- Opowiadanie: brajt - Mimozami

Mimozami

Oceny

Mimozami

To miał być zwy­kły spa­cer nocną Pragą. Przy­naj­mniej tym razem. Ale otwar­te okno na par­te­rze? Tutaj? Wła­ści­cie­le sami byli sobie winni, a on nie miał za­mia­ru mar­no­wać oka­zji. Dys­kret­nie zaj­rzał do środ­ka, po czym wśli­zgnął się zwin­nie na pa­ra­pet, uwa­ża­jąc, by nie strą­cić ro­ślin­ki.

Ozdob­ny krzew mi­mo­zy drgnął, gdy nie­pro­szo­ny gość prze­cho­dził obok. Wkrót­ce jed­nak wił się już wokół szyi zło­dzie­ja, za­ci­ska­jąc coraz moc­niej żądne krwi ło­dy­gi. Po chwi­li w drzwiach sta­nę­ła lo­ka­tor­ka. Przy­glą­da­ła się tej sce­nie z lekko za­fra­so­wa­ną miną.

– Wi­dzisz, kwia­tusz­ku? Mó­wi­łam, że na Pra­dze nie bę­dziesz gło­do­wał. Jak tak dalej pój­dzie, trze­ba ci bę­dzie za­ła­twić więk­szą do­nicz­kę.

Koniec

Komentarze

Wła­śnie od­kry­łem, że można na­pi­sac do­bre­go drab­bla:)

Fajne!

Dobre to to. Fajny po­mysł, przy­jem­na lek­tu­ra.

Po­zdra­wiam

Ma­stiff

Dźku­ję. :)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Za­pew­ne wbrew in­ten­cjom Au­to­ra par­sk­ną­łem zdro­wym śmie­chem. Po­chwal­nym, za­zna­czam.

Wy­ko­rzy­sta­nie ro­śli­ny w cha­rak­te­rze oso­bi­ste­go stró­ża noc­ne­go? Dla­cze­go nie? Zacny po­mysł, ale nie w przy­pad­ku mi­mo­zy.

 

Mi­mo­za, ina­czej czu­łek, jest ro­śli­ną skła­da­ją­cą swe de­li­kat­ne list­ki przy byle mu­śnię­ciu. Do­tknię­ta, wiot­cze­je i udaje, że więd­nie. Nocą, przy braku świa­tła sło­necz­ne­go, ro­śli­na za­cho­wu­je się po­dob­nie. Nie jest pną­czem, nie wy­pu­ści pędu opla­ta­ją­ce­go co­kol­wiek, nie po­ży­wi się też krwią noc­ne­go zło­dzie­ja.

 

Pro­po­nu­ję za­mie­nić mi­mo­zę na dzba­necz­nik, ro­sicz­kę czy tłu­sto­sza – to ro­śli­ny owa­do­żer­ne, a w Twoim tek­ście, wszak fan­ta­stycz­nym, i ze zło­dzie­jem sobie po­ra­dzą, choć nie są pną­cza­mi. Jeśli jed­nak ro­śli­na ma się opleść na zło­czyń­cy, to są jesz­cze blusz­cze, nie­któ­re sro­dze nie­bez­piecz­ne i tru­ją­ce, choć krwi nie­łak­ną­ce.

 

Po­zdra­wiam.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ale czemu wbrew? :) 

 

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

re­gu­la­to­rzy do­ce­niam, ale za­mia­na ro­ślin­ki jest ab­so­lut­nie nie­moż­li­wa. Tekst po­wstał bo­wiem swego czasu na kon­kurs, któ­re­go uczest­ni­cy zga­dy­wa­li prozą "gdzie po­dzia­ła się użyt­kow­nicz­ka o nicku Mi­mo­za­mi". Na­gro­dą były "Opo­wie­ści Pra­skie" Bo­chiń­skie­go, stąd Praga.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Ro­zu­miem. Wszyst­ko jasne. Ale przy­naj­mniej mia­łam oka­zję po­chwa­lić się wie­dzą bo­ta­nicz­ną. ;-)

Po­zdra­wiam.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Taka wie­dza i pod­po­wie­dzi to praw­dzi­wy skarb. :)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Służę uprzej­mie, gdy zaj­dzie po­trze­ba.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Gdyż al­bo­wiem po­nie­waż sądzę, iz in­ten­cją Au­to­ra było prze­stra­sze­nie. Kogo, wia­do­mo.

Odro­bi­nę pró­bu­ję prze­stra­szyć w "Za­gu­bio­nych chłop­cach". Tutaj z całą pew­no­ścią nie. :)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Chyba, że mowa o pre­wen­cyj­nym stra­sze­niu wła­my­wa­czy.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Bar­dzo ładna re­kla­ma. To po ile te ro­ślin­ki i  czy czę­sto je trze­ba kar­mić?

Ty się o to nie mu­sisz mar­twić, aku­rat gu­stu­ją w ho­ma­rach. ;)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Nie po­do­ba mi się to, że za­czą­łem in­ter­pre­to­wać tego drab­ble'a po cze­sku, a koń­czy­łem po war­szaw­sku. I mu­sia­łem jesz­cze raz prze­bra­nąć przez te STO słów :/

 

Poza tym: okej. Przy­po­mniał mi się Skle­pik z hor­ro­ra­mi.  :-)

 

FEEED MEEE!!

Może gdy­bym pod­mie­nił na:

To miał być zwy­kły, nocny spa­cer. Przy­naj­mniej tym razem. Ale otwar­te okno na par­te­rze? Na Pra­dze?

 

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Nom. Le­piej. Ale już po cza­sie. Mo­żesz co naj­wy­żej skrob­nąć maila do Dja.

Skrob­nę. Choć czy to moja wina, że Ci się nocna Praga z Cze­cha­mi ko­ja­rzy? ;)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Jest róż­ni­ca mię­dzy wy­ra­że­nia­mi: spa­cer Pragą/po Pra­dze w nocy/nocą, a spa­cer nocną Pragą. Sty­li­stycz­na. Nocna Praga brzmi z decz­ka wy­nio­ślej, bar­dziej po­etyc­ko. Byłem w tej cze­skiej i to mia­sto miało w sobie, szcze­gól­nie w nocy, coś z po­ezji. A ta war­szaw­ska... też byłem. Też w nocy. Bez po­rów­na­nia ;)

Nie wiem, je­stem z Kra­ko­wa, my tu wszyst­ko wi­dzi­my pod­nio­śle. Mó­wi­my spa­cer noc­nym Pod­gó­rzem, noc­nym Ka­zi­mie­rzem, noc­nym Sal­wa­to­rem.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Tak, Kra­ko­wia­cy to spe­cy­ficz­ny lud. (W co Wy te spodnie cią­gle chce­cie ubie­rać?)

Praw­dę mó­wiąc, nie ku­pu­ję tego po­my­słu. Nie po­do­ba­ło się.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Dzię­ki za lek­tu­rę. :)

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Kon­struk­cji nie da się ni­cze­go za­rzu­cić. Wzor­co­wy dra­bel. Ale po­mysł nie urywa. Przy­naj­mniej mi nie urwał ;) 

Do­ce­niam prze­wrot­ność, nie wiem czy za­mie­rzo­ną. Mi­mo­za, de­li­kat­na, stra­chli­wa ro­śli­na, która po do­tknię­ciu więd­nie,a tu pro­szę takie żar­łocz­ne ziel­sko. Po­mysł fajny, wy­ko­na­nie ok, ca­łość mnie nie uwio­dła.

No, nie­złe te ro­ślin­ki… Kto by po­my­ślał, że mi­mo­za zdol­na do ta­kich czy­nów? Cie­ka­wy drab­ble.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka