Profil użytkownika


komentarze: 106, w dziale opowiadań: 59, opowiadania: 31

Ostatnie sto komentarzy

Ot, taka mała prowokacja :) Nie wygląda mi to na serio i naprawdę, z pełną powaga i zupełnie bez zaczepki :)

Rosół pyrka powolutku, w tv nudy, to przynajmniej w internetach przy niedzieli jakaś rozrywka:)

A sama zajawka tekstu, bo to zajawka zaledwie, nawet ciekawa. Mogłoby być z tego coś dobrego. Trzeba by ten styl pompatyczny utrzymać, a równocześnie nie przesadzić i w tym tonie zrelacjonować dzieje jakiegoś państwa. Jako taka kronika. Byłoby ciekawe opowiadanie.

Dziękuję, Finkla :) Możliwe, że coś mi umknęło, ale samemu czasem się już niedowidzi błędów, trzeba do tego cudzego, świeżego oka ;)

Przesadziłaś, lenah! Łzy mi poleciały;)

Bardzo dobre opowiadanie, proste ludzkie sprawy podane w taki sposób, że wcale nie jest prosto i oczywiście. Jest napięcie, jest tajemnica, jest dynamika. I nie ma zadęcia. Udało się opowiadanie;)

To było dawno, dawno temu. Wiele się tu zmieniło. Gdybym nie zaglądała kilka lat temu na betę, trudno by mi było się odnaleźć ;). Portal zupełnie teraz niepodobny do “zielonego monstrum”;), dużo nowych nicków, dużo nowych zasad. Rozglądam się.

Ciekawa bohaterka Ci wyszła, Roger. Połączenie infantylności i wulgarności stwarza początkowo wrażenie, że dziewczyna jest lekko niedorozwinięta. Potem, gdy coraz więcej dowiadujemy się o świecie, w którym żyje, widać, że to wynik wychowania i pewnej izolacji – taka mała księżniczka, wychowywana na następczynię tatusia, trochę pod kloszem, a dla kontrastu w towarzystwie prostych robotników. Efekt musiał być dziwny. Same zwierzątka i Posejdon ciekawe, ale bardziej zaciekawiła mnie dziewczyna, dla mnie ona jest osią. Gdybyś tą historię opowiedział z innego punktu widzenia, byłoby chyba mniej dramatycznie. Podobało mi się.

 

Tu też przyprowadził mnie tytuł :). No, muszę przyznać, że się nie spodziewałam, że zastanę tu tak ciekawą opowieść. Początek dobry, wciągający, środek intrygujący, koniec traci nieco na impecie, chaos się pogłębia, ale cały czas czytałam z dużym zaangażowaniem. Lubię takie klimaty. Pomysł na personifikację miasta nienowy, ale bardzo ładnie wkomponowany w opowieść. Z tego może być powieść;)

Jestem pod wrażeniem, masz zdolność tworzenia sennych krajobrazów. A Stare Dobre Małżeństwo bardzo dobrze brzmi o czwartej nad ranem:)

Dzięki, regulatorzy, fajna podpowiedź.

Witaj, Roger :) Miło Cię widzieć. Dziękuję za tak pozytywną ocenę:)

Cześć! Tak sobie na chwilkę wróciłam i odkopałam opowiadanie. Może ktoś jeszcze zajrzy;)

Ale to dlatego, że pochodzę z klasy inteligenckiej,… Jednak rozmawiając proletariuszem (z proletariackiej rodziny)…

Ooooo, jakaż urocza "typologia":) Jesteś pewiem, że to politycznie poprawny podział?;) Mało tego, jesteś pewien, że oddaje współczesny stan faktyczny społeczeństwa? Chyba, że Ty tak dowcipnie to ująłeś. Oj, mam wrażenie, Szanowny Edwardzie, że jeszcze wiele obserwacji musisz poczynić, by móc rozsądnie szafować wnioskami. Czytelnictwo w Polsce to nie tylko ilość sprzedanych/kupionych książek. Książki są niestey coraz droższe (jak i inne artykuły), ale nie są niezbędne do przeżycia, więc rezygnuje się z kupowania książek lub kupuje się tylko te, na których bardzo ci zależy. W mojej "proletariacko-inteligenckiej" :):):) rodzinie dochody spadły, nie możemy pozwolić sobie na radosne kupowanie książek jak dawniej, ale na szczęście mamy zapasy:) Wyczytujemy to, co zakupiliśmy w latach tłustych i jakoś ten upadek czytelnictwa przetrwamy my i dzieci nasze:) Miłego czytania;)

Zgadza się Finkla :) Tylko nie widziałam, gdy komentarz pisałam. Ja tam bez pośpiechu;) I Koika i Sathraela komentarze warte uśmiechów wielu :) Brawo!

Utwór udany, zgrabny, dowcipny i … zadbany;) A komntarze minę mi zbananiły, za co wielkie dzięki! Ostani Finki – bezcenny:):):) Z dużą przyjemnością stwierdzam, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy na portalu, spomiedzy uwag mniej i bardziej rzeczowych, zaczęło przebijać Ciepło :) Nie tylko pod tym opowiadaniem, w innych miejscach też. To lubię.  

Klimatyczne, urocze, udane :) Może ciut, ciut infantylne w tym lekko mhrocznym – lekko zmysłowym niedopowiedzeniu;), ale bardzo mi się spodobało. Ma smaki, wyraziste smaki, nie jest mdłe i bez wyrazu. Poza tym miałam bardzo przyjemne, dość silne skojarzenie z pewnym wierszem Tuwima: Przyjdziesz nocą. Zostaniesz do rana

I otulisz mnie lekko ramiony.

Ja ci powiem: o, moja nieznana.

Ty mi powiesz: o, mój wytęskniony.

 

Będziesz moja. Ustami się wpije

W wargi twoje, od nocnych róż krwawsze,

Obłąkany szał szczęścia przeżyję,

Ale umrze coś we mnie na zawsze…

Oj, Roger;) Nie przemyślałeś sprawy przed wrzuceniem ;)

 

Czterej Jeźdźcy Apokalipsy czy też czterej jeźdźcy Apokalipsy mi lotto, ale nie zgadzam się, że Wtedy ich rumaki potrząsały łbami, rżały wesoło, – a skąd mamy wiedzieć czy to było rżenie wesołe? Hę? No skąd? Jak koń rży to nie musi być zaraz z wesołości ;) Tylko koń wie czy mu wesoło czy nie, nie nam przesądzać;)  No, ja bym się nie odważyła! Poza tym: a dźwięczne uderzania kopyt wystukiwały skoczną melodię – tu bym się sprzeczała, czy kopyta stukając mogą wystukać melodię, ja bym na rytm stawiała bardziej, a za sekcję melodyczną uznałabym słodkie brzęczenie gzów gryzących owe konie w zadki;) Słabe, ale urżałam się szczerze z wesołości:) Doceniam poczucie humoru. Bo to humoreska, prawda?

Przyglądam się. Niesamowite. Musimy zmienić Rogera, żeby przestał być rodżerowaty, bo jego rodżerowatość nas wkurza! Niech Roger przestanie być Rogerem, bo jak nie, to będziemy go tak długo gryźć po kostkach, aż zacznie kląć! Bo my wiemy lepiej, jacy mają być użytkownicy portalu, jak mają pisać, jak mają odpowiadać w dyskusji, ile postów wolno im napisać we własnym (!) wątku! Rodżerowatości mówimy zdecydowanie nie! Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Szczenięce zagrywki. Dziecinny upór. Że beryl się w to bawi, to jeszcze pół biedy, ale że  joseheim ?!, to jestem zaskoczona. Jaki Roger jest, każdy widzi. Ma swoje wady i swoje zalety. Można go lubić, można nie lubić, można ignorować. Jak z każdym innym człowiekiem. Normalna rzecz. Że broni każdego swogo słowa w tekście do utraty tchu, to już każdy zainteresowany wie. Że nie przyzna racji, nawet gdy nie ma racji, to już każdy wie. Taki jego urok. Specyficzny. Z jednej strony irytuje, z drugiej bawi. Ale jest sobą, taki ma styl. Pouczanie go w jego własnym wątku ile postów mu wolno napisac, a ile nie, to już mocne przegięcie. Gryzienie go po kostkach i czekanie, jak długo wytrzyma, jest poniżej pewnego poziomu. Poniżej poziomu merytorycznej dyskusji. Jeśli ktoś wymaga ode mnie, żebym zachowywała się według pewnych standardów, oczywiste dla mnie jest, że ta osoba również tych standardów przestrzega. Rzekłam. Bo uważam, że z tej "zabawy" więcej szkody, niż pożytku. Liczę się z tym, że moje zdanie wywoła kontrę. Ale napisałam, co napisałam, bo stwierdziłam, że milczenie w tym wypadku, wcale nie jest złotem.   Tekst sam w sobie dobry. Może nie w moim stylu, ale doceniam jako dopracowaną i przemyślaną całość.    

"Wojna żołnierzy z ludźmi" - tytuł rzucił był mi się w oczy;) Czyli rozumiem, że  żołnierze nie byli ludźmi?  Bo mnie się wydaje, że nawet jeśli ewoluowali, jak wyczytałam w tekście, to nadal pozostali ludźmi. Opozycja "żołnierze - cywile" brzmiałby chyba lepiej.

A co, udzielałeś się Brajcie na forum NF, że tak znasz tamtejsze gusta?

A Lewandowski, jak się postara, faktycznie prezentuje niezgorszy humor, zwłaszcza w opowiadaniach;)

Śmieszny jest cyk  Martina Scotta o magu Thraxasie. To prosty humor, ale bawi w prosty, fajny sposób, porechotać może człowiek sobie trochę. Poza tym "Narzeczona dla księcia" Goldmana parodia parodii w parodii czyli fajna zabawa konwencją i powieść szufladkowa w wypasionej odsłonie;)

No to pogadaliśmy sobie.

Przecież nic się nie stało. Tylko mnie starej coś się przywidziało.

Nie widzę powodu, żeby użytkownicy portalu mieli przenosić się z dyskusjami na forum, skoro członkowie redakcji omijają je szerokim łukiem. A jakąkolwiek ciekawą informację dotyczącą czasopisma NF wolą zamieścić i skomentować na DOF-ie niż na własnym, wydawałoby się, forum. Niesamowite.

Poza tym członkowie redakcji udzielają się na DOF-ie, czyli jednak z odszczepieńcami  warto wymieniać opinie i pokisić się choć przez chwilę w ich sosie. Zadziwiające.

Po napisaniu powyższego komentarza, naszła mnie refleksja, że:

Ty, JeRzy tutaj: A jednak trzeba być mocno nieobiektywnym, aby twierdzić, że tamta ekipa była niewinna i poszkodowana.

A ja tutaj: A ja wcale tak nie twierdzę. Nawet oczułam niejaką satysfakcję, że kilka osób oberwało po nosie.

Piszemy o prywatnych animozjach, sympatiach i antypatiach. A w sumie tak być nie powinno, bo forum nie było miejscem do rozstrzygania prywatnych spraw. A tak się właśnie stało i to napawa mnie wielkim niesmakiem. Wielkim. I sama jestem z siebie niezadowolona, że pozwoliłam sobie uśmiercenie forum postrzegać przez prywatę.

Pozwolę sobie zapytać, skoro i tak temat został poruszony, warto było? Warto było doprowadzić do wyludnienia forum? Są z tego jakieś korzyści?

A zauważyłeś JeRzy za czym tęsknią użytkownicy portalu? A chcieliby mieć coś na kształt forum+ dobry edytor, by móc się lepiej, sprawniej komunikować.

Ciekawe. Nieprawdaż?

JeRzy:

A jednak trzeba być mocno nieobiektywnym, aby twierdzić, że tamta ekipa była niewinna i poszkodowana.

A ja wcale tak nie twierdzę. Nawet oczułam niejaką satysfakcję, że kilka osób oberwało po nosie. Tylko nie mogę przeboleć, że oprócz nich ucierpiała cała społeczność. Cała zgrana i ciekawa społeczność, której już nie ma. Uśmierciliście ludzki zapał.

I tak jak wspominałam, skoro Przewodas jest nieszkodliwym ekscentrykiem, a nie zarozumiałym chamem, to dlaczego znowu zbanowaliście go?

Poza tym nie ma już o czym gadać. Co się stało, to się nie odstanie. A podjęte wtedy decyzje byłe ze wszech miar błedne.

Brajt

Do tego serwisy internetowe mają to do siebie, że powstają i upadają. Kto rok temu przypuszczałby, że posypie się forum SFFiH? Nie z winy forum wprawdzie, ale stało się. Tacy użytkownicy są do zagospodarowania przy każdej tego typu zmianie.

 

Podziwiam optymizm, ale się nie zgodzę. Tacy użytkownicy są przeważnie straceni. Z moich obserwacji wynika (a w obserwacjach jestem dobra;)), że:

- nie chce im się szukać nowego miejsca i zadomawiać się wśród nowych ludzi,

- łapią syndrom wypalenia, zniechęcenia i rozczarowania,

- zajmują się czymś zupełnie innym niż udzielaniem się na forach/portalach poświęconych fantastyce.

Tego nie da się uniknąć. Poczucie, że powiedziało się już wszystko, co miało się do powiedzenia dopada z nienacka i skutecznie paraliżuje.Tylko nieliczni odnajdują się w nowych miejscach.

Jeżeli już, to grupy docelowej upatrywałabym wsród młodych i młodocianych, oni są pełni entuzjazmu i werwy, im się chce. Bez tego ani rusz.


JeRzy

Moim, całkowicie prywatnym zdaniem: zawracanie głowy. Gdyby chodziło tylko o to, że kogoś kłuł w oczy Przewodas, to na forum istnieją filtry, którymi można we własnym zakresie zablokować nielubianego użytkownika, aby nie widzieć jego postów. Poza osobami, które domagały się zbanowania KTL-a, na forum były też takie, które chciały go czytać, dyskutować z nim i nie były równie wrażliwe na formę wypowiedzi. Dlaczego zatem miałby zostać zbanowany, skoro w zasięgu ręki było inne rozwiązanie, na którego zastosowaniu obie grupy użytkowników mogły wygrać?

 

Buahahahahhahahahahha! No to chodź go odbanuj, bo znowu jest biedny KTL zbanowany;) A nikt z obecnych, nielicznych, ale jednak, użytkowników nie domagał się, żeby go znowu zbanować, bo po co? Człowiek się przyzwyczaja:)

Że urażona ambicja użytkowników, to sie zgodzę.

Że pasowało, że się wynieśli, to się zgodzę.

Że cienko przędą, to się zgodzę.

Ale że KTL niewinny i że ktoś za nim tęsknił, to buahahahahahahahahahahahahaha!


A społeczność była zajefajna, ale wszystko co dobre, kiedyś sie kończy. Taki lajf.

A poza tym to buahahahahahahahahahaha!

Tu, z tymi ludźmi, co są na portalu, fajnymi ludźmi, a jest ich wcale nie tak wielu, da się zbudować całkiem dobre rzeczy, ale trzeba by ich najpierw posłuchać i wysłuchać.

Zaglądam codziennie, ale to dosłownie zaglądam.

Czasem przeczytam jakieś opowiadanie.

Udzielam się rzadko, ponieważ forma i kolorystyka portalu jest nieprzyjazna moim oczom. Poczytałam chwilę i już mi jakieś mroczki latają.

A szkoda. Mam wrażnie, że samo powstanie portalu było chyba nazbyt "spontaniczne" i nieprzemyślane, co wyłazi w użytkowaniu, niestety. Pomysł niezły, ale niedopracowany.

Żałuję też, że publicystyka jest tak przypadkowa i "amatorska" w większości, by nie rzec dziecinna ;), ale to w sumie nie powinien być zarzut. Trudniej napisac sensowną recenzję czy artykuł niż opowiadanie. Opowiadania jeszcze w szkole uczą pisać, a teksty publicystyczne może z raz się trafią młodemu człwiekowi i to tyle. A szkoda.

Pozdrawiam z pozycji obserwatora.

No nie ma, ale przed nami Andrzejki, Mikołaj i Boże Narodzenie może będzie jakiś prezencik;) choć możliwe, że jednak nie byliśmy wystarczająco grzeczni.

No to szlifuj, szlifuj i wysyłaj na konkurs. Może być oryginalne.

I co? Wrzucisz do opowiadań?

Mam kolejną część "Niespodzianki", ale jakoś nie chce mi jej się pokazywać ludziom.

Chyba intuicja i dar przewidywania w końcu zaczyna mi działać ;););)

Co do przekształcania portalu w coś na kształt forum - moim zdanie po to powstał portal, żeby nie było to forum. Ludzie nie mają się tu "towarzysko kumplować", tylko merytorycznie dyskutować o zawartości NF (mało osób się wypowiada, bardzo mało, czyli prawdopodobnie niewiele osób tu bywających w ogóle NF papierowe czyta), dyskutować o zamieszczanych tu tekstach (to akurat nieźle działa, choć mogłoby być lepiej; doceniam i podziwiam pracę Loży) i ogólnie czcić i wielbić NF, cieszyć się z każdego, choćby nikłego, zainteresowania redakcji portalowym życiem, nie marudzić, nie mieć pretensji i ogólnie nie robić kłopotów.  Po co jeszcze jedno forum NF, skoro jedno macie podpięte do portalu?

 

Co do e-zinu, pomysł wart rozważenia, ale pewnie wszystko rozbije się o szczegóły techniczne, jak już było tu wspominane. I trzeba nie lada zaparcia, by pociągnąć to skromnymi i mimo wszystko wyczerpywalnymi siłami Loży. Przydałoby się zainteresowanie "z góry" i  jakieś wsparcie merytoryczno-techniczne.

 

Co do segregowania tekstów, to zgadzam sie z berylem, zły to pomysł. Właśnie to, że tekst na równych prawach może wrzucić każdy, powoduje, że portal ma takie powodzenie. Przynajmniej jest ruch w interesie;)

 

Rozumiem wasze pragnienie zmian i unowocześnienia portalu, ale obawiam się, że postulaty trafią nawet nie w ścianę, ale już w próżnię. Może uprawiam czarnowidztwo, ale takie mam wrażenia z dokonanych obserwacji. Co nie znaczy, że próbuje zniechęcić bojowników. Walczcie dzielnie ku chwale Fantastyki!;-)

No naciski się wzmagają, może coś drgnie, może... a może zamarznie. Zobaczymy.

Niezłe, może nie oszałamiające, ale naprawdę niezłe;)

Nie mam się czego przyczepić, bo składne i zgrabne.

Prawda? Bardzo fajnie to wyszło Niezgodzie.

Może w innych konkursach też warto by rozważyć podobne dyplomy dla autorów;)

Szufladkowanie ze względu na wiek, to też szufladkowanie.

Niby to nie jest zły pomysł, ale nie jest to też dobry pomysł. Nie sądzę, żeby ujawnianie wieku przyniosło pozytywne efekty. Niedawno toczyłą się dysputa, czy jeden taki osobnik ma trzydzieści lat, czy nie ma, bo kiepsko pisze, więc mieć nie może, bo gdyby miał, pisałby lepiej;-) Beryl, pamiętasz?;-) Miałam wtedy to napisać, ale się powstrzymałam, ale nadarza się okazja, więc jednak napiszę. Plączę się i zaglądam tu i tam, na różne portale literackie i kiedyś miałam okazję obserwować sytuację, jak udowadniano pewnej młodej autorce, że nie może mieć tylu lat (dwudziestu kilku), bo pisze jak dziecko i niech się nie wygłupia, bo i tak nikt jej nie uwierzy. Miała dwadzieścia kilka lat i zespół Downa. Wiek to jest kwestia względna, jak się okazuje i byłabym za tym, żeby po prostu czasem bardziej ważyć słowa i tyle.

Poza tym ja tam wcale nie chcę zdradzać dokładnej daty urodzenia;-) Mieszczę się w przedziale między 15 a 50 i to powinno wystarczyć, tym bardziej, że gdyby mi się tak bardzo, bardzo chciało jak mi się nie chce, to potrafiłabym stylizować swoje teksty tak, żeby trudno było odgadnąć wiek, płeć i upodobania piszącego. To nie takie trudne, gdy ma się doświadczenie czytelnicze. Oczywiście nie podejrzewam, żeby komuś się chciało celowo stosować takie wybiegi, by zmylić użytkowników portalu. Po co? Nie widzę sensu.

Ale nie czuję też potrzeby, by wiedzieć o autorze czytanego tekstu, coś więcej, niż mogę się dowiedzieć obecnie. Nutka niepewności, tajemnicy nic mi nie przeszkadza. A gdy będę uparta i wścibska, wielu rzeczy dowiem się między słowami. Ludzie czasem nieopatrznie całkiem dużo ujawniają;-)

Obejrzałam.

Dziękuję bardzo, wielkąś mi radość sprawiła:-) Jest mi bardzo miło, ale to bardzo i prawdziwie czuję się wyróżniona.

Kartki-dyplomy zabawne i przewrotne. Takie lubię najbardziej:-)

Jeszcze raz dziękuję Niezgodo.

Lecę podpisać się w galerii pod moją!

Przeczytałam. Fajne, ale zdecydowanie niedopracowane. Dużo błędów różnorakich. Ten tekst powinien jeszcze trochę odleżeć. Przyciąć go trzeba i doszlifować. Kolokwializmy dodają smaczku, ale jeśli jest ich za dużo, a tym razem nasadziłaś za dużo, to niedobrze to wygląda.

Czuję się ciut winna, że cię Autorko pospieszałam;) Ale nic to. Po prostu opowiadanie do poprawki, ale na spokojnie. Pisać umiesz, wyobraźnię masz. Warsztat dopracujesz z czasem.

Poczekam na wersje dopracowane, bo ta para bohaterów fajna jest:)

A tu się Piwak nie zgodzę z tą "normalnością". Ludmiła też by walnęłą Królową Elfów tym, co by miała pod ręką, walnęłaby np. olbrzymem;) Ktoś, kto przechodzi śmiało przez most, przez który od lat nikt nie przechodził, ktoś, kto spotyka się z olbrzymem i łamie wioskowe tabu, jest zdecydowanie niezwykłą dziewczynką, właśnie w typie Tiffany, Pipi i innych zawadiackich dzieciaków z literatury. To typ bohaterki, który nawet na starość człowiek lubi i nie wzgardzi tekstem w tym stylu. A właśnie, my tu sobie gadu, gadu, a kolejna część gdzie? Jolma czekam:)

A to fakt, dj Jajko jawi mi się jako Niewzruszony, ja bym już starciła co nieco z mego opanowania:)

berylu, zanim Roger Ci odpowie, pozwolę sobie wtrącić trzy grosze.
Owszem, ton wypowiedzi Rogera jest irytujący, ale nie postuluje niczego, nie przypomina, nie zagadaje, nie dręczy i nie męczy dj Jajka o nic, co byłoby zbędne i nieprzydatne dla dobra ogółu. Ogół, jak to ogół, pokrzyczy, wypowie się raz czy drugi, a potem milczy, bo już powiedział, co miał powiedzieć i nie będzie się powtarzał. Tak to bywa. Gdyby nie "święte marudzenie" Rogera, podejrzewam, że nic by się nie zmieniło, a tak, przynajmniej coś zostało poprawione. Dlatego niech pisze, przypomina, w swoim stylu, tak długo, aż dla świętego spokoju, żeby się w końcu odczepił, postulaty zostaną spełnione i milczący ogół dostanie przynajmniej trochę ulepszony edytor, edytor, który nie będzie źródłem niespodzianek. Amen.

 

Co do dyskusji "ich trzech", nie jest taka bezcelowa, jakby się wydawało, może ktoś, kto będzie zajmował się udoskonaleniem edytora, znajdzie tam podpowiedzi, inspirację, jak to zrobić. Niezbadane są ścieżki...;) Poza tym ja, osobiście, dowiedziałam się kilku przydatnych rzeczy, czyli mamy też aspekt edukacyjny.

 

To odezwałam się ja, żeby dać znak, że choć nikt się nie odzywa, to ktoś śledzi rozwój wypadków.

 

Znakomita historia, czyta się lekko, płynnie i z uśmiechem. Brawo!

Podobieństwo do Tiffany jest, zwłaszcza tej Tiffany z "Wolnych Ciutludzi", ale to raczej dobrze niż źle;). Inspiracje Prachettem, mniej lub bardziej świadome, są przeze mnie mile widziane. Ale to zaledwie inspiracja w opisie, potem Twoja bohaterka, jolma, jest już "twoja";)

Ciąg dalszy chętnie poczytam.

...ja też nie wierzę w to, że Autor ma trzydzieści lat... - oj, naiwności;) Skąd to niezłomne przekonanie, że jak ma lat trzydzieści, to mądrze i składnie pisze, a jak pisze nieskładnie, to młodszy? Nieprawda. Całkiem prawdopodobne, że wcześniej po prostu nie pisał nic i nagle zaczął. Pozbierać myśli przekuć je w słowa nie jest łatwo, zwłaszcza, jeśli umiejętności pisania nigdy wcześniej się nie trenowało. To prawie tak, jakby nieprzygotowany człowiek z ulicy chciał maraton wygrać. Nie da rady. Więc nie czepiajcie się wieku, bo to nic nie wnosi. Za to owszem, reszta uwag jak najbardziej słuszna. Ja proponuje, żeby autor na chwilę odłozył swoje "duże dzieło" i potrenował pisanie na krótkich formach, jakiś szorcik, jakieś opowiadanie. To dobra droga do tego, żeby nauczyć sie panować nad słowami, które wcale nie są takie chętne do współpracy.

Co do edytora, to nie wiem. Może to diabelskie ustrojstwo zapamiętuje coś, co widziało wcześniej i potem poprawia poprawki, według wcześniejszego wzoru?:) Ups, chyba jednak fantastyka mi wyszła;) A może nie?

 

A poza tym, to ma chłopak jaja, wie, że oberwie, ale lezie w paszczę lwa;) a może chce się jednak uczyć? Mam nadzieję.

Pewnie Niezgoda dopieszcza, żeby ładnie wyglądały w galerii;)

Ło jej...

Niezłe;) Skojarzenia ze "Sklepikiem z horrorami" i niektórymi dziwnymi erotycznymi pomysłami Mastertona same wyskakują i machaja rączką;) Sprawnie napisane, zabawnie spuentowane, miło poczytać, ale bez  szału uniesień;)

Ładnie to ujęłaś "dziesiecioletnia osoba" ;)

Ale nie, na pewno osoba starsza, raczej mama dziesięciolatki;). Prosty, ale ciekawy tekst, nieszablonowy. Prostota języka daje też fajny efekt hmm... jak to ująć... czystości przekazu. Dla mnie na plus.

Tylko zapis tytułu bym zmieniła, bo jakoś tak sugeruje kogoś, kto niewprawnie posługuje się słowem pisanym. Proponuję "Molly, czyli kobieta, która urodziła mleko"  po prostu.

Fantastyka jest fajna, bo nie wymaga za wiele ani od czytelnika, ani od autora. Tymczasem czytanie jej nie jest jałowe, bo dostarcza czytelnikowi słownictwa i poszerza światopogląd, oferuje jednak te wartości, bez zmuszania czytelnika i autora do dotatkowej pracy, polegającej na zgromadzeniu i zrozumieniu faktów całkowicie zbędnych w dzisiejszych czasach.  - Kompletny brak finezji rinos, kompletny;) Poza tym łopatologia i stereotyp na stereotypie;)

A ja cię broniłam, wrrrr...

Co to za tekst miał być? To powyżej? Dowcip? Czy zwady szukasz?

Wrzucasz tekst, czyli prosisz o opinię. Z opinią zgadzać się nie musisz, ale wypada zrobić to grzecznie.

Naprawdę nie musisz "pyskować", jeśli trafisz na krytykę, a nawet złośliwość.

Za taką korektę, jaką zrobiła regulatorzy, to po rączkach smukłych całować ją w podzięce powinieneś, a nie jakimś oburzeniem pałać.

Forma jaką stosujesz w swojej powieści-sztuce może jest i nowatorska, ale nie ułatwia odbioru "dzieła", a wręcz utrudnia. Prawdopodobnie nie jestem właściwym odbiorcą.

Mimo to życzę powodzenia. Ucz się też oprócz pochwał, zbierać krytyki. Może się przydać taka umiejętność.

Och, jakże łatwo rzucić kamieniem, łajać i oceniać.

Spokojnie. Chłopak pisze do nas grzecznie. Trochę mu się pomyliło, bo ten wpis raczej do hyde parku. Pewnie po prostu nieobyty, zbyt narwany, szybko chciał się pochwalić, zaprezentować, a wyszło niezręcznie, mówiąc delikatnie.

Autorze, Robercie, oprócz wpisu powyżej, jak już wspomniał Roger, opublikuj fragment swej powieści. Na edycję wpisu masz jeszcze czas. Fragment poproszę, fragment.

A toś się w porę obudziła;)

Wrzuć zapytanie na inne portale i fora związane z fantastyka, będziesz mogła się wykazać inicjatywą.

Poza tym sprecyzuj może swoje pytanie, rozwiń nieco, bo choć jasne i proste, generuje w człowieku chęć odpowiedzi równie prostej: "Bo tak! Wszystko."

 

Fantastyka zapewne dlatego, że w dzieciństwie byłam karmiona bajkami, baśniami, legendami, klechdami, mitami itd. na różne sposoby. Gdy nauczyłam się czytać, zaczęłam sama zgłębiać zawartość okolicznych bibliotek pod względem  baśni, bajek, legend, klechd, mitów itd., a gdy tego zabrakło, szukałam "czegoś podobnego", czyli fantasy; zaczęłam od Andre Norton, a że ona nie tylko fantasy, ale też s-f pisała, więc bezboleśnie i szybko odkryłam nowe możliwości. A potem poszło z górki;) Fantastyka jest zgodna z moją marzycielska naturą i już;)

Takie chmielewskie - wielce słuszna uwaga, niezgodo, też miałam takie skojarzenie. Przyjemne, dobrze napisane opowiadanie bemik. Szczegóły rodzinno-codzienne tworzą klimat, bez tego byłby to zapewne tylko żartobliwy szorcik z duchem w tle. Osobiście znam bliźniaczki, Annę i Joannę, ale mają dzieci trochę młodsze od Kasi ;).

Możesz mnie walnąć i kazać mi się zamknąć... - nie może, niezgodo. Jest dżentelmenem, rodżerowatym, ale dżentelmenem;)

Ja tam nie czuję się pokrzywdzona, dla mnie elementy są dobrze wyważone, ani zbyt łopatologiczne, ani zbyt tajemnicze, choć nie pogniewałabym się, gdyby było dłuższe. No, ale ja prosta jestem kobieta i pospolita jak błoto;)

A ja mam taką sugestię, że może byś, o!niezgodo, karteczkę dla mnie umieściła w tutejszej galerii z dedykacją dla mnie;) Byłoby mi miło i mogłabym się chwalić, że faktycznie nagrodę dostałam i jest o tu, tu właśnie i można ją sobie obejrzeć w galerii.

no to Roger dodałeś jeszcze jeden niezły warunek: - ma być Brama, i może jeszcze dwoje dzieci.

Podsumowując:

        1. Opowiadanie fantastyczne nie przekraczające objętości czterech stron znormalizowanego maszynopisu.
        2. W opowiadaniu musi wystapić tabun dzikich mustangów, ale wcale akcja nie musi sie toczyć na Dzikim Zachodzie, choć może.  

        3. Ma się pojawić Brama.

        4. Powinna się pojawić dwójka dzieci.

Elermenty wymyślone dla Niezgody, mogą być warunkami wyzwania. Jeszcze Tregard coś doda i będzie komplet.

A, dziękować, wszyscy zdrowi. Sama upiekłam ciasteczka, coś a'la chleb krasnoludów, teraz tylko zakopię na czas jakiś w metalowej puszce w ogródku, by nabrały szlachetności. A potem będę nimi kusić i mamić ;):)

Może zarzuć Roger jakiś oryginalny temat, zażycz sobie coś miłego;)

Może coś o kusicielkach albo kusicielach, magicznych ciastkach, tabunie mustangów, wspólpracującym z człowiekiem edytorze tekstu(też bym chciała o takim poczytać;)) i cywilizacji piesków preriowych?

A tak w ogóle, to mam dziwną głupawkę, nie wszystko co dziś mówię/piszę jest jedynie słuszne i prawdziwe ;)

Pomijajając fakt, że wyglada to, jak wygląda, czyli źle, jest to bardzo przyjemna opowieść. Czytałam z zainteresowaniem. Postać Czarniawca fajnie skonstruowana, dobrze skontrastowany do niego Edward.

Tak z ciekawości, sprawdziłam kilka tekstów, te sprawdzone przeze mnie pochodzą z serwisu opowiadania.pl z roku 2010. Bywa tam ktoś? By zapytać, co autorzy na to?

O tak, o tak, o tak, bo baśniowe opowieści muszą być skomplikowane, psychologicznie spójne i absolutnie nieprzewidywalne;):)

Zgadza się. Tylko to zamiłowanie do uśmiercania bohaterów, do tego "żeby było autentycznie", jest fajne do pewnego momentu, w I, II, III tomie oki, a potem stało się wybitnie irytujące, bo mam wrażenie, a nawet jestem przekonana, że teraz to Martin "gra na zwłokę", chaotycznie uśmierca różne postacie, by namnożyć kolejnych bohaterów, kolejnych wątków, kolejnych tomów. To jest nie fair. Zaznaczam, że to moje subiektywne odczucie.

A najbardziej popłakałam się, gdy zginął pewien bardzo sympatyczny zwierzak w pewnej historii bez końca;):)

An - Elenel, ale wiesz, że po licznych protestach graczy Mass Effect ma kilka nowych, bardziej optymistycznych zakończeń? Można ściągnąć. Nie wiem po co w ogóle tak udziwnili zakończenie tej gry, można było prościej, mniej wzniośle i mistycznie, ale już przepadło ;)

W uśmiercaniu bohaterów chyba nikt nie przebije Martina, nawet mi się nie chce czekać i czytać kolejnej części, ile razy można?!? Człowiek się zżyje, jak z rodziną, a tu pyk! i nie ma bohatera. I skup się na nowym, polub go, wiąż z nim nadzieje,  a w następnej części na pewno zginie.

Taaa...  takie fantazyjki dobre są tylko w wyobraźni, bo czy poza uwiedzeniem, zdobyciem i zaklepaniem, dajmy na to Geralta, wyobrażała sobie ktgóraś z nas życie z nim? Pewnie byłby bezrobotny, a przez to depresyjnie usposobiony, a przez to wiecznie upity i cały urok by zdechł jak Burek pod płotem. Pomarzyć fajnie i na szczęście tylko pomarzyć.

Choć, o zgrozo!, spotkałam dziewoję, która kombinowała jakby tu upodobnić się do postaci z mangi, bo jej chłopak lubi i by sie ucieszył... taaa...

Dobrze napisana i ciekawa opowieść. Klimatyczna.

Nieoczekiwanie zgadzam się z berylem - grizzly mi nie pasuje, bo ja chowana do pewnego wieku na westernach i opowieściach z "dalekiej pólnocy", tylko tak potrafię kojarzyć tego niedźwiedzia. Zwykły brunatny niedźwiedź kojarzyłby się bardziej neutralnie.

Uhuhu! Ale sążnista połajanka Terminus. Też czytałam i dla mnie nie było tak źle, jak w twojej ocenie. Żadna rewelacja, ale poziom średni był. Najlepszy Orbit, najsłabszy Ćwiek, reszta środkiem płynie.

Minus za literówki spacje i inne niedociągnięcia, których znowu sporo.

Opowiadanie VanderMeera bardzo dobre, reszta średnia.

Jak tak patrzę na to, co napisałam, to trochę dużo tej średniości. Obawiam się jednak, że tak się przyzwyczaiłam, że już mnie to nie razi. Bo co mam czytać? Twój styl, Galę?

Ależ w warunakch było, że nie chcesz "zbędnego humoru". Tu jest tylko ten niezbędny, zbędny wywaliłam;):) 

No, pewnie! Ale wam się marzy! Jeszcze opcja "widzenia" zalogowanych i już zupełnie byłoby jak na "zwyczajnym" forum. To doprawdy nie uchodzi;););) Nie po to uśmiercono jedno forum by sobie zmontowac drugie;););)

No właśnie to mnie zadziwia. Dlaczego nie? Tu nie ma nic do stracenia, a wiele jest do zyskania. I tak jak gdzieś powyżej wspominałeś -  to nie musi się dziać teraz, zaraz już, można zmiany wprowadzać stopniowo, byle tylko te zmiany zaistniały w końcu.

Ale mam nadzieję, że nie zajmie to długich miesięcy, a potem  lat, bo ciut za powolnie by było;)

Nie piszę tu za wiele, ale piszę i uważam, że brak możliwości edycji postów to duża uciążliwość. Nie każdy i nie o każdej porze ma możliwość spokojnego, żeby nie rzec powolnego, pisania komentarzy, a o wypadek nietrudno, a to spacja, a to alt się zatnie lub po prostu wyjdzie ort nad orty, człowiek ze wstydu niczym dzięcielina pała, a tu biało na ciemno-zielonym wychodzi, że z niego dysortografik prznajmniej :) I te literki naprawdę są małe, ja nie zawsze wszystko wypatrzę w porę.

Uważam, że proponowane zmiany są potrzebne. I edycja postów (jestem za wersją 15 minutową), i edytor nowy bardzo by się przydały. Wyszukiwarka też do poprawienia, ale to można przełożyć na później. Prywatne wiadomości właściwie dlaczego nie? W innych miejscach korzystam i wiem, że się przydają, przypadków nadużyć nie zauważyłam i o takich nie słyszałam.

Pozdrawiam.

Muszę powiedzieć ŁAŁ!!!

Sortowanie jest super, zwłaszcza "ostanio komentowane", nareszcie widać, co się dzieje.

Tak trzymać!

Podobało misie, no jakbym sama pisała, w moim stylu;) Miejscami mocno naciągane, grubymi nićmi szyte, ale fajne, taka właśnie radosna wariacja. W jednym miejscu aż się prosi, żeby co nieco dodać, bo napięcie miło wystopniowane klapło, jak przekłuty balon. Zanim rycerz okaże się Hiacyntą warto by dodać np. coś takiego: "Wszystkich nieco irytowało, że dzielny rycerz wciąż pozostawał w pełnej zbroi i z twarzą ukrytą za przyłbicą, że nie tylko się nie przedstawił, ale w ogóle nie raczył się odzywać, jednak dokładnie, gdy zegary wybiły północ tajemnica została rozwiązana. Młodzian zdjąl hełm, długie włosy rozsypały sie na ramiona, zebranym ukazało się  gładkie oblicze.

- Witaj Skarbie - Rycerz pocałował królewnę i spojrzał na króla. Kształtne usta Hiacynty wykrzywił ironiczny uśmiech.

Ojciec Gryzeldy o mało nie dostała zapaści.

- Królewno Gryzeldo, czy zostaniesz moją żoną?

- Tak, oczywiście, moja ukochana."

Ot, tak mi sie nasunęło.  :)

Dobra recenzja. Mam ochotę znaleźć ten film i obejrzeć. Podobnie jak Jahuszowi miałam skojarzenie z " The Returner" , w sumie mało znany, ale zupełnie przyzwoity film o podróżach w czasie.

Mnie się podobało. Serce mocniej mi zabiło przy końcu, jakbym faktycznie przestraszyła sie tego czegoś, na co czekałam. Bardziej uczucia zadziałały niż rozum, tez nie wiem, co to "nafuchane Niebo", ale mi to nie przeszkadza, tym bardziej, że "COŚ" zaczyna się dopiero, gdy tekst się kończy.

Też napisałam. Zadowolona nie jestem, ale słowo się rzekło, kobyłka u płota;) Za chwilę spróbuje wkleić link, tylko nauczę się, jak to zrobić.

Mam wielki sentyment do tego filmu ;) Oglądałam go ponownie chyba z cztrey lata temu i nie przypominam sobie, żebym dostrzegała niedociągnięcia, za dobrze się bawiłam. Jedyne co po latach wydawało mi się prymitywne i śmieszne, to smok - straszna kukła;) Film ma fajny klimat, którego często brakuje nowym hollywoodzkim produkcjom. Dzięki, że go przypominasz, odświeżę sobie w najbliższym czasie, ciekawe, jak będzie mi sie oglądało teraz.

Ależ regulatorzy chodzi nie o to, żeby nie używać, tylko o to, by nie epatować. Opowiadanie Fasolettiego, moim zdaniem, nie straciłoby na stylu i wyrazie artystycznym, gdyby "ozdobników" było mniej. Momentami miałam wrażenie, ale to tylko moje wrażenie, że w niektóre fragmenty tekstu na siłę upchano rzeczonego gówna więcej, żeby przypadkiem czytelnik nie czuł się zawiedziony. Z tego, co czytam Fasoletti ma już swoją markę i pewnie pilnuje się by nie zawieść oczekiwań. A ja mam nadzieję, że kiedyś znudzi mu się nadmiar kupy i penisów i dla odmiany napisze coś bardziej "zwyczajnie". To dopiero będzie dowcip;)

Z ciekawości przeczytałam. Mnie te obrzydliwości nie ruszają zbyt mocno, ale zastanawiam po co się takie "cosie" pisze. No niby dla szoku i sławy, ale to tylko do pewnego momentu, bo potem, to już nie wiem. W sumie gdyby usunąć 3/4 fekaliów, 3/4 kanibalizmu i 1/2 przekleństw, to jest to całkiem udane i zabawne opowiadanie. Lubię teksty, które powstają według przepisu: bierzemy różne motywy i dokładnie mieszamy, ale jak dla mnie za mocno doprawione obrzyliwościami ;) Da się przeczytać, ale zdrowy umysł, po pierwszym szoku, szybko stara sie wyprzeć.

"Już dawno uodpornił się ludzkie zachowania" -  na brakuje.

Dziękuję ;) Niestety "piesz" już nie usunę, że też to przegapiłam.

Nie wiem, jak to śwadczy o moim poczuciu humoru,- A tu mnie  zaskoczyłaś. Czyżby z jakichś przyczyn nie wypadało/nie wolno było śmiać się z seksualności w sposób prosty i niewydumany? Zdaję sobie sprawę, ze nie wszystkim takie żarty odpowiadają, ale ci, którzy się uśmiechną, nie powinni sie wstydzić, w koncu napisane jest znośnym językiem;)

A mnie się podobało. Lubię takie zabawy, choć końcówka trochęi kuleje - wiedźmy za łatwo dały sie oszukać, a wieczna młodość, jak dowodzi choćby filmowy Nieśmiertelny, to raczej nic fajnego, ale przyznać trzeba, że takie zakończenie jest zgodne z baśniową konwenwencją. Podoba mi się twój styl pisania i przyłączam się do głosów, że miło by było poczytać coś oryginalniejszego w twoim wykonaniu.

Poza tym: - Nasz król oszalał – oznajmił młodzieniec, zadowolony, że wszyscy wsłuchują się w jego
słowa.
- Jak to: oszalał? Po kiego diabła? - w tym kontekście jakoś nie pasuje.

Pozdrawiam.

Uwaga zmiany! Dzięki ElizabethBlacksmith natchnęło mnie jak to napisac bez obrzydliwości. Dzęki Elizabeth;) Podmieniłam wersje. Tą poprzednią wrzucam w komentarz, bo ją lubię.

***

Na(pięcie)

Temperatura rosła. Włosy splątały się z włosami, nogi splotły z nogami, dłonie błądziły pośpieszpiesznie  po udach, pośladkach i plecach.

Zachwycał go kształt jej piersi, rozchylone wargi, oczy w których odbijał się on i tylko on. Miała wspaniałe uda, jędrne i gładkie, idealnie płaski brzuch. I była mu oddana. Należała tylko do niego.
- Jesteś piękna - szepnął wprost w jej kształtne ucho. - Doskonała.

Naparł mocniej. Nic nie odpowiedziała, ale jej przeciągły jęk był dla niego jak muzyka.
Jęk?
Syk?
Przeciągły syk?
Pośpieszny syk powietrza?!

Jędrek zeskoczył ze swojej dziewczyny. Zaczął gorączkowo ją oglądać, każdy zakamarek ciała. Nasłuchiwał.
Znowu dziura.

Na pięcie.

***

Arctur, tulimy;)

Fantastyki brak. Wersja pierwotna opiewała urodę i chwytność aksamitnych macek i kończyło się podduszeniem amanta, ale po przeczytaniu stwierdziłam, że jest jakies takie błeee i mało zabawne i wybrałam wersję bez błeee. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie;)

Nie mogłam się powstrzymać;) ;) To wszystko prez upał.

A teraz wracam do pisania czegoś o kosmosie, tam chłodniej.

Historia zna przypadki, gdy dobry rzemieślnik był bardziej poczytny i doceniany, niż wybitnie utalentowany jego kolega po fachu, który nie miał szczęścia lub siły, by się wybić i pokazać szerokiej publiczności. I wielokrotnie jest tak, że chętniej czytamy dzieła mniej wybitne a "fajne", niż te znakomite dzieła literatury światowej, które często ciężkostrawne lub wręcz niestrawne są. Kto z was z własnej nieprzymuszonej woli przeczytał np. "Braci Karamazow" lub "Czarodziejską górę"? Ja przyznaję, że poległam, nie dałam rady, a takich przykładów jest więcej, bo z jednej strony degustibus po prostu, a z drugiej szkoda życia na samoumartwianie literackie.

Poza tym ocena tego czy jakiś autor utalentowany jest czy tylko chałturzy zmiania się często z czasem - inaczej oceniają twórczość współcześni autorowi, inaczej następne pokolenia. To też sę zdarza, często.

Poza tym czytając rózne dzieła współczesnych mi autorów (fantastyki i nie-fantastyki) często mam wrażenie, że talentu tam niewiele, więcej pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Wydawani są ci, którzy zaciekawią, potrafią się zareklamować i sprzedać, i niekoniecznie muszą mieć talent. Takie są moje wrażenia. Coraz rzadziej trafiam na książki, które mnie oczarowują, o których myślę, analizuję i opowiadam domownikom i znajomym, bez wzgledu na to czy chcą mnie słuchać czy nie ;).

Dobrych książek jest sporo, wybitnych znacznie mniej. Prawo do posiadania TALENTU przyznałabym właśnie tym pisarzom, którym udało się napisać coś niezwykłego, co porusza różnych ludzi i różne i pokolenia. Ale w żadnym wypadku nie chcę, żeby przestali pisać ci, którzy mają po prostu dobry warsztat i ciekawe pomysły, lubię czytać "fajne" książki.

W mniejszym "rozmiarze" można uznać, że talent to pomysłowość i polot + pewiem trudny do określenia czynnik, który przyciąga potencjalnych czytelników. Faktycznie jedni mają, inni nie. Podobnie jak proste zęby. Ale  tu  można wiele poprawić, wiele wyprostować/wypracować, jak zęby;). Z moich obserwacji wynika,  że często wygrywają najbardziej uparci tupeciarze, a nie ci najzdolniejsi.

Zadziwiające jest, że czytelnik czasem potrafi wyczuć, czy autor bardzo się napocił nad dziełem swoim, i często nieszczęsnemu czytelnikowi zmęczenie autora się udziela, dlatego to, o czym pisał Adam jest tak ważne - zabawa.

Po co więc obarczać się ciężarem rozważań czy talent się ma czy się nie ma? To się okaże, gdy będziesz pisać. Ludzie ci powiedzą Roxsano ;)

Inna sprawa z weną i z pomysłami. Ale to już zupełnie inna bajka;)

Mnie się podoba. Nigdy jeszcze o kosmosie nie pisałam, ale to się da zrobić; gorzej ze "stylem Eddingsa",  o  którym pojęcia nie mam, ale tu się zaimprowizuje;) Jeśli nic mi nie przeszkodzi, to chętnie coś napiszę.

Bardzo dziękuję wszystkim za przeczytanie i za komentarze.

Po dwóch pierwszych komentarzach pomyślałam, że nie wyszło, ale potem było lepiej i wręcz doskonale ,i jednak wyszło. MrTwister ładnie to ujął: Drabelek zostawiąjący dość szerokie pole do interpretacji.  To dość prosta historyjka i dlatego chciałam uniknąć "łopatologii".

W spostrzeżeniu ilusionera: W mojej opinii prędzej kawałek wycięty z dłuższego opowiadania..., też jest trochę racji, bo z tego można zrobić opowiadanie, a nawet kilka opowiadań, zależnie, czy akcję umieścimy w szpitalu psychiatrycznym, czy w strasznie strasznej, ciemnej i tajemnieczej jaskini, czy na obcej planecie.

Ucieszyły mnie komentarze tych, którym się podobało. Ucieszyły mnie też komentarze, że "o niczym" i "o co chodzi". To bardzo fajne, że tekst żyje swoim życiem i każda osoba odbiera go według własnych upodobań. Każdy czytelnik widzi coś innego, coś dla siebie i chwała tym, którzy swoje opinie wyrażją i nie podążają za jakowymś przywódcą stada, jako te owieczki;). To bardzo cenne i to mi się podoba.

Pomysł kudłacza, że mogłaby być to orgia - znakomity;) To niezła myśl, żeby napisać ero - drabble'a.

Dziękuję jeszcze raz.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka