
komentarze: 7, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 5
komentarze: 7, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 5
Bardjaskier nie potrafię sobie wyobrazić przy tematach osiedla innej, bardziej typowo polskiej cechy niż „a daj mi pan spokój”, która aż się prosi o humor :D
cezary_cezary coś w stylu, że optymista światełko w tunelu nie skojarzy z nadjeżdżającym pociągiem?
Tarnina Wyczuwam nosem jakiś dobry pomysł!
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem założenia wyzwania :D
– Przepraszam, pan tu mieszka?
– Tak. Druga klatka.
– Super. Zgodzi się pan coś powiedzieć do kamery? Panie…
– Trytek. M. Trytek. Mogę się zgodzić. A o co chodzi?
– To pan nic nie wie?
– Gdybym wiedział, to bym nie pytał.
– Dziś rano zatrzymano pana sąsiada, Romana X. Podejrzany jest o anarchizm, terroryzm i satanizm. Jaki jest pana komentarz?
– A pesymizm?
– Słucham?
– Czy był podejrzany o pesymizm?
– Nic mi o tym nie wiadomo. Ale pan chyba nie rozumie – Roman X był poszukiwany przez Interpol! To groźny człowiek, mordował ludzi za granicą. Czemu pan pyta, czy był pesymistą?
– Tam od razu groźny… Bo co? Bo hobby miał? To miły i uczynny chłopak był. Nigdy kłopotów z nim nie było, zawsze uśmiechnięty chodził i pomagał. Pytam, czy nie był podejrzany o pesymizm, bo skoro już wszystko wiecie, to może powiecie. Przeraża mnie myśl, że mógł ludzi zarażać pesymistycznymi myślami.
– A nie przeraża pana, że mieszkał pan w jednej klatce z mordercą?
– Tam od razu mordercą. Kogo niby zabił?
– W Hiszpanii zabił wybuchem 12 osób, we Włoszech – na zlecenie mafii – 8, w Bułgarii zrobił przewrót polityczny, w wyniku którego zginęło…
– A w Polsce?
– Co w Polsce?
– Czy w Polsce kogoś zabił?
– Nie, wydaje mi się, że nikogo.
– Proszę pana, to kto jak spędza wakacje i jakie ma hobby, mnie nie interesuje. On to zawsze uśmiechnięty był, zakupy pomagał nosić, „dzień dobry” mówił, a nie jak pan – zaczepia starsze osoby. Poza tym mrożonki mi się topią. Do widzenia!
Cześć! Wow, naprawdę fajne opowiadanie! Choć nie ukrywam, że to właśnie pierwsza część wciągnęła mnie w całości. Kim był za życia zły eM? Czym tak nabruździł? Co to za „najcięższa kara”, przez którą wolał latami udawać kogoś, kim nie był? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi…
Na początku myślałem, że to będzie staroszkolna bajka pełna mroku, magii i moralizatorstwa. Nie powiem – będę pewnie wracał do Twoich tekstów z nadzieją, że taką napiszesz. (Jestem tu nowy, więc jeśli takie dzieło już powstało, to poproszę o tytuł! :D)
Pozdrawiam!
Nie wiem, czy to nie rodzaj australijskiej prowokacji, że Koala relacjonuje pracę polskich wiewiórko-szpiegów ;)
Tekst bardzo przyjemny dla oka i pouczający – dokarmianie wiewiórek to nasz patriotyczny obowiązek :D
Cześć!
Spoko się czytało
Nie jestem dobry w korekcie i redakcji ale zauważyłem:
Skąd miałbym? – naburmuszył się tamten – jeśli chce pani koniecznie wiedzieć niech pani porozmawia z brygadzistą sektora…
Przeoczenie “–” na początku
– Wyglądasz zjawiskowo… – wydukał już nieco pijany Dave gapiąc się w nią jak w obrazek
Nieco pijany po dwóch łykach? :D trochę mi to nie pasuje. No chyba, że Dave ma bardzo słabą głowę ale to takie osoby nie sączą whisky dla przyjemności
Zeszła ze schodów wielkości małego domu i stanęła po środku głównej sali.
Rozumiem, że było dużo schodów, ale ten opis mi tego nie obrazuje. Poza tym, czy w świecie przyszłości pełnym udogodnień duża ilość schodów w tak bogatej sali nie jest czymś dziwnym?
Zna pan stanowisko ONZ w tej sprawie – zaczęła niepewnie – póki sprzedaje pan broń dla nacjonalistów…
Przeoczenie “–” na początku
Na interpunkcji sam się nie znam. Zauważyłem kilka miejsc, gdzie dałbym przecinek, ale brak mi pewności, żeby móc komuś na 100% powiedzieć, że czegoś brakuje.
Po lekturze całości brakuje mi trochę opisów na początku, dzięki którym mógłbym to miejsce sobie lepiej wyobrazić, potem jest lepiej.
Pozdrawiam!
Cześć Wszystkim!
Zakochany jestem w gatunku fantasy, a dobrym postapo, sci-fi lub kryminałem nie pogardzę. Od dawna piszę „do szuflady”. Najczęściej siadam do tego jesienią i zimą, kiedy szybciej robi się ciemno. Lepiej mi się myśli po ciemku. Albo może po grzańcu?
Napisałem w życiu kilka rzeczy od początku do końca. Reszta to tylko pomysły, szkice fabuły i różne notatki, które czekają na „kiedyś”. Chciałbym powoli pokazywać je światu, choć wiem, że trzeba będzie nad nimi jeszcze sporo popracować.
Fajnie będzie was poznać! Mam nadzieję, że od czasu do czasu uda mi się tutaj coś wrzucić albo skomentować prace innych.
Dopiero uczę się korzystać z takich portali, więc pewnie popełnię jakieś gafy – z góry przepraszam. :)
Życzę wszystkim smacznego grzańca i powodzenia w pisaniu :)
Do zobaczenia w komentarzach!
Cześć Ambush!
Dziękuję za przeczytanie i obszerny komentarz :)
Pierwsze pytanie, co to są bestioby?
Ja nie wiem, ni wie Słownik Języka Polskiego, google nie wie;)
No tutaj się przynaje do neologizmu powstałego z bestia + osoba. Chciałem podkreślić, że antropomorficzne i samoświadome zwierzęta to bestioby. Przy tworzeniu świata chciałem mieć jakiś zamiennik dla wyrazów takich jak ludzie czy osoby.
Trochę tak jak ze wspomnianym w tekście gran-żukiem. Są to specjalne żuki zastępujące bestiobom konie, a żuk to będzie zwykły mały robal.
Czy myślisz, że warto dodać w przedmowie gwiazdkę z wytłumaczeniem?
Generalna uwaga, opowiadasz raz w czasie przeszłym , a raz w teraźniejszym, co mnie mocno miesza, bo nie wiem czy jest jakaś różnica czasu między opisywanymi zdarzeniami, czy jej nie ma.
Dziękuję za uwagę, oczywiście żadnej różnicy czasu w opisywanych zdarzeniach nie ma, dzieją się po sobie. Wszelkie pomieszania wynikają z braku warsztatu i doświadczenia.
Obwisły fartuch skrywał dość krępą sylwetkę, a muskularne ramiona ginęły w szerokich rękawicach.
Cóż to za rękawice, że mu sięgają po ramiona?
Kowal jest drobny, ale muskularny;)
Rękawice ma po mistrzu :) na początku chciałem podkreślić, że bohater jest trochę “nie na miejscu” i trochę dosłownie wziąłem wyrażenie wejść w czyjeś buty. W tym przypadku bohater wszedł w fartuch i rękawice mistrza.
Widać było, że
jegostrój był za duży i nie skrojony z myślą o nim.Pot spływał mu po czole, a każdy ruch wymagał
od niego sporegowysiłku.
Nadużywasz zaimków. Poza tym mięśnie się rozwijają i nawet drobny gość, waląc całymi dniami młotem, by się rozrósł.
Wskazane zaimki poprawione Tak to prawda, że mięśnie się rozwijają ale przez różnice w budowie poszczególnych ras żaden Ryś nie będzie nigdy tak “przybyczony” jak Wół czy Żubr. Więc bohater może być silny jak na Rysia ale dalej byle Wół będzie od niego silniejszy.
Ryś całą swoją krzepą starał się nadać bryle metalu nowego kształtu. Kształtu, w którym ktoś ujrzy przydatne narzędzie rolnicze i odkupi od młodego kowala.
Nadać co? nowy kształt. Staraj się unikać powtórzeń.
Kucie czegokolwiek, żeby ktoś coś w tym zobaczył, wydaje się mocno dziwaczne.
Powtórzenie było celowe, jak czytałem to na głos to dobrze to układało się na języku ale rzeczywiście czytając to po wytknięciu tego kuje po oczach. Poprawione
Co do kucia czegokolwiek, żeby ktoś coś w tym zobaczył chyba było przebajarzone i przebudowałem to zdanie na coś bardziej konkretnego.
Gdy młot został odłożony, zmęczony Ryś popatrzył na efekt swojej pracy.
Po co tak? To Ryś odłożył młot, bo to on jest ważniejszy.
Przebudowane
Zadowolony ze swojego dzieła, odłożył go na bok i zobaczył resztki metalu w rogu warsztatu.
Odłożył co, dzieło, czyli je.
Poprawione zmieniłem też przy okazji “zobaczył” na “dostrzegł”. Jakoś mi tak teraz lepiej pasuje
barwiąc niebo na głębokie odcienie pomarańczu i fioletu,
Barwiąc czym? odcieniami.
Poprawione
Ryś uniósł wzrok ponad zaniedbane dzielnice biedoty i ujrzał górne miasto, budzące się do wieczornych uciech.
To była jedna dzielnica, z tego co pisałeś.
Jak patrząc z dołu mógł zobaczyć coś w mieście u góry?
Słuszna uwaga, jest to jedna dzielnica – poprawione co do pytania to górne miasto jest na lekkim wzniesieniu więc z dołu jest szansa zobaczyć coś w wyższych partiach miasta
on coś dla mnie okazjonalnie wyrabia, a ja pozwalam mu dzierżawić warsztat za miedziaki
Znowu wraca czas teraźniejszy.
Poprawione
Po jego śmierci nie brakło zamówień, więc wciąż kułem
w tej kuźni
Tutaj chodzi o zaimki?
– Czekajże, czekajże – rzekł stary Erhard, gwałtownie zrywając się z miejsca. – Nie ma pośpiechu. Mruk byłby zadowolony, że zostawiasz po sobie porządek. Poza tym dalej nie usłyszałem twojego imienia.
Jak się zerwał, skoro stał? Jakie znaczenie ma porządek, skoro ktoś używa warsztatu bez praw do niej?
Chyba zbytnią gwałtowność chciałem uzyskać, zmieniłem to a z tym porządkiem to chciałem dać jakąś nić porozumienia między rozmawiającymi, że Erhard widzi w Ogunie szacunek do Kuźni.
– Rozumiem. – Stary kupiec odpłynął myślami gdzieś daleko, zostawiając ich w ciężkiej ciszy. W miarę zagęszczającej się atmosfery piec zaczął przygasać, dodając klimatu grozy. Młody kowal nie był pewien, co począć, ale gdy chciał zrobić krok w stronę drzwi, stary kupiec ocknął się.
Kogo ich zostawił, skoro jest ich dwóch? Czemu atmosfera się zagęszcza, skoro sobie miło gawędzą? Piec przygasał już na początku i skąd groza?
Zostawił go w ciężkiej ciszy – poprawione co do miłej rozmowy to chciałem nakreślić, że to nie jest tak do końca miła rozmowa a Ogun czuje dyskomfort. Przebudowałem to zdanie
Cienie, które dotąd przysłuchiwały się wszystkiemu, otworzyły drzwi
i wlały się do środka.
Rozjechało się.
Dziękuję, poprawione
Pomysł z wykidajłą fajny, ale czemu oni są bliźniakami, skoro pochodzą z różnych gatunków?
Chciałem im dać jakąś historię, żeby to nie były tylko “osiłki Erharda” Nazywani są bliźniakami międzyinnymi ze względu na to, że chodzą prawie tak samo ubrani oraz, że wychowała ich ta sama kobieta i wmówiła im, że są braćmi. Początkowo miałem to napisane w tekście, ale za bardzo odklejałem się od głównego wątku przez to. Uznałem, że jakbym kiedyś napisał kontynuację tego opowiadania to może bohater się o to zapyta.
Dziękuję bardzo za poświęcony czas i tak szczegółową analizę :)
Pozdrawiam!