wiele do życzenia, jednak bezsporny jest fakt, że te dzieci były w stanie funkcjonować, pozbawione kontaktu z ludźmi niekiedy od najmłodszych lat.

– Czyli co? Wyhodujemy, być może inteligentnego, psychopatę, który będzie pozbawiony większości uczuć i najprawdopodobniej nawet nie będzie sobie z tego zdawał sprawy?

– Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, a programy edukacyjne zostaną poprawnie opracowane, to właśnie tak.

 

***

 

W lokalu nie było prawie nikogo. Telewizor nad barem pokazywał sceny z nowego kosmodromu. Redaktor zachłystywał się szczegółami dotyczącymi cudu techniki jakim był stojący na wyrzutni statek zdolny osiągnąć kilka procent prędkości światła. Tłumaczył również założenia projektu. Kwestie masy pojazdu, ładunku, ilości paliwa i długości trwania misji i wynikające z nich rozwiązanie.

– Podwójna szkocka! – Klient siedzący przy barze odwrócił wzrok od ekranu i skinął na barmana.

Po chwili na kontuarze pojawiła się szklaneczka z bursztynowym płynem. Znudzony barman, mechanicznym ruchem, zaczął coś wycierać, zerkając przy tym na transmisję.

– Po jasną cholerę to komu? – rzucił w przestrzeń klient. – I jeszcze te zamrożone, wyselekcjonowane, embriony. To już, kurna, komputery i roboty nie wystarczają?

Jednym haustem wypił whisky i z rozmachem odstawił szklankę.

 – Wiekopomne odkrycie! Szara dziura! Misja na dziesięciolecia! Tfu! Barman, jeszcze raz to samo!

 

***

 

W sali kierowania Projektem In Spatium panowało podniecenie, jakiego nikt tu nie widział od lat. W obszernym, przeszklonym pomieszczeniu, zawieszonym powyżej stanowisk rozgorączkowanych inżynierów, zebrało się wąskie grono szefów projektu. W skupieniu spoglądali na obraz transmitowany ze statku.

– Kiedy będzie wiadomo, czy operacja powiodła się?

– Na sto procent? Po kilku dniach, ale jeżeli nic nie wysypie się od razu to prawdopodobieństwo niepowodzenia będzie malało z każdą godziną. W zasadzie, gdyby nie opóźnienie czasowe, to już wiedzielibyśmy co z fazą pierwszą.

– Czyli czekamy. A, dostałeś informacje o umowie na transmisje?

– Tak, daj spokój. To będzie jak nowa odsłona Big Brothera. Urodziny, pierwszy krok, pierwsze słowo… Cóż, media mają swoje prawa, no i kasę – westchnął. – O, spójrz zagnieżdżanie zygoty dobiegło końca.

 

***

 

– Przyniesiesz wina?

Kobieta zawinięta w szlafrok zawołała w kierunku kuchni, jednocześnie biorąc do ręki pilot. Przez chwilę trwał rajd po kanałach. W końcu kolorowy korowód zatrzymał się. Na ekranie zagościł kilkuletni chłopiec zajęty rysowaniem lub pisaniem. Siedział w pomieszczeniu, które mogło być spełnieniem snu architekta o ultranowoczesnym wystroju wnętrza.

– Spójrz, znów nadają z In Spatium. – Kobieta zwróciła się do męża, który właśnie wszedł niosąc butelką i korkociąg. – Ile to już lat od startu? A przyglądałeś się kiedyś temu biednemu malcowi? On jest jakiś dziwny. I nigdy się nie uśmiecha.

Kamera wykonała zbliżenie na twarz chłopca. Ekran wypełniły niewiarygodnie niebieskie oczy i cienka linia zaciśniętych ust. Kadr zaczął przesuwać się w dół, aż w końcu objął dziecięcą pracę. Kartkę wypełniało wspaniałe serce. Anatomiczne. A pod spodem widniał napis: Kocham Cię.

Koniec

Komentarze

Trudno jest znaleźć jakiekolwiek analogii sytuacji z projektu – tu chyba coś jest nie w porządku

biorąc do ręki pilot – chyba pilota, ale nie jestem pewna

Jeszcze trochę szalejących przecinków.

Szczerze? Szokujące

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Naprawdę kawał pomysłu. Wykonanie też bardzo płynne.

@bemik

Miało być szokujące.

Analog sytuacji w l. mn. i odmienione czyli: analogii sytuacji. Zastanawiałem się, czy nie przeredagować tego zwrotu, ale w końcu go zostawiłem. Być może to błąd.

Co do pilota, to się zastanawiałem. Ale wyszło mi, że to biernik nieżywotny, czyli będzie pilot. Myślę, że ktoś to jeszcze zweryfikuje.

Dzięki za wizytę!

