- Opowiadanie: Emelkali - Drużyna, czyli jak to było naprawdę, zanim jeden pisarz, który kobiet nie poważał, całkiem tę historię poprzekręcał

Drużyna, czyli jak to było naprawdę, zanim jeden pisarz, który kobiet nie poważał, całkiem tę historię poprzekręcał

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Drużyna, czyli jak to było naprawdę, zanim jeden pisarz, który kobiet nie poważał, całkiem tę historię poprzekręcał

Jasnowłosa Lego odłamała kawałek cienkiej gałązki, żeby wydłubać zza paznokcia resztki ziemi. Westchnęła głośno, nachalnie, tak, żeby reszta drużyny mogła usłyszeć. Kiedy zaś nikt nie zareagował, przewróciła oczyma i jęknęła jeszcze głośniej.

– No? – zapytała Mira, nawet za siebie nie spojrzawszy.

– Długo jeszcze? Wyrżnęłam się już piąty raz. Moje paluszki błagają o ratunek, a tych plam to z sukienki w życiu nie spiorę.

– Trzeba było nie wkładać takich butów. – Mira wskazała wiązane wysoko trzewiki na wykwintnej platformie, zdobiące długie nogi elfki. – Przecież, cholera, wiedziałaś, że po lesie będziemy się włóczyć.

– Wiedziałaś, wiedziałaś – przedrzeźniała dziewczynę blondynka. – Jakby to innych miejsc nie było. Musimy się wlec aż taki kawał drogi? Zachciało ci się rabatów i upustów. Jakbyś tak nie sknerzyła…

– Lego, proszę, daj spokój. –  Olbrzymia Gandzia, w zgrzebnej szarej sukni, która pamiętała chyba jeszcze babkę aktualnej właścicielki, położyła  łagodnie dłoń na ramieniu poirytowanej elfki. – Sama się upierałaś, że musi być najpiękniejszy i najdoskonalszy, taki, żeby wszystkim dziewczynom w mieście tyłki z zazdrości posiniały. Nie pamiętasz?

– Pewnie zapomniała, zawsze zapomina, kiedy jej wygodnie – westchnęła Mira, zerkając niechętnie na śliczną towarzyszkę.

– Za to ty pamiętasz wszystko – głos Lego podejrzanie drżał. – Nawet to sprzed trzydziestu lat. Ciągle mi wypominasz tamtą karlicę.

– Ej! – wrzasnęła brodata krasnoludka zamykająca pochód. – Tylko se nie karlicę!

– Przecież to nie o tobie… – zdziwiła się Gandzia.

– O mnie, nie o mnie, ale słowo jest słowo!

– To niby jak mam mówić? – Długie rzęsy Lego zafurgotały niewinnie. – Dziewczę, co dupę miało bliżej podłogi niż parchata krowa wymiona?

– Trzymajta mnie, bo nie zdzierżę! – I, żeby udowodnić owe słowa, krasnoludka sięgnęła po topór. Skoczyła ku smukłej blondynce, ale ta błyskawicznie schowała się za olbrzymką i, zerkając zza ramienia Gandzi, pokazała poirytowanej Gimie język.

– Dziewczęta, no… Uspokójcie się. Przed nami jeszcze pół dnia drogi.

– Pół dnia?! – jęknęła rozpaczliwie elfka. – Pół cholernego dnia? I cały czas na nogach?!

– Nie – warknęła Gima, wciskając toporek za pas – na pieprzonym smoku. Znowuś jakiegoś widziała, jak wtedy, coś się zielskiem od Galadki upaliła?

– Raz! – krzyknęła histerycznie Lego. – Raz mi się zdarzyło! A ty co wieczór urżnięta miodem w barłóg się toczysz! Żebym ci ja nie wypomniała, jak żeś się staremu Sarumowi w pościel pchała! Trzech chłopów cię trzymało, bo żeś bidulkowi odpuścić nie chciała! Jak to było? A, już wiem: tą siwą brodą dziadula ci wspomniał! Strach myśleć, co wy tam w tych swoich górach wyprawiacie!

– Gandzia, trzymaj tę szczapę, bo zara jasne kłaki drogę zaścielą!

– Gimciu…

– Dziadula mojego obraziła, wywłocz jedna! A wszyscy w mieście wiedzą, że jej ojciec z Drzewcami się zadawał! Niejedną drzazgę, już my tam wiemy z czego, wyjąć mu trza było!

– Aaaa!!! – zawyła rozzłoszczona elfka. Pewnie skoczyłaby ku krasnoludce, żeby lico jej z włosia nieco ogołocić, mimo iż wynik takiego starcia mocno był niepewny… Lego przecież smukła i delikatna była, niczym kwiat, a i do mordobicia nie przysposobiona, zaś Gima, od dziecięctwa między braćmi chowana, prędzej zęby innym rachować się nauczyła, niż mówić… Mimo to elfka honoru tatusia gotowa była bronić, choćby i z narażeniem świeżo wypielęgnowanych paznokietków. Niestety Gandzia trzymała ją mocno, zasłaniając przy tym podopieczną przed krasnoludzkim atakiem.

– Mira! Mira! Ty weź coś tej kurduplowatej cholerze powiedz! – rozdarła się zatem elfka, a twarzyczka jej z gniewu i bezradności lekko poczerwieniała. – Mira!

Wzywana wojowniczka poprawiła paradny miecz, dyndający przy szczupłym biodrze i ostentacyjnie zignorowała wrzask. W przeciwieństwie do reszty drużyny, ruszyła przed siebie, wąską dróżką pomiędzy gęsto rosnącymi drzewami.

– Miraaaaa! – zapłakała Lego, szarpiąc się z olbrzymią piastunką. – Nie zostawiaj mnie! Mira!

– Matko wszystkich bogów – wyszeptała żałośnie wojowniczka. – I po cóż mi to było? A mama ostrzegała, żeby nie brać sobie księżniczki. Ostrzegała. A ja co? Kuźwa, mądrzejsza byłam. I co? I wlokę się przez las. Ciemno tu, jak w dupie, ciasno jak w tej samej. Gałęzie mi w pysk dają… Bo mi się należy. Mamy trza było słuchać.

– Miraaaaa!

– No przecież czekam – odpowiedziała już głośniej. – Nie wrzeszcz. Zwierzęta wystraszysz, wyskoczą spomiędzy drzew i trzeba będzie zabić… bogom ducha winne stworzenie.

– Bo ona… – chlipnęła elfka i, uwolniwszy się z ramion Gandzi, skoczyła ku wojowniczce. Zarzuciła jej ręce na szyję, chociaż dziewczyna nie wyglądała na chętną do przytulania.  – Po co nam ona, Mira? Cały czas mi dokucza i dokucza.

– Lego, kochanie, tylko Gima zna tę babę. Przecież wiesz. Przynajmniej nas nie orżną.

Lego pokiwała niechętnie głową, otarła załzawione oczęta, rozmazując jednocześnie czernidło wokół nich.

– Nie zostawisz mnie? – upewniała się cichuteńko. Przesunęła szczupłymi palcami wzdłuż niewielkiego rozcięcia w koszuli wojowniczki, a później niespiesznie musnęła krągłość piersi tuż nad ciasno związanym gorsetem Miry. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze, a stwardniałe podnieceniem sutki naparły na materiał.

– Nigdy – odparła jękliwie.

Elfka zamknęła dłoń wokół piersi kochanki. Pieściła ją przez chwilę, a potem pocałowała rozchylone szybkim oddechem wargi. Języki kobiet spotkały się w szalonym tańcu…

– Eeeej! – przerwała im Gima. – Skończcie już! Ja tam uprzedzona nie jestem. Światowa ze mnie krasnoludka. Niejednom w życiu widziała. Ale jak tak na was patrzę, to też mi się zachciewa, a tu ino ta szara góra. – Zerknęła na opiekunkę. – Jakby chociaż odzienie zmieniła… Nie. Wtedy też nie. No, panny, starczy tego! Jak już sprawę załatwimy, to se pofiglujecie. No, chyba że chcecie i mnie…?

Kobiety odsunęły się od siebie niechętnie. Mira naciągnęła poły koszuli, osłaniając odkryte piersi, a Lego mrugała półprzytomnie, wciąż oblizując pełne wargi.

Gandzia westchnęła. Podniosła z ziemi ogromny kostur i, wspierając się na nim, pierwsza ruszyła w wyznaczonym kierunku.

 

Nadchodziła noc, kiedy dotarły do celu. Na olbrzymiej, zielonej polanie wznosiły się niewielkie pagórki. Kilkadziesiąt z nich zdobiły eleganckie, maleńkie, okrągłe drzwi i takież same okna. Większość była pozamykana, bo gospodarze szykowali się już do snu. Tylko jedne, na obrzeżu dziwnej wioski, wciąż stały otworem.

Kobiety skierowały się właśnie ku nim. Gandzia usiadła na trawie, bo jasnym było, że nie ma szans wcisnąć się do niezwykłego mieszkanka. Reszta drużyny weszła po wąskich schodkach. Krasnoludka stuknęła w odrzwia, a dziewczęta podziwiały szyld nad wejściem. W jasnym, cedrowym drewnie wyszukanymi runami wyryto: BIŻUTERYJA WSZELAKA. Poniżej zaś czyjaś ręka, znacznie mniej utalentowana, domalowała ciemną farbą: “I dziary na każdą okazyję“.

– Froda! Jesteś tam, ty stara franco? – wrzasnęła uprzejmie krasnoludka.

– Gima? To naprawdę ty? – dobiegło z wnętrza domu. Dźwięk plaśnięć nagich stóp o podłogę błyskawicznie zbliżył się, a po chwili z dziury wychynęła kudłata głowa. – Kurde, Gima, kopę lat! – Gospodyni radośnie uściskała krasnoludkę. – No, w życiu bym się nie spodziewała!

– Taaa, jasne, jasne. – Wzruszona Gima przetarła potężny nochal. Poklepała przyjaciółkę, aż ta ugięła się pod ową pieszczotą. – Słuchaj, Froda… Z interesem żeśmy przyszły.

Oczy gospodyni rozbłysły chciwie.

– Znaczy?

– Widzisz te dwie urocze dziewoje? Hajtać się chcą. No i zapragnęło się im malunków na skórze, co to owo wydarzenie uwiecznić by miały. Rozumiesz? Takich na wieki wieków…

Froda w ciszy kiwała głową.

– I se wymyśliły, że, wiesz, wieżyczki im wydziergasz… Każdej pannie po jednej na bioderku.

– Znaczy dwie wieże?

– Ano, dwie.

Artystka podeszła do Lego, obejrzała plecy, poklepała pośladek, a później powtórzyła to z narzeczoną elfki.

– Da się zrobić. Trochę toto chude, to i boleć może więcej niż zwyczajnie… No, nic, zapraszam, zapraszam w podwoje. Zara się przygotuję, a my, Gimciu, powspominamy se w trakcie. Bo i jest co wspominać, no nie? Dalej, panny, wchodźcie… Aaaaa, tak się mi przypomniało. Do tego ślubu to pierścionka nie chcecie? Mam taki jeden na zbyciu. Fikuśny całkiem…

 

Koniec

Komentarze

Dobre, uśmiechnąłem się. Końcówka najlepsza :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

:)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Eh… kobiety. ;-)

Podobało mi się.

Może nie śmiałam się jakoś bardzo, ale pomysł niezły. Oj, co by to było, gdyby w oryginale wszyscy byli kobitkami… I zgadzam się, że najlepsza końcówka – ach, ten pierścionek na zbyciu :)

Dziękuję, dziękuję :)

A by było, Teyami, by było… Jakby tak pierścionek był urodziwy, to by się Szczelina Zagłady mogła go nigdy nie doczekać ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

No, Saurona z pewnością była kobietą. Nic tylko pierścienie i pierścienie, rządzić wszystkim chce, przed wzrokiem takiej ukryć cokolwiek trudno, w myślach czyta, umysłami miałkimi kieruje… A parodyjka istotnie bardzo zacna i zabawna. No i piersi były, a to zawsze duży plus ;-)

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

No, Saurona z pewnością była kobietą.

Taaa… To może i Curie-Skłodowska też była kobietą?

A tak, to akurat nie najlepszy przykład :P

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Widzę, że wszędzie w tych parodiach albo HP, albo WP, albo miszmasz, czyli HWDP.

 

Dzięki Bogu, jakkolwiek dać Mu na imię, przynajmniej poziom znakomity. No ale Emi, krasnoludy i lesbijski seks to mieszanka, która nie może nie wybuchnąć.

 

Ryczeć ze śmiechu nie ryczałem, ale podobało mi się bardzo. Zwłaszcza scena… ekhem!… romantyczna.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziewczę, co dupę miało bliżej podłogi niż parchata krowa wymiona?

I chyba nie trzeba mówić nic więcej. :D

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Bardzo przyjemne w odbiorze opowiadanko, godne “opierzonej” autorki ;)

Warsztatowo świetnie, język odpowiednio komponuje się z treścią, całość w humorystycznym tonie. Tempo też odpowiednie, nie nudzi ani przez chwilę (co i przy tak małej objętości jest możliwe..).

Lekturą czuję się usatysfakcjonowany, dzięki :)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

nie spojrzawszy nawet za siebie. ---> uwaga na szyk! Teraz nie wiadomo, czy nawet nie spojrzała za siebie, czy nie spojrzała nawet za siebie. Optuję za pierwszą możliwością, ale wolałbym nie być zmuszanym do zastanawiania się… :-)

trzewiki, na wykwintnej platformie, ---> po co ten pierwszy przecinek?

A już wiem: ---> dlaczego nie ma przecinka po “A”?

zaś Gima od dziecięctwa miedzy braćmi chowana, ---> lyterófka, no i brak przecinka po “Gima”…

broniąc przy tym dostępu do smukłej podopiecznej przed krasnoludzkimi zapędami. ---> wybacz, ale takie to jakieś niewyraźne… Dostęp do – OK. Bronić dostępu do kogoś – OK. Ale bronić dostępu do kogoś przed czymś? Ło jeeejuuu… Aha: w tym kontekście dostęp jako taki słabo się broni.

Na olbrzymiej, zielonej polanie, wznosiły się niewielkie pagórki. ---> o jeden przecinek za daleko. Tego, za dużo. O ten drugi.

Tylko jedne, na obrzeżach dziwnej wioski ---> jedne na wszystkich obrzeżach? Duuuże musiały być, rozłożyste… :-)

domalowała ciemną farbą: I dziary na każdą okazyję. ---> na co komu ten ukośnik??? :-)

Słuchaj Froda… ---> hmm…. Czy wołaczy już nie trzeba oprzecinkowywać?

>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<

Uważaj, Autorko, żeby się JRRT nie dowiedział… Niespodziewana zmiana płci nie musiałaby Mu się spodobać… :-) Ale mi się jak najbardziej. Najpierw, oczywiście pomrugałem, przetarłem oczęta, przetarłem okulary, ale gdy zakontaktowałem, no to poszło z górki na chwałę prześmiewczyni.

Cieniu, Morgiano, CountPrimagenie – dziękuję :*

Adamie, znaczy tak: JRRT się nie boję. Duch mi może… ha!

A babole poprawione. Co do italiki, mam mieszane uczucia, mi się podobała, podkreślała owo łapne dopisanie. Ale że zawsze (no, dobra, niech będzie, że prawie) przyznaję Ci rację – poprawione.

 

P.S. I teraz to mogę nakrzyczeć, że ponoć owszem, a pkt ni ma. O!

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

O ranu, Emelkali, wybacz! “I” kursywą wziąłem za ukośnik! Dlatego, że pojedyncza litera wypadła na końcu wiersza. Wiesz co? Wróciłbym do kursywy, żeby się od głównego szyldu różniło, ale wziąłbym (w nielubiany przeze mnie na równi z nawiasami) cudzysłów.

:-) Pónkt zara bydzie. :-)

No! Rewelacyjny pomysł! Tak musiało być, póki ten niepoważający się nie dorwał do historii. Mi się. :-)

Synonim karlicy zacny wielce. :-)

Babska logika rządzi!

Ubawiłem się uprzednio :-) Tęczowa wersja władcy, a i jak wiadomo, to szyja kręci głową i tylko cymbał jakiś o głowach pisał. Ta parodia nieumiejętności lub niechęci Tolkiena do pierwszoplanowych postaci kobiecych najbardziej mi się :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tak, Finklo, tak musiało być :D

Rybciu, bo ja zawsze uważałam, że Tolkien to za kobitkami nie przepadał :)

Dziękuję Wam za pkty :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Masz ty babo warsztat i pomysły też niegłupie. Lekko i z polotem, choć rzeczywiście jakoś nie parskałam śmiechem. Co nie jest minusem, znam wiele tekstów i filmów, przy których nie parskam, a mimo to cenię za błyskotliwość.

Nie wiem tylko, kim jest Mira :(

I dlaczego na chudych dziaranie ma bardziej boleć? (Ale tego to pewnie nie wiem, bo chuda nie jestem, to wiem tylko jak boli na takich nie-do-końca-chudych-ale-też nie-jakoś-przesadnie-grubych).

https://www.martakrajewska.eu

I dlaczego na chudych dziaranie ma bardziej boleć?

Krajemar, a to akurat chyba prawda na tej samej zasadzie, na której bardziej boli dziaranie przy kościach/żyłach niż przy większych mięśniach. Chyba że masz w takim i w takim miejscu i tej różnicy nie czułaś.

Rzeknę Ci tylko, Krajemar, że Miry imię, jako jedynej, nie jest od pierwszych liter pierwowzoru, a ostatnich i że był to, rzecz jasna, członek TEJ drużyny.

Wiesz, ja tam nie wiem jak boli ani chudych, ani tłustych. Założenie takie miałam, że warstw ochronnych mniej ci pierwsi mają :P

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Chyba waginka tej drużyny, nie członek – jak feminizować, to do końca! :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Teyami, no też sobie potem dotłumaczyłam, że pewnie chodzi o to, że chudzi są z zamysłu bardziej kościści (jest taki przymiotnik???). O różnicy dziarania na kości i nie na kości miałam okazję się przekonać :) Ale i tak bardziej bolało na miękkim – tuz nad biodrem, na plecach, bo mam tam łaskotki. I na żołądku, bo niedobrze się robi.

https://www.martakrajewska.eu

Chyba najlepsza parodia z dotychczas przeczytanych, ale nadal jestem w jednym kawałku. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, Regulatorzy.

 

…ale nadal jestem w jednym kawałku. ;-)

Bo moja parodia nie miała rozrywać, a jedynie potrząsać ;) I to tak łagodnie, ze trzy, może cztery w skali Richtera :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Przeczytawszy, doceniwszy smaczki, ale też potknąwszy się gdzieniegdzie na karkołomnej stylizacji i – koniec końców – ledwo uśmiechnąwszy miejscami, zamiast śmiechem buchać.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ucieszny tekst. Przaśne te baby, rubaszne, może przez to obyło się bez ataków rechotu, ale uśmiechnęłam się więcej niż parę razy. Podobało mi się :)

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Jose, to przy parodii istnieje obowiązek buchania?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Lego to powinna się z Gimą chajtnąć. A nie z Mirą, która powinna być z kolei martwa… ;]

Ten tekst mi się bardzo podobał:

Gałęzie mi w pysk dają… Bo mi się należy.

Ale reszta już tak średnio… zakończenie w sumie pocieszne, ale bez fajerwerków.  

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jose – bo patrz komentarz dla Regulatorów :)

Gravel – miło mi :)

Psycho – Ty weź, Ty nie drażnij jurysty, TY! :*

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Klikać już nie można, więc wypada podziękować za fajną, rozrywkową lekturę. Thx. 

Sorry, taki mamy klimat.

Seth – Proszę bardzo :) Się polecam.

Tenszo, wrzucałyśmy komentarze jednocześnie, dopiero zauważyłam… Jak to martwa?! Tamta historia poprzekręcana CAŁKIEM była. CAŁKIEM! Ty się weź, Ty się nie sugeruj jakimiś szowinistyczno patriarchalnymi dyrdymałami! NO!

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

@Psycho, z definicji oczywiście nie, ale odnoszę wrażenie, że nasz konkurs raczej nie ma na celu ośmieszenia danego dzieła literackiego, tylko właśnie sprawienie radochy czytelnikom. Zatem raczej więcej buchania to lepiej niż mniej buchania.

 

@Elemkali – rozumiem : )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@Elemkali

Oj, chyba nie :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Bardzo fajny tekst! Zdecydowanie wolę Twoje humorystyczne teksty od tych smutnych :)

Rooms, kochana, bo ze mnie taki pozytywny człek jest :*

I zabawowy…

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Bardzo dobry tekst. Uśmiechnęłam się kilka razy i jest kilka kapitalnych cytatów. 

Łomatko, tak to jest, jak się coś pisze ukradkiem w pracy, byle prędzej, byle nikt nie zapytał “co ty tam właściwie robisz”? ; P Wybacz, Emelkali. E-mel-ka-li ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No właśnie coś mi u Tolkena nie pasowało, od razu wiedziałam, że facet kręci… uprzedzony był i tyle. I kobiecych postaci na miarę Twoich zdecydowanie mu brakowało :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Jose – się zdarza :D

Mirabell – prawda, że uprzedzony? No, ale na szczęście wzięłam i wyprostowałam :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Sympatyczna zamiana ról, ale żeby tak trzy tomy w całość połączyć ;)  Szacun :D

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Wiesz, KK, tak w sumie, to królu czy jego powrocie, cholibcia, nie wspomniałam…

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Uśmiechnęło. Jest fajny pomysł, porządne wykonanie, krasnolud, seksowne buty i wisienka na torcie w postaci końcówki. Milusio;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Takem czekała na Twój komentarz… Ostatecznie nie ma na portalu większej krasnoludów miłośniczki, prawda? :*

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

No wiesz, jak mawiał Wilde: “Pokochać siebie to początek romansu na całe życie”;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Chyba kochana autorko się rozpędziłam, ale to oznacza następną część prawda? ;)

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Melduję, że przeczytałam :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Cóż, przeczytałem. Miłe, lekkie i bezproblemowe. W twoim stylu, rzekłbym nawet. A że piszesz zacnie, to i zacnie się czyta.

I przychodzi mi drugi raz Ci dzisiaj podziękować :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Cóż mogę rzec? Podziękowań nigdy za wiele. Ha!

Naprawdę świetnie napisany tekst, taka “nieznośna lekkość pióra” można i trzeba pozazdraszczać :).

Sympatyczne i fajna puenta.

W obronie Tolkiena, bazując na całkiem ciekawej biografii autorstwa H. Carpentera mogę napisać, że większość czasu spędzał z kumplami, więc obraz kobiet budował sobie na wyobrażeniach ze średniowiecznych legend i idealizowaniu ukochanej żony/ tęsknocie za ukochaną matką. Na pewno nie było tak, że nie poważał kobiet : ) obstawiałbym nieznajomość płci pięknej i zanurzenie w tekstach z epok, gdzie niestety to faceci odgrywali główne role (nota bene, można to odnieść do prawie każdej epoki literackiej, dopiero od niedawna literatura przejrzała na oczy i zrozumiała, że jest kobietą).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Riboq – dziękuję.

Navaz – a ja tam wiem swoje. O! ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nevaz, Emelkali ;P

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Ups i znowu…

To starość, albo zmęczenie. Albo jedno i drugie. Babcie w moim wieku winny być już w łóżkach o tej porze, a nie pisać kolejne opowiadanie. O!

 

Nevazie… :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Tolkien by pewnie zbladł, zzieleniał i zaniemówił. Ja się uśmiałem. Zwłaszcza z końcówki.

Zzieleniał? A to czemu?

Dobra, dobra, sobie dopowiedziałam… po swojemu, rzecz jasna :) Dzięki :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Wykręcenie kota ogonem w bardzo dobrym wydaniu, czyli prawdziwa parodia. Bardzo zabawnie powaga oryginału została przenicowana. Tekst cały czas trzyma wysoki poziom pod każdym względem. Buzia sama się uśmiechała od ucha do ucha w trakcie czytania.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Pełnokrwista parodia. No i prawie erotyczna scena z dwoma kobietami. Ja tam światły i tolerancyjny nie jestem, ale… no wiadomo, są wyjątki :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Cieszę się, Berylu, z racji tych… wyjątków, oczywiście.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Zboczucha z Ciebie cheeky Emelko  

Fajny tekst.

Uśmiałem się dziś ponownie! Cytując klasyka – “zbzikowały, bo chłopa dawno nie miały” ;). 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Misia uśmiechnęło. Smaczki tylko polizał, żeby dla innych zostawić. Poleca.

Nowa Fantastyka