Profil użytkownika


komentarze: 21, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

Trzeba umieć odróżnić dobre od słabego.

A Morfina jest słaba. Na szczęście książka jest już martwa.

Obchodzi tylko krytyków i "smakoszy" literackich. Szkoda, tylko że kasa z Paszportu Polityki zapewni autorowi możliwość spłodzenia kolejnej maszkary. A to znowu będą nagrody, zachwyty i tylko nikt nie będzie tego czytał dla przyjemności. Żeby nie było wątpliwości, przyjemność to są ciarki, kiedy czytamy dobrego autora: Hłaskę, Tołstoja, Hemingwaya, Cain'a, Carvera, McDonalda. To tylko kilka przykładów.

Moim zdaniem autor musi wiedzieć więcej, niż pokazuje. Czujemy górę lodową ukrytą pod falami.

U Twardocha widzimy całą górę. Górę słomy, gałganów i plastiku.

Ja też polecam goodreads.com

Nie wiem jak z profilowaniem, za to są listy w rodzaju "100 najlepszych thrillerów". Do wyszukiwania tytułów idealne.

Na lubimyczytac.pl chyba ciągle jest za mala społeczność, żeby dostać wiarygodne wyniki.

Przede wszystkim, przepraszam za umieszczenie linku. Faktycznie na stronie bywam nieregularnie i zwyczajnie mogłem sprawdzić, ja ma się sprawa z linkowaniem. 

Nie była to "promocja" mojej osoby, jak ktoś to ujął.

Najnormalniej w świecie postanowiłem się podzielić moimi ( i zasłyszanymi od mądrzejszych ode mnie) opiniami.

I raz jeszcze - pomyśłałem, że fajnie będzie krok po kroku opisywać jak mi idzie. Takiego chronologicznego opisu pracy zawsze brakowało mi w książkach które czytałem na ten temat.

Zawsze zresztą można się nauczyć czegoś na moich błędach, prawda?

O teorię literatury zapytałem z ciekawości. Jestem filozofem z wykształcenia, więc zastanowiło mnie, dlaczego mi ją wytknięto. I pozwolę się nie zgodzić. Chociaż dosyc dawno faktycznie czytałem Poetykę, to raczej bym jej nie mieszał do dyskusji o tym, jak pisze się popularną literaturę. Myślę, że tu dużo lepsze są teksty z XX wieku. Współcześnie teksty muszą być przejrzyste, bez problemów z definicjami i tego zamierzam się trzymać.

Pozdrawiam,

 

Roger, to właśnie nie jest żaden sposób.

To, że zaczynam od bardziej ogólnych kwestii na blogu nie znaczy że zamierzam na nich poprzestać.

Raczej planuję wrzucać trochę teorii i trochę doświadczeń z samym procesem pisania.

Nie jest moją intencją pouczać, ale mam nadzieję, że w toku pracy cenne uwagi się znajdą.

Podkreślam, przeczytałem mnóstwo debiutów wysyłanych do polskich wydawnictw.

Wiem, jak niski jest poziom tych tekstów. Między innymi przez powtarzane w Polsce: pisz, to się nauczysz. To jest prawda. Ale nie cała.

Fajnie jest się z kimś skonfrontować. Brałem udział w warsztatach literackich i pomimo pewnych oporów okazało się naprawdę niezłym doświadczeniem.

Ale jeszcze więcej można nauczyć się z dobrych książek (będę się starał częściowo przekazywać wartościowe rady).

Kresa czytałem dawno temu. Może jest ok.

Świetne są na przykład Eseje Palahniuka, jest też bardzo dobra książka Larry'ego Bernharda o pisaniu kryminałów.

To akurat pozycje po angielsku. Po polsku nie ma tego wiele, pomijając Kresa i Kinga.

Myślę, że problemem jest styl. Poszukaj jakiejś książki na ten temat, stron z artykułami. Historie s-f nie interesują mnie nic a nic, natomiast muszę skomentować:

"Poza tym - przeczytaj sobie, proszę, czym jest tzw. sztuczna inteligencja. W Twoim opowiadaniu padło pytanie, o to, czy sztuczna inteligencja nie buntuje się przeciwko swoim twórcom (wybacz, ale nie chce mi się szukać dokładnie tego pytania). Sztuczna inteligencja z definicji nie może zbuntować się przeciwko swoim twórcom, więc pytanie takie jest bezzasadne..."

Czy to nie jest kanoniczne dla s-f pytanie? Pierwsze z brzegu przykłady: Odyseja Kosmiczna, Matrix, Terminator.

Myślę, że problemem jest styl. Poszukaj jakiejś książki na ten temat, stron z artykułami. Historie s-f nie interesują mnie nic a nic, natomiast muszę skomentować:

"Poza tym - przeczytaj sobie, proszę, czym jest tzw. sztuczna inteligencja. W Twoim opowiadaniu padło pytanie, o to, czy sztuczna inteligencja nie buntuje się przeciwko swoim twórcom (wybacz, ale nie chce mi się szukać dokładnie tego pytania). Sztuczna inteligencja z definicji nie może zbuntować się przeciwko swoim twórcom, więc pytanie takie jest bezzasadne..."

Czy to nie jest kanoniczne dla s-f pytanie? Pierwsze z brzegu przykłady: Odyseja Kosmiczna, Matrix, Terminator.

Hmm, a moje skromne opowiadanko? - http://fantastyka.pl/4,7260.html

Może za wcześnie było wrzucone, ale żadnej wzmianki o nim nie widzę.

Ech, chciałby człowiek trochę się wyżyć lirycznie, ale mu nie pozwolą :)

Dobra, przyznaję rację Fas.

Sesi, to może nie miejsce na teoretyzowanie, ale osobiście nie lubię i nie uważam za słuszne wywlekania uczuć z bohaterów. Czytelnik powinien czuć za nich. Piszę o tym ponieważ wydaje mi się, że może to jest przyczyną, dla której tekst jest dla niektórych "letni", pozbawiony emocji.

Dzięki za wszystkie komentarze.

Jeżeli jest potrzeba, uznajmy to białe śwaitło za magiczne... :)

Jednak mówiąc poważnie chodziło mil o to, że było dokładnie południe. 

"Bohaterowie trafiają gdzieś ponizej poziomu gruntu" - taka jest wytyczna, więc nie wiem, gdzie tu watpliwość?

Elementu fantastycznego w sensie ścisłym brak, ale nie było takiego warunku w zasadach.

"Był" to wredne słowo, przyznaję, ale chyba trafiło się ze trzy razy, z czego jeden już poprawiłem.

Co do napięcia: szkoda, mnie się wydaje, że trochę go jest.

Pozdrawiam,

Bez wątpienia polski rynek nie jest na tyle duży, żeby mogło na nim z powodzeniem funkcjonować kilka poważnych periodyków fantastycznych, ale na Boga, czy naprawdę nie dało się utrzymać SFFIH?!

Przecież obok NF to był jedyny magazyn wydawany z żelazną regularnością (tak mi się wydaje), jedyny uniwersalnie podchodzący do tematu fantastyki i jedyny, który umożliwiał publikację debiutantom - mam na myśli prawdziwą publikację: ktoś płaci, ktoś docenia, ktoś to czyta i taki druk ma wymierne znaczenie jako podkład dla świetlanej kariery...

SFFIH było niezłą gazetką, nawet jeżeli trochę promocyjną w stosunku do samej Fabryki. Naprawdę szkoda i tyle.

No Urbanie, napisałeś stek irytujących banałów. A z banałami trudno polemizować. Nikt nie nauczy się pisać korzystając tylko z porad innych, bo trzeba pisać samemu? Brawo człowieku. Słyszałeś o tym, że lepsze jest wrogiem dobrego?

To co piszesz jest niezwykle szkodliwe. Jeżeli ktoś chce się nauczyć pisać, to dozwolone są wszelkie chwyty, wszystkie drogi na skróty, właśnie dlatego, że pisanie jest rzemiosłem. Czy powiesz, że malarz nie powinien chodzić do szkoły i słuchać rad starszych malarzy? Wszelkie poradniki mają swoją wartość. Sam znam kilka, Kinga, Kresa, rady Pilipiuka - nikomu nie zaszkodzą, zapewniam Cię, a mogą pomóc. Gdybyś tak jak malakh miał do czynienia z prawdziwym procesem wydawniczym, wiedziałbyś, że potencjalni debiutanci potrzebują tych rad. Tak po prostu.

Nie masz też racji powołując się na wielkie nazwiska. Pierwszy z brzegu kontrprzykład to Norman Mailer, który brał udział w warsztatach pisania. Pewnie, on był po prostu wielkim pisarzem, i jego talent nie potrzebował szczególnej stymulacji z zewnątrz. Jednak twierdził, że paru cennych rzeczy się dzięki nim nauczył, choćby odporności na krytykę.

Na koniec zostawiłem wzmiankę o "osobistych" poradach przyjaciół i "rodziny". Daruj, ale nawet abstrakcyjna uwaga, powiedzmy Chandlera, na temat pisania, jest warta więcej niż porady ludzi, którzy najczęściej po prostu się na rzeczy nie znają.

To tyle, nie chcę szerzyć nienawiści, po prostu Twój tekst uważam za szkodzący tym, którzy chcą spróbować swoich sił w pisaniu. Nagle się dowiadują , od jednego gościa z forum, że jak chcą być Tolkienami, to niech nie tykają porad innych pisarzy. Tylko że nie każdy będzie Tolkienem. Rozumiesz już, czemu lepsze jest wrogiem dobrego?

Hmm, a czy jest kolejny artykuł Sullivana? Ze spisu w zakładce "publicystyka" wynika, że nie ma...

Hm, ten otwierający akapit to nawiązanie do Narrenturm?

Na pewno jedna rada: w atrybucjach dialogów nie używaj nigdy przysłówków.

"Oznajmił ochoczo" - i już zaczyna trącić to szkolnym wypracowaniem. Po prostu - oznajmił.

W takim tekście można ocenić co najwyżej styl, i to tylko do pewnego stopnia. Powiedziałbym, że jest poprawnie, ale:

Cóż to znaczy "przyciapana" - po co takie słowotwórstwo? 

Po co angielski wtręt - "crash position"? 

I jeszcze wiele podobnych uwag mógłbym podać.

Mogło być dużo lepiej. Po prostu. 

Nowa Fantastyka