- Opowiadanie: Finkla - Prawda i wiara

Prawda i wiara

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Prawda i wiara

Op­por­tu­ni­ty, żebyś za­wsze po­ma­ga­ła lu­dziom

(ale nie­ko­niecz­nie tylko im)

od­kry­wać nowe świa­ty i nowe praw­dy.

I nigdy nie daj sobie wmó­wić, że to już ko­niec pro­ce­su.

 

 

– Bra­cia i sio­stry!

Głos wie­leb­nej matki Re­be­ki niósł się po całej ka­pli­cy, do­cie­rał do każ­de­go za­ka­mar­ka, cho­ciaż na stat­ku nie tylko aku­sty­ka, lecz rów­nież wy­mo­gi li­tur­gii mu­sia­ły ustą­pić przed pra­wa­mi fi­zy­ki. Cza­sa­mi słowo in­ży­nie­ra brzmi gło­śniej niż Słowo Boże, cho­ciaż by­naj­mniej nie staje się waż­niej­sze. Po­dró­że szyb­sze niż świa­tło sta­no­wi­ły wy­star­cza­ją­cy cud, by nie do­ma­gać się dal­szych ustępstw.

Do­sko­na­le wy­szko­lo­ny w set­kach kazań alt dzi­siaj dźwię­czał wy­jąt­ko­wo ra­do­śnie:

– Nasze modły zo­sta­ły wy­słu­cha­ne!

Re­be­ce od­po­wie­dział cichy szmer kon­gre­ga­cji.

– Oto dzie­lę się z wami ra­do­sną no­wi­ną – cią­gnę­ła wie­leb­na matka. – Ska­ne­ry sa­te­li­tar­ne od­kry­ły sku­pi­sko me­ta­lu!

– A jeśli to znowu me­te­oryt że­la­zny? – za­py­tał jakiś nie­do­wia­rek z mę­skiej czę­ści nawy.

– Bra­cie, nie ob­ra­żaj Boga swo­imi wąt­pli­wo­ścia­mi! – zga­ni­ła go Re­be­ka. – To nie że­la­zo ani ni­kiel. Ska­ne­ry od­kry­ły lit!

Nie­wie­lu spo­śród zgro­ma­dzo­nych znało che­mię na tyle do­brze, by sa­mo­dziel­nie wy­cią­gnąć nie­zbęd­ne wnio­ski. Lekki pier­wia­stek, metal, ale co jesz­cze?

– Lit jest bar­dzo re­ak­tyw­ny, w czy­stej for­mie nie wy­stę­pu­je w na­tu­rze – po­wie­dzia­ła cicho któ­raś z sióstr.

– Tylko w związ­kach i za­zwy­czaj w ni­skim stę­że­niu – uzu­peł­nił mi­ne­ra­log.

– To cud! – krzyk­nął ktoś z tyłu. – Mó­dl­my się!

– Mo­dli­twa za­wsze jest do­brym roz­wią­za­niem – pod­chwy­ci­ła wie­leb­na matka. – Bra­cia i sio­stry, po­dzię­kuj­my Panu Na­sze­mu za wszel­kie łaski, któ­ry­mi nas ob­da­rza. Boże wie­ku­isty, Ojcze i Matko ludz­ko­ści, skła­da­my Ci dzię­ki…

Po za­koń­czo­nej mo­dli­twie Re­be­ka ogło­si­ła:

– Bra­cia i sio­stry, przy­go­tuj­cie się do lą­do­wa­nia. Za trzy dni po­sta­wi­my stopy na pla­ne­cie, która za­pew­ne jest świę­tą ko­leb­ką ro­dza­ju ludz­kie­go. Wi­dzi­my się jutro na na­bo­żeń­stwie po­ran­nym.

 

***

 

– Wie­leb­na matko, pro­szę o roz­mo­wę.

Re­be­ka z tru­dem po­wstrzy­ma­ła gry­mas od­ra­zy. Ta­jem­ni­ca spo­wie­dzi obo­wią­zy­wa­ła za­wsze, ale nie­kie­dy słowa wpły­wa­ją­ce przez ucho i prze­ka­zy­wa­ne Panu zo­sta­wia­ły na duszy brud­ny osad. Grze­chy Ke­da­ra wzbu­dza­ły w matce wie­leb­nej wstręt. Wie­dzia­ła, że ten brat, jako jeden z nie­licz­nych, nie przy­jął krzy­ża do­bro­wol­nie, tylko na­ka­za­no mu wy­jazd w misję, w któ­rej nie brały udzia­łu dzie­ci.

– Czy pra­gniesz się wy­spo­wia­dać, bra­cie?

Re­be­ka ge­stem za­pro­si­ła Ke­da­ra do środ­ka. Matka wie­leb­na dys­po­no­wa­ła naj­więk­szą ka­ju­tą, ale i tak mie­ści­ło się w niej nie­wie­le oprócz koi, dwóch krze­seł i mi­kro­sko­pij­ne­go biu­recz­ka. Za­mar­ła z ręką na przy­ci­sku wy­su­wa­ją­cym ze ścia­ny ażu­ro­wą prze­gro­dę, która prze­ro­bi­ła­by po­miesz­cze­nie w kon­fe­sjo­nał.

– Nie, matko. Chciał­bym po­roz­ma­wiać o wąt­pli­wo­ściach, które budzi we mnie ta pla­ne­ta.

– Zie­mia – po­pra­wi­ła Re­be­ka – świę­ta ko­leb­ka ludz­ko­ści.

– No, wła­śnie nie­któ­re cechy wska­zu­ją, że to wcale nie Zie­mia.

– Co skła­nia cię do gło­sze­nia ta­kich he­re­zji?

– To wszyst­ko wy­glą­da ina­czej niż przed­sta­wio­no w świę­tych księ­gach… Nic się nie zga­dza!

– A co mia­no­wi­cie? – Wie­leb­na matka su­ro­wo ścią­gnę­ła brwi. W jej gło­sie po­brzmie­wa­ły nuty nie­za­do­wo­le­nia. – Księ­gi wy­ra­ża­ją się jasno: to musi być trze­cia pla­ne­ta od gwiaz­dy.

– Kolor. Księ­gi wspo­mi­na­ją o błę­kit­nej pla­ne­cie. Brak wody na po­wierzch­ni. – Kedar przy każ­dym ar­gu­men­cie pro­sto­wał palec, nie zwa­ża­jąc na gromy le­cą­ce z oczu prze­ło­żo­nej. – Ci­śnie­nie za ni­skie, by czło­wiek mógł prze­trwać. Tem­pe­ra­tu­ra. Skład at­mos­fe­ry. Zbyt słabe cią­że­nie. Dwa ma­leń­kie księ­ży­ce w miej­sce jed­ne­go. Po­ło­że­nie mię­dzy dwoma pa­sa­mi plane…

– Za­milcz. – Re­be­ka wy­da­ła po­le­ce­nie pła­skim tonem, bez emo­cji, ale sku­tecz­nie prze­rwa­ła pod­wład­ne­mu w po­ło­wie słowa. – Czyż nie uczy­łeś się w szko­le, że pod ko­niec po­dró­ży ojców ko­lo­ni­stów na Ke­ple­ra ode­bra­no nie­ja­sne prze­ka­zy świad­czą­ce o wal­kach i ka­ta­stro­fach na Ziemi? Bóg po­ka­rał nie­wier­nych, zo­sta­wia­jąc przy życiu tylko Wy­bra­nych. Nie nam pod­wa­żać Jego wy­ro­ki i me­to­dy. Po­to­pu już kie­dyś użył, potem mógł ze­słać suszę lub roz­łu­pać Księ­życ. Za­ka­zu­ję ci po­wta­rza­nia swo­ich wąt­pli­wo­ści bra­ciom i sio­strom. Nie masz prawa za­tru­wać ich dusz czczym ga­da­niem. Zro­zu­mia­łeś? Lu­dzie bar­dziej po­trze­bu­ją świa­tła wiary niż my­lą­ce­go mi­go­ta­nia praw­dy.

 

***

 

Wy­lą­do­wa­li w po­bli­żu spo­re­go kra­te­ru.

Bra­cia i sio­stry bez trudu zna­leź­li miej­sce wska­za­ne przez ska­ne­ry. Z pie­czo­ło­wi­to­ścią wy­do­by­to z niego de­li­kat­ny ar­te­fakt. Przy­po­mi­nał żuka: na sze­ściu pod­po­rach, z reszt­ką qu­asi-chi­ty­no­wych po­kryw. Na ska­nach ki­ku­ta szyi można się było do­pa­trzeć cieni kabli, które nie­gdyś tędy bie­gły.

Roz­go­rza­ły dys­ku­sje, jaką rolę peł­nił nie­zwy­kły obiekt.

Był ro­bo­tem-psem, a wła­ści­wie jego szkie­le­tem? Prze­ciw­ni­cy tej hi­po­te­zy wska­zy­wa­li na dwie nad­mia­ro­we łapy.

Dzie­cin­nym po­jaz­dem? Lub niań­ką i wóz­kiem jed­no­cze­śnie? Dla­cze­go tylko jeden, dla­cze­go nie prze­trwa­ła choć­by pry­mi­tyw­na huś­taw­ka?

Czymś w ro­dza­ju pa­ste­rza dla ziem­skich owiec? Ale gdzie w takim razie po­dzia­ły się ich po­zo­sta­ło­ści – wełna, skóry, kości, od­cho­dy wresz­cie?

A może słu­żył do eks­plo­ro­wa­nia nie­do­stęp­nych za­ka­mar­ków pla­ne­ty – ko­palń, wul­ka­nów czy dna mor­skie­go? To by wy­ja­śnia­ło, dla­cze­go w naj­bliż­szej oko­li­cy nie zna­le­zio­no ani śladu in­ne­go ar­te­fak­tu. A cier­pli­we ręce prze­sia­ły nie­zli­czo­ne tony pia­sku.

Jedno nie ule­ga­ło wąt­pli­wo­ści: obiekt nie był dzie­łem na­tu­ry, lecz istot ro­zum­nych. Nie­mal na pewno – da­le­kich przod­ków krzy­żow­ców wy­sła­nych z misją wy­śle­dze­nia świa­ta, z któ­re­go po­cho­dzą i po któ­rym stą­pa­li świę­ci.

Pra­wie nikt już nie wąt­pił w od­kry­cie le­gen­dar­nej ko­leb­ki ludz­ko­ści.

Nie­któ­rzy sar­ka­li na zakaz wie­leb­nej – Re­be­ka nie po­zwo­li­ła na żadne praw­dzi­we ba­da­nia zna­le­zi­ska. Tylko ab­so­lut­nie nie­in­wa­zyj­ne skany. Nie wolno do­pu­ścić do znisz­cze­nia re­li­kwii.

 

***

 

Kedar za­zdro­śnie pa­trzył na braci i sio­stry – sta­wia­li stopy z dumą i na­masz­cze­niem, jakby bez prze­rwy do­zna­wa­li ilu­mi­na­cji. Prze­ży­wa­li unie­sie­nia nie­do­stęp­ne scep­tycz­ne­mu umy­sło­wi Ke­da­ra. We­dług słów wie­leb­nej matki tutaj każde ziarn­ko pyłu było re­li­kwią.

Czy re­li­kwia może uwie­rać jak naj­po­dlej­szy kamyk w bucie? Bo tak wła­śnie Kedar od­bie­rał oto­cze­nie. Nic mu nie pa­so­wa­ło do świę­tych ksiąg. Kiedy nie umar­twiał ciała w po­szu­ki­wa­niu oświe­ce­nia, łą­czył się z po­kła­do­wą bi­blio­te­ką i ślę­czał nad ko­pia­mi pra­sta­rych pli­ków.

Chęt­nie rów­nież po­zna­wał naj­now­sze do­nie­sie­nia z róż­nych za­kąt­ków sta­ro-no­wej pla­ne­ty (cią­gle nie mógł się zdo­być na na­zy­wa­nie jej Zie­mią).

Z pasją rzu­cił się na wie­ści o ogrom­nej górze od­kry­tej po dru­giej stro­nie pla­ne­ty. Od pod­nó­ża do szczy­tu mie­rzy­ła ponad dwa­dzie­ścia ki­lo­me­trów.

Ko­lej­ny raz udał się do matki wie­leb­nej.

– Szu­ka­łem w świę­tych księ­gach wzmia­nek o naj­wyż­szych gó­rach Ziemi. Ten szczyt nie może być Mount Eve­re­stem, o któ­rym tak czę­sto wspo­mi­na­no.

Re­be­ka wes­tchnę­ła. Pan cięż­ko ją do­świad­czał, każąc wy­słu­chi­wać tego nie­do­wiar­ka.

– Dla­cze­go tak uwa­żasz, bra­cie?

– Mount Eve­rest ma tylko ponad osiem ty­się­cy me­trów wy­so­ko­ści. I na­le­ży do naj­wyż­szych gór na Ziemi. Nasi przod­ko­wie zwali je ośmio­ty­sięcz­ni­ka­mi…

– Ke­da­rze. – Matka wie­leb­na po­trzą­snę­ła głową. – Zie­mia­nie mie­rzy­li góry od po­zio­mu morza. Kiedy oce­any wy­pa­ro­wa­ły, góry uro­sły. Prze­stań za­prze­czać cu­do­wi, który wi­dzisz.

Kedar od­szedł, po­słusz­ny, ale nie­prze­ko­na­ny – w oko­li­cy Mount Eve­re­stu chyba po­win­ny wzno­sić się inne szczy­ty. Był pe­wien, że kie­dyś czy­tał o nich i o lu­dziach je zdo­by­wa­ją­cych.

 

***

 

Wąt­pli­wo­ści na­ra­sta­ły jak fale przy­pły­wu New­to­na – naj­więk­sze­go oce­anu na Ke­ple­rze. Dla­cze­go zna­le­zio­no tylko jeden je­dy­ny ar­te­fakt? En­cy­klo­pe­dia po­kła­do­wa twier­dzi­ła, że na Ziemi żyły kie­dyś di­no­zau­ry – ol­brzy­mie gady, któ­rych kości prze­trwa­ły w pia­chu przez mi­lio­ny lat. Gdzie się teraz po­dzia­ły? Dla­cze­go kości in­nych zwie­rząt nie do­cze­ka­ły przy­by­cia wy­pra­wy krzy­żo­wej? Marne dzie­sięć ty­się­cy lat. Choć­by i ziem­skich lat, o kil­ka­dzie­siąt dni dłuż­szych od nor­mal­nych. Ar­te­fakt za­cho­wał się do­sko­na­le. Co więc znisz­czy­ło wszyst­kie inne po­zo­sta­ło­ści – bu­dyn­ki, ogro­dy, skały or­ga­nicz­ne­go po­cho­dze­nia?

Kedar szyb­ko prze­stał cho­dzić ze swo­imi py­ta­nia­mi do wie­leb­nej matki – ona na wszyst­ko miała jedną od­po­wiedź: „cud Pana Na­sze­go! Módl się i prze­stań wąt­pić”. Jeśli Bóg Re­be­ki do­ko­nał przy­pi­sy­wa­nych mu cudów, to mu­siał nie­na­wi­dzić na­ukow­ców. Jak mógł jed­no­cze­śnie ko­chać Ke­ple­rian?

Wie­leb­na matka nie za­nie­dby­wa­ła żad­nej oka­zji, by po­wtó­rzyć zakaz mó­wie­nia resz­cie za­ło­gi o róż­ni­cach mię­dzy obec­ną Zie­mią a le­gen­dar­ną. Kedar nie­ste­ty – jak każdy krzy­żo­wiec na po­kła­dzie – zło­żył przy­się­gę po­słu­szeń­stwa. Pa­mięć o tych po­chop­nie wy­po­wie­dzia­nych sło­wach kła­dła mu się na duszy do­dat­ko­wym cię­ża­rem.

 

***

 

Po od­pra­wie­niu po­ran­ne­go na­bo­żeń­stwa Re­be­ka – jak co­dzien­nie – spraw­dzi­ła wia­do­mo­ści. Znie­ru­cho­mia­ła na widok jed­nej, wy­sła­nej do całej za­ło­gi. Od Ke­da­ra, rzecz jasna. Grzesz­nik za­wsze po­zo­sta­nie grzesz­ni­kiem.

Wia­do­mość pra­wie nie za­wie­ra­ła słów, tylko dwie fo­to­gra­fie Mount Eve­re­stów. Lewa przed­sta­wia­ła znany wszyst­kim za­ło­gan­tom pła­ski jak żebro na szczu­płym tu­ło­wiu szczyt, który nie po­trze­bo­wał pod­pi­su. Z pra­wej wzno­sił się stro­my i po­szar­pa­ny, ska­li­sto-śnież­ny trój­kąt. A pod nim ob­ja­śnie­nie: „Mont Eve­rest na Ziemi”. I od­nie­sie­nie do świę­tej księ­gi, z któ­rej po­cho­dzi­ło zdję­cie. Nie spo­sób było lek­ce­wa­żyć róż­nic mię­dzy dwoma ob­ra­za­mi.

– „Kto mie­czem wo­ju­je, od mie­cza ginie!” – syk­nę­ła matka wie­leb­na.

 

***

 

Pod­czas na­stęp­ne­go na­bo­żeń­stwa Re­be­ka po­ka­za­ła bra­ciom i sio­strom zbo­la­łą twarz.

– Stała się rzecz strasz­na. Pod­czas ru­ty­no­we­go skanu an­ty­wi­ru­so­we­go po­łą­czo­ne­go z wy­ryw­ko­wą kon­tro­lą sys­tem wy­krył dzie­cię­cą por­no­gra­fię na kom­pu­te­rze któ­re­goś z nas. Jeden z braci ska­lał tę świę­tą pla­ne­tę ohyd­nym grze­chem. Jakby jesz­cze nie dość się wy­cier­pia­ła. Pan Nasz w swej nie­zmie­rzo­nej ła­ska­wo­ści ze­zwo­lił nam wró­cić do ko­leb­ki ludz­ko­ści. Być może jego ży­cze­niem było, aby­śmy znowu za­lud­ni­li Zie­mię, po tym, jak wy­gu­bił nie­wier­nych. Ale zna­la­zła się czar­na owca w tym sta­dzie wy­bra­nych, nie­god­ne stwo­rze­nie, które pra­gnie unie­moż­li­wić bo­skie plany, które po raz ko­lej­ny za­da­je Mu cios, się­ga­jąc po za­ka­za­ne owoce! Dro­dzy bra­cia, sza­now­ne sio­stry, na jaką karę za­słu­gu­je ktoś, kto tak pod­łym grze­chem plu­ga­wi całą naszą misję?!

– Śmierć!!! – ryk­nę­ło kil­ka­dzie­siąt gło­sów.

– Niech bę­dzie wasza wola! – od­po­wie­dzia­ła wie­leb­na matka. – Trze­ba od­ci­nać chorą tkan­kę od zdro­we­go ciała, a potem przy­że­gać ranę roz­grza­nym że­la­zem. Uczy­ni­my to z bólem, lecz ból jest sto­kroć lep­szy niż zni­we­cze­nie wiel­kich pla­nów Pana Na­sze­go!

Koniec

Komentarze

Prze­czy­ta­łam i nie od­nio­słam wra­że­nia, że to je­dy­nie szkic, oczy­wi­ście na pod­sta­wie po­my­słu można by na­pi­sać kil­ku­to­mo­wą książ­kę o za­ko­nie matki Re­be­ki, ale krót­szą wer­sję też się świet­nie czyta :)

Po­ru­szasz tu in­ter­su­ją­ce kwe­stie – Zie­mia a Mars, róż­ni­ce i po­do­bień­stwa, re­li­gia a nauka, wiara a praw­da… Tekst pro­wo­ku­ją­cy do za­sta­no­wie­nia się na róż­ny­mi spra­wa­mi. Czy­ta­ło się płyn­nie i bez żad­nych za­trzy­mań. Jak to u Fin­kli lekko na­pi­sa­ne, ale pod­szy­te gorz­kim, jak­kol­wiek w moim od­czu­ciu, cał­kiem traf­nym, prze­ka­zem.

Dzię­ku­ję, Katiu. :-)

No, praw­da jest taka, że gdy­bym miała rok, to po­ru­szy­ła­bym nie­któ­re kwe­stie o któ­rych wspo­mi­nasz. I ocie­ra­ła­bym się o limit z dru­giej stro­ny. A przy­naj­mniej w to wie­rzę. ;-)

Cie­szę się, że spro­wo­ko­wa­ło do na­my­słu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Dzię­ku­ję, Ju­ror­ko Irko. :-)

No, może się tu do­pa­trzysz ja­kiejś od­no­gi tej ewo­lu­cji. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Myślę, że nie po­trze­bo­wał­byś roku, tylko ra­czej mie­sią­ca :) A tek­sty, które pewne spra­wy, być może nie zgłę­bia­ją, lecz sy­gna­li­zu­ją, maja tę za­le­tę, że bar­dziej zmu­sza­ją czy­tel­ni­ka do szu­ka­nia od­po­wie­dzi :)

No, naj­wy­raź­niej pół mie­sią­ca mię­dzy ter­mi­na­mi kon­kur­sów to za mało. Ale cały może i by styk­nął…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Hm, to chyba za­le­ży, ile in­nych rze­czy ma się na gło­wie… prze­cież nie same kon­kur­sy ;) Mnie by się przy­da­ły ze dwa inne życia, to może bym się ze wszyst­kim wy­ro­bi­ła ;)

No, pew­nie, że nie same kon­kur­sy. Jest mnó­stwo rze­czy pod­kra­da­ją­cych czas, który można by spo­żyt­ko­wać na czy­ta­nie i pi­sa­nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Oj, jest… :) Tak czy ina­czej, jesz­cze bym z chę­cią po­czy­ta­ła o matce Re­be­ce, więc jak czas do­pi­sze… 

Bar­dzo mi się po­do­ba ten tekst. Też nie od­czu­wam, aby był on je­dy­nie szki­cem. Ład­nie skom­po­no­wa­ny, kla­row­ny w struk­tu­rze i prze­ka­zie. Sporo w nim sub­tel­no­ści i do tego ma bar­dzo uni­wer­sal­ny temat.

A Ty wiesz, jaką ja mam długą ko­lej­kę uni­wer­sów, które warto roz­wi­nąć? Za­czy­na się łatwo, iskier­ka, wiel­ki wy­buch, pierw­szy tekst, potem jakoś nad­cho­dzi sta­gna­cja, a ja lecę do­glą­dać na­stęp­ne­go nie­mow­lę­ce­go wszech­świa­ta…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dzię­ku­ję, Kil­l­ma­nie. :-)

Jeśli nic ta­kie­go nie czu­je­cie, to chyba do­brze.

Hmmm, może na tym po­le­ga ta­jem­ni­ca do­brych tek­stów pi­sa­nych na ostat­nią chwi­lę (Bella, do Cie­bie piję. Ale Will też ma swoje za usza­mi)? Nie ma czasu na nic, więc lecą sub­tel­no­ści, nie­do­mó­wie­nia, ta­jem­ni­cze za­nik­nię­cia wąt­ków… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­kla – do­sko­na­le Cię ro­zu­miem :)

:-)

Oba­wiam się, że jest nas wię­cej, tych wta­jem­ni­czo­nych…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Hmmm… Mniam, mniam, uwiel­biam to po­łą­cze­nie re­li­gii, po­dró­ży mię­dzy­pla­ne­tar­nych i po­sta­po. Przy­po­mnia­ła mi się “Kan­tycz­ka dla Le­ibo­wit­za”, książ­ka, która wy­war­ła na mnie spore wra­że­nie.

Tak, “mo­dli­twa jest za­wsze do­brym roz­wią­za­niem”. Pe­do­fil jako szer­mierz (i, jak końcu oka­zu­je, mę­czen­nik!) kry­tycz­ne­go my­śle­nia – to jest kon­cept, który fak­tycz­nie mógł­by zna­leźć swoje po­głę­bio­ne roz­wi­nię­cie w po­wie­ści (za­pew­ne kon­tro­wer­syj­nej…).

Jedno zda­nie budzi moje wąt­pli­wo­ści na­tu­ry ję­zy­ko­wej:

Za­ka­zu­ję ci po­wta­rzać te słowa bra­ciom i sio­strom, za­tru­wa­jąc ich dusze swo­imi wąt­pli­wo­ścia­mi.

Wy­cho­dzi na to, że to Re­be­ka za­ka­zu­jąc za­tru­wa dusze wier­nych.

Może le­piej by­ło­by na­pi­sać:

Za­ka­zu­ję ci po­wta­rzać te słowa bra­ciom i sio­strom i za­tru­wać ich dusze swo­imi wąt­pli­wo­ścia­mi.

albo po­dob­nie, bez po­wtó­rze­nia “i”.

 

Dzię­ku­ję za tę lek­tu­rę, dała mi dużo ra­do­ści.

Po­zdra­wiam smiley

Dzię­ku­ję, Fa­cies. :-)

Miło mi, że sma­ko­wa­ło.

“Kan­tycz­ki” jesz­cze nie czy­ta­łam. Ale wielu ludzi po­le­ca, więc pew­nie warto.

Już my­śla­łam nad tym zda­niem. Wolę nie mieć tam dwóch “i” obok sie­bie. “Bra­cia i sio­stry” to zwrot, któ­re­go nie chcę roz­bi­jać. “Oraz” za­miast dru­gie­go “i” brzmi fa­tal­nie i zmie­nia wy­dźwięk. Nie chcę po­dzie­lić tego na dwa zda­nia, bo wyj­dzie, że Re­be­ka za­bra­nia Ke­da­ro­wi za­tru­wać dusze w ja­ki­kol­wiek spo­sób, nie tylko ga­da­niem. No, może jesz­cze coś wy­my­ślę…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A może :

Za­ka­zu­ję ci po­wta­rzać te słowa i za­tru­wać dusze braci i sióstr swo­imi wąt­pli­wo­ścia­mi.

?

No, ale to wła­śnie można in­ter­pre­to­wać jako dwa za­ka­zy: po­wta­rza­nia i za­tru­wa­nia. A ja chcia­łam, żeby Re­be­ka za­bro­ni­ła mu tylko ga­da­nia. Więc w końcu tech­nicz­nie za­ka­zu nie zła­mał, ale dusze i tak za­truł.

Edyt­ka: OK, jakoś zmie­ni­łam.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Jakie to praw­dzi­we :) Nie od­nio­słam wra­że­nia, że to szkic, wszyst­ko, co trze­ba, jest na miej­scu.

Ooo, super. Jesz­cze zy­ska­ło na sile prze­ka­zu. Tak, wie­leb­na matka jest jesz­cze bar­dziej ży­le­to­wa­ta devil

Dzię­ku­ję, Bello. :-)

Tro­chę ściem­nia­łam, nie­ła­two fi­zycz­nie roz­wa­lić pla­ne­tę na ka­wał­ki…

Szkic, szkic – nie ma nazwy za­ko­nu, stat­ku, na któ­rym lecą, opisy szcząt­ko­we, bo­ha­te­rów z imio­na­mi tylko dwoje…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fa­cies, faj­nie, że tak do­brze od­bie­rasz zmia­nę. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Hello :-)

Przy­jem­ne i lek­kie opo­wia­da­nie, a nawet dość ory­gi­nal­ne. Fak­tycz­nie, myślę, że mo­głaś wy­ci­snąć z niego o wiele wię­cej, ale w tej for­mie jest rów­nież dobry. Z chę­cią prze­czy­tał­bym po­sze­rzo­ną wer­sję.

Muszę po­wie­dzieć, że ten tekst czy­ta­ło mi się naj­le­piej (spo­śród trzech). Uło­ży­łaś zgrab­ne zda­nia, pro­ste i nie­by­wa­le czy­tel­ne, na­praw­dę to faj­nie wy­szło. Poza tym w cie­ka­wy spo­sób po­ukła­da­łaś kon­wen­cję lek­kiej i żar­to­bli­wej nar­ra­cji z na­uko­wy­mi wstaw­ka­mi. Wzię­łaś na ta­pe­tę trud­ny motyw zwią­za­ny z re­li­gią, ale wy­brnę­łaś z niego bez więk­sze­go pro­ble­mu – jest prze­ko­nu­ją­cy, ale nie wy­da­je kon­tro­wer­syj­ny. Swoją drogą samą re­li­gię uło­ży­łaś tro­chę po swo­je­mu, bo to matka prze­ło­żo­na peł­ni­ła rolę sza­fa­rza i spo­wied­ni­ka (no i tro­chę dia­bli­cy).

Dzię­ku­ję, Mer­say­ake. :-)

To też wy­szło lek­kie? Żar­to­bli­wa nar­ra­cja? OMG, znowu?!

Zda­nia pro­ste po czę­ści dla­te­go, że nie było czasu na kom­bi­no­wa­nie.

Ory­gi­nal­ność. Za­zwy­czaj jej szu­kam. Tym razem ka­za­łam zna­leźć mar­sjań­ski łazik lu­dziom, któ­rzy nie mają po­ję­cia, co to ta­kie­go.

Re­li­gia. Żeby nie było wąt­pli­wo­ści: to nie jest nasz ka­to­li­cyzm. Ani inny pro­te­stan­tyzm. To coś, co z nich wy­ewo­lu­owa­ło przez dzie­sięć ty­się­cy lat na pod­sta­wie źró­deł za­bra­nych z Ziemi.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

devil Cóż, być może mam dia­bel­skie po­czu­cie hu­mo­ru?! Teraz to sam nie wiem. Dla mnie obraz re­li­gij­nej grupy na stat­ku ko­smicz­nym wydał się za­baw­ny. Kno­wa­nia re­li­gij­nej li­der­ki wy­da­ły się lekką hu­mo­re­ską! Ale wy­bacz, je­ślim ura­ził. A wy­szło lek­kie, bo zda­nia na­pi­sa­ne pro­ste i czy­tel­ne. Nie było lasu, więc nie szu­ka­łem w Necie przy­rod­ni­czych słó­wek… cheeky Wątek pe­do­fi­lii bar­dzo smut­ny, ale wo­la­łem go nie ko­men­to­wać i tro­chę za­po­mnieć, cho­ciaż w sumie była to bar­dziej in­try­ga i wyraz pew­nej pro­pa­gan­dy… No ale temat i tak nie­mi­ły. 

Iście sza­tań­skie. ;-)

Nie, nie ura­zi­łeś. To ra­czej coś przy­po­mi­na­ją­ce­go klą­twę. Cza­sa­mi pró­bu­ję na­pi­sać coś na po­waż­nie. Przez jakiś czas łudzę się, że dałam radę. A potem wpada ktoś z ko­men­ta­rzem “ale śmiesz­ne!”.

Kur­czę, wy­da­je mi się, że we Fia­sku też był jakiś ksiądz na po­kła­dzie. Wy­szło za­baw­nie? A Tle­ila­xia­nie w Diu­nie? Piel­grzy­mi w “Hi­per­io­nie”? Tylko u mnie zakon na stat­ku musi być śmiesz­ny…

Mia­łam wra­że­nie, że po­ru­szam po­waż­ne wątki, ale jed­nak nie. No, klą­twa, nic in­ne­go. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­klo, jeśli to nie jest ka­to­li­cyzm (ani nawet chrze­ści­jań­stwo), to uni­ka­ła­bym słowa “msza” (może bar­dziej neu­tral­nie “na­bo­żeń­stwo”).

Swoją drogą, cie­ka­we, że po dzie­się­ciu ty­sią­cach lat, na nowej pla­ne­cie, wio­dą­cy po­zo­sta­je mo­no­te­izm. Za­pew­ne Azja­ci (hin­du­iści, bud­dy­ści itd.) i resz­ta to nie­wier­ni, któ­rych apo­ka­lip­sa zgła­dzi­ła. To oczy­wi­ście nie żaden za­rzut, tylko taka re­flek­sja na mar­gi­ne­sie…

Dzię­ki, Fa­cies, zaraz po­pra­wię na na­bo­żeń­stwa.

No, coś wy­wo­dzą­ce­go się z chrze­ści­jań­stwa. Wy­obra­zi­łam sobie, że sta­tek na Ke­ple­ra wy­sy­ła­ją Ame­ry­ka­nie, więc sie­dzą na nim pro­te­stan­ci, tro­chę ka­to­li­ków, paru Żydów… Azjo– i Afro­ame­ry­ka­nie też, ale ra­czej sta­no­wią mniej­szość świa­to­po­glą­do­wą. A do tego silny wątek fe­mi­ni­stycz­ny. I wy­szło mi takie coś.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

E, Pani, to naj­pew­niej kwe­stia mojej nie­czu­ło­ści… Ry­su­jesz kon­flikt do­ko­na­nej ob­ser­wa­cji (obraz na­uko­we­go po­dej­ścia) prze­ciw­ko świę­tym za­pi­som w świę­tych książ­kach (obraz za­śle­pio­ne­go po­dej­ścia). Wy­glą­da na pro­blem do bólu praw­dzi­wy, a mnie śmie­szy, bo wy­bie­ram śmiech za­miast prze­ję­cia, tylko to taki śmiech przez łzy. Faj­nie, że po­de­szłaś do spra­wy w ten spo­sób, że wy­kre­owa­łaś “sa­mo­dziel­ną” re­li­gię, bo do­my­ślam się, że chcia­łaś po­ru­szyć uni­wer­sal­ny kon­flikt.

No, pro­blem jest do bólu praw­dzi­wy. Zdaje się, że kre­acjo­nizm cały czas wal­czy.

Nie wie­rzę, że re­li­gia może prze­trwać kilka ty­się­cy lat bez więk­szych zmian. To mu­sia­ło być coś sto­sun­ko­wo no­we­go.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Kie­dyś in­te­re­so­wa­łem się wię­cej ide­ami oraz kon­flik­ta­mi idei, ale muszę przy­znać, że tro­chę od­pu­ści­łem, szu­kam ra­czej dy­stan­su i za­pew­ne dla­te­go widzę tyle hu­mo­ru wszę­dzie…

Re­li­gia jako idea może i prze­trwa… Być może to jest nawet nie­zbęd­ny ele­ment eg­zy­sten­cji, ale czy ob­rząd­ki na fun­da­men­cie wie­rzeń? ra­czej nie prze­trwa­ją w obec­nej for­mie, po­dob­nie myślę. Chyba, że jakaś cy­wi­li­za­cja z ko­smo­su po­twier­dzi w końcu któ­rąś wer­sję cheeky

Udane opo­wia­da­nie. Po­do­ba mi się roz­gryw­ka mię­dzy wie­dzą a wiarą, z któ­rej ta druga wy­cho­dzi zwy­cię­sko. Ko­niec koń­ców wy­star­czy dobra in­try­ga i kie­ro­wa­nie emo­cja­mi tłumu.

Na­gi­na­nie praw­dy do wła­sne­go ob­ra­zu świa­ta zwłasz­cza ude­rzy­ło mnie przy oka­zji in­ter­pre­to­wa­nia przez Re­be­kę Olym­pus Mons jako ziem­skie­go Eve­re­stu. W sub­tel­ny spo­sób uka­zu­jesz w tym opo­wia­da­niu bar­dzo wiele – za tym do­dat­ko­wym pasem aste­ro­id w miej­scu ziemi, musi stać prze­cież kawał do­brej hi­sto­rii! Za­lą­żek spo­re­go uni­wer­sum w krót­kim opo­wia­da­niu. :)

Zna­jąc po­przed­nie Twoje opo­wia­da­nia, ocze­ki­wa­łam hu­mo­ru, wart­kiej akcji i ory­gi­nal­ne­go po­my­słu. Wszyst­kie te ele­men­ty zna­la­złam w tek­ście. Do­dat­ko­wo do­sta­łam por­cję s-f po­da­ne­go w zaj­mu­ją­cy spo­sób. Lek­tu­ra zde­cy­do­wa­nie na plus. W nie­wiel­kiej licz­bie zna­ków udało Ci się stwo­rzyć cie­ka­wą po­stać ko­bie­cą matki Re­be­ki i w in­te­re­su­ją­cy spo­sób przed­sta­wić re­gu­ły pa­nu­ją­ce w sek­cie. Zgła­szam opo­wia­da­nie do bi­blio­te­ki. :)

Mer­say­ake, chyba ro­zu­miem Twoje po­dej­ście. Nie wy­klu­czam, że mam po­dob­nie. Kiedy nie wia­do­mo, czy się śmiać, czy pła­kać, zdro­wiej bę­dzie się ro­ze­śmiać.

Myślę, że prze­trwa­nie re­li­gii za­le­ży od pod­ło­ża. Ame­ry­ka­nie chyba są ra­czej re­li­gij­ni. Co in­ne­go, gdyby ra­kie­tę wy­słał ZSRR – eg­zem­pla­rze “Ka­pi­ta­łu” za­miast Bi­blii i wiele może się zmie­nić…

Oba­wiam się, że jeśli spo­tka­my jakąś cy­wi­li­za­cję, to ona ra­czej przed­sta­wi nam swoje wer­sje, za­miast roz­ja­śniać wąt­pli­wo­ści.

 

Dzię­ku­ję, Cru­ci­sie. :-)

Nie je­stem pewna, czy wiara wy­cho­dzi zwy­cię­sko. Ow­szem, Kedar zgi­nie, ale już po­ka­zał swoją wer­sję resz­cie za­ło­gi.

A praw­da no­to­rycz­nie bywa na­gi­na­na. Aż się zro­bi­ła wiot­ka jak roz­go­to­wa­ne spa­ghet­ti.

Tak, tam jest kawał hi­sto­rii. Ale wcale nie do­brej. ;-/

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

O, i ANDO się do­pi­sa­ła. Dzię­ku­ję. :-)

No, na­stęp­na widzi humor! Lu­dzie, Wam nie po­trze­ba ka­ba­re­tu, wy­star­czy, że po­pa­trzy­cie przez okno… ;-)

Ale cie­szę się, że za­in­te­re­so­wa­ło i się spodo­ba­ło.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

I mnie się bar­dzo po­do­ba­ło :)

Cho­ciaż wizja ludzi ule­ga­ją­cych w da­le­kiej przy­szło­ści ma­ni­pu­la­cjom re­li­gij­nym mnie na­praw­dę prze­ra­ża. Wcale mi nie było do śmie­chu jak czy­ta­łam to opko.

Je­dy­ne czego mi tro­chę za­bra­kło, to szczyp­ty “sza­ro­ści”. Bar­dzo tu jest wi­docz­na gra­ni­ca mię­dzy czar­ne i białe (może odro­bi­na zwąt­pie­nia u matki Re­be­ki?) 

Idę do­czy­tać czy już mogę dać swo­je­go pierw­sze­go klika na forum :-)

Widzę hu­mo­ry­stycz­ną nutkę w nar­ra­cji, to spra­wia, że opo­wia­da­nie do­brze się czyta. Zga­dzam się, nie jest to za­baw­ny tekst jak np. "Wina Heńka", a koń­ców­ka skła­nia do gorz­kiej re­flek­sji.

Dzię­ku­ję, Matko Chrzest­na. :-)

Lu­dzie cały czas ule­ga­ją roz­ma­itym ma­ni­pu­la­cjom. Nie sądzę, żeby to się szyb­ko zmie­ni­ło.

Sza­rość. Usta­wi­łam to w ten spo­sób, że i Re­be­ka, i Kedar są biali w jed­nej dzie­dzi­nie i czar­ni w innej. Niech się Czy­tel­nik za­sta­na­wia, po któ­rej stro­nie sta­nąć.

 

ANDO, a “dobre czy­ta­nie” to nie kwe­stia braku błę­dów, słow­nic­twa itp. No, warsz­ta­tu? Psia­kit­ka, ja tu nie widzę nawet pół świa­do­me­go dow­ci­pu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

 

ANDO, a “dobre czy­ta­nie” to nie kwe­stia braku błę­dów, słow­nic­twa itp. No, warsz­ta­tu?

To na pewno też, ale oprócz tego ważny jest spo­sób opo­wia­da­nia. Trud­no to wy­tłu­ma­czyć w teo­rii. Coś, co spra­wia, że jedne tek­sty czy­ta­my szyb­ko, a na in­nych się za­wie­sza­my. Naj­bli­żej by­ło­by chyba słowo “fajne”.

[Uwaga, spoj­ler!]

Zga­dzam się z przed­pi­ś­ca­mi, że prze­sła­nie tek­stu nie daje po­wo­dów do śmie­chu. Dla mnie naj­bar­dziej gorz­ka re­flek­sja to ta, że przy­wód­czy­ni sekty kryła pe­do­fi­la, a ska­za­ła go na śmierć do­pie­ro wtedy, kiedy stał się dla niej nie­wy­god­ny.

 

Hmmm. Można szyb­ko czy­tać nie tylko tek­sty hu­mo­ry­stycz­ne. Ale chyba za­czy­nam łapać, o co cho­dzi.

Kry­cie pe­do­fi­la. Tak to ode­bra­łaś? Tro­chę ina­czej, niż za­pla­no­wa­łam, ale nie mówię, że źle.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Je­stem wy­czu­lo­na na takie pro­ble­my. Myślę, że każdy czyta przez pry­zmat wła­snych do­świad­czeń i sys­te­mu war­to­ści. Za­uwa­ży­łam też, że cza­sem opo­wia­da­nie ude­rza w oso­bi­sty pro­blem czy­tel­ni­ka. Wtedy widać to w ko­men­ta­rzach.

Na pewno – to, co do­cie­ra do mózgu, za­le­ży od tego, co już tam jest.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No cóż…

Na­pi­sa­ne po Fin­klo­we­mu, czyli przez tekst się pły­nie. Ale…

Kilka wąt­pli­wo­ści mam. Czemu do­pie­ro na stat­ku karą za pe­do­fi­lię jest śmierć? Na ma­cie­rzy­stym glo­bie nie można, a w po­dró­ży tak? Bo wy­da­je się, ze za­ło­ga za­zna­jo­mio­na jest ze zbio­ro­wym orze­ka­niem kary śmier­ci.

Skąd ta dzie­cię­ca pe­do­fi­lia? Z in­ter­ne­tu gość ścią­gnął :P? W tak za­mknię­tym śro­do­wi­sku sys­tem musi być wie­lo­krot­nie spraw­dza­ny, bo nie ma to jak wirus kie­ru­ją­cy nas np. do Ob­ło­ku Ma­gel­la­na. Nie ku­pu­ję tego mo­ty­wu.

I jed­nak myślę, że re­li­gia (o ile prze­trwa), zmie­ni się bar­dziej niż to od­ma­lo­wa­łaś. Bo u Cie­bie jest dosyć kla­sycz­ny zakon ka­to­lic­ki, a przy­naj­mniej tak to mi wy­glą­da.

Pi­szesz: “na stat­ku nie tylko aku­sty­ka, lecz rów­nież wy­mo­gi li­tur­gii mu­sia­ły ustą­pić przed pra­wa­mi fi­zy­ki” – czyli aku­sty­ka mu­sia­ła ustą­pić przed pra­wa­mi fi­zy­ki? Wszak aku­sty­ka to część fi­zy­ki, tak?

To też mi się nie po­do­ba: “Po­dró­że szyb­sze niż świa­tło”. Można po­dró­żo­wać z pręd­ko­ścią więk­szą niż świa­tło, sta­tek czy cząst­ka może być szyb­sza niż świa­tło, ale po­dróż? Podóż to pe­wien stan, jak sen np. Czy na­pi­szesz – “sen szyb­szy niż świa­tło”?

Aha, a “Mont” to ce­lo­wy błąd czy li­te­rów­ka? 

 

Czyli – czy­ta­ło się nie­źle (smacz­ki za­wsze masz fan­ta­stycz­ne – Olym­pus Mons rzą­dzi :), ale jed­nak w pełni usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny nie je­stem.

 

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Dzię­ku­ję, Sta­ru­chu. :-)

Kara za pe­do­fi­lię. To nie­zu­peł­nie tak. Pew­nie źle to prze­ka­za­łam. Nie­któ­rzy lu­dzie wie­dzą, że Kedar jest pe­do­fi­lem. Ale za­miast prze­su­nąć do innej pa­ra­fii, ka­za­li mu wsiąść na sta­tek. Oglą­da­nie dzie­cię­cej por­no­gra­fii to nie to samo, co pe­do­fi­lia. Re­be­ka pod­bu­rza lud do wy­da­nia wy­ro­ku śmier­ci nie tyle za brzyd­kie grze­chy, co za po­peł­nia­nie ich na świę­tej pla­ne­cie.

Wiesz, si­ka­nie w nie­od­po­wied­nim miej­scu nie jest ja­kimś strasz­nym prze­stęp­stwem. Grzyw­na i po spra­wie. Ale jeśli na­le­jesz na oł­tarz…

Skąd ta dzie­cię­ca pe­do­fi­lia?

A jak in­ter­pre­tu­jesz te słowa?

– „Kto mie­czem wo­ju­je, od mie­cza ginie!” – syk­nę­ła matka wie­leb­na.

Zmia­ny w re­li­gii. Oczy­wi­ście, masz rację, zmie­ni się jesz­cze bar­dziej. Ale mu­sia­łam po­ka­zać coś z grub­sza roz­po­zna­wal­ne­go. Po dzie­się­ciu ty­sią­cach lat po­win­na się tak róż­nić, jak obec­nie do­mi­nu­ją­ce nurty od sza­ma­ni­zmu.

Aku­sty­ka. Hmmm. Cho­dzi­ło mi o aku­sty­kę po­kła­do­wej ka­pli­cy – ona nie zo­sta­ła za­pro­jek­to­wa­na tak, żeby głos się od­po­wied­nio roz­cho­dził, tylko tak, jak to po­zwa­la­ła kon­struk­cja stat­ku. A pew­nie i wzglę­dy eko­no­micz­ne – ścia­ny z byle czego, mi­ni­mum de­ko­ra­cji, moż­li­we, że z na­gło­śnie­nia też zre­zy­gno­wa­li.

Te po­dró­że też źle sfor­mu­ło­wa­łam.

Mont to li­te­rów­ka. Ej, dla­cze­go mi tego nie pod­kre­śla?

Po­pra­wię po ogło­sze­niu wy­ni­ków.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A jak in­ter­pre­tu­jesz te słowa?

Wiem, że mu wie­leb­na pod­rzu­ci­ła. Ale cho­dzi mi o isto­tę pro­ble­mu – za­mknię­ci go­ście na stat­ku, po­dró­żu­ją la­ta­mi, a tu nagle… hyc! No dobra, na pen­draj­wie mógł teo­re­tycz­nie mieć, ale a) pew­nie kon­tro­la była ostra, b) psy­cho­lo­gicz­nie to nie gra – czemu niby do­pie­ro teraz by od­pa­lił?

Cho­dzi­ło mi o aku­sty­kę po­kła­do­wej ka­pli­cy

Tu też wiem, o co Ci cho­dzi­ło. Ale to brzmi, jakby aku­sty­ka mu­sia­ła ustą­pić przed pra­wa­mi fi­zy­ki. Ale prze­cież aku­sty­ka to wła­śnie m.in. zbiór praw fi­zy­ki, od­no­szą­cy się do dźwię­ku. Tu jest sprzecz­ność.

 

A z pe­do­fi­lią – no dobra, tu mnie prze­ko­na­łaś :).

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

To nie pytaj, skąd miał, tylko skąd wie­leb­na wzię­ła.

OK, nie tyle aku­sty­ka mu­sia­ła ustą­pić, co aku­sty­kę sali mu­sia­no po­świę­cić…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

To nie pytaj, skąd miał, tylko skąd wie­leb­na wzię­ła.

Wła­dza za­wsze wię­cej może…

Ale każdy nie­za­leż­ny sąd po­wi­nien go unie­win­nić, bo to było cu­dow­ne zma­te­ria­li­zo­wa­nie się ma­te­ria­łów w jego po­sia­da­niu!

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Oj, chyba Re­be­ka za­po­mnia­ła spy­tać o zda­nie nie­za­leż­ne­go od sie­bie sądu. Ad­wo­ka­ta oskar­żo­ne­mu też nie dała.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No dobra, niech Ci bę­dzie. Ale strasz­nie gru­by­mi nićmi szyta ta in­try­ga :P

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Tysz mówię, że to szkic. Mia­ła­bym wię­cej czasu, ście­gi by­ły­by sub­tel­niej­sze.

I tak w pier­wot­nej wer­sji (na eta­pie pla­no­wa­nia) po pro­stu go otru­ła, bez ba­wie­nia się w pa­ro­dię sądu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Uuu, toś po­szła na ca­łość :). Lu­kre­cja Bor­gia nor­mal­nie.

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Nie na ca­łość, tylko na skró­ty. ;-)

Ale do­szłam do wnio­sku, że le­piej dla mamci bę­dzie, jeśli nie po­peł­ni otwar­cie prze­stęp­stwa, nie bę­dzie mu­sia­ła za­ko­py­wać zwłok w mar­sjań­skim pyle…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Witam, prze­czy­ta­łem z wiel­kim za­cie­ka­wie­niem. Wiara od za­wsze ha­mu­je po­stęp i mu się prze­ciw­sta­wia. 

 

Lu­dzie bar­dziej po­trze­bu­ją świa­tła wiary niż my­lą­ce­go mi­go­ta­nia praw­dy.

Dzię­ku­ję, Pen­dri­ve. :-)

Miło mi, że za­cie­ka­wi­łam.

Nie by­ła­bym aż tak su­ro­wa w oce­nie wiary. Uję­ła­bym to tak, że po­stęp jest ha­mo­wa­ny przez do­gma­tyzm. Czę­sto gęsto prze­ja­wia­ją go ka­pła­ni, ale zda­rza się to rów­nież pro­fe­so­rom. Le­ka­rze przez całe wieki ślepo po­wta­rza­li teo­rie Ary­sto­te­le­sa, cho­ciaż żaden ksiądz ich do tego nie zmu­szał.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Praw­da. Smut­ne, że czę­sto nad­uży­wa­ny przez jed­nost­ki do wy­wie­ra­nia wpły­wów na masy ludzi. W więk­szo­ści nie­świa­do­mych tego.

A prze­cież rzad­ko kto za­bra­nia lu­dziom my­śleć. Po­dob­no nawet to wcale nie boli. Nie­zbyt czę­sto uszczę­śli­wia, to praw­da, ale nie boli.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fajne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Uff, do­sta­łam okej­kę od Anet. I to cał­kiem nie­złej ja­ko­ści!

Dzię­ki. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­klo­wie da­ru­ją, ale tym razem będę się stresz­czał.

Na­praw­dę! XD

Bar­dzo po­do­bał mi się po­mysł. Ory­gi­nal­ny. In­te­re­su­ją­cy. Wcią­ga­ją­cy czy­tel­ni­czo. Z tej per­spek­ty­wy nawet ża­ło­wa­łem, że tekst jest taki krót­ki.

Wo­lał­bym na­to­miast tro­chę inne roz­ło­że­nie pro­por­cji. Nie twier­dzę, że tekst jest pod tym wzglę­dem zły. Zwy­czaj­nie pod­kre­ślam, co dla mnie było in­te­re­su­ją­ce czy­tel­ni­czo. Zatem, wo­lał­bym wię­cej ta­jem­ni­cy. W sen­sie: wię­cej prze­strze­ni po­świę­co­nej temu ele­men­to­wi kosz­tem za­ko­nu. Wo­lał­bym, bo jed­nak bar­dziej in­te­re­su­ją­cy jest ten wątek od­kry­wa­nia nie­zna­ne­go, w pew­nym sen­sie rów­nież po­szu­ki­wa­nia praw­dy. Zwłasz­cza, że to nie­zna­ne jest tro­chę nie­ty­po­we. W ko­smo­sie zgłę­bia­na jest bo­wiem nie ta­jem­ni­ca obcej cy­wi­li­za­cji, ale hi­sto­ria wła­snej. I, jak już pi­sa­łem, to na­praw­dę fajny, cie­ka­wy motyw, który przy­cią­ga.

Zakon jest bar­dzo ty­po­wy. Nie na­pi­szę, że to źle. Zwy­czaj­nie to, co znane, co w pe­wien spo­sób ogra­ne, nieco opor­niej przy­cią­ga czy­tel­ni­ka.

Tyle.

Jakby coś było w mojej opi­nii nie­ja­sne, albo nie­pre­cy­zyj­ne, będę do­po­wia­dał w ko­lej­nych dniach. ;-)

Na razie na­pi­sa­łem, ile mo­głem.

Jesz­cze jedno. Gra­tu­lu­ję wy­ro­bie­nia się. Teraz masz już z górki. ;-)

A wła­ści­wie pra­wie, bo ten prze­śla­du­ją­cy Cię humor…

(cho­ciaż ja aku­rat w tym opo­wia­da­niu go nie do­strze­głem)

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Dzię­ku­ję, CM. :-)

A tam, Tobie stresz­cza­nie wy­cho­dzi aku­rat tak, jak mnie he­ro­icz­na po­wa­ga. Czło­wiek myśli, że już mu się udało, a tu przy­cho­dzi ktoś i chwa­li, że wcale nie.

O, tutaj jest ol­brzy­mi po­ten­cjał na do­da­wa­nie wąt­ków i wzbo­ga­ca­nie już ist­nie­ją­cych. I wcale nie musi to się od­by­wać kosz­tem cze­go­kol­wiek – le­d­wie prze­kro­czy­łam dolny limit.

Niby z górki – co to jest tekst do 10 kilo do czwart­ku – ale nie mam żad­ne­go po­my­słu. :-(

Wiesz, praw­dzi­wych ka­ba­re­cia­rzy trud­no roz­ba­wić. My znamy 90% krą­żą­cych dow­ci­pów, lekko i za­baw­nie for­mu­łu­je­my myśli nawet przez sen… To ci bied­ni po­nu­ra­cy zo­ba­czą ki­wa­ją­cy się palec i już pę­ka­ją ze śmie­chu. Wot, pa­ra­doks.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Czło­wiek myśli, że już mu się udało, a tu przy­cho­dzi ktoś i chwa­li, że wcale nie.

Ja tak ostat­nio mam z kom­ple­men­to­wa­niem opo­wia­dań. Dzie­więć­dzie­siąt pro­cent ko­men­ta­rza to wy­mie­nia­nie zalet tek­stu, a na końcu i tak do­sta­ję po­dzię­ko­wa­nia za kry­ty­kę. ;-)

Niby z górki – co to jest tekst do 10 kilo do czwart­ku – ale nie mam żad­ne­go po­my­słu. :-(

Gdyby nie szla­ban na humor, to przy tym te­ma­cie kon­kur­su pew­nie mia­ła­byś z dzie­sięć. ;-)

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

No, z hu­mo­rem takie pięk­ne po­my­sły mam. Patrz na to: se­kre­tar­ka (ta przy te­le­fo­nie) do­sta­je wolne i wy­cho­dzi. Lo­dów­ka zo­sta­je na dy­żu­rze. Te­le­fo­ny się ury­wa­ją, lo­dów­ka cią­gle wie­sza na sobie nowe żółte kar­tecz­ki. Kot zrzu­ca bu­tel­kę ke­czu­pu na kar­tecz­ki…

Ale nie dam rady na­pi­sać tego na po­waż­nie. ;-/

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Mi czy­ta­ło się cał­kiem przy­jem­nie. Ład­nie na­pi­sa­ne, matka Re­be­ka piek­nie po­słu­gu­je się re­li­gij­nym pod­nio­słym sty­lem, lą­do­wa­nie na Mar­sie za­baw­ne i to re­li­gij­ne za­cie­trze­wie­nie zna­mien­ne. Ja od­czy­tu­ję ten tekst jako smut­ną re­fe­lek­sję że mało ela­stycz­ny umysł za­bi­je każdą pięk­ną idee, re­li­gij­ną i każdą inną. Żeby nie było jed­nak tak pięk­nie i cacy to przy­cze­pię się do jed­ne­go: Re­be­ka roz­cza­ro­wa­ła mnie me­to­dą usu­nię­cia Ke­da­ra. Tak in­te­li­gent­na osoba , w moim od­czu­ciu mogła to zro­bić jakoś ina­czej, efek­tow­niej… Te oskar­że­nia o dzie­cię­cą por­no­gra­fię tro­chę mi tu nie pa­su­ją, Ca­łość jed­nak bar­dzo cie­ka­wa, Gra­tu­lu­ję po­my­słu

Dzię­ku­ję, Bruno. :-)

Cie­szę się, że było przy­jem­nie.

Czyli jed­nak za­baw­ne? No trud­no. Po­cie­szam się tym, że sa­me­go lą­do­wa­nia nie opi­sy­wa­łam. ;-)

Me­to­da po­zby­cia się Ke­da­ra. Na pewno mo­głam wy­my­ślić coś lep­sze­go. Ale pi­sa­łam i kom­bi­no­wa­łam w dużym po­śpie­chu. Moja me­to­da ma jesz­cze ten atut, że mocno dys­kre­dy­tu­je fa­ce­ta. W końcu wy­słał zdję­cie dwóch Eve­re­stów, jeśli wier­ni za­czną się nad tym na serio za­sta­na­wiać, to słabo…

A jaki Ty miał­byś po­mysł?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja bym może spró­bo­wał­bym wy­my­ślić jakiś test wiary, jakiś od­po­wied­nik próby że­la­za , albo po­szedl w tor­tu­ry tak żeby potem na końcu od­szcze­kał jesz­cze swoje he­re­zje :)

No, test wiary to jest jakaś me­to­da… Ale opi­sy­wać te tor­tu­ry… Fuj!

Z tym od­szcze­ki­wa­niem róż­nie bywa. Jeden z dru­gim niby na głos od­szcze­ku­je, ale pół­gęb­kiem szep­cze, że jed­nak się kręci…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Bar­dzo do­brze się czyta. Tro­chę prze­śmie­wasz, ale w grun­cie rze­czy to po­waż­ne opko, nawet tro­chę ak­tu­al­no­ści wplo­tłaś. Po­czy­ta­ła­bym wię­cej o tym za­ko­nie Krzy­żow­ców, któ­re­go Matką Wie­leb­ną była Re­be­ka.

Szko­da, że jest takie krót­kie, dłuż­sza forma mo­gła­by wy­mu­sić po­głę­bie­nie, po­nie­waż tro­chę śli­zgasz się po po­wierzch­ni. Jed­nak je­stem pod dużym wra­że­niem ma­ra­to­nu opek:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Dzię­ki, Asy­lum. :-)

Prze­śmiew­cze? Sta­ra­łam się o po­wa­gę. No, trud­no. Ak­tu­al­no­ści też nie za­uwa­ży­łam, co naj­wy­żej wiecz­nie żywe te­ma­ty. Ale to do­brze, że wi­dzisz takie rze­czy.

Nie prze­czę, że przy­da­ło­by się roz­wi­nię­cie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fak­tycz­nie opo­wia­da­nie wy­glą­da jak szkic, jed­nak czyta się bar­dzo do­brze. Tech­ni­ka­lia oczy­wi­ści zna­ko­mi­te.

Nie­ste­ty sama hi­sto­ria mnie nie po­rwa­ła. Szcze­rze po­wie­dziaw­szy gdyby nie temat kon­kur­su nigdy bym się nie do­my­ślił, że pla­ne­ta to Mars, a ta­jem­ni­czy przed­miot to łazik. Dziw­ne też, że zna­le­zio­no tylko jeden, gdy do tej pory wy­sła­no na marsa osiem.

I nie za bar­dzo ro­zu­miem czemu Krzy­żow­cy za­trzy­ma­li się na pierw­szej pla­ne­cie z litem. Nie da­le­ko mieli do praw­dzi­wej Ziemi. Za­sta­na­wia­ją­ca jest też re­li­gia – niby od­da­ją kult Ziemi, na­to­miast dalej na­zy­wa­ją się Krzy­żow­ca­mi.

Ko­niec z pod­rzu­co­ną dzie­cię­cą por­no­gra­fią żyw­cem wy­ję­ty ze współ­cze­sne­go świa­ta – py­ta­nie tylko czy wie­leb­na miała gdzieś w za­pa­sie taką por­no­gra­fię, żeby w sy­tu­acjach ta­kich jak po­wy­żej komuś pod­rzu­cić?

Poza tymi wąt­pli­wo­ścia­mi pod­kre­ślam, że czy­ta­ło się bar­dzo przy­jem­nie.

Dzię­ku­ję, Na­ta­nie. :-)

No, szkic, szkic. Do­brze, że przy­naj­mniej nie­zły szkic.

Z licz­bą ła­zi­ków masz rację – po­win­ni od­kryć wię­cej. Cie­ka­we, jak by to ma­tecz­ka wy­tłu­ma­czy­ła… ;-)

To nie­zu­peł­nie była pierw­sza na­po­tka­na pla­ne­ta z litem. Kom­bi­nuj, dla­cze­go nie tra­fi­li na Zie­mię.

A czy krzy­żow­cy nie wiel­bi­li Ziemi Świę­tej? ;-)

Skąd wie­leb­na wzię­ła por­no­gra­fię. Tak szcze­rze – nie wiem. Miała swoje doj­ścia. Być może z pod­ręcz­ni­ka o naj­gor­szych grze­chach. Albo z czy­je­goś kom­pu­te­ra, ale wcze­śniej nie chcia­ła robić o to awan­tu­ry, może z ich­nie­go fo­to­sho­pa…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Su­ge­ru­jesz, że Zie­mia zo­sta­ła znisz­czo­na? A ja na­iw­nie mia­łem na­dzie­ję, że Słoń­ce spo­pie­li­ło Mer­ku­re­go i dla­te­go im się ra­chun­ki nie zga­dza­ły.

Co do wiel­bie­nia Ziemi Świę­tej to bar­dziej wią­za­li ją z Me­sja­szem i dla­te­go mó­wi­li “O tutaj cho­dził Pan nasz, a w tam­tej gro­cie to nawet się uro­dził itp.”, a nie “no ten pa­gó­rek to jest pięk­ny” :P Może masz tro­chę racji – ale tylko jeśli re­li­gia ta sku­pia się na wiel­bie­niu daw­nych Zie­mian – wtedy mogą wiel­bić tę pla­ne­tę.

Nie mniej sam ter­min Krzy­żow­cy mi zgrzy­ta – prze­trwa­ło tylko chrze­ści­jań­stwo?

Tak, Zie­mię z ja­kie­goś po­wo­du szlag tra­fił, a Układ Sło­necz­ny do­ro­bił się no­we­go pasa aste­ro­id.

Świę­ta Zie­mia – po­dob­ne zja­wi­sko, tylko roz­sze­rzo­ne na całą pla­ne­tę. To tu na­ro­dził się i umarł każdy z ziem­skich świę­tych, te wła­śnie atomy two­rzy­ły Krzyż, Całun Tu­ryń­ski, Świę­te­go Gra­ala i co jesz­cze byś nie chciał.

Nie­ko­niecz­nie prze­trwa­ło tylko chrze­ści­jań­stwo i nie­ko­niecz­nie prze­trwa­ło w czy­stej for­mie – w końcu ko­bie­ta jest ka­płan­ką i to naj­waż­niej­szą w gru­pie. Ale oni jako pierw­si do­tar­li do ko­leb­ki. Może byli naj­licz­niej­si, może naj­bo­gat­si, może mieli mo­no­pol na loty FTL, może w ar­chi­wach za­cho­wa­li naj­lep­sze wska­zów­ki, gdzie szu­kać Ziemi…

Ale uwa­żam, że mu­sie­li mieć silną mo­ty­wa­cję, bo jeśli przy FTL wy­stę­pu­je dy­la­ta­cja czasu, to nie mają do kogo wra­cać.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Faj­nie się czy­ta­ło:) Z hu­mo­ry­stycz­ną nar­ra­cją mam jak Ando. Wi­docz­nie Twoim prze­zna­cze­niem jest humor, a moim baj­ko­wość (ostat­nio też wszy­scy ją widzą w moich tek­stach, nawet w ła­zi­ku) :). 

Dzię­ku­ję, Mo­ni­gue. :-)

Faj­nie, że faj­nie.

No, pew­nie tak. Ale humor coś ostat­nio nie w cenie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Przez po­śpiech za­po­mnia­łam na­pi­sać:

 

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie :)

O, dzię­ku­ję bar­dzo. :-)

No, wy­ni­ki już nie­dłu­go. Ale nie liczę na suk­ce­sy – wiem, jak bar­dzo na chyb­ci­ka pi­sa­łam…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No, pew­nie tak. Ale humor coś ostat­nio nie w cenie.

Weź nie do­bi­jaj! XD

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

CM, ja cenię. Prat­chett się nie­źle sprze­da­wał. Ale kiedy ostat­nio hu­mo­re­ska do­sta­ła piór­ko?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nigdy nie do­sta­ła, Fin­klo? Na­praw­dę? 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Pa­ro­dia Zmierz­chu pi­sa­na na Gra­fo­ma­nię do­sta­ła. Ale nie nor­mal­nym try­bem, tylko Re­dak­tor po pro­stu dał. Tekst nawet nie był no­mi­no­wa­ny. Może i potem coś było – nie pa­mię­tam.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Tylko jedno i w do­dat­ku, okręż­ną drogą. Za­py­tam na SB, może ktoś bę­dzie pa­mię­tał, cho­ciaż jedno przy­zna­ne tal nor­mal­nie, np. Bail.

Kie­dyś, czy­ta­łam tutaj opo­wia­da­nie o pi­sa­rzu z roz­dę­tym ego, śmiesz­ne było, Le już nie pa­mię­tam, czy do­sta­ło piór­ko.

Czy czy­tel­ni­cy to „smut­ne per­so­ny”? Za­baw­ne opko dużo trud­niej na­pi­sać, niż tra­ge­dię z cier­pie­nia­mi, gwał­tow­ny­mi cier­pie­nia­mi, a i faj­nie je czy­tać za­śmie­wa­jąc się co chwi­lę.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

To, że nie pa­mię­tam in­nych, nie ozna­cza, że ich nie było.

Po­dob­no naj­trud­niej wy­wo­łać śmiech, ale ludzi jakoś bar­dziej wzru­sza­ją tra­ge­die. To pew­nie te ta­jem­ni­cze emo­cje…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A bo lu­dzie są za sztyw­ni i po­waż­ni. Tego nie do­tknij, tego nie rusz, być to po­win­no – tak i tak, a jak ina­czej – do wi­dze­nia. A jeśli już śmiać się to pół­gęb­kiem i tylko z dow­ci­pów w wy­zna­czo­nym cza­sie.  

