Profil użytkownika

Magister cyberpunku. Dziennikarz muzyczny i filmowy, założyciel bloga jeszczenie.pl, zapalony gracz i entuzjasta nowych technologii. Aspirujący pisarz.


komentarze: 35, w dziale opowiadań: 34, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

Hmm dałem się trochę zwieść tagowi “science fiction” – w ogólnym rozrachunku wyczuwałem tu jednak więcej z fantasy, a wręcz tzw. realizmu magicznego. Pomijając fakt, że za obydwoma nie przepadam, czytało się całkiem dobrze. Bardzo podobała mi się początkowa, swojska atmosfera. Zabrakło mi jej w drugiej części opowiadania, kiedy więcej już było o smokach i imprezowaniu.

 

Dorzucam dwie usterki do puli:

 

Wyrecytowałem, choć z lekki trudem

Literówka

 

Przechyliła Tyskiego

Tu już się będę po prostu czepiał, ale jakoś naturalniej by mi brzmiało to zdanie z dodaną puszką albo butelką.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Doceniam przede wszystkim jako interesujące doświadczenie. W tym przypadku wciągające nie tylko dzięki urokliwej narracji, lecz także multimedialnej oprawie (bdb kawałek Overlooka!). Na temat treści wypowiedzieli się już mądrzejsi ode mnie.

I am surrendering to gravity and the unknown.

@NoWhereMan

Dzięki. Tym razem dla odmiany starałem się zdradzić absolutne minimum niezbędnych informacji, zamiast budować uniwersum pod cykl opowiadań. Ale Wasze uwagi na pewno mi się przydadzą, gdy zechcę zabawić się w ten sposób kolejny raz.

 

@Finkla

Racja. Dla Ciebie niestety już będzie za późno, ale zmieniłem przedmowę z myślą o kolejnych śmiałkach. Tagi – które zdradzają te same informacje – jednak nie rzucają się tak w oczy.

 

@Tarnina

Może zacznę odkładać na budowę browaru, bo na jednym piwie to się tu nie skończy… Dzięki przede wszystkim za zwrócenie mi uwagi na problemy z perspektywą i jakieś logistyczne dyrdymały. Ciągle nie zauważam takich rzeczy, chyba to przez zaślepienie obrazami we własnej głowie.

W tym przypadku wręcz chodziło mi o nakreślenie zaledwie podstawowych kresek, zamiast rozdmuchiwanie tła. Wydaje mi się, że Simon właśnie jest tu całkiem lojalny, tylko ma trochę dziwne priorytety. Ale co do zombie zgoda – przyznaję, że wykorzystałem je jak ostatnia świnia do realizacji miłosnego zamysłu. Następnym razem postaram się zadbać o naturalniejsze połączenie.

I am surrendering to gravity and the unknown.

@Finkla

Cholera, poszedł zaraz po Twoim komentarzu! I znowu jest bardzo muzyczny…

 

@Tarnina

Nie pamiętam, czy to w końcu zbadałem, ale mam wrażenie, że wszechczasy mogły zostać oficjalnie rozdzielone wskutek którejś reformy językowej z lat 90. W publikacjach wydawanych za PRL-u natrafiałem na nie bowiem nagminnie i nawet moja babcia była w szoku, że to już niepoprawna pisownia.

A co do przytoczonych przykładów jak najbardziej się zgadzam i sam w przypadku wątpliwości stosuję metodę wspomnianą przez Anet – po prostu staram się dodać jakiś czasownik ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

Wielkie dzięki za wszystkie komentarze i poświęcony czas. Przepraszam też za tak kosmicznie spóźnioną reakcję. Ostatnio sam wpadłem w jakąś czar… żółtą dziurę.

 

@master-of-orion

Literackie ozdobniki były plagą moich wczesnych opowiadań, toteż od kilku lat staram się z nimi walczyć. W “Telefonie od Katarzyny” wciąż ich było trochę za dużo, tym razem z kolei sam już widzę, że przesadziłem w drugą stronę. Faktycznie tekst mógł przez to trochę stracić duszę. Popracuję nad równowagą.

Co do zakończenia… Oczywiście nie podzielę się tym, co miałem w głowie (choć chyba kilka odpowiedzi dalej i tak zdradzę za dużo), ale podobnie jak w przypadku “Podług woli”, pisałem ten tekst z pewnym konkretnym zamysłem. Kiedyś bardzo mi się spodobało, gdy ktoś na moich zajęciach z filmoznawstwa wspomniał o pierwszym “Alienie” w kontekście alegorii mówiącej o strachu kobiety przed mężczyznami, czy też wręcz personifikacji lęku przed gwałtem. Oglądałem potem parę razy “Aliena” z tą myślą i niespecjalnie to dostrzegłem, ale utkwiło mi to w pamięci. Może to jakiś trop?

A cyferki chyba mogę zdradzić, bo korzystam z tego rozwiązania od lat pod każdym opowiadaniem. Trzeba wpisać w przeglądarkę “discogs.com/release/” i wkleić je po ostatnim ukośniku. A nuż to też pozwoli połączyć gwiazdki w zupełnie nową konstelację?

W każdym razie obiecuję, że będę dalej szkolił się w porządkowaniu przekazów, które odbieram z dziwnych eonów. Za którymś razem będziesz usatysfakcjonowany.

 

@Finkla

Dzięki za miłe słowo, no i przykro mi, że jesteś rozczarowana. Pamiętam, że przy “Co wydarzy się jutro” wspominałaś już, że muzyka to nie Twoja bajka, więc tylko ostrzegam na przyszłość, że dla mnie jest praktycznie całym życiem. Tak że następnym razem może być podobnie. A gdyby Witold pracował w banku, pewnie natknąłby się na podejrzanie żółtą monetę i też byłoby nieciekawie. Tak myślę.

 

@Dalekopatrzacy

Pewnie przyjdzie taki dzień, że wrzucę tu też jakieś proste historie – jak ta o Alvinie Straighcie na traktorze – ale na razie mam ochotę dzielić się tymi, w których nurzam się w drugich dnach i dzielę włos na czworo. Niemniej cieszę się, że przynajmniej zdołałem zapewnić Ci nieczęste doświadczenie.

 

@Tarnina

Wiszę Ci dużą porcję duszonych macek Has… aalbo przynajmniej duże piwo. Miałem sporo roboty z poprawianiem, ale dla człowieka to sama przyjemność, gdy ktoś kompetentny poświęci tyle uwagi jego tekstowi. Natomiast w ramach wzajemnego poprawiania, jak polonista poloniście, polecam pod Twoją rozwagę ten, ten oraz ten link ;)

 

@Darcon

Cóż, przykro mi w takim razie, że tylko zmarnowałeś czas na lekturę. Wezmę Twój tok rozumowania pod uwagę. Gdybyś mimo wszystko zajrzał jeszcze kiedyś do moich opowiadań, mogę Cię tylko prosić, abyś wziął pod uwagę, że Twoje wątpliwości co do wiarygodności ciągów przyczynowo-skutkowych i relacji międzyludzkich też mogą stanowić jakąś wskazówkę przy interpretacji całego utworu. Pozdrawiam.

 

@Anet

Ale przynajmniej czytało się dobrze!

I am surrendering to gravity and the unknown.

Uff… Chwilę mi to zajęło, ale wprowadziłem wszystkie poprawki tam, gdzie uznałem to za stosowne.

 

Tradycyjnie podziękowania za czas i opinię dla NoWhereMan, a także za poprawki dla regulatorzy. Wasze komentarze ponownie dają mi do myślenia. Najbardziej dziękuję jednak Tarninie. Biorąc pod uwagę, ile czasu zajęło mi poprawianie, wolę nawet nie myśleć, jaki trud włożyłaś w wypunktowanie każdej uwagi. Szczególnie jestem wdzięczny za wszystkie sugestie natury behawiorystycznej – w ostatnim czasie staram się restrykcyjnie trzymać takich zasad (”Podług woli” powstało trochę wcześniej).

 

Co do samej treści, zawsze dziwnie się czuję, kiedy dochodzi do tłumaczenia tego, o czym piszę, więc staram się go unikać, ale biorąc pod uwagę Wasze wątpliwości co do ciągu fabularnego, tym razem zaryzykuję i też Wam poświęcę jeszcze chwilę. Myśląc o Albercie, miałem przed oczami zagubionego studenta, samotnego, być może z zaburzeniami depresyjnymi, które mogłyby mieć wpływ na jego postrzeganie świata. Może cierpi na jakąś nadwrażliwość, która nakazywałaby mu postrzegać świat przez purpurowe okulary? I może właśnie dlatego dał się tak łatwo omotać specyficznej kobiecie. Ale może było też tak, że ta specyficzna kobieta już wcześniej stanowiła zaledwie marionetkę w rękach potężniejszej, demonicznej siły, która wykorzystała ją do pozyskania nowego, użytecznego narzędzia. Gdyby tak miało być, wydaje mi się, że wiele innych – być może znacznie groźniejszych – machinacji tejże siły odbywałoby się poza kadrem i świadomością Alberta. Myślę, że pewien wgląd w naturę rytuałów telemistycznych mógłby tu rozwiać pewne wątpliwości.

 

Ponadto przykro mi, Tarnino, że wprawiłem Cię w ponury nastrój, ale jest całkiem prawdopodobne, że taki był jeden z moich zamiarów (i to nawet ważniejszy niż wystraszenie). Natomiast proszę nie wiązać mnie z filozofią prezentowaną przez któregokolwiek z bohaterów, ja tu ich tylko wymyślam do konkretnych celów ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

@regulatorzy

Jak zwykle dzięki za cenne poprawki – jak zwykle uśmiałem się setnie nad własnymi przeoczeniami.

 

@Nevaz

Dzięki za czas i opinię! Spostrzegawczość Cię nie zawiodła: Viracocha faktycznie jest pozostałością po porzuconym wątku, ale już go zostawiłem, bo lubię brzmienie tego słowa.

 

@thargone

Cieszę się, że tak to odebrałeś! Pastisz zaznaczam już nawet w tytule: “Telefon od Katarzyny” to moje przekalkowane i koślawe tłumaczenie “Call of Cthulhu” (imię “Katarzyna” celowo wybrałem ze względu na – odległe, ale wciąż nie znalazłem nic bliższego – podobieństwo do wymowy “Cthulhu”). A wszelkie kobiety, relacje z kobietami i kobieca anatomia to punchline’y w odniesieniu do lovecraftowskiego nieobycia z płcią przeciwna. W pierwotnej wersji takich heheszków było nawet więcej, ale wydaje mi się, że ostatecznie lepiej sprawdziły się w mniejszej ilości – co Twój komentarz zdaje się potwierdzać. Pozdrawiam!

I am surrendering to gravity and the unknown.

Poprawki wprowadzone, a opinie z pewnością przemyślę. Dzięki wielkie!

I am surrendering to gravity and the unknown.

OneTwo zasadniczo wyraził wszystko, co sam miałem do przekazania. Wizja wciągająca, mimo że trochę niespójna (też mi się rzucił w oczy ten YouTube – stawiam dolary przeciwko orzechom, że jednak w 2084 roku mało kto już będzie o nim pamiętał), ale jest w niej potencjał. Punkt wyjściowy już jest, teraz wypadałoby przemyśleć historię, która ma z niego wynikać. Popracowałbym też nad formatowaniem tekstu i wyeliminowaniem pomniejszych usterek językowych.

I chyba jednak w obecnej formie bardziej kwalifikuje się to jako fragment niż opowiadanie?

I am surrendering to gravity and the unknown.

Fantastyki mi tu nawet tak nie brakowało (a już na pewno nie orków, elfów itp.), wystarczył mi ten subtelny zarys “duchowej” natury Kulawca, ale zakończenie rzeczywiście rozczarowuje. Szczególnie po tak zręcznie zbudowanej dramaturgii. Na duży plus obrazowość opisów barowej atmosfery i całej bójki, czułem się jakbym był na miejscu ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

Miło było mi zacząć dzień od takiego opowiadania i zachęciło mnie do sięgnięcia głębiej w to uniwersum.

Jedna rzecz, z którą na ogół mam problemy, gdy czytam historie osadzone w tak odległej przyszłości: wspominasz czasem drony, holowizję i tym podobne technologie, które już dziś mamy na wyciągnięcie ręki. Wydaje mi się, że jeśli mówimy o rzeczywistości oddalonej o czterysta (!) lat od tej doskonale nam znanej, powinno się tu znacznie luźniej puścić wodze fantazji. Nie wyobrażam sobie, aby XVII-wieczny sarmata zrozumiał cokolwiek z instrukcji obsługi okularów VR do PlayStation 4 i poniekąd chciałbym poczuć się jak on.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Nie zapominaj, że mafia medyczna trzyma konspiracyjnie lekarstwo na raka w ukryciu, jakim jest lewoskrętna witamina C, a reptilianie z Monsanto na rozkaz iluminatów opryskują nas chemtrails, zawierającym abortowane komórki ludzkich płodów występujące też w depopulacyjnych szczepionkach, które zamieniają nas w cyborgi. The end is near.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Trochę nie moja bajka, ale czytało się szybko i bezboleśnie. Tylko chyba z przepowiedni nici, skoro wyśniony kochanek wbił zęby w kark?

I am surrendering to gravity and the unknown.

Darcon – dzięki za zapoznanie się i opinię!

I am surrendering to gravity and the unknown.

bednar94 – bardzo się cieszę :) Ciekawy trop z tym Holonetem, ale nie był on dla mnie inspiracją – chodziło bardziej o znalezienie “bliźniaka” dla PeopALL-a.

 

Darcon – dzięki za przeczytanie i opinię :) Gdyby korporacje faktycznie opierały się na wartości ich pracowników, byłby to z pewnością inny świat. Też nie lubię Maxa, a jego podejście do życia (którego poza graniem raczej nie ma) i stosunek do kobiet mocno mnie odpychają. Ale mógłbym powiedzieć podobnie o wielu współczesnych youtuberach czy innych influencerach, którzy jednak na kasę nie narzekają.

Jak na cyberpunk przystało, opowiadania są nieco fragmentaryczne i do tego achronologiczne. Ktoś mi niedawno uświadomił, że obejrzałem “Pulp Fiction” po raz pierwszy w wieku 12 lat, więc może dlatego nie przepadam za linearnie prowadzoną narracją. Słusznie podejrzewasz, że do pełni zrozumienia roli Maxa w tym wszystkim potrzebna jest znajomość innych części, ale nie skupiałbym się na ich kolejności.

Pozdrawiam.

I am surrendering to gravity and the unknown.

@regulatorzy

Z jednej strony cieszę się, że jednak trochę zamotałem i zrekonstruowanie tej historii nie jest tak proste, jak dotąd mi się wydawało. Pamiętam, że gdy dwa lata temu pokazałem ten cykl mojej cyberpunkowej przyjaciółce, nie miała najmniejszych problemów z rozszyfrowaniem całej historii i bardzo mnie to zasmuciło. Teraz jednak też mi przykro, bo nie udało mi się nagrodzić Cię satysfakcją odbiorcy, jaką projektowałem. Tym bardziej dziękuję za wytrwałość, wiele się dzięki Twoim uwagom dowiedziałem (choćby o męskim pufie, żeby nie szukać daleko).

Więcej cykli na razie nie mam, więc jeśli skusiłabyś się jeszcze na którąś z moich kolejnych publikacji, to przynajmniej będzie (w miarę) krótka piłka ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

Myślę, że już możesz coś wiedzieć na ten temat ;)

Dzięki za uwagi!

I am surrendering to gravity and the unknown.

Regulatorzy – poniekąd Twoje reakcje pokrywają się z tym, co chciałem osiągnąć, jednak mam nadzieję, że w końcu trafię i w Twój gust. Na razie tym bardziej doceniam tytaniczną pracę, którą wkładasz w wyłapywanie moich usterek. Za co raz jeszcze dziękuję.

 

Tylko jedna wątpliwość, bo zauważyłem to też przy innych tekstach:

Liczebniki zapisujemy słownie, zwłaszcza w dialogach.

Owszem (i następnym razem obiecuję przelecieć dla pewności cały tekst ctrl + f pod kątem każdej pojedynczej cyfry), jednak uczono mnie, że przy nazwach własnych tego nie stosujemy tak restrykcyjnie. Również w “Praktycznym poradniku edycji tekstów” Adama Wolańskiego dopuszcza się odstępstwa od tej reguły. Wciąż kłuje mnie w oczy, jeśli ktoś ma mówić np. o Windowsie Siedem.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Regulatorzy – faktycznie, jest tutaj trochę nawiązań do gier, a i całe opowiadanie jest dość mocno osadzone w tej gałęzi rozrywki. Pocieszę Cię, że mimo wszystko od czwartej części trochę się już powinno rozjaśnić ;) Wielkie dzięki za poprawki, następnym razem odrobię lekcję z odzieży (i opisów piersi)!

I am surrendering to gravity and the unknown.

Jestem tu od niedawna, ale pierwszy raz trafiłem na opowiadanie, o którym myślałbym dzień po jego przeczytaniu. Przede wszystkim urzekła mnie atmosfera całego wesela, która w jakiś podskórny sposób wciąż do mnie powraca. Zawarłaś w tym tekście mnóstwo smakowitych detali, a jak powszechnie wiadomo, diabeł tkwi właśnie w nich. Czytało się jak pierwszy rozdział dobrej książki, aż chętnie zagłębiłbym się w to uniwersum na dłużej. A że jestem noga z chemii, wątek neurotoksyny wydał mi się zupełnie wiarygodny.

I am surrendering to gravity and the unknown.

W podobny sposób skończyła się wczoraj moja sesja pisania. Drabel bez szału, ale przynajmniej na chwilę poczułem się jak Stwórca.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Łukasz Kuliński Tak, cykl pomyślany jest w taki sposób, żeby wszystko spajała dopiero finałowa część, choć wcześniej te zamknięte całości też się siłą rzeczy na różne sposoby krzyżują.

Łukasz Kuliński

I am surrendering to gravity and the unknown.

Lubię takie autobusowe historie, do tego sam w podobny sposób “walczę” ze starszymi paniami, więc się bez problemu wciągnąłem. Lekko napisane, doceniam gwarę internetów i rapsowe nawiązania. Tylko to zakończenie… No nie wiem, spodziewałem się czegoś więcej. Ale w sumie pasuje do lekko kpiącej z gatunku formuły.

 

Jedna rzecz, która mi nieco zazgrzytała na początku:

Wszyscy niby teraz tacy mądrzy, każdy pierwszy do kolonizowania Marsa, a nikt jeszcze nie wymyślił nieplączącego się kabla. – Może to tylko ja i moja nerdoza, ale bezprzewodowe słuchawki mamy już od jakiegoś czasu i nawet powoli jacyś inni ludzie poza mną z nich korzystają.

– MIEJSCÓWKA JEDNA, MIEJSCÓWKA DRUGA…

Wiesz, gdzie jesteś, to Sady Kielce ;) Pozdro dla kumatych.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Cieszę się, że do tego doszło. Ta część podobała mi się najbardziej.

 

PS Zabawne, to już drugie opowiadanie na przestrzeni kilku dni, w którym pada nazwisko Johna Carpentera.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Pamiętam, że chciałem gdzieś zwrócić uwagę na niezbyt zręczny szyk w złożonym zdaniu, ale teraz nie umiem go znaleźć :-) 

 

thargone, to może być to:

Zacisnąłem powieki starając się wtulić głowę w ramiona, by ochronić się przed ciosem, który, byłem tego pewien, za chwilę roztrzaska mi czaszkę, rozchlapując odłamki kości, mózgu i resztek włosów po ścianach i okolicy.

 

Cóż, nie byłem fanem tekstu o Lovecrafcie, ale powoli zaczynam czekać na zwieńczenie trylogii. Oczywiście z pełnoprawnym udziałem lelków – może wysunąć by je wreszcie na pierwszy plan?

I am surrendering to gravity and the unknown.

Zacząłem czytać poprzednie opowiadanie (to o butelkach). Zaintrygowało, ale odpadłem po paru akapitach ze względu na stronę techniczną.

Zacząłem kolejne – dokładnie to samo.

Mateusz.szopka rozumiem, że chcesz się jak najprędzej podzielić z nami swoją twórczością. Sam ostatnio nabrałem ochoty na pokazanie światu chomikowanych przez dłuższy czas opowiadań. Ale proszę Cię – i myślę, że większość tutaj komentujących się ze mną zgodzi – zanim wstawisz kolejny utwór, posiedź chwilę nad poprzednimi i doprowadź je do stanu względnej czytelności. Żonkler Finkla naświetlili już, gdzie tkwi problem.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Cieszę się, że zaciekawiło, dzięki za przeczytanie, Anet!

I am surrendering to gravity and the unknown.

Przytakując poprzednim komentarzom, mam po prostu wrażenie, że opowiadanie powstało zbyt szybko i stąd się bierze większość jego mankamentów. Gdybyś dał swojemu pomysłowi wykiełkować i przemyślał bardziej formułę, w której go zaprezentujesz, mogłoby być znacznie ciekawiej. Bo podobnie jak mr.maras, również mam pozytywne odczucia co do takiej klasycznej koncepcji. Posiedziałbym też nad relacją Kevina z Elmirą – miałem przed oczami Dane’a DeHaana i Carę Delevingne z “Valeriana”. Działaj dalej ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

No właśnie… Napisane bardzo porządnie, ale nie znalazłem tu nic nowego. Lovecraft jest eksploatowany na taką skalę, że samo przerzucanie znajomymi motywami (macki, rybi odór, szalony Arab itp.) to stanowczo za mało, by zrobić na mnie wrażenie. Ale już doczytałem wyjaśnienie w komentarzach. Skoro tak opanowałeś konwencję, to trzymam kciuki, żebyś następnym razem popuścił jeszcze macki fantazji ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

Podobało mi się, bardzo dobrze się czytało. Zakończenia też spodziewałem się innego.

Dwa drobiazgi, które wyłapałem:

ścierwo zwierzęcia – pleonazm, ścierwo z definicji dotyczy zwierzęcia.

Szedł więc po najmniejszej linii oporu – linii najmniejszego oporu.

I am surrendering to gravity and the unknown.

No niestety… Początek miał potencjał, podobała mi się retrofuturystyczna atmosfera, trochę à la “Alien”. Historia potoczyła się jednak w sposób zbyt prosty, że o formie opowiadania nie wspomnę.

Do uwag regulatorzy dorzucam kilka swoich:

 

Malinowski do roboty!.

Nie!. Nikt, tylko czasem w żartach Aleksiej

Ja wiem?. No choćby

Zasadniczo nie stawiamy kropek po wykrzyknikach i pytajnikach.

 

Systus zamyka okno odtwarzacza i wraca do lektury.

Skąd tu się wziął nagle czas teraźniejszy?

 

przygnieciony zwalonym dystrybutorem napoi.

Napojów.

 

Windows 84 pro

A Windows 10 nie ma być przypadkiem ostatnim Windowsem? ;)

 

Zamierzał tą drogą zalogować się do systemu

Lepiej brzmiałoby: Zamierzał w ten sposób zalogować się do systemu

 

klika stringów, które znalazł w części deklaracji stałych wystarczały

Chyba: kilka stringów, które znalazł w części deklaracji stałych, wystarczyłoby

 

Nie wiele go znam

Jeśli już: niewiele go znam, choć lepiej brzmiałoby: nie znam go zbyt dobrze

 

Aleksiej był normalny facetem

Aleksiej był normalnym facetem

 

poszedł na chwile za potrzebą.

na wszelki wypadek zapieli pasy

Rozbłysk ekranu na chwile go oślepił

ę ę ę

 

W jednym z nich dostrzegł pięć zielonych kropek

nasi praktykanci: Tomasz Gertyś

Podwójne spacje.

 

– Witam. Mężczyzna podał mu rękę.

Tyle co stacja – dziesięć. – Do czego pan zmierza?

– Ok, zaraz to sprawdzę. – Wiadomo już co się dzieje?

Mam kłopoty z hasłem. – Usłyszał w głośnikach. Korporacja nie bardzo chce zdradzać takie informacje – tłumaczył dyrektor..

Lin Choi – zapytał?

Niech pan wejdzie – poprosił Systus. – Już w zasadzie skończyliśmy. – Dziękuję panu – zwrócił się do Lin. – Co z Dymitrem? – zapytał Wiktora.

…i wiele innych. Tak jak zwróciła uwagę regulatorzy, popracuj nad wprowadzaniem dialogów. Polecam poradnik: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550 Sugerowałbym również powtórzyć sobie zasady interpunkcji (w linku jest odnośnik do strony PWN-u).

I am surrendering to gravity and the unknown.

Moja polonistka z gimnazjum zawsze powtarzała, żebyśmy nie przesadzali ze zdaniami wielokrotnie złożonymi, bo je umiał pisać tylko Sienkiewicz, a żadne z nas nie jest Sienkiewiczem. Minęło wiele lat, zanim zrozumiałem, o co jej chodziło. Tutaj też z pewnością ich ograniczenie wpłynęłoby korzystnie na czytelność tekstu.

Inna sprawa, że takie konstrukcje wymagają perfekcyjnej znajomości interpunkcji. U Ciebie jest z nią i tak o wiele lepiej niż u statystycznego Polaka, ale przejrzałbym jeszcze jakiś poradnik, choćby na internetach (wyłapałem np. “dochodził nawet do wniosku, że, poza nim, nikt nigdy”; “Tak, jak podejrzewałem”).

-– Dlatego ja, pan Bu” – a tutaj się wkradł dodatkowy dywiz.

Końcówka ciekawa, ale nadal uważam, że całej reszcie przydałyby się ostre cięcia. Bo na razie wygląda, jakby wstęp ciągnął się przez ponad połowę opowiadania.

To swoją drogą.

Ale ogólnie doceniam wyobraźnię ;)

I am surrendering to gravity and the unknown.

Dzięki za poświęcony czas i komentarze (szczególnie za uwagi regulatorzy). Co do rodzaju publikacji, miałem właśnie nieco wątpliwości – z jednej strony cały cykl ostatecznie się w pewien sposób przenika, z drugiej jednak są to w miarę zamknięte historie (i każda poświęcona jest zupełnie innym zagadnieniom, toteż i muzyki będzie następnym razem mniej). Zgodnie z sugestią zmieniam na fragment.

 

Finkla – będzie to jednak kopia, a zawsze największą wartość dla kolekcjonerów mają pierwsze wydania.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Bardzo ciekawy pomysł i smakowite nawiązania filmowe. Podobnie jak przedmówcy, chętnie przeczytałbym wersję “extended” albo przynajmniej więcej historii osadzonych w tym uniwersum.

I am surrendering to gravity and the unknown.

Nowa Fantastyka