- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Klęska Czarnego Jenota

Klęska Czarnego Jenota

Proszę państwa, oto droubble. Zapewne większość uzna przedstawione w nim wydarzenia za nieco absurdalne, ale moim zdaniem – mogło tak być.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Klęska Czarnego Jenota

Tego dnia w Warszawie odbywała się pewna tajna konferencja.

Na staroświeckim bicyklu jechałem środkiem stolicy niczym prawdziwy samuraj. Przystanąłem przed luksusowym hotelem Ronin. Wszystkie miejsca dla rowerów były zajęte. Dlatego, trochę nie po samurajsku, postanowiłem wejść do środka razem z pojazdem.

Przemawiał niski Murzyn. Dowodził, że przyszłość samurajstwa zależy od ludzi, którzy nie ulegają zalewającej nas ze wszech stron amerykańskości.

Godzinę później zatrzymałem go na korytarzu.

– To, co pan mówił, było bardzo samurajskie – przyznałem.

– Dziękuję – odparł. – Chętnie porozmawiałbym z panem, ale śpieszę się na lotnisko.

– Mogę podwieźć na rowerze.

– A! To wspaniałomyślnie. Jednakowoż cóż to za niesamurajski behawior, rower w budynku!

– Wstyd mi.

– Jedźmy.

Zatem posadziłem go na bagażniku i ruszyliśmy.

– Tuszę, że wyznać panu coś muszę – rzekłem, gdy pędziliśmy z górki w kierunku Stegien. – Nie jestem prawdziwym samurajem.

– Ach, niech pan nie będzie taki skromny! Spójrz pan, jedziemy w kierunku zachodzącego słońca.

– Tak naprawdę jestem nindżą. Amerykańskim.

Murzyn zbladł tak bardzo, że aż zrobił się biały.

– N-nie. Nie, ty podstępny…

– Ależ tak! Ja po prostu pana porwałem.

Zanosząc się triumfalnym śmiechem, popedałowem jak szalony. Prosto do bazy nindża na Kabatach.

Tym właśnie chytrym sposobem sławny Czarny Jenot, mózg i wizjoner Tajnego Stowarzyszenia Samurajów, został przeze mnie uwieziony w niewolę.

Koniec

Komentarze

Chyba nie rozumiem, ale zdaje się, że śmieszne. Zatem: laugh.

Hmmm. Do mnie też nie trafiło. Zbyt absurdalne.

I wydaje mi się, że droubble powinien być oznaczony jako drabble, a nie szort.

Na staroświeckim bicyklu jechałem środkiem stolicy niczym prawdziwy samuraj. – Ironicznie śmiechłem. 

 

Sam nie wiem, głupie to, ale troszkę śmieszne. Nie wiem w jaki sposób Lord Vedymin śmiechnął, więc nie przytaknę mu, aczkolwiek powiem,  uśmiech na mojej twarzy się pojawił, bo takich głupot dawno tutaj nie widziałem, ale w takim pozytywnym sensie. 

Tak jak napisała Finkla, zbyt absurdalne i nieśmieszne. 

Ale o co chodzi? :) Nie złapałam klimatu kompletnie.

Dla mnie może być, spodobało mi się określenie “niesamurajski behawior”. Oj, prawie napisałem “niesumeryjski”! Hmm, razem, oddzielnie?

O Sumerze też coś mam. Mniej absurdalne, ale dłuższe. Może kiedyś umieszczę na tym portalu.

Dzięki za komenty.

:-)

Samurajsko dobre!

Do mnie trafiło, śmiałem się coraz bardziej wraz z kolejnymi samurajskimi bzdurami.

Nic mnie tak na forum nie rozbawiło jak ta… bzdurna opowiastka.

Pozdrawiam!

Wcale zacne. Na drabble chyba odrobinę za długie, ale poza tym ok. Rozśmieszyło mnie, a taki chyba był zamysł.

Tekst powinien być odrobinkę krótszy – poza tym odczuwam pewne wpływy nieodżałowanego Arctura.

No cóż, powiem, że to osobliwe i mało zabawne.

Nowa Fantastyka