
Ciekawa jestem, ile osób czytając ten tekst, dostrzeże tam siebie...
Ciekawa jestem, ile osób czytając ten tekst, dostrzeże tam siebie...
Katarzyna M odwiozła córkę do szkoły, wróciła do domu i zjadła śniadanie. Na zewnątrz piękne słoneczko przyjemnie grzało. Piątek. Jej dzień wolny od pracy. Cudownie. Umościła się w fotelu z resztką śniadaniowej herbaty i spojrzała na zegarek: dziesiąta. Jak fajnie, ma czas do czternastej. Co by tu zrobić? Jak wykorzystać aż cztery godziny?
– Skoro słońce, to skorzystaj z cudnej pogody, ona nie przytrafia się tak często – odezwała się Kasia numer 2, ta entuzjastyczna. – Za chwilę zacznie padać i tak będzie przez całe tygodnie. Rozłóż koc i poleż trochę. Zregeneruj siły! Potrzebne ci to! Zasłużyłaś! Ciężko pracowałaś cały tydzień! No już, idź odpocząć.
– Jakie „odpoczywaj”? Jakie leżenie? Czyś ty oszalała? – wykrzyknęła oburzona Kasia numer trzy o ksywce „obowiązkowa”. – Skoro słońce pięknie grzeje, to wstaw pranie! Zaoszczędzisz na suszarce! A jeśli masz chwilkę, to zerknij na listę prac zaległych, jest długa jak stąd do Tajlandii. Rusz się, nie marnuj czasu!
– Po co ta złośliwość? Nie bądź taka zołzowata – wtrąciła łagodnym głosem Kasia numer cztery zwana często aniołem przez wdzięcznych przyjaciół, których gdzieś podwoziła, albo którym tłumaczyła pilne pisma na język lapoński późną nocą, bo były potrzebne na wczoraj. – Przecież to wszystko można bezproblemowo pogodzić. Możesz trochę posprzątać, potem wstawisz pranie i nadal będziesz miała trochę czasu, żeby poleżeć na słonku.
– Te, Anielica, ty to może serce masz dobre, ale za grosz organizacji – odezwała się zniecierpliwiona Kasia organizatorka, czyli numer pięć. – To trzeba zrobić z głową: wstaw pranie na szybki, godzinny program, pozamiataj podłogi, opróżnij zmywarkę i ogarnij kuchnię. W ciągu godziny powinnaś się wyrobić. Potem powiesisz je w ogródku, a jak już tam będziesz…
– Zaraz, zaraz! – wtrąciła płaczliwym tonem Kasia numer sześć zwana pisarką. – Dlaczego tylko dwie Kasie mogą realizować swoje plany? Dlaczego albo leżenie, albo prace? A pisanie to pies? Przecież ja już cały tydzień czekam na dostęp do klawiatury. Mam na tapecie dwa opowiadania, jedno świeżutkie a drugie tak zaległe, że zaczyna podśmierdywać. Myślałam, że w ciągu tych trzech godzin machnę, choć to krótkie…
– A może by tak gdzieś pojechać? – rozległ się rozmarzony głos Kasi Wędrowniczki niesłusznie obdarzonej numerem siedem. – Przecież wszystkie macie oczy, nie jesteście ślepe, ta pogoda jest wymarzona na krótki wypad. Co powiecie na wypad nad jezioro?
– Czyś ty oszalała? – dorwała się znowu do głosu Kasia numer trzy. – Lodówka pusta a ty chcesz marnować paliwo na puste przejazdy? To jak już cię tak nosi, lepiej byś pojechała do sklepu, skończył się ocet, i proszek do prania trzeba dokupić, bo ostatek wsypiesz do pralki, jak już zechce ci się ruszyć tyłek.
Katarzyna M postawiona w tak niemiły sposób do pionu pokornie poszła i wstawiła nieszczęsne pranie. Chciała też opróżnić zmywarkę, ale zadzwonił telefon. Dzwoniła jej siostra.
– Tylko mi za długo nie gadaj, bo robota czeka – warknęła Kasia nr trzy.
– Tak, tak, nie za długo – niespodziewanie poparła ją Kasia wędrowniczka. (Niespodziewanie – bo one dwie nigdy za sobą nie przepadały). – Jeszcze zdążysz gdzieś wyskoczyć – uzasadniła, widząc wpatrzone w siebie zdziwione spojrzenia pozostałych Kaś.
– Albo wywal się z telefonem na słoneczko – podpowiedziała Kasia numer dwa.
Katarzyna M odebrała w końcu ten telefon i zajęła się rozmową. Żeby nie urazić żadnej z Kaś, rozmawiała nie za krótko i nie za długo, ale i tak jej się oberwało.
– Wiesz, że do tej pory miałabyś już ogarniętą kuchnię? – pytała kąśliwym głosem Kasia numer trzy.
– A może zapiszesz sobie tę "auto-mini-psycho-analizę"? – wykrzyknęła nagle entuzjastycznie Kasia pisarka. – Pomoże ci to zrozumieć siebie, może coś z tego dobrego wyniknie… – kusiła.
– Ty to byś wszystko zapisywała! – oburzyła się Kasia wędrowniczka. – Ty i te woje karteluszki: jak nie książki to opowiadania, albo przynajmniej szorcik. A jak nie ma czasu albo miejsca to chociaż lista zakupów, albo prac zaległych. A na to szkoda czasu, trzeba jechać. Trzeba do przodu!
– Tu się z tobą nie zgodzę, czasem Kasia pisarka ma jednak trochę racji: listy zakupów albo prac znacznie poprawiają organizację – odezwała się moralizującym tonem Kasia nr pięć. – Gdybyś jeszcze tylko przeszła od teorii do czynów…
Kłóciły się zawzięcie. Każda miała swoje argumenty, każda miała inną osobowość, temperament i siłę przebicia.
Katarzyna M słuchała każdej ze stron i starała się skłonić w kierunku którejś z opcji, ale za każdym razem, kiedy już wydawało się, że podjęła decyzję, któraś z Kaś wykrzykiwała kolejny argument, nad którym trzeba się było pochylić. W końcu spojrzała na zegarek. Godzina trzynasta czterdzieści. Zdąży tylko powiesić to cholerne pranie i trzeba będzie wychodzić. I wtedy zrozumiała. Od wielu lat miała własną teorię spiskową, że ktoś jej podkrada czas. Napisała nawet na ten temat ze dwa opowiadania fantastyczne. I teraz już wiedziała, kto jej ten czas kradnie. Kasie. Jej własne Kasie. Nigdy by się tego po nich nie spodziewała. Musiała coś z tym zrobić. Trzeba się nad tym zastanowić: spisać w punktach, jak radziła Kasia nr 6, zrealizować jak radziła Kasia numer trzy, przespać się z tym, najlepiej na słoneczku podpowiadała Kasia numer dwa.
– O kurczę, już druga. – wykrzyknęła Katarzyna M, chwytając kluczyki od samochodu – trudno, powieszę to pranie wieczorem.
Witaj.
Fajna, dowcipna, lekka opowiastka, przypominająca mi produkcje Disney’a i kuszenie przez diabełka oraz aniołka animowanych bohaterów. :)
Pewnie każdemu z nas zdarzają się takie “wcielenia numer…”, ale na szczęście podejmujemy decyzje znacznie szybciej, w przeciwnym bowiem wypadku nikt niczego nigdy by nie zrobił. ;)
Warto zerknąć na brak kropek w wielu zdaniach.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Hej!
Sympatyczne. Przekonująco oddałaś tę wielość głosów. Wolny czas okazał się tak rzadkim i pożądanym dobrem, że został “rozdarty” przez walczące o niego osobowości i nie zostało z niego nic. I tu tkwi zabawna przekora – bo z tekstu wynika, że czas został zmarnowany, a ja wiem, że jednak coś powstało. ;)
Trochę mało fantastyki (chyba, że głos wewnętrzny bohatera uznać za takową).
Brak kropek i brak spacji w jednym miejscu. Czasami używasz słowa “numer” czasami tylko “nr”. Cyferki zastąpiłbym słowami, albo ksywami.
Życzę miłego dnia oraz więcej wolnego czasu! :)
Mam nadzieję, że Kasia ma jeszcze tyle zdrowego rozsądku, że zdoła wyzwolić się oków siedmiu siedzących w niej Kaś.
Katarzyna M wróciła do domu. Odwiozła córkę do szkoły i zjadła śniadanie. → Czy na pewno taka była kolej rzeczy, czy może raczej: Katarzyna M. odwiozła córkę do szkoły, wróciła do domu i zjadła śniadanie.
– Skoro słońce, to skorzystaj z cudnej pogody, ona nie przytrafia się tak często. – odezwała się Kasia numer 2, ta entuzjastyczna- Za chwilę zacznie padać i tak będzie przez całe tygodnie. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Brak kropki po didaskaliach. Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza. Winno być:
– Skoro słońce, to skorzystaj z cudnej pogody, ona nie przytrafia się tak często – odezwała się Kasia numer 2, ta entuzjastyczna. – Za chwilę zacznie padać i tak będzie przez całe tygodnie.
Te błędy pojawiają się wielokrotnie także w dalszej części tekstu.
Sugeruję ponowne skorzystanie z poradnika jak zapisywać dialogi.
Potem powiesisz je na ogródku… → Potem powiesisz je w ogródku…
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/ogrodek;1350.html
…chwytając za kluczyki od samochodu… → …chwytając kluczyki od samochodu…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
bruce - cieszę się, że sięspodobało, dziś w nocy ponaprawiam wszystko
kronos.maximus – masz rację, w tym szorciku jest jakby mniej fantastyki. Chodziło mi po głowie, żeby nagle wcielenia Kasi dostały realną moc bo któraś z nich tak się zezłości, że rzuci szklanką o podłogę. Ale niestety wtedy wszystkie Kasie rozszalały się straszliwie, zdemolowały dom tylko dla samej przyjemności rzucania przedmiotami i musiałam skasować cała stronę bo opko nie chciało mnie słuchać i szło w stronę makabry.
regulatorzy – cieszyłam się na twoją wizytę, choć zawsze kończy się listą wyłapanych baboli. Tym razem biję się w piersi. O ile ostatnio walczyłam z przecinkami i starałam się przyswoić zasady, o tyle nie miałam już czasu, żeby postudiować dialogi. Biorę na klatę i obiecuję poprawę. To będzie mój następny krok.
Nova, oszczędź piersi, nie bij ich, nie zasłużyły na takie traktowanie. I wiem, że już niebawem zasady pisania dialogów nie będą miały przed Tobą żadnych tajemnic. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bardzo misię zachwycone. Wprawdzie nie jest kobietą, matką, gospodynią, ale pranie i sprzątanie, pracę i odpoczynek, napisanie i przeczytanie czegoś, i inne konieczne musi godzić. Teraz wie, dlaczego to tak trudno. :)
Dziękuję, pozdrawiam, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Oj, i pewnie połowa Kaś to na dodatek perfekcjonistki ;)
Dobra, przyznaję, że taż tak mam, zbyt dużo czasu zajmuje mi decydowania za co właściwie mam się zabrać w pierwszej kolejności, bo przecież wszystkiego nie dam rady. Rzekła Irka w wersji domorosłego psychologa ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Niezła schiza… Faktycznie, maławo fantastyki. Poza tym czytało się całkiem przyjemnie. Wszystkim Kasiom Finkle życzą więcej wolnego czasu. ;-)
Babska logika rządzi!
Wszystkie kropeczki znalazły się na swoim miejscu, inne babole też poprawione.
Koala75 : lubię zachwycone misie, to takie motywujące, że chciałby się biec i napisać kolejne opko, żeby znów zachwycić.
Regulatorzy: nie uwierzysz, ale chyba załapalam. Wszystkie kolejne dialogi poprawiałam już z głowy.
bruce: powiedz mi jak ty to robisz, że masz czas przeczytać tyle opowiadań, ja nie wyrabiam z czasem, ale przynajmniej wiesz dlaczego.
Irka_Luz: dzięki za przeczytanie i że się identyfikujesz. To trzeba mieć odwagę, żeby przyznać, że wiesz o czym piszę, bo ja sama nie zawsze wiem. :-)
Finkla: Obiecuję, że następne opko będzie miało dużo większą procentową zawartość fantastyki. Po prostu nie mogłam się powstrzymać i wrzuciłam zanim nasiąkło. :-)
Nova, Tobie uwierzę! ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Nie dostrzegam w tym siebie, bo bohaterka ma jasno określone, choć sprzeczne osobowości, a mną miotają nienazwane siły, których nijak nie można sprecyzować czy do czegoś porównać, ale tak, z pewnością na mnie dużo krzyczą…
Pomysł interesujący, ale tematyka prozaiczna. Szkoda. O lodówkę, proszek do prania i takie inne “martwię się” na co dzień i może przez to do mnie nie trafiło. Tym razem, przepraszam.
U mnie jak któryś z ostamów dobierze się do kierownicy, to ciężko go wypchnąć zanim sam się nie wyniesie, a szkoda, bo często by mi to wyszło na zdrowie ;) Napisane zgrabnie.
It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead
M.G.Zanadra: miło byłoby przeczytać o twoich nienazwanych siłach, to już byłoby fantazy. A z opowiadaniami tak jest, że jak któreś pcha się na papier to robię mu tę uprzejmość i pozwalam się urodzić. I jak z dzieciątkiem, jedni się zachwycają a inni nie wiedzą, gdzie odwrócić wzrok. Takie życie. Cudowne. Nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co się spodoba a co nie.
ostam: fajnie, że wpadłeś i miło, że się spodobało.
Dobrze się czyta. Najkrótsze pranie w mojej pralce jest na 30min. I przyznam się, że ostatnio też mam wrażenie, jakby czas niesamowicie przyśpieszył. Chyba się starzeję. Pozdrawiam.
Chyba wszyscy tam mamy. I pewnie ktoś o tym napisze opko, albo chociaż szorcika.