- Opowiadanie: Finkla - Sprawiedliwość

Sprawiedliwość

Opowiadanko wisi od jakiegoś roku na stronie Ex Fabuła. Ale że nie doczekało się takiego odzewu, na jaki liczę u nas, to wracam do NF, jako córa marnotrawna.

Aha, wprowadziłam kosmetyczne poprawki.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Sprawiedliwość

– No, zostało ci trzecie życzenie – poganiała rybka, niecierpliwie machając złotymi płetwami. – Nie mogę tak czekać w nieskończoność. Wiesz, jak mało tlenu mieści się w słoiku?

Chłopiec myślał gorączkowo. Nie bardzo rozumiał, o co chodzi z tym tlenem. W litrowym słoiku zmieści się litr, prawda? Głupie pytanie. Albo podchwytliwe. A jemu też się spieszyło. Wypasiony komputer czekał na zdarcie folii, a dziesięć najlepszych gier obiecywało niezapomniane przygody.

– Niech na święta każdy dostanie prezent, na jaki zasługuje, a ja tablet! – wypalił wreszcie. – Ale wiesz, taki porządny, nie żadne badziewie z promocji za złotówkę…

– To w końcu chcesz tabletu czy sprawiedliwości? Zdecyduj się – burknęła zdegustowana rybka.

– Sprawiedliwości! – Przecież był wyjątkowym chłopcem. I raczej grzecznym. Podarunek adekwatny do jego licznych zalet musiał oznaczać coś dużo lepszego niż odrobina elektroniki.

– Zrobione!

 

* * *

 

W fabryce na biegunie północnym stało się coś bardzo dziwnego. Nagle ponad połowa zabawek zniknęła lub zamieniła się w diametralnie odmienne rzeczy. Taśmy produkcyjne zatrzymały się, po raz pierwszy od początku dziewiętnastego wieku, kiedy to zbudowano ukrytą manufakturę o ścianach z lodu. Zaskoczone elfy nie miały pojęcia, co robić dalej. W końcu ktoś pobiegł po szefa.

– Ho, ho, ho! – podsumował potężny mężczyzna w czerwonym stroju służbowym. Uważał, że ten tekst doskonale sprawdza się w każdej nieoczekiwanej sytuacji. – Święta w tym roku zapowiadają się naprawdę niezwykłe!

 

* * *

 

Tymek bez większych emocji rozpakowywał paczkę. W liście do mikołaja dokładnie wyłuszczył, czego oczekuje. Nie omieszkał podać specyfikacji technicznej, na wypadek gdyby ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości. Potem zostawił zapisaną kartkę w takim miejscu, żeby rodzice z całą pewnością ją znaleźli. Tymczasem, wielkie pudło zawierało jedynie…

– Rózga?! Kogoś porąbało czy to miał być lamerski kawał?!

– Jak to, Tymeczku? O czym ty mówisz? – Mama sama zajrzała do kartonu. – Ale to niemożliwe! Przecież… No co się mogło stać z twoim prezentem?!

 

Podobne sceny rozgrywały się w bardzo wielu domach. A w niektórych działy się rzeczy jeszcze ciekawsze.

 

Agnieszka, przez większość znajomych nazywana Fantazyjną Sandrą, wpatrywała się w trzymany przedmiot z bezbrzeżnym zdumieniem na ślicznej buzi. Pejcz? Bogu dzięki, że ten dziwaczny podarek znalazła we własnym domu, już po powrocie z rodzinnej wigilii. Dopiero kuzyni by sobie używali, a stare ciotki krzywiły się z dezaprobatą i nieudolnie skrywaną satysfakcją. Co to niby miało oznaczać? Po namyśle uznała, że powinna rozszerzyć ofertę o zabawy sadomasochistyczne.

 

Waldi, dla przyjaciół tudzież kontrahentów Kotlet, również został zaskoczony zawartością niepozornego pudełeczka. Glock 19, wraz z pokaźnym zapasem amunicji (kaliber dziewięć milimetrów). Niewielki, poręczny, zabójczy i bardzo przydatny w branży dżentelmenów zwykle przedstawiających się ksywami. Kotlet nie zastanawiał się nad pochodzeniem wspaniałego podarunku. Po prostu ucieszył się i postanowił tuż po świętach wyskoczyć na działkę, aby na odludziu spokojnie i wszechstronnie przetestować doskonale leżącą w dłoni klamkę.

 

Prokurator Podwabiński długo oglądał kopertę, która ni stąd, ni zowąd pojawiła się na jego biurku pod symboliczną choinką. Wąglik? Łapówka? I kto mógł niepostrzeżenie podrzucić tajemniczą przesyłkę do zamkniętego pokoju? W końcu, zachowując wszelkie środki ostrożności, otworzył. I nie pożałował. Anonim niespecjalnie nadawał się do wykorzystania jako materiał dowodowy, ale i tak przyjemnie przyspieszył tętno młodego funkcjonariusza.

Pistolet, z którego zastrzelono M.N. (sprawa numer 2Ds 1524/14), został schowany w mieszkaniu Waldemara „Kotleta” Bareckiego. Na rękojeści znajdują się odciski palców właściciela. Barecki nie ma zezwolenia na posiadanie broni. W piwnicy nieruchomości stojącej na działce należącej do matki Kotleta zbudowano laboratorium służące do produkcji amfetaminy. Obecnie przechowuje się w nim duże ilości narkotyku na różnych etapach przetworzenia.

No proszę! A nic nie łączyło Kotleta z zabójstwem M.N. Jeśli donos zostanie potwierdzony, to prokuratura odniesie kolejny sukces, a Barecki długo nie będzie mógł wrócić do swojej ulubionej działalności. A przecież to jeszcze nie cała zawartość koperty! Funkcjonariusz niecierpliwie włożył płytkę CD do odtwarzacza.

Ha! Mylą się ci, którzy twierdzą, że literatura zawsze ma przewagę nad filmem. W krótkiej scence główne role odegrali: Kotlet, nieznany Podwabińskiemu mężczyzna, teczka z banknotami oraz kanister z jakimś płynem. Obcy facet nie posługiwał się polskim. Na pewno używał jakiegoś słowiańskiego języka, ale nie rosyjskiego. Po drugim obejrzeniu prokurator doszedł do wniosku, iż dokonujące transakcji strony mówią po ukraińsku. Po trzecim – zaczął wyłapywać pojedyncze słowa. Między innymi tak wiele mówiący skrót – BMK. Benzylometyloketon, kluczowa w otrzymywaniu amfetaminy substancja, eliksir bogactwa dla pozbawionych sumienia chemików, szczyt marzeń dla przestępczości zorganizowanej i wrzód na tyłku dla stróżów prawa. Jeżeli to rzeczywiście BMK wypełniało uwieczniony w nagraniu kanister, wartość płytki przekraczała najśmielsze oczekiwania funkcjonariusza. Trochę dziwne, że Kotlet pozwolił się sfilmować w takiej sytuacji; tylko ostatni kretyn dopuściłby do czegoś takiego, ale Podwabiński nie zamierzał się skarżyć.

 

* * *

 

Waldi wyrwał się na działkę nieco później niż planował. A to „synku, musisz koniecznie odwiedzić ciocię”, a to siłka, a to interesy… Ale może i dobrze się stało – nieliczni sąsiedzi już dawno zdążyli wrócić do domów po kilku wolnych od pracy dniach, testowanie glocka nikogo nie zaalarmuje. A jeśli nawet któryś ze wścibskich nudziarzy został i usłyszy strzały, to pomyśli, że Kotlet bawi się petardami w ramach przygotowań do sylwka.

Znaleziona pod choinką niespodzianka sprawowała się rewelacyjnie. Stosunkowo krótka linia celownicza w niczym nie przeszkadzała i pociski bezbłędnie rozbijały stare słoiki i butelki po piwie. Przy każdym strzale broń przyjemnie kopała doskonale wytrenowane mięśnie. Waldiego przepełniała euforia.

Dopóki nie zorientował się, że jednak hałas kogoś zainteresował, bo pod bramą właśnie hamują gliny. I to w sile trzech albo czterech samochodów. Ale skoro trzymał już kopyto w garści, a w magazynku pozostało jeszcze kilkanaście nabojów, swoje szanse oceniał wysoko…

 

* * *

 

Prokurator wręcz tryskał dobrym humorem. Wieści z działki przechodziły najśmielsze oczekiwania. I nie chodziło tylko o informacje zawarte w liście, które sprawdziły się co do słowa. Owszem, broń, laboratorium, amfetamina, spory zapas BMK (znacznie więcej niż jeden kanisterek pokazany na filmie) – wszystkie te znaleziska cieszyły. Ale największej niespodzianki dostarczył podejrzany. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, zaalarmowani sygnałem od obserwatora, Kotlet miał broń w ręku. I nie zawahał się jej użyć. Zranił dwóch funkcjonariuszy. Trudno się dziwić, że chłopaki nie wytrzymali. Któryś nie wcelował w nogi, tylko w klatkę piersiową bandyty. Pogotowie nie miało szans, aby dotrzeć na czas. Po prawdzie, medycyna byłaby bezsilna, nawet gdyby lekarz stał obok strzelającego. Podwabiński uwielbiał szybką i skuteczną resocjalizację. Robota papierkowa znacznie się uprościła i nie trzeba będzie użerać się z oślizgłym mecenasem na usługach mafii. Same korzyści.

A do tego wreszcie mógł pojawić się w domu o humanitarnej porze. Już od dłuższego czasu nie zdołał zamienić choćby kilku słów z żoną. Dzisiaj jej to wynagrodzi. I sprawdzi, jak wyglądają dzieci, kiedy nie śpią.

Wracającego do mieszkania prokuratora powitała męcząca cisza. Pewnie piękniejsza połówka zabrała latorośle na spacer albo do sklepu. Ale coś nie dawało Podwabińskiemu spokoju. Metodycznie zlustrował wszystkie pomieszczenia. Wszędzie było czysto. Zbyt czysto. Ani śladu przemocy, lecz zniknęło kilka walizek, większość ubrań z szaf, ulubione zabawki dzieciaków…

Wreszcie w kuchni gospodarz znalazł odpowiedź na nurtujące go pytania. Na lodówce, między ulotką z pizzerii, rysunkami córeczki i listą zakupów wisiała kartka z kserokopią zdjęcia. Fotografia przedstawiała Podwabińskiego i Sandrę w sytuacji i pozycji, w której żaden mąż nie chciałby być oglądany przez małżonkę. Ta cholerna zdzira ośmieliła się schować w sypialni aparat! Myślała, że będzie szantażować kochanka czy co?! Pod obrazkiem widniało kilka zdań skreślonych ręką ślubnej.

Nie próbuj mnie szukać. Możesz być pewien, że spotkamy się na rozprawie rozwodowej. A gdybyś nie zamierzał zachowywać się rozsądnie… Pomyśl sobie, że na gwiazdkę dostałam nie tylko plik kolorowych fotografii.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem z uśmiechem. Spodziewałem się, że na końcu wrócimy jeszcze do dziecka z wstępu, ale wygląda na to, że to już był Tymek.

Trochę dziwna ta zmiana tonu z chłopca, rybki i pana w czerwonym uniformie na rozgrywki mafijno-policyjne, nie bardzo mi się ten fakt spodobał, ale nie wiem, czy przez samą zmianę, czy to, że nie przepadam za klimatami mafino-policyjnymi. Ale chyba chodzi o jedno i drugie.

Za to plus za podwójne wykorzystanie Sandry.

A żeby pomóć berylowi: Tekst oceniam na 6.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Po pierwszym akapicie zacząłem się obawiać, że dostaniemy infantylną, świąteczną opowiastkę.

Na szczęście, dalej tekst zmienia się w nie najgorszy kryminał. 

 

Sprawiedliwość dla każdego może oznaczać coś zupełnie innego.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

technicznie ok, ale puenta na początku psuje czytanie. 

Dziękuję wszystkim za przeczytanie i komentarze.

Diriadzie, nie wiem, czy to był Tymek. Wydaje mi się, że takich chłopców są setki. Przeskoki Ci się nie spodobały? Hmmm, trudno, ale pierwszy chłopiec wypowiedział globalne życzenie. Ale chyba faktycznie mogłam to bardziej gładko rozegrać.

Tak, Nazgulu. Gdyby każdy wyobrażał sobie sprawiedliwość tak samo, pewnie nie byłoby sądów.

IHomerze, miło, że chociaż technicznie tekst jest w porządku.

Babska logika rządzi!

A mnie i owszem, nawet bardzo. Wszystko ładnie się poskładało. I nie, nie uważam, ze to był Tymek. Tymek przecież zapragnął sprawiedliwości zamiast tabletu. Poświęcił się, zasłużył na więcej niż rózgę ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ależ nie, same przeskoki mi się spodobały. Chodzi raczej o rozziew nastroju między pierwszymi a dalszymi fragmentami. Ale jak widać po Nazgulu, to najwyraźniej kwestia upodobań tematycznych.

A skoro pierwszy chłopiec nie był (nie musiał być) Tymkiem, to może spodziewałem się powrotu do niego z powodu mojego “Księżyczenia” ;)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Ja to już gdzieś czytałem… ;-) I nadal mi się podoba. Przewrotne, przywraca czytelnikowi kompas. ;-) 

 

Probowałaś prolog rozbić tak, żeby sama treść trzeciego życzenia zamykała klamrą opowiadanie?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ooo, jaka kumulacja komentarzy! :-)

Dzięki, Emelkali. Sądzisz, że Tymek zasłużył na dwie rózgi? ;-) Dobrze uważasz, starałam się opisać dwóch różnych chłopców, ale kim ja jestem, żeby narzucać Czytelnikom swoją opinię? Można wierzyć, że to jeden.

Diriadzie, aha, o rozziew nastroju chodziło… Hmmm. Tak chyba musi być – świat chłopca, który złapał złotą rybkę, świat Kotleta i świat prokuratora to trzy różne światy. Ale trochę się przenikają i mogą na siebie wpływać. Cholera, mogłam tak ustawić, żeby pierwszy chłopiec był synem Podkowińskiego. Wtedy by się ciekawie powiązało. Ale nie wpadłam na to na czas i już nie będę wprowadzać tak daleko idących zmian.

Psycho, już czytałeś i nic nie plumkałeś? Rozbicie prologu? Hmmm, o tym też nie pomyślałam. Kurczę, za bardzo się przywiązuję do chronologii, zależności przyczynowo-skutkowych i takich tam… Trzeba będzie kiedyś spróbować się oderwać.

Babska logika rządzi!

Podwabińskiego! ;) Tak, to byłby świetny pomysł.

Z trzema światami ideowo się zgadzam, wszystko cacy, po prostu mi ta forma nie podeszła przy czytaniu. Gusta i guściki, nie ma co się przejmować. No i nadal w ogólności opowiadanie mi się podoba, czepiam się tylko dlatego, że mam zwyczaj czepiać się niuansów, które mi jakoś zgrzytają.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Oj, rzeczywiście, Podwabiński mu dałam. :-/ Dawno pisałam i zapomniałam. Świetny, świetny, ale po ptakach…

OK, nie ma co się sprzeczać na temat guścików.

Ha! Wiedziałam, że tutaj więcej się dowiem o tekście. :-)

Babska logika rządzi!

Finklo, czy naprawdę wiesz, ile naboi mieści się w Glocku 19 ?

I po co te elfy na początku opowiadania, połączone ze złotą rybką? Kto w tekscie rządzi – złota rybka czy Mikołaj?. Opowiadanie napisane znakomitym, lekkim stylem, z delikatnym sarkazmem i znajomością ludzkiej psychiki. Pozdrawiam ciepło. Postanowiłem nie czytać komentarzy powyżej, aby nie sugerować się niczym.

Ryszardzie, teraz nie pamiętam, ale podczas pisania na pewno to sprawdziłam. Zdaje się, że tych glocków to mnóstwo różnych produkują, ale znalazłam coś odpowiedniego dla siebie. ;-)

Złotej rybki potrzebowałam do namieszania w magii świąt. Elfy może faktycznie stanowią już nadmiar.

Też pozdrawiam. :-)

Babska logika rządzi!

Całkiem sympatyczne opowiadanko – to znaczy jego druga część. Jak zauważył ryszard – za dużo pokemonów się nazbierało w samym tylko wprowadzeniu do opowieści.  Jeszcze wydaje mi się, że prokurator powinien być z okręgu. 

Jak się bawimy w oceny – to wychodzi mi, że 5. Opowiadanie ma taki rozrywkowo-przerywnikowy charakter, w czym znakomicie się sprawdza ze względu na fajne zapętlenie fabuły i lekkość narracji, co dawałoby okolicę 6, natomiast przekombinowany początek, który – odnoszę wrażenie – dałoby się uprościć i zrobić bardziej eleganckim, nieco psuje odbiór. 

Tekst oceniam na 5.

I po co to było?

Dzięki, Syf.ie.

Z nadmiarem magii obawiam się, że macie rację, ale już nie będę zmieniać. Trudno, niech wisi, jak jest.

Możesz wyjaśnić, o co chodzi z różnicą między prokuraturą okręgową a apelacyjną? To znaczy, dlaczego apelacyjna Ci nie leży? Zajmują się odmiennymi sprawami czy jak?

 

Babska logika rządzi!

Apelacje w większym stopniu zajmują się czynnościami nadzoru, szkoleń i podobnymi. 

http://www.gdansk.pa.gov.pl/struktura

– jak sobie rzucisz okiem, to widać mniej więcej, czym się zajmuje. 

I po co to było?

Dzięki. Rzuciłam okiem i coś tam mi się mętnie przypomina z rozważań podczas pisania – doszłam wówczas do wniosku, że narkotyki Kotleta to będzie przestępczość zorganizowana – on prowadzi interesy z zagranicą, zapewnia melinę do produkcji, ale po ulicach z detalem już nie lata (chyba, nie znam się na tym). Dlatego wydawało mi się, że to raczej będzie działka apelacyjnej. No i geograficznie też się raczej nie mieści w jednym rejonie. Zostawię na razie apelacyjną.

Babska logika rządzi!

Chyba zależy, jaka skala – jak idą w tony i jeżdżą tirami koxu po całej Europie, to może apelacja ; )

I po co to było?

Dopiero wtedy? Wożenie kanisterków w samochodzie osobowym po Polsce i krajach ościennych to smallbusiness, sprawa lokalna i wszystko zostaje w rodzinie? ;-) Dobra, to zmienię.

Babska logika rządzi!

Finklo, Syf to specjalista. Pozdrawiam uśmiechnięty.

Ze specjalistą to nie przesadzajmy ; )

 

Raczej chodzi o to, że wyżej jak apelacja to właściwie już nic nie ma, więc trzeba by wyskalować wielkość problemu względem tego. A w ogóle to jest detal dla opowiadania, nie ma co o tym więcej dyskutować :  D

I po co to było?

Wiem, Ryszardzie. Przecież w końcu nawet przyznałam mu rację. ;-)

A przy okazji czegoś się dowiedziałam. Nie ma to, jak pociągnąć fachowca za język. :-)

Babska logika rządzi!

Czyli mamy nową definicję prokuratora apelacyjnego: pierwszy po Bogu. ;-)

A chyba jeszcze była funkcja “Prokuratora generalnego”. On nie jest jeszcze wyżej?

Babska logika rządzi!

Kurczę, Finklo, otworzyłam sobie teksty z dyżuru i czytam po kolei. Nie patrzyłam nawet na nicki autorów i już miałam napisać – jak na debiut, całkiem nieźle. Bo z jakiegoś powodu byłam przekonana, że to tekst kogoś nowego na stronie.

Mam wrażenie, że to nie Twój zwykły poziom, opowiadanie wyszło trochę siłowo. Moim zdaniem, oczywiście. Nie czytało mi się gładko, utykałam co jakiś czas, nie rozbawiło mnie specjalnie.

Tekst oceniam na 5.

Oj, aż tak źle? No, trudno.

A możesz wyjaśnić, na czym się potykałaś?

Babska logika rządzi!

Oj, no tam źle! Debiutanta bym pochwaliła, od Ciebie chciałabym jednak więcej. :)

Trudno mi to tak dokładnie stwierdzić, ale te pseudo-slangowe momenty mnie jakoś raziły. Brzmiały mi nienaturalnie. Ale sama wiesz, jak to jest – trudno czasem racjonalnie i precyzyjnie stwierdzić, w którym momencie i co sprawiło, że jakoś tak niespecjalnie. ;)

No, skoro tak bardzo zawiodłam, to jednak źle.

Hmmm, wydawało mi się, że Kotlet nie używałby literackiego języka. Prawie nie znam grypsery, więc musiały wystarczyć ostre kolokwializmy. Nie przypasowały, powiadasz?

Wiem. :-)

Babska logika rządzi!

Już po przeczytaniu sceny finałowej wiedziałem, jaki będzie schemat zakończenia. I nie rozczarowałaś mnie. Spodziewałem się jednak, że to życzenie namiesza albo na mniejszą skalę – jakiś familijne perypetie tego chłopca – albo na większą; zamieszanie na skalę globalną. Przy czym sam nie wiem, która z tych wersji bardziej by mi odpowiadała. Tak czy inaczej w końcu powinien pojawić się odział E.D.Z.S. (Elfów Do Zadań Specjalnych) i – rozpieprzając cały system – próbować naprawić jakąś świąteczną katastrofę (przy czym “próbować” to słowo warte podkreślenia ;). Byłoby bajkowo, sztampowo i… zajebiście! Oraz świątecznie.

Pan prokurator i jego Kotlet pozostawiają pewien niedosyt. Początkowy klimat – dzieciak, rybka, elfy i Ho Ho Ho! – obiecywał wiele dobrego. Szkoda, że z niego zrezygnowałaś. Generalnie, w moim mniemaniu, nie wykorzystałaś należycie świetnego pomysłu na rewelacyjną historię, i to nie tylko pod choinkę. Tyle, że taki projekt, by wykonać go dobrze, potrzebowałby trochę więcej miejsca, niż miałaś do dyspozycji na stronie, na której rozdziewiczyłaś to powiadanie…

Tak czy inaczej napisane to to po Twojemu; ładnie, zabawnie, konkretnie. I mądrze. No i pomysł sam w sobie też szwarny.

 

Tekst oceniam na 7.

(chociaż, tak naprawdę, wcale nie wiem, na ile go oceniam. Chyba jednak bardziej mocne sześć, ale z drugiej strony chętnie bym go widział w bibliotece, więc zdaje się, że jednak siedem wg nowej, tajemniczej skali. Ogólnie biblioteka jest za bardzo wymagająca – mają do niej trafiać wszystkie naprawdę dobre, wartościowe teksty, a ni tylko perełki… A to opowiadanie jest i dobre i wartościowe i nie jest, niestety, perełką).

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Finklo,

Podobało mi się. Lekkie, sprawnie opowiedziane i na czasie. Nie jestem z tych co się czepiają szczegółów, więc miałem przyjemność z lektury:) Dobrze się czytało i pozostał uśmiech na twarzy. Reakcja Mikołaja bezcenna :D

A ja na miejscu elfów w kolejnym roku, szóstego grudnia, w akcie rewanżu, rozesłałbym wszystkim małą książeczkę kucharską, jak przyrządzać małe rybki, żeby się nie udławić oraz instrukcję, w jaki sposób z rózgi zrobić wędkę.

Aż się chce pójść i zanurzyć kija w przerębli:), ale cóż, taki mamy klimat;)

Pozdrawiam przedświątecznym Ho, ho, ho!

empatia

Dziękuję, panowie.

Cieniu, no popatrz, przez rok sądziłam, że to fajne opowiadanie. Wstawiłam tutaj i od razu pokazaliście mi wachlarz braków. Teraz widzę, że można to było napisać dużo lepiej i ciekawiej.

Empatio, miło, że Ci się podobało. Czekaj, czekaj, pobędziesz tu jeszcze trochę, to się nauczysz czepiać szczegółów i szczególików. ;-)

Obydwaj macie fajne pomysły i żałuję, że sama na nie nie wpadłam. Zwłaszcza poradnik kucharsko-wędkarski przypadł mi do gustu. :-)

Babska logika rządzi!

Dzięki za ostrzeżenie:) Nie sądziłem, że ta przypadłość może być zaraźliwa;)

A tak na poważnie, to wiem i doceniam fakt, że ludzie poświęcają czas na pomoc innym. Pozornie wydaje się to być czepialstwem, ale służy poprawie warsztatu. Po to tu wszyscy jesteśmy. Tak tylko napisałem, bo ja zawsze lubię czytać i raczej chłonąć atmosferę oraz wyczuwać nastroje, niż analizować strukturę. Jak widać po moich tekstach:/ kwestie formalne i poprawność stylu, nie jest u mnie mocną strona, stąd nie czuję się upoważniony do oceniania innych. A, że dzięki temu nadal mam tą szczeniacką przyjemność z lektury, to inna kwestia;)

empatia

Jest zaraźliwa, jest. Nawet dotyk niepotrzebny…

Każdy ma coś, co w opowiadaniach lubi i ceni. I coś, na czym się zna i może bardzo skutecznie marudzić, że to wcale nie tak, jak autor nasmarował. ;-)

Babska logika rządzi!

Jest zaraźliwa, jest. Nawet dotyk niepotrzebny…

;)

Każdy ma coś, co w opowiadaniach lubi i ceni. I coś, na czym się zna i może bardzo skutecznie marudzić, że to wcale nie tak, jak autor nasmarował. ;-)

Dlatego NF to takie fantastyczne miejsce:)

 

 

empatia

Nie tylko dlatego. :-)

Babska logika rządzi!

I mnie się spodobało i uśmiechnęłam się. I sama nie wiem, dlaczego tak późno tutaj dotarłam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję, Bemik.

Ale przecież już kiedyś czytałaś. Myślałam, że to dlatego pominęłaś. :-)

Babska logika rządzi!

Mówisz o innym miejscu i czasie? Zapomniałam już.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mam na myśli to miejsce w Internecie, do którego link podałam w przedmowie. Ale to rok temu było. Wystarczająco dużo czasu, żeby trzy razy zapomnieć. :-)

Babska logika rządzi!

A, no właśnie! Wiedziałam, że jest mi nieobce to opowiadanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cieniu, no popatrz, przez rok sądziłam, że to fajne opowiadanie. Wstawiłam tutaj i od razu pokazaliście mi wachlarz braków. Teraz widzę, że można to było napisać dużo lepiej i ciekawiej.

I sądź tak dalej, moja droga. Do oporu. Dlaczego? Bo to JEST fajne opowiadanie. Jego podstawowym błędem było narzucenie mu limitu 12k, co praktycznie już na starcie storpedowało tkwiący w pomyśle potencjał. Niemniej, biblioteka, moim zdaniem, jak nic.

 

A ja na miejscu elfów w kolejnym roku, szóstego grudnia, w akcie rewanżu, rozesłałbym wszystkim małą książeczkę kucharską, jak przyrządzać małe rybki, żeby się nie udławić oraz instrukcję, w jaki sposób z rózgi zrobić wędkę.

Pomysł przezacny, ale ja i tak bym go jeszcze trochę doprawił; zamknąłbym opowiadanie scenką, w której złota rybka też dostaje to, na co zasłużyła. Tylko na co zasłużyła złota rybka? Może coś takiego:

Złota rybka tańczyła w wodzie, radując się dopiero co odzyskaną wolnością; z szaloną radością wykonywała różne piruety, kółeczka, salta i inne wygibasy. Podczas jednego z takich manewrów otarła się łuskami o starą lampę oliwną, do połowy zagrzebaną w mule. Lampa zawibrowała nieznacznie, a ze środka wyleciał potężny dżinn!

– Wolność, nareszcie! – westchnął uszczęśliwiony, a potem spojrzał na rybkę i rzekł: – W nagrodę za to, że mnie uwolniłaś, spełnię twoje trzy życzenia…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No, no, Cieniu Burzy, zadziwiasz mnie swoją wyobraźnią. Powstałoby opowiadaniebardzowielewarstwowe

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niezłe, Cieniu, naprawdę niezłe… Mogę tylko powtórzyć: szkoda, że to nie ja na to wpadłam. :-)

Babska logika rządzi!

Zaiste, wyobraźni mam więcej niż rozumu. A i tego mi przecież nie brakuje. Zwłaszcza w czwartki.^^

 

Powstałoby opowiadaniebardzowielewarstwowe

 

Niekoniecznie, jeśli to byłby tylko taki wesoły twisterek na koniec. A z drugiej strony, czy spełniając życzenie jednego małego chłopczyka, Finkla nie stworzyła opowieści na jakieś siedem miliardów wątków?

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No tak, jesteś Cieniem o bardzo wielkim rozumku, nawet we wtorki

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A z drugiej strony, czy spełniając życzenie jednego małego chłopczyka, Finkla nie stworzyła opowieści na jakieś siedem miliardów wątków?

Taaa, abstrakt w książce telefonicznej…

Babska logika rządzi!

Sprawiedliwość podoba mi się w stanie takim jaki jest, a najbardziej to, że nic mnie nie rozpraszało i mogłam oddać się wyłącznie lekturze. ;-)

 

Tekst oceniam na 6.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, Regulatorzy.

Nie ma to jak koncentracja. ;-)

Babska logika rządzi!

Tekst oceniam na 7. 

 

Po zastanowieniu, o!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Długo myślałeś, ale za to ładnie wymyśliłeś. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

No, Finklo, nie wiedziałem, że lubisz roszady kryminalne. Ja uwielbiam takie układać. Zresztą, opowiadanko celuje w mój gust, bo przepadam za kryminałami w dobrym stylu. Znakomicie, że zeszmaciłaś prokuratora; już się bałem, że pejcz ukręciła rybka na Kotleta, a niezłomny stróż prawa zatriumfuje. 

 

Tekst oceniam na 8.

No tak, je­steś Cie­niem o bar­dzo wiel­kim ro­zum­ku, nawet we wtor­ki

Niech no tylko znajdę drukarkę…

(Jak to dobrze, że papier nie przesiąka ironią).

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziękuję, Ambroziaku. Miło, że tekst Ci się spodobał. Ja go zeszmaciłam? Sam polazł na baby, zamiast grzecznie wrócić do ślubnej… ;-)

Cieniu, i jak? Poszukiwania zakończyły się sukcesem? Czy może w środy drukarka świetnie się chowa? ;-)

Babska logika rządzi!

Drukarka ukryła się pod półcentymetrową warstwą kurzu, głupia. Pięć minut i było po zabawie. Gorzej z tuszem. Ten to jest prawdziwy ninja.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Słaba skrytka. Ciekawe, czy są sympatyczne tonery do drukarek… ;-)

Babska logika rządzi!

Ominęły mnie ciekawe rozważania:)

Cieniu, twój pomysł z dżinem mocno mnie poruszył. Usilnie zacząłem się zastanawiać, jakie trzy życzenia mogłaby wypowiedzieć rybka. Ot, moje przekleństwo – empatia;)

Swoją drogą, nie sądzicie, że byłby to fajny temat na kolejny konkurs?

Abstrakcyjny punkt wyjścia, czyli nieskończone możliwości kreacji :D

empatia

Empatio, jeśli masz ochotę, to ogłaszaj konkurs. Każdy może. Tylko lepiej wyczaić jakiś moment, kiedy nie ma zbyt wiele konkurencyjnych imprez.

Babska logika rządzi!

:) Tak tylko rzuciłem pomysł, notabene oparty nie o swoją koncepcję;)

Nie myślałem, że tak można samozwańczo;)

Racja, co za dużo to niezdrowo:) Sam jeszcze niedawno się zastanawiałem, czy by nie podjąć wyzwania w Dragonezie i czy to nie za późno, żeby napisać od zera przyzwoity tekst.

Ale ta rybka tak mi zaprzątnęła głowę;)

Jak tu wleźć w taki mały rozumek?:D Z drugiej strony rybka wyobraźnię raczej ma dużą, bo przecież niejedno ciekawe życzenie sama musiała niechybnie spełniać. Naprawdę ciekawe wyzwanie.

Może kiedyś:)

empatia

Tak podejrzewałam, że nie wiedziałeś, więc podpowiedziałam. :-) Przemyśl problem.

Oj tam,  że nie o swoją… Każdy sukces ma wielu ojców.

Do końca Dragonezy jeszcze prawie miesiąc. Jeśli tylko masz koncepcję… To nie musi być długi tekst.

Te złote rybki to zarazy wrednie jak rzadko które stworzenia. Ile dowcipów było na ten temat… ;-)

Babska logika rządzi!

Te złote rybki to zarazy wrednie jak rzadko które stworzenia.

Wypraszam sobie, szanowna Koleżanko! :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tak? A co powiesz na ten egzemplarz:

 

– Chcę mieć ptaszka do samej ziemi.

– Nie ma sprawy – odpowiedziała złota rybka.

A potem zagwizdała. Przyleciała piła i ucięła facetowi nogi.

Babska logika rządzi!

Te złote rybki to zarazy wrednie jak rzadko które stworzenia.

Wypraszam sobie, szanowna Koleżanko! :-D

Panie, Pan, póki co, wciąż jesteś tylko Srebrną Rybką, więc się nie turbuj.

Swoją drogą, Ile życzeń spełniają srebrne rybki?

 

A pomysł na konkurs bardzo ciekawy, nie ma to tamto. Jestem pewien, że tutejsi Fantaści wyciągnęliby z tematu bardzo, bardzo wiele…

 

Peace!

 

EDIT:

Mój ulubiony kawał o rybce (nie moja wina, że trochę politycznie niepoprawny):

Trzech Murzynów złapało złotą rybkę, a ta im obiecuje, że spełni po jednym życzeniu każdego z nich, jeśli ją uwolnią. Murzyni oczywiście się zgłaszają

– Chcę być biały – mówi pierwszy.

PUFF! Murzyn zmienił kolor skóry.

– Ja też chcę być biały – mówi drugi.

PUFF! Murzyn zmienił kolor skóry.

– A ja chcę, żeby oni byli czarni…

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, to jest myśl! Jak NF wydrukuje tekst Psycho, to będzie musiał spełniać nasze życzenia. :-)

 

A dowcip znałam w wersji z dwoma pracownikami, szefem, urlopami i puentą “A ja chcę, żeby te dwa głąby jutro rano zjawiły się w firmie”.

No dobrze – ludzie potrafią być równie wredni jak złote rybki.

Babska logika rządzi!

Ożesz wy…. ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Zaczekam pół godziny, a potem coś powiem.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Zaintrygowałeś mnie…

Babska logika rządzi!

Ożesz wy…. ;-)

Pisze się: ożeż!

 

Fifi, jesteś ze mnie dumna?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, ja wymiękłam. Przebiłeś wszystkich.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oto ja…

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wstydź się Srebrna Rybo, wstydź.

Ale powiem Ci, że mnie najbardziej jednak ubawiło pytanie: Fifi, jesteś ze mnie dumna?

R O Z B R A J A J Ą C E

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

bemik, bo Ty nie wiesz, jakie cudeńka odchodzą przy naszej “Pierzynce”…

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No nie, tego wiedzieć nie mogę, ale dobrze, że jestem sama w domu, bo mąż by pomyślał, że mam coś z głową – tak zaczęłam kwiczeć.

A może jednak coś mam?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

“Tak, na to wygląda. Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci. “

/Alicja w Krainie Czarów/

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Wiesz, sporo w tym prawdy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja się wstydam :-) Straszliwie!

 

Ale Cień odwalił… :-D Miałem normalnie obraz psiaka, który własnie rozpruł kanapę, pokonując wroga, a potem przybiega radosny do właściciela:

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wiem, bemik. Oczywiście, że wiem. Muchy mi powiedziały.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ależ dyskusja się rozpętała.

Tak, Cieniu. Jestem z Ciebie dumna. :-)

Babska logika rządzi!

^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To ja w ramach offtopu napiszę coś o tekście. ;)

Sympatyczne opowiadanie, chociaż zabrakło mi jakiegoś… ciekawszego pomysłu. Czegoś bardziej oryginalnego. No nie wiem. Mam wrażenie, że kilka dni już zupełnie nie będę pamiętał o czym to było.

Napisałbym “stać Cię na więcej”, ale nie napiszę, bo to demotywujące. Hmm… Albo dobra, napiszę: “Stać Cię na więcej”. ;)

Tekst oceniam na 5.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dzięki, Szyszkowy. :-)

Co za offtopowanie? Tak się pięknie temat rozwijał. ;-)

Chyba jednak bardziej motywujące.

Babska logika rządzi!

Nagle ponad połowa zabawek zniknęła lub zamieniła się w diametralnie różne rzeczy.

To zdanie mi się nie podobało. Część zabawek zamieniła się w różne rzeczy? Chyba w inne rzeczy?

 

Opowiadanko jest oczywiście ładnie napisane, z dbałością o szczegóły, ale poza tym to hmmm… Finklo, no takie sobie. Pomysł z życzeniem, które wprowadza zamieszanie – nihil novi, a jego realizacja – bez błysku. Czy uśmiechałem się czytając? Trochę. ;-)

Tekst oceniam na 6.

EDIT (po przeczytaniu wpisu Szyszkowego): Hehe, też napisałem “stać Cię na więcej”, tylko że przed wysłaniem komentarza skasowałem to :-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Dzięki, Jerohu.

Nic nowego i bez błysku? Cóż, chyba masz rację. Ze zdaniem też. Zaraz zmienię.

Dobrze, że się chociaż pouśmiechałeś. :-)

Babska logika rządzi!

…oczywiście nie dlatego, żebym uważał, że Cię nie stać! ;-) Bo trochę tak wyszło.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Skasowane, czy nie, tak właśnie zabrzmiał pierwszy komentarz.

Ale mogę widzieć to “pełne” pół komcia: najwidoczniej w ciągu ostatniego roku poziom mi się poprawił, a Czytelnicy błyskawicznie się rozbestwili przyzwyczaili do wyższego. ;-)

Babska logika rządzi!

W liście do mikołaja dokładnie wyłuszczył, czego oczekuje

A nie z dużej?

 

Początek do reszty pasuje mi średniawo. Do tego nie lubię opowieści świątecznych, więc scena w fabryce odrzuciła mnie mocno. Później było już dużo lepiej. Fajny zwrot z Sandrą, ale ze względu na pierwsza połowę: Tekst oceniam na 6.

Poza tym warsztat dobry, ale to już dla ciebie nie wyczyn ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki, Tenszo.

Miło, że chociaż druga połowa się podobała. :-)

Jaką literą mikołaj… Hmmm. Podobno w znaczeniu funkcji/ zawodu małą literą. W znaczeniu imienia lub konkretnego faceta, który żył kiedyś tam, oczywiście dużą. Pytanie tylko, do kogo pisze się listy? ;-) Trudno powiedzieć jednoznacznie, ale postawiłam na tego pierwszego.

Babska logika rządzi!

A to już chyba kwestia gustu w takim razie. Dla mnie intuicyjnie jest z M :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ech, już sama nie wiem. Bo prawie na pewno list zaczynał się od “Drogi Mikołaju”. ;-)

Babska logika rządzi!

Pomysłowe i zabawne opowiadanko ; )

Dziękuję. :-)

Babska logika rządzi!

Lubię efekt domina w opowiadaniach i za to plusik. Scena w fabryce trochę mi nie pasuje (raz rybka, raz Mikołaj). Poza tym spędziłam miło czas, więc nie narzekam.

Oceniam opowiadanie na 6.

Dzięki, Rooms. Ten efekt domina to chyba pożyteczna sprawa. Warto zapamiętać, żeby częściej używać. :-)

Babska logika rządzi!

Zdecydowanie zapamiętać i używać! Finklo, użyj jeszcze raz, proszę! :)

Skoro użyłaś czarodziejskiego słowa, to nie mam innego wyjścia. :-) Tak dla pewności: jak definiujesz efekt domina?

PS. Ale nie oczekuj, że znajdzie się w następnym tekście. :-)

Babska logika rządzi!

O, jak mi miło! Niczego nie oczekuję i jestem bardzo cierpliwa oraz niezmiernie zaszczycona!

Nosz kurczak, definicję chcesz? 

Za wikipedią: “Pojęcie efekt domina jest metaforą używaną dla określenia sytuacji, w której jedno drobne zdarzenie uruchamia szereg następujących po sobie, wynikających jedno z drugiego zdarzeń.”

Może być?

Hmmm. To by się mniej więcej zgadzało z moimi wyobrażeniami na temat domina. Problem w tym, że w powyższym szorcie to ja za bardzo tego efektu nie widzę. Ale sama koncepcja zacna i rozwojowa.

Babska logika rządzi!

A mnie się skojarzyło i już (małe życzenie, a jakie efekty! :)).

Efekt motyla? ;-)

Babska logika rządzi!

a to nie to samo?

Fajne; moralizowanie przyprawione humorem może być – wbrew pozorom, co właśnie udowodniłaś powyższym tekstem – smaczne i lekkostrawne.

Sorry, taki mamy klimat.

Rooms, wydaje mi się, że są różnice. :-)

Sethraelu, dzięki. Ha, dobry humor robi cuda. :-) Nawet przy pouczaniu.

Babska logika rządzi!

Tym bardziej proszę napisz opowiadanie z użyciem efektu domina – wreszcie może załapię różnicę :)

Postaram się. Wydaje mi się, że przy dominie mamy łańcuch dłuższy, pewniejszy i bardziej różnorodny. Przy motylu – więcej nieprzewidywalności i przypadków.

Babska logika rządzi!

Witajcie ponownie,

Nadrabiam lekturę komentarzy i widzę ciekawą dyskusję:)

Efekt motyla to element teorii chaosu deterministycznego, w którym niewielkie zaburzenie warunków początkowych powoduje rosnące wykładniczo z czasem zmiany w zachowaniu układu.

W odróżnieniu od efektu domina, mamy tu nieznacznej wielkości działanie początkowe i niewspółmiernie duży efekt końcowy. Zwykle proces inicjowany jest przez jakieś zaburzenie w modelu. Powoduje ono chaotyczne reakcje, rozwijające się w sposób nieprzewidywalny i bardzo często niemierzalny.

W efekcie domina akcja uruchamia reakcję, a ta inicjuje kolejną. Zwykle też siła oddziaływania jest symetryczna. W efekcie domina zazwyczaj wszystkie elementy działania są w pełni wyjaśnialne i zgodne z prawami logiki. Możliwe są tu badania empiryczne, które pozwalają jednoznacznie ustalić reguły przenoszenia akcja – reakcja.

Kolejna różnica, to fakt, że efekt domina jest nieodwracalny. Jak już elementy układanki się poprzewracają, to koniec fajerwerków. W teorii chaosu deterministycznego, efekt motyla zakłada zmiany w modelu na każdym etapie. Każda ingerencja może zmienić przebieg zjawiska, niezależnie od założeń modelu i początkowej siły inicjującej.

Tak to ja rozumiem, ale ekspertem nie jestem:)

Motyw chaosu deterministycznego i efektu motyla wykorzystałem w opowiadaniu „Ona”, ale jakoś przeszło bez większego entuzjazmu. Fakt, że trochę tam namieszałem, jednak tak to właśnie bywa z efektem motyla;)

Pozdrawiam

empatia

O widzisz, Empatio! Podobnie kombinowałam, tylko Ty ładniej i solidniej to ująłeś. :-)

Babska logika rządzi!

Nie sądziłem, że kiedykolwiek to od Ciebie usłyszę:D

empatia

Czego ten świąteczny czas nie wyrabia z ludźmi… ;-)

Babska logika rządzi!

Tak właśnie myślałem;) do miłego po świętach, kiedy to wszystko wróci do normy;)

empatia

Do miłego, Empatio. Chociaż ja zamierzam tu zaglądać także w tym najbliższym, nieco zwariowanym czasie.

Babska logika rządzi!

Bardzo fajnie napisane, prokurator z jednej strony nagrodzony za rzetelność w pracy, z drugiej ukarany nagroda zony… nikt nie jest idealny:-)

Dziękuję, Maxeno. :-)

Ano, zgadza się – nikt nie jest idealny. I pewnie nikt nie ucieszyłby się ze sprawiedliwości, nawet jeśli ciągle wydaje mu się, że los go strasznie skrzywdził…

Babska logika rządzi!

Pierwsza myśl: czy aby nie mamy do czynienia z zaczątkami Jokerii?

Poczepiam się: dziecko nie myśli tak perspektywicznie, jak to ukazałaś. Gdyby czytał to Piaget, byłby oburzony.

Tekst ciekawy, ale nie nie zapadł mi w pamięć. Nie wzbudził też żadnych emocji. 3/6.

 

PS: W notatkach mam taki wpis: “A ja bym chciał 10 najnowszych gier każdego miesiąca” – jest to na 100% komentarz do Twojego tekstu, ale nie mam pojęcia o co mi chodziło… :D 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dzięki, Arhizie.

Nie, o Jokerii wtedy nie myślałam, to całkiem inna bajka.

Sama też nie mam jakiegoś wielkiego sentymentu do tego opka. Ale nie wypieram się. :-)

Obstawiam, że gdybyś jako dziecko złowił złotą rybkę, to właśnie tak brzmiałoby Twoje życzenie.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet. :-)

Babska logika rządzi!

Ha, ha, “ …logika rządzi”

Dzięki, Koalo. :-)

Zawsze. :-)

Babska logika rządzi!

Minęło ponad pół roku. Miś przeczytał drugi raz i znowu mu się podobało. “Uważaj czego sobie życzysz”. Zwłaszcza od kobiety, pardon, złotej rybki. :) 

Ano, uważać zawsze trzeba. Życzenia to złośliwe bestie. A złote rybki to już takie podłe…

Jeśli zamierzasz czytać moje teksty co pół roku, to jeszcze odrobina i będziesz mógł czytać codziennie jeden. ;-)

Babska logika rządzi!

Przynajmniej się nie znudzę. Miś laugh

Uznam to za duży komplement. :-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka