- Opowiadanie: gravel - Szatan smutny śmiertelnie

Szatan smutny śmiertelnie

Pi­sa­ne na go­rą­co, pod szkol­ną ławką. I nie py­taj­cie, jak ten Sza­tan się zna­lazł w Ame­ry­ce.



 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Szatan smutny śmiertelnie

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Oto on.

Ma na sobie szary płaszcz i wy­pusz­cza z ust szary dym. Jego oczy są ciem­ne; utkwił wzrok w mo­krym od desz­czu chod­ni­ku; pa­trzy uważ­nie, by nie wejść w żadną więk­szą ka­łu­żę, ma bo­wiem na no­gach nowe pan­to­fle z cie­lę­cej skór­ki, a o takie w Pol­sce teraz trud­no…

Rynek kra­kow­ski jest pusty, deszcz bez­u­stan­nie pada od ty­go­dnia, nawet pa­tro­le nie­miec­kie jakoś rza­dziej po­ja­wia­ją się na uli­cach. Mia­sto jak wy­mar­łe, po­sza­rza­ło jak niebo.

Sza­tan za­trzy­mu­je się do­pie­ro w cie­niu Bramy Flo­riań­skiej, gdzie wciąż widać plamy krwi na ko­st­ce bru­ko­wej. To krew chłop­ca, któ­re­go ska­to­wa­no wczo­raj, krót­ko po pół­no­cy, tylko za to, że był Po­la­kiem, tylko dla­te­go, że opraw­ców było trzech, a on był sam jeden i nie śmiał nawet krzy­czeć o pomoc, kulił się u ich stóp do końca mając na­dzie­ję, że zo­sta­wią tylko parę si­nia­ków i może żebro zła­ma­ne, jedno czy dwa. A oni za­bi­li, tylko dla­te­go, że ofi­cer wczo­raj po­czę­sto­wał winem, które ude­rzy­ło do głowy.

Sza­tan za­ci­ska pię­ści, bez­rad­ny. Może tylko ru­szyć dłoń­mi, pstryk­nąć pal­ca­mi, by deszcz moc­niej za­czął za­ci­nać i zmył w końcu tę krew. Sza­tan pluje w plamę krwi i idzie dalej, smut­ny śmier­tel­nie i zły, a deszcz pry­ska na jego nowe buty spro­wa­dzo­ne z Za­cho­du.

 

xxx

 

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Oto on.

Leży w tra­wie, słu­cha we­so­łej gi­ta­ry i trzech gło­sów śpie­wa­ją­cych o prze­ba­cze­niu od Boga. Dłu­go­wło­se dzie­ci, lat po dwa­dzie­ścia parę, wszy­scy w ko­lo­ro­wych ko­szul­kach, po­wie­wa­ją war­ko­cza­mi i śmie­ją się do sie­bie, po­ka­zu­jąc brą­zo­we od pa­pie­ro­sów zęby. Za nimi roz­cią­ga się pole na­mio­to­we, a nad nimi szare niebo. Zaraz bę­dzie padać, deszcz lunie na na­mio­ty i dzie­ci kwia­ty zo­sta­ną pod­la­ne so­lid­nie.

Sza­tan słu­cha ich roz­mo­wy. Mówią sobie o przy­go­dach z nar­ko­ty­kiem – na­zy­wa­ją go Lucy – mówią sobie o sek­sie, mówią o Bogu. Śpie­wa­ją co chwi­la. Sza­tan jest zły. Ich twa­rze są jasne i ro­ze­śmia­ne, a Sza­tan jest zły.

Ten chło­pak z brodą zo­sta­wił w domu cię­żar­ną dziew­czy­nę i uciekł ze ślicz­ną ko­le­żan­ką, która chcia­ła się z nim ko­chać pod gołym nie­bem. A tamta dziew­czy­na z pió­ra­mi wpię­ty­mi w war­ko­cze – od­da­ła swo­je­go ojca do domu star­ców, gdy naj­bar­dziej po­trze­bo­wał jej opie­ki. A tam­ten chło­piec, który ma prysz­cze jak na­sto­la­tek – kradł i bił młod­szych od sie­bie. A teraz wszy­scy śpie­wa­ją o mi­ło­ści i prze­ba­cze­niu, i o sza­cun­ku.

A Sza­tan za­ci­ska pię­ści, bez­rad­ny. Może tylko ru­szyć dłoń­mi, pstryk­nąć pal­ca­mi, by zgęst­nia­ły nad nimi szare chmu­ry. Niech ich zmo­czy deszcz, niech się prze­zię­bią. Sza­tan pod­no­si się i idzie, smut­ny śmier­tel­nie i zły, a ści­ga­ją go dźwię­ki roz­stro­jo­nej gi­ta­ry.

 

xxx

 

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Oto on.

Sie­dzi na placu zabaw w środ­ku ma­łe­go ame­ry­kań­skie­go mia­stecz­ka; ma na sobie szarą ko­szu­lę, a z ust wy­pusz­cza szary dym. Jego oczy są jasne jak niebo, które roz­cią­ga się bez­kre­sne nad jego głową. Z nieba leje się żar, a z Sza­ta­na pot.

Sie­dzi szary i nie­wi­docz­ny na ławce z wy­ła­ma­nym opar­ciem, a oczy utkwił w dziew­czyn­ce na huś­taw­ce. Mała ma lat dzie­sięć, może je­de­na­ście, nos po­kry­ty gęsto pie­ga­mi i włosy jak spa­lo­na słoń­cem trawa. Huśta się wolno, jakby nie miała na to wcale ocho­ty.

Sza­tan wie, że nie ma. Wczo­raj cała jej ro­dzi­na zgi­nę­ła, Char­les Man­son to spra­wił, dziel­ny mały sztuk­mistrz. In­spi­ra­cja dla znu­dzo­nych chłop­ców z mia­stecz­ka, praw­da? Roz­bi­te bu­tel­ki i dwa­na­ście ran kłu­tych i cię­tych na pier­si matki; cięż­ki ka­mień z ogro­du i roz­trza­ska­na czasz­ka ojca; kawał drutu i zmiaż­dżo­na grdy­ka ma­łe­go bra­cisz­ka. Dziew­czyn­ka jest od­pry­skiem, nie po­win­no jej tu być. Na ra­mie­niu od­ci­snę­ła się ręka Du­że­go Chło­pa­ka.

Sza­tan pa­trzy, jak dziew­czyn­ka kiwa się na huś­taw­ce jak wa­ha­dło. Jej twarz jest szara pod let­nią opa­le­ni­zną. Sza­tan za­ci­ska pię­ści, bez­rad­ny. Może tylko ru­szyć dłoń­mi, pstryk­nąć pal­ca­mi, by słoń­ce jesz­cze moc­niej spie­kło zie­mię. Może Duzi Chłop­cy smażą się teraz w swo­ich ce­lach. Sza­tan wsta­je z ławki i idzie, smut­ny śmier­tel­nie i zły, a plamy potu roz­le­wa­ją się pod jego pa­cha­mi.

 

xxx

 

 

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Oto on.

Opie­ra się o kraty w wię­zie­niu, pa­trzy na chło­pa­ka, który leży na pry­czy. Dzie­ciak jest od­wró­co­ny do Sza­ta­na ple­ca­mi i szlo­cha. Wła­śnie wró­cił do domu z Iraku. Wła­śnie zabił swoją matkę, bo za­miast niej zo­ba­czył Ira­kij­czy­ka mie­rzą­ce­go do niego z ob­rzy­na.

Do­pie­ro teraz to do niego do­cie­ra, dla­te­go pła­cze, szlo­cha tak mocno, że już boli go brzuch i do­stał mdło­ści. Naj­da­lej za parę dni spró­bu­je po­peł­nić sa­mo­bój­stwo. Ten sam słod­ki chło­piec, który przy­no­sił mamie bu­kie­ty po­lnych kwia­tów, a ona uśmie­cha­ła się za to pięk­nie. Ten sam dziel­ny ame­ry­kań­ski żoł­nierz, który po­szedł na Wschód wal­czyć w słusz­nej spra­wie, wy­grze­by­wał się spod stosu tru­pów, na­pę­dza­ny nie siłą mię­śni i wolą prze­ży­cia, tylko chę­cią zo­ba­cze­nia Ma­mu­si jesz­cze jeden ostat­ni raz.

Sza­tan wie. Chło­pak naj­pierw się cie­szył, gdy wró­cił do domu, tak wiel­ka była ulga, że do­pie­ro po kilku ty­go­dniach za­czę­ły się kosz­ma­ry. Za­czę­ły się, więc zabił. Ten słod­ki, nie­win­ny chło­piec, który dzie­sięć lat temu cho­wał się w ła­zien­ce i za­ty­kał uszy pal­ca­mi, żeby nie sły­szeć, jak jego ro­dzi­ce na sie­bie krzy­czą i jak dłoń ojca z mo­krym pla­śnię­ciem ude­rza w twarz matki.

Skoń­czy w celi śmier­ci. A Sza­tan za­ci­ska pię­ści, bez­rad­ny. Może tylko ru­szyć dłoń­mi, pstryk­nąć pal­ca­mi, żeby chło­pa­ko­wi ła­twiej było zła­pać od­dech. Niech go łapie, póki może. Potem Sza­tan pod­no­si się i idzie, smut­ny śmier­tel­nie i zły, wy­cho­dzi z wię­zie­nia.

 

xxx

 

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Oto on.

Sie­dzi przy łóżku Wiel­kiej Pi­sar­ki, w małej szpi­tal­nej sali, gdzie świa­tła są zbyt ja­skra­we, a ścia­ny zbyt czy­ste. Trzy­ma w swo­ich sza­rych dło­niach wy­schnię­tą dłoń sta­rej ko­bie­ty, która umie­ra sa­mot­nie, bo jej je­dy­ny syn szuka teraz ner­wo­wo Nobla w jej miesz­ka­niu. De­spe­rac­ko po­trze­bu­je pie­nię­dzy; taki Nobel to nie byle co, praw­da? Wiel­ka Pi­sar­ka zaś de­spe­rac­ko po­trze­bu­je kogoś, kto po­trzy­mał­by ją za rękę.

Ko­bie­ta jest nie­przy­tom­na, ale Sza­tan chce przy niej być. Niebo za oknem jest szare i chmur­ne, Wiel­ka Pi­sar­ka jest szara na tle nie­ska­zi­tel­nie bia­łe­go prze­ście­ra­dła, jej pierś ledwo się unosi pod szpi­tal­ną ko­szu­lą.

Sza­tan czy­tał kie­dyś jej po­wie­ści. Pi­sa­ła o Bogu, chwa­li­ła go za Jego wiel­kie dzie­ło, dzię­ko­wa­ła Mu za swój dar pi­sa­nia, a czy­ta­jąc jej książ­ki trze­ba się czuć na­tchnio­nym, prze­peł­nio­nym czymś wiel­kim, jakby jej dar udzie­lał się wszyst­kim. Da­wa­ła każ­de­mu na­dzie­ję.

Ale teraz tylko Sza­tan sie­dzi przy jej łożu, de­li­kat­nie za­ci­ska pię­ści, bez­rad­ny. Nie może ru­szyć dłoń­mi, nie może pstryk­nąć pal­ca­mi, bo Wiel­ka Pi­sar­ka chyba od­zy­sku­je przy­tom­ność i trzy­ma się go kur­czo­wo; może nie jest świa­do­ma, kto przy niej sie­dzi i bie­rze go omył­ko­wo za syna, a może jest jej wszyst­ko jedno, bo bar­dzo się boi i nie chce być sama. Tego Sza­tan nie wie. Dla­te­go sie­dzi.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Naj­wy­żej za parę dni […] ---> czy naj­da­lej?

Pro­po­nu­ję jesz­cze jedną zmia­nę:

Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, co smut­ny śmier­tel­nie szedł przez ogród Staf­fa? ---> Pa­mię­ta­cie tego Sza­ta­na, który, smut­ny śmier­tel­nie, szedł przez ogród Staf­fa? Powód? In­for­ma­cja o sta­nie du­cho­wym Sza­ta­na jest, mimo wszyst­ko, wtrą­ce­niem, na­to­miast “co […] szedł” jest dość pa­skud­nym ko­lo­kwia­li­zmem, kłu­ją­cym w oczy w tak re­flek­syj­nym i ge­ne­ral­nie po­rząd­nie na­pi­sa­nym tek­ście. Pro­stym, wprost mó­wią­cym, że Sza­tan bywa bar­dziej ludz­ki od nas. A może nie bywa, lecz jest, wbrew po­zo­rom, za­wsze?

Można za­kwe­stio­no­wać jesz­cze kilka zdań, ale, moim zda­niem, w po­ło­wie by­ło­by to nad­mia­ro­wą in­ge­ren­cją w styl, kli­mat.

:-) Co i jak na­pi­szesz “le­gal­nie”, nie pod ławką? :-)

 

 

O matko, Gra­vel, Ty masz osiem­na­ście lat? 

Niby pro­ściut­ki, ale bar­dzo pięk­ny tekst, taki po­etyc­ki, cud­nie za­gra­ne na emo­cjach. Bar­dzo do­brze dzia­ła to po­wtó­rze­nie z każ­de­go pierw­sze­go aka­pi­tu: nie­za­leż­nie od czasu i miej­sca dzie­je się tak samo. 

Je­stem za­chwy­co­na tak bar­dzo, że Cię no­mi­nu­ję do piór­ka – może to spra­wi też, że wię­cej osób Cię prze­czy­ta.

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Rze­czy­wi­ście, Gra­vel, pięk­ny tekst. Po­ru­sza­ją­cy. 

Emel­ka­li, Ty mnie przy­pra­wiasz o ból głowy. :-) Jesz­cze jedna spe­cja­li­za­cja? Nie za wiele masz ta­len­tów? :-) (AdamKB)

Bar­dzo kli­ma­tycz­ny tekst. Pięk­nie na­pi­sa­ny. Swoje robi po­wta­rza­ją­cy się rytm. O czło­wie­czeń­stwie sza­ta­na na­pi­sał już Adam, więc po­wta­rzać nie będę. 

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

Po­pra­wio­ne :)

Dzię­ku­ję wszyst­kim za ko­men­ta­rze. Cie­szę się, że Wam się po­do­ba­ło. 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Jak­kol­wiek świet­nie i po­etyc­ko na­pi­sa­ny tekst, to nie prze­ko­nu­je mnie jego głów­ne za­ło­że­nie. Tak samo jak w wier­szu Staf­fa i w “Mi­strzu i Mał­go­rza­cie”. No bo, kur­czę, Sza­tan po­wi­nien być do cna zły. Z za­ło­że­nia. Wiem, ma to słu­żyć pod­kre­śle­niu ludz­kiej nik­czem­no­ści, ale są chyba inne me­to­dy, niż takie, bądź co bądź, prze­kła­ma­nie (za­kła­da­jąc, że mamy na myśli tego sa­me­go Sza­ta­na).

Je­stem za­chwy­co­na tak bar­dzo, że Cię no­mi­nu­ję do piór­ka – może to spra­wi też, że wię­cej osób Cię prze­czy­ta.

Na mnie za­dzia­ła­ło :P

Dobry tekst, je­stem tym bar­dziej pod wra­że­niem, gdy pa­trzę na wiek au­tor­ki. Jest tro­chę po­tknięć, w sumie to taki dłuż­szy wiersz dla mnie, ale jaki ładny :) Po­wta­rza­ją­cy się rytm wy­raź­nie wy­bi­ja się w gło­wie pod­czas czy­ta­nia, tylko ostat­ni frag­ment miał kilka krzy­wych nut ;]

 

Ve­dy­mi­nie – ponoć we­dług samej bibli Sza­ta­na (nie czy­ta­łam, ale tak sły­sza­łam) ten nie jest zły, tylko wie­rzy w wol­ność jed­nost­ki, uważa, że czło­wiek nie po­wi­nien po­dą­żać za z góry usta­lo­ny­mi za­sa­da­mi. Czy to jest złe? To juz chyba każdy oceni sami ;) Ale sza­blo­no­we po­dej­ście do Sza­ta­na, jako ucie­le­śnie­nia złego zła z róż­ka­mi i trój­ze­bem jest tro­chę za­baw­ne (oczy­wi­ście prze­ry­so­wu­je).

Ni to Sza­tan, ni to Tęcza.

Do cna zły Sza­tan, to świat czar­no-bia­ły, czyli nudny. Tak, jak to przed­sta­wi­ła Gra­vel (i Staff, i Buł­ha­kow) jest cie­ka­wiej. 

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

I ja lubię ta­kie­go Sza­ta­na :)

Ładny i dobry tekst. Dużo we mnie po­ru­szył.

 

…także no­stal­gię i tę­sk­no­tę za pi­sa­niem pod ławką ;)

 

Prze­czy­ta­łam kilka go­dzin temu, zanim zmie­ni­łaś “co” na “który”. Ko­lo­kwia­lizm czy nie, mi to “co” jakoś bar­dziej grało. Ale wszyst­kim nie do­go­dzisz ;)

Bar­dzo dobry tekst!

Może i morał od­kryć da się już po pierw­szym aka­pi­cie, ale ta kon­se­kwen­cja na­da­je mu od­po­wied­niej siły.

 

Po­zdra­wiam!

"Przy­sze­dłem ogień rzu­cić na zie­mię i jakże pra­gnę ażeby już roz­go­rzał" Łk 12,49

Dobre, choć w sumie o ni­czym :)

Gra­tu­lu­ję stylu i two­rze­nia kli­ma­tu

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Cie­ka­wy tekst. Moim zda­niem głębi do­da­je mu to, że ma co naj­mniej dwa zna­cze­nia. W każ­dej ze sce­nek po­tra­fi­łem sobie wy­obra­zić co ze­zło­ści­ło sza­ta­na rów­nież za­kła­da­jąc jego ar­che­ty­po­we zło. 

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

Wszyst­ko już zo­sta­ło po­wie­dzia­ne. Nic wię­cej do dać nie mogę oprócz tego, że tekst był bar­dzo dobry i prze­czy­ta­ny jed­nym tchem. :)

"Myślę, że jak czło­wiek ma w sobie tyle nie­sa­mo­wi­tych po­my­słów, to musi zo­stać pi­sa­rzem, nie ma rady. Albo do czub­ków." - Jo­na­than Car­roll

Prze­czy­ta­łem jesz­cze raz, uważ­niej, za­chę­co­ny ko­men­ta­rzem Ne­va­za. I też zo­ba­czy­łem dru­gie zna­cze­nie (cho­ciaż, w sumie, to chyba je­dy­ne słusz­ne). Teraz do­ce­niam jesz­cze bar­dziej i od­wo­łu­ję mój za­rzut.

Miło mi, Lor­dzie Ve­dy­mi­nie. Może au­tor­ka zdra­dzi jakie prze­sła­nie/a chcia­ła prze­ka­zać, a może nie, to jej wybór :). Mnie się na­su­nę­ło od razu po pierw­szej scen­ce. W ze­szłym roku czy­ta­łem “Mere Chri­stia­ni­ty” Le­wi­sa, w któ­rym autor pisze, dla­cze­go dia­beł nie cie­szy się gdy lu­dzie giną w cza­sie wojny (bo wszy­scy spo­dzie­wa­ją się wtedy śmier­ci i wielu jest my­śla­mi bli­żej Boga). 

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

Zna­ko­mi­ty tekst. Bar­dzo cięż­ki, prze­my­śla­ny. Co tu dużo pisać, nie­sa­mo­wi­cie mi się po­do­ba­ło, lecę no­mi­no­wać.

And one day, the dream shall lead the way

Świet­ny tekst. Kli­ma­tycz­ny, ład­nie skom­po­no­wa­ny i po­ru­sza­ją­cy nawet moje czar­ne ser­dusz­ko. Brawo:)

”Kto się myli w win­dzie, myli się na wielu po­zio­mach (SPCh)

A ja je­stem wred­niej­sza od Alex i na mnie nie utwór nie za­dzia­łał. Może dla­te­go, że nie pa­mię­tam, może nawet nigdy tego wier­sza nie czy­ta­łam. Widzę scen­ki po­ka­zu­ją­ce bez­sen­sow­ne okru­cień­stwo i nie­czu­łość. Nic no­we­go. Ow­szem, zgrab­nie po­łą­czo­ne ty­tu­ło­wym bo­ha­te­rem, ow­szem, ład­nie na­pi­sa­ne, ow­szem tekst doj­rza­ły nie­pro­por­cjo­nal­nie do me­try­ki Au­tor­ki. Ale, we­dług mnie, na piór­ko to za mało.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Prze­czy­ta­łam, bo la­wi­na no­mi­na­cji mnie za­chę­ci­ła. Po­do­ba­ło mi się, bo tekst na­pi­sa­ny jest spraw­nie, scen­ki krót­kie ale su­ge­styw­ne.

Do za­chwy­tu jed­nak mam dość da­le­ko. Rze­czy­wi­ście, tekst jest doj­rza­ły, ob­ser­wa­cje celne, jed­nak mocno oczy­wi­ste. Takie tro­chę młot­kiem przez głowę. ;) W pierw­szej scen­ce mocno zgrzyt­nę­ło mi, że ten smut­ny, za­du­ma­ny, bez­rad­ny sza­tan pluje w plamę po krwi chłop­ca.

No ale cóż, to w końcu sza­tan.

Ostat­ni aka­pit po­do­bał mi się naj­bar­dziej.

Ład­nie na­pi­sa­ne. Trze­ba przy­znać, że od stro­ny spo­so­bu ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu tekst stoi na wy­so­kim po­zio­mie. Jest na­strój, są ja­kieś na­wią­za­nia, ma się wra­że­nie spój­no­ści wy­po­wie­dzi, do­brze się czyta. Przy­znam na­to­miast, że mnie nieco za­wio­dły fi­na­ły po­szcze­gól­nych czą­stek – prócz, na­tu­ral­nie, ostat­niej. 

I po co to było?

Do­pie­ro teraz prze­czy­ta­łam po­wyż­sze ko­men­ta­rze do­kład­niej  i chcia­łam do­ło­żyć swoje trzy gro­sze.

Za­ło­że­nie tego tek­stu mnie aku­rat prze­ko­na­ło, bo to za­le­ży (jak już wspo­mnia­ła Ten­sza) jak my tego sza­ta­na sobie zin­ter­pre­tu­je­my. Czy jako takie tro­chę gro­te­sko­we zło wcie­lo­ne, czy jako bun­tow­ni­ka prze­ciw­ko bo­skiej ty­ra­nii, prze­ciw­ko temu cho­ler­ne­mu “Bóg tak chciał”. Od­stęp­cę. Taki sza­tan, jak w tym dru­gim przy­pad­ku, nie tylko jest cie­kaw­szy, ale też – jak mi się wy­da­je – bar­dziej wia­ry­god­ny. O ile sza­tan może być wia­ry­god­ny. ;)

devil?

Po­de­pnę się pod opi­nię Fin­kli. W za­sa­dzie to pod każde zda­nie, po­czy­na­jąc od mojej nie­zna­jo­mo­ści wier­sza. Tekst nie­wąt­pli­wie doj­rza­ły jak na wiek Au­tor­ki, ale nie po­rwał mnie.

Dwa razy prze­czy­ta­łam tekst Gra­vel i, ku przy­po­mnie­niu, się­gnę­łam po wiersz Staf­fa Deszcz je­sien­ny.

Mogę uznać po­ten­cjał Au­tor­ki, mogę po­dzi­wiać umie­jęt­ność pi­sa­nia pod szkol­ną ławką, ale to wszyst­ko, bo tekst nie wy­warł na mnie spo­dzie­wa­ne­go wra­że­nia, nie wzbu­dził więk­szych do­znań. Praw­dę mó­wiąc, nie wy­wo­łał żad­nych emo­cji. Ot, pięć sy­tu­acji, które po­wsta­ły w wy­obraź­ni i, wedle słów Au­tor­ki, na go­rą­co zo­sta­ły za­pi­sa­ne.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Od­czu­cia mam iden­tycz­ne jak Fin­kla i re­gu­la­to­rzy. ładna, twór­cza in­ter­pre­ta­cja Staf­fa i chyba tylko tyle. 

We­szłam na stro­nę spo­dzie­wa­jąc się uj­rzeć może jesz­cze jeden czy dwa ko­men­ta­rze, za­miast tego zo­ba­czy­łam swój tekst w Bi­blio­te­ce – bar­dzo miła nie­spo­dzian­ka :)

Dzię­ku­ję za wszyst­kie ko­men­ta­rze. W in­ter­pre­to­wa­nie wła­sne­go tek­stu bawić się nie będę, po­zo­sta­wiam to czy­tel­ni­kom :D

Tylko, jeśli wolno mi pro­sić, na­stęp­nym razem za­po­mnij­cie o me­try­ce – nie chcia­ła­bym do­sta­wać ja­kie­goś “kre­dy­tu” ze wzglę­du na młody wiek.

 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Po­do­ba mi się kom­po­zy­cja utwo­ru i kon­cep­cja sza­ta­na, zgrab­nie na­pi­sa­ny tekst. Ale też dosyć oczy­wi­sty. Zwy­kle łapię się na wszyst­kie emo­cjo­nal­ne ha­czy­ki, ale nie tym razem, nie­ste­ty…

Bar­dzo dobre.

"Pierw­szy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

nie chcia­ła­bym ja­kie­goś “kre­dy­tu” ze wzglę­du na młody wiek.

 

Gra­vel, nie oba­wiaj się. Wszy­scy le­d­wie skoń­czy­li­śmy osiem­nast­kę. Taka Rooms  za­pew­ne tylko się kry­gu­je…. ;)  A nie­ja­ka Re­gu­la­to­rzy, którą nie­daw­no do­da­łem do zna­jo­mych, jest do­praw­dy śmiesz­na z tym uda­wa­niem wie­ko­wej ma­tro­ny :) 

 

Co do tek­stu –  in­te­re­su­ją­cy. Lubię,  gdy za sło­wa­mi  kryją się emo­cje. 

Na­to­miast nie spa­so­wał mi  pe­wien roz­dź­więk. 

 

Mamy tu jakże po­etyc­kie­go, prze­ma­wia­ją­ce­go do wy­obraź­ni “Staf­fow­skie­go” Sza­ta­na, prze­cha­dza­ja­ce­go tu i tam, któ­re­mu ani do glowy by nie przy­szło, by co­kol­wiek nie­me­ta­fo­rycz­nie, pro­sto z mostu oce­niać. No cóż, Sza­tan jak to sza­tan, reguł nie trzy­ma się, jego sza­tan­skie prawo. 

Jed­nak uży­wa­jąc  brzy­twy,  na­zwij­my ją nie­skrom­nie “Cor­co­ra­na” ;)  i odzie­ra­jąc tek­ścik z po­etyc­ko­ści za­czerp­nię­tej od pana Lo­epol­da, po­zo­sta­nie nam li tylko kilka sce­nek epa­tu­ją­cych prze­mo­cą lub, do wy­bo­ru, dość wy­biór­czym na­ro­do­wo­ścio­wo uża­la­niem się  nad prze­cież “uty­li­tar­nym” złem świa­ta. 

Po­zo­sta­łe po po­wyż­szym go­le­niu: litry krwi, spły­wa­ją­ce po bruku, roz­trza­ska­ne czasz­ki ojców i bra­tów, roz­pla­ca­ka­ne z ob­rzy­na ma­mu­sie tu­dzież zsza­rza­łe opusz­cze­nia smut­kiem cię­żar­ne, stają się nie­ste­ty zu­peł­nie try­wial­ne. I jak już wspo­mnia­no,  poza prze­ka­zem, że au­tor­ka ma serce jak Ty­ta­nic, nic wię­cej z tego nie wy­ni­ka.

Przy­naj­mniej dla czy­tel­ni­ka, który już wy­pła­kał się po trzę­sie­niu ziemi u Mu­min­ków lub, nieco ob­fi­ciej, śmier­ci Ma­te­usza Cu­th­bert. 

 

;) 

 

 

 

 

 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Cor­co­ra­nie, każdy tekst odar­ty ze swo­ich czę­ści skła­do­wych byłby czymś innym niż ten, za­miesz­czo­ny przez au­to­ra. Może le­piej więc ni­ko­go z ni­cze­go nie odzie­raj­my, a czy­taj­my tak jak jest. 

To żart oczy­wi­ście. A tak na po­waż­nie – tutaj głów­ną za­le­tą (jak dla mnie) jest wła­śnie ze­sta­wie­nie po­etyc­ko­ści sza­ta­na, z dia­blo okrut­nym świa­tem.

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Przy­kro mi, Bemik.

Ja po pro­stu wo­lał­bym coś ponad, niż pro­ste ze­sta­wie­nia.

W tym odzie­ra­nie z dia­blo odar­tych odzie­rin 

;)

 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Ja tam się zga­dzam z Cor­co­ra­nem. To opko dość pro­ste, ło­pa­to­lo­gicz­ne, jak mó­wi­łam, pi­sa­ne na go­rą­co. Dla­te­go nie li­czy­łam na aż tak cie­płe przy­ję­cie :)

(A serce me jest jak Ti­ta­nic, bo leży po­trza­ska­ne na dnie oce­anu ludz­kie­go nie­szczę­ścia i po­ra­sta glo­na­mi zgry­zo­ty. )

 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Ja tam się zga­dzam z Cor­co­ra­nem.

Yeah!  ;)

 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Wła­śnie strze­li­łaś do wła­snej bram­ki, gra­vel.

Ale gola zdo­by­ła? Zdo­by­ła! ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Wła­śnie strze­li­łaś do wła­snej bram­ki, gra­vel.

 

No! Wła­śnie zu­peł­nie nie :) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Zgo­dzi­łam się po pro­stu ze słusz­ny­mi za­rzu­ta­mi :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Kli­ma­tycz­ny, po­etyc­ki tekst. Sama treść niby nie­skom­pli­ko­wa­na, ale ten kli­mat wy­raź­nie udzie­la się czy­tel­ni­ko­wi. 

Dobre. 

Ko­cham ten wiersz. Pi­sa­łem jego in­ter­pre­ta­cję na prób­nej ma­tu­rze z roz­sze­rzo­ne­go Po­la­ka. Stwier­dzi­łem, że Sza­tan jest bez­rad­ny wobec swo­jej na­tu­ry i od­ję­to mi punk­ty za nad­in­ter­pre­ta­cję :)

Pięk­ny tekst, któ­re­go treść jest żadna. Nie ma to żad­ne­go zna­cze­nia, bo stwo­rzy­łaś pę­dzel, który na­ma­lu­je w gło­wie czy­tel­ni­ka pięk­ny obraz. Gra­tu­la­cje.

Pod ławką po­wsta­ją naj­lep­sze opo­wia­da­nia.

 

Po­zdra­wiam :)

Pro­szę o wy­ba­cze­nie, miało być "nie­mal żadna". "Lu­dzie są nie­do­brzy" po­zo­sta­je jakąś tre­ścią :)

Nie wiem, co już wy­czy­ta­łaś z ko­men­ta­rzy po­wy­żej, ale bar­dzo wąt­pię, żebym zdo­łał na­pi­sać coś ory­gi­nal­ne­go. Po­zwo­lę sobie jed­nak na wła­sną in­ter­pre­ta­cję tego opo­wia­da­nia. Twój Sza­tan nie jest katem mi­lio­nów ani esen­cją i uoso­bie­niem zła, co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści. Jest ofia­rą wła­snej ide­olo­gii, pra­gnie­nia po­sia­da­nia i da­wa­nia wol­no­ści, oraz od­wa­gi, by sprze­ci­wić się Bogu, a Ty uka­zu­jesz nam jego po­tę­pie­nie; spo­sób w jaki płaci za to, że ofia­ro­wał czło­wie­ko­wi praw­dę i po­zna­nie Dobra i Zła; teraz musi przez wiecz­ność prze­mie­rzać Zie­mię i pa­trzeć bez­rad­nie jak lu­dzie wy­ko­rzy­stu­ją jego dar, by nisz­czyć świat i sie­bie na­wza­jem; jak wciąż od nowa wy­bie­ra­ją Zło, ob­cią­ża­jąc tym samym jego wła­sne su­mie­nie.

Za­pew­ne jest to sroga nad­in­ter­pre­ta­cja, ale po­do­ba mi się ten po­mysł tak bar­dzo, że uprzej­mie upra­szam o po­nie­cha­nie prób wy­pro­wa­dze­nia mnie z błędu. Taka wizja, choć bez­na­dziej­nie ro­man­tycz­na, jest bar­dzo pięk­na. I sta­no­wi dla mnie źró­dło in­spi­ra­cji.

 

Uj­mu­ją­ce i nie­zwy­kle po­ru­sza­ją­ce opo­wia­da­nie.

 

Peace!

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Dj ma py­ta­nie nie w kwe­stii in­ter­pre­ta­cji tek­stu.

 

O czym on jest?

Jaką hi­sto­rię przed­sta­wia?

 

Dj jest zwo­len­ni­kiem ist­nie­nia hi­sto­rii w tek­ście ;)

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Bywa, że trze­ba wzla­ty­wać ponad cho­ciaż te naj­niż­sze chmu­ry.

dju, spra­wa jest pro­sta: jest Sza­tan. Sza­tan wę­dru­je. Sza­tan widzi. Sza­tan się smuci. Sza­tan od­cho­dzi. Kur­ty­na.

 

Ada­mieKB, tu spra­wa jest bar­dziej skom­pli­ko­wa­na: cóż ma zro­bić pi­sklę nie­opie­rzo­ne, które latać się jesz­cze nie cał­kiem na­uczy­ło? No nic bie­da­czek nie zrobi, ku słoń­cu nie wzle­ci za pierw­szym za­ma­chem skrzy­de­łek.

Ale pi­sklę się bę­dzie sta­rać. 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Pi­sklak nie po­tra­fi wzle­cieć, a co do­pie­ro Jajko… ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ze­szłe­go lata zna­la­złem pod drze­wem ta­kie­go pi­skla­ka, który, jak mnie­mam do­pie­ro uczył się latać. To nie był przy­jem­ny widok :/. Może dla­te­go, że słoń­ce  już zro­bi­ło swoje.  ;) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Cor­co­ra­nie, wi­dzia­łeś Ikara???

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Nie dam się spro­wo­ko­wać, choć mam go­to­wą ri­po­stę, o tym, że…  Mniej­sza o to…  ;) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

;-D

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Nie ma po­wo­dów do ra­do­ści. Po pro­stu już i tak dałem się  spro­wo­ko­wać DJ-owi na stro­nie głów­nej..Raz wy­star­czy, do tego taki “raz”, ktory moze się źle skon­czyć….  ;) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

:(

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dwa razy prze­czy­ta­łam tekst Gra­vel i, ku przy­po­mnie­niu, się­gnę­łam po wiersz Staf­fa ‘Deszcz je­sien­ny’.

Re­gu­la­to­rzy to jed­nak re­gu­lu­ją… ;-)

 

Sam tekst na­pi­sa­ny bar­dzo spraw­nie. Po­wtó­rze­nia na­da­ją mu rytm ko­lej­nych zwro­tek wier­sza, ład­nie wpro­wa­dzo­ny na­strój, czyta się świet­nie. Sądzę, że wy­ni­ka­ją­cy z no­mi­na­cji, duży ze­staw opi­nii przy­da ci się pod tek­stem, by oswo­ić się z ró­zno­rod­no­ścią zdań ko­men­tu­ją­cych.

 

Ale jak już prze­czy­ta­łem, opa­dło mnie: no do­brze, obej­rza­łem sobie przy­czy­ny smut­ku Sza­ta­na. I co? I nico… Po­dob­nie jak lu­dzie, nie ma on wpły­wu na ich przy­czy­ny, może tylko re­ago­wać na skut­ki. Widzę ka­wa­łek do­brej prozy po­etyc­kiej, ale tak na­praw­dę sły­szę tylko inną wer­sję “Smut­no mi, Boże”.

 

Twój drugi tekst, ten o typie spod su­per­mar­ke­tu, bar­dziej tra­fił w mój gust. Myślę, że po­win­naś pisać, bo świet­nie ci to idzie.

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Słowo daję, ro­śnie drugi Dukaj – tek­sty bar­dzo dobre ale w fi­na­le o ni­czym :)

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

“Wła­śnie zabił swoja matkę“ – li­te­rów­ka.

 

Zga­dzam się z DJ-em – “Dobre, ale w sumie o ni­czym”. Pierw­szy frag­ment bar­dzo dobry, drugi też, ale z każ­dym ko­lej­nym tekst mnie coraz bar­dziej nużył, bo in­ny­mi sło­wa­mi opi­su­jesz w pię­ciu ka­wał­kach to samo. I jakoś żadna re­flek­sja nad sen­sem życia i pod­ło­ścią ludzi mnie na ko­niec nie na­szła.

Nie­mniej jed­nak kli­mat jest zde­cy­do­wa­nie, nie­któ­re zda­nia są uło­żo­ne w bar­dzo dobry, spraw­ny spo­sób, brawo, że w takim wieku i pod ławką same tak ład­nie Ci się słowa ukła­da­ją ; )

 

I ja też wolę buł­ha­kow­skie­go Sza­ta­na, prze­wi­dy­wal­ność i czar­no-bia­łość jest nudna. Po co czy­tać 400 stron książ­ki, która wiesz o czym bę­dzie i jak się skoń­czy? To w sza­ro­ściach leży siła i na­dzie­ja aspi­ru­ją­cych pi­sa­rzy…

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Każdy ma Sza­ta­na na miarę swo­ich po­trzeb. Mnie ten Twój prze­ko­nu­je; jest sym­pa­tycz­ny, taki pier­do­ło­wa­ty; nic, tylko cho­dzi i się smuci. Szko­da, że przy tym wzro­ku ku niebu nie wzno­si, choć wtedy może stał­by się zbyt ki­czo­wa­ty w swym świę­tym obu­rze­niu. Czy opo­wia­da­nie jest o ni­czym? Tak to bywa z tek­sta­mi, które są o wszyst­kim. Czy to jest w ogóle opo­wia­da­nie? Ra­czej nie. Już szyb­ciej po­ezja; i tak wła­śnie ów twór widzę.

Po­szcze­gól­ne sceny nie po­ru­szy­ły mnie za mocno ale… no wła­śnie – ale! Tekst jest pięk­ny, no­stal­gicz­ny, na­pi­sa­ny bar­dzo spraw­nie. Za­sto­so­wa­nie “zwro­tek” na­da­ją­cych rytm uwa­żam za pierw­szo­rzęd­ne za­gra­nie. I teraz: wart tekst piór­ka, czy nie wart? Oto jest py­ta­nie.

Sorry, taki mamy kli­mat.

Jo nie wiem, skąd Wam się wszyst­kim wzię­ło, że utwór jest o ni­czym. Moim zda­niem nie tylko jest w nim treść, ale przy tym jest to treść bar­dzo in­te­re­su­ją­ca. Dla mnie “Sza­tan…” to krót­ki, bar­dzo wy­ra­zi­sty utwór sta­wia­ją­cy do­gma­ty chrze­ści­jań­stwa na gło­wie; Sza­tan uka­za­ny nie tyle jako isto­ta roz­dar­ta i “Jam tą siłą…”, co po pro­stu na­praw­dę swój chłop; nie tylko nie czyni zła i nie pro­wa­dzi ludzi ku po­tę­pie­niu, ale wręcz cier­pi, pa­trząc jak lu­dzie sami z sie­bie czy­nią to zło, oraz dla­te­go, że jest wobec tego faktu zu­peł­nie bez­rad­ny. A ob­szer­ność i kom­po­zy­cja tek­stu są w sam raz, by oddać ogrom dia­bel­skie­go cier­pie­nia, za­gu­bie­nia i bez­rad­no­ści, ale jesz­cze nie za­cząć nużyć.

 

Peace!

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Nie wiesz, Cie­niu, skąd się wzię­ło, że o ni­czym? To ja Tobie wy­tłu­ma­czę. Brak krwi, fla­ków, wam­pi­rów i zom­bie lub ne­fi­li­mów, nikt nie gwał­ci i nie za­bi­ja, to zna­czy, że nic się nie dzie­je, więc tekst o ni­czym i o nikim też.

 

Chyba prze­sa­dzasz, Ada­mie.

To po pro­stu ko­lej­na wer­sja “ludz­kie­go” Sza­ta­na i opo­wia­da o jego smut­ku. Spraw­nie zro­bio­na, ja to od­czy­ta­łem jak im­pre­sję, po­dob­nie jak przy­wo­ła­ny wiersz Sło­wac­kie­go o tę­sk­no­cie – tu jest o smut­ku. Ale kla­sycz­ne­go za­wią­za­nia, roz­wi­nię­cia, za­koń­cze­nia tu nie ma – i o to, przy­naj­mniej mi, cho­dzi. Nie, żeby było wy­ma­ga­ne, ale poza świet­nie utwo­rzo­nym ob­ra­zem hu­ma­ni­zu­ją­cym księ­cia Zła, na­ma­lo­wa­nym sło­wa­mi, a który już znam ską­d­inąd, nic tu nie ma. Być może to kwe­stia lek­tur wstrze­lo­nych w od­po­wied­ni wiek, ale moje sta­wia­nie na gło­wie do­gma­tów chrze­ści­jań­stwa miało miej­sce w oko­li­cach dru­giej klasy li­ceum i być może je­stem przy­zwy­cza­jo­ny do ta­kie­go przed­sta­wia­nia dia­bła – nie tak zgod­nie z to­po­sem, ale ludz­kie­go.

 

Z całym sza­cun­kiem, do Lu­cy­fe­ra z “Sand­ma­na” Neila Ga­iman­na to jesz­cze ko­leżn­ce gra­vel – mimo chyba nie­zwy­kłe­go ta­len­tu – tro­chę jesz­cze bra­ku­je. :-)

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Może i prze­sa­dzam, ale nie aż tak bar­dzo. Jaka li­te­ra­tu­ra “scho­dzi z półek”? Resz­tę do­po­wiedz sobie sam.

Oj, trze­ba na­pi­sac am­bit­ną książ­kę, sprze­dać ją sek­sem i me­dial­nym szu­mem, a lu­dziom wmó­wić, że to jest coś mod­ne­go… ;-)

 

Adam, ty o ogó­łach, a ja o kon­kret­nych ko­men­ta­rzach tutaj, na NF. Tekst jest prze­ślicz­ny, Au­tor­ce słowa chyba same się ukła­da­ją pod kla­wi­szem/pió­rem, nikt tego nie ne­gu­je – po pro­stu masz tu nie­wie­lu wiel­bi­cie­li po­ezji. Ot co.

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Oj, Ada­mie, wy­bacz, ale nie mogę zgo­dzić się z Twoim ko­men­ta­rzem. Mnie na przy­kład nie cho­dzi o flaki, wam­pi­ry i gwał­ty, kiedy się­gam po książ­kę. A jed­nak ode­bra­łam ten krót­ki tekst jako pe­wien banał, tyle że ubra­ny w bar­dzo ładne słowa. Ru­szył mnie spo­sób przed­sta­wie­nia, ow­szem, ale treść nie. Lu­dzie są źli – wiem to, wie­dzia­łam już wcze­śniej. I co?

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

I co? I trze­ba się ba­na­ło­wi przyj­rzeć jesz­cze raz, bo nie ma iden­tycz­nych przed­sta­wień spod róż­nych piór.

Że aku­rat Tobie nie cho­dzi flaki, gwał­ty i wam­pi­ry? Chwa­ła Tobie za to, ale je­steś, jak ja, w gru­pie wy­bit­nie mniej­szo­ścio­wej. W ogóle, nie tutaj. Tutaj to je­dy­nie małe, krzy­we zwier­cia­deł­ko…

Od razu tam, krzy­we… :-D

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Ow­szem, przed­sta­wie­nie Dia­bła w zu­peł­nie, albo nie­mal zu­peł­nie innym świe­tle niż to, które pada nań roz­sz­cze­pio­ne przez ko­ściel­ne wi­tra­że, nie jest ory­gi­nal­ne, ale banał? Nie… Może mój błąd po­le­ga na tym, że trak­tu­ję tutaj Sza­ta­na nie­me­ta­fo­rycz­nie i jak dla mnie to nie jest po pro­stu opo­wieść o tym, że lu­dzie są źli, nie wiem, ale widzę w tym… no tak, treść. Choć, oczy­wi­ście, Fish ma rację, że fa­bu­ły jako ta­kiej, z tymi wszyst­ki­mi roz­wi­nię­cia­mi, nie ma.

 

A fla­kom, gwał­tom i wam­pi­rom mówię sta­now­cze: czemu nie? Byle po­wieść miała jakąś war­tość li­te­rac­ką i lek­tu­ra spra­wia­ła przy­jem­ność.

 

Peace!

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Ory­gi­nal­ny tekst, któ­re­go nie po­wsty­dził by się sam Wo­land ;) 

Dla mnie “Sza­tan…” to krót­ki, bar­dzo wy­ra­zi­sty utwór sta­wia­ją­cy do­gma­ty chrze­ści­jań­stwa na gło­wie

Cie­niu drogi, nie za­wódź mnie tak strasz­li­wie;)  Zgo­dzam się w stu, dwu­stu,  ty­siącu pro­cen­tach. Ale pod wa­run­kiem, że pi­szesz o “Desz­czu Je­sien­nym” sprzed ponad stu i dzie­się­ciu lat. W prze­ciw­nym wy­pad­ku podaj adres, mam w lo­dów­ce kilka sta­rych ko­tle­tów, pod­grze­ję i poślę Ci na mój koszt. Myślę, że i wspo­mnia­ny tu i ów­dzie Wo­land pod­pi­sze się ke­czu­pem na do­łą­czo­nej kart­ce z po­zdro­wie­nia­mi ;) 

 

I co? I trze­ba się ba­na­ło­wi przyj­rzeć jesz­cze raz… 

 

Oczy­wi­ście, że  tak, Ada­mieKB, tyle że: ”na nowo”.  :)

Nie bie­gam, bo nie lubię

Cor­co­ra­nie… Kto nigdy nie do­pu­ścił się w swo­jej twór­czo­ści po­ru­sza­nia te­ma­tu już gdzieś kie­dyś przez kogoś na­po­czę­te­go, niech pierw­szy rzuci ka­mie­niem ko­tle­tem. Zjem wszyst­kie, które do mnie do­le­cą, słowo daję.

 

Peace!

 

 

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Niech by ten sza­tan na końcu coś z tym zro­bił, kur­czę.

 

Ale co tam – styl au­to­ra daje ogrom­ną na­dzie­ję na przy­szłość :)

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Po­ezja na­pi­sa­na prozą. Świet­ne. Dal­szy ko­men­tarz zbęd­ny.

Na­pi­sa­ne spraw­nie, ale współ­czu­ją­cy, smut­ny i za­tro­ska­ny sza­tan jakoś mnie nie prze­ko­nu­je.

Nigdy nie mów nigdy!

Hm, na­praw­dę mi się po­do­ba­ło. Nie­mniej mam kilka uwag:

Po pierw­sze, a propo re­aliów hi­sto­rycz­nych– nie je­stem znaw­cą, ale je­stem pra­wie pewny że nie do­cho­dzi­ło do przy­pad­ko­wych mor­derstw po­la­ków pod­czas za­bo­rów, to jest prze­cież prze­łom XIX  i XX wieku, a Ce­sar­stwo Nie­miec­kie to był cy­wi­li­zo­wa­ny, sil­nie zbiu­ro­kra­ty­zo­wa­ny kraj. Pi­ja­ni żan­dar­mi mogli by oczy­wi­ście do­pu­ścić się do cze­goś ta­kie­go, ale to nie było bez­kar­ne ge­sta­po. A Ty przed­sta­wiasz to tak jak gdyby Po­la­cy nie mieli żad­nych praw, co jest prze­kła­ma­niem tro­chę. 

Ale to na mar­gi­ne­sie w sumie, mnie razi bo mam nieco hopla na punk­cie hi­sto­rii. 

Po dru­gie wy­bacz, ale hi­sto­ryj­ka z we­te­ra­nem z Iraku wy­da­je mi się być odro­bi­nę na­cią­ga­na. Wojna wy­czy­nia strasz­ne rze­czy z ludź­mi, ale wy­da­je mi się że ha­lu­cy­na­cje nie na­le­żą do jed­nej z nich. Nie twier­dzę że nie mógł by tego zro­bić, ale samo przed­sta­wie­nie sy­tu­acji wy­da­je mi się być odro­bi­ne na­iw­ne. Z całym sza­cun­kiem.

Ale jak mó­wi­łem, tekst mi się po­do­bał, dobry kli­mat (za­uwa­żo­ne, do­ce­nio­ne). Bar­dzo lubię deszcz je­sien­ny, może dla­te­go :)

Tak czy siak, gra­tu­lu­ję i po­zdra­wiam.  

 

First of all, dzię­ku­ję wszyst­kim, któ­rym się po­do­ba­ło, za miłe słowo. Tym, któ­rym się nie po­do­ba­ło rzek­nę je­dy­nie – wy­bacz­cie, mea culpa, mam na­dzie­ję, że na­stęp­ny (nowo)twór bar­dziej Wam przy­pad­nie do gustu. Ale i tak dzię­ku­ję za po­świę­ce­nie chwi­li na prze­czy­ta­nie i sko­men­to­wa­nie.

Arvi­l218, co do we­te­ra­na z Iraku: jed­nym z symp­to­mów PTSD mogą być ha­lu­cy­na­cje, cią­głe od­twa­rza­nie w wy­obraź­ni trau­ma­tycz­nych wy­da­rzeń.

To tylko tak gwoli uści­śle­nia :)

Dzię­ki za ko­men­ta­rze i po­zdra­wiam!

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Arvi­l218, po Twoim ko­men­ta­rzu jesz­cze dwa razy prze­czy­ta­łam pierw­szy frag­ment i nie wiem, skąd Ci się wzię­ły za­bo­ry. Poza tym, z tego co ko­ja­rzę, to Kra­ków był pod za­bo­rem au­striac­kim, więc nie ma mowy o nie­miec­kich pa­tro­lach.

Jak dla mnie, ten frag­ment mówi o II woj­nie świa­to­wej. A jeśli nie, to może Au­tor­ka mnie po­pra­wi.

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

A tak, na to też mia­łam od­po­wie­dzieć, ale osta­tecz­nie za­po­mnia­łam.

Pierw­szy frag­ment jest o II woj­nie świa­to­wej, jako śnią­ca rze­kła. Też nie wiem, skąd Ci się za­bo­ry wzię­ły :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

:-) Z wa­ga­rów? :-)

NMSP…

E tam. Ja na wa­ga­rach by­wa­łem pra­wie rów­nie czę­sto jak rzad­ko by­wa­łem w szko­le. Ale żad­nych za­bo­rów tam nie wi­dzia­łem.

 

Peace!

 

 

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Fajny, ładny i wie­lo­znacz­ny tekst, choć od­no­szę wra­że­nie, że ta wie­lo­znacz­ność to tak ra­czej po­wsta­ła przy­pad­ko­wo, a nie z po­wo­du świa­do­me­go dzia­ła­nia au­tor­ki. Tak czy ina­czej tekst uwa­żam za bar­dzo udany. To pięk­ny ob­ra­zek, a ja lubię pięk­ne ob­raz­ki.

Nie za­cie­ka­wi­ło mnie. Za­bra­kło mi ja­kiejś kon­kret­niej­szej fa­bu­ły.

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Oż cho­le­ra, znowu się spóź­ni­łem?! Chyba wszy­scy już sobie po­szli… trud­no, muszę coś zro­bić, żeby od­wlec pi­sa­nie pracy, więc wtrą­cę swoje trzy gro­sze.

 

Moje re­ak­cje po czę­ści:

– pierw­szej – no cie­ka­wie się za­po­wia­da.

– dru­giej – świet­nie!

– trze­ciej – dalej świet­nie, czemu to nie do­sta­ło piór­ka?

– czwar­tej – “gdzie je­se­śmy? dokąd zmie­rza­my?”

– pią­tej – ach, dla­te­go nie do­sta­ło piór­ka! ;P

Przy­łą­czam się do stron­nic­twa, gło­szą­ce­go, że jest to na­praw­dę dobry tekst. Ale za­bra­kło mi na końcu ja­kiejś po­in­ty, wnio­sku… no cho­ler­cia cze­go­kol­wiek! Bo w ta­kiej sy­tu­acji mamy zbiór (bar­dzo ład­nych, trze­ba przy­znać) sce­nek, które ni­g­dzie nie pro­wa­dzą. Gdyby nie to, wy­ra­ził­bym teraz świę­te obu­rze­nie, że nie do­sta­łaś piór­ka. ;)

"Naj­pew­niej­szą ozna­ką po­god­nej duszy jest zdol­ność śmia­nia się z sa­me­go sie­bie."

El­na­rze, Gra­vel jesz­cze nie miała szan­sy do­stać piór­ka, bo to lu­to­we opo­wia­da­nie, a tek­sty z lu­te­go zwy­kle oce­nia­ne są do­pie­ro w marcu smiley

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Nie je­stem obe­zna­ny w sys­te­mie laugh My­śla­łem, że skoro po­ja­wia­ły się ko­men­ta­rze od DJ, że skoro jest już ma­rzec… ech, nie idzie mi z tym my­śle­niem. 

"Naj­pew­niej­szą ozna­ką po­god­nej duszy jest zdol­ność śmia­nia się z sa­me­go sie­bie."

Sre­bro! Gra­tu­lu­ję!

Sorry, taki mamy kli­mat.

rów­nież gra­tu­lu­ję!!

No!

 

;-)

 

Chły­taj szan­sę! :-D

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

I ja!  Jeśli już do­szu­ku­ję się dziu­ry w całym, a jak znaj­dę w niej włos i za­cznę dzie­lić go na czwo­ro, to tam, gdzie uwa­żam, że warto było włosa szu­kać :) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Dzię­ki, dzię­ki :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Czy mogę pod­rą­żyć?  :) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Pro­szę bar­dzo :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Super :) <mam na­dzie­ję, że nie po­czu­jesz się uraż­nię­ta, cza­sa­mi tak bywa, że palnę coś bez­myśl­nie, a potem wszy­scy ze­bra­ni nagle milk­ną i zni­ka­ją…>

 

Zatem muszę przy­znać, że od­nio­słem dość silne wra­że­nie, że ten ską­d­inąd pięk­ny wiek, nie jest wie­kiem me­try­kal­nym. Wiem, że to fe pytać  o wiek <a  nie mó­wi­łem? > więce pro­szę je­dy­nie o od­po­wiedź T/N pod uro­czą groź­bą we­ry­fi­ka­cji pod opo­wia­da­niem w NF, oby. 

 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Po­wiem tak: piwo le­gal­nie pić mogę od paź­dzier­ni­ka ze­szłe­go roku ;)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Dobry tekst. Gra­tu­lu­ję piór­ka.

zyg­fry­d89 – dzię­ku­ję :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Za­kła­da­jąc że nie je­steś na od­wy­ku, to roz­wie­wa wszel­kie, jakże na­tar­czy­we obawy wobec świa­ta

Dzię­ki, za od­po­wiedź jesz­cze raz gra­tu­lu­ję :) 

Nie bie­gam, bo nie lubię

A czy mogę za­py­tać, ja­kież to obawy mia­łeś wobec świa­ta? ;)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Że mu świat ko­re­czek w sem­per­fi­lia… ;-)

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Takie, jak zwy­kle … 

Tylko i wy­łącz­nie:  wsze­la­kie. 

Spójrz choć­by  na swój  prze­ra­ża­ją­cy ava­tar. Gdyby cho­ciaż miał ró­żo­we włosy.  

A tak? Na­praw­dę jest się kogo bać  :) 

 

Nie bie­gam, bo nie lubię

Spójrz choć­by  na swój  prze­ra­ża­ją­cy ava­tar. Gdyby cho­ciaż miał ró­żo­we włosy.  

A tak? Na­praw­dę jest się kogo bać  :) f

 

Czy ja wiem, ava­tar bez tej czu­pry­ny nie wy­da­wał mi się prze­ra­ża­ją­cy, a teraz… 

Sorry, taki mamy kli­mat.

laugh znuff lezem… :-D

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Psy­cho, Brat­ku, posuń no się. Ta pod­ło­ga wcale nie jest za mała dla nas dwóch!

 

Peace!

 

 

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Kufa, no cho… Seth, wyżej czy­maj ta pro­tre­ta….

 

Sza­leń­czy, nie­po­wstrzy­ma­ny chci­chot

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

No dobra, kładę się z Wami. A por­tret nie­chaj wisi.

Sorry, taki mamy kli­mat.

Jesz­cze jak by tak ku­cy­ki słi­ta­śne do­oko­ła yrb­nąć…

 

Napad chi­cho­tu. Istna kra­ina chi­chów…

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Borze zie­lo­ny… 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Ró­żo­wy, Gra­vel. Ten kolor na­zy­wa się ró­żo­wy. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nie ro­zu­miem, dla­cze­go aku­rat wy­bra­łeś po­stać Sza­ta­na? Rów­nie do­brze głów­nym bo­ha­te­rem mógł być kto­kol­wiek inny, i tak pu­en­ta jest taka,że świat jest zły, a my nie mo­że­my nic z tym zro­bić.

Wię­cej w tym ład­nych, ale na­iw­nych i okle­pa­nych ob­raz­ków (śmierć, po­żo­ga, śmierć, smu­tek), które łapią czy­tel­ni­ka za ser­du­cho i kie­ru­ją jego myśli ku tym wła­śnie ob­raz­kom. Po­pie­ra­ne są ład­nym ję­zy­kiem, a wszyst­ko to,aby od­wró­cić uwagę pro­za­icz­no­ści i ni­ja­ko­ści tek­stu. Bar­dzo nie­faj­ny za­bieg.

I hate my life and I hate you

Cóż, ka­te­dro, po­zo­sta­je mi tylko po­dzię­ko­wać ci za zaj­rze­nie i ko­men­tarz. Dzię­ku­ję!

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Chyba jako je­dy­ny w ko­men­ta­rzach wy­po­wie­dzia­łem się o naj­waż­niej­szym ele­men­cie tek­stu – jego tre­ści:)

I hate my life and I hate you

Rze­czy­wi­ście, biję brawo. 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Do­ce­niam

I hate my life and I hate you

Chyba jako je­dy­ny w ko­men­ta­rzach wy­po­wie­dzia­łem się o naj­waż­niej­szym ele­men­cie tek­stu – jego tre­ści:)

Nie, ka­te­dra, nie jako je­dy­ny. :-)

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

I to zde­cy­do­wa­nie nie jako je­dy­ny. I nie zgo­dzę się, że treść musi być naj­waż­niej­sza. Można opo­wie­dzieć dobre hi­sto­rie w spo­sób tak bez­na­dziej­ny, że się wszyst­kie­go mo­men­tal­nie ode­chcie­wa. A można też opo­wie­dzieć o ku­po­wa­niu masła w taki spo­sób, że czy­tel­nik bę­dzie sikał ze śmie­chu, pła­kał ze wzru­sze­nia albo do końca życia oglą­dał się za sie­bie, wi­dząc w skle­pie nie­win­ną kost­kę. Oczy­wi­ście naj­le­piej opo­wia­dać ab­so­lut­nie nie­sa­mo­wi­te hi­sto­rie w ab­so­lut­nie ge­nial­ny spo­sób, ale to jest ta­lent, który nie­wie­lu zna­nym mi au­to­rom mógł­bym przy­pi­sać (choć i tu ta­kich zna­la­złem). Ja, jeśli więc miał­bym wy­bie­rać mię­dzy świet­ną a ge­nial­nie na­pi­sa­ną opo­wie­ścią, pra­wie za­wsze wy­bio­rę tę drugą.

Inna rzecz, że w oma­wia­nym wła­śnie przy­pad­ku, treść, co by o niej nie po­wie­dzieć, na pewno nie jest sła­bym punk­tem opo­wia­da­nia. Moja jego in­ter­pre­ta­cja nie­odmien­nie mnie za­chwy­ca. Ale to są już dy­wa­ga­cje na te­ma­ty, o które spie­rać się nie ma naj­mniej­sze­go sensu.

 

Peace!

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

Ar­tyzm i kwie­ci­sty język dla sa­me­go au­ty­zmu i kwie­ci­ste­go ję­zy­ka. Ładne pi­sa­nie samo w sobie jest je­dy­nie po­ło­wą suk­ce­su, tekst bez tre­ści to nie tekst. Po­zo­sta­je jesz­cze kwe­stia tego, że tekst rów­nież pod wzglę­dem sty­li­stycz­nym jest śred­ni

I hate my life and I hate you

Ka­te­dro, czy wiesz, co to jest “au­tyzm”?wink

dla sa­me­go au­ty­zmu devil

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Sory, pi­sa­łem z te­le­fo­nu, miał być oczy­wi­ście “ar­tyzm”.

I hate my life and I hate you

Sam po­mysł na po­stać Sza­ta­na i jej wy­ko­rzy­sta­nie – świet­ne. Ję­zy­ko­wo też ni­cze­go nie bra­ku­je, cza­sa­mi idziesz w zbyt łatwą “po­etyc­kość”, ale ogól­nie jest faj­nie. Na­to­miast nie­któ­re scen­ki były zbyt pro­ste: takie pew­nia­ki do gra­nia na uczu­ciach. Ten żoł­nierz, ta II wojna… no mogło to zło się ob­ja­wiać w bar­dziej sub­tel­ny spo­sób. Na­to­miast koń­ców­ka na­praw­dę mi się po­do­ba i summa sum­ma­rum tekst uwa­żam za na­praw­dę udany. 

The only excu­se for ma­king a use­less thing is that one ad­mi­res it in­ten­se­ly. All art is quite use­less. (Oscar Wilde)

Dzię­ki, Mi­ra­bell, cie­szę się, że tak uwa­żasz :)

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Z przy­kro­ścią stwier­dzam, że do opisu moich wra­żeń wy­star­czy: meh… Może to dla­te­go, że nie gu­stu­ję w wier­szach.

„Widzę, że po­peł­nił pan trzy błędy or­to­gra­ficz­ne” – mar­kiz Fa­vras po otrzy­ma­niu wy­ro­ku ska­zu­ją­ce­go go na śmierć, 1790

Di­riad, dzię­ki, że zaj­rza­łeś. Aż sobie prze­czy­ta­łam tekst po raz pierw­szy od roku i moja re­ak­cja była mniej wię­cej taka sama: meh, teraz bym to ina­czej na­pi­sa­ła… ;P

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Nie­chyb­ny znak roz­wo­ju, gra­vel! ;-D

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Albo bo­le­sne sa­mo­uświa­do­mie­nie, Psy­cho ;) Ale wolę Twoją wer­sję ^^

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Do­pie­ro teraz mia­łem przy­jem­ność za­po­znać się z Twoim tek­stem :)

Nie na darmo zo­stał wy­róż­nio­ny srebr­nym piór­kiem. Mimo po­zor­nej pro­sto­ty do­sko­na­le tra­fia do każ­de­go, nawet mało wraż­li­we­go czy­tel­ni­ka. Krót­ki, wzru­sza­ją­cy, zmu­sza­ją­cy do prze­my­śleń tekst.

Bar­dzo ład­nie na­pi­sa­ne. Tekst z ro­dza­ju tych, które są ra­czej ob­raz­ka­mi niż hi­sto­ria­mi, ale w przy­pad­ku Two­je­go jest to na plus. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Smut­ne, a ja znów nie mogę spać i chyba się roz­pła­czę. Bar­dzo dobry tekst.

Po­do­ba­ło mi się.

Przy­no­szę ra­dość :)

Wpa­dłem po­now­nie prze­czy­tać. Po­now­nie, bo wiem, że już to czy­ta­łem, a czemu nie zo­sta­wi­łem ko­men­ta­rza, to nie wiem.

W każ­dym razie, jak ostat­nio zo­ba­czy­łem twój nick na por­ta­lu, to od razu po­my­śla­łem o tym tek­ście, ma ob­ra­zo­wą siłę sku­ba­niec :-)

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Po­ru­sza­ją­ce. Na­stro­jo­we. Sza­tań­sko smut­ne. Po­le­cam

Moje tek­sty pi­sa­ne pod ławką nieco od­bie­ga­ły po­zio­mem :D (Tak, to kom­ple­ment).

Opo­wia­da­nie ładne na­pi­sa­ne, cho­ciaż to bar­dziej zbiór po­je­dyn­czych sce­nek niż cią­gła hi­sto­ria, która mia­ła­by nas do cze­goś do­pro­wa­dzić. Oso­bi­ście pre­fe­ru­ję jed­nak kon­kret­ną linię fa­bu­lar­ną, nawet jeśli przed­sta­wia­my ją na za­le­d­wie paru ty­sią­cach zna­ków.

Nie­mniej jed­nak te scen­ki są na­kre­ślo­ne nader pla­stycz­nie i dość wy­mow­nie. Może nie prze­mó­wi­ły do mnie w stop­niu rów­nie wy­so­kim co u nie­któ­rych ko­men­tu­ją­cych, ale do­ce­niam kon­cep­cję.

Witam wszyst­kich no­wych ko­men­tu­ją­cych, któ­rych igno­ro­wa­łam przez pięć lat ;D

I dzię­ku­ję pięk­nie za miłe słowa i po­świę­ce­nie czasu na prze­czy­ta­nie tego tek­ści­ku.

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

W kwe­stii fa­bu­ły za­bra­kło ci prze­cin­ka. Jeśli cho­dzi o bo­ha­te­rów, to tam masz li­te­rów­kę. A w kwe­stii po­praw­no­ści ję­zy­ko­wej, to imo za­bra­kło głębi w tek­ście.

xD

 

Nie no.

 

Jest to tekst, który ewi­dent­nie przy­był Ci do głowy pod­czas gru­bych roz­k­min w lic­ba­zie, sam bym się mógł z tym iden­ty­fi­ko­wać. xD

Ale na­pi­sa­ne ład­nie, faj­nie, po­stać Sza­ta­na w li­te­ra­tu­rze, która nie przed­sta­wia skoń­czo­ne­go su­kin­sy­na, a na­da­je mu wię­cej głębi – daję kciu­ka w górę.

Spoko Świa­tło­dzierż­ca.

XOXO

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Obu­rza­ją­ce tak wy­cią­gać tru­chła z ich za­ku­rzo­nych gro­bow­ców, gdzie po­win­ny po­zo­stać na wieki, skry­te przed wzro­kiem śmier­tel­ni­ków i za­po­mnia­ne.

A tak serio to dzię­ku­ję za ko­men­tarz <3

 

W kwe­stii fa­bu­ły za­bra­kło ci prze­cin­ka. Jeśli cho­dzi o bo­ha­te­rów, to tam masz li­te­rów­kę. A w kwe­stii po­praw­no­ści ję­zy­ko­wej, to imo za­bra­kło głębi w tek­ście.

*pa­nic­ked żwir no­ises*

 

Jest to tekst, który ewi­dent­nie przy­był Ci do głowy pod­czas gru­bych roz­k­min w lic­ba­zie, sam bym się mógł z tym iden­ty­fi­ko­wać. xD

Tak, li­ce­al­ny fi­lo­zof cha­rac­ter arc. Nie ze­sta­rza­ło się do­brze xD

 

Ale na­pi­sa­ne ład­nie, faj­nie, po­stać Sza­ta­na w li­te­ra­tu­rze, która nie przed­sta­wia skoń­czo­ne­go su­kin­sy­na, a na­da­je mu wię­cej głębi – daję kciu­ka w górę.

Spoko Świa­tło­dzierż­ca.

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Nowa Fantastyka