 

EDIT: I dla Ciebie, Klapaucjuszu, podziękowania!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Bardzo zacny pomysł i byłbym wielce usatysfakcjonowany po przeczytaniu, gdyby temat konkursu nie był w tym przypadku jednym wielkim spoilerem zdradzającym zakończenie.

Kogo? Co? Pilot – racja. Ale tak samo – kogo? co? – analogie.

@Unfall

Wiem, wiem, że zamieszczenie tego tekstu w tym konkursie momentalnie kładło puentę, ale nie mogłem się powstrzymać.

@Klapaucjusz

Nie, nie analogie, tylko analogi (l. mn. od analog).

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Ah, słusznie. Niewystarczająco uważnie przeczytałem to zdanie.

Wiesz, KPiachu, czytam to zdanie i czytam, ale nadal jakoś nie bardzo mi podchodzi. Mógłbyś w komentarzu napisać, co właściwie chciałeś przez to powiedzieć?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Hmmm. Nie przekonało mnie. Jak chłopiec nauczył się mówić, a potem pisać? Serce (anatomiczne czy stylizowane) jako źródło uczuć to element kultury. Skąd dzieciak o tym wiedział?

 

Edit: Raczej ‘analogi’ niż ‘analogii’.

Babska logika rządzi!

@bemik

Chodziło o znalezienie sytuacji odpowiadającej tej w projekcie. Przy czym odpowiadającej, w tym wypadku oznacza takiej, na podstawie której per analogiam można wyciągać wnioski na temat projektu.

@Finkla

Chłopiec oczywiście był edukowany, co jak mi się wydaje wynika z tekstu. A czy tu w ogóle jest mowa o uczuciach to już inna sprawa. W każdym razie dzięki za komentarz.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Ciekawe. Tekst jak dla mnie wart rozbudowania, choć i tak liczba podrozdziałów, ta wielość płynnie podanych płaszczyzn narracyjnych (zaraz, dobrze to nazwałem czy gafę strzelam?) imponuje. Dobrze gada Unfall o tym spoilerze, ale i tak jest ciekawie, bo to oczekiwanie na “kocham cię” przy takiej fabule buduje suspens. Biedny brajt, chciał jakichś wakacyjnych i sztampowych  wyznań miłosnych, a tu takie ciężkie działa :-)

Trochę przecinków za dużo (mam wrażenie, nie pewność, z przecinkami pewności nigdy!). Ot np. tu:

Wyhodujemy, być może inteligentnego, psychopatę,

Chyba za dużo, przynajmniej ten przed psychopatą wydaje mi się bardzo nienaturalny.

 

Sam pomysł – bardzo mi się. Ale mam uczucie, że limit cię przycisnął. Tak jakbyś pomysł na 8k upchnął w te 5k na siłę. Przez co trochę nie jarzę zakończenia, choć było całkiem spodziewane, przez tematykę konkursu. Ogólnie dziwne uczucie :P Wiedziałam, że będzie, ale nadal nie jestem pewna czemu. Prosiłabym o jakieś lekkie wytłumaczenie, chyba że całość jest oczywista, a ja szukam dziury.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ciekawe, bałdzo ciekawe ujęcie wyznania ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No, było trochę smutnych tekstów na ten konkurs, ale ten zdecydowanie prześciga inne. Nawet mnie się coś gardło ścisnęło. Powiedziałabym “super”, gdyby nie to, że jakoś mi przykro.

Do biblioteki, oczywiście.

Mam podobne odczucia jak Tensza.

 

Tekst mi się podobał, ale bardzo chętnie przeczytałabym jakąś odrobinkę bardziej rozwiniętą wersję.

 

Wrażenia niepokojące i na pewno nie da się tego opka łatwo zapomnieć.

Podobało mi się, choć chyba nie do końca zrozumiałam – to znaczy kołaczą mi się po głowie dwie zupełnie sprzeczne interpretacje.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Gromadnie dziękuję za komentarze i opinie. I przepraszam, że tak rzadko, ale mam urlop z marnym internetem.

Cieszę się, że tekst jest w stanie wywołać emocje i zapaść w pamięć. No, ucieszyłem się nawet z tego, że Ochy jest smutno cheeky

Co do interpretacji. Tekst w pewnym sensie miał być otwarty. Mam nadzieję, że sama kwestia założeń projektu jest jasna i że raczej nikt nie ma wątpliwości kogo i w jakich okolicznościach ogląda na ekranie paniusia w ostatniej scenie. Natomiast na to dlaczego chłopiec namalował i napisał to co namalował i napisał, to ja też mam kilka interpretacji. Po prostu, ten tekst żyje własnym życiem.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Kurcze, dj kompletnie się nie połapał crying

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Osze, kurczę, osze. ;)

Chyba zmienię ten nick. 

Ożesz, Osza, sorki!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Dobry tekst. Rzeczywiście, mimo przeskoków między rozdzialikami, całość jest zaskakująco spójna. Wydaje mi się, że kwestię edukacji malca warto by odrobinkę uwypuklić, bo jednak gdzieś tam niknie.

I po co to było?

Ocha! ;))) 

Och, nieważne!

Osieńka…? Ocheńka…? ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Mów mi Oszka!

A KPiacha przepraszam za ten megalomański offtop. ;)

Nie zszokowało mnie, ale wykonanie i pomysł z tym sercem anatomicznym, na plus.

Odczuwam niedosyt. Zdecydowanie wolałabym, żebyś rozwinął temat, bo w obecnej formie jest zbyt zdawkowo potraktowany, by mocno mnie poruszyć, a ma taki potencjał. Uważam kwestię dzikich dzieci za szalenie interesującą kanwę na opowiadanie, w ogóle to fascynujący problem. Wyznanie zaskakujące. Dziecko pod nieczułą lupą – dla mnie to bardzo, bardzo smutny los.

Brajtowi się bardzo podobało. Świetny pomysł na opowiadanie, chętnie przeczytam, jeśli napiszesz bardziej rozbudowaną wersję.

 

I paradoksalnie akurat tutaj wolałbym chyba nieco inną końcówkę. Bez “Kocham Cię”, za to z przekazanym nieco wcześniej faktem, że to taka miłosna laurka. Tak aby ta anatomia właśnie była finałem. Może nawet z konkretnym, krótkim opisem jak to serce wygląda (choć niekoniecznie).

 

Zastanawia mnie, czy dziecko zdaje sobie sprawę z tego, że jest obserwowane przez cały świat. Bo, że świat istnieje i jest na nich mnóstwo ludzi, z którymi nie ma kontaktu, to raczej wie.

Oprócz dzikich dzieci oraz sytuacji rodem z “Truman Show” przypomina mi to nieco trzymanie porwanych (”Gothika”) lub po prostu więzionych (Joseph Fritzl) kobiet.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna za odwiedziny i komentarze.

Kilkukrotnie pojawił się postulat wydłużenia tekstu. Mam z tym pewien problem. Owszem opko w pierwszym podejściu miało 1k znaków więcej, ale przycinanie nie usunęło żadnych istotnych treści w porównaniu do bieżącej wersji. Faktycznie zakończenie powstało w dużej mierze na użytek konkursu i śmiało mogłoby być zmienione. Jednak jak rozumiem gdy piszecie o rozbudowywaniu tekstu, to chodzi Wam oczywiście o pełniejsze wykorzystanie potencjału pomysłu. I w tym miejscu dopełzłem do sedna problemu. Otóż wykreowałem sytuację, której konsekwencje są dla mnie nieznane. Wiem, że to brzmi dziwnie. Chodzi mi o to, że w tego typu tekstach jednak cenię sobie obecność pierwiastka naukowego, tak żeby nie zostało samo fiction z sf. Tyle, że w tym wypadku wchodzimy na pole psychologii i to w diabelnie szerokim zakresie. A ja się na tym nie znam sad Obawiam się, że nawet po dość porządnym researchu, pisząc dłuższy tekst, mógłbym spowodować – u osób związanych z tymi zagadnieniami – całą gamę niepożądanych zachowań: od rwania włosów z głowy po turlanie się ze śmiechu.

No to teraz się odsłoniłem…

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Jeszcze jedno sobie przypomniałem. Ten wykrzyknik na końcu psuje efekt.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@brajt

Coś w tym jest co napisałeś. Zmieniłem. Dzięki!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Nie demonizowałabym odbioru aż tak bardzo. Zawsze postrzegałam SF jako zabawę w “co by było gdyby”, więc myślę, że spokojnie mógłbyś spróbować przedstawić własną wersję. Nie mówię, że to proste, ale bardzo ciekawe:)

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet! Widzę, że odgrzebujesz coraz starsze kawałki ;-)

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Tak mi się zebrało na odkurzanie ;)

Przynoszę radość :)

Eksperyment osobliwy, ale opowiadanko niezłe i świetnie się czytało. ;-)

 

Ko­bie­ta zwró­ci­ła się do męża, który wła­śnie wszedł nio­sąc bu­tel­ką i kor­ko­ciąg. – Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Problem misia poruszył. Zakończenie nie. Chłopiec mógł mieć ‘wdrukowany’ w czasie edukacji związek: anatomiczny rysunek serca-słowa Kocham Cię, bez rozumienia słów. Miś nie znosi rozważań: “-Co autor chciał powiedzieć?”, ale przypuszcza, że miał to być przekaz optymizmu/nadziei.

Nowa Fantastyka