- Opowiadanie: brajt - Zagubieni chłopcy

Zagubieni chłopcy

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Zagubieni chłopcy

 

– Tomek! Wi­dzi­cie gdzieś Tomka?

Poza la­ta­ją­cy­mi wokół świe­tli­ka­mi, chłop­cy w ogóle nie­wie­le wi­dzie­li. Gdyby nie one, włó­czy­li­by się po gę­stym lesie w kom­plet­nych ciem­no­ściach. Kamil miał wra­że­nie, że noc już dawno po­win­na ustą­pić, w końcu błą­dzi­li tak od wielu go­dzin. Z dru­giej stro­ny wła­ści­wie nie pa­mię­tał, kiedy się to wszyst­ko za­czę­ło. Był zmę­czo­ny, głod­ny i wspo­mnie­nia roz­my­wa­ły mu się coraz czę­ściej.

Nie mieli po­ję­cia dokąd iść, więc na wszel­ki wy­pa­dek po­dą­ża­li za świa­tłem. W ten spo­sób przy­naj­mniej nie po­gu­bią się na­wza­jem, nie wpad­ną w jesz­cze więk­sze ta­ra­pa­ty… Aku­rat. I tak się gu­bi­li. Kamil jed­nak pod­świa­do­mie czuł, że świe­tli­ki wska­zu­ją im drogę. Na pozór krą­ży­ły tylko wokół nich, ale miał wra­że­nie, że uno­szą­ce się ponad gło­wa­mi ma­leń­kie la­ta­ren­ki prze­miesz­cza­ją się w kon­kret­nym kie­run­ku.

– Chcę do mamy – Łu­kasz od dłuż­sze­go czasu po­wta­rzał w pła­czu to samo. Wy­raź­nie słabł. Kamil przy­tu­lił bra­cisz­ka. On też tę­sk­nił, ale coraz trud­niej było mu sobie przy­po­mnieć, jak wy­glą­da mama. Jak wy­glą­da co­kol­wiek poza tym czar­nym lasem. I czy w ogóle jest coś poza nim? Chwi­la­mi miał na­dzie­ję, że to tylko sen. Ale jeśli snem był świat, jaki pa­mię­ta­li? Nie, nie mógł o tym my­śleć. Był star­szym bra­tem. Nie mógł sobie po­zwo­lić na zwąt­pie­nie, choć sam też bar­dzo się bał.

– Chwyć mnie za rękę i nie pusz­czaj. Po­wiedz, gdzie jest Tomek?

Do roz­mo­wy wtrą­cił się Mi­chał. Obok Ka­mi­la, to wła­śnie on za­cho­wał naj­wię­cej sił.

– Był z nami jesz­cze nie­daw­no. Szedł obok mnie.

– Mu­si­my go po­szu­kać!

– A świe­tli­ki? Jeśli i je zgu­bi­my…

Kamil wie­dział, że Mi­chał ma rację. Wcze­śniej pró­bo­wa­li szu­kać in­nych za­gu­bio­nych chłop­ców. Wo­ła­li za nimi, lecz nikt nie od­po­wia­dał. Roz­dzie­la­li się, ale wów­czas do świa­tła po­wra­ca­ło ich jesz­cze mniej. Mu­sie­li się go trzy­mać.

Zo­sta­ło ich już tak nie­wie­lu. Zni­ka­li jeden po dru­gim, nie­wia­do­mo nawet w któ­rym mo­men­cie. Ale z Tom­kiem przy­jaź­ni­li się od za­wsze.

– Idę sam. Trzy­maj­cie się świa­tła i cały czas mnie wo­łaj­cie, żebym wie­dział, gdzie wró­cić.

Łu­kasz objął mocno brata i za­czął pła­kać jesz­cze gło­śniej. Kamil wes­tchnął z re­zy­gna­cją. Nie mógł go tak zo­sta­wić.

Mi­chał spoj­rzał na nich.

– Zo­stań. Ja pójdę.

– Prze­cież boisz się ciem­no­ści…

Kamil przy­po­mniał sobie, jak kie­dyś on i Tomek dla za­ba­wy za­mknę­li ko­le­gę w ko­mór­ce. Było mu teraz tak okrut­nie wstyd.

 

***

 

Przez chwi­lę wi­dzie­li jesz­cze jego syl­wet­kę, ale Mi­chał szyb­ko za­nu­rzył się w mrok. Na­wo­łu­ją­ce go głosy do­da­wa­ły mu otu­chy. Po­wo­li ci­chły jed­nak i chło­piec za­czy­nał tra­cić pew­ność sie­bie. Prze­su­wał stopy tuż przy pod­ło­żu, żeby się nie prze­wró­cić i nie stra­cić orien­ta­cji. Wra­caj… Na co cze­kasz, nie znaj­dziesz go już. To na nic.

Nagle do­strzegł w od­da­li świa­tło.

– Tomek? Tomek! Je­steś tam?

 

***

 

Le­żą­ce wśród drzew ciało Tomka roz­świe­tlał dziw­ny, zie­lo­ny blask. Wkrót­ce sku­pił swą moc w jed­nym punk­cie, by opu­ścić chłop­ca i unieść się w prze­stwo­rza. Z bez­kształt­nej, ja­snej masy ufor­mo­wa­ły się drob­ne skrzy­deł­ka. Prze­bu­dzo­ny do życia świe­tlik po­fru­nął przed sie­bie, jakby pro­wa­dzo­ny in­stynk­tem.

Za­gu­bie­ni chłop­cy cze­ka­li na niego, tań­cząc nad gło­wa­mi daw­nych ko­le­gów.

Koniec

Komentarze

Witaj!

 

Chyba najlepsza miniaturka, jaką tu czytałem z tekstów konkursowych. Podobało mi się.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

A dziękuję. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Pozostaje mi jedynie podpisać się pod wyrazem uznania Naviedzonego ;)

Cieszy mnie to niezmiernie. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Spodziewałam się Piotrusia Pana, a trafiłam na Stephena Kinga. W sumie niezła rzecz. Nie powiem przecież "przyjemna".

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Fakt, przyjemna nie jest, ale za to przyjemnie się pisało. :)

Od razu wyjaśnię jeszcze, że tytuł nie ma absolutnie nic wspólnego z analogiczną książką Orsona Scotta Carda, której zresztą nie czytałem.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ciekawe, nieco upiorne ; >

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ciekawe, fajnie poczytać jak różnie ludzie interpretują założenia konkursu :)

Nieco przerażająca ta wędrówka przez las. Całe szczęście, że bez dziewczynek, bo wtedy nad głowami dzieci latałyby także świetlówki, czyli samiczki świetlików. ;-)

 

Wołali za nimi, lecz nikt nie odpowiadał. – Ja napisałabym: Wołali ich, lecz nikt nie odpowiadał.

 

Znikali jeden po drugim, niewiadomo nawet w którym momencie. – Znikali jeden po drugim, nie wiadomo nawet w którym momencie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dźkuję bardzo. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

regulatorzy, zawsze można na Ciebie liczyć. :)

Co do "ich" - nad tym fragmentem spędziłem sporo czasu właśnie ze względu na dużą liczbę powtórzeń "ich". Część musiałem usunąć. Skasowałem m.in. "wołali ich", zostawiając "wówczas do światła powracało ich jeszcze mniej" oraz "Zostało ich już tak niewielu".

W przypadku niewiadomo nie mam nic na swoją obronę. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ale ze świetlówkami byłaby wpadka, bo nie miałem pojęcia, że tak się nazywają. Dlatego dobrze, że zostałem przy chłopcach. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Bo się tak nie nazywają, to tylko moje skojarzenie. ;-) Samiczki świetlików mają wyląd larwy, nie posiadają skrzydeł i w ogóle nie latają.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A o tym czytałem, tylko mi wypadło z pamięci. Sprawdzałem jaka jest dokładnie barwa światła, ale w tekście wolałem uniknąć słowa "zimnozielony".

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jezusie, to jest dobre...

ekeeke dzięki. :) Pamiętasz swoje postulaty sprzed dwóch lat? Niedługo wszystkie zostaną zrealizowane. Łącznie z trzecim, bo wiem, o co Ci wtedy chodziło.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O kurczę, czas leci zdecydowanie za szybko. Ciężko mi sobie przypomnieć, jak wtedy wszystko wyglądało; w mojej pamięci - bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. ;p

Od zawsze się zastanawiam, czy ten tekst przerabiać i wydłużać, czy zostawić tak jak jest. Podobny dylemat jaki był z Prometeuszem. Bo to tylko tak spisane w ciągu nocy, na szybko, na konkurs. Ale co, jeśli się tekst zepsuje?

Pomożecie podjąć decyzję?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ładnie jest jak jest. Moim zdaniem – przy wydłużaniu łatwo będzie miniaturkę popsuć. Szkoda by było.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Brajcie, Prometeusza wydłużyłeś, a ja uważam, że pierwsza wersja była lepsza. Tak może, choć nie musi, stać się w przypadku tego opowiadania. Decyzja należy do Ciebie i jestem przekonana, że podejmiesz właściwą. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za odpowiedzi. Mam kilka odłożonych pomysłów, więc może po prostu wezmę się za coś nowego.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Też pamiętam to opowiadanie i z przyjemnością kliknę w biblioteczkę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

I ja, pamiętając opowiadanie, jego niezwykły nastrój i swoistą niesamowitość, z przyjemnością ponownie oddałam się lekturze. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Potrzeba jeszcze jednej duszyczki!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nastrojowa, straszna miniatura. I dreczy mnie pytanie, dokąd te swietliki prowadzą resztę chlopcow: do domu czy do połączenia? Biblioteka już jest, więc pomacam gwiazdki… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Interesujące, nieoczekiwane zakończenie. Misie.

Chociaż nie mogę wypchnąć ze świadomości dowcipu o świetlikach…

Babska logika rządzi!

Super, drugi Twój tekst czytam i robi na mnie wrażenie. Nie wiem czy Ty jesteś jakiś mroczny pisarz czy akurat na takie weszłam. Do trzech razy sztuka

Brajtowi na pewno byłoby miło, dziewczyny, że czytacie jego teksty, ale nie logował się od ponad dwóch lat, więc chyba szkoda wysiłku ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jose, wiem. Ale chciałam przeczytać wszystkie teksty z Biblioteki. Niech to coś daje Autorom – przynajmniej mój komentarz. I niech wszyscy o tym wiedzą. :-)

Babska logika rządzi!

No i kiedy już Brajta wypuszczą i zajrzy tutaj, to na pewno się ucieszy. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Brajta wypuszczą? To przenośnia czy jest w jakimś zakładzie zamkniętym?

Nie! Ale nikt nie wie, co dzieje się z Brajtem. Dlatego myślę, że maczali w tym macki jacyś obcy. Bo nie wierzę, że Brajt dobrowolnie zrezygnował z obcowania z nami. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Moment, myślałam, że ufoludki kiedyś porwały Adama. Brajta też?! To dopiero niegodziwe stwory, wielce na fantastów zawzięte… ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka