Profil użytkownika


komentarze: 36, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Po prostu pamiętałem ten temat i pomyślałem, że warto go odświeżyć w obliczu tak wielkiej zbrodni;P

Muszę zmartwić wszystkich miłośników zjawisk paranormalnych, a juz z całą pewnością Rhei – otóż szpital w Oleśnie, którego temat został poruszany w tym wątku przestał istnieć! Albo raczej przeszedł reinkarnację i narodził się na nowo pod postacią… Lidla:/ Zresztą zobaczcie sami: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130829%2FPOWIAT08%2F130829517

Środowisko trzeba szanować, ale jest ono podrzędne wobec ludzi, a nie ludzie wobec środowiska!!!

Taki mały dżingiel w audycji: dyskusja okołoateistyczna z wątku "konkurs dla dzieci"

=======================================================================
Trzeba szanować, trzeba chronić oczywiście w sposób racjonalny, co nie ma nic wpólnego z idiotyzmami Zielonych. Co jednak ma oznaczać, że środowisko jest podrzędne względem nas. Zauważ Katy, że ono doskonale poradziłoby sobie bez nas, a my bez niego? Jeden stuletni buk w ciągu roku  potrafi wyprodukować ilość tlenu potrafiącą zaspokoić roczne zapotrzebowanie dziesięciu ludzi. Wyprodukowanie takiej ilości w laboratorium przy dzisiejszym poziomie technologicznym sięgałoby rzędu ok 15-20 tys euro. Pomnóż przez 600mln (zakładając, że będziemy chodzić z butlami w celu wyeliminowania zużycia tlenu przez zwiarzęta, spalanie, rośliny itd.; choć z drugiej strony zrezygnować ze schabowego...).
Powiedziałbym, że to ludzie są podrzędni wobec środowiska, gdybym nie wiedział, że chodzi Ci o solidarnoiść gatunkową;)
=======================================================================

audycji ciąg dalszy:

Ciekawe. Mimo, że to katolicy są tak żli i nietolerancyjni to jednak oni (my) są (jesteśmy) atakowani w tej rozmowie i zmuszani do odpierania wciąż nowych zarzutów, a ściślej rzecz ujmując - beryl.

Adamie, tak abstrahując od tematu, mogę zapytać skąd pochodzi ta Twoja, stricte biologiczna, wiedza? Widać, że masz solidne fundamenty i jeżeli to tylko zasługa własnej dociekliwości, a nie szkoły, to jestem pełen uznania.

Jeszcze jedna sprawa przyszła mi do głowy. Skupiliśmy sią na  genetyce, a w każdym razie wokół niej krążymy. O ile mnie pamięć nie myli ewolucja to także zmiany behawioralne. I może to w nich należy doszukiwać się odpowiedzi na Twoje pytanie. Pytasz: czy SR zależy od wiedzy? Odpowiadam: Tak z całą pewnością. Zawsze zależał biorąc pod uwagę chociażby umiejętność rozpoznania niebezpieczeństw. Instynkt samozachowawczy swoją drogą, ale racjonalne myślenie jest i było niezastąpione . Pytasz w jakim stopniu? Odpowiadam: nie wiem, zwłaszcza w dzisiejszych czasach... Nie wiem co jest ważne dla naszego gatunku.

Chyba się nie dogadamy. Oczywiście rozumiem o czym mówisz i jestem daleki od krytykowania Twojego sposobu myślenia (chyba tego nie robię?). Myślę, że choć też rozumiesz o co mi chodzi to nikt z nas nie zmieni puinktu widzenia. Chyba patrzę na to bardziej schematycznie. Z tą strategią to chyba jestem niekonsekwentny jak tak się nad tym zastanowić, bo także zakładałaby istnienie "rozumnej Ewolucji". Zwyczajnie lubię to słowo, jak wielu biologów, i czasem używam go zbyt uniwersalnie.

Żeby stwierdzić czy jakiekolwiek pojęcie musielibyśmy ją upersonifikować, a to już miałoby niewiele wspólnego z naukowym podejściem do jej natury:D
Oczywiście, masz rację, procesy ewolucyjne nie mają narzuconego z góry kierunku, są losowe.Myślę jednak, iż nie zaprzeczysz, że jeżeli już wpadną na jakiś tor i okazuje się on pozytywnym, wówczas w pewien sposób determinuje dalsze zmiany. Jest to uzależnione od wielu czynników, zarówno osobniczych jak i zupełnie abiotycznych. Jeśli opłaca się powiększać populację jak lemingi, to cechy ograniczające zdolność rozrodu będą recesywne względem tych sprzyjających "produkcji seryjnej" - banał, wiem, ale to obrazuje mój punkt widzenia. Pojedyńcze mutacje są chaotyczne, ale kompleksowe zmiany już nie, ukierunkowują się na konkretne rozwiązanie. Nie od dziś wiadomo, że człowiek lubi szufladkować wszystko, co mu "wpadnie w łapska", także ewolucjoniści nieraz skłaniają się ku rozróżnianiu dwóch strategii rozrodczych, dlaczego więc nie uwzględnić ich w dyskusji?

Adamie, nie przeczę, że jest. Wręcz przeciwnie opieram swe pytanie na jego definicji. Cel jest określony jednoznacznie: pozostawienie po sobie większej ilości zdolnych do rozrodu potomków. Osiągnięty on może być jednak na dwa sposoby - ilościowy lub jakościowy. Zastanawiam się więc, która z tych strategii jest optymalna dla człowieka? Poprostu sięgam głębiej.

... albo ustalenia, co rozumiemy poprzez pojęcie sukcesu rozrodczego? Jak największe tempo reprodukcji czy wydanie na świat potomka, obdażonego możliwie najlepiej przystosowanego do przetrwania? A jeżeli uważamy za słuszną drugą opcję to w jakich warunkach? W środowisku naturalnym, naszym "antropogenicznym", a może takim sukcesem jest osobnik "kosmopolityczny"? Mam wrażenie, że mamy tu sprzeczne zdania.

W Twoim wypadku to głębokie przesłanie płynęło z szamba w pewnym opowiadanku:D - tak zupełnie na marginesie i nie zachowując większej powagi;)

Właśnie rinos, trzeba by się zastanowić czy religia/e nie jest podwaliną moralności dla większej grupy niż tylko jej wyznawcy. Oni, wiadomo, wynoszą więcej lub mniej z nauk kościoła. Natomiast ludzie nie przyjmujący konkretnych dogmatów może właśnie dzięki nim tworzą własny światopogląd, własne zasady będące niejako opozycją do tych istniejących. Tak sobie rozmyślam...

Dobrze, że potrafisz nieświadomie ukryć sens w takim tekście:)
A tak całkiem poważnie to sądzę, że to wynika głównie z bagażu doświadczeń. Każdy tekst możemy interpretować według siebie. Póki jeszcze traktujemy go dosłownie, jego sens jest w miarę stabilny. Gdy jednak zaczniemy czytać go "od zaplecza", okaże się, że nie jest to jednowymiarowa historia a szereg równoległych światów.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że każdy doskonale zna to uczucie - ja z całą pewnością.

Tak sobie cię czytam Katy i muszę przyznać, że mądre są te Twoje wywody, ale co to:

Gazety - poza faktem i przeglądem sportowym - i tak nie wezmą do ręki.

... ma znaczyć???

No i środowisko kibicowskie także, niestety, jest podatne na manipulacje. Trzeba tylko wiedzieć jak do niego dotrzeć. Z przykrością patrzę  jak ostatnio Nasza młodzież (mam na myśli dzieciaki skupione wokół mojego klubu) potrafi szybko zmienić zdanie, właśnie pod wpływem pseudoautorytetów. Kiedyś trafiłem do szpitala broniąc przed maczem kilku młodych chłopaków. Nie skończyło się tragicznie tylko dlatego, że zaraz za sobą miałem kilku kumpli, którzy zresztą także nie wyglądali później lepiej ode mnie. Przez jakiś czas byłem dla gówniarzy takim autorytem, ale ponieważ dla mnie to był jednorazowy wyskok, służący konkretnemu celowi, bardzo szybko straciłem posłuch. To wszystko kwestia poglądów i zasad. Każdym da się manipulować jeżeli ma się klucz do jego mentalności.

Być może jest tak jak piszesz. Nie jestem ekspertem, swoje teorie opieram raczej na własnych obserwacjach i tekstach, ktore czasem wpadną mi w ręce. Ostatnio słyszałem narzekania mojej promotor na studentów biologii. Podobno ich zdolność myślenia przestrzennego takk zmalała ostatnimi laty, że mało który potrafi wykonać szkic mikroskopowyW dalszym jednak ciągu wydaje mi się, że nie "pądążamy" w dobrym kierunku. Mam nowy temat do rozważań.

z chęcią przeczytam, ale zważając na rozmiary tego tekstu - chyba dopiero koło soboty.

Poniekąd nawiązuję też do świadomości baazylu. Nie jestem pewien, czy aby napewno jej rozwój dąży ku lepszemu. Zdolności mózgu, czy może raczej całego układu nerwowego, wzrastają, ale na jakiej płaszczyźnie to się pokrywa z jego wydajnością? Zauważ, że młodzież ma coraz większe trudności z kojarzeniem, czytaniem ze zrozumieniem, koncentracją czy w ogóle myśleniem konstruktywnym. Powiedziałbym, że nasza (jako gatunku) świadomość zmienia się, zastanowiłbym się jednak nad określeniem tej dynamiki ewolucją. Jak już wspomniałem wcześniej: ewolucja zakłada przemiany dążące do udoskonalania gatunku, co sprzyja jego przetrwaniu. W tej chwili intelekt jast największym atutem człowieka. Pytam więc czy jego zmiany ilościowe, bez poprawy jakości (a nawet jej redukcji) możemy uznać za efekt ewolucyjny? Mam wiele wątpliwości, ale wynikają one z mojej interpretacji tego zjawiska i nie każdy musi się z tym zgadzać.

Zgodzę się, pseudokibice nie istnieją. Są kibice i ugrupowania wykorzystujące klub do własnych celów, zasłaniające się nim. Tak samo jest w religii - mamy wierzących i ludzi, którym z jakichś względów wygodnie jest podawać się za takowych. Ja uważam się za wierzącego, nawet dość mocno. Odbieram jednak swoją wiarę jako sposób życia. Uważam, że po to jest religia (każda raligia), żeby pomagać ludziom odnaleźć się na świecie. Nie wrzucać ich w konkretną przegródkę, ale otwierać przed nimi organizer i pozwalać, by sami odnaleźli w nim swoje miejsce. Jeżeli komuś nie odpowiada mentalność KK - niech mu będzie obojętna. Jeśli wiara w jakiegokolwiek Boga mu wadzi - widocznie nie jest mu potrzebna. Osobiście, muszę przyznać, że są aspekty mojej wiary, z którymi nie do końca się zgadzam, akceptuje je jednak na tyle, na ile pozwala mój własny rozum i choć nie jestem może przykładnym katolikiem to staram się nie być ignorantem. Skoro już moje wychowanie oparto na tej religii i jest w pewnym sensie na niej oparte, i nie stałem się przez to jakimś zwyrodnialcem, po co mam to zmieniać. Z tego samego powodu nie widzę sensu w nawracaniu niewierzących bądź wyznawców innych religii. Po co im mącić w głowach jeżeli mają już jasno sprecyzowany światopogląd? Więcej z tego złego niż pozytywów.

No właśnie, a taki dzisiejszy człowiek bez garści suplementów diety: na wzmocnienie odporności, skóry, paznokci, stawów, kości, wzroku, trawienia, utrzymania sylwetki, a nawet - o zgrozo! - potencji jak długo wytrzyma? Gdzie tu postęp ewolucyjny?
Najlepiej wziąć Suplement diety z potrójną dawką magnezu o pełnej przyswajalności i dodatkowo substancjami czynnymi wydawanymi wcześniej tylko na receptę (najlepiej żeby jeszcze leczył żylaki odbytu - zawsze muszą puścić w radiu tą reklamę kiedy jem, no żesz ...!). Później zapić słuszną dawką suplementu z dodatkiem spirytusu i się jeszczcze przy tym zrelaksować. Tylko pogratulować takim ludziom światłości umysłu.

Codziło mi raczej o wytrzymałość pancerza i hm... termin przydatności do spożycia w warunkach naturalnych;)

beryl...  stereo-kur**-typy. Całe życie z tym walcze i szczerze mówiąc na niewiele się to zdaje. Nie ważne, że mam magistra, publikacje naukowe na koncie i dwa etaty - spacjalisty ds. edukacji ekologicznej i redaktora fundacji, bo zawsze większość widzi we mnie tylko tępego kibica i kulturystę. Człowieka krew zalewa. Ale to nie ten temat, już milczę.

Cofając się w czasie:

Lassar
Szczerze mówiąc, deklarowanie przynależności do tego czy innego kościoła bardzo przypomina mi sposób myślenia kibiców- Ten ma czerwony szalik, tamten niebieski, ale i tak nikt nie wie o co naprawdę chodzi.

O jakich kibicach mówisz??? Bo prawda jast taka, że w moim otoczeniu, zresztą ze mną włącznie, każdy szanujący się Kibic zna szczegółową historię klubu od jego powstania p ostatni mecz. Potrafi wyrecytować skład zespołu i znaczne części profili zawodników. Wielu działa aktywnie, na rzecz klubu także włączając się w akcje charytatywne i promując region. Troche nie trafione porównanie.

w jaki sposób następuje dobór naturalny? Jeśli założymy, że otoczenie społeczno-technologiczne stało się naszym środowiskiem naturalnym, to czy w ogóle wpływa na naszą ewolucję?
baazylu, jeśli założymy, że otoczenie społeczno-technologiczne stało się środowiskiem naszego życia - a wiemy doskonale, że tak jest - to nominalnie staje się odpowiedzialne za naszą ewolucję. Ewolucja jest zjawiskiem ciągłym i nie sądzę, żeby zatrzymała się kiedykolwiek. Jest przecież odpowiedzią na zmiany, a te będą miały miejsce zawsze, chyba, że czas by się zatrzymał. Jeśli mam być szczery, nie rozumiem poruszenia wywołanego ewolucjonizmem. Jest to zjawisko tak powolne, że nie ma znaczenia dla dzisiejszych pokoleń, a te które uzyskają istotne zmiany, względem obecnych ludzi, nnawet tego nie będą świadomi. Oczywiście nie mówię tu o środowiskach naukowych. Ale nie o tym chciałem... Miałem raczej napisać kilka słów o doborze naturalnym. Nie jest wcale tak różowo jak mogłoby się wydawać. Ludzkość się rozwija, tworzy całą tą otoczkę, w której egzystuje. Zamyka sie szczelnie pod wirtualnym kloszem i ładuje w swój mózg coraz to więcej i więcej informacji. Często wręcz śmieci. Żyjemy coraz szybciej, myślimy coraz intensywniej, ruszamy się coraz mniej, W końcu taki samotny człowieczek nie wytrzymuje presji. Pytasz o dobór naturalny? Największym jest w dzisiejszych czasach stres. Stres i wszelkie powikłania ciągnące za nim jak cień. Migrena, paranoje, zadręczanie się detalami, kompleksy = coraz szybszy odsetek samobójców, zwłaszcza w krajach rozwijających się i rozwiniętych. Inna sprawa, że organizm ludzki jest coraz słabszy. Owszem żyjemy dłużej, ale to pozór. Tu jakoś od razu przychodzi mi na myśl osławiony ostatnio "suplement diety" :D Ale wracając do tematu: większość z nas tu obecnych zapewno czyta dużo. Z tym że chodzi mi tu głównie o podania z przeszłości. Czytamy czasem o chorobach, ale... jak często znajdziemy wśród nich zwykłe przeziębienie? No właśnie dawniej ludzie albo chorowali poważnie, albo (prawie) wcale. Dlaczego? Ponieważ był odporniejszy. O tym samym świadczy też wzrost reakcji alergicznych. Mało tego jeszcze sami to potęgujemy kreując swoje WŁASNE NATURALNE ŚRODOWISKO ŻYCIA - toksyczne środowisko (chodzi mi tu o zanieczyszczenia, nieodłączną część rozwoju technologii). Do czego dążę? Sądzę, że dobór naturalny działa bez zarzutu, jest jedynie zagłuszany przez nasze "wspaniałe wynalazki". Populacja ludzka jest słaba jak już dawno nie była, podtrzymywana jest jedynie sztucznie przez aparaturę zwaną cywilizacją. Czy zatem rozwój intelektualny skorelowany z obniżeniem wartości całego ustroju możemy uznać za fenomenalny przejaw ewolucji. Czyż ewolucjonizm nie zakłada zachodzenia zmian korzystnych dla przetrwania gatunku? Jak to się ma do naszego rozwoju? Bez wątpliwości przystosowujemy się do życia w naszym małym świecie, ale czy to zmiana na lepsze. Trochę mnie niepokoi taki kierunek, bo co jeśli się okaże, że dalszy rozwój umysłowy okaże się szkodliwy, prowadząc do niekorzystnych zmian psychicznych, a przy tym staniemy sie tworami delikatnymi jak jajko? Prawda jest taka, że nikt nie może przewidzieć reakcji organizmu.

Przepraszam, jeżeli komentarz jest trochę chaotyczny, ale chciałem wyrazić własne zdanie, a czas mam chol***** ograniczony.

policja podejrzewała skrajnych ekologów - ech... ciężkie te nasze ekoloże życie:D

Ponad 450 żubrów to trochę przesada. Ta liczba oscyluje raczej około 400 w części puszczy leżącej na terenie Polski. Ze zwierzętami hodowanymi w niewoli także ta liczba nie przewyższy poziomu 450 sztuk. Taka drobna uwaga merytoryczna.

1,30 drobnych - jakoś dziwnie brzmi, ale może to mój wymysł. Zostawiłbym raczej samo "1,30".

- Patrzy Pani, ustawa nr 12345, paragraf 666, proszę spojrzeć. - Miało być tak pięknie, a tu nagle widłami przez kark:D Mogę wiedzieć w jakim konkretnym celu pojawia się tu liczba Bestii? Bo to chyba nie przypadek? Samookaleczenie zaczyna mi zakrawać na opętanie. Drążąc głębiej - ZUS jaki jest każdy widzi, obiekt nienawiści, siedlisko zła, Pandemonium?

Dla mnie tekst jest na prawdę interesujący. Zwyczajnie mi się podobał.

Dotyku zła jeszcze nie czytałem, mam jednak taki zamiar. Pamiętam jak dziś pierwszą książkę  z cyklu o Mordimerze. A ściślej rzecz ujmując pierwsze jej strony - trochę mnie zniechęciły. Gdzieś w połowie książki nie mogłem już porzucić czytania. Styl może bardzo charakterystyczny, ale mi się podoba. Raczej nie zawierzę jednostkowej opinii i sięgnę po tą pozycje gdy tylko czas pozwoli.

Może czyta się zbyt szybko. W założeniu tekst miał byś  przystankiem w podróży, czyli czymś stopującym "migawki z leśnych ostępów". Rozmowy mają wstrzymać na chwilę czas, skłaniając do zastanowiania się nad ich sensem. Czyli małe potknięcie w moim wykonaniu...
Dzięki za opinię

Pierwsze 30 stron pisałem od nowa, bo nie podobały się zamawiającemu. To się podoba, a to najważniejsze. Mało tego są fragmenty, które mi samemu wydają się kiczowate, ale jest z nich zadowolony:D
 np:
"[...]- Kroki! Coś kryje się w mroku o bracia krukowie! Kres już nastał żeru! Znikać mi przed wrogiem! Kroki! Krukowie! Kroki gdzieś na drodze! Krakać wnet na innych, rozkrzykujcie grozę!
- Stój żesz, Kruku siwy! Wstrzymaj się w zapędach. Jam czort Kuwas pierwszy. Ha, strach ci skrzydła pęta.
- O zgrozo! Śmierć stara za nim kroczy! Bracia, niebo krwawą aurą broczy![...]"

Wiesz jak ciężko jest dojść do takiej schizy. Ale płaci to wymaga:D

Gdy barwa dźwięku w przestworza płynie,
Jej odcień mąci myśli dziewczynie.
Skomponowana w tęczę, kreuje idyllę,
Serce poruszone staje się motylem...

Beznadziejny tekst, wiem. Ale rysunek piękny. Gratuluję!

Też tak miałem na początku. Naszczęście teraz jest wszysko w porządku.

lassar, z przecinkami chyba masz rację. A co się tyczy zakładu Pascala - oczywiście, dobrze zrozumiałeś.
Kupa bzdur? Może i tak, ale dlatego, że Kuwas miał być uważany przez inne diabły za mało rozgarniętego nieudacznika. Stąd ten rozgardiasz. Taka niestabilność myślowa, ale nie pozbawiona czarciej przebiegłości, choćby i nieudolnej.
Dzięki za przeczytanie:)

Jest to jeden z wielu tekstów o podróżach Kuwasa po podlaskich puszczach. Jedyny dialog prowadzony z człowiekiem, jedyna treść pozbawiona opisów puszczy i jedyny tekst nadający sie do pokazania na forum. Reszta jest zbyt niszowa. Całość ma się składać z 365 takich części - każda na jeden dzień rocznej wędrówki, przeplecionych krótszymi opisami przyrody. Mam juz 272 dni. Tekst powstaje na prośbę pewnego leśnika, pasjonata legend regionalnych. Umieściłem "rozmowę z dziadem", bo ciekaw jestem jak będzie odbierana przez bardziej profesjonalnych czytelników.

Nowa Fantastyka