Profil użytkownika

Marzę o zostaniu astronautką, tylko po to by przy startowaniu z Marsa puścić na full “Rusty Cage”.


komentarze: 40, w dziale opowiadań: 38, opowiadania: 18

Ostatnie sto komentarzy

Golodh

Dzięki wielkie za pozytywny komentarz i klika!

 

Tja, z narracją nie jestem za dobra niestety. Nadal się uczę jak oganąć w miarę szeroki plan, zwłaszcza gdy akcja jest dłuższa albo z retrospekcjami, bez niezrozumiałości i dziur. Dzięki za cierpliwość.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Gratulacje najszczersze, super teksty!

 

Ps. Jeziorko całkiem przyjemnie wygląda, na pewno lepiej niż niektóre ziemskie rzeki ;-P

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Miło Cię widzieć, Finkla!

Dzięki wielkie za pozytywny komentarz.

Acz wydaje mi się straszliwie mało prawdopodobne, że coś takiego powstanie. To już łatwiej uwierzyć, że nagle pojawiła się zmutowana żyrafa ze skrzelami.

Oj tak, skoro nawet NASA i ESA nie miało w zanadrzu odpowiedniej, przećwiczonej dziesiątki razy procedury… ;-)

Jak w “Katarze” Lema (był kolejną z pęczka inspiracji do napisania tekstu, ciekawe kto zauważył hah) tylko jeszcze o wiele rzędów wielkości mniej możliwe. Magia entropii.

Zresztą Howard przy ostatnim przesłuchaniu mówi, że prawdopodobieństwo wynosiło mniej niż jeden do googolpleksa (10 do googolowej potęgi, googol do 1 ze 100 zerami), czyli poza jakimkolwiek wyobrażeniem, nie było po co zawracać sobie takim scenariuszem głowy.

Hmmm, ciekawe, co teraz bohaterowie zrobią z takim kawałem łobuza… Jest agresywny, więc coś by zrobić wypadało. Materiał bardzo wytrzymały, zatem wykończenie technicznie nie będzie proste.

A już wykończyć sztuczną dręczycielkę która stopiła się ze statkiem w jedno, nie ginąc przy tym zgniecionym przez wiecznie wrzące, toksyczne chmury, to już w ogóle wyższa szkoła jazdy.

Heeej, a może napisać tę historię jeszcze raz, tylko właśnie dziejącą się całkowicie w wenusjańskim lądowniku, skupioną na rozwiązywaniu zagadki na bieżąco (ok, wtedy musialabym zmienić, że odkrywają prawdę wcześniej) i próbach odzyskania kontroli, przy jednoczesnym zapadaniu się sysopki w coraz glębszą dziurę koszmarnych wspomnień? Klimat móglby wyjść a’la “Ósmy pasażer Nostromo” hah.

Żartuję, za głupia na to jestem, nie mam pomysłu jak wykończyć tę pi…

Chociaż, może kiedyś?

No i dylemat etyczny pozostaje, bo to jednak inteligentna istota.

E tam. Fuck all bullies.

Jak u Chrościska bohater zjadł obce formy życia, które, przynajmniej w zamyśle, mogły być podejrzewane o jakiś tam rozumek, to czemu w samoobronie nie “zabić” tworu, który może rozregulować statek, i na pewno niszczy ważnego członka zalogi?

Pomysł oryginalny.

Awww, dzięki dzięki dzięki!

Co do technikaliów – z zapisem dialogów nadal nie jest całkiem dobrze.

Oh no :-( A tak się starałam. Gdzie jeszcze?

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Ale super opowiadanie! Światotwórstwo naprawdę ciekawe, tak jak zauważył silver_advent kojarzy się z Cixin Liu. Mi klimat najbardziej przypomina końcówkę “Pioruna Kulistego”, zwłaszcza widmowi ludzie (mmm tamta róża w książce, nevermind). Wzminaka o chińskich eksperymentach ze splątaniem kwantowym tylko utwierdza to skojarzenie. (a właśnie, lecę sprawdzić czy tam te makrocząstki próbowali splątywać, hah)

Dynamika postaci to zupelnie inna, świetnie poprowadzona sprawa. Nie bardzo wiem jak to oryginalnie skomplementować, zgadzam się z tym jak ujął kronos.maximus

Dzięki wielkie!

 

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Pzepraszam. Hah, a myślałam, że wszystko się udało wyjaśnić.

Miała być dość prosta, skupiona na hard sci fi wątku opowieść o Obcym-Nieobcym powstałym w superwytzymałym materiale powłoki statku kosmicznego. Cóż poradzić, jakoś musiałam odreagować wszystko co mi na tych studiach z nanotechnologii wtałaczają do głowy + to co doczytywałam dobrowolnie hah.

Ale chyba doplotłam za dużo wątków psychologiczno-autobiogaficznych, i nawet jak na konwencję śledztwa zostawiłam za dużo niedopowiedzień. Plus, wychodząc z założenia, że domniemany kontakt z obcą inteligencją wywoła ogomny ferment umysłwy, dosypałam jeszcze nowych teoii spiskowych i odniesień do już istniejących.

Teaz dopiero widzę jaki to beznadziejny miszmasz, tym badziej dziękuję za przebrnięcie i miłe słowo!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Przepraszam, czy ten wąż to bestia z “Wychowanych przez wilki”?

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Bardzo ciekawe opowiadanie, oparte na mało jeśli nie w ogóle nie wyeksploatowanym motywie z sondami von Neumanna.

Ach, ten przemysł rozrywek sportowych, wszędzie się wciśnie ;-) Może sponsorzy którejś drużyny też dorwali sondkę i przy następnej edycji wypuszczą na nadciągających na Europę konkurentów? Albo spróbują pozyskać lewe fundusze sprzedając wyniki tajnych badań rządowi? Jeśli są choć dalekimi potomkami wiadomych oligarchów, wszystkiego można się po nich spodziewać.

Hah, przepraszam.

Fajnie sie też czytało komentarze, choćby dyskusję o twórcach sond (można poprosić kiedyś prequel? hah, nieważne), albo o ewentualnej schizie religijnej Lizy. Jak dla mnie, nawet ten motyw nie jest potrzebny żeby wytłumaczyć irracjonalną próbę nawiązania przez nastolatkę kontaktu z mikrorobotami. Może przeceniam ludzki bezrozumny upór i dziwne instynkty, może nigdy nie miałam oka Jowisza nad sobą, a może po prostu jestem jeszcze głupsza niż myślałam.

Nevermind, w każdym razie gratuluję i powodzenia życzę!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

No i wreszcie wyjaśnione, skąd się wzięła krótka zbiorowa obsesja z marsjańskimi kanałami! ;-) Aż mi się skojarzyło z Lemowskim “Ananke”, tam o ile pamiętam było wspomniane że Pirx za kadeta był zafascynowany tym socjoastronomicznym zjawiskiem.

Dobra, przepraszam. Ciągle sobie obiecuję że nie będę pisać w komentarzach wyników przypadkowych spięć w swoim mniej niż ćwierćinteligentnym móżdżku hah.

Wszystkie wątki bardzo dobrze się przeplatają, klimat historyczny nie mnie głupiej oceniać ale wydaje się wiarygodny i na pewno uprzyjemnia czytanie.

Dodatkowy plusik za wprowadzenie, ważnej dla fabuły, perspektywy potraktowanej jak pełnoprawny bohater osoby nieneurotypowej. I że to dziewczynka, nie chłopiec, bo w tej materii nadal nawet wśród fachowców pokutuje masa stereotypów. Nevermind, zagalopowałam się.

 

W każdym razie tekst bardzo dobry, i powodzenia życzę!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Cześć mindenamifaj

Dzięki za odwiedziny i komentarz! Cieszę się, że opowiadanie Cię zaciekawiło

Nie wiem, czy takie było zamierzenie, ale ja tutaj zarechotałam :)

Czemu nie. Chociaż tekst jest i miał być ciężki, pełen bolesnych tematów, specjalnie dosypałam elementów czarnej komedii, by dało się go przeczytać (socjolog dorabiający jako barman, wątek ze stand-upem, absurdalne teorie spiskowe, sarkastyczne uwagi, w końcu sam fakt że Howard wylądował w CPK Baranów). Jak w życiu, czasem jedynym co zostaje to wyszydzenie problemu.

 

Drakaino

Dzięki za lekturę, przepraszam jeśli była problematyczna.

Wtręty kursywą to prześladujące bohatera w najmniej spodziewanych momentach przebitki ze zdarzenia plus czasem z tego, co się działo i wyswietlało w lądowniku w dniach przed, chciałam jak najwierniej oddać jak wygląda świat kogoś z PTSD, chociaż po namyśle i tak mi się średnio udało z tą wiernością, bo coś mało jest o obwinianiu się i samoobrzydzeniu.

 

Końcówka trochę wyjaśnia, ale zarazem jest najsłabsza, ten monolog byłej szkolnej koleżanki strasznie zgrzyta takim pójściem na skróty w motywacjach i wyjaśnieniach. Plus jest mocno infodumpowy nagle, po tych wszystkich niedopowiedzeniach i zupełnie innym prowadzeniu narracji.

Jak teraz patrzę, masz rację. Nie dość, że napisane tak sobie i infodumpowe, to najmniej prawdopodobne pośród wszystkich. Wątpię, żeby Ewelina pamiętała tak klarownie wszystko nawet teraz, po 8 latach po wreszcie urwaniu wymuszonego szkołą kontaktu, a co dopiero po kilkudziesięciu latach. Wiadomo, że bycie ofiarą mocniej zapisuje się w pamięci niż bycie sprawcą. Na swoją, nie wiem, obronę choć to pewnie wymówka idiotki, mam że do śledztwa po prostu potrzebowałam próbki danych, na których była trenowana powstała w powłocie AI, i nie bardzo miałam pomysł jak to inaczej przeprowadzić. Zresztą, i tak za późno na tak poważną poprawkę, przepraszam za beznadziejnie poprowadzony wątek.

Plus odpadłam np. na skojarzeniach typu Chris jakiś i ten drugi ;)

Widocznie nie Twoja muzyczna bańka, moja wina że tak sypałam odniesieniami, po prostu ta historia z pewnych osobistych względów jest mi przez paralelę dość bliska. W komentarzu zostawiam krótkie wyjaśnienie dla również odpadających ;-)

W maju 2017 roku Chris Cornell, wokalista Soundgarden powiesił się na drzwiach do łazienki w pokoju hotelowym. 2 miesiące później, w dniu kiedy Chris miałby urodziny, również się powiesił (też na drzwiach do łazienki, ale u siebie w domu) jego bliski przyjaciel, wokalista Linkin Park, Chester Bennington.

Tak naprawdę jedyną sensownie brzmiącą wątpliwość co jakiś czas podnosi wdowa po Chrisie, ale dotyczy to tylko ile benzodiazepin, w dużej dawce mogących wywoływać myśli samobójcze, wziął przed śmiercią. W skrócie chodzi o pozwanie lekarza który mu je przepisał.

Co do Chestera, naprawdę, życie to nie powieść kryminalna. Jeśli ktoś zmagał się z depresją wiele lat, niedawno samobója walnął jego bliski kumpel, wszyscy widzieli jak źle to znosił, data była jaka była, dorzucając bólu, siedział sam w domu i w dodatku zapił, więc pewnie czuł że zawiódł wszystkich – praktycznie na bank nie trzeba było osób trzecich by doprowadzić do tragedii.

Jednak wokół obu śmierci narosło mrowie teorii spiskowych, najpopularniejsza głosi że sprzątnęła ich mafia pedofilska, bo mieli ujawnić kto spośród prominentów w Hollywood stoi za handlem dziećmi. A niektórzy jeszcze to podczepiają pod niesławną Pizzagate, wg której szajką dowodzą Clintonowie, a dzieci są trzymane w podziemiach pizzeri którejś z sieci.

 

Dialogi lecę poprawiać, mam nadzieję że takie korekty jeszcze przejdą. Jeszcze raz przepraszam za kontakt z moimi babolami.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Naprawdę ciekawe opowiadanie, niby długie ale nie nuży ani na chwilę. Aż się skrzy od dobrych pomysłów, od wędrującej planety przez potraktowanie poważnie, ze obca inteligentna forma życia nawet jeśli ma zmysły podobne do naszych, to nie takie same (wątek z podczerwienią), aż po dla mnie bardzo prawdopodobnie przedstawioną psychikę bohaterów. I te sarkastyczne wstawki z rozmów, mmmm.

Interesujący wątek z depresją u hominidów, nie wpadłabym na to, ale faktycznie zapomniałam że u facetów ("samców") to zazwyczaj trochę inaczej wygląda. Chociaż żeby przechodziła w aż tak karykaturalną złość? Aż się zastanawiam, czy może obcy nie użyli jako wzorca pacjentów ze szpitala dla weteranów. Tak, to by wiele tłumaczyło hah. Dobra, przepraszam, kiedyś juz pisałam ze mam głupie skojarzenia.

Z baboli to tylko na początku raz Hansen było zapisane z małej litery, poza tym widać że opko dopracowane pod każdym względem. Dzięki za lekturę i powodzenia!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Dobre, ociera się o pytanie, czy wieczne życie pozagrobowe samo w sobie, z definicji, nie jest karą. Szkoda, że porzuciłaś wątek z odzyskiwaniem pamięci, ale nie będę się czepiać.

Psychika postaci bardzo prawdopodobnie skonstruowana.

BTW, czy poza odwołaniem do nieba i Trójcy Świętej nie dorzuciłaś kolorem płynu nawiązania do mitologii greckiej? Ichor, złota krew bogów, Pola Elizejskie? Czyżby po wskrzeszeniu ludzie tak jakby awansowali?

Dobra, pewnie znowu buduję głupie skojarzenia, przepraszam. Wrażenia pozytywne.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Jak dla mnie bardzo, bardzo smutne opowiadanie, prawie się popłakałam. Nie wiem czy było to zamiarem Autorki, ale widzę w nim przesłanie, że nie da się tak ładnie (to określenie jakoś samo mi się nasuwa, zwłaszcza gdy porównam z moimi konkursowymi wypocinami, gdzie bohater też znalazł martwą bliską osobę) znieść traumy i żałoby po samobóju, bez wyzbycia się tego kim się jest.

Bije po emocjach jak obuchem, pewnie moja opinia jest guzik warta, ale uważam, że bardzo dobry tekst.

 

Co do technikaliów: nie jestem pewna, czy stanowiące podobną do ziemskiej atmosferę, azot i tlen, mając temperaturę prawie znośną dla człowieka, byłyby w stanie się utrzymać w polu grawitacyjnym Ceres. Musiałabym sprawdzić. Aż mi się przypomialy bardzo podobne zadania obliczeniowe na fizyce w liceum :-)

Chociaż pewnie sprawdziłaś przed publikacją i jest okej, więc przepraszam jak coś.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Oh no, nie ma ucieczki przed tym latającym draństwem :-(

Bardzo pomysłowe, super się czytało, horroroidalny klimat na początku sam w sobie był plusem, ale jeszcze dodatkowo wyprowadził w pole (obstawiałam razej coś w klimatach starożytnych kosmitów, albo futurystyczną cywilizację po modyfikacjach biotechnologicznych, przepraszam, tak mi się skojarzyło)

I przyznaj się, tytuł (idealnie pasujący), wybrałeś też po to by połowie portalu śpiewał po nocach w głowie Borysewicz ;-)

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Cześć, przeczytałam, choć jak poprzednicy zauważyli, zbyt wielką część zajmuje wykładanie przeszłości (wzgl czasu akcji) na tacy. Rozumiem że tekst ma formę kroniki pozostałej po odciętej po cichu kolonii, ale sięgające ponad wiek albo i półtorej wstecz wprowadzenie jak ją założono, wypadło trochę sztucznie. No i nie wiem, mam takie poczucie jakby trochę mijało się z celem, jeśli zapiski bohaterki są przeznaczone dla jej współczesnych w celu odkrycia prawdy. Ale może, choć nie wyłapałam tego, wiedza o przeszłości też jest enzurowana przez Organizację? (tylko po co, skoro pokazuje jak źle było zanim przejęła władzę hah) Lub nasuwa się interpretacja, że moze dla bardzo odległych potomków? Albo wręcz dla trafiających kiedyś przypadkowo w okolicę przedstawicieli obcej cywilizacji, by wiedzieli której planety i którego gatunku unikać za wszelką cenę? Dobra, zagalopowałam się, przepraszam.

Myślę, że tak obszerne w stosunku do akcji rozpisanie świata dużo lepiej by wyglądało gdyby rozwinąć to w powieść. Może spróbujesz?

 

Z milszych spraw, nieźle moim zdaniem wypadł przeskok na Ziemię i ukazanie postawy syna bohaterki, może to nie był jeszcze plot twist, ale dosć ciekawy kontrapunkt (choć wydaje mi się że niewiele wniosło do akcji, może tylko jesze większe poczucie braku nadziei i zakleszczenia w status quo)

 

W każdym razie, przepraszam jeśli napisałam coś nie tak i powodzenia w konkursie :-)

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Chyba bycie gówniarą ze mnie wychodzi, bo pierwsze skojarzenie z tytułem to “Euforia” ;-)

Opowiadanie ma niesamowity klimat, wiarygodnie przedstawione zachowanie głównego bohatera, ciekawe podejście do tematu kwantowego multiwersum, a na zakończeniu taki zwrot o 180 stopni w tonacji przedstawienia, że wiedząc co się stało wcześniej czuje się dysonans, ale nie nieprzyjemny tylko rozpalający wyobraźnię. Dobra, aż się zapowietrzyłam hah. Po prostu było super.

 

Tylko drobne pytanko, dobrze pamiętam że orbita cmentarna to urański odpowiednik geostacjonarnej? Czy punkt libracyjny? Z góry przepraszam za glupotę.

 

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Koala75, zawsze mogę służyć pokrowcem ze stopu wysokiej entropii (z warstwą ceramiczną pod spodem, by nie przewodziło ciepła do środka) :-P I może się towarzystwo uformuje jeszcze

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Bardzo sympatyczne i zabawne :-)

Można też zamieszkać na Słońcu (choć Misio byłby od grawitacji jeszcze bardziej ociężały niż normalnie koala), udowodnić że nie takie reaktory jądrowe straszne. (tak, wiem, że zachodzi synteza, piję do wkurzającego mnie i działającego na rzecz wiadomego państwa na R zwalczania przez Zielonych na Zachodzie elektrowni atomowych) Nieważne, pewnie za dużo nawarstwiłam żartów. W każdym razie podobało mi się, dzięki za napisanie :-)

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Ło panie w łopianie, na parę dni zniknęłam a tu obrodziło komentarzami, za wszystkie dzięki!

Co do bałaganu, to prawda, taki był zamysł, by wplatać pojawiające się przy byle okazji flashbacki i mieszać narracje, może trochę przesadziłam przy moim takim sobie warsztacie.

 

Caern

Kolejny element, który mnie nie przekonał, to świat przedstawiony. Wysłanie misji załogowej na Wenus to nie lada przedsięwzięcie, o którym obecnie nawet się nie marzy. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi, ale na pewno nieprędko. Może za 100? Może 150 lat? Diabli wiedzą, a wróżyć z fusów nie chcę. Ale piszę o tym, ponieważ miałem wrażenie, że czytałem opowiadanie, którego akcja toczyła się w latach 20tych XXI wieku. Nie czuję w tym wszystkim postępu technicznego, nie czuję żadnej zmiany w funkcjonowaniu społeczeństwa, które jest na tyle rozwinięte technologicznie, że potrafiło wysłać ludzi na najgorętszą planetę w Układzie Słonecznym.

Tutaj sprawa jest dość skomplikowana. Tak, akcje umieściłam moze nie w latach 20tych naszego wieku, ale w dość bliskiej przyszłości, na tyle bliskiej nawet, by historia z Chrisem i Chesterem była jeszcze dość świeża i po sieci krążyły nadal związane z nią teorie spiskowe.

Zrobiłam to po pierwsze dlatego, że przewidzieć bardzo odległą, o 100, 150 lat przyszłość byłoby dla moich ograniczonych umiejetności zbyt trudno, świat przedstawiony pewnie wypadłby sztucznie, nielogicznie i nieprawdopodobnie.

 Po drugie, imho, sądzę ze misja załogowa na Wenus, przy obecnym rozwoju inżynierii materiałowej byłaby na skraju możliwości w ciągu raczej kilku niż kilkunastu dziesięcioleci (jeśli nie na powierzchnię to chociaż może, co wspomniane w opowiadaniu jako przeszłość, użycie kosmicznych sterowców do penetrowania górnych warstw atmosfery o ciśnieniu zbliżonym do ziemskiego, ostatnio pokłada się pewne nadzieje w istnieniu tam ekstremofili) większym problemem byłby po pierwsze budżet, po drugie, skupienie na Marsie i spółce, i last but not least, ogromny strach zarówno dowódców, jak i kandydatów przed podjęciem tak ogromnego ryzyka, używając nowych, eksperymentalnych środków.

A co do funkcjonowania społeczeństwa, podobne protesty czy snucie teorii spiskowych w przyszłości były przecież w “Kontakcie” Carla Sagana oraz ekranizacji (oczywiście, nawet nie śmiem się z nim porównywać hah), więc czemu nie miałyby pozostać i u mnie, w sumie ludzkie reakcje są dość przewidywalne w swojej niestabilności.

A jeśli się nie zgadzasz z takim punktem widzenia, zawsze możesz potraktować to jako przyszłość po historii alternatywnej :-)

 

dawidiq150

No to poleciałeś z komplementem, aż się zaczerwieniłam jak metal w wenusjańskich temperaturach :-)

 

Iluvathar

Dziękuję za dobre słówko, i kurczę, bardzo mi przykro. Mam nadzieję że teraz już jest u Ciebie okej

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

ale tak jak większości przeciętnych obywateli nie było go stać, loty na „czerwoną planetę” kosztowały bowiem bardzo dużo. Więc studiując jednocześnie dorabiał sobie na pół etatu.

Matko, to gdzie on dorabiał, skoro a pół etatu zarobił na coś niedostępnego zwykłym śmiertelnikom? Jeszcze rozumiem, jakby był informatykiem, ale na psychologii? Hm.

 

Błażej przejrzał wszystkie oferty i wybrał najtańszą.

Zdanie niby okej, ale pojawia się tuż po wprowadzeniu w sytuację bidnego studenta, więc chyba zbędne. Sam przemyśl, ja tam się nie znam, tylko takie wrażenie

 

Wie pani, (+) ja jestem tylko biednym studentem.

 

Koszt urządzenia to tylko 35 Euro.

Zdanie trochę dziwnie sformułowane, i nazwę waluty się pisze z małej

 

Głośno hałasowało tu Marsjańskie metro.

“marsjanskie” też z małej

 

zaczął rozcinać jego moszno.

jego mosznę

 

 

Tyle czepiania się tego, co najbardziej razi.

Ale ogólnie opowiadanie spoko, ciekawie się zapowiada, choć pozostawia niedosyt. I to zarówno przy zakończeniu, jak i tak przeciąganym wątku z elektroniczną mapą. Już sobie ząbki ostrzyłam na jakieś nie wiem, czipy kontrolujące osłony czy coś.

W każdym razie gratuluję i powodzenia życzę!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Cześć Anoia!

Dzięki za przeczytanie i przychylność.

Co do wątpliwości fabularnych:

Starałam się w przeszłym zachowaniu Kat znaleźć złoty środek, tak żeby przez prawie cały czas świetnie grała, uznano ją za “normalną”, ale też by podrzucić kilka tropów które mogłyby wyjść w śledztwie. Możliwe, że nie do końca mi się udało. Co do jednorazowego zmrożenia na widok dzieciaka, było wspomniane że w tamtej sytuacji nadużyła alkoholu, więc puściły jej tamy. A testy psychologiczne zarówno do NASA, jak i ESA z której ramienia Polka poleciała, o ile wiem, robi się na trzeźwo, logiczne też jest że by osiągnąć tyle ile osiągneła była trzeźwa prawie cały czas, również być może obawiając się wysypać. Raz nie wyszło, na (nie)szczęście kumpela dała sobie wmówić że to nic takiego.

Muszę jednak podbić wątpliwość sndwlkra – czemu ten mózg jest taki wredny? I ta wredność jest jedynym celem jego istnienia, tj. w całej fabule nie robi nic innego, poza pastwieniem się? U dzieci taki stopień okrucieństwa skądś się bierze. Nie, żeby to nie było możliwe – bardziej myślę o tym jako o możliwości fabularnej – można by wymyślić jakiś powód tego, że tak się stało.

Szczerze? Z mojej bardzo, bardzo subiektywnej, “Katarzynowej” perspektywy takie zachowania biorą się znikąd, chyba żeby za powód uznać że ofiara odstaje, i działa jakiś odruch tępienia inności. I na wzór właśnie takiego bezmyślnego bachora stworzyłam ten mózg, w końcu to też trochę dziecko, świeżo po powstaniu. Poza tym jak już mówić prosto z mostu, to i tak nie miałam dobrego pomysłu by to inaczej uzasadniać, nie znam się zbyt dobrze na sztucznej inteligencji jednak.

 

Jeszcze raz dzięki i miłego wieczora!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Aha, rozumiem, w takim razie bardzo chętnie zajrzę. Dzięki za rozjaśnienie! :D

 

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Rany, jakie to dobre! Jak dla mnie najlepsze z dotychczasowych zgłoszeń.

Chemia, kataliza, polimery i spółka w stężeniu prawie orgazmicznym, do tego całkiem prawdopodobna psychologicznie forma pierwszego kontaktu, że nauka nauką ale instykt przetrwania uber alles.

Szkoda tylko, że równoległy kontakt na Enceladusie i wynikła z tego epidemia, zostały, nawet ledwie liźnięte to za dużo powiedziane. Również szalenie ciekawy wątek (może jakiś spin off się szykuje?), no ale rozumiem, limit znaków robi swoje.

W każdym razie czytało się z wielką radochą, podziwiam i życzę powodzenia!

 

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

kronos.maximus

Wow, dzięki za miłą recenzję

Co do wątpliwości i nieścisłości w tekście

“Fragmenty” z wielkiej to pojawiające się co chwila przebłyski z feralnej nocy w lądowniku.

Co do kawałka zaczynającego się od “ty smieciu…” tak, to ze wspomnień Kat a potem komunikatów pojawiających sie na statku, niestety edytory tekstu mają ograniczone możliwości rozgraniczania kilku rożnych, przeplatających się, tekstów, właściwie jest tylko kursywa i 2 rodzaje cudzysłowów, to wprowadza troche zamieszania.

 

Nie jestem pewien tego “że”, rozważyłbym “czy”. Ja to zrozumiałem tak, że tylko dlatego, że ona była kompetentna, biorą pod uwagę opcję, że mogła rzeczywiście nawiązać kontakt z obcymi, a nie była to tylko jej psychoza.”

Cóż, akurat nie, chodziło o coś wręcz przeciwnego: publiczność od razu wydała wyrok, że to byli kosmici, zaś dowództwo na zasadzie brzytwy Ockhama przyjęło roboczą hipotezę, że kobieta sfabrykowała przekazy, dzieki temu że była kompetentna, bardzo wiarygodnie.

 

Za dobry słuch muzyczny, za dużo talentów językowych, za dużo pomocy ze strony AI. Kolejny syk składał się właśnie w jednoznaczny komunikat.

Nie, akurat ten fragment dotyczył Howarda, że zrozumiał o czym mówił intruz na statku

 

Czyli mózg Boltzmanna przeniósł się na inne komputery?

Tak

 

Zapach rozgrzanej gumy.

Smak laboratoryjnego alkoholu.

Przez chwilę pomyślałem, że mózg Bolzmanna mówi teraz do Howarda CLinta. To byłoby niezłe zakończenie. A może o to chodzi?

Nie, to był tylko i aż kolejny flashback (Fragment)

W zakończeniu chodzi o z jednej strony, jak nawet niby przepracowane zdarzenia potrafią w sprzyjających okolicznościach pier***nąć z nienacka, z drugiej, o trochę wyśmianie i wyolbrzymienie nacisków, jakie wywierają na osoby decyzyjne ludzie ślepo wierzący w najbardziej durne teorie spiskowe. Albo jak działa nawet niejasna zapowiedź takic nacisków

Przynajmniej taka była moja intencja, ale super jak masz inną interpretację, ciekawe, nie myślałam żeby pójść w tym kierunku :-)

 

Co do językowych potknięć i tych nieszczęsnych, wynikających z przeplatania się wspomnień w pierwszej połowie – poprawię jutro. Albo pojutrze, trochę mam na głowie.

 

Jeszcze raz, dzięki wielkie :-D

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

O matko, a myślałam że to moje opko będzie najbardziej emocjonalne w konkursie tu figa, bijesz na głowę Może to przez odniesienia do obecnej wojny i niemal dosłowne kalki z wiadomej propagandy tak mnie ruszyły. W każdym razie bardzo wiarygodnie przedstawione. Chociaż… skoro jest 44 wiek, androidy, transfery świadomości i technologia o jakiej nam się nie śniło, czemu ludzie nie ulepszyli samych siebie, wykorzeniając skłonności które finalnie im szkodzą? Nieważne, pytania technooptymistki. I co do pytań, w sumie czemu umysł geniusza, wg flashbacków tak potrzebnego planecie został przeniediony do zwykłego, za przeproszeniem, robola? Jak wszyscy zauważają, szkoda że takie krótkie i mało o tych ziarnach i wierceniu. A może to kosmici je rozmieścili i teraz wracają na plony a tutaj, w kategoriach wiejsko rolniczych, szkodniki nie dość że wszystko zabrały to jeszcze zagrażają rolnikowi.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Ciekawe, przyjemne w odbiorze opowiadanie, bardzo dobry pomysł z tymi kosmicznymi zwierzakami, choć jako uniwersalne poprawiacze humoru koty wydają mi się bardziej ryzykowne niż psy, bo mają dość niezależny charakterek i nie każdego polubią i pomogą. Ale to skrzywienie niepoprawnej psiary pewnie hah.

Co do pisowni z małej wyłapałam jeszcze hindusa, o ile pamiętam jeśli nie miałaś na myśli wyznawcy hinduizmu, tylko chodziło o narodowość, to też z wielkiej. BTW, wyobraziłam sobie kapitana jako pijanego wujka który zbytnio się opalił pieląc pomidory na działce. Zrobiło mi to dzień :)

Główny bohater też mi podszedł, lubię takich pasjonatów skupionych na jednym celu.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Dobra, czyli przedobrzyłam.

Stenotypistka do spisywania nagrań z podsłuchów do sprawy rozwodowej. Popyt jest spory, jak się zakręcić dość łatwo znaleźć taką półlegalną robotę. Wiem co mówię hah.

Kochanka jest tego męża, wypadło zdanie bo było za dużo słów, ale było, że mąż zostawił żonę dla bogatszej. I właśnie puentą miała być taka domniemana przez studentkę stenotypistkę pętla czasowa, że kochanka jest jej (studentki) wersją z przyszłości, która wróciła, by podać numery do totka swojej młodszej wersji, i na tym ma młodsza się wzbogacić, by za ileś lat cudzy mąż dla niej żonę rzucił.

 

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Cześć SNDWLKR

         Tak, chodzi o samorzutnie uformowaną, w metalu ale na podobieństwo ludzkiej sieć neuronową. BTW, jeśli wcześniej się z nimi nie spotkałeś a interesujesz się nanotechnologią to polecam temat stopów wysokiej entropii. Bardzo interesujące, obiecujące bestyjki, przewiduje się że mogą mieć ogromną wytrzymałość i np służyć jako powłoki w reaktorach termojądrowych, przy okazji na obciązenia i kwasy (to ostatnie jeśli składają się z metali mało aktywnych ofc), więc Wenus to dla nich małe piwo. Problem z nimi jest taki, że możliwe kombinacje trzeba często sprawdzać empirycznie, gdyż wielość czynników potrzebnych do obliczeń fizycznych dla nich (przyjmuje się, że stop wysokiej entropii składa się z co najmniej 5 metali, w porównywalnych do siebie nawzajem ilościach) utrudnia lub uniemożliwia dokładne teoretyczne przewidywanie.

Tak samo jest wyszukiwaniem teoretycznym np wysokotemperaturowych nadprzewodników, naprawdę jest masa kombinacji do sprawdzenia, ale to już inna bajka.

         Sorry rozgadałam się, trzymajcie mnie hah.

 

Tak, w tekście nie ma wyjaśnienia, czemu mózg jest taki zły. Jak się teraz zastanawiam… Po prostu jest. Bo może. Bo miał dane na których mógł się tego nauczyć. A skąd się pojawiają, tak liczne wśród dzieci, Eweliny, które ot tak, po nic, zmieniają innym życie w piekło, czasem nie do zniesienia? Też nie wiem.

Co do dialogów, zaraz sprawdzę, ale byłam pewna że z kropkami i z wielkiej jest okej.

 

Dzięki za przeczytanie i miły komentarz!

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Bardzo mi się podobało.

Wprawdzie chwilami trochę dezorientowały wybiórcze luki w wiedzy i no nie wiem, samoświadomości Smoka, ale to też wyjaśnione, więc dobrze.

Nawet imię, moim zdaniem, dobrze dobrane do postępowania, smok jako postać opiekuńcza, a jednocześnie zgodnie ze wschodnią mentalnością wiedząca lepiej i kierująca bez pytania czy nawet informowania losami podopiecznych.

Ciekawie i dość prawdopodbnie (stety lub niestety) przedstawiona przyszłość Chin w wyścigu kosmicznym.

Podsumowując, miód na mój skromny czytelniczy rozumek. Naprawdę nie rozumiem, jak mógł odpaść w przedbiegach.

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Cóż, obaj, KrokusBarbarianCataphrat macie rację, postać barmana mi nie do końca wyszła. Miał być profesjonalnym pracującym dla SETI (podejrzenie kontaktu z kosmitami) analitykiem, zajmującym się dezinformacją i teoriami spiskowymi. Jako element humorystyczny, że z wykształcenia socjolodzy nawet wynajmowani przez tak ważne agencje nie zarabiają wystarczająco, dałam mu drugą pracę. Poza tym to pasowało do budowania relacji z zalewającym swój fatalny stan Howardem. (Tak, protagonista zaczął mieć ataki lękowe dopiero od bycia świadkiem samobójstwa koleżanki)

Ostatecznie chyba trochę przedobrzyłam, może jeszcze znajdzie się trochę czasu by pomyśleć i poprawić.

To samo z kompozycją w pierwszej połowie, chyba uda się ją choć odrobinę ustabilizować.

Dzięki za uwagi i bardzo, bardzo jestem wdzięczna za życzliwe słowa. :-)

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Czy może być opowiadanie wprawdzie dziejące się na Ziemi, ale kręcące się wokół roztrząsania konsekwencji zastosowania pewnych technologii umożliwiających misję załogową na Wenus? O astronautach wracających stamtąd?

Życie to bajka braci Grimm w oryginale.

Nowa Fantastyka