Humor w jasyr wzię­to i na lek­cje do­bre­go wy­cho­wa­nia za­pro­wa­dzo­no. Uczy się cia­gle jesz­cze jesz­cze, bo spa­mię­tać nie może tych reguł, za­ka­zów, po­win­no­ści. Cią­gle się myli i ob­le­wa ko­lej­ne pro­mo­cje z klasy do klasy. Po­sa­dzo­no go w oślej ławce, choć my­śla­łam, że już już nie pro­du­ku­ją.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Nie, humor jest cwany i zna ty­sią­ce od­po­wie­dzi. Jeśli sie­dzi w oślej ławce, to musi tam być wy­jąt­ko­wo za­baw­nie. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dla­te­go jesz­cze prze­żył! Masz rację, że trzy­ma się dziel­nie, nic sobie nie ro­biąc z szy­kan.

Sama się z chę­cią tam uda­ła­bym  i z nim w tej oślej ławce po­sie­dzia­ła xd

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Ja tu już je­stem. Za­pra­sza­my! :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

:D, jed­ne­go jesz­cze nie czy­ta­łam o esca­pe ro­omach, chyba bę­dzie, muszę tam do­le­cieć, a jesz­cze mam tylko go­dzin­kę, a potem do­pie­ro  późny wie­czór;)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Ale kiedy ostat­nio hu­mo­re­ska do­sta­ła piór­ko?

Pi­sa­łem prze­cież: nie do­bi­jaj! XD

A tak po­waż­nie to roz­bro­iło mnie to zda­nie, bo kilka mie­się­cy temu po­my­śla­łem do­kład­nie to samo w kon­tek­ście pi­sa­nia tek­stów hu­mo­ry­stycz­nych. Nawet miało mi słu­żyć jako głów­ny ar­gu­ment w dys­ku­sji: dla­cze­go hu­mo­re­ski są z góry spi­sa­ne na stra­ty. Bo tak na­praw­dę to nie mam zie­lo­ne­go po­ję­cia, co trze­ba na­pi­sać, żeby tekst wy­kro­czył poza opi­nie: żar­to­bli­we, sym­pa­tycz­ne, lek­kie. O piór­ku to już w ogóle nie mówię. Zda­rza­ło się, że tek­sty z ak­cen­ta­mi hu­mo­ry­stycz­ny­mi do­sta­wa­ły piór­ka. W tam­tym roku Mar­Bac, wcze­śniej “Ostat­ni ty­dzień z życia nogi od stołu” (swoją drogą świet­ne opo­wia­da­nie). Ale za­wal­czyć o piór­ko taką ty­po­wą hu­mo­re­ską może być strasz­nie cięż­ko.

Cie­ka­we, czy Prat­chett byłby w sta­nie? ;-)

Jeśli sie­dzi w oślej ławce, to musi tam być wy­jąt­ko­wo za­baw­nie. :-)

I jak go znam, to usiadł tam z wła­snej woli. ;-)

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Te lu­dzie to dziw­ne ja­kieś – wolą pła­kać niż się śmiać…

No pew­nie, że z wła­snej woli. Weź, zmuś tego prze­śmiew­cę do cze­go­kol­wiek! Cza­sa­mi po­dej­rze­wam, że to humor zor­ga­ni­zo­wał ko­mu­nizm. Ile pięk­nych dow­ci­pów po­wsta­ło w tam­tych oko­licz­no­ściach go­spo­dar­ki!

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­klo, roz­ba­wi­łaś mnie tą wizją. Nie mia­łam pro­ble­mów z pe­do­fi­lem, bo wy­da­wa­ło mi się, że ma­tecz­ka zwy­czaj­nie chło­pa­ka wro­bi­ło.

Fak­tycz­nie tro­chę to szkic. Cie­ka­wa je­stem dla­cze­go ludz­kość nie za­czę­ła po kolei, jak pan Bóg przy­ka­zał, od Marsa albo Księ­ży­ca, a od razu wy­le­cia­ła gdzieś w piz­do­wi­ce. Aż się prosi o ja­kieś wy­ja­śnie­nia ;)

Ge­ne­ral­nie mi się po­do­ba­ło, ale fak­tycz­nie gałąź ewo­lu­cji tro­chę od­le­gła. Choć jakby to roz­wi­nąć…

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Dzię­ku­ję, Ju­ror­ko Irko. :-)

Ech, u mnie to nawet pe­do­fil wy­cho­dzi śmiesz­nie… Tro­chę wro­bi­ła, ale i miał swoje za usza­mi.

No, szkic, nie ukry­wam.

Wy­ja­śnie­nia, po­wia­dasz? Była ko­lo­nia na Księ­ży­cu, był przy­czó­łek na Mar­sie (w ja­ski­niach sie­dzie­li ;-) ), ale bez Ziemi Księ­życ jako ciało nie­bie­skie miał pro­ble­my, a bez wspar­cia baza mar­sjań­ska padła.

Ano, jakby roz­wi­nąć… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ech, no, nie tyle pe­do­fil roz­ba­wił, co prze­myśl­ność ma­tecz­ki. Zwy­czaj­nie uzna­łam, że dzie­ciak nie­win­ny :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Od razu prze­myśl­ność. To nie pierw­szy ko­zioł ofiar­ny w hi­sto­rii ludz­ko­ści. W jed­nej spra­wie nie­win­ny, w in­nych winny. Jak za­zwy­czaj…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

O, tyż praw­da…

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

I praw­da, i wiara. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fa­na­tyzm re­li­gij­ny, mniam. Bar­dzo lubię tek­sty w tej te­ma­ty­ce, sama nie wiem dla­cze­go – może po­nie­waż robią wra­że­nie za­baw­nych i strasz­nych rów­no­cze­śnie. I ten też taki jest, mimo że krót­ki i sto­sun­ko­wo mało od­kry­wa – z przed­mo­wy ro­zu­miem, że gdyby czasu było wię­cej, to i opo­wia­da­nia rów­nież. Po­do­ba mi się szcze­gól­nie przed­sta­wie­nie sta­rych atla­sów (i pew­nie nie tylko) jako “świę­tych ksiąg”.

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Dzię­ku­ję, Verus. :-)

Cie­szę się, że sma­ko­wa­ło.

Świę­ty­mi były wszyst­kie za­cho­wa­ne księ­gi ze sta­rej Ziemi. Z kry­mi­na­ła­mi i ro­man­sa­mi włącz­nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Hm, pró­bu­ję sobie wy­obra­zić spo­łe­czeń­stwo trak­tu­ją­ce do­wol­ny ro­mans tak, jak Chrze­ści­ja­nie trak­tu­ją Bi­blię. To mu­sia­ło­by być cie­ka­we :D Choć tu jed­nak świę­te księ­gi po­strze­ga się nieco ina­czej.

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Verus, a “Kan­tycz­kę dla Le­ibo­wit­za” czy­ta­ła? Tam wszyst­kie tek­sty, plany, in­struk­cje mają sta­tus re­li­kwii.

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Verus, Bi­blia za­wie­ra także “Pieśń nad pie­śnia­mi”. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A nie czy­ta­ła, Sta­ru­chu, ale może kie­dyś prze­czy­ta ;)

Bi­blia za­wie­ra wiele rze­czy, ale mia­łam wra­że­nie, że w Twoim tek­ście, Fin­klo, nikt nie trak­tu­je ziem­skich ksią­żek jak Bi­blii z przy­po­wie­ścia­mi, choć tak na­praw­dę cięż­ko wy­czuć, bo uka­za­ne są głów­nie, mam wra­że­nie, atla­sy. :D

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

W atla­sach ra­czej by nie było zdję­cia Eve­re­stu. Może ja­kieś wspo­mnie­nia hi­ma­la­istów albo coś…

Ale trze­ba pa­mię­tać, że na­praw­dę mi­nę­ło sporo czasu. Nawet jeśli sta­tek le­cą­cy na Ke­ple­ra za­brał przy­zwo­itą bi­blio­te­kę (choć­by i w for­mie elek­tro­nicz­nej), to potem po­zmie­nia­ły się no­śni­ki, ja­kieś wi­ru­sy ze­żar­ły dane, pa­pier ze­żar­ły szczu­ry… Nie ma na czym od­two­rzyć.. Tych świę­tych ksią­żek pew­nie nie mają aż tak dużo.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ponoć wiara góry prze­no­si, ale cóż komu po ta­kiej wie­rze, która prze­czy wie­dzy i praw­dzie, jej ka­płan­ka jest pod­stęp­ną ma­ni­pu­la­tor­ką, a w do­dat­ku krzyw­dzi.

Fin­klo, może to i szkic za­le­d­wie, ale czy­ta­ło się świet­nie. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki, Reg. :-)

Cza­sem prze­no­si, cza­sem tylko zmie­nia nazwy. ;-)

A co ma zro­bić ka­płan­ka, jeśli grzesz­ny he­re­tyk wy­sy­ła wszyst­kim maila, że coś jest nie halo z naj­więk­szą świę­to­ścią? Sta­ra­łam się, żeby oboje mieli swoje za usza­mi.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nie wiem, które z nich miało więk­sze uszy i wię­cej za nimi, ale jak by na to nie pa­trzeć – nie lubię ani ka­pła­nek, ani ka­pła­nów. :)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ja też nie. A do tego nie lubię pe­do­fi­lów. Chcia­łam, żeby trud­no było wy­brać. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Chyba nikt nor­mal­ny nie lubi. Pew­nie dla­te­go aku­rat on do­stał wyrok. Po fin­klo­we­mu po­da­ne

Dzię­ki, Koalo. :-)

No, nikt nor­mal­ny nie lubi. Ale bi­sku­pi chyba mi­łu­ją jak in­nych bliź­nich.